niedziela, 19 maja 2013

Śmierć i wskrzeszenie Mokoszy



Każdej nocy spadały na Ziemię łzy Mokoszy. Miały postać świetlistych smug, a rano zostawała z nich krwawa rosa. Wielka była gorycz matki Europy i Bałkana Łobasty, a wszyscy Enkowie starali się ją pocieszyć. Kult Kani, Obłędka, królowej, niemowląt porośniętych wężami, liczne winy Goplany III i jej poddanych, orgie i dzieciobójstwo – wszystko to wołało o pomstę do Nieba. Mokosza płakała, klęcząc przed Agejem, a do jej łez dołączyły łzy jytnas Europy, Bałkana Łobasty, Anej I, Anej II, Afaraki, Tuvy, Bharatieny i i innych. Agej przemówił:
- Masz tu liść, który neutralizuje działanie pereł Kani. Zabierz go do swoich dzieci i nauczaj je, by zeszły ze złej drogi...
Mokosza przybrała postać rusałki i poszła w świat. Cudowny liść został spalony, Enka była wyśmiewana, bita i nie słuchana. Zabierała porzucone dzieci, leczyła epidemię białej dżumy, której pełno było w nasieniu wodników. Wyśmiewano jej dobroć. Została przyjęta tylko w Ojcowie. Gościł ją wodnik Voytech – ten sam, który przygarnął Vegę. Goplana III wysyłała wilkołaki, by uśmierciły Aredvi, bo pod tym imieniem Mokosza przemierzała świat...



*
Człowiek z rysią głową siedział na tronie wzniesionym na plaży, nad jeziorem Ynanska Lykanus. Wokół niego stały mary w rysich i żbiczych skórach, a przed nim inni Lynxowie trzyamli w pętach jakąś postać niewieścią o długich, złotych włosach, niebieskich oczach, odzianą w białą suknię z zielonym płaszczem i rękawami. Gdy późniejsza królowa Goplana I zabiła jego ojca, Bolę IV Bużanina osieroceni synowie wszczęli walkę o przywództwo. Po serii krwawych pojedynków, korona spoczęła na głowie Boli V, o przydomku ,,Polešuk’’ (Poleszuk). Był kochankiem Goplany III.
- Podobno byłaś, Aredvi, w tym ciemnogrodzie zwanym Ojcowem? – zapytał, lecz Mokosza milczała. – Jeśli tak dobrze cię tam przyjęto, to dlaczego opuściłaś ten grajdół i przybyłaś tu? – nadal milczała. – Wiedz, że ja nie głupi, tu nie Ojcowo, ale Ynańsk. Prawdy nie chcę, bo jest niewygodna – po tych słowach wystawił rysie pazury i wpił je Ence w czoło. Szarpnął mocno i począł zrywać jej skórę z głowy, myśląc ,,Pokażę to Goplanie’’! Wtem – wszyscy zobaczyli Świętowita na białym koniu.
- Za to co robisz mojej żonie, odbiorę co rozum! – zagroził królowi, po czym zniknął razem z Mokoszą – Aredvi. Do Boli V Polešuka przyszedł Obłędek, a król rzucił się na swój miecz wbity w piasek.

*
Rana po pazurach Lynxa zagoiła się, lecz serce Enki pękło. Umarła i przeniosła się do Jasnej Nawi. Ziemia pękła i począł wyciekać zeń pkieł. Najpierw między bułgarską, rumuńską, ukraińską, rosyjską, gruzińską, azerską i turecką ziemią pojawiło się morze, w którym zamiast wody był pkieł. Nazwano je Morzem Smoły. Czarnej mazi było coraz więcej i poczęła zalewać cały świat. Śmierć znalazła w niej Goplana III, zaskoczona w czasie orgii i wielu jej poddanych. Niektórych ocalili Płanetnicy z rozkazu swego króla Laszla. Wśród nich była królewna Vega, która jednak nie chciała zostawić swej matki na pastwę czarnych fal smoły, przeto została siłą zabrana na pokład ,,jaja płomienistego’’.



Świętowit przywdział kir i rzewnie płakał, a z nim inni Enkowie. Cały opustoszały świat okrył się żałobą. Nad stygnącym pkłem unosiły się podziemne straszydła, tańczyły i śpiewały. Ciało Mokoszy leżało na katafalku. Mogłoby się wydawać, że spała, lecz jej pierś pękła i sączył się z niej czarny pkieł. Świętowit stracił z nią wszelką radość, podobnie inni Enkowie. Pewnego dnia rzekł doń Agej:
- Twą żonę można ożywić. Musisz wygłosić mowę o miłości, aby posłużyła do uporządkowania pojęć – Świętowit natychmiast wstał, stanął nad katafalkiem i po chwili namysłu rzekł:
- Miłość to największa rzecz, ale nie wszystko co się nią nazywa jest nią naprawdę – Agej podawał Świętowitowi słowa i prawdy – Agej wie o tym najlepiej. Miłość wykracza daleko poza uczucie, nie jest zakochaniem, ale postawą na całe życie. Wymaga poświęcenia, uczciwości, szacunku, cierpliwości, troski, odpowiedzialności. Największa łączy się z oddaniem życia. Jest tym co można dzielić, a im więcej się dzieli, tym jej więcej. Trwa wiecznie. Leczy samotność, daje radość. Zaciera granicę między dawaniem a braniem, bo więcej radości wypływa z dawania niż z brania – Enkowie spojrzeli na katafalk.
Smoła przestała cieknąć z piersi Mokoszy. Jej oczy powoli się otwierały, wreszcie z ust padło pytanie:
- Gdzie jestem? – smutek przerodził się w wielką radość.
*
Na spustoszonej ziemi wyrosły drzewa, krzewy, kwiaty i trawy, wytrysnęły wody morskie i rzeczne, zaroiło się od zwierząt. Jarowit zagnał piorunem Čorty z powrotem do Čortieńska. Pkieł zniknął z powierzchni globu, a ostatnim śladem po kataklizmie było Morze Smoły. Skończyła się era dziewiąta...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz