W siole Sierpkowice przed jedną z chat stanęła kobieta odziana w łachmany, jednakże jej twarz była piękna. Na palcach miała szpony orlicy, a w oczach – dwa koziołki.
- Dobrzy państwo; dajcie mnie ubogiej
czegoś do jedzenia. Pięknie proszę! – żebrała przed chatą
Kriva i Drevlany, spodziewającej się dziecka.
- A ty idź won wędrusko – w oknie
ukazała się pąsowa z gniewu pani domu. – Słyszysz wywłoko; już
cię nie ma!
- Pani złota, ja głoduję! –
oponowała żebraczka.
- To sobie wyczaruj żarcie! –
burknęła Drevlana i odwróciła się, by móc się krzatać w
kuchni.
Żebraczka zawołała na całą
wieś:
- Żeby z łona waszego dziecka nie
wyszedł syn ni córka! – ledwo wypowiedziała ostatnie słowo,
rozpłynęła się jak mgła.
Miesiące mijały jak z bicza
strzelił, az Drevlana urodziłą córeczkę. Dziecko rosło i mialo
się dobrze, lecz matkę dręczyły dziwne sny. Śniła, że rodzi
niemowlę z kamienia, lub z drewna, a tłumy dziewcząt, chłopców i
dorosłych wytykają ją palcami szydząc. Czekała na wnuka, lecz
jakiś szyderczy głos świdrował jej uszy: Bezpłodna! Bezpłodna!
Po każdym z takich snów, kobieta budziła się zlana zimnym potem.
Któregoś dnia, gdy jej córka, zwana Wierzbą wyrosła na piękną
dziewczynę o czarnych włosach, Drevlana zaprowadziła ją do bab,
by zbadały, czy istotnie nie może mieć dzieci. Jakaż była
rozpacz matki i ojca, gdy ich obawy zostały potwierdzone! Nie będą
mieli wnuków, a cała wieś będzie wytykać Wierzbę palcami,
mówić, że jest przeklęta przez Enków; żaden chłop nie będzie
jej chciał za żonę. Również sama dziewczyna zmartwiła się, że
nigdy niegdy nie zostanie matką. Jednak Mokosza bardzo kochała tak
ukrzywdzone niewiasty i nieraz pomagała im zostać matkami. To ona
zdjęła bezpłodność z Limby, żony Giewonta i z jej córki –
Tatry. Cała rodzina błagała w chramie o zdjęcie złego czaru z
Wierzby. Pewnego dnia, a raczej nocy, Drevlana nie mogąc zasnąć,
ujrzała w izbie jakąś niewiastę w koronie z płomieni, ubraną w
białą suknię i zielony płaszcz. ,,Kriv! Obudź się! Sama Mokosza
nas odwiedza’’! – chciałą krzyknąć, lecz nie mogła, tylko
poszturchiwała męża. Aredvi dotknęła śniącej o odmianie losu
Wierzby, a następnie rzekła do Drevlany:
- Uczynię waszą córkę najpłodniejsza
z niewiast, a wy przygotujecie ją do służby w mym chramie –
Wierzba zostałą odczarowana, a po Mokoszy nie został w izbie ani
jeden ślad. Tak myśleli Kriv i Drevlana, lecz rano, na posłaniu
córki znaleźli długi, złoty włos. ,,A więc to nie był sen.
Aredvi odczarowała nasze dziecko’’ – myśleli rodzice po czym
uczcili to piwem i miodem, zabiciem prosiaka i upieczeniem kołaczy,
co ściągnęło do ich chaty połowę wsi. Poważnie potraktowali
rozkaz Mokoszy o przygotowaniu Wierzby do służby w chramie. Dostała
nową, białą szatę z wyszytym na piersi czerwonym, wizerunkiem
Enki, którą otaczało dwóch jeźdźców na koniach, cztery kwiaty,
cztery pawie i dwa motyle. Na głowie Wierzba nosiła wianek z lilii,
do czoła miała przywiazany szafir. Jej palec zdobił pierścień z
wyobrazeniem jednorożca.1
Mokosza udzieliła jej takiej mocy rozrodczej, że z jej łona
wychodziło złoto i srebro, za które świątynia wykupywała jeńców
pojmanych przez bandę Osteryka, kwiaty, kamienie, perły, szaty,
ciasta, które następnie składała w darze Mokoszy i innym Enkom,
zboże, drób, ryby, bydło, którymi wspierała ubogich i
pogorzelców, leki na wszystkie choroby, a nawet broń do odpierania
ataków zbójców (z urodzonego przez nią łuku, kapłan Sulimir
posłał strzałę w oko samego Osteryka). Mogła rodzić co chciała,
lecz pragnęła mieć dzieci. Mokosza pozwoliła jej poślubić
bezpłodnego Bolesława. Kilka dni po ślubie rozszarpały go w
lesie, gdzie szedł wbrew ostrzeżeniom strzygi, a Wierzba powiła
sto dzieci – pięćdziesięciu chłopców i tyleż dziewczynek.
Rzecz niezwykła w owych czasach - wszystkie przeżyły. Część
wybrała służbę w chramie, część została ratajami w
Sierpkowicach, a jeszcze inne założyły nowe sioła. Nie
przestawała być piękna, a choć serdecznie kochała Mokoszę,
powoli wzbijala się w pychę. Była znana i szanowana przez całe
Sierpkowice, aż z Gryfii i wyspy Cortix przybywały do niej
bezpłodne kobiety, które leczyła mocą swej pani. Pewnego dnia
słysząc słowa pieśni ,,Wierzba zrodziła setkę dzieci, a z łon
Mokoszy, Dziewanny i Juraty wyszło całe życie’’ pomyślała
sobie: ,,Żadna z niewiast nie jest tak płodna jak ja, niewiele
ustępuję Aredvi, a mimo to nikt nie oddaje mi czci, nawet jako
jytnas. Czyż jestem gorsza od Enków’’? Myśłi te trapiły ją
codziennie, w ednie i w nocy, aż wreszcie Wierzba postanowiła:
,,Zrodzę hufiec olbrzymów, które poprowadzę na Wielki Dąb.
Zwyciężę Enków i cała ich sława spłynie na mnie’’. Jej
łono opuściło tysiąc chłopców, którzy gdy dorośli, stali się
wielkoludami, bez ludzkich uczuć. Zrobili sobie zbroje ze skór
wielkich ryb z jezior krainy Burus, miecze z obsydianu, oraz wielką
klatkę. ,,Zamknę w niej Mokoszę, Juratę i Dziewannę, a
Świętowit, Swaróg i Boruta będą moimi mężami. Oczywiście
znajdzie się w niej miejsce dla Gromorodnej, bo Jarowit tez mi się
podoba’’ – pomyślała. Opuściła chram i stanęła na czele
armii swych synów. Rozpięto chorągiew z fantastycznym drzewem
rosnącym nad wodą. Wierzbę poparło wielu mieszkańców Sierpkowic
– starszyzna, jak i młodzież. Dowodziłą z grzbietu białej
klaczy, ubrana w krasną suknię wystającą spod skóry ojcowskiego
karpia. Pancerne olbrzymy przemaszerowały na południe siejąc
zniszczenie. Siódmego dnia od wymarszu nad chorągwią z wizerunkiem
drzewa załopotały skrzydła wielkiego jak Kraken smoka. Był
brunatny, miał siedem głów i dziesięć ogonów.
- To Girginicz! – najbojaźliwszy z
olbrzymów zasłonil się szczetem, spiął konia i chciał zawracać,
lecz jego bracia szyli do poczwary z łuków.
- Głupcy! – ryknął smok Girginicz i
wszystkie siedem paszcz plunęło ogniem, a następnie tchnieniem
zamrażającym rzeki i morza. Bestia obniżyła lot i poczęła
pożerać trupy koni, wielkoludów i sierpkowiczan. Ledwo żywej
Wierzby smok nie zauważył. Poleciał dalej paląc dla rekreacji
sioła i lasy. Jego ofiarą padły tez Sierpkowice – zginęl wóczas
Kriv i Drevlana, rodzice Wierzby. Ona sama, pozbawiona wierzchowca,
poczuła, że jej nogi grzęzną w błocie. Usiłowała je wydobyć,
lecz jeszcze bardziej zanurzała się w czarnej mazi. Płąkałą
widząc klęskę swej armii, przerażeniem napawała ją perspektywa
utknięcia na stałe w rozmokłej ziemi. ,,Mokosza zemściłą się
na mnie. Chciałam ją uwięzić, a to ona mnie uwięziła’’! Jej
serce napełniła skrucha, a ona sama była mokra i czerwona od łez.
Zrzuciła rybią skórę, lecz nadal nie mogła wyjść.
- Matko wybacz! – krzyknęłą, a w
uszach usłyszała: ,,Przebaczam ci’’.
Jej nogi zamieniły się w korzenie,
skóra zgrubiała i stała się brązowa, twarz rozpłynęła się, a
ręce i włosy były teraz giętkimi gałązkami, na których wyrosły
zielone listki. Wierzba stała się dziwnym drzewem ze swej chorągwi
– teraz zwie się ono ,,wierzba płacząca’’ i jest symbolem
płodności (czarownice często robiły swe miotły z drewna
wierzbowego). Rosła całymi wiekami, obumarła dzień przed potopem.
Od niej wywodzi swój ród plemię Drewlan i Piotr Wierzba z
Pawlaczycy.
1
W tym wypadku – symbol dziewictwa. Autor jest przeciwnikiem
,,wolnej miłości’’ i czynów homoseksualnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz