Gałęzie ogołoconych z
liści drzew uginały się od czaszek, głów wysmarowanych olejem
rycynowym, jelit, rąk i wisielców. Od czasu zjedzenia żołędzi
dębu Baublis, ludzie stali się pyszni, okrutni, chciwi i zaborczy.
Zwiedzeni przez Čorta Mieczywłada wynaleźli miecze, łuki i
strzały, włócznie, maczugi, młoty, topory, sztylety, oraz szłomy
i szczety, prymitywne zbroje. Rozpoczęli pierwszą wojnę w swych
dziejach. ,,Nie jest dobrze, abyśmy żyli razem ze stworami.
Pozabijajmy je’’. Ludzie zaczęli mordować rusałki i wodniki,
czarownice, południce, nocnice, żmijów, Lynxów, Neurów i inne
rasy. Krwią spłynęły Man i Wyspa Zajęczan. Wierzono, że stwory
są podstępne, złośliwe i chcą wybić ludzi. Opowiadano o
rusałkach porywających dzieci, Lynxach i Neurach urządzających
zasadzki w lasach, o krasnoludkach pozbawiających wzroku, o żmijach
pod postacią węży kąsających ludzi... Szybko zaczęły się
pogromy leśnych ludzi ,,dzieci potwora i gorszej rasy’’, których
oskarżano o picie krwi, rytualne mordy i przygotowywanie spisku w
celu wyniszczenia dzieci Novalsa i Aivalsy. Niebawem biali mordowali
i obracali w niewolników Murzynów i Sineańczyków, Bharatyjczycy
ludy Imalainu, mieszkańcy Cypru, Wyspy Słoni, Zicillii padali
ofiarą akcji odwetowych czarnych. Kwitło niewolnictwo – oprócz
jeńców wojennych porywano Płanetników, oskarżanych o
przygotowywanie spuszczenia gradu wielkości głazów, aż król
Laszlo przybył na Ziemię, by prosić wodzów plemiennych o
uwolnienie swych poddanych. W odpowiedzi przeszyto go tysiącem
strzał, a głowę ucięto i włożono do garnka z miodem. Jego
następca, Jonkilain wysłał wielką armię w celu wywarcia pomsty.
Wynaleziono wówczas pale do wbijania oraz z upodobaniem obdzierano ze
skóry. Najokrutniejszych zwano bohaterami i sławiono ich w
pieśniach. Wymordowywano całe plemiona, zmuszano do walki dzieci,
palono lasy i polany... Jady do zatruwania strzał robiono z
gnijących ciał dzieci zabitych przed urodzeniem. Niektórzy z głodu
jedli ciała poległych różnych ras, innym Mieczywład mówił, że
zjadając serce, lub wątrobę zabitego posiądą jego męstwo. Roiło
się od sierot. Każdy bał się każdego, Enków nikt już nie
słuchał. Podobnie jak pierwszych ludzi, Novalsa i Aivalsy
wołających o pokój...
*
,,Nienawiść wrosła w serca i
zatruła krew pobratymczą’’... Wojna od Ultima Thule po Jomon i
od Svalbardu po wyspę Malgalesio, trwała już dziesiąty rok, a nie
mogła się skończyć. Wszyscy mieli jej dość. Wszyscy zapomnieli
już dlaczego wybuchła. Aby wybić stwory, leśnych ludzi, czarnych,
żółtych, białych? Czy może aby stworzyć pierwsze państwo?
Nikt jednak nie chciał złożyć broni. Przed zjedzeniem żołędzi
z dębu Baublis cały rok panowały wiosna i lato. Teraz dni się
skróciły, klimat się oziębił, a liście przybrały barwy złote,
krasne i brązowe. Władzę nad światem objęła Zima. Jak ongiś
zbudowano jej pałac lodach Lykayuka w Burus, a żeby jej służyć
stanęły zastępy zimowych rusałek. Te niekiedy walczyły z ludźmi
chcącymi zdobyć dla siebie zamek z lodu i zabijały ich wodzów.
Lód pokrył jeziora i rzeki, Morze Ancylusa, Północne, a nawet
Rajskie. Tony śniegu zalegały na stwardniałym na kamień Morzu
Smoły. Dniami i nocami szalały śnieżyce, ciągnęły milionowe
watahy wilków, a rankiem widziano miast pani Jutrzenki – Dennicy,
Zimę siedzącą na Białym Turze, którego uzdę trzymał Śnieżelec.
Była to najstraszniejsza zima od czasu Pierwszej Zimy Śnieżnej w
erze czwartej. Wojny nie zakończył żaden pakt. Wojownicy porzucali
broń i kładli się zrezygnowani na śniegu, czekając aż pożrą
ich trolle, smoki, czy potwór Grabiuk, który zrazu jadł tylko
trupy, lecz później tak się rozzuchwalił, że wymordowywał całe
obozy. Wodzowie tracili swą cześć i poważanie, wybuchały bunty.
Całe rodziny wędrowały na południe – ku Rajkowi, Międzyrajowi,
czy Bharacji., bo tam nie było śniegu ani lodu. Zima za pomocą
potężnej śnieżycy uniemożliwiła lot ,,jajom płomienistym’’,
które roztrzaskiwały się w górach, a Płanetników, którzy
przeżyli dobijały zimowe rusałki, lub hordy głodnych ludzi. Tak
zginął król Jonkilain, a z jego głowy Zima zrobiła sobie
podnóżek. Wreszcie wczorajsi wrogowie porzucili broń i wspólnie
zaczęli szukać ratunku. Zima choć straszna nie miała trwać
wiecznie i na bocianich skrzydłach przyleciała Wiosna. Skończyła
się era dziesiąta, Wiek Złoty ludzkości, a rozpoczęła się era
jedenasta – Wiek Żelazny, albo nawet Ołowiany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz