piątek, 24 maja 2013

Lisek




Jest to historia o pewnym Żbiczaninie, co zabił przyjaciela i został skazany na infamię. Lisek urodził się w wiosce nad rzeką Narvia, gdzie żyli przemieszani ze sobą Zajęczanie i Żbiczanie. Razu pewnego zabił w czasie zabawy swojego kolegę, gdy ten go rozzłościł. Wtem jakby spod ziemi wyrośli Dzikofiejew pod postacią dzika z błoniastymi skrzydłami i Mieczywład - mąż z płomieniem miast głowy. Przekonywali go, że jego czyn był dobry, lecz wówczas Lisek poznał, że były to Čorty i odmówił im posłuchu. Przed wiejskim sądem przyznał się do winy i został okryty infamią, czyli wyjęciem spod prawa. Groziła mu śmierć ze strony rodziny i krewnych zabitego Zajęczanina, więc zaszył się w chaszczach. Żył tam razem z dzikimi żbikami niewiele wiedząc o swej wiosce o nazwie Narvia. Tymczasem Mieczywładowi udało się omamić Żbiczan, by mordowali Zajęczan. Ci opuszczali swe wioski i miasta, w których się osiedlili (Karpaty, Sudety), aby szukać schronienia w lesie. Przetrwać pomogli im Dzicy Zajęczanie, oraz paru Żbiczan. Tych ostatnich było więcej, lecz znamy tylko pięciu: Sapiehę, Čoko (nie mylić z łucznikiem mierzącym do Białej Damy), Cetlerus (nie mylić z tym kotem z ery jedenastej), Lisyvka i Lisek.
Było to w czasie gdy Sporysz Harcerz ustanowił Varkyderat. Po lesie chodzili Varkyderowie i pod ich opieką - zuchy, z zapasami żywności dla ukrywających się. Pewnego razu spotkał ich Lisek.
- Kim jesteście? - spytał. - Ja choć jestem Żbiczaninem, a do tego banitą, nie chcę was skrzywdzić. Przysięgam, a jeśli kłamię, niech mnie Weles wyzłoci i będę złoty jak złoto - obiecał, by rozproszyć obawy.
- Jesteśmy Varkyderami - Lisek zrozumiał ,,dziećmi wojny'' - twoi ziomkowie mordują nas bez litości, jeśliś odcięty od świata i chcesz wiedzieć.
- Ja raz zabiłem Zajęczanina w gniewie - wszyscy zastrzygli uszami - podczas zabawy, lecz żałuję tego do końca życia. Jeśli szukacie bezpiecznego schronienia, to spuście się na mnie, bo mam jaskinie za dom. Tam trudno wejść, wylot jest zasłonięty paprociami, jest tam wilgotno i słychać głosy wodnych istot. Ja jednak zdołałem uczynić to miejsce przytulnym i mieszkam tam sam - nawet nietoperzy nie ma. Nie jest to dworzec, ale lepsze takie schronienie niż żadne.
- Gdyby nie to morderstwo, zostałbyś jednym z nas - powiedział Varkyder.
Zajęczanie ścigani przez strzygi i Żbiczan posłuchali rady Liska i zamieszkali w grocie. Infamis mówił prawdę - nikt nie szukał zbiegów w jego grocie. Mieszkali tam Varkyderowie, dzieci, młódź, kobiety, mężowie, starcy. Lisek troszczył się o pokarm dla wszystkich.
Jednak pewnego razu Zajęczanie postanowili opuścić schron.
- Nie wiemy co stało się z naszymi braćmi, czy jeszcze żyją - mówili.
- Na dworze sikorka powiedziała, że nasi bracia bronią się jeszcze w twierdzy Opołonek na południu - rzekł mały Radziwiłła.
Zajęczanie spakowali się i wyruszyli za dobrą sikorką szukać twierdzy Opołonek. Opuścili bezpieczną jaskinię i często teraz padali łupem strzyg, smoków, bazyliszków i Żbiczan. Wreszcie gdy już byli u celu, towarzyszący im Lisek padł i krwawił. Zginął od ciosu żbiczańską strzałą w szyję. Zajęczanie bardzo płakali nad nim, bo był ich prawdziwym przyjacielem. Ich bracia opuścili most zwodzony Opołonka, a wtedy wkroczyli wychudzeni i przerzedzeni Zajęczanie niosąc na marach ciało Liska.
P. S. Za króla Mrukvy I, który złożył róże w Opołonku, Żbiczanie przejęli Varkyderat od Zajęczan i założyli miasto Beskidy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz