,, [...] Wodnik Perepłut, syn Łobastki został sługą Boruty i Leśnej Matki na początku ery dziewiątej, nie wiadomo za której królowej. Przybierał różne postaci. Jego brat Močar nie przyjęty na służbę do Rokitnicy, stał się sługą Rykara’’ – M. Rymwid ,,Nymphologia’’.
Dwoje
dzieci, Przemko i Wańdzia zabłąkało się w lesie. Było to w
czasie wojny toczonej przez Analapów i Lud Roksany przeciwko jarzmu
awarskiemu. Do Analapii przybył już Krak, szewc Skuba zginął w
boju, a Irosław poślubił Krywicę, Dulebę i Smolenicę. Dzieci
pochodziły ze wsi zwanej Łabędź, którą za pomoc udzieloną
powstańcom spalili słudzy króla Obrzyna. Chłopiec i dziewczynka,
mniemając, że ich rodzice zginęli w płomieniach, opuścili
zgliszcza, by w sąsiedniej wsi zwanej Skorodka, przygarnęli ich
krewni. Było południe, a do zwykłej symfonii lasu dołączyły
głosy rogów i trąb Awarów. Przemko słyszał, że król Obrzyn
kazał porywać chłopców, by szkolić ich na okrutnych wojowników
zwanych ,,Nowym Wojskiem’’. ,,Ukryj się’’! – szepnął do
siostry, po czym rodzeństwo słysząc tętent koni, skryło się w
krzakach. Z ukrycia, dzieci ujrzały dziwne zmagania. Zza dębu
wyjechał na łosiu, junak w ognistej koronie. Miał brązowe włosy,
wąsy i krótka brodę, długą, zieloną pelerynę, łuskowy pancerz
barwy granatowej, szeroki, brązowy pas ze złotym kołem i przepaskę
biodrową z burego futra. W dłoni trzymał miecz z obsydianu z Etny,
pierwowzór polskiej szabli. Za jego łosiem szły wilki, rysie,
niedźwiedzie, rosomaki i dziki, oraz tury i żubry. Dzieci nie miały
wątpliwości, że mają przed sobą Borutę. Towarzyszył mu jadący
na tarpanie, wodnik zwany Perepłutem. Z naprzeciwka, z kniei
wynurzył się drugi wojownik. Na karym ogierze jechał wodnik o
długich, białych włosach, szarej, pokrytej podobnymi do krost
naroślami skórze i o długich, płetwiastych stopach. Prowadził
oddział konnych Awarów, walczących pod chorągwią przedstawiającą
półnagiego olbrzyma w koronie, z maczugą na czerwonym polu.
Podobny do ropuchy wodnik złapał muchę, swoim długim językiem,
po czym czym wrzasnął:
- Witaj
zabójco Nilatsa!
- Močarze
– Boruta zwrócił się do wroga – wybrałem miast ciebie, twego
brata Perepłuta, idąc za radą Ageja, co patrzy w serce i który
jest nieskrępowany w wyborze swych sług.
- Bij,
zabij, morduj! – wrzasnął Močar do Awarów.
Wtedy to
Boruta uderzył w leśne runo obsydianowym mieczem, zaś konie Awarów
i Močara zapadły się w ziemię po brzuchy, ku przerażeniu
jeźdźców. Dziewanna Šumina Mati nie uczestniczyła w tej walce,
lecz prosiła męża, by nie zabijał ludzi. Leśna Matka była
wojowniczką lepszą od najlepszej z Amazonek. W strzelaniu z łuku,
walce mieczem, toporem, maczugą, oszczepem, biegach, skokach i
pływaniu, ona i Dziwica nie miały sobie równych. Jednak miękkie
serce leśnej królowej wzdrygało się nawet przed zabijaniem
barbarzyńskich głupców rąbiących lasy, za bardzo bowiem kochało
ludzi i inne stworzenia. Jej jednorożec był świetnym rumakiem
bojowym, mogącym atakować zarówno rogiem, zębami, jak i przednimi
kopytami. Jego pani, razem ze śmiertelniczkami pielęgnowała
rannych, zaś swemu mężowi ruszającymi do boju, leśna królowa
zawiesiła na szyi złoty nawęz – Tarczę Swaroga, którego
promienie oślepiały Čorta.
- Nie
umiemy walczyć z tak potężnymi czarownikami – bezradnie rozłożył
ręce awarski wojownik Garapta.
- Tchórzu!
– spoliczkował go Močar. – Będziemy walczyć pieszo.
Ledwo
Awarowie wyciągnęli stopy z ubabranych ziemią strzemion, gdy
Boruta znów uderzył leśne runo mieczem i gwałtu – rety! Cały
oddział z krzykiem i płaczem zapadł się po szyje! Močara to nie
dotyczyło . Porwał włócznię i natarł na Borutę, który wtem
zeskoczył z łosia i uczynił broń przeciwnika bezużyteczną za
pomocą miecza. Močar również wyjął miecz, jednak nie
obsydianowy, lecz żelazny. Dzieci nie mogły oderwać oczu, choć
bardzo się lękały. Jakiś żubr nagle zamarzył sobie o burakach.
Wtem Boruta dotknął ręką jego pyska i nasycił go burakiem. Tę
okazję wykorzystsał Močar. Już miał rozpłatać leśnego króla,
gdy ten uderzył swoim mieczem w jego miecz. Na wszystkie strony
poleciały kawałki żelaza. Močar rozdziawił usta. Boruta go
pojmał, zawiodł przed sąd Ageja, który odesłał sługę Čortów
do Čortieńska.
- Powrócę,
gdy Nilats zwycięży! – na pożegnanie ryknął Močar.
Dzieci
odetchnęły. Awarowie i ich konie zostali uwolnieni i leśne
zwierzęta wygnali ich z lasu. Przemko i Wańdzia doszli do wsi
Skorodki. Wielka była ich radość, gdy ujrzały tam swoich
rodziców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz