niedziela, 19 maja 2013

Grzech



,,Grzech jest to dobrowolne i świadome przekroczenie przykazania Bożego, lub kościelnego. Grzech polega więc na nieposłuszeństwie i wynoszeniu własnej woli nad wolę Bożą. Grzech może być ciężki, czyli śmiertelny, albo lekki, czyli powszedni’’ – o. Bonifacy H. Knapik ,,Rachunek sumienia dla dorosłych’’



Tego dnia, Enkowie i ludzie ogromnie się radowali. Świat się zaludnił od Ultima Thule po Roxyzor i od Svalbardu po północny Rajek. Żyli w wielkiej przyjaźni ze starszymi rasami. Tego dnia, gdzieś na polskiej ziemi, król Enków Jarowit poślubił kobietę imieniem Dodola, córkę Slovona, syna Velevita, syna Wisza (Viša), syna Odoina, syna Novalsa i Aivalsy. Zaraz po ślubie, mąż włożył żonie dwie korony – jedną ze złota wysadzaną szafirami, a drugą z ognia, jako, że odtąd miała być królową ludzi i Enków. Nadał jej też nowe imię – Perperuna. Panna młoda miała na sobie suknię z chmur, welon z mgły, klejnoty z lodu, zaś do jej czoła przytwierdzona była złocista gwiazdka z nocnego nieba. Na wielkiej polanie, każdy z Enków i ludzi dawał nowożeńcom różne prezenty. Rozśpiewały się wszystkie ptaki, tańczyły motyle i ważki, przybywali nawet Żbiczanie z Man i Zajęczanie, książę rajskomorski Lamia, leśni ludzie, rusałki i inne stworzenia. W jednej chwili polana pokryła się różami, liliami, fiolkami, bratkami i wszelkim innym kwieciem, z lasu przyszły zwierzęta, by uczestniczyć w radości, a z Księżyca przyleciał król Płanetników Laszlo z królową Teodozją. Pito źródlane wody, miód i soki, oraz mleko, a jedzono owoce, ogórecznik, bigos, sałatę, jaja, żołędzie, młode, smażone szyszki, rzepę, marchew i różne jarzyny znad Morza Rajskiego. Wtedy po raz pierwszy pojawiły się tańce, zwane obecnie jako polonez, mazur, kujawiak, ślązak, oberek, polka, kozak, kaza – czok, hopak, kamaryński. Wesele trwało pięc dni, po czym Jarowit posadził Perperunę w wozie zaprzężonym w łabędzie i zabrał na koronę Wielkiego Dębu. Nigdy jednak nie zapomniała ludzi, z których rodu wyszła.

*
Szczęście ery dziesiątej było solą w oku Čortów. Rykar rozkazł Lichu zniszczyć je. Tymczasem Novals i Aivalsa opuścili Wolin i wędrowali po świecie, razem ze swymi dziećmi. Szli i szli, aż zawędrowali na litewską ziemię. Novals pierwszy ujrzał rozłożysty dąb Baublis. Wokół drzewa był krąg gładkich kamieni – znak, że żadne stworzenie nie może jeść jego żołędzi. Tymczasem ludzie poczuli głód.
- Chodźmy poszukać czegoś do zjedzenia! – rzekł Odoin, przez Słowian zwany ,,Oddonem’’.
- A dlaczego nie zjecie tych żołędzi? – ktoś nagle spytał.
Ludzie spojrzeli w trawę i ujrzeli węża, zwanego Tat’.
- Tym dębem jest Baublis – odrzekła Aivalsa – jego żołędzie przynoszą śmierć. Tak mówi Jarowit.
- To łeż – zaprzeczył Tat’, a było to Licho pod postacią węża. – Enkowie znają wasze możliwości i są o was zazdrośni. W tych żołędziach drzemie wielka moc magiczna, zjadając je staniecie się jak Enkowie, a nawet jak sam Agej; będziecie mogli sami określać granice swej wolności, decydując co jest dobre a co złe, a teraz Jarowit traktuje was jak swoich więźniów – ludzie zdumieli się tą nauką; tak obcą, a jednocześnie tak kuszącą.
Aivalsa chwilę się wahała, po czym wzięła jeden żołędź. Ośmielony tym Novals wziął następny, zaś ich dzieci zbierały żołędzie garściami. Ludzie ugotowali je w kociołku i zjedli.
- Żołędzie z tego drzewa są lepsze od każdego innego owocu! – chwaliła Wżecisława (Vżecislava).
Tymczasem wielkie wojsko Čortów powolutku zaczęło wychodzić na powierzchnię. Novals i Aivalsa z przerażeniem obserwowali swoje dzieci. Ludzie stali się próżni, chciwi, kłótliwi, nieuczciwi, niszczyli bez powodu rośliny i okrutnie dręczyli przed zabiciem zwierzęta, by mieć z tego uciechę, stali się rozpustni, stracili nieśmiertelność i wieczną młodość. Uradowane Mar – Zanna i Zaraza zerwały krępujące je łańcuchy i na nowo objęły świat w posiadanie. ,,Ojcze Jarowicie – wąż Tat’ nas zwiódł‘’ – łkali Novals i Aivalsa dręczeni złymi skłonnościami, lecz prowadzący z nimi walkę. Ludzie składali ofiary Čortom, a swoje dzieci oddawali na pożarcie mamunom. Przyroda zbuntowała się przeciwko nim; dzikie zwierzęta stały się groźne, wiele roślin i grzybów stało się trujących, nastapiły powodzie i lawiny. Wszyscy Enkowie ubrali kir.
,,Ludzie nas zdradzili. Są niepoprawni. Niechże ich Jarowit wystrzela piorunem, Mar – Zanna poprzebija lodowym ościeniem, Swaróg spali Słońcem, a Swarożyc ogniem, niech Jurata zaleje ich morzem, Boruta wyda dzikim zwierzętom na pożarcie, a Mokosza pogrąży w ziemi’’ – myślano.
- W imię sprawiedliwości powinni umrzeć – osądziła Jurata.
Nawet Mokosza była zbyt zdruzgotana winą Novalsa i Aivalsy, by chcieć przebaczyć. Tym bardziej, ze większość ludzi wcale, ale to wcale nie żałowała. Trupy. Całe pola trupów. Nawet popiołu po nich nie będzie. Slovon, Velevit, Wisz, Odoin, Novals – w pętach pędzeni przez Čorty w niewolę. Siostry Pojata i Dzierżka rozrywane przez wilki.
- Mój mężu i królu! – Perperuna padła na kolana przed Jarowitem.
- Mów, janlovienaya.1
- Wiadomym mi jest, że ty i nasi bracia i siostry chcecie wygubić ludzkość.
- Ty jesteś sprawiedliwa i nigdy nie zginiesz – rzekł Jarowit.
- Przez ciebie Agej ich stworzył, a ty chcesz ich zniszczyć? – pytała się Perperuna. – Nie pozwólcie, by Rykar cieszył się z takiego pogromu! Jestem z ich rodu. O, raczej mnie zabijcie, bo nie powstrzymałam ich występku! – Jarowit w odpowiedzi długo głaskał jej bursztynowe włosy. – Pozwólcie raczej, ze pójdę między ludzi i przywiodę ich do żalu i wyrzeczenia się Rykara – twarz Jarowita rozjaśniła się.
- Idź, malkieš ysena2 – powiedział. – Nie może być całkowicie bezwartościowy, ten kto ma kogoś, kto tak go kocha.
Było to i wolą Ageja, ze dzieci Novalsa i Aivalsy ocalały...

1 najukochańsza
2 moja perło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz