środa, 3 marca 2021

Zimna fuzja

 

,,Proces, który nazywamy syntezą termojądrową (‘gorącą fuzją’), polega na zbliżaniu jąder atomowych do siebie, by mogła zajść reakcja syntezy w warunkach ogromnego ciśnienia i niewyobrażalnie wysokiej temperatury. [...]’’ - A. K. Dewdney ,,Uczniowie czarnoksiężnika’’





 


Zimna fuzja to istniejące jedynie w marzeniach przeciwieństwo wyżej opisanej gorącej fuzji. Jest to samo podtrzymująca się reakcja syntezy jąder atomowych.






,,Odkryli’’ ją 23 marca 1989 r. dwaj amerykańscy chemicy; Martin Fleishmann (1927 – 2012) i Stanley Pons (ur. 1943). Mieli oni dokonać syntezy w zwykłym elektrolizatorze (,,słoiku’’) używając niewielkiej ilości ciężkiej wody, oraz dwóch elektrod z palladu i platyny. Całościowy koszt owych przyrządów wyniósł zaledwie 100 dolarów. Tymczasem gorąca fuzja wymaga gigantycznych i drogich urządzeń tzw. tokamaków.

Spodziewano się, że ,,odkrycie’’ zapewni łatwy sposób wytwarzania bardzo taniej energii w nieograniczonej ilości. Zamiast uranu czy innych pierwiastków radioaktywnych wystarczyłby do tego celu sam powszechnie dostępny wodór. Nic dziwnego, że wyniki pracy obu chemików początkowo wywołały entuzjazm tak dużych firm jak i zwykłych ludzi. Z czasem jednak przyszło rozczarowanie. Liczni uczeni udowodnili bowiem, że nie można uzyskać zimnej fuzji w sposób w jaki mieli ją uzyskać Fleishmann i Pons.






Warto wiedzieć, że chęć uzyskania zimnej fuzji jest starsza niż prace Fleishmanna i Ponsa. Już w 1951 r. były nazista Ronald Richter (1909 – 1991) prowadził nad nią tajne prace na zlecenie argentyńskiego dyktatora Juana Perona (1895 – 1974). Syntezę miała zapoczątkować iskra w mieszaninie wodoru i litu. Richter został przyłapany na oszustwie i aresztowany.

W literaturze fantasy jedna łatwa do przeoczenia wzmianka o zimnej fuzji pojawia się w recenzowanej na tym blogu dylogii Mai Lidii Kossowskiej ,,Zbieracz burz’’.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz