,,Świątynie bałwanów, które istnieją wśród tych ludzi, pod żadnym pozorem nie powinny być burzone [...] dobrze byłoby odebrać je diabłu i poświęcić prawdziwemu Bogu. Ponieważ zaś mają w zwyczaju poświęcać demonom wiele wołów, pozwól aby zastąpiła to inna uroczystość [...] tak aby nauczyli się zarzynać swoje bydło na chwałę Pana i na swoje własne święto [...]. Jeśli pozwoli im się w ten sposób na pewne światowe przyjemności, jest bardziej prawdopodobne, że odnajdą drogę ku prawdziwym wewnętrznym radościom. Bowiem bez wątpienia jest to niemożliwe, aby wyeliminować wszystkie błędy za jednym zamachem [...] tak jak człowiek, który przymierza się do zdobycia wysokiej góry nie porusza się skokami, ale wspina krok za krokiem. To właśnie w ten sposób Pan objawił się ludowi izraelskiemu’’ – św. Grzegorz I Wielki
W 2012 r. przeczytałem powieść fantasy ,,Zakon Smoka’’; pierwszy tom trylogii ,,Kosingas’’ (tytuł oryginału: ,,Kosingas. The Order of the Dragon'') serbskiego pisarza Aleksandara Tesicia, słusznie nazywanego ,,serbskim Tolkienem''. Po książkę sięgnąłem zachęcony pozytywną recenzją ks. Jana Oko na stronie ,,Kocham książki'' ;). Jej akcja rozgrywa się w średniowiecznej Serbii od 15 czerwca do 22 lipca 6896 r. licząc według rachuby bizantyjskiej od stworzenia świata, to jest na rok przed bitwą na Kosowym Polu (1388; samo bitwa miała miejsce w 1389 r.; ponadto w 1448 r. miała miejsce druga bitwa na Kosowym Polu, po której nastąpił podbój Bałkanów przez Turcję). Wszystkie miejsca opisane w książce są autentyczne, choć oczywiście poddane silnej mitologizacji.
Rolę narratora pełni prawosławny mnich Gabriel (znaczenie imienia: ,,Boży Bohater''); niestrudzony wojownik z Zakonu Smoka. Był sierotą wychowanym przez mnichów, którzy mówili, że przyniósł go anioł. Głęboko i szczerze wierzył w Boga, a ponadto dysponował dogłębną znajomością dzieł starożytnych autorów greckich i rzymskich. Odbył pielgrzymkę do Jerozolimy, w czasie której zetknął się z kulturami i religiami wielu ludów niechrześcijańskich. Jego ciało pokrywały liczne blizny zadane przez potwory w czasie pobytu w Hadesie, które otwierały się zawsze w dzień św. Teodora. Po powrocie z Hadesu nie mógł spać aż przez dwadzieścia lat (sic!). Jako Kosingas strzegł tajemnej wiedzy o istnieniu nadprzyrodzonych istot z różnych mitologii. Niestety wielu jego przełożonych nie rozumiało sensu jego misji (w Polsce z podobnych niezrozumieniem ze strony biskupów spotykał się Jakub Wędrowycz). Był przewodnikiem i mistrzem księcia Marko w czasie wspólnej, pełnej niesamowitych przygód podróży przez Serbię, w czasie której wtajemniczał junaka na swego następcę. Gabriel jako smoczy rycerz nosił zbroję ze smoczych łusek, którą przebić można było tylko rogiem lub pazurem wiwerny. Uzbrojony był w wykuty przez elfy miecz Wilczy Szpon, którym można było zabić każdego demona, nawet samego Kulawego Dabę (nazwa miecza nawiązuje do wilka jako zwierzęcia, które w wierzeniach słowiańskich było władne pokonać diabła) i Żmijową Procę. Jako amunicji do niej używał niezawodnych Smoczych Łez – pereł powstałych z łez smoka Neva zabijanego przez wiwernę. Wierzchowcem, a zarazem wiernym przyjacielem Gabriela był jego wierzgający osioł Coka, z którego pomocą mnich wydostał się z Hadesu.
Postać księcia Marka, największego herosa Słowian Południowych, została zaczerpnięta z legend:
,,Marko Kraljewicz ('Marko Królewicz'), główny bohater serbskiej i bułgarskiej poezji ludowej z czasów wspólnych walk z Turkami; historycznie jeden z synów serbskiego króla Vukašina († 1371). Jakkolwiek dożył 300 lat, nie umiera, lecz śpi w jaskini, aby się kiedyś przebudzić'' - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 10 Małże do Morny''
Chcących
dowiedzieć się więcej o królewiczu Marku odsyłam do książek:
Andrzeja Szyjewskiego ,,Religia
Słowian''
i Bogusława Bednarka ,,Epos
europejski''.
W mojej mitologii jest pierwowzorem Margusa; króla Valkanicy i Puany
żyjącego w erze jedenastej (odsyłam do posta ,,Margus'').
W powieści Tesicia, Marko, książę Priłepu i wasal sułtana
Murata był Wojownikiem Przepowiedni mającym ostatecznie pokonać
siły Hadesu. Na jego narodziny, o których mówiła prastara
Przepowiednia Ognia czekano od 10 000 lat (motyw mesjański). Był
synem księcia Vukaszyna. Miał żonę Jelicę i syna Mateusza,
których bardzo kochał. Poznajemy go jako atletycznie zbudowanego
mężczyznę w średnim wieku (ponad 50 lat) o długich, czarnych
włosach, sumiastych wąsach i siwej brodzie. Był władcą
szlachetnym, a zarazem nie wolnym od przywar; pobożnym (wyznawał
prawosławie), odważnym do granic szaleństwa i wrażliwym na ludzką
krzywdę, a zarazem porywczym, łakomym, nie stroniącym do mocnych
trunków (rakija, wino i piwo) i do tego potrafiącym spać do
południa. Jego wierzchowcem był wspaniały rumak Szarak (Szarko);
dar od sułtana Murata. W czasie questu
(wyprawy) z mnichem Gabrielem zdobył Smoczan – buławę wykonano
specjalnie dla niego przez elfy tysiące lat temu, aby mógł nią
walczyć z potworami Hadesu. Marko zdobył Smoczan na Jeziorze
Pływających Wysp, gdzie strzegła go wiwerna Maud. Nikt prócz
księcia Marka nie mógł unieść owej zaklętej buławy, co jest
zresztą częstym motywem w wierzeniach słowiańskich. Co więcej
motyw ten, Adam Mickiewicz, wielki znawca i miłośnik epiki
serbskiej, wprowadził do ,,Pana
Tadeusza'',
gdzie nikt prócz Maćka Kropiciela nie mógł unieść maczugi
zwanej Kropidłem. Słowiańscy herosi często chwytali za maczugi, o
czym można przeczytać w książce o słowiańskiej mitologii:
,,Bohaterowie pieśni serbskich walczą niezwykle ciężkimi maczugami. Waga maczugi królewicza Marka dochodziła zdaniem poetów, do 66 oków, tj. ponad 80 kg. Witezie ruskich bylin dźwigali broń jeszcze cięższą, wagi 400, 100, a nawet 3000 pudów'' – Marek Derwich, Marek Cetwiński ,,Herby, legendy, dawne mity''.
Na
kartach powieści postaci historyczne występują wespół z istotami
fantastycznymi. Co ciekawe sam tytułowy Zakon Smoka istniał
naprawdę, choć oczywiście został poddany daleko idącej
mitologizacji. Założył go w 1408 r. Zygmunt Luksemburski, król
Węgier jako zakon elitarny, przeznaczony dla chrześcijańskich
władców. Miał na celu obronę Europy przed zalewem tureckim.
Godłem owego zakonu rycerskiego był zwinięty w kłębek smok św.
Jerzego, podobny nieco do węża Uroborosa, symbolizujący zagrożenie
ze strony muzułmanów. Należeli do niego: Stefan Lazarević
(Serbia), Ścibor ze Ściborzyc (Słowacja, czyli ówczesne Górne
Węgry), Henryk V (Anglia), Władysław Jagiełło i jego brat Witold
(Polska i Wielkie Księstwo Litewskie), Alfons V Aragoński (Neapol),
Krzysztof III (Bawaria i Dania), Ernest Żelazny (Austria), a także
Vlad Drakul i jego kojarzony dziś z wampirami syn Vlad Drakula
(Wołoszczyzna). W powieści Zakon Smoka założył już w czasach
starożytnych św. Jerzy, aby bronić chrześcijaństwa przed
potworami wychodzącymi z czeluści Hadesu, chronić dobre
stworzenia, a zabijać te złe. Zakon z większym zrozumieniem
spotykał się ze strony prawosławnych niż katolików i należało
do niego wielu władców Serbii. Smoczy rycerze nosili tzw. Wilcze
Znamię – miejsce na skórze porośnięte twardym włosem.
Nawiązuje ono zarówno do wilka jako pogromcy demonów (w mitologii
słowiańskiej), jak też do ,,Opisania
świata''
Marka Polo, gdzie gruzińscy królowie rodzili się ze znamieniem w
kształcie orła.
Również
rycerz Zakonu Smoka, książę Łazarz I Hrebeljanowić istniał
naprawdę i jest serbskim bohaterem narodowym. Oto co o nim wiemy:
,,Łazarz Stefan, książę serbski, * 1329, panował 1367 – 1389, początkowo pozostawał z Turcją w dobrych stosunkach. Gdy jednak Amurat I. wystąpił przeciw Serbji, ponieważ książę odmówił daniny, zabiegł mu drogę Ł. na Kosowem Polu, gdzie zginął wprawdzie Amurat, lecz Serbowie zostali pobici, a Ł. wzięty do niewoli i zamordowany. Ł. jako ostatni samodzielny książę serbski stał się przedmiotem natchnień dla serbskiej poezji ludowej, która widzi w nim bohatera i męczennika za sprawę wolności'' - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 9 Lauda do Małpy''
Prawosławni
czczą go jako jednego ze swych świętych. W powieści czuwał nad
ukryciem Skarbca w górach przed najazdem tureckim i cieszył się
wielką sympatią nieufnego wobec ludzi osła Coki.
Naprawdę
istniał również bośniacki wojewoda Vlatko Vuković Kosača
(? - 1403), jak również patriarcha Spirydion (1380 – 1389)
rezydujący w Peći. Ten ostatni został ukazany jako fanatyk
przeciwny działalności Zakonu Smoka i bezskutecznie zabiegający u
patriarchy w Konstantynopolu o ekskomunikę dla mnicha Gabriela.
Sprzeciwiał się również carowi Stefanowi Uroszowi IV Duszanowi
(ok. 1308 – 1355); prawosławnemu świętemu, który zabiegał o
pomoc katolików w walce z najazdem tureckim.
Przykładu
dostarcza samo nazwa Śródziemie. Tolkien tworząc tę nazwę
inspirował się Midgardem z mitologii skandynawskiej. Dla
ciekawostki: w mitologii kałmuckiej heros Dżangar władał
królestwem o nazwie Bumba, którego nazwa również znaczy w
przybliżeniu ,,świat
środkowy''.
W powieści Tesicia, Śródziemie to świat przed biblijnym Potopem,
zamieszkany przez ludzi i potwory toczących nieustające walki.
W
prastarej, siwowłosej wieszczce Draguszy z Diabelskiej Wioski można
się dopatrzeć pewnych rysów Galadrieli. Rycerze Zakonu Smoka udali
się do niej po radę, ona zaś wróżyła im z ich śliny, co
przypomina Galadrielę ukazującą hobbitom niejasną przyszłość w
magicznym zwierciadle (wszystkie opisane w książce rytuały zostały
zaczerpnięte z autentycznego serbskiego folkloru). Dragusza poleciła
mnichowi Gabrielowi spisywanie dziejów wyprawy.
Rolę
wił – żeńskich postaci bardzo charakterystycznych dla wierzeń
Słowian Południowych odgrywają elfy wzorowane na tych z powieści
Tolkiena. Są one nadludzko piękne i długowieczne, mają długie,
srebrne włosy, oraz potrafią wykonywać magiczną broń taką jak
Smoczan księcia Marka. W powieści poznajemy dwie piękne elfki –
Raviyoylę i Magdalenę. Ta ostatnia karmiła swym mlekiem księcia
Marka, gdy ten był niemowlęciem. Istotnie, w oryginalnych legendach
serbskich, Marko zyskał nadludzką siłę, gdy wiła Magda pozwoliła
mu napić się jej mleka w nagrodę za osłonięcie jej córek przed
palącym Słońcem. Ponadto wiły (,,wile'')
z Bułgarii pojawiają się również w cyklu J. K. Rowling o Harrym
Potterze.
Zaledwie
wzmiankowane krasnoludy były bardzo starą rasą, która w swej
,,Księdze
Początków''
opisała ponoć wszystkie tajemnice świata (przypomina mi to jeden z
odcinków ,,Domowego
przedszkola''
z lat 90 – tych XX wieku, w którym krasnal Hałabała zapewniał,
że krasnoludki znają wszystkie baśnie ;). Jednak nawet krasnoludy
nie umiały powiedzieć kiedy na świecie pojawiły się jadowite i
drapieżne żabopająki...
W
prastarym Gobinie można dopatrzeć się podobieństwa do enta
Drzewca. Gobina przypominał ogromne, poruszające się drzewo i był
jednym z najstarszych tworów bogini Matki, praojcem wszystkich
roślin.
Serbskie
trolle określone zostały nazwą ,,niedźwusów''.
Podziemna walka mnicha Gabriela z jednym z tych stworzeń do
złudzenia przypomina starcie Froda z trollem w kopalniach Morii.
Wspomniana
już bogini Matka nosi cechy zarówno greckiej Gai, jak też
słowiańskiej Mat' Syrai Ziemli. Zrodziła pomniejszych bogów, z
których część opowiedziała się za dobrem, a część za złem.
Hades,
w którym niegdyś więziony był mnich Gabriel, był budzącą
grozę, podziemną krainą potworów, rządzoną przez demona
Kulawego Dabę. Był to niejako odpowiednik Mordoru. Wielu myliło to
miejsce z piekłem z wierzeń chrześcijańskich.
Satyry
w powieści reprezentowane przez Graveta, były określane również
słowiańską nazwą leszych. Te brzydkie i cuchnące stworzenia o
kozich rogach i racicach, choć spragnione towarzystwa budziły
niechęć. Potrafiły natomiast pięknie grać przez co elfy
pozwalały im uczestniczyć w swych zabawach jako muzykantom.
Gryf
– groźny stwór występujący w wierzeniach egipskich, greckich,
słowiańskich i węgierskich pojawił się na świecie w wyniku
magicznych eksperymentów łączenia lwa z orłem. Były to groźne
istoty gustujące w mięsie koni. Gabriel obronił Marka przed gryfem
zwracając mu jajo, które niegdyś ukradł mu włóczęga (stuhacz).
Centaury
reprezentował mądry Derom z Rodopów; wielki przyjaciel i mistrz
mnicha Gabriela, wyraźnie wzorowany na Chironie. Te szlachetne
stworzenia były niewinnie prześladowane przez okrutnych ludzi,
czego zakazał car Stefan Duszan, rycerz Zakonu Smoka. Derom
zaopiekował się Gabrielem, pokiereszowanym po powrocie z Hadesu i
przekazał mu wiele sekretów. Później mnich uratował centaura
wystawionego na jarmarku.
Z
wierzeń germańskich (angielskich) zostały zaczerpnięte wiwerny
(nazwa tych przypominających smoki stworzeń pochodzi prawdopodobnie
od angielskich rzek Wye i Severn). W powieści reprezentuje je
ogromna i groźna Maud żyjąca w wodach Jeziora Pływających Wysp i
strzegąca Smoczanu. Owe pełne potworów jezioro wypływało z
podziemnej rzeki Abisme płynącej w Hadesie. Wiwerny miały rogi.
Ich hierarchia opierała się na długości rogu. Żyły w konflikcie
ze smokami i swymi rogami i szponami potrafiły przebijać ich łuski.
Maud zginęła zastrzelona ze Żmijowej Procy przez mnicha Gabriela.
W polskiej fantasy o wiwernach można przeczytać w ,,Sadze
o wiedźminie''
Andrzeja Sapkowskiego.
Tesic
wspomina o czczonych przez dawnych Serbów bogach: Perunie (jego kult
został wyparty przez kult św. Eliasza), Świętowicie (to on miał
po śmierci zabrać duszę mnicha Gabriela i na jego cześć istniała
zrazu pogańska instytucja ojca chrzestnego, która później uległa
chrystianizacji), oraz Jaryle (bogu płodności i wegetacji; rycerze
Zakonu Smoka używali rogu noszącego jego imię).
Kluczową
pozycję w serbskim panteonie zajmował chtoniczny, surowy bóg
Trojan; odpowiednik Welesa i Trygława. Miał trzy głowy, z których
jedna władała Niebem, druga – Ziemią, a trzecia – Światem
Podziemnym. Po chrzcie Serbii, Trojan pokonany przez św. Teodora,
uciął sobie głowy władające Niebem i Ziemią, zostawiając tylko
łeb, odpowiadający za Podziemie. Zamienił się wówczas w diabła
Kulawego Dabę. Tymczasem na powierzchni w jednej w wiosek wciąż
żyli ludzie czekający na powrót Trojana i odbudowujący jego
świątynię...
Kulawy
Daba (jego imię wywodzi się od Daboga, czyli Dadźboga) był władcą
Hadesu i najważniejszym z serbskich diabłów. Stanowił
niejako odpowiednik Saurona. Służyły
mu straszliwe potwory, które zbierał do walki z rycerzami Kosingas.
Najazd straszydeł zbiegał się z najazdem Turków. Zabić mógł go
tylko elficki miecz Wilczy Szpon skradziony przez mnicha Gabriela.
Konkubiną
Kulawego Daby była potężna czarodziejka Morana; zdegradowana
bogini śmierci, która na jarmarku ukradła księciu Markowi jego
ducha (widocznego jako cień) i zamknęła go w podziemiu. Morana
miała postać pięknej, bosej kobiety odzianej w skóry wilków, ale
potrafiła też zamieniać się w potworną Kikimorę (te ostatnie są
szczególnie popularne wśród Słowian Wschodnich). Pod postacią
zginęła pod ciosem Wilczego Szponu.
Choć
nazwa Trzech Bogiń Fatum nasuwa skojarzenia z greckimi Mojrami i
rzymskimi Parkami (Kloto, Lachezis i Atropos) w istocie były to
słowiańskie Rodzanice przez Słowian Południowych zwane
Narecznicami, Sujenicami, lub Sudičkami.
Jedna z nich była stara i brzydka, druga – w średnim wieku i
przeciętnej urody, zaś trzecia – młoda i piękna. Każda z nich
chciała dla nowo narodzonego dziecka innego losu – od tragicznego,
przez taki sobie, aż po bardzo szczęśliwy. Gromadziły się w nocy
nad kołyską i wspólnie decydowały o losie dziecka. Nie mogący
spać w nocy mnich Gabriel ujrzał je i wpłynął na ich decyzję
dotyczącą losów przyszłego wojownika Kosingas.
Na
usługach Kulawego Daby były todoraki – olbrzymi, trupiobladzi
jeźdźcy, dosiadający draków (ał) – białych hybryd koni z
jaszczurkami. Todoraki można uznać niejako za słowiański
odpowiednik Nazguli. Jeden z nich imieniem Sketeba torturował mnicha
Gabriela w Hadesie.
Krzykacze
były pomniejszymi demonami na usługach todoraków. Ubierały się
na czarno, miały wielkie głowy i ciała pokryte łuskami.
Dokonywały skrytobójczych mordów z użyciem sztyletów.
O
istnieniu stuhaczy dowiedziałem się po raz pierwszy czytając pracę
Aleksandra Gieysztora:
,,stuha, stuhač, zduh, zduhač – dobroczynny duch powietrzny w kulturze ludowej Bośni, Serbii i Czarnogóry'' – Aleksander Gieysztor ,,Mitologia Słowian''.
Tymczasem
w powieści Tesicia, stuhacze, zwane też włóczęgami, wcale nie
były dobroczynne! Miały twarze i kończyny podobne do splątanych
korzeni i wykradały jaja gryfów, aby potem tresować owe istoty do
ataków na ludzi i bydło.
Cienin
miał wydłużoną głowę i rząd ostrych kolców na grzbiecie,
którymi rzucał we wroga. Podobnie wyglądał przeciąg – demon
przeciągu (w polskiej demonologii występuje jako cug – odsyłam
do książki Barbary i Adama Podgórskich ,,Encyklopedia
demonów'').
Kuglarz
był skrzatem o wielkich oczach, uszach i nosie. Służył
czarownikom i cały czas powtarzał, że ,,pilnuje
swojego nosa''
(jego polski odpowiednik to chowaniec). Gabriel zmusił kuglarza do
wskazania miejsca, gdzie Morana ukryła cień księcia Marka.
Psiogłowcy
(po serbsku: psoglavy)
to istoty szczególnie popularne w całej średniowiecznej Europie.
Ich bogiem był Anope (Anubis) czczony przez starożytnych Egipcjan.
Pochodziły z Afryki. Były to istoty szpetne z
wyglądu;przypominające ludzi z głowami psów i bardzo okrutne. Nie
gardziły ludzkim mięsem. Służyły Kulawemu Dabie i w pewnym
sensie przypominały orków. Kosingas nieraz walczyli z tymi
strasznymi istotami.
Idących
przez las Gabriela i Marka kusiły zalotne rusałki. Były to wodne
nimfy mające postać nadludzko pięknych, nagich, przyozdobiony
kwiatami kobiet o rudych włosach. Ich królową była Milina.
Rusałki zwodziły mężczyzn, aby ich topić i zostawiać na dnie
rzek i jezior skrępowanych złotymi łańcuchami, a ich związki z
ludźmi nigdy nie były trwałe. Odstraszał je piołun.
Jak
na niesamowitą Słowiańszczyznę przystało, nie mogło zabraknąć
też wampirów i wilkołaków. Te pierwsze rozpowszechniły się po
świecie właśnie z terenów Bałkanów. W powieści zostały
opisane zarówno pochówki antywampiryczne jak i okoliczności, w
których zostawało się wampirem. Jeśli chodzi o wilkołaki to nie
wiadomo skąd się wzięły (nie wiedziały tego nawet krasnoludy).
Istoty te lubiły nosić grobowe całuny jako płaszcze. W książce
opisany został wilkołak Swymen, który dzielnie powstrzymywał się
od zabijania ludzi, a mimo to razem ze swym synem poniósł śmierć
z rąk mieszkańców Baśniodębu. Była to istota bardziej
nieszczęśliwa niż zła (pojawia się tu problem rozróżniania
skłonności do grzechu od samego grzechu, którym zajmuje się min.
katolicka teologia).
Ogniki
były latającymi istotami o obłych ciałach, które do podpalania
wszystkiego wokół nie potrzebowały zachęty.
Ciekawą
postacią był również podziemny demon Vada, tak straszny, że bały
się go nawet inne potwory (nasuwa skojarzenia z Czatownikiem z
kopalń Morii).
Fundamentalną
rolę odgrywają w powieści kwestie religijne i mitologiczne
dotyczące przenikania się chrześcijaństwa i pogaństwa:
,, […] Mylisz się, mój panie. To nie są niewierzący, podobnie jak i my nimi nie jesteśmy. Każdy lud ma swojego boga i wcale nie musisz w niego wierzyć, ale powinieneś go szanować, tak jak szanujesz tego, w którego wierzysz sam. Oczywiście dla każdego człowieka to Bóg, w którego wierzy, jest tym jedynym właściwym. I tak właśnie powinno być'' – A. Tesic ,,Zakon smoka''
Istnienie wielu bogów należy rozumieć jako fantastyczną licentia poetica, podobnie jak w ,,Amerykańskich bogach'' Neila Gaimana, a nie jako atak na chrześcijaństwo. Choć w fantastycznym świecie wykreowanym przez Tesicia pełno jest pogańskich bóstw i demonów, Bóg czczony przez chrześcijan jest w nim ukazany w dobrym świetle:
,, - Jam jest Kosingas, wybrany. Potrafię słuchać oddechu lasu i bicia serca ziemi. Poświęciłem swe życie Bogu, naszemu Panu, który jest dla nas najlepszy, tak samo jak nasze własne wino dla nas najsłodsze, a mięso z własnej hodowli najsmaczniejsze. Jest on Bogiem sprawiedliwym. Nie złorzeczy nikomu i nie jest pamiętliwy. Wie jednak, jak się bronić, a ja jestem orężem w Jego ręku […]'' - op. cit.
Książka
opowiada o zjawisku jakim była i jest inkulturacja; kładzie nacisk,
na to, że dawne tradycje, zarówno chrześcijańskie jak i pogańskie
są ważne dla zachowania tożsamości narodowej:
,, - Właśnie dlatego budowane są kościoły. Chodzi o to by szerzyć Słowo Boże i likwidować stare, okrutne rytuały. Nie jest jednak łatwo, ponieważ stara wiara nadal silnie tkwi w ludziach. Kościół stara się akceptować nieszkodliwe zwyczaje, a zwalczać te, które są barbarzyńskie i okrutne. Wielu starych bogów jest temu przeciwnych, ponieważ obawiają się utraty wiernych dusz, a w konsekwencji zniknięcia w mrokach niepamięci. Pamiętaj, że zapomnienie zabija. […]'' - op. cit.
Sięgając
po przykład z polskiego podwórka, mógłbym tu wymienić
romantyczny dramat ,,Dziady''
Adama Mickiewicza opisujący prasłowiański rytuał przyzywania dusz
zmarłych przodków jako symbol łączności Teraźniejszości z
Przeszłością. Mnich Gabriel powiedział na synodzie co następuje:
,, - Niektóre rzeczy bardzo trudno zmienić, a w przypadku innych jest to w ogóle niemożliwe. Te rytuały, które tak silnie zakorzeniły się w naszym kraju, można jedynie przysłonić innymi rytuałami, ogłupiając ludzi, jednak stara wiara prędzej czy później znowu da o sobie znać... Uważam, że powinniśmy nadal niestrudzenie czcić dzień dwudziestego czwartego czerwca, nawet jeśli chłopi nazywają go świętem Kupały. […] My, jako Kościół, powinniśmy zabraniać ludziom rozpusty, a nie kąpieli, która sama w sobie jest przecież nieszkodliwa. Pozwólmy ludziom kąpać się w ich Noc Kupały. Jakkolwiek by na to patrzeć, we wchodzeniu do rzeki nie ma przecież nic złego'' – op. cit.
Przystępując
do oceny powieści pragnę wyrazić wielkie uznanie dla ogromu
erudycji i bogactwa wyobraźni Autora ;). Spodobał mi się też
piękny, literacki język, pochwała patriotyzmu, jasny rozdział
dobra od zła, oraz całkiem pozytywna rola chrześcijaństwa
(krytyce podlegają tylko niewłaściwe metody chrystianizacji, a nie
chrześcijaństwo jako takie). Uważam, że książka zasługuje na
najlepszą ekranizację. Żałuję, że w Polsce ukazał się tylko
jeden tom :(.
Śniło mi
się, że:
- w naszych
czasach w Polsce, car Łazarz pracował jako lekarz, zaś Marko
Królewicz jako taksówkarz,
- mnich
Gabriel opowiadał księciu Markowi jak Lucyfer przez Słowian zwany
Czarnobogiem, spłodził pół – ludzkie, pół – zwierzęce
potwory, wykluwające się z jajek, groźniejsze niż Matadornica.
-
królewicz Marko, syn Vukaszyna
szedł przez las z czarodziejskim mieczem do walki z Turkami, miecz
mu się złamał, lecz Vukaszyn pocieszał syna, obaj polegli na
Kosowym Polu, lecz Turcy zostali odparci.
Domowe przedszkole <3 moje dzieciństwo
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, Tadeusz!
OdpowiedzUsuń