,,[...] Wyspa Man, położona dalej na południe, stanowiła aż do roku 1266, kiedy to przeszła we władanie Szkocji, samodzielne królestwo Wikingów'' - praca zbiorowa ,,Życie dzieci w dawnych wiekach''
Niedobitki
Żbiczan przetrwały tylko na wyspie Man. Żyły tam w stałym
strachu przed Lynxami. Już dawno odwróciły się też od kultu
Rykara, który wprowadzili Lisyvek i Lataviec. Tymczasem Uralisław
zajął Wyspę Wiosenną - Brigitanię. Była to późniejsza
Britaina i Brytania. Miejsce to szczególnie umiłowała sobie
Wiosna, zwana ,,Brigit''. Sam wódz Lynxów miał już ręce skalane
krwią bezbronnych Żbiczan. Aż mi ręka drży gdy to piszę, aby
jakiś szaleniec nie zechciał wziąć z niego przykładu. ,,Takie
były czasy'' - może ktoś powiedzieć. Czym jednak są czasy? Czasy
są takie jak co co je tworzą. Gdy usłyszał, że ostatni Żbiczanie
żyją na wyspie Man, postanowił przybyć tam i zniszczyć
niedobitków ogniem i żelazem. Zapomniał już o naukach Dona i Oki.
Żbiczan ostrzegły dobre mewy, służebnice Juraty, a wtedy strach
padł na całą wyspę.
- Nasza
pani Jurata, mówiła, abyście sporządizli w darze dla rodziców
Żbika i Lestii srebrnego rysia zwykłej wielkości i odwróciwszy
się od czynionego zła, błagali ich o ocalenie! - mówiły mewy.
Żbiczanie
z Man posłuchali rady i z posiadanego srebra ulali rysia tak dużego
jak te co żyją w lasach. Następnie ograniczyli swe pożywienie do
samych ryb i błagali o ratunek. Ci co kradli oddawali skradzione
rzeczy, co co oczerniali odwoływali kłamstwa, co co zażywali
čorcie
ziele wylewali je w morze. Tymczasem statek wiozący drużynę
Uralisława płynął z Wyspy Wiosennej ku Man. Wtem z morza wynurzył
się dziwny stwór. Był to wielki jak smok, biały ryś w czarne
cętki, a nad głową miał koronę z ognia - znak przynależności
do Enków.
- Jestem
Denebem, synem Boruty i Lesnej Matki - przemówił do wystraszonych
żeglarzy. - Nie bójcie się mnie! Urodziłęm się nad wielkimi
jeziorami. Moi rodzice przysłali mnie tu, bym ocalił Żbiczan z
wyspy Man. Agej chce byś ty Uralisławie im przebaczył, bo po
zabiciu Laatvca staliście się jak on. Oto ci Żbiczanie, których
chcecie wymordować stają się lepsi, modlą się o to, by nie
zginąć i zrobili mi jeszcze przed moim narodzeniem pomnik ze
srebra. A ty, wojaku - zwrócił się do Uralisława - czy
zapomniałeś, że prawy witeź nigdy nie morduje niewinnych i
bezbronnych?! Obudź się nędzne stworzenie i złam miecz, póki nie
będzie za późno! Musicie się oczyścić z przelanej krwi i
odwrócić od Rykara, tak jak to zrobiły wasze niedoszłe ofiary! -
Uralisław ukląkł, a z nim cała załoga; padli na twarze i płakali
co niektórzy.
Deneb
tymczasem zmalał i wyszedł na brzeg. Lynxowie tymczasem zacumowali
korab na plaży i poszli szukać Żbiczan.
- Agej już
ci przebaczył, ale musi cię ukarać, bo jest sprawiedliwy - mówił
Deneb do wodza wyprawy.
Tymczasem
oczom żeglarzy ukazał się srebrny ryś i wioska Żbiczan. Ci
patrzyli z trwogą na przybyłych. Uralisław podbiegł i już co
mieli paść przed nim na koalna, gdy wyjął z pochwy miecz i złamał
go. Następnie przemówił:
-
Ten srebrny ryś przedstawia Deneba - nowego Enka; syna Boruty i
Dziewanny Šumina
Mati. Spotkałem go na morzu - tymczasem Deneb ukazał się wszystkim
Żbiczanom. - Mówił mi bym was oszczędził; niech każdy złamie
miecz! - rozkaz został spełniony, choć niektórzy w duchu sarkali.
- Zawiniłem wobec was - ciągnął Uralisław - przebaczam sługom
Latavca i was o przebaczenie proszę! - Żbiczanie wpierw mieli
głupie miny, a potem nastąpił wybuch radości. - Obiecuję, że
nikomu nie pozwolę was zabijał, czy gnębił i daję wam swobodę
żeglowania do kraju Lynxów i osiedlania się tam!
- Pamiętaj,
że to prawo pochodzi nie od ciebie, lecz od Ageja i że ta ziemia
najpierw była Zajęczan, potem Żbiczan, a dopiero teraz Lynxów! -
wtrącił Deneb.
Wtem
przybyła Leśna Matka, jadąca na jednorożcu. Przytuliła do siebie
białego rysia, a po jej policzkach ciekły wielkie jak groch łzy
bólu i szczęścia. Wygłosiła mowę o Pieninie, potępiła
nienawiść, a następnie wyjęła zza pazuchy złotą koronę
zdobioną krwawnikami, perłami, szafirami i szmaragdami. Włożyła
ją na rysi łeb Uralisława, a ten zmieszany ukląkł.
- Zostajesz
królem Leśnych Ludzi Lynx; spraw się dobrze - rzekła i znikła.
Na
wierzbach zauważono wówczas jakieś szare, puszyste jakby małe
myszki bez ogonków. Bazie. ,,To dzieci pomordowanych Żbiczan''! -
brzmiał głos odchodzącej Dziewanny. Od tego czasu zaczeto je
nazywać ,,kotkami''.
Legendę
tę notuje ,,Codex vimrothensis''. Zawiera też inną - o pochodzeniu
wierzby od pewnej kobiety...
Srebrny
pomnik rysia przetrwał na wyspie Man bardzo wiele. Długo przetrwali
tam Żbiczanie. Jeszcze w erze dwunastej zyli tam razem z ludźmi.
Najsłynniejszym z nich był celtycki żeglarz Manaman, syn Lira,
którego Celtowie włączyli do swego panteonu.
Witam, jestem Dominika, mam 14 lat i pewien problem... Tylko nie wiem, czy zwracam się z tym do odpowiedniej osoby, widzę, że ma Pan naprawdę dużą wiedzę z zakresu historii i mitologii, więc może coś Pan poradzi. Tylko, wolałabym nie pisać o tym na "forum". Jeżeli chciałby mi Pan pomóc, to bardzo prosiłabym o kontakt. Mój e-mail to akemi.kagawa@onet.pl Byłabym wdzięczna :D
OdpowiedzUsuń