,,Odchodzisz w płomień, co Perzona Foyakista wyobraża,
razem z głową rysią i ludzkim ciałem,
Twój miecz, sztylet i pancerz w listowiu dębowym dziś toną,
Idą Mokosza z łonem ogromnym, porośniętym w brzozy i
Leśna Matka do skrzyni z dębu najcudowniejsze połączenie krwi i mleka
zbierająca,
Pani Lasów, Bagien, Rokitnickiego Sioła; na jednorożcu stanęła przed
ojcami naszymi u rozdroża i drogę wskazała,
Buruska wrona co miast pożywić się śmiercią życie wróciła,
Życie dająca Denebowi i Poleszy, królująca nad Burus i Rokitnicą.
Varkyderat ma topory z kości Matki Żmyji,
Tarcze z kosmiczno - morskich kamieni
Sztandar sięga po Wszechświata Bierzmo
Ty i my - idziemy
Przez Europę, Białopol,
za Ultima Thule
wieki, kraje, myśli,
Płoniesz, a dym
dociera do trzech
wielorybów nozdrzy,
a na ich grzbietach
Mokoszy głowa spoczywa
odwiecznie.
Płoniesz, lecz nie wrócisz do Łona
Zrzucisz z siebie płomień jak szatę,
Pójdziesz dęby, lilie, brzozy sadzić
na sercach w glebę zamienionych'' - lynxyjska pieśń pogrzebowa z ery jedenastej
Las
Północno - Wschodni pokrywał wielkie połacie fińskiej, polskiej,
litewskiej, łotewskiej, estońskiej, białoruskiej i rosyjskiej
ziemi. Na wschodzie, za rzeką Roxyzor przechodził w lesistą Krainę
Białych Pól (Białopol), gdzie żyły tiherny. W lesie tym
mieszkały żubry, małpy łokisy, niedźwiedzie, smoki, jednorożce,
tury, tarpany, żar - ptaki i Wydrzanie. Pełno było tu Lynxów,
bezpiecznych przed knajakami Latavca. Wsród bagien leżała
Rokitnica - dworzec Boruty i Dziewanny.
Don i Oka
mieli syna. Nazwali go Roxyzorion; Polacy nazywają go Uralisławem,
a Rosjanie - Uralem. Spędził szczęśliwe dzieciństwo w prastarej
puszczy, nic nie wiedząc o wielkim i strasznym świecie. Z całego
rodzeństwa był najsilniejszy, a na łowy szedł z ogromną maczugą
wyrosłą na przepięknej jabłoni rosnącej pośrodku śródleśnej
polany. Tymczasem król Lataviec postanowił zniszczyć Las Północno
- Wschodni i na jego miejscu wybudować swoje pałace, lotniska dla
,,jaj płomienistych'', pomniki, fontanny i gdzieniegdzie domki.
Swoim ażdachom kazał oprócz szabel wziąć siekiery. Nie
namyślając się dużo ruszył w kierunku północno wschodnim, od
strony polskiej, ukraińskiej i szwedzkiej ziemi. W puszczy na zachód
od Rokitnickeigo Sioła, Lynxowie wybudowali ogromną wieżę z
białych kamieni z białym dachem. Była to Biała Wieżą (Vioro
Vakilis), która przetrwała aż do czasów Władysława Jagiełły i
od której pochodzi nazwa Puszcza Białowieska. Z niej strażnicy
patrzyli na zachód, wypatrując wrogów i uchodźców. Gdy spojrzeli
teraz, ujrzeli pierzchających Lynxów i Oxiów, oraz krasnoludków.
Był nawet olbrzym. Za nimi leciał Lataviec otoczony chmurą ognia i
straszydłami.
Wszyscy
mieszkańcy Lasu Północno - Wschodniego, wtym wielu Żbiczan
stanęli w obronie swej ziemi. Sam Boruta bronił Rokitnicy swoim
mieczem z obsydianu, pierwowzorem polskiej szabli. Nawet łagodna
Leśna Matka raziła najeźdźców z łuku, siedząc na jednorożcu,
a pomagała jej Dziwica. Lataviec bardzo chciał zdobyć ich dom
ztrzciony, gdy dowiedział się, że są w nim drzwi prowadzące w
egzotyczne strony. Również rodzina Uralisława stanęła do walki,
a sam Lynx gromił wrogów maczugą. Była ciężka jak łoś.
Jednak Dona
i Okę ażdacha zabiła szablą. Nią i inną złapał rozżalony
Uralisław i zamierzał zmiażdżyć ich czerwone czaszki z białymi
kitami. Straszydła padły przed nim na kolana i błagały o litość,
której same nigdy nie okazywały. Wtem wojownikowi przypomnieli się
ojciec i matka uczący, że prawy witeź nigdy nie zabija
rozbrojonych wrogów. ,,Ale to są wstrętne ażdachy''! - mówił
sobie w myśli, lecz wiedział, że były to tylko wykręty. Ażdachy
zdawały się wyczuwać jego wahanie.
- Ach,
oszczędź nas panie, będący niczym ban, witeź i młoda sosna! -
skomlały.
- Milczcie
- Uralisław odłożył maczugę - powinienem was ukatrupić rezuński
pomiocie!
- Ale twoi
czcigodni rodzice nie pochwaliliby tego, zbyt byli na to miłosierni
- myczała ażdacha.
- Więc i
ja będę miłosierny i was wypuszczę - rozbójnicy przestworzy
padli Uralisławowi do nóg.
- Tylko
mnie nie ślińcie, bo zmienię zdanie - burknął. - Jeszcze wyrwę
wam lotki ze skrzydeł, żebyście nie mogli spadać jak jastrzębie.
Jak chcecie napijmy się strzemiennego żurawiną, ale szable też
wam zabiorę - ażdachy podziękowały i uciekały wśród kniei, że
omal czarnych ciżem nie pogubiły.
Kiedy
walczył, jego młodziutkim rodzeństwem zaopiekowała się stara
ciotka. Nasz bohater zdumiewał się jej miłością i oddaniem,
również wobec dzieci Oxiów i Wydrzan. Starała się im zastąpić
matkę, jednocześnie pielęgnując pamięć po niej: dla młodszych
była nieco szorstka, by pamiętały, że nie jest ich matką. ,,Może
kiedyś Agej uczyni z bycia siostrą matki kapłaństwo'' - dumał
Uralisław, a trzeba wiedzieć, że Lynxowie nie znali sierocińców.
Wojna z Latavcem się skończyła i Las Północno - Wschodni ocalał.
Jednak nie był już bezpieczny. Wiele niewinnych Żbiczan zmarło w
torturach, oskarżonych o szpiegostwo na rzecz państwa. Uralisław
siadł u mogiły rodziców i przyrzekł im stoczyć bój z tyranem.
*
Lataviec
w swoim okrucieństwie nie znał już miary. Wielu jego poddanych nie
postępowało lepiej. Pewien Żbiczanin, mąż Bastyjki miał
licznych niewolników - Lynxów, Oxiów, Wydrzan, Bastów, Czarnych
Uszu, a nawet innych Żbiczan. Jego żona prześcigała się w mężem
w ich okrutnym traktowaniu. Wreszcie ci zbuntowali się i
zmasakrowali swych państwa. Od tego momentu w całym Żbikowie
wybuchło wielkie powstanie. Jego hasłem były: ,,Wyzwolenie -
Godność - Szacunek dla życia''. Gdy wojska Latavca wkroczyły do
Lasu Północno - Wschodniego jego mieszkańcy przyłączyli się do
powstania. Wziął w nim udział Uralisław. Raz przeciw niemu
wyruszyła piechota złożona z upadłych upiorów, zwanych
kikimorami. Maczuga Uralisława zmiażdżyła osiemnaście z nich.
Gdy spojrzał na pokryte zieloną krwią pole, przekonał się ze
zdziwieniem, że byli to niewolni Lynxowie złymi czarami obróceni w
kikimory. Ujrzawszy to zapłakał bardzo, lecz oto jego pobratymcy
okrzyknęli go swoim wodzem. Było to wielkie powstanie Lynxów,
Oxiów, Wydrzan, a nawet krasnoludków. Wszyscy walczyli jak lwy, aż
rozgromiwszy armię Żbiczan, zajmowali kolejno Beskidy, Sudety, a w
końcu - Karpaty. Uralisław wybił się ponad wszystkich innych
wodzów, a król Lataviec dostał się do niewoli. Zwołano sąd i
odbył się długi proces z obrońcą i oskarżycielem. Razem z
królem oskarżono przewrotną królową Lisyveczkę, mającą
torebkę ze skóry ,,cocodrilusa z rzeki Nilus''. Skazano ich na
śmierć, po czym kat skręcił im głowy. Następnie ich ciała
spalono na stosie z martwych strzyg i dusiołków. Na wojnie nie
można być wolnym, bo się zabija. W ataku czy w samoobronie -
zawsze zostaje to zabójstwem - mówił Ksiądz Dobrodziej z
Pawlaczycy. Już w czasie walk o miasta ofiarą powstańców padło
wielu niewinnych Żbiczan, ich kobiet i dzieci. Teraz rzezie
przybrały na sile, aż całe Żbikowo opustoszało. Miejsce Żbiczan
zajęli Lynxowie. Z czasów tych walk - powstań Gerlacha i
Uralisława zachowała się nienawiść rysiów do żbików. Ryś
zabija każdego napotkanego żbika. Alfred Brehm miał w domu rysicę,
która pozagryzała wszystkie koty w okolicy. A co stało się z
Uralisławem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz