,, [...] W XII wieku rabbi Benjamin ben Jonah z Nawarry zapewniał, że zbudowano ją za pomocą czarów. Arabowie podobno twierdzili, że w jej wnętrzu około południa oraz o zachodzie słońca pojawia się naga kobieta z kłami odyńca. [...]'' - Felix R. Paturi ,,Wielkie zagadki świata''
czwartek, 25 lutego 2016
Legendy o Wielkiej Piramidzie
,,Wymrocze'' tom 3 Spis treści
2. Dziecilela
3. Mokośka kapłanka
4. Teost i zbójnicy
5. Wiedźma
6. Godzamba
7. Mato cz. 1 - 3
8. Bogdan
9. Lutica
10. Vel Lazarica
11. Władca Kurlandii
12. Bodo z Kimerii
13. Żywia
14. Baszta Siedmiu Płaszczy
15. Dziewoklicz
16. Żmijewki
17. Sawił Velaroz
18. Biwog i Sulimir
19. Momcził
20. Wyspy Króla Manamana
21. O pochodzeniu Kozaków
22. Dniepr i Desna
23. Miłość do świtezianki
24. Wymrocze i Błyszczydła - opisanie dóbr panów Błyszczyńskich
25. Przy Wielkim Belu
26. Podmorska wyprawa
27. Sukosław Suczyc
28. Książę Kruk
29. Żal
30. Sokolnik
31. Zamorska wyprawa
32. Aponskie Carstwo
33. Człowiek - rak
34. Dziuk z Wieńca
35. Kukuł Wyrajokrążca
36. Testament Kosy Oppmana - aneks do ,,Perłowego latopisu''
37. Listy vineckie (korespondencja Erazma z Rotterdamu i św. Tomasza More'a)
38. Niedźwiedzie Uszko
39. Król Dzięcioł
40. Oriana
41. Maria Ognista i Jerzy Zielony
42. Legenda o trzech braciach
43. Petygor
44. Wojna z Sybir - Tartarami (na podstawie zaginionego poematu - byliny z czasów imperium sarmackiego)
45. Imperium Sarmaticum cz. 1 - 5
46. Wulkan Życzeń
47. ,,Gołębia Księga''
48. Strzygoń
49. Pereswiet
50. Radwan
51. Igła Deotymy
52. Miłość do Łąki
53. Teodor Smokobójca
54. Błędny witeź
55. Lubomir i cierpienie
środa, 24 lutego 2016
Dobrawa (z ,,Obrazu świata'')
,,Dobrawa (Dobrava, Bonifacja) – jytnas, wojowniczka. Urodziła się w XXXIII wieku ery XII w grodzie Poślad na ziemiach dzisiejszej Analapii w rodzinie kupieckiej. Jej ojcem był Ljudevit Naum, syn Własta, a matką Apraxja. Dobrawa nie miała braci ni sióstr. Wygląd następujący: smukła, pełna zarazem niewieściej delikatności i niewieściej siły, długie, złocisto – bursztynowe włosy i niebieskie oczy. Była też dosyć wysoka, bardzo zwinna, odważna i wytrzymała. Jej imię w oczywisty sposób oznacza dobroć, błędem jest wymawianie go jako 'Dąbrówka'. Te, którego używano tylko w rodzinie brzmiało 'Avardob' (wspak: Dobrawa).
W
dwunastej wiośnie życia udała się z ojcem i matką na wyprawę
kupiecką do Dacji. Dziewczyna wykazująca duże zdolności w walce
włócznią, strzelaniu z łuku, pływaniu, biegach i zapasach, miała
ochraniać karawanę. Otrzymała wówczas moc od dzikich zwierząt z
gór i lasów, które kolejno podchodziły do niej i chuchały na nią
wzmagając jej siłę, odwagę i zręczność. Wykuwszy sobie w
tajemnicy miecz, potajemnie wyruszyła do zrujnowanego zamku Tsenie
na zboczu porośniętej lasem góry. Ubiła tam i oddała płomieniom
księcia wąpierzy Zorana, sługę króla Tybalda (ob.), który pił
ludzką krew, a jego czarów bali się najdzielniejsi wojownicy.
Po
opuszczeniu Dacji, zabawiła z ojcem rok u Słowian z Bałkanu.
Zawarła wówczas braterstwo wymieniając się nawęzami z
wojowniczką Dilą Żenevą, w której żyłach płynęła krew
Jovana i Dilvicy (ob.). Obie panny spędziły całe lato jeżdżąc
konno, pływając w strumieniach i polując w nieprzebytych
puszczach. Był to dla Dobrawy najszczęśliwszy okres w jej życiu.
W swym krótkim życiu odbyła wiele podróży, z mieczem Promieniem
i włócznią Sztykiem dokonując licznych czynów bohaterskich.
Ruszając do boju zakładała kusy, z dwóch części złożony
pancerz z polerowanej smoczej skóry, wysadzany klejnotami, nie
stroniła też od złotych i srebrnych ozdób, naszyjników z kłów
i pazurów zabitych zwierząt i potworów, bojowych malowideł na
przypominającej alabaster skórze i pióropuszy z piór strusi,
pawi, sylfów i bażantów.
Po
opuszczeniu Bałkanii, udała się z ojcem i matką na wielką wyspę
Britainę (ob.), gdzie została ugoszczona na dworze króla Urusa
Siluricusa, założyciela dynastii Pendragonów [był on przodkiem
królów Utera Pendragona i jego syna Artura – przyp. T. K.]. Urus
Siluricus, chrobry rycerz i hojny rozdawca pierścieni, władca
dworny i wieszczy, pokochał Dobrawę jak rodzoną córkę. Na jego
dworze waleczna córa Sklawinii opanowała sztukę poetycką bardów
i grę na harfie, zaś bawiąc w kolegium galicen (ob.) - kapłanek w
błękitnych szatach, czcicielek Ziemi, Morza i Księżyca, nauczyła
się magiczną sztuką sprowadzać i rozpędzać mgłę, wzniecać
ogień, kierować wodą, sprowadzać deszcz i śnieg, oraz leczyć.
Nie zaniechała jednak czynów junackich. Gdy Britainę pustoszył
olbrzym, wzbudziła w nim uczucie. Przyprawiła owego niszczyciela
pól i zjadacza zwierząt domowych o śmierć, prosząc go by dla
niej napełnił niewielki dołek w ziemi swą krwią. Olbrzym się
zgodził, lecz dołek miał połączenie z morzem, toteż się
wykrwawił. Dobrawa ubiła też parę innych olbrzymów – jednemu
rozłupała łeb toporem, gdy ów wpadł do dołu, innego oślepiła
strzałami z łuku, dwóch innych przeszyła na wylot włócznią, a
ich splamione sprzecznym z naturą porubstwem ciała spadły z klifu
do morza. Ubiła również węża morskiego z Orkanii [Orkadów],
oraz jakieś bestie podobne do wielkich, czarnych psów i kotów. W
Britaninie, Ljudevit Naum z rodu Swatów i Apraxja, rodziciele
Dobrawy zmarli w czas zarazy, przywleczonej z kraju Scytów, ona sama
zaś z wielkim oddaniem pielęgnowała chorych. Możni z Britainy
zazdrościli Dobrawie łask króla i starali się przyprawić ją o
zgubę. Gdy Urus Siluricus ciężko zachorzał, nasłali na nią
zabójców, których pokonała bez większego trudu i kłamstwami
podburzyli przeciwko niej chłopów.
Dobrawa
opuściła przeto Britainę – wyspę niewdzięczną i poczęła się
tułać po świecie. Gdziekolwiek się pojawiła, tam zwalczała
potwory i rozbójników, aż zaszła do Kolchidy (ob.) Tam zawarła
braterstwo krwi i wymieniła się nawęzami z inną wojowniczką,
Iraną (Airana),
w której żyłach płynęła krew Amazonek, a której rydwan
ciągnęły dwa lamparty. Za obiema niewiastami chodził jak pies,
mówiący tygrys Kirejen; obrońca ludzi i postrach wilkołaków. Po
śmierci Irany w walce z olbrzymem o pięści wykutej z żelaza,
Dobrawa i tygrys Kirejen udali się nad Morze Srebrne.
U
wybrzeży dzisiejszej Analapii wojowniczka i jej zwierzęcy towarzysz
udali się do karczmy. Tam Dobrawa została uśpiona durmanem podanym
w piwie i porwana jako niewolnica na korab germańskich korsarzy z
plemienia Swenów z Nürtu.
Na pełnym morzu Dobrawa zerwała łańcuchy, nie mając broni zabiła
kapitana Waregów i objęła władzę nad całą załogą. Odtąd
zamieszkała w Nürcie –
była w Birce, Holmie i Uppsalii. Wiele razy wypływała w misjach od
króla Nürtu do władców Sklawinii i do czarownika Musulusa –
tyrana Bałtów, aż któregoś dnia jej drakkar został zatopiony
przez mątwę większą niż byk i koń razem wzięte. Dobrawa ubiła
potwora jednym ciosem włóczni w oko i płynąc parę dni i nocy
przez wzburzone Morze Srebrne trafiła do Sedinum. Po zakończeniu
służby u Sceafa, króla Nürtu, idąc w kierunku wskazanym jej
przez obracający się miecz, udała się na południe w stronę
Morza Rajskiego, zwanego Śródziemnym.
W
Grecji gościła na dworze Sevezozosa, króla Pelazgów (ob.) w jego
górskim pałacu. Pokazał on Dobrawie wyspę, na której w erze
czwartej Zajęczanin Lagon zabił brukołaka. Nurkując w Morzu
Rajskim, z pomocą delfina Simo ubiła wielkiego kraba polującego na
rybaków.
W
ostatniej fazie swych wojaży powróciła do Sklawinii. Osiadła w
Montanii (ob.), obierając za swą siedzibę górską jaskinię.
Utrzymywała się polując i broniła górali przed potworami –
pankami i léwicami. Zwyciężyła w mających wyłonić króla
Montanii zawodach w Śnieżelicy, obejmujących strzelanie z łuku,
biegi, jazdę konną, podnoszenie ciężarów i szermierkę.
Koronowano ją przeto w Śnieżelicy w obecności relikwii królowej
Tatry (ob.) Dobrawa udzieliła pomocy królowi Rudawie władającemu
na ziemiach późniejszej Bohemii (ob.) w wojnie z czarownicą Jencą
i jej potworami. Poślubiła Bolemira Bożydarowica, króla Wiślan.
Przed ślubem razem ubili lodowego potwora Sopel, a ich łoże
małżeńskie zostało wyrzeźbione z jego ciała. Dobrawa wzorem
Tatry usiłowała znieść niewolnictwo, jednak niechętny jej wiec
jako warunek postawił zabicie potwora z Morskiego Oka, co udało jej
się z pomocą tygrysa Svena Kirejena, syna Kirejena. Gdy królowa
wróciła na zamek z łbem potwora, król Bolemir oddał katu tych co
chcieli ją zgubić. Dobrawa urodziła mu synów Świętopełka i
Jarogniewa, oraz córki Milanę, Wodycę i Dębinę. Zginęła w
kwiecie wieku zasłoniwszy męża swym ciałem przed zatrutymi
sztyletami spiskowców, straciwszy przy tym palce.
Obecnie
czci się jako jytnas sprawującą opiekę nad wojownikami i
wojowniczkami, oraz nad plemieniem Wiślan i Montanią'' –
encyklopedia ,,Vadyj
pikturał'', V wiek
naszej ery.
W
erze trzynastej imię wielkiej wojowniczki nosiła czeska
księżniczka, córka Bolesława I Okrutnego, a żona Mieszka I –
ostatniego króla Analapii, a zarazem pierwszego władcy Polski.
wtorek, 23 lutego 2016
Oniricon cz. 190
Śniło mi się, że:
- jakiś egzorcysta uznał Nikolę Teslę za okultystę dokonującego wynalazków z pomocą szatana,
- Buszmeni z Kalahari są potomkami starożytnych Egipcjan,
- Mama zrobiła mi omlet z zieloną papryką,
- na mieście spotkałem Voytakusa ov Viernitisa i jego żonę - Okienę ov Viernitis, którzy pozdrawiali mnie pokazując palce; Voytakus pokazał jeden palec, a Okiena - dwa palce, ja zaś pokazałem Voytakusowi język za co on się obraził i ja go przepraszałem, potem poszliśmy do kawiarni gdzie siedziała prostytutka, a pani Okiena ogłosiła wszystkim, że jestem na diecie,
- byłem w jakimś szpitalu razem z Pavlasem ov Vidłarem i małym chłopcem, któremu opowiadałem, że szpital jest nawiedzony przez groźne duchy i demony; Pavlas uznał, że straszę dziecko, lecz jemu to się podobało,
- w jakiejś gazecie widziałem zdjęcie Michaela Ende i komentarz, że chociaż był antropozofem, był tak fajny jak jego książki,
- układałem piosenki: ,,My Sowieci wiemy jak Stalin na nas działa'', ,,My faszystki wiemy jak Duce na nas działa'' i ,,My dinozaury'',
- w Skiromacji - biednym i prymitywnym kraju ludzie jeździli na czymś co przypominało quady, bo nie stać ich było na samochody; w czasie II wojny światowej dwóch Skiromatów goniło po ulicy Niemca i Sowieta na quadach, a jeden Skiromata rzucił w ich stronę pistoletem, który wybuchł,
- udałem się do fantastycznego świata gdzie spotkałem mnóstwo wróżek, czarodziejek i czarownic; jedna z nich miała mi w czymś pomóc, ale nie wiedziałem która, spotkałem też o. Markusa ov Cosiara,
- po zdaniu matury znów zacząłem chodzić do szkoły, aby się uczyć języka polskiego, miałem zajęcia z miłą i siwą panią polonistką; wcześniej na języku polskim omawialiśmy teorię względności Einsteina, co mnie przeraziło,
- w CH ,,Galaxy'' w Szczecinie zobaczyłem rasowe, garbate króliki,
- mój wujek Markus ov Kujvis ukradł mi żywego lwa, ja zaś miałem pozwolenie bazgrać długopisem po jego mapie, lecz nie zrobiłem tego; ciocia Jolena ov Kujvis sprzedawała w barze szybkiej obsługi zatrute gęsi i egzotyczne ryby,
- myślałem, że w XIX wieku nikt nie przypuszczałby, że tak kulturalny naród jak Włosi, może stworzyć faszyzm,
- notowałem ciekawostki o różnych krajach jak: Rosja, Węgry, Wietnam, Nepal i Bhutan,
- po długim czasie znów spotkałem Jaroslavusa ov Caspriacusa,
- Pavlas ov Vidłar w rozmowie ze mną dowodził, że wszyscy Żydzi są dobrymi kucharzami,
- Ryszard Derdziński ostrzegał przed uprawianiem capoeiry jako przed zagrożeniem duchowym (w rzeczywistości pan Derdziński na swoim blogu ,,Tolknięty'' bronił capoeiry przed zarzutami miesięcznika ,,Egzorcysta'').
Lubomir i cierpienie
,,Hiobie
przyszedłem się uczyć od ciebie
ufny
jak chłopię z tabliczką
i
pocałunkiem matki na policzku.
Otwórz
usta
i
ucz mnie
jak
znosić ból śmierć samotność
stratę
przyjaciół obelżywe słowa
a
nade wszystko starość […]''
-
Anna Kamieńska ,,Hiob i młodzieniec''
W
powiecie
juszkowskim, w ziemicy świeżawskiej żył sobie pan Lubomir
Uładzimirowicz. Możny to był człowiek. Pierścienie rozdawał
swej drużynie, a nie skąpił strawy i odzienia wdowom a sierotom.
Szanowano go w całym Juszkowie i Świeżawie, wstawano gdy
nadchodził. Odziewał się Lubomir w sobole i złotogłów, jego
córki zakładały futra popielic i gronostajów. Nie brakło mu
drogich kamieni, ani pereł, miał też dwóch synów – Lestka i
Ułomka, a byli to rosły młodzieniec i niewinne niemowlę. Pan
Lubomir cieszył się przyjaźnią Enków, a w szczególności Doli,
która często i z wielką ochotą biesiadowała przy jego stole.
Jednak
któregoś pięknego dnia Dola zjawiła się w Lubomirowym dworcu pod
postacią Niedoli. Wtedy to z lasu przyszedł pral – stwór z
jednym rogiem na głowie jak u Rogi Baby i z workiem zarzuconym na
plecy niczym bebok. Zakradł się do kolebki małego Ułomka, nadział
go na róg i wrzucił do wora, po czym czmychnął do lasu. Na drugą
noc kiedy zawieszony w domostwie czosnek wywietrzał, przez okno
sypialni córek Lubomira wleciała na nietoperzowych skrzydłach
sekutnica – jedna z odmian wampirzego rodu. Po kolei klęcząc na
piersiach urodnych panien na wydaniu, wyssała z ich szyj życie wraz
z krwią. Umierającą ze zgryzoty żonę udusiła nazajutrz zmora
pod postacią czarnej klaczy o pokrytych bielmem, wyłupiastych
oczach. Wreszcie gdy Lestek, dziedzic został utopiony w stawie przez
błędnicę Czarcicę – królową empuz wabiącą pod postacią
rusałki, Lubomir został sam jak palec. Grad zniszczył mu zboże na
polu, skuły o głowach wron i ogonach węży, oraz wilkołaki
wyniszczyły jego bydło, świnie i konie, pomór spustoszył stawy,
pasieki i kurniki. Wichura wyrwała z korzeniami drzewa owocowe. Na
domiar złego latawica ognista o ciele z płomieni (podlegała władzy
królowej Ogniany; istniały latawce i latawice tak ogniste, jak i
świetliste o anielskich skrzydłach i złotych warkoczach) tańcząc
po dachu dworca, puściła go z dymem. Trądziec poraził Lubomira
oszpecającą chorobą, aż ten osiadł za podgrodziem i drapał się
skorupą. Gorzko płakał, bo cierpiał choć nie uczynił zła.
-
Jak ciężka jest ma dola, już lepiej by mi było być porońcem,
albo poterczukiem! - łkał pan Lubomir Uładzimirowicz, teraz
najbiedniejszy z dziadów, a nikt nie przychodził litować się nad
nim.
Wszyscy
go opuścili, nawet ptaki paskudziły mu na głowę. Markot, ten z
Čortów,
którego domeną są grzechy języka, nachodził go i podjudzał do
rozpaczy.
-
Zobacz jaki ten Agej niedobry; on sam i jego Enkowie. Złorzecz mu i
umieraj!
Jednak
pan Lubomir nie powiedział słowa przeciw Agejowi i Markot odszedł
z niczym. Gdy wszyscy odeń odeszli, on Mokoszy wzywał, Matki Ziół
Leczniczych, Ran Goicielki, a wiatr mu z deszczem przygrywał.
-
Chciałbym być bogiem, który ma takich wyznawców – mówił robak
do robaka lęgnącego się wśród garnkowych skorup i odchodów.
Skóra
łuszczyła się na panu Lubomirze, a Mokosza wysłuchała go.
Położyła mu dłoń jasną i chłodną na czole rozpalonym, ulgę
przynosząc, a potem szepnęła mu do ucha:
-
Teraz będziesz rozmawiał z Agejem, jakoś chciał.
I
ujrzał pan Lubomir zstępujący z nieba płomień o dwóch
skrzydłach białego orła.
-
Dlaczego? Dlaczego?! Dlaczego!!! Już myślałem, że nie jesteś
ojcem, tylko carem... - Agej milczał.
Słuchał
żalów pana Lubomira, w końcu zaś dał odpowiedź. Ujawnił mu
Drzewo Okrwawione; dąb bez liści, krwią Teosta Cara Słońce
spływający.
-
Lubomirze, synu Uładzimira! - zawołało go drzewo, a on podszedł
doń na chwiejących się nogach.
Wszedł
w drzewo i zjednoczył się z nim, wyszedł zaś uzdrowiony.... [w
tym miejscu rękopis staje się nieczytelny].
Błędny witeź
,, […] Niosąc nasze awanturnicze szable na kraj świata i nawet za Ocean, staliśmy się Don Kiszotem wśród narodów; a Don Kichot był za życia krzywdzony i po śmierci wyśmiany''! - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 13 Polska''
Wśród
złotych łanów pszenicy galopował witeź na wiernym koniu,
dzierżący w ręku palicę. Towarzyszył mu wierny pies; duży i
groźny. Rycerz z bojowym okrzykiem na ustach, przy akompaniamencie
psiego ujadania, nacierał na wielkiego a lutego smoka.
-
Huś – ha, robaku Čortieńska,
huś, huś, Grady, Grady! - wykrzykiwał swe zawołanie, a choć miał
ubić strasznego potwora pożerającego dziewice i zatrzymującego
wody w ich cyklicznej wędrówce, okoliczni gospodarze zdawali się
patrzeć krzywo na jego wyczyn.
Jeździec
na bojowej chabecie, w zardzewiałą, rozlatującą się zbroję
przyodziany, już stanął oko w oko z potworem, już wraził cynowy
grot w jego złociste cielsko. Przejechał przez smoka jak nóż
wchodzący w masło. Rozszarpał potwora, a jego szczątki porwały
cztery wiatry, Stryboże dzieci. Gdy Zmiejobor, syn Dzierżka
ochłonął, spostrzegł, że smok nagle zamienił się w rozrzucone
po całym polu siano.
-
Oj, panie witeziu, cóżeś pan nabroił ?! - kręcili głowami
chłopi, a Zmiejobor zawstydził się.
Zmiejobor
Dzierżkowic, syn żupana od kilku pokoleń, był jedynakiem. Po ojcu
odziedziczył niewielki majątek, groźnego psa Molosa i
zaniedbanego konia Rożynka. Nie miał żony ni dzieci; dni całe
pędził na czytaniu oprawionych w skórę starożytnych ksiąg o
bohaterach dni zamierzchłych. Przeżywał ich przygody we śnie i na
jawie. Marzyły mu się wielkopomne czyny, o których prawiły
,,Perłowy
latopis'',
,,Prace
bohaterów''
i ,,Księgi
czynów i gestów''.
W swych rojeniach podsycanych przez ,,Poczet
zmiejoborów''
widział siebie obrońcą słabych i uciśnionych, zabójcą smoków
i potworów. Śnił mamiony przez ,,Żywoty''
Ilji Muromca, Aloszy, Dobryni, Margusa i Volcha Alabasty, że ratuje
księżniczki, wygrywa bitwy, zdobywa skarby, przemierza świat cały
i aż poza jego granice sięga przygód szukając. W swoich
fantazjach o naśladowaniu chrobrych czynów Ilji Muromca, czy
podróży na Słońce wzorem Bogdala – Bogdynka, zatracił wszelką
miarę. Tak mocno utożsamiał się ze swymi ukochanymi bohaterami,
że postanowił pójść w ich ślady. Po pierwsze założył
zardzewiałą, karacenową zbroję swego pradziada, a po drugie
dosiadł Rożynka, wyobrażając sobie, że ta chabeta dorównuje
Homelowi, Burhaszce czy Szarkowi – rumakom z dawnych wieków.
Uzbrojony w zardzewiały miecz i w palicę, zabrał ze sobą Molosa i
ruszył na poszukiwanie przygód.
Nie
odróżniając swych marzeń od rzeczywistości, na junackim szlaku
miast sławy mołojeckiej, szyderstwo i poniewierkę jeno znalazł.
Bito go i wyśmiewano, miast za bohatera mając za wariata. W końcu
Zmiejobor, któregoś dnia porzucił miecz i zbroję i dając wyraz
swej odwagi zaczął w służbie chramu Znachora i Złotej Baby
opiekować się tymi, których powaliła dżuma, jad Zarazy, córki
Mar – Zanny. Widząc w nich brać swoją, tak samo jak on
skrzywdzonych, mył ich, karmił i poił, przemawiał do nich, oni
zaś widzieli w nim jytnas, szaleńca Bożego. W końcu i jemu Dżuma
śmierć zadała, pozwalając przenieść się do krainy, gdzie
człowiek jest wolny od szaleństw, a wierny Molos lizał jego rany,
a potem długo wył na jego mogile....
poniedziałek, 22 lutego 2016
Teodor Smokobójca
,,Legenda podana przez Jędrzeja Suskiego głosi, jakoby w 300 r. n. e. grecki książę Teodor pokonał smoka […]. Potomkowie Teodora, uciekając przed Rzymianami, udali się na Ruś, gdzie założyli Kijów, Wilno, Moskwę i Jarosław'' – M. Derwich, M. Cetwiński ,,Herby, legendy, dawne mity''
W
ostatnich
latach panowania króla greckiego Jeszy, w jego królestwie żył
hoplita Teodor, przez Słowian zwany Dadźbogiem. On to, mąż rosły
i brodaty, którego muskuły stali były podobne, zstąpił w mroczną
otchłań opuszczonej przed wielu laty kopalni srebra, gdzie zalągł
się wielki a luty smok Sotij pilnujący skarbów. Całe lata spał
on wśród srebrnych monet, pereł i drogich kamieni wrastających mu
w skórę, lecz w ostatnich latach, odkąd Jesza zasiadł na złotym
tronie w zamku na szczycie góry Olimp, smok Sotij przebudził się
pełen wściekłości z powodu zbiegłego niewolnika, który ukradł
mu złoty puchar, ozdobę całego skarbca. Sotij wzbił się na
skrzydłach swych błoniastych i ogniem swych trzewi począł palić
domostwa możnych i ubogich. Porywał, aby pożerać bydło, świnie,
owce i kozy; nie szczędził też dziewcząt i młodzieńców. Król
Jesza z pochodzenia Słowianin znad rzeki Visany, co ongiś zwyciężył
Sarmatów, teraz posunięty w latach, zwołał
herosów z całej Grecji do walki ze smokiem. Na zew rogu królewskiego herolda Hermesa, przez Rzymian zwanego Merkurym, a przez Liteńczyków – Algisem, nieślubnego syna Jeszy i bharackiej księżniczki Mai, zgromadzili się efebowie w miecze i okrągłe tarcze zbrojni, włóczniami groźnie potrząsający. Wśród nich nie zabrakło Teodora, syna Skopiosa, męża o umyśle bystrym, mającego w prawicy siłę trzydziestu mężów. Gdy inni wojacy zabawiali się na sympozjonie, obłapiając hetery i bawiąc się przelewaniem wina z naczynia do naczynia, Teodor dosiadający wronego konia, skłuł smoka Sotija włócznią, jelita wywlekając mu na zewnątrz. Ranny smok powlókł się do swej kopalni, jednak hoplita dopadł gada w kryjówce. Mieczem rozpruł mu brzuch miękki, po czym uciął głowę. Wyszedł na powierzchnię zbryzgany palącą posoką. Wtedy to król Jesza, brat Niji Niewidka nadał
Teodorowi herb Czetwertyński i przydomek Smokobójca (Drakoktones). Zamyślał również nagrodzić herosa ręką swej córki Światłosławy – Ateny – Minerwy, założycielki sławnego grodu Światłosławic, lecz ta, w naukach kształcona i harda niby Amazonka poprzysięgła żyć w dziewictwie i nawet ojciec nie mógł nakłonić jej do zmiany decyzji.
herosów z całej Grecji do walki ze smokiem. Na zew rogu królewskiego herolda Hermesa, przez Rzymian zwanego Merkurym, a przez Liteńczyków – Algisem, nieślubnego syna Jeszy i bharackiej księżniczki Mai, zgromadzili się efebowie w miecze i okrągłe tarcze zbrojni, włóczniami groźnie potrząsający. Wśród nich nie zabrakło Teodora, syna Skopiosa, męża o umyśle bystrym, mającego w prawicy siłę trzydziestu mężów. Gdy inni wojacy zabawiali się na sympozjonie, obłapiając hetery i bawiąc się przelewaniem wina z naczynia do naczynia, Teodor dosiadający wronego konia, skłuł smoka Sotija włócznią, jelita wywlekając mu na zewnątrz. Ranny smok powlókł się do swej kopalni, jednak hoplita dopadł gada w kryjówce. Mieczem rozpruł mu brzuch miękki, po czym uciął głowę. Wyszedł na powierzchnię zbryzgany palącą posoką. Wtedy to król Jesza, brat Niji Niewidka nadał
Teodorowi herb Czetwertyński i przydomek Smokobójca (Drakoktones). Zamyślał również nagrodzić herosa ręką swej córki Światłosławy – Ateny – Minerwy, założycielki sławnego grodu Światłosławic, lecz ta, w naukach kształcona i harda niby Amazonka poprzysięgła żyć w dziewictwie i nawet ojciec nie mógł nakłonić jej do zmiany decyzji.
W
czas turnieju rycerskiego na zamku w Olimpii, herosi ubiegali się o
rękę królewny Ateny, mimo że ta wybrała dziewictwo, tak jak
żyjące później królowe Wanda z Analapii i Libusza z Bohemii.
Córka Jeszy – Zeusa chcąc odpędzić od siebie zalotników,
kazała im jako warunek zawarcia małżeństwa stawać w szranki z
nią samą, niejednego młodzieńca raniąc do krwi ostrzem swej
włóczni i powalając w kurz udeptanej ziemi siłą swego ramienia.
Towarzysząca jej wiernie niby jakiś duch opiekuńczy przez Słowian
zwany jeniuszem, sowa płomykówka dziobała i szarpała szponami
twarze tych co potykali się z jej panią. Opowiadano, że to Egida –
tarcza z koziej skóry wzmocniona ochronnymi zaklęciami czarownic z
Tessalii, daje Potrząsającej Włócznią Pallas Atenie moc bycia
niezwyciężoną. Siła owej wojowniczki, często i chętnie
towarzyszącej ojcu w wyprawach przeciw barbarzyńcom, w połączeniu
z jej kocią zwinnością i lotnym umysłem, skutecznie odstraszały
od niej zalotników.
Część
z przybyłych na turniej starała się o względy dam dworu królewny
Ateny, a wśród nich był Teodor w pieśniach rapsodów nazywany
Smokobójcą, który teraz stawał w szranki w imię wybranej przez
siebie na damę, młodziutkiej i pełnej niewinności Eunice, córki
Antenora, namiestnika Koryntu. Na owym turnieju złożono wiele
ślubów; podejmowano się wykonania czynów bohaterskich. Sam Teodor
Smokobójca ogłosił klęcząc przed Eunice, że tak jak Herakles
udał się w hyperborejskie strony, aby złowić łanię kerynejską,
tak on przyprowadzi przed oblicze swej wybranki Rogasia; sarniego
kozła z białą gwiazdą wśród poroża. Nie wiedział, że kozioł
ów był Enkiem; praojcem wszystkich saren, synem Boruty zrodzonym z
łona Dziewanny Šumina
Mati w czwartym
eonie. W erze trzynastej gdy na tronie Polski zasiadał Bolesław Chrobry, Rogaś zjawił się by ukarać zabraniem w zaświaty jego rycerza, Niemca Rytygiera, który uciskał prosty lud przy wznoszeniu strażnicy do dolinie Roztoki. Teodor nie zwykł rzucać słów na wiatr; honor wielce sobie cenił. Czym prędzej udał się w dzikie góry porośnięte nieprzebytą puszczą. Wytropił Rogasia u stóp Olimpu i ruszył za nim w pogoń. Zwierzę uciekało na północ; przez Trację i Dację, gdzie Teodor Smokobójca dworach królów Radamasa i Chasona. Rogaś zdawał się nie tyle uciekać przed rycerzem, co prowadzić go. Łowca ścigając cudownego kozła, białą gwiazda naznaczonego, zaszedł do Sklawinii. Mijał kolejno włości władcy Spisza; króla Lubicza i królowej Mudrzeny, a było to kiedy na tronie w Budziszynie zasiadała królowa Tora III. W czasie tych łowów spotkały Teodora liczne przygody.
eonie. W erze trzynastej gdy na tronie Polski zasiadał Bolesław Chrobry, Rogaś zjawił się by ukarać zabraniem w zaświaty jego rycerza, Niemca Rytygiera, który uciskał prosty lud przy wznoszeniu strażnicy do dolinie Roztoki. Teodor nie zwykł rzucać słów na wiatr; honor wielce sobie cenił. Czym prędzej udał się w dzikie góry porośnięte nieprzebytą puszczą. Wytropił Rogasia u stóp Olimpu i ruszył za nim w pogoń. Zwierzę uciekało na północ; przez Trację i Dację, gdzie Teodor Smokobójca dworach królów Radamasa i Chasona. Rogaś zdawał się nie tyle uciekać przed rycerzem, co prowadzić go. Łowca ścigając cudownego kozła, białą gwiazda naznaczonego, zaszedł do Sklawinii. Mijał kolejno włości władcy Spisza; króla Lubicza i królowej Mudrzeny, a było to kiedy na tronie w Budziszynie zasiadała królowa Tora III. W czasie tych łowów spotkały Teodora liczne przygody.
Bawiąc
na ziemiach późniejszej Analapii ujrzał zabitego wołu, wokół
którego zgromadziły się dzikie zwierzęta: wilk, ryś, rosomak,
orzeł i sęp. Teodor wzdrygnął się usłyszawszy, że kłócą się
one ludzkim głosem przemawiając, a był to spór o wołu. Bohater
nie szukał z nimi zwady; chciał wyminąć zwierzęta, lecz wilk i
ryś dostrzegły go.
-
Nie uciekaj i nie próbuj z nami walczyć, bo jesteśmy szybsi od
ciebie i silniejsi – ozwał się ryś.
-
Jak widzisz, synu Novalsa – zaczął wyjaśniać rosomak –
siedzimy nad tym wołem i wciąż nie możemy się zgodzić co do
jego podziału. Musisz nam pomóc.
-
Jeśli nam nie pomożesz – odezwał się wilk – zjemy ciebie.
-
A jak wam pomogę? - spytał hoplita.
-
Wtedy my pomożemy ci namierzyć Rogasia – zapewnił ryś, a z nim
pozostałe zwierzęta.
Teodor
Smokobójca ciężko westchnął. Dobył miecza i po długim namyśle
pokroił wołu, starając się dogodzić każdemu z biesiadników.
-
Jak wam się nie podoba podział, który wprowadziłem, możecie grać
w marynarza, albo uzależnić większą porcję od rozwiązywania
zagadek – junak czuł się jak rzeźnik.
-
A co to takiego ten marynarz, którego można wygrać? Czy to zwierzę
jest dobre do jedzenia? - spytał
rosomak, a Teodor klnąc w duchu, tłumaczył mu jak dziecku rzeczy,
które jemu samemu zdawały się oczywiste.
W
Górach Biesów i Čadów
na połoninie gdzie pasły się zdziczałe konie, stała opuszczona
przed laty drewniana chata. Jej dach był dziurawy, ściany pokryte
mchem i porostami. Podłogę porastały psie grzyby, a nawet siewki
drzew. Teodor wszedłszy do owego przesiąkniętego wilgocią i
grzybem domiszcza w poszukiwaniu gościny, ujrzał jak po dębowym
stole tańcują w najlepsze szczury o skrzydłach nietoperzy
zmieniające się na jego oczach w czarne, włochate pająki
wielkości stołowych talerzy. ,,Obrzydlistwo''
– pomyślał junak i dreszcz przeszedł mu po plecach.
-
To co teraz widzisz, synu Hellady, to są biedzie; posłańcy Biedy –
Bidy – Teodor odwróciwszy się ujrzał kozła sarny z białą
gwiazdką świecącą w jego porożu.
-
Nie wiedziałem, że umiesz mówić – rzekł hoplita – wszak
łania kerynejska była zwykłym, niemym zwierzęciem.
-
Nie jestem łanią kerynejską – tupnął racicą kozioł – ale
Rogasiem, na którego polujesz. Wiedz, synu ubogiej ziemi, że tu w
Biesogórach, Bieda – Nędza, córa Niedoli obrała swą stolicę.
Godzę się na podróż z tobą do Grecji i nawet grzbietem rad bym
ci służyć, by śliczną Eunice uradować, ale wpierw ty musisz
pomóc mi w uwięzieniu Biedy – idąc za wskazówkami Rogasia,
Teodor wyszukał w lesie stary gnat; pozostałość po uczcie wilków.
Udał
się z nim na ugór i udawał siedząc na kamieniu, że wysysa zeń
szpik. Tak jak to powiedział Rogaś, przyszła do Teodora postać
niewieścia, chuda jak szczapa w nieopisanie brudne łachmany
odziana. Wlepiła ślepia w kość niby sroka w gnat.
-
Daj possać szpiku! - rzecze do Teodora piszcząc jak mysz.
Zobaczyła
otwór w gnacie i kurcząc się do rozmiarów pchły, wlazła do
środka. Na to Teodor włożył w otwór zatyczkę i zakopał kość
bardzo głęboko i jeszcze głazem przywalił. W ten sposób Bieda z
Nędzą na tysiące lat opuściła Góry Biesów i Čadów;
Biesogorje dzikie, aż do czasu gdy w erze trzynastej ktoś odkopał
gnat i wypuścił zeń więźniarkę.
*
Zgodnie
z umową, Rogaś, praojciec sarniego rodu, użyczył swego grzbietu
Teodorowi i lotem błyskawicy pognali do Grecji. Tam Smokobójca
poślubił ukochaną Eunice, którą ojciec już szykował do ślubu
z kimś innym, Rogaś zaś polecił, aby go zarżnięto, upieczono i
zjedzono. Ten co ubił Sotija miał opory przed tym, lecz pan Doliny
Roztoki wiedział co robi. Nakarmił swym ciałem wszystkich gości,
jego dusza zaś zanurkowała w pobliskiej studni, obrastając w nowe
ciało. Wesele trwało w najlepsze i nikt nie zauważył jak Rogaś,
syn Boruty napiwszy się wina i skosztowawszy winogron, zniknął
dyskretnie w puszczy zmierzając ku Hyperborei – Sklawinii.
Subskrybuj:
Posty (Atom)