Każdej nocy spadały na Ziemię
łzy Mokoszy. Miały postać świetlistych smug, a rano zostawała z
nich krwawa rosa. Wielka była gorycz matki Europy i Bałkana
Łobasty, a wszyscy Enkowie starali się ją pocieszyć. Kult Kani,
Obłędka, królowej, niemowląt porośniętych wężami, liczne
winy Goplany III i jej poddanych, orgie i dzieciobójstwo –
wszystko to wołało o pomstę do Nieba. Mokosza płakała, klęcząc
przed Agejem, a do jej łez dołączyły łzy jytnas Europy, Bałkana
Łobasty, Anej I, Anej II, Afaraki, Tuvy, Bharatieny i i innych. Agej
przemówił:
- Masz tu liść, który neutralizuje działanie
pereł Kani. Zabierz go do swoich dzieci i nauczaj je, by zeszły ze
złej drogi...
Mokosza przybrała postać rusałki i
poszła w świat. Cudowny liść został spalony, Enka była
wyśmiewana, bita i nie słuchana. Zabierała porzucone dzieci,
leczyła epidemię białej dżumy, której pełno było w nasieniu
wodników. Wyśmiewano jej dobroć. Została przyjęta tylko w
Ojcowie. Gościł ją wodnik Voytech – ten sam, który przygarnął
Vegę. Goplana III wysyłała wilkołaki, by uśmierciły Aredvi, bo
pod tym imieniem Mokosza przemierzała świat...
*
Człowiek z rysią głową siedział na
tronie wzniesionym na plaży, nad jeziorem Ynanska Lykanus. Wokół
niego stały mary w rysich i żbiczych skórach, a przed nim inni
Lynxowie trzyamli w pętach jakąś postać niewieścią o długich,
złotych włosach, niebieskich oczach, odzianą w białą suknię z
zielonym płaszczem i rękawami. Gdy późniejsza królowa Goplana I
zabiła jego ojca, Bolę IV Bużanina osieroceni synowie wszczęli
walkę o przywództwo. Po serii krwawych pojedynków, korona spoczęła
na głowie Boli V, o przydomku ,,Polešuk’’ (Poleszuk). Był
kochankiem Goplany III.
- Podobno byłaś, Aredvi, w tym ciemnogrodzie
zwanym Ojcowem? – zapytał, lecz Mokosza milczała. – Jeśli tak
dobrze cię tam przyjęto, to dlaczego opuściłaś ten grajdół i
przybyłaś tu? – nadal milczała. – Wiedz, że ja nie głupi,
tu nie Ojcowo, ale Ynańsk. Prawdy nie chcę, bo jest niewygodna –
po tych słowach wystawił rysie pazury i wpił je Ence w czoło.
Szarpnął mocno i począł zrywać jej skórę z głowy, myśląc
,,Pokażę to Goplanie’’! Wtem – wszyscy zobaczyli Świętowita
na białym koniu.
- Za to co robisz mojej żonie, odbiorę co rozum!
– zagroził królowi, po czym zniknął razem z Mokoszą –
Aredvi. Do Boli V Polešuka przyszedł Obłędek, a król rzucił się
na swój miecz wbity w piasek.
*
Rana po pazurach Lynxa zagoiła
się, lecz serce Enki pękło. Umarła i przeniosła się do Jasnej
Nawi. Ziemia pękła i począł wyciekać zeń pkieł. Najpierw
między bułgarską, rumuńską, ukraińską, rosyjską, gruzińską,
azerską i turecką ziemią pojawiło się morze, w którym zamiast
wody był pkieł. Nazwano je Morzem Smoły. Czarnej mazi było coraz
więcej i poczęła zalewać cały świat. Śmierć znalazła w niej
Goplana III, zaskoczona w czasie orgii i wielu jej poddanych.
Niektórych ocalili Płanetnicy z rozkazu swego króla Laszla. Wśród
nich była królewna Vega, która jednak nie chciała zostawić swej
matki na pastwę czarnych fal smoły, przeto została siłą zabrana
na pokład ,,jaja płomienistego’’.
Świętowit przywdział kir
i rzewnie płakał, a z nim inni Enkowie. Cały opustoszały świat
okrył się żałobą. Nad stygnącym pkłem unosiły się podziemne
straszydła, tańczyły i śpiewały. Ciało Mokoszy leżało na
katafalku. Mogłoby się wydawać, że spała, lecz jej pierś pękła
i sączył się z niej czarny pkieł. Świętowit stracił z nią
wszelką radość, podobnie inni Enkowie. Pewnego dnia rzekł doń
Agej:
- Twą żonę można ożywić. Musisz wygłosić
mowę o miłości, aby posłużyła do uporządkowania pojęć –
Świętowit natychmiast wstał, stanął nad katafalkiem i po chwili
namysłu rzekł:
- Miłość to największa rzecz, ale nie wszystko
co się nią nazywa jest nią naprawdę – Agej podawał
Świętowitowi słowa i prawdy – Agej wie o tym najlepiej. Miłość
wykracza daleko poza uczucie, nie jest zakochaniem, ale postawą na
całe życie. Wymaga poświęcenia, uczciwości, szacunku,
cierpliwości, troski, odpowiedzialności. Największa łączy się z
oddaniem życia. Jest tym co można dzielić, a im więcej się
dzieli, tym jej więcej. Trwa wiecznie. Leczy samotność, daje
radość. Zaciera granicę między dawaniem a braniem, bo więcej
radości wypływa z dawania niż z brania – Enkowie spojrzeli na
katafalk.
Smoła przestała cieknąć z piersi
Mokoszy. Jej oczy powoli się otwierały, wreszcie z ust padło
pytanie:
- Gdzie jestem? – smutek przerodził się w
wielką radość.
*
Na spustoszonej ziemi wyrosły drzewa,
krzewy, kwiaty i trawy, wytrysnęły wody morskie i rzeczne, zaroiło
się od zwierząt. Jarowit zagnał piorunem Čorty z powrotem do
Čortieńska. Pkieł zniknął z powierzchni globu, a ostatnim śladem
po kataklizmie było Morze Smoły. Skończyła się era dziewiąta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz