,,Grzech jest to dobrowolne i świadome przekroczenie przykazania Bożego, lub kościelnego. Grzech polega więc na nieposłuszeństwie i wynoszeniu własnej woli nad wolę Bożą. Grzech może być ciężki, czyli śmiertelny, albo lekki, czyli powszedni’’ – o. Bonifacy H. Knapik ,,Rachunek sumienia dla dorosłych’’
Tego dnia, Enkowie i
ludzie ogromnie się radowali. Świat się zaludnił od Ultima Thule
po Roxyzor i od Svalbardu po północny Rajek. Żyli w wielkiej
przyjaźni ze starszymi rasami. Tego dnia, gdzieś na polskiej ziemi,
król Enków Jarowit poślubił kobietę imieniem Dodola, córkę
Slovona, syna Velevita, syna Wisza (Viša), syna Odoina, syna Novalsa
i Aivalsy. Zaraz po ślubie, mąż włożył żonie dwie korony –
jedną ze złota wysadzaną szafirami, a drugą z ognia, jako, że
odtąd miała być królową ludzi i Enków. Nadał jej też nowe
imię – Perperuna. Panna młoda miała na sobie suknię z chmur,
welon z mgły, klejnoty z lodu, zaś do jej czoła przytwierdzona
była złocista gwiazdka z nocnego nieba. Na wielkiej polanie, każdy
z Enków i ludzi dawał nowożeńcom różne prezenty. Rozśpiewały
się wszystkie ptaki, tańczyły motyle i ważki, przybywali nawet
Żbiczanie z Man i Zajęczanie, książę rajskomorski Lamia, leśni
ludzie, rusałki i inne stworzenia. W jednej chwili polana pokryła
się różami, liliami, fiolkami, bratkami i wszelkim innym kwieciem,
z lasu przyszły zwierzęta, by uczestniczyć w radości, a z
Księżyca przyleciał król Płanetników Laszlo z królową
Teodozją. Pito źródlane wody, miód i soki, oraz mleko, a jedzono
owoce, ogórecznik, bigos, sałatę, jaja, żołędzie, młode,
smażone szyszki, rzepę, marchew i różne jarzyny znad Morza
Rajskiego. Wtedy po raz pierwszy pojawiły się tańce, zwane obecnie
jako polonez, mazur, kujawiak, ślązak, oberek, polka, kozak, kaza –
czok, hopak, kamaryński. Wesele trwało pięc dni, po czym Jarowit
posadził Perperunę w wozie zaprzężonym w łabędzie i zabrał na
koronę Wielkiego Dębu. Nigdy jednak nie zapomniała ludzi, z
których rodu wyszła.
*
Szczęście ery dziesiątej
było solą w oku Čortów. Rykar rozkazł Lichu zniszczyć je.
Tymczasem Novals i Aivalsa opuścili Wolin i wędrowali po świecie,
razem ze swymi dziećmi. Szli i szli, aż zawędrowali na litewską
ziemię. Novals pierwszy ujrzał rozłożysty dąb Baublis. Wokół
drzewa był krąg gładkich kamieni – znak, że żadne stworzenie
nie może jeść jego żołędzi. Tymczasem ludzie poczuli głód.
- Chodźmy poszukać czegoś do
zjedzenia! – rzekł Odoin, przez Słowian zwany ,,Oddonem’’.
- A dlaczego nie zjecie tych żołędzi?
– ktoś nagle spytał.
Ludzie spojrzeli w trawę i
ujrzeli węża, zwanego Tat’.
- Tym dębem jest Baublis – odrzekła
Aivalsa – jego żołędzie przynoszą śmierć. Tak mówi Jarowit.
- To łeż – zaprzeczył Tat’, a
było to Licho pod postacią węża. – Enkowie znają wasze
możliwości i są o was zazdrośni. W tych żołędziach drzemie
wielka moc magiczna, zjadając je staniecie się jak Enkowie, a nawet
jak sam Agej; będziecie mogli sami określać granice swej wolności,
decydując co jest dobre a co złe, a teraz Jarowit traktuje was jak
swoich więźniów – ludzie zdumieli się tą nauką; tak obcą, a
jednocześnie tak kuszącą.
Aivalsa chwilę się wahała, po
czym wzięła jeden żołędź. Ośmielony tym Novals wziął
następny, zaś ich dzieci zbierały żołędzie garściami. Ludzie
ugotowali je w kociołku i zjedli.
- Żołędzie z tego drzewa są lepsze
od każdego innego owocu! – chwaliła Wżecisława (Vżecislava).
Tymczasem wielkie wojsko Čortów
powolutku zaczęło wychodzić na powierzchnię. Novals i Aivalsa z
przerażeniem obserwowali swoje dzieci. Ludzie stali się próżni,
chciwi, kłótliwi, nieuczciwi, niszczyli bez powodu rośliny i
okrutnie dręczyli przed zabiciem zwierzęta, by mieć z tego
uciechę, stali się rozpustni, stracili nieśmiertelność i wieczną
młodość. Uradowane Mar – Zanna i Zaraza zerwały krępujące je
łańcuchy i na nowo objęły świat w posiadanie. ,,Ojcze Jarowicie
– wąż Tat’ nas zwiódł‘’ – łkali Novals i Aivalsa
dręczeni złymi skłonnościami, lecz prowadzący z nimi walkę.
Ludzie składali ofiary Čortom, a swoje dzieci oddawali na pożarcie
mamunom. Przyroda zbuntowała się przeciwko nim; dzikie zwierzęta
stały się groźne, wiele roślin i grzybów stało się trujących,
nastapiły powodzie i lawiny. Wszyscy Enkowie ubrali kir.
,,Ludzie nas zdradzili. Są
niepoprawni. Niechże ich Jarowit wystrzela piorunem, Mar – Zanna
poprzebija lodowym ościeniem, Swaróg spali Słońcem, a Swarożyc
ogniem, niech Jurata zaleje ich morzem, Boruta wyda dzikim zwierzętom
na pożarcie, a Mokosza pogrąży w ziemi’’ – myślano.
- W imię sprawiedliwości powinni
umrzeć – osądziła Jurata.
Nawet Mokosza była zbyt
zdruzgotana winą Novalsa i Aivalsy, by chcieć przebaczyć. Tym
bardziej, ze większość ludzi wcale, ale to wcale nie żałowała.
Trupy. Całe pola trupów. Nawet popiołu po nich nie będzie.
Slovon, Velevit, Wisz, Odoin, Novals – w pętach pędzeni przez
Čorty w niewolę. Siostry Pojata i Dzierżka rozrywane przez wilki.
- Mój mężu i królu! – Perperuna
padła na kolana przed Jarowitem.
- Mów, janlovienaya.1
- Wiadomym mi jest, że ty i nasi bracia
i siostry chcecie wygubić ludzkość.
- Ty jesteś sprawiedliwa i nigdy nie
zginiesz – rzekł Jarowit.
- Przez ciebie Agej ich stworzył, a ty
chcesz ich zniszczyć? – pytała się Perperuna. – Nie pozwólcie,
by Rykar cieszył się z takiego pogromu! Jestem z ich rodu. O,
raczej mnie zabijcie, bo nie powstrzymałam ich występku! –
Jarowit w odpowiedzi długo głaskał jej bursztynowe włosy. –
Pozwólcie raczej, ze pójdę między ludzi i przywiodę ich do żalu
i wyrzeczenia się Rykara – twarz Jarowita rozjaśniła się.
- Idź, malkieš ysena2
– powiedział. – Nie może być całkowicie bezwartościowy, ten
kto ma kogoś, kto tak go kocha.
Było to i wolą Ageja, ze
dzieci Novalsa i Aivalsy ocalały...
1
najukochańsza
2
moja perło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz