niedziela, 31 marca 2013
Sobotnia Góra
Sobotnia Góra – po starokrasnemu: Monta
Cupalis, została urodzona przez Mokoszę, co upamiętniało Święto Kupały.
Sobotnia Góra była wysoka i pokryta zielenią. Widywano ją w Sklawinii, lecz raz
– w jednym miejscu, a raz w innym. Na szczycie owej góry znajdowała się
krynica, której zimna, czysta woda leczyła wszystkie choroby, a nawet mogła
zmarłych przywrócić do życia. Nad źródełkiem rosła brzoza, ozdobiona sznurem
korali. W drzewo to, w erze dwunastej zamieniła się Brzoza; małżonka Dębu, syna
Dobromira, z której łona wyszły ludy Aenlaep: Słowianie, Bałtowie i
Celtowie. Owa pramatka Sklawinii udała się na Sobotnią Górę po wodę dla
oblubieńca – Mokosza za jej zgodą zamieniła ją w piękne drzewo, by mogła służyć
dostarczając gałązek. Przy końcu świata, Brzoza odzyska człowieczą postać.
Potrzeba było wiele trudu, by wejść na ów święty wierch, gdzie mieszkały orły,
węże i rysie. Ten kto podejmował się tego mozołu, napotykał straszne potwory,
jak strzygi czy kostusie (kościotrupy); ciemności, zmęczenie, grad, deszcz, czy
lawinę. Biada mu, jeśli się odwrócił – przerażony, bądź skuszony widokiem
miłosnym, albo zatrzymany wołaniem litość budzącym – takowy obracał się w
kamień, lub zostawał rozszarpany. Mokosza i Dziewanna Šumina Mati pomagały
wędrowcom dostać się na Sobotni Wierch.
Sny
,,Słodkich snów’’ – życzył mi kiedyś pan
Voytakus ov Viernitis, a niedługo potem miałem sen o cieście. Mam liczne i
często dziwne sny, które wykorzystuję w swej twórczości (jedynie w ,,Milenium...’’
nie korzystałem z nich). Od razu mówię, że nie zażywam narkotyków, nie piję alkoholu, ani nie palę papierosów – budzi to mój wstręt. Do wielbicieli moich
snów należeli pani Caroliniana ov Dirdova i Janes ov Calcium. W gimnazjum
miałem sen mizoginistyczny (niektóre feministki w Polsce i na świecie, takie
jak Kazimiera Szczuka, Joanna Senyszyn, Magdalena Środa, Katarzyna Bratkowska,
Wanda Nowicka, czy członkinie ruchu ,,Femen’’,
postępują tak, jakby chciały czynem urzeczywistnić ten sen). Otóż ujrzałem
rudowłose dziewczę w bieli na tronie, a była to królowa Danika ... kobieta –
antychryst. Ujrzałem również znak słonia na niebie, utworzony z gwiazd i
usłyszałem interpretację, że słoń, który nie należał do żadnego z bóstw egipskiego
panteonu, może symbolizować wszystko, czego nie symbolizują pozostałe
zwierzęta, np. kobietę – antychrysta. Imię Danika zaczerpnąłem właśnie z tego
snu. Noszą je: Danika Nowaczyńska z ,,Domu’’, królowa Danajów, której
ziemię podbijał Wizimir, król Analapii i czarownica z Vompierska (,,Młot na
Danajów’’, ,,Ojciec i syn’’). Śniłem również o oplatujących mnie
wężach, żołnierzach z krokodylimi głowami, białym lwiątku z ludzkimi stopami,
człowieku, który udawał, że nie ma głowy, zakrwawionej strzykawce i ,,żywych
trupach’’ z ptasimi dziobami (,,Dom’’), o niedźwiedziu himalajskim,
który napisał książkę o reporterach (w ,,Pawlaczycy cz. II Dziadostwo
kontratakuje’’ nadałem mu imię Utaran Pradeškin, na cześć indyjskiego stanu
Utar Pradesz), o programie rozrywkowym, w którym dzieci przebrane za lamparty
mówiły np. że słoń ma osiem ciosów (,,Tatra cz. I Misja’’). Leżąc w
łóżku obalałem komunizm w Chinach, razem z królową Rutą, rusałkami i innymi
fantastycznymi postaciami (jestem wrogiem komunizmu i socjalizmu). Moja Babcia
robiła ocet z krwi – zwierzęcej, ale też ludzkiej, a potem razem z Mamą
walczyła na siekiery. W bibliotece szukając książek, nagle ni stąd, ni zowąd
zdjąłem spodnie (dobrze, że nie działo się to na jawie!). Innym razem poszedłem
do baru ,,Mak Kwak’’ na ul. Śląskiej w ... samych kąpielówkach.
Widziałem siedzącego na ławce bosego, wąsatego policjanta w czarnym mundurze,
patrzącego na Księżyc. W tym śnie usłyszałem też zachętę do czytania książek i
usłyszałem fragment jednej z nich: ,,A w Szwecji...’’. W innym śnie
spotkałem babę, czyli grubego policjanta o czarnej brodzie, który naciął
mi dłoń nożem, mimo, że wcale nie był zły. Powiedziałem znajomemu lekarzowi, że
zapisując sny pacjentów będzie mógł stawiać lepsze diagnozy, lecz on nie
wierzył, że w nocy człowiek, lub wół może sprawnie pisać (ten sen tak spodobał
się pani Isabelianie ov Orecku, że wspomniała o nim na konferencji naukowej w
2008 r.). Umarłem i zostałem pogrzebany, zaś jakaś dziewczynka, której się
bałem, powiedziała: ,,Będziesz miał owocowe buty’’! Dominikana ov Mohl
groziła, że mnie skopie (wbrew temu co twierdził pan Viernitis, nie był to
wcale przyjemny sen). Okiena ov Vakiliyenlanden w różowym kombinezonie weszła
do mojego pokoju ze słowami: ,,Buty już, już’’! W liceum, nauczyciel
języka angielskiego, pan Maruć ov Apapiner powiedział, że ,,w klasie są
delfiny’’, a ponieważ Irenaus ov Kudlabicic i Kristoferianus ov Musteliani
rozmawiali w czasie lekcji, za karę musieli przysunąć ławkę, trochę bardziej do
siebie. (Pan Voytakus ov Viernitis nie rozumiał co to za kara i jeszcze
powiedział, że ,,ten nauczyciel to ma coś z głową, albo z oczami’’). Na
podwórku perfumowałem się pod pachami, rozmyślając o prehistorii i
starożytności ziem polskich, gdy nagle zaatakowała mnie ciężarówka i zaczęła
gonić. Kierowca krzyczał za mną: ,,Zamiast mówić, że mnie kochasz, lepiej
byś szybciej uciekał’’! Zdziwiłem się, bo nic takiego nie
powiedziałem. Swoją Babcię widziałem w dwóch takich samych egzemplarzach.
Jadłem czipsy o smaku przyprawy ,,Vegety’’. Poczynając od roku 2005
wiele razy śniło mi się, że latam bez skrzydeł. Często śniło mi się, że chodzę
po mieście boso lub na czworakach. Pewien ksiądz chciał w kościele palić
motory, jako przywodzące do grzechu, od czego odwiódł go biskup. Wojciech
Cejrowski jadąc na rowerze rozmawiał z zupą pomidorową. Kiedy w 2007 roku
zmarła moja Babcia, wiele razy śniło mi się, że jednak żyje i że mimo pogrzebu
wszystko jest jak dawniej. Śnił mi się też jakiś koszmarny ośrodek dla małych
dzieci, w którym były zabijane, zaś pewien chłopczyk, aby przeżyć i uciec,
okrył się złotą skórą zdartą z innego dziecka. Naród mieszkający na
Antarktydzie używał własnego języka. We Francji spotkałem arcybiskupa Paryża,
który sprzedawał książki w czasie kiermaszu, byłem na autokarowej wycieczce w
Panamie, zaś w Brazylii jadłem ryż z mięsem razem z zakonnicą - misjonarką.
Podróżowałem również do wnętrza Ziemi za pomocą specjalnej maszyny podobnej do
Wkrętacza z komiksu o Tytusie, Romku i A’Tomku. Ostatnio, którejś nocy
odwiedziłem swą starą szkołę. Ubrany w podkoszulkę i kąpielówki tarzałem się w
mokrym żwirze, aż zostałem przyłapany i osądzony min. przez prof. Adamusa ov
Papaverova z Uniwersytetu Szczecińskiego. Początkowo udawałem małpę, w końcu
jednak wyraziłem skruchę. Zostałem uwięziony w szczecińskiej filii ,,Fabryki
Słów’’ co poczytałem sobie za zaszczyt. Nie mogłem korzystać z miejscowej
toalety, bo wymagało to wypełnienia dokumentów, toteż zaprowadzono mnie do
kościoła. Ostatnio jakiś gimnazjalista wepchnął mi do ust zapaloną zapałkę.
Śnił mi się również Witello ze Śląska, pogrom kielecki, czy król Leodegranz;
ojciec królowej Ginewery i teść Artura. Pewien nieznany polski reżyser, lubiący
przychodzić do sklepu w masce żyrafy, nakręcił film o Polce jadącej pociągiem
do Chin, która nagle ujrzała na wewnętrznych ścianach pociągu, przybite ludzkie
dłonie. Ów reżyser występował w filmie o sobie w jakimś polskim mieście, pod
drzewem, stojąc na nagiej czarnej ziemi, ubrany w same majtki. W mieszkaniu
obok mieszkał gang zwany ,,Drużyną A’’. Usłyszałem rozmowę przestępców
jak planowali napad na bank, jednak bałem się powiadomić policję.
Wśród licznych snów inspirowanych
przeczytanymi książkami był sny narnijskie,
tolkienowskie czy bułhakowowskie .
Ktoś mógłby spytać, czy korzystam
z senników? Wierzę, że niektóre sny pochodzą od Boga (tak mówią oba
Testamenty), ale interpretacje podane w sennikach uważam wyłącznie za twór
wyobraźni ich autorów. Jestem również przeciwnikiem tzw. świadomego śnienia,
jako niebezpiecznego eksperymentowania na własnej psychice.
Sny wywarły
kolosalny wpływ na moje fantazje o przygodach Ordana z Brustaborga. Ów
bohater spotkał pisarza Alfreda Kubina, rozmawiającego z zupą. Zaprosił on
bohatera do Państwa Snu, gdzie zgasło Słońce. Ordan bronił pisarza przed
groźnymi zwierzętami, straszydłami, demonami ciemności, pleśni i mrozu. Obaj
wędrowcy przybyli do stołecznego Szczecina Nagolańskiego (tj. zbudowanego na
Wzgórzach Golan), leżącego 50 mil na zachód od Warszawy Nadmorskiej (,,Nie
przenoście nam stolicy do Wisełki’’! – skomentował ten sen p. Voytakus ov
Viernitis). Była właśnie Wielkanoc i ludzie obrzucali się surowymi jajami z
okien autobusów. Ordan i Kubin zabawili w szczecińskiej karczmie, gdzie Żyd
Mordechaj Kubliczka sprzedawał jakąś różową, jadalną masę, buddyjski mnich
Gudżapa – buty ze skórek pomidorów, a Cygan Baro – śledzie. Spotkali tam Mickiewicza, zamieniającego się w zaskrońca, Słowackiego zamieniającego się w
charta, króla Jana III Sobieskiego, któremu służyło wojsko złożone z bosych,
brudnych i obdartych dzieci, uzbrojonych w kije (owe dzieci zjadały ludzkie
nosy, pełzające po trawie jak ślimaki), Piłsudskiego, który od pasa w dół był
wężem, walczył w szeregach Kozaków Dońskich przeciw Armii Czerwonej, a
wiadomość o przybyciu Ordana znalazł w butelce leżącej na klatce schodowej, Dmowskim; od pasa w dół wężem, w którego sercu mieszkał hipopotam, Teofilem
Lenartowiczem, który walczył rożnem z królem Edwardem III, Wincentym Polem,
który powstał z prochów wrzuconych do fontanny na wałach Chrobrego w Szczecinie
Nagolańskim, Stasiem Tarkowskim, który połknął tabletkę ,,Murti – Bing’’
i stał się na pewien czas Murzynem, Tomkiem Wilmowskim, pływającym w morzu
makaronu i Kazimierzem Szwejkiem, któremu towarzyszyła spotkana w piwnicy
ośmionoga wiewiórka Rabica. Cała drużyna ruszyła szukać Płonącego Kamienia, aby
Tais – uwięziona w Górze Troizak, wiecznie młoda, złotooka królowa Państwa Snu
mogła znów rozpalić Słońce na niebie. Gdy bohaterowie wyszli z karczmy,
Wielkanoc już się skończyła, za to na ulicy kręcono ,,Potop’’ i
strzelano z armaty do domów mieszkalnych. W drodze na Górę Troizak, drużyna
zaszła do Warszawy Nadmorskiej, leżącej nad morzem, któremu co roku zmieniano
nazwę. W owym mieście Piłsudski pił różowy koniak z profesorem w czerwonych
spodniach, zaś wielka księżna Dyracha przez służącego jej renifera dała kartkę
z życzeniami powodzenia i błogosławieństwem od siebie i swoich mężów: Mossdorfa
i Kostii Gałczyńskiego. W piaskownicy, uczestnicy wyprawy ujrzeli cesarza
Franciszka Józefa, który ostrzegał ich przed Hitlerem i życzył zwycięstwa
Polakom. Potem zaszli na plażę, po której szli Jena ov Blackeyova, Janosik i
krasnoludy i gdzie w ogromnym zamku z piasku mieszkał Niemiec Hans Löffel. Na
owej plaży drużyna spotkała lądującego astronautę ze statku kosmicznego ,,España
11’’ , którym był sam generał Franco. Opowiedział on jak zmuszał swych
więźniów do pracy w pasiece i dał mapę. Plaża
przechodziła w pustynię. Idąc nią, wędrowcy spotkali św. Irenę Sendlerową,
która ich ostrzegała przed wejściem do sklepu. Podróżnicy zlekceważyli jednak
ostrzeżenie i w polskim domu towarowym, prowadzonym przez Ormian, spotkali
Kadaffiego, który kazał im śpiewać, rycząc na całe gardło. Ordan i Piłsudski
złapali go za kark, a on zamienił się w żmiję sykliwą. Pustynia przechodziła w
step, na którym drużyna ujrzała sięgającą nieba cerkiew o złotej kopule. W jej
wnętrzu przebywał św. Władysław IV Waza w aureoli i z anielskimi skrzydłami.
Idąc przez wieś, składającą się z drewnianych chat, bohaterowie spotkali Hucka
Finna, który w fabryce jedwabiu rozwijał kokony jedwabników i pożerał ich
zawartość. Wędrując przez góry spotkali zionące ogniem niedźwiedzie, które
Ordan pozabijał. Potem zaatakowały ich uzbrojone w miecze, szkielety, lecz
Dmowski otworzył sobie serce i wypuścił zeń hipopotama, który obronił drużynę.
W Norwegii, wędrowcy spotkali Tomka Sayera, ukrywającego się w kuble na śmieci
przed hrabią Wampirem, który go uwięził. Ujrzeli jak po nocnym niebie Roald
Amundsen leciał na saniach zaprzężonych w niedźwiedzie polarne. Opowiedział on
drużynie bohaterów o swej wyprawie do Bazy Niedźwiedziej położonej na samym
środku Antarktydy. W owej to bazie, Amundsen spotkał pijące krew widma, które
przybrały postać dawno zmarłych polarników i przed którymi odkrywca bronił się
złotym nożem. Gdy drużyna dotarła wreszcie do stóp góry Troizak, bóg Isas Masam
pod postacią białego, skrzydlatego jelenia przyniósł Płonący Kamień. Wówczas to
uwięziona królowa okazała się być samą Mokoszą, która ponownie rozpaliła
Słońce.
Piasa
Piasa – indiański smok z Ameryki Północnej; jaszczur o
skrzydłach orła, głowie brodatego człowieka i porożu jelenia. Występuje w
fantazji ,,Kosynierka’’, opowiadającej o przygodach Dobrawy II,
królowej Polski w świecie alternatywnym. Dobrawa medytując w górskiej puszczy,
na kontynencie zwanym Hesperią (tereny obydwu Ameryk), znalazło świecące słabą
poświatą jajo piasy. Zaniosła je do irokeskiej wioski i tam za radą czarownika
Czerwonego Liścia, zaopiekowała się nim. Smok wykluł się z jaja po tygodniu.
Gdy podrósł, Dobrawa latała na jego grzbiecie. Piasa zabrała wojowniczkę do chińskiej
kolonii Fu – xian – czao – maj, obejmującej tereny w naszym świecie zwane
Kalifornią, oraz do greckiej kolonii Posejdonii, gdzie była życzliwie witana.
Raz Dobrawa poleciała na smoku na Archipelag Arawaków. Wylądowała na wyspie
Guanahami (w naszym świecie: wyspa Watling w archipelagu Bahamów), gdzie
tubylcy uznali ją za boginię. Dowiedziała się, że łodzie Arawaków są porywane i
więzione na dnie oceanu przez morskiego diabła Manteusza. Dobrawa zanurkowała
razem z piasą i zabiła potwora. Rozbiła jego kryształowy pałac, a dusze
uwolnionych wyspiarzy, odleciały jako białe gołębie. Po opuszczeniu
Archipelagu, wojowniczka poleciała do pełnego dżungli i bagien Bimini –
królestwa Indian Seminolów (odpowiednik Florydy). W owym państwie, z
kryształowej skały biło Źródło Wiecznej Młodości. Seminole okazali gościnność,
lecz w czasie snu Dobrawy, jej piasa została zaatakowana przez ptaka
Szkarłatnika – ibisa czerwonego wielkiego jak wieżowiec. Na głowie ptaszyska
siedział indiański czarownik Capsala. Szkarłatnik pożarł piasę, zaś Dobrawa nie
zdołała jej obronić.
Smoki
,,Poszliśmy następnie zwiedzić gabinet zoologiczny... Zarządzający pokazał nam paczkę wypchaną słomą, w której jak mówił jest szkielet smoka; dowód to, dodał, że smok nie jest zwierzęciem bajecznym’’ - ,,Pamiętniki Jakuba Casnovy’’, Paryż, 1843, t. IV str. 404, 405.
Czy muszę je przedstawiać?
Wielkie, gadokształtne, ziejące ogniem, skrzydlate potwory – smoki. Wymyślone
zostały przez Chińczyków – chińskie smoki, czyli tzw. ,,lungi’’miały
wężowaty kształt, były grzywiaste i (inaczej niż w Europie) związane były
raczej z wodą – Chińczycy wierzyli, że smocze posągi ustawione na dachach
domostw chroniły przed pożarami. W Egipcie odpowiednikami smoków były –
zagrażający porządkowi kosmicznemu wąż Apopis i krokodyl Szes – Szes. Z
Babilonii pochodziły tzw. ,,szurusze’’ – wodne smoki sylwetką
przypominające charty, których wizerunki zdobiły babilońską Bramę Isztar. Dużo
miejsca poświęca smokom mitologia grecka. Przykładem są tu zarówno zabita przez
Heraklesa Hydra lernejska, Scylla z ,,Odysei’’ Homera, stugłowy smok
Ladon pilnujący jabłek hesperyjskich, które Hera dostała w posagu, delficki
Pyton zabity przez Apolla, smok pokonany przez Kadmosa, smok z Kolchidy
pilnujący Złotego Runa (Jazon uśpił go ziołami danymi przez Medeę), czy
wreszcie bazyliszek uśmiercony w czasie podboju Persji przez Aleksandra
Wielkiego za pomocą lustra. Grecy i Rzymianie nie robili różnicy między
smokiem, a olbrzymim wężem. Ze smokami walczyło wielu bohaterów legend
średniowiecznych takich jak: św. Jerzy, Tristan, Zygfryd (skandynawski:
Sigurd), Beowulf (tenże bohater staroangielskiego eposu wcześniej ubił trolla
Grendela i jego równie przerażającą matkę), św. Marta, Dobrynia Nikitycz,
Alosza Popowicz, czy Marko Królewicz. Wszyscy Polacy słyszeli o Smoku Wawelskim
(,,wąż bajeczny smokiem przezwany od ssania’’ jak pisał o nim Jan
Długosz) i o warszawskim bazyliszku. Powiem jeszcze, że dawni Słowianie
wierzyli w smoki powietrzne (Fuchur się kłania!), które miały powstać ze żmij,
którym wyrosły skrzydła i szponiaste łapy, albo z żab. Były to istoty
dobroczynne, wykorzystywane przez płanetników do transportu deszczu lub gradu.
Również tęcza, w wierzeniach polskich i rosyjskich jest wielkim wężem
wypijającym wodę i oddającym ją chmurom. W polskich baśniach i legendach ze
smokami oprócz Kraka i Skuby, walczyli też bracia Waligóra i Wyrwidąb, oraz góralski
bohater Perłowic, co pokonał smoka Wołoszyna. Tak jak postrachem Krakowa był
smok wawelski, tak Wrocław pustoszył smok Strachota. W słoweńskiej legendzie
występuje smok z Lubljany zabity przez Argonautów, którzy się zapuścili aż tak
daleko, zaś symbolem Kazania w Rosji jest smok Zilant. Można tu również
napomknąć o indyjskim Wrytrze, zabitym przez boga burzy Indrę (smok jako
przeciwnik boga burzy to popularny motyw wędrowny, nie tylko w mitologiach
indoeuropejskich), perskich Ażi Dahace i Ażi Sruwarze, żmudzkim Vizunasie,
pożerającym dusze, którym nie udało się wspiąć na górę Anafiels, węgierskim
Szarkanie (mimo, że chyba nie ma dowodów, że J. R. R. Tolkien znał mitologię
węgierską, to jednak ów smok ma zadziwiająco wiele cech wspólnych z Sauronem), fińskim
Gadzie Manali, japońskim, wielogłowym i niszczycielskim smoku, którego zabił
bóg burzy Susano – o – No – Mikoto, wcześniej upiwszy go sake, czy
wreszcie o ... indiańskim smoku piasie z Kanady, mającym ludzką twarz i poroże
jelenia.
Nikt już nie wierzy w realne
istnienie tych stworzeń. Nikt? W 1999 r. rosyjska gazeta ,,Wołgogrodzka
Prawda’’ przeprowadziła ciekawy eksperyment socjologiczny. Otóż umieszczono
w niej artykuł o znalezieniu skamieniałego jaja, z którego jakoby wykluł się
smok. Napisano, że zwierzę jest chore i że kolejno odpadały mu głowy, aż
została tylko jedna (na dowód odpadania głów umieszczono zdjęcie legwana
zielonego). ,,Wołgogradzka Prawda’’ poprosiła o datki dla smoka i
... te zaczęły napływać. Dopiero później zorientowano się, że ... gazeta
oszukuje ludzi. Jest to wina poprzedniego ustroju uczącego bezkrytycznej wiary
w partyjną propagandę, wyzierającą z kontrolowanych przez państwo mediów. No
cóż, Polska też jest krajem postkomunistycznym, więc ciekawe, czy Polacy daliby
się oszukać podobnym artykułem, tym bardziej, że niektórzy z nich potrafią
wierzyć np. w takie ,,rewelacje’’ tabloidów jak wieloryb w Wiśle, czy jezioro
wypełnione wódką.
Jak już powiedziałem w kulturze
chińskiej i częściowo słowiańskiej, smok jest symbolem sprzyjających ludziom
sił przyrody. Do tej tradycji nawiązywali tacy fantaści jak: Ursula Le Guin
(Kaliesin z Ziemiomorza, pod którego postacią objawiał się bóg Segoy), M. Ende
(podobny do kudłatego, białego psa Fuchur z ,,Niekończącej się opowieści’’),
Christopher Paolini (Saphira, na której grzbiecie jeździł Eragon), Juraj
Červenák (przyjazna ludziom smocza księżna Zirnitra), A. Sapkowski (mogący
przybierać ludzką postać Borch Trzy Kawki, opowiadanie mu poświęcone dobrze
pokazuje kontrast między wyobrażeniami smoków w kulturze chińskiej i
europejskiej), czy A. Pilipiuk (opowiadanie ,,Operacja ‘Jajca’’ ze
zbioru ,,Rzeźnik drzew’’, gdzie mowa o chińskim smoku, broniącym
głównego bohatera przed ubekiem). Wymienić można tu również Smokozaury z baśni
Tony’ego Wolfa, zamieszkujące prehistoryczną krainę Smokolandię, smoki z ,,Gumisiów’’
i ,,Shreka’’, smocze dziecko Tabalugę, broniącego zwierząt przed
bałwanem Arctosem, władcą Lodolandii (pani Ewa Polak – Pałkiewicz bardzo
negatywnie odniosła się do tej dobranocki, twierdząc, że ... zaciera ona
różnice między dobrem, a złem), maleńkiego, polującego na muchy ostatniego
smoka na świecie, z którym chciał zaprzyjaźnić się Muminek, Muszu – małego,
chińskiego smoka z filmu Disneya ,,Mulan’’oraz trójgłowego smoka
Gorynycza, który we współczesnej, rosyjskiej kreskówce o Dobryni Nikityczu, na
przekór bylinom został ukazany jako istota bojaźliwa i pozytywna.
W kulturze europejskiej, inaczej
niż w chińskiej, smok, związany z żywiołem ognia jest często strażnikiem
skarbów, uwięzionych królewien, oraz symbolem diabła, jak choćby w ,,Apokalipsie’’:
,,Oto wielki Smok ognisty, ma siedem głów i dziesięć rogów, a na głowach siedem diademów. Ogon jego zamiata trzecią część gwiazd z nieba i rzucił je na ziemię. Smok stanął przed mającą urodzić Niewiastą, ażeby skoro tylko porodzi, pożreć jej Dziecko. [...] Nastąpiła walka w niebie: Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem. I wystąpił do walki Smok i jego aniołowie, ale nie przemógł i nie było już dla nich miejsca w niebie. Strącony został wielki Smok, Wąż Starodawny, nazywany diabłem i szatanem, zwodzący całą zamieszkałą ziemią, a z nim strąceni zostali jego aniołowie’’ – Ap. 12, 3 – 9.
Sam również odwoływałem się do tego symbolu, tworząc postać smoka
Rykara i kolejnych, gadokształtnych wcieleń samozwańczego Czarnoboga.
Zwycięzcami diabolicznych smoków byli święci Michał Archanioł (Jego zwycięska
walka z Lucyferem zainspirowała mnie do opisu starcia Jarowita i Rykara),
Jerzy, Marta, której smok nazywał się Taraska i wyglądem przypominał pancernego
dinozaura (coś dla kreacjonistów ;), oraz Roman. Zwycięzcami węży, również
symbolizujących szatana byli św. Patryk (wygnał wszystkie węże z Irlandii do
morza, a ostatniego, najbardziej opornego wsadził do dzbana i wrzucił w fale),
oraz św. Walpurgia (Walburga). Dawni Niemcy znajdujący muszle amonitów myśleli,
że to skamieniałe i zwinięte w spiralę węże, którym św. Walburga poucinała
głowy. Do tej tradycji nawiązali tacy fantaści jak: J. R. R. Tolkien (Ankalagon
Czarny, Scath, Glaurung, Smaug, Chrysophylax Dives), C. S. Lewis (Eustachy
zamieniony w smoka, któremu Aslan przywrócił ludzką postać), R. E. Howard
(Conan walczył ze smokiem wyglądającym jak olbrzymi jaszczur), Tanith Lee (
opisany w książce ,,Demon ciemności’’półdziki wojownik, będący
archetypowym mężczyną zabił smoka o dwóch rogach, wskakując mu na głowę i bijąc
weń pięściami), Astrid Lingren (smoczyca Katla i wąż Karm z ,,Braci Lwie
Serce’’), J. K. Rowling (imię Drako Malfoya pochodzi od łacińskiego ,,draco’’
, czyli smok, po słowiańsku owa postać mogłaby się nazywać ,,Zmiej
Lichodiejew’’), S. H. Moore (przeciwnikiem Kulla okazuje się dowódca
waluzyjskiego legionu, którego symbolem był czarny smok), Catheryne M. Valente
(Żmij Gorynycz przypominający Berię wyglądem i okrucieństwem, syn Czyngis –
chana i smoczycy z jeziora Bajkał, opisany w książce,,Nieśmiertelny’’),
Andrzej Pilipiuk (smok wawelski, którego Jakub Wędrowycz zabił ... chińską
rakietą przeciwpancerną), Juraj Červenák (Zilant, przeciwnik Ilji Muromca z
powieści ,,Żelazny kostur’’), Aleksandar Tesic (zabita przez księcia
Marka wyverna Maud z Jeziora Pływających Wysp), oraz Robert Jordan (Smocze z
książki ,,Conan wspaniały). Biorąc pod uwagę powyższą symbolikę,
pewien ksiądz – egzorcysta uznał, że nie wolno mieć w domu wyobrażeń ,,istot
podobnych do diabła, smoków i strasznych potworów’’.
Jako nieliczne przykłady
pozytywnych smoków, występujących w kulturze europejskiej, rozumianej jako
synteza tradycji chrześcijańskich i pogańskich należy wymienić:
1. Słowiańskie demony, zwane żmijami, które na Bałkanach
płodzą herosów (takich jak Żmij Ognisty Wilk) i walczą o urodzaj ze złymi
smokami, jak choćby ażdachy, czy ały. Taki żmij może przybierać postać dziecka,
rodzącego się ze skrzydełkami ukrytymi pod pachami. Inaczej jest jednak ze
żmijem w tradycji Słowian Wschodnich, gdzie żmij jest symbolem najeźdźcy (vide
Żmijowe Wały oddzielające Ruś Kijowską od koczowniczych plemion połowieckich,
antagonista Aloszy Popowicza – Tugarin Żmijowicz), diabolicznym uwodzicielem
młodych kobiet (ukraiński meteor po mistrzowsku opisany przez A.
Pilipiuka w ,,Dziedziczkach’’), bądź olbrzymią bestią, ujarzmioną przez
znających sztukę kowalską herosów, takich jak Suczyc, czy święci Flor i Laur,
którzy zmusili żmija do usypania Żmijowych Wałów). Wschodniosłowiański Żmij był
także bogiem wody, jedną z odmian Welesa, domagającym się ofiar z dziewic, może
także płodzić herosów (bohater ruskich bylin, Wołch Wsiesławicz był synem węża
i młodej kobiety o imieniu Marfa Wsiesławiewna).
2. W mitologii greckiej smoki ciągnęły latający rydwan
herosa Tryptolemosa, który z mandatu bogini Demeter przemierzał świat,
upowszechniając rolnictwo.
3. W gruzińskiej legendzie, pustelnik św. Dawid z Gerezdży
cierpiał z powodu smoka, który swym rykiem przeszkadzał mu w modlitwie, lecz
gdy na prośbę pustelnika Bóg zabił potwora piorunem, pustelnik go pożałował i
wyprosił dlań wskrzeszenie. Ową legendę wykorzystałem w żywocie wymyślonego
przez siebie św. Bolesława Baškievicia Indikopleusty z Macedonii.
4. W 1408 r. Zygmunt Luksemburski, król Węgier założył
elitarny, przeznaczony dla chrześcijańskich władców Zakon Smoka, mający na celu
obronę Europy przed zalewem tureckim. Godłem owego zakonu rycerskiego był
zwinięty w kłębek smok św. Jerzego, podobny nieco do węża Uroborosa, symbolizujący
zagrożenie ze strony muzułmanów. Należeli do niego: Stefan Lazarević (Serbia),
Ścibor ze Ściborzyc (Słowacja, czyli ówczesne Górne Węgry), Henryk V (Anglia),
Władysław Jagiełło i jego brat Witold (Polska i Wielkie Księstwo Litewskie),
Alfons V Aragoński (Neapol), Krzysztof III (Bawaria i Dania), Ernest Żelazny
(Austria), a także Vlad Drakul i jego kojarzony dziś z wampirami syn Vlad
Drakula (Wołoszczyzna).
5. Ponadto czerwony smok, będący niegdyś proporcem jednego z
rzymskich legionów, stacjonujących w Brytanii, widnieje na fladze Walii.
6. Poza tym można by jeszcze wymienić w rażący sposób
odbiegającego od legendarnego pierwowzoru Smoka Wawelskiego z ,,Porwania
Baltazara Gąbki’’ (ów utwór został przed laty pozytywnie oceniony w ,,Niedzieli’’,
katolickim czasopiśmie bynajmniej nie należącym do tzw. katolewu), smoki
z wierszy Małgorzaty Nawrockiej, łagodnego roślinożernego smoka z Perelandry
(C. S. Lewis ,,Perelandra’’), Milusia – małego smoka należącego do
kasztelana Mirmiła (komiksy Janusza Christy są pozytywnie oceniane w
środowiskach polskiej prawicy), a w pewnym sensie również różowego, noszącego
bambosze i ... budzącego kontrowersje Smoka Niedzielaka, biorącego udział w
nabożeństwach dla dzieci w krakowskim kościele dominikanów. (Dla porównania: w kościele
katolickim w Lucernie we Mszy Świętej, w imię źle pojętego ekumenizmu
uczestniczył aztecki bóg Dymiące Zwierciadło – Cortez przewraca się w
grobie ;- ).
Ordan z Brustaborga w Sanatorium Pod Klepsydrą
W fantazji o Ordanie z Brustaborga, ów bohater wyruszył do Rakuzji, bo dowiedział się, że jego zmarły i spalony na stosie pogrzebowym ojciec Stracimir przebywa w Sanatorium Pod Klepsydrą, prowadzonym przez Doktora Gotarda, ucznia mistrza Slavkenburgiusa. Ordan dostał się tam przechodząc przez strumień Zabyt’. Pensjonariusze Sanatorium, a wśród nich ojciec Ordana, leżeli na łożach z kości słoniowej, na miękkich poduszkach, przykryci skórami panter. Byli półnadzy, okryci płaszczami z piór. Na głowach nosili barwne pióropusze, zaś niektóre kobiety miały na nogach pantofelki ze skórek owoców. Ludzie ci cały czas śnili, lub jedli słodki kurz. Stracimir zabawiał się rozmową z Plevem – królem plewników, czyli odpowiadających za nieurodzaj krasnoludków z koźlimi nogami i ptasimi skrzydłami (jego pierwowzorem był René Pleven). Z ust Doktora Gotarda wylatywały szpaki, które karmił starymi butami. Zabawiała go małpa – tancerka imieniem Votka. Na polanie koło Sanatorium pasły się stada słoni, ziemia rodziła pisanki ze strusich jaj, zaś bosonodzy Gaudamici podobni do buddyjskich mnichów ze skórami irbisów, przerzuconymi przez ramię, podlewali ogrodowe rośliny zupą. Sanatorium zdobiły odlane z brązu rzeźby lwów, wilków, sfinksów, niedźwiedzi i dzików. W ogrodzie Doktora Gotarda rosły pawie pióra i kość słoniowa, zasadzona przez czarownicę Błochę Szarachową. Nosiła ona barwną suknię w różnych odcieniach błękitu i pióropusz ze strusich piór. Mogła przybierać postać pchły i każdego lata przylatywała na miotle do Doktora Gotarda na odbywający się w jego domu bal ludzi z gliny i drewna. Na owym balu tańczyły drewniane pajace Pinchas (jego pierwowzorem był Pinokio) i Buratino, żelazny chłopiec Kordek, drewniany chłopiec Ratiwiłła i Lilka – dziewczynka z wosku, zaś bezpieczeństwa pilnowali rośli Murzyni, odziani w białe i czerwone turbany, oraz w czerwone i niebieskie szarawary, uzbrojeni w srebrne szable. Ordan oglądał ten bal z ukrycia. Półnadzy, miedzianoskórzy Atlanci i Minoici, czyli mieszkańcy archipelagu Minosów, srebrnymi grabiami grabili i układali w stogi pawie pióra. Raz na bal przybyła zaprzęgiem jeleni, Karolina córka Dychtera, by uczyć się magii od Doktora Gotarda, lecz ten dmuchnął na nią mroźnym powiewem i zamienił w renifera. Karolina rozpłakała się i zwierzała się ludzkim głosem Ordanowi. Największy bohater Asarmathu grając w szachy z Doktorem Gotardem wygrał wolność dla ojca i wszystkich innych pensjonariuszy. Prowadził ich przez las, a przewodnikiem był biały jeleń, pod którego postacią ukrywał się bóg Isas Masam. Wędrowcy ujrzeli przeprawiające się przez rzekę stado koziorożców leśnych z gór Wyżu i poszli za nimi, lecz wpadli w pułapkę, z której wydostali się z trudem. Ponownie wyprowadzeni przez białego jelenia, ujrzeli małą chatkę, w której mieszkali król Szumilas, jego żona – królowa Joanna Dziewicza i żmij Beran. Na stoliku stało akwarium ze złotymi rybkami, które ludzkim głosem opowiadały o dworze Nogaj – chana. Jeden z uciekinierów chciał zabić kreta, aby go zjeść, lecz kret wystrzelił mu w oczy kręgami szyjnymi w postaci żelaznych śrubek. W dalszej drodze, wędrowcy spotkali herosa Nura z Kijowca walczącego z potworem – mandorą, oraz poetę Tołkomira (jego pierwowzorem był J. R. R. Tolkien), który siedział na pniu i podziwiał taniec swej żony, czarnowłosej rusałki Utysławy. Zagłębiając się coraz dalej w knieje, Ordan i zmarli ujrzeli łoże, na którym leżał Bosson III Chilperyk – królewicz rakuski, zaś jego ojciec Bosson II Liutprand w czasie kłótni z synem, zrzucił szablą z jego łoża, leżące na nim militaria. Przechodząc przez strumyk, Ordan musiał stoczyć walkę ze strzegącą brodu królową Sonią Waleczną. Była ona założycielką Ausonii, królestwa, które później podbili Taljanie. Po przejściu strumyka, uciekinierzy spotkali latający statek asarmackiego księcia Sosabusa (jego pierwowzorem był gen. Sosabowski). Sosabus polował z dwoma orłami i za pomocą złotych strzał walczył ze smokami hunlandzkiego księcia Drakona. Asarmacki wojownik zgodził się zabrać na swym statku uciekających do królestwa nad rzeką Vandalus, lecz po pewnym czasie on sam i jego okręt, okazali się złudzeniem. Rozczarowani byli pensjonariusze Sanatorium spotkali Jędrzeja Biesa; człowieka o głowie diabła (jego pierwowzorem był uprawiający makaron Pan Maszkaron ze zbioru zabawnych wierszy dla dzieci pt. ,,Cosie i ktosie’’). Jędrzej Bies na cześć swej starej matki codziennie składał ofiary z jagniąt (zostało to zainspirowane moim snem z okresu przedszkolnego, w którym występował mój wujek Andreus ov Küjvis). Doktor Gotard był jego siostrzeńcem i nakzał mu zatrzymać zbiegów, lecz wujek kierownika Sanatorium zginął w starciu z Ordanem, podobnie jak osiągający rozmiary nosorożca Wilk z Romacji. Ordan i jego podopieczni omal nie zginęli w zasadzce czarnoksiężnika Jana Łysego. W końcu jednak przewodnik wyprowadził ich z lasu, oni zaś odzyskali pamięć. Dusza Stracimira udała się do Nawi Jasnej, zaś jego ciało rozsypało się w proch..
Saga czasu wojny
W gimnazjum wymyśliłem nienapisaną powieść z elementami groteski ,,Sagę czasu wojny’’. Opowiadała o II wojnie światowej, a jej akcja toczyła się w Polsce, ZSRR, Włoszech, Watykanie, Niemczech i Japonii. Główni bohaterowie to: francuski dziennikarz Jean Botieu, który w 1939 r. przyjechał do Polski, by robić reportaż o kampanii wrześniowej, jego ukochana; córka rabina, Jena Tosenstein, od dawna mieszkający w Polsce Rosjanin, pan Symetayov (wbrew pozorom to nie jest rosyjskie nazwisko; pochodzi ono z języka starokrasnego i znaczy: Kowalski), żołnierz Lech Kowalski, Józef Stalin (jeden z Sowietów nazwał go ,,Gwiazdą Wszelkiej Kacapszczyzny’’ i padł przed nim na twarz), Edward Rydz – Śmigły, papież Pius XII etc. Oto niektóre poruszone problemy: obrona Westerplatte (na początku, kiedy to padają słowa: ,,z Niemcem trzeba jak ze szczurem’’), oblężenie Warszawy, zbrodnia w Katyniu, bitwa pod Monte Cassino, ślub Jeny i Jeana udzielony przez Papieża, dojście do władzy komunistów w Polsce, zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę, samobójstwo pary głównych bohaterów.
Dacja
,,Dacja (Ar – Dakistan) ze stolicą w Oltenagirdzie, była to leżąca nad Morzem Czarnym, rzekami Danubiusem i Oltenem, kraina Daków – ludu wywodzącego się od Grabu i Jodły, którego największym wodzem w erze trzynastej był Decebal walczący z Rzymianami. Dacja była w znacznej mierze dziką krainą lasów, gór, zwanych Ar – Karpath, bagien i stepów. Oprócz ludzi zamieszkiwały ją nieprzeliczone rzesze wąpierzy – w Dacji mieściła się też siedziba ich króla Tybalda, odwiecznego wroga królów sarmackich, który za panowania Atamrasa zawiązał spisek ze Scytami, Amazonkami i Hunami w celu obalenia imperium’’ - ,,Wymrocze’’.
Subskrybuj:
Posty (Atom)