piątek, 24 maja 2013

Man



,,[...] Wyspa Man, położona dalej na południe, stanowiła aż do roku 1266, kiedy to przeszła we władanie Szkocji, samodzielne królestwo Wikingów'' - praca zbiorowa ,,Życie dzieci w dawnych wiekach''


Niedobitki Żbiczan przetrwały tylko na wyspie Man. Żyły tam w stałym strachu przed Lynxami. Już dawno odwróciły się też od kultu Rykara, który wprowadzili Lisyvek i Lataviec. Tymczasem Uralisław zajął Wyspę Wiosenną - Brigitanię. Była to późniejsza Britaina i Brytania. Miejsce to szczególnie umiłowała sobie Wiosna, zwana ,,Brigit''. Sam wódz Lynxów miał już ręce skalane krwią bezbronnych Żbiczan. Aż mi ręka drży gdy to piszę, aby jakiś szaleniec nie zechciał wziąć z niego przykładu. ,,Takie były czasy'' - może ktoś powiedzieć. Czym jednak są czasy? Czasy są takie jak co co je tworzą. Gdy usłyszał, że ostatni Żbiczanie żyją na wyspie Man, postanowił przybyć tam i zniszczyć niedobitków ogniem i żelazem. Zapomniał już o naukach Dona i Oki. Żbiczan ostrzegły dobre mewy, służebnice Juraty, a wtedy strach padł na całą wyspę.
- Nasza pani Jurata, mówiła, abyście sporządizli w darze dla rodziców Żbika i Lestii srebrnego rysia zwykłej wielkości i odwróciwszy się od czynionego zła, błagali ich o ocalenie! - mówiły mewy.
Żbiczanie z Man posłuchali rady i z posiadanego srebra ulali rysia tak dużego jak te co żyją w lasach. Następnie ograniczyli swe pożywienie do samych ryb i błagali o ratunek. Ci co kradli oddawali skradzione rzeczy, co co oczerniali odwoływali kłamstwa, co co zażywali čorcie ziele wylewali je w morze. Tymczasem statek wiozący drużynę Uralisława płynął z Wyspy Wiosennej ku Man. Wtem z morza wynurzył się dziwny stwór. Był to wielki jak smok, biały ryś w czarne cętki, a nad głową miał koronę z ognia - znak przynależności do Enków.
- Jestem Denebem, synem Boruty i Lesnej Matki - przemówił do wystraszonych żeglarzy. - Nie bójcie się mnie! Urodziłęm się nad wielkimi jeziorami. Moi rodzice przysłali mnie tu, bym ocalił Żbiczan z wyspy Man. Agej chce byś ty Uralisławie im przebaczył, bo po zabiciu Laatvca staliście się jak on. Oto ci Żbiczanie, których chcecie wymordować stają się lepsi, modlą się o to, by nie zginąć i zrobili mi jeszcze przed moim narodzeniem pomnik ze srebra. A ty, wojaku - zwrócił się do Uralisława - czy zapomniałeś, że prawy witeź nigdy nie morduje niewinnych i bezbronnych?! Obudź się nędzne stworzenie i złam miecz, póki nie będzie za późno! Musicie się oczyścić z przelanej krwi i odwrócić od Rykara, tak jak to zrobiły wasze niedoszłe ofiary! - Uralisław ukląkł, a z nim cała załoga; padli na twarze i płakali co niektórzy.
Deneb tymczasem zmalał i wyszedł na brzeg. Lynxowie tymczasem zacumowali korab na plaży i poszli szukać Żbiczan.
- Agej już ci przebaczył, ale musi cię ukarać, bo jest sprawiedliwy - mówił Deneb do wodza wyprawy.
Tymczasem oczom żeglarzy ukazał się srebrny ryś i wioska Żbiczan. Ci patrzyli z trwogą na przybyłych. Uralisław podbiegł i już co mieli paść przed nim na koalna, gdy wyjął z pochwy miecz i złamał go. Następnie przemówił:
- Ten srebrny ryś przedstawia Deneba - nowego Enka; syna Boruty i Dziewanny Šumina Mati. Spotkałem go na morzu - tymczasem Deneb ukazał się wszystkim Żbiczanom. - Mówił mi bym was oszczędził; niech każdy złamie miecz! - rozkaz został spełniony, choć niektórzy w duchu sarkali. - Zawiniłem wobec was - ciągnął Uralisław - przebaczam sługom Latavca i was o przebaczenie proszę! - Żbiczanie wpierw mieli głupie miny, a potem nastąpił wybuch radości. - Obiecuję, że nikomu nie pozwolę was zabijał, czy gnębił i daję wam swobodę żeglowania do kraju Lynxów i osiedlania się tam!
- Pamiętaj, że to prawo pochodzi nie od ciebie, lecz od Ageja i że ta ziemia najpierw była Zajęczan, potem Żbiczan, a dopiero teraz Lynxów! - wtrącił Deneb.
Wtem przybyła Leśna Matka, jadąca na jednorożcu. Przytuliła do siebie białego rysia, a po jej policzkach ciekły wielkie jak groch łzy bólu i szczęścia. Wygłosiła mowę o Pieninie, potępiła nienawiść, a następnie wyjęła zza pazuchy złotą koronę zdobioną krwawnikami, perłami, szafirami i szmaragdami. Włożyła ją na rysi łeb Uralisława, a ten zmieszany ukląkł.
- Zostajesz królem Leśnych Ludzi Lynx; spraw się dobrze - rzekła i znikła.
Na wierzbach zauważono wówczas jakieś szare, puszyste jakby małe myszki bez ogonków. Bazie. ,,To dzieci pomordowanych Żbiczan''! - brzmiał głos odchodzącej Dziewanny. Od tego czasu zaczeto je nazywać ,,kotkami''.
Legendę tę notuje ,,Codex vimrothensis''. Zawiera też inną - o pochodzeniu wierzby od pewnej kobiety...
Srebrny pomnik rysia przetrwał na wyspie Man bardzo wiele. Długo przetrwali tam Żbiczanie. Jeszcze w erze dwunastej zyli tam razem z ludźmi. Najsłynniejszym z nich był celtycki żeglarz Manaman, syn Lira, którego Celtowie włączyli do swego panteonu.




1 komentarz:

  1. Witam, jestem Dominika, mam 14 lat i pewien problem... Tylko nie wiem, czy zwracam się z tym do odpowiedniej osoby, widzę, że ma Pan naprawdę dużą wiedzę z zakresu historii i mitologii, więc może coś Pan poradzi. Tylko, wolałabym nie pisać o tym na "forum". Jeżeli chciałby mi Pan pomóc, to bardzo prosiłabym o kontakt. Mój e-mail to akemi.kagawa@onet.pl Byłabym wdzięczna :D

    OdpowiedzUsuń