czwartek, 13 lutego 2014

Afryka rozpala wyobraźnię


,,Europejczycy uważali, że Afryka to ląd tajemnic. Nasłuchali się opowieści o ludziach z głowami psów, ludożercach i magicznych fontannach. Gdzieś w głębi kontynentu miał podobno istnieć kraj chrześcijański , którego królem był Jan Prester. Wierzono też w rzekę złota i w to, że płynący nią podróżnicy mogą dotrzeć do Edenu otoczonego ścianą ognia'' – Dinah Starkey ,,Atlas odkryć''.



Kiedy byłem małym dzieckiem, myślałem, że Tarzan istniał naprawdę i założył Tanzanię, a także w to, iż biały człowiek dostatecznie długo przebywając w Afryce może się pod wpływem promieni słonecznych zamienić w Murzyna. Od czasów dzieciństwa fascynowała mnie afrykańska fauna – w szczególności krokodyle, nosorożce i wielkie koty. W wieku przedszkolnym wydawały mi się znacznie bardziej interesujące od psów. W drugiej czy trzeciej klasie szkoły podstawowej oglądałem na ,,Polsacie'' serial przyrodniczy ,,Daktari'' o mieszkającym w Afryce weterynarzu Marshu Tracey'u, który miał min. szympansicę i widzącego podwójnie lwa Clarensa. W 1995 r. wielki wpływ na moją wyobraźnię wywarła kreskówka Disneya ,,Król Lew'' prawdopodobnie zainspirowana malijskim eposem o Sundżacie. Wymyślałem własne wersje ,,Króla Lwa'', w których występowały dinozaury, owady, zwierzęta morskie, zwierzęta z polskich lasów, a nawet … jedzenie (sic!). Na tworzenie własnej, fantastycznej wizji Afryki wpłynął również cytat z Andrzeja Trepki, który w rozdziale o gorylu wspomniał jak fantazjowano na temat tych zwierząt od starożytności do XIX wieku:


,, […] Andrew Battel. […] barwnie opowiadał kompanom o dziwach tajemniczej wówczas, wręcz legendarnej Afryki, uchodzącej za pandemonium olbrzymów, karłów i potworów […]'' - Andrzej Trepka ,,Co kaszalot je na obiad''?



Wspomniany tu Andrew Battel był angielskim korsarzem z XVI wieku, którego Portugalczycy więzili w afrykańskiej twierdzy Mayumba. W klasie piątej przeczytałem ,,W pustyni i w puszczy'' Henryka Sienkiewicza – książka ta nie uczyniła ze mnie rasisty, jak obawiają się zwolennicy politycznej poprawności, ale wręcz przeciwnie – pokazała, że Murzyni mimo różnic w wyglądzie i sposobie życia mają taką samą godność jak biali (przynajmniej ja tak zrozumiałem jej przesłanie). W klasie piątej przeczytałem również ,,Tomka na Czarnym Lądzie'' Alfreda Szklarskiego, później zaś ,,Tomka w grobowcach faraonów'' tegoż autora. W klasie szóstej słuchałem z kasety ,,Kopalnie króla Salomona'' Henrego Ridera Haggarda, w której to powieści biblijny Ofir został utożsamiony z Zimbabwe. Jeśli chodzi o moje zdanie na temat tego pięknego, lecz naznaczonego piętnem nędzy, głodu, chorób i wojen kontynentu, to uważam, że teraźniejszość Afryki w pewnej mierze przypomina przeszłość Europy. Składają się na to młode, zamieszkane przez wiele plemion państwa, których tożsamość wciąż się jeszcze kształtuje, tak jak tożsamość Polski w X wieku, oraz młode, dynamicznie się rozwijające Kościoły pozostające w stałej konfrontacji z islamem i pogaństwem tak jak Kościół w średniowieczu.
Afryka jest wdzięcznym tematem dla fantastów. To właśnie w kongijskiej puszczy żył XX – wieczny, biały heros Tarzan, który przeżywał przygody min. w tajemniczym mieście Opar. Lovecraft pisał o zaginionej, białej cywilizacji z Konga, oraz o jadowitej musze, która zanurzyła się w atramencie i własnym ciałem pisała po papierze. W erze hyboryjskiej odpowiednikiem Afryki były takie kraje jak Kush (Kusz to starożytne państwo na terenie obecnego Sudanu), Darfar, Keshan, Punt (nazwa nawiązuje do krainy prawdopodobnie na terenie dzisiejszej Somalii, gdzie egipska królowa Hatszepsut wysłała wyprawę handlową), Zembabwei (w czasach Roberta Ervina Howarda Zimbabwe było kolonią brytyjską i nosiło nazwę Rodezja na cześć sir Cecila Rhodesa), oraz barbarzyńskie Czarne Królestwa, a wśród nich … Amazon (pomysł ten nawiązuje do wojowniczek z Dahomeju). Sam Conan został wodzem murzyńskiego plemienia Bamulusów, stale walczącego z sąsiadami, a także uratował białą brankę przed potworem z Doliny Zaginionych Kobiet. Conan był również piratem z Czarnego Wybrzeża – pływał na statku ,,Tygrysica'' razem z shemicką wojowniczką Belith, mającą pod swymi rozkazami Murzynów. W utworach kontynuujących dzieło Howarda, pióra Lina Cartera i Sprague de Campa jeden z owych murzyńskich piratów, imieniem Juma założył własne królestwo na Czarnym Wybrzeżu, gdzie po latach ugościł Conana (te historie nasuwają mi skojarzenia z współczesnymi somalijskimi piratami). W ,,Mistrzu i Małgorzacie'' potępieńcy z różnych epok, przybyli do Moskwy na bal Wolanda przyprowadzili ze sobą murzyńskich niewolników. We ,,Władcy Pierścieni'' po stronie Saurona walczył zniewolony przez niego czarnoskóry lud Harradrimów, dosiadający podobnych do słoni, olbrzymich zwierząt – olifantów (jednym z pierwowzorów Harradrimów byli Somalijczycy walczący w armii francuskiej podczas I wojny światowej). W ,,Harrym Potterze i Kamieniu Filozoficznym'' Quirell, opętany przez Voldemorta nauczyciel obrony przed czarną magią nosił turban i mówił, że to dar od afrykańskiego władcy za obronę przed zombie (w rzeczywistości skrywał pod turbanem drugą twarz, należącą do Sami Wiecie Kogo). W ,,Niekończącej się historii'' występował centaur; pół – Murzyn, pół – zebra, zaś w ,,Przed świtem'' Stephenie Meyer do Forks przybył min. egipski wampir Amun (jego imię nawiązuje do egipskiego boga Amona). Jakub Wędrowycz razem z Semenem i swoim prawnukiem Piotrusiem poleciał sterowcem do Egiptu zdejmować klątwę faraona (Piotruś uwolnił z niewoli szejka etiopską księżniczkę). Alchemiczka Stanisława Kruszewska, która znała osobiście Teodora II Kassę, w czasie II wojny światowej była w Etiopii i walczyła z włoskim okupantem. Etiopczycy nazywali ją ,,Sadia''. Pracując jako nauczycielka w krakowskim liceum dla dziewcząt uczyła je o chrześcijańskiej Nubii. Z kolei przypominający wyglądem szympansa, botanik, prof. Apfelbaum był razem z Niemcami w Tanganice (dziś Tanzania), skąd przywiózł do Warszawy czarny lotos i wielkiego, jadowitego pytona Sathę. W powieści historyczno – fantastycznej ,,Księżyc i Słońce'' Vondy Mc Intyre w karuzelu zorganizowanym przez Ludwika XIV wzięła udział min. abisyńska królowa, zaś w ,,Amerykańskich bogach'' Neila Gaimana pojawia się Anansi; afrykański bóg – pająk. W ,,Wilczarzu'' Marii Siemionowej pojawia się wzmianka o odległej, murzyńskiej krainie Monomatopamie. Jest to dawna nazwa Zimbabwe (obecna nazwa wywodzi się od stolicy Monomatopamy). Wreszcie w filmowej trylogii Luca Bessona o Arturze i Minimkach, tytułowe skrzaty żyły w symbiozie z pewnym afrykańskim plemieniem.



Śniło mi się, że:



- byłem na Seszelach,
- odwiedziłem murzyńską wioskę,
- w Afryce spotkałem trędowatą Murzynkę bez nóg. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz