środa, 15 maja 2013

Wierzba




W siole Sierpkowice przed jedną z chat stanęła kobieta odziana w łachmany, jednakże jej twarz była piękna. Na palcach miała szpony orlicy, a w oczach – dwa koziołki.
- Dobrzy państwo; dajcie mnie ubogiej czegoś do jedzenia. Pięknie proszę! – żebrała przed chatą Kriva i Drevlany, spodziewającej się dziecka.
- A ty idź won wędrusko – w oknie ukazała się pąsowa z gniewu pani domu. – Słyszysz wywłoko; już cię nie ma!
- Pani złota, ja głoduję! – oponowała żebraczka.
- To sobie wyczaruj żarcie! – burknęła Drevlana i odwróciła się, by móc się krzatać w kuchni.
Żebraczka zawołała na całą wieś:
- Żeby z łona waszego dziecka nie wyszedł syn ni córka! – ledwo wypowiedziała ostatnie słowo, rozpłynęła się jak mgła.
Miesiące mijały jak z bicza strzelił, az Drevlana urodziłą córeczkę. Dziecko rosło i mialo się dobrze, lecz matkę dręczyły dziwne sny. Śniła, że rodzi niemowlę z kamienia, lub z drewna, a tłumy dziewcząt, chłopców i dorosłych wytykają ją palcami szydząc. Czekała na wnuka, lecz jakiś szyderczy głos świdrował jej uszy: Bezpłodna! Bezpłodna! Po każdym z takich snów, kobieta budziła się zlana zimnym potem. Któregoś dnia, gdy jej córka, zwana Wierzbą wyrosła na piękną dziewczynę o czarnych włosach, Drevlana zaprowadziła ją do bab, by zbadały, czy istotnie nie może mieć dzieci. Jakaż była rozpacz matki i ojca, gdy ich obawy zostały potwierdzone! Nie będą mieli wnuków, a cała wieś będzie wytykać Wierzbę palcami, mówić, że jest przeklęta przez Enków; żaden chłop nie będzie jej chciał za żonę. Również sama dziewczyna zmartwiła się, że nigdy niegdy nie zostanie matką. Jednak Mokosza bardzo kochała tak ukrzywdzone niewiasty i nieraz pomagała im zostać matkami. To ona zdjęła bezpłodność z Limby, żony Giewonta i z jej córki – Tatry. Cała rodzina błagała w chramie o zdjęcie złego czaru z Wierzby. Pewnego dnia, a raczej nocy, Drevlana nie mogąc zasnąć, ujrzała w izbie jakąś niewiastę w koronie z płomieni, ubraną w białą suknię i zielony płaszcz. ,,Kriv! Obudź się! Sama Mokosza nas odwiedza’’! – chciałą krzyknąć, lecz nie mogła, tylko poszturchiwała męża. Aredvi dotknęła śniącej o odmianie losu Wierzby, a następnie rzekła do Drevlany:
- Uczynię waszą córkę najpłodniejsza z niewiast, a wy przygotujecie ją do służby w mym chramie – Wierzba zostałą odczarowana, a po Mokoszy nie został w izbie ani jeden ślad. Tak myśleli Kriv i Drevlana, lecz rano, na posłaniu córki znaleźli długi, złoty włos. ,,A więc to nie był sen. Aredvi odczarowała nasze dziecko’’ – myśleli rodzice po czym uczcili to piwem i miodem, zabiciem prosiaka i upieczeniem kołaczy, co ściągnęło do ich chaty połowę wsi. Poważnie potraktowali rozkaz Mokoszy o przygotowaniu Wierzby do służby w chramie. Dostała nową, białą szatę z wyszytym na piersi czerwonym, wizerunkiem Enki, którą otaczało dwóch jeźdźców na koniach, cztery kwiaty, cztery pawie i dwa motyle. Na głowie Wierzba nosiła wianek z lilii, do czoła miała przywiazany szafir. Jej palec zdobił pierścień z wyobrazeniem jednorożca.1 Mokosza udzieliła jej takiej mocy rozrodczej, że z jej łona wychodziło złoto i srebro, za które świątynia wykupywała jeńców pojmanych przez bandę Osteryka, kwiaty, kamienie, perły, szaty, ciasta, które następnie składała w darze Mokoszy i innym Enkom, zboże, drób, ryby, bydło, którymi wspierała ubogich i pogorzelców, leki na wszystkie choroby, a nawet broń do odpierania ataków zbójców (z urodzonego przez nią łuku, kapłan Sulimir posłał strzałę w oko samego Osteryka). Mogła rodzić co chciała, lecz pragnęła mieć dzieci. Mokosza pozwoliła jej poślubić bezpłodnego Bolesława. Kilka dni po ślubie rozszarpały go w lesie, gdzie szedł wbrew ostrzeżeniom strzygi, a Wierzba powiła sto dzieci – pięćdziesięciu chłopców i tyleż dziewczynek. Rzecz niezwykła w owych czasach - wszystkie przeżyły. Część wybrała służbę w chramie, część została ratajami w Sierpkowicach, a jeszcze inne założyły nowe sioła. Nie przestawała być piękna, a choć serdecznie kochała Mokoszę, powoli wzbijala się w pychę. Była znana i szanowana przez całe Sierpkowice, aż z Gryfii i wyspy Cortix przybywały do niej bezpłodne kobiety, które leczyła mocą swej pani. Pewnego dnia słysząc słowa pieśni ,,Wierzba zrodziła setkę dzieci, a z łon Mokoszy, Dziewanny i Juraty wyszło całe życie’’ pomyślała sobie: ,,Żadna z niewiast nie jest tak płodna jak ja, niewiele ustępuję Aredvi, a mimo to nikt nie oddaje mi czci, nawet jako jytnas. Czyż jestem gorsza od Enków’’? Myśłi te trapiły ją codziennie, w ednie i w nocy, aż wreszcie Wierzba postanowiła: ,,Zrodzę hufiec olbrzymów, które poprowadzę na Wielki Dąb. Zwyciężę Enków i cała ich sława spłynie na mnie’’. Jej łono opuściło tysiąc chłopców, którzy gdy dorośli, stali się wielkoludami, bez ludzkich uczuć. Zrobili sobie zbroje ze skór wielkich ryb z jezior krainy Burus, miecze z obsydianu, oraz wielką klatkę. ,,Zamknę w niej Mokoszę, Juratę i Dziewannę, a Świętowit, Swaróg i Boruta będą moimi mężami. Oczywiście znajdzie się w niej miejsce dla Gromorodnej, bo Jarowit tez mi się podoba’’ – pomyślała. Opuściła chram i stanęła na czele armii swych synów. Rozpięto chorągiew z fantastycznym drzewem rosnącym nad wodą. Wierzbę poparło wielu mieszkańców Sierpkowic – starszyzna, jak i młodzież. Dowodziłą z grzbietu białej klaczy, ubrana w krasną suknię wystającą spod skóry ojcowskiego karpia. Pancerne olbrzymy przemaszerowały na południe siejąc zniszczenie. Siódmego dnia od wymarszu nad chorągwią z wizerunkiem drzewa załopotały skrzydła wielkiego jak Kraken smoka. Był brunatny, miał siedem głów i dziesięć ogonów.
- To Girginicz! – najbojaźliwszy z olbrzymów zasłonil się szczetem, spiął konia i chciał zawracać, lecz jego bracia szyli do poczwary z łuków.
- Głupcy! – ryknął smok Girginicz i wszystkie siedem paszcz plunęło ogniem, a następnie tchnieniem zamrażającym rzeki i morza. Bestia obniżyła lot i poczęła pożerać trupy koni, wielkoludów i sierpkowiczan. Ledwo żywej Wierzby smok nie zauważył. Poleciał dalej paląc dla rekreacji sioła i lasy. Jego ofiarą padły tez Sierpkowice – zginęl wóczas Kriv i Drevlana, rodzice Wierzby. Ona sama, pozbawiona wierzchowca, poczuła, że jej nogi grzęzną w błocie. Usiłowała je wydobyć, lecz jeszcze bardziej zanurzała się w czarnej mazi. Płąkałą widząc klęskę swej armii, przerażeniem napawała ją perspektywa utknięcia na stałe w rozmokłej ziemi. ,,Mokosza zemściłą się na mnie. Chciałam ją uwięzić, a to ona mnie uwięziła’’! Jej serce napełniła skrucha, a ona sama była mokra i czerwona od łez. Zrzuciła rybią skórę, lecz nadal nie mogła wyjść.
- Matko wybacz! – krzyknęłą, a w uszach usłyszała: ,,Przebaczam ci’’.
Jej nogi zamieniły się w korzenie, skóra zgrubiała i stała się brązowa, twarz rozpłynęła się, a ręce i włosy były teraz giętkimi gałązkami, na których wyrosły zielone listki. Wierzba stała się dziwnym drzewem ze swej chorągwi – teraz zwie się ono ,,wierzba płacząca’’ i jest symbolem płodności (czarownice często robiły swe miotły z drewna wierzbowego). Rosła całymi wiekami, obumarła dzień przed potopem. Od niej wywodzi swój ród plemię Drewlan i Piotr Wierzba z Pawlaczycy.

1 W tym wypadku – symbol dziewictwa. Autor jest przeciwnikiem ,,wolnej miłości’’ i czynów homoseksualnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz