Król Roxu, Zacław V i jego
następca Zacław VI prowadzili wojny z Bizancjum, docierając do
samego Carogrodu. W końcu cesarz wziął odwet i najechał Rox
docierając aż pod wały Dendropolis. Służyły mu konnica i
piechota, łucznicy, a nawet słonie. Oblężenie trwało długo, aż
wreszcie, pod groźbą spalenia drewnianych części wałów płynem
o nieznanym składzie, noszącym nazwę ,,ogień grecki’’, Lud
Roksany skapitulował. Cesarz zabrał do stolicy dań, złożoną ze
stosów złota, srebra, kamieni i pereł, futer i beczek kawioru, a
jako zakładnika przywiózł syna Zacława VI, Milika, po grecku
zwanego Filonem, a było to jeszcze pacholę. Milik – Filon
wychowywany na dworze carogrodzkim, opanował grecką mowę, a ze
słowiańskiej i starokrasnej zostały mu się w pamięci tylko
resztki. Nauczył się przestrzegać karkołomnej etykiety dworskiej,
poznawał bizantyjską historię, obyczaje i dyplomację. Cesarz był
jego ojcem chrzestnym w cerkwi Hagia Sofia, a chrzcił go sam
patriarcha. Filon lubiany przez cały dwór i lud Carogrodu, często
pielgrzymował do Bożego Grodu jak nazywał Jerozolimę i do
Betlejem. W swej komnacie palił lampki oliwne przed ikonami Jezusa,
Matki Bożej, św. Mikołaja, św. Ili (proroka Eliasza), św.
Jerzego i Wielkiej Męczennicy Parascewy. Ci co byli tego świadkami
mówili: ,,Ich kult kiedyś zakwitnie wśród Ludu Roksany’’.
Cesarz wysyłał Filona w poselstwie do Arabów i Persów, a on
spisywał się na medal. Z myślą o własnym kraju próbował poznać
skład i sposób warzenia ,,ognia greckiego’’, lecz w obawie o
przyłapanie i straszną śmierć zaniechał szpiegowania. Odbył
wiele podróży i zabił liczne potwory nękające ludzi. Smok z
Bharacji, olbrzym z Abisynii, hydra z Wenecji, ghul z Arabii, wąż
morski z Morza Trzcin, książę wąpierzy Vrykolakas, syn króla
Tybalda, zabity w Atenach – wszystkie one zginęły pod mieczem
tego, kogo na dworach Franków i Anglów nazywano w pieśniach
,,rycerzem z Grecji’’. Pewnego razu, książę Filon bawił w
Aleksandrii. Gdy przybył do miasta, zastała go ulewa. Skierował
się do najbliższej karczmy. Siedziało tam paru mężów,
rozprawiających przy małmazji i innych trunkach, na najróżniejsze
tematy. Uwagę Filona przykuła wieść o zniknięciu dwójki dzieci.
- To wina Centaura – ktoś powiedział
– już poganie wiedzieli, że są złe. Na przykład taki Nessos
próbował zhańbić Dejanirę, żonę Heraklesa. Ów w obronie żony
zabił Centaura, a ten umierając, radził Dejanirze, by w jego krwi
uprała koszulę męża; miał to być afrodyzjak. Zazdrosna żona
zrobiła tak i z przerażeniem odkryła, że Herakles gore, a ten
kazał się spalić. Ludzie dużo wojowali z tymi potworami. Ten
nasz, podobno jest ostatni na świecie – Filon włączył się do
rozmowy.
- Wielce zaciekawiła mnie ta sprawa.
Byłbym niezmiernie rad, gdybyście zechcieli mi wyjaśnić, co to
takiego Centaur.
- W pogańskiej opowieści król
Lapitów, Iksjon chciał uwieść boginię Herę, żonę Zeusa. Ów,
władca bogów, uformował z Chmury postać swej małżonki i
podstawił ją Iksjonowi, który spłodził z nią bestie, zwane
Centaurami, a dzielą się one na dwa rody: Hipocentaurów i
Onocentaurów.
- Sądząc po nazwach – rzekł Filon –
pierwsze od pasa są końmi, a drugie – osłami. Czy one porywają
dzieci?
- Są zdolne do wszystkiego – rzekli
miłośnicy małmazji.
- Jestem Filon, syn Zacława VI, króla
Roxu. Ubiłem olbrzyma z Abisynii i wiele innych potworów. Jestem
gotów uwolnić was od tej plagi – goście w karczmie poczęli go
oklaskiwać, po czym jeden z nich rzekł.
- Centaur żyje za miastem i grasuje na
jego obrzeżach. Aby go zabić musisz go najpierw przywabić. Pytasz
czym? Ano, Centaury to opoje. Lubią pić na umór, a potem robić
burdy.
- Jaki to trunek? – spytał książę.
- Rakia – odpowiedział karczmarz.
- To będzie dobra przynęta dla
Centaura – stwierdził pogromca potworów.
Wieczorem syn Zacława VI udał się na
obrzeża miasta, biorąc ze sobą dzban rakii i pieczone prosię.
Czekał długo, odpędzał mieczem hieny i szakale od prosiaka, aż
wreszcie zasnął w zaroślach. Spał do północy, aż ujrzał w
świetle Księżyca dziwną istotę; do pasa był to starzec, a od
pasa – osioł. Onocentaur myśląc, że dzban rakii do nikogo nie
należy, wziął go i począł pić. Wówczas Filon, jak lewart,
wyskoczył z zarośli i rzucił się na dziwoląga. Ten, przerażony,
odrzucił dzban niedopitej rakii i w nogi. Książę ciął mieczem i
przeciął Centaurowi ścięgna w zadnich kończynach. Następnie
przebił oba serca; ludzkie i ośle. Na twarzy pół – ludzkiej,
pół – zwierzęcej istoty malowała się gorycz, a na naznaczonych
zmarszczkami policzkach wciąż widać było łzy. Minęła noc, a
rano, na dźwięk złotego rogu Filona zbiegła się niemal cała
Aleksandria, a wielu współczuło Centaurowi; wszak do pasa był
starym, schorowanym człowiekiem. ,,Jednak trzeba go było zabić, bo
to potwór, który porwał dwoje dzieci; Jana i Anastazję’’ –
mówiono. Książę Filon był na ustach wszystkich i otrzymał
przydomek ,,Centaurobojca’’ (Kentauroktones), który nosił
również na tronie w Dendropolis. Tymczasem dzieci, rzekomo zjedzone
przez Centaura zostały odnalezione przez rodziców i ich przyjaciół;
okazało się, że nie zostały porwane. Filon po raz pierwszy odczuł
żal z powodu przelanej krwi. Od tego czasu daremnie trudzi się ten,
kto próbuje odnaleźć na świecie choć jednego żywego Centaura.
*
W swoich podróżach, Filon odwiedził
również Rawennę, gdzie pan egzarcha, rządzący z mandatu cesarza
bizantyjskiego, wyprawił na cześć księcia Roxu, wystawną ucztę
połączoną z turniejem na zachodnią modłę. Przybyły
najważniejsze rody, a wśród nich Adinokowie (Adinocci), wywodzący
się od starożytnych Etrusków. Ród ten reprezentowali pan Mateusz,
jego żona Lukrecja, synowie Juliusz i Flawiusz, oraz córka Laura.
Od innych cór Italii odróżniały ją włosy barwy złota i oczy
niczym chabry. Ród jej matki, Lukrecji, wywodził się od Galów.
Laurę kochał ubogi lud Rawenny, za jej dobroć, hojność i ofiarę
z własnego czasu, a pobożnością, czystością, mądrością i
wdziękiem, jaśniała niczym gwiazda. Odbył się turniej, a o
rycerzu Filonie Centaurobójcy, któremu cesarz nadał herb
,,Kitaurus’’, krążyly pełne uznania szepty. ,,Jest synem króla
pogańskiego ludu Słowian. Pozabijał wiele bestii, w tym ostatniego
Centaura, gdy był w Aleksandrii. Musi być z niego wielce chrobry
zawodnik’’. Jakby na potwierdzenie tych słów, Filon okryty
lekką kolczugą, walczący mieczem z damasceńskiej stali i
zasłaniający się tarczą ze skóry smoka, lub morskiego węża,
wysadził z siodła pięciu rycerzy, jednego po drugim. Damy, w dowód
uznania rzucały mu róże, jedwabne i atłasowe chusteczki,
wyszywane złotymi i srebrnymi nićmi, mieszki wypełnione złotymi
monetami, perły. Filon, zmęczony po długich bojach, podniósł
parę rękawiczek, zdobionych maleńkimi szafirkami, tworzącymi
owalną ramkę, w której mieściła się wyhaftowana złotą nicią
litera L. Rycerz szukał wzrokiem właścicielki rękawiczek, a Laura
Adinocci oblała się rumieńcem, po czym nieśmiało rzekła: ,,to
moje’’. Książę Roxu z powagą, przypiął je sobie do hełmu z
damasceńskiej stali, zdobionego barwionymi na purpurowo strusimi
piórami, po czym ukląkł i z ręką na sercu ślubował:
- Ja, Filon Kentauroktones, syn króla
Roxu, Zacława VI, przed Bogiem i ludami Czterech Stron Świata,
obieram Ciebie, Lauro z Adinoków, Jutrzenko Italii, na swą damę.
Ślubuję Ci wierną służbę i obronę Twego honoru do ostatniej
kropli krwi, zarówno przed sakramentem małżeństwa, jak i po jego
zawarciu. Na świadków wzywam Jezusa Chrystusa Pantokratora, Jego
Matkę; Najświętszą Bogurodzicę i Świętych: Michała, Jerzego,
Mikołaja, Ilję i Wielką Męczennicę Parascewę – rozległa się
burza oklasków. Sam egzarcha ze łzaami w oczach stał i klaskał.
Jednak wielu myślało: ,,On zbyt pochopnie składa takie
przyrzeczenia. Nie wie w istocie, czy ją kocha, choć może być
innego zdania, a wzywa na świadków Jezusa i świętych, przez co
ciężko grzeszy’’. Odtąd Filon, często towarzyszył Laurze i
układał na jej cześć hymny i kancony miłosne, z których
niektóre przetrwały długie wieki, aż po dziś dzień. Laurze
podobało się w jej rycerzu wszystko. Był synem walecznego,
pogańskiego ludu, który kochał i który pragnął przyprowadzić
do Owczarni Chrystusowej, by najszlachetniejsi z Ludu Roksany nie
szli na zatracenie jak Sokrates, Platon, Arystoteles, Wergiliusz, czy
Oktawian August. Siłą przypominał Samsona, albo Heraklesa, pięknem
Apollina, mądrością Salomona, albo Apolloniusza z Tiany. Grał i
śpiewał niczym Dawid, albo Orfeusz. Wynalazł nowy instrument,
nazwany ,,bałałajką’’. Jego podróży mógłby pozazdrościć
mu Odys, a żarliwością w wierze przypominał Apostołów. Taki był
w oczach Laury. Oczy Filona rwało jej piękno, godne samej Afrodyty,
a była również mądra jak Atena, a pobożności, pokory i
miłosierdzia uczyła się od ukochanej przez siebie Maryi.
Oczywiście córka Mateusza i Lukrecji miała też wady, ale tych
,,Codex vimrothensis’’ nie wymienia.
Laura i Filon w towarzystwie braci
Juliusza i Flawiusza udali się na pielgrzymkę do rzymu, a było to
jeszcze przed Wielką Schizmą Wschodnią. Cała czwórka zwiedzała
miasto, z jego starożytnymi zabytkami. Pielgrzymi odwiedzili
Koloseum, w którego piasek wsiąkała przez wieki krew pierwszych
chrześcijan, liczne kościoły, gdzie kontemplowali widok cennych
relikwii, a choć nie wiedzieli o tym, byli też w miejscach, gdzie
analapijska królowa wanda rozmawiała z cesarzem Neronem i słuchała
kazania Chrystolubca. Flawiusz uzyskał dla swych towarzyszy
audiencję u Papieża, który udzielił ślubu Laurze i Filonowi.
Ojciec Święty wypytywał się o kraj pana młodego, lecz ten
niewiele umiał o nim powiedzieć.
- Mój kraj leży na północ od Morza
Czarnego i zamieszkują go poganie. Jestem synem ich króla Zacława
VI, a gdy ten umrze, ja zostanę królem Ludu Roksany – mówił
Filon.
- Pamiętaj, drogi bracie – rzekł
Papież – abyś gdy zostaniesz królem, nie chował swej wiary dla
siebie i rodziny, lecz żebyś podzielił się nią z całym twym
ludem.
*
Nowo zaślubieni ledwo udali się z
Rzymu do Carogrodu, a już cesarz oznajmił im:
- Król Roxu jest ciężko chory i błaga
byś go odwiedził w jego ostatnich godzinach. Gdy umrze, ty
zostaniesz królem, a bacz, że cały lud chrześcijański czeka, aż
Lud Roksany dołączy do niego – Filon opuścił razem z żoną
Carogród i żegnany przez poddanych cesarza, wsiadł na okręt
płynący po Morzu Czarnym, aż dopłynął do Korsunia, przez
Greków, zwanego Chersonezem. Stamtąd, mąż i żona udali się do
Dendropolis. Król Zacław VI wylewał potoki łez na widok syna i
pięknej synowej. Nic dziwnego, oddał go na zakładnika cesarzowi
jako ośmioletniego chłopca, teraz aś stał przed nim mąż
postawny, światowy; pierwszy rycerz Bizancjum, pogromca licznych
bestii, w tym ostatniego Centaura, książę Filon Kentauroktones,
herbu Kitaurus, na którym widniał Centaur celujący z łuku do
swego ogona, zakończonego wężową głową. Jego żona, Laura ze
sławnego, włoskiego rodu Adinoków, była tak piękna, że zdawała
się królowi być boginią – Dziewanną, albo Afrodytą. Zacław
VI umierając pobłogosławił syna i synową, po czym został
ochrzczony i pochowany po chrześcijańsku. Niebawem nastąpiła
podwójna koronacja.
- Niech żyją Filon Centaurobójca i
Laura z Rawenny! – wiwatowano.
Królowa pokochała swą nową Ojczyznę
i nauczyła się zapomnianych już przez króla, trudnych języków
słowiańskiego i starokrasnego. Pisała listy do Papieża z prośbą
o przysłanie misjonarzy, a także przełożyła na języki Ludu
Roksany modlitwy: Pater Noster, Ave Maria i Credo. Zakładała szkoły
i szpitale, w których przez nikogo niepoznana opiekowała się
chorymi. Początkowo bano się, że córa słonecznego kraju nie
przetrwa mroźnych zim, lecz obawy okazały się płonne. Jednak to
co uczynił Filon napawało ją smutkiem. Wdał się w złe
towarzystwo możnych roxyjskich i ociągał się z chrztem swych
poddanych, aż całkiem go zaniechał. Począł czcić bogów i
wygnał katolickich misjonarzy, sprowadzonych przez Laurę. Nie dość
tego. Ongiś król Analapii, Cztan III w swoim zakonie ustalił, że
władcom przystoi mieć wiele żon, a tylko ich poddani muszą
zadowalać się jedną. Filon poślubił dziewięć kolejnych żon,
wśród których znalazła się chrześcijanka, Maria, córka króla
Kolchidy. Król Roxu okłamał go zapewniając, że chce przyjąć
chrzest. Ilekroć Laura i Maria skarżyły się na swój los, były
bite i zamykane. Filon będącym również rozżalonym na cesarza,
który na tyle lat wyrwał go z rodzinnego domu, oddawał się
rozpuście i pijaństwu, a rządził tak, by bogatsi byli jeszcze
bogatsi, a biedni jeszcze biedniejsi. W Suecji założonej przez
Sueta, pazia króla Artura, Filon zwerbował zaciężną armię
Waregów (Wariagów), których osadził w swym kraju. Był chciwy, a
jednocześnie skąpy, toteż wareski żołd był bardzo niski.
Wreszcie najemnicy, wściekli jak wilk Fenrir, pomaszerowali na
Dendropolis, po krótkim oblężeniu zdobyli siedzibę króla i go
zabili, a żadna z dziesięciu żon nie dała mu męskiego potomka.
Następnie poczęli łupić zamożną stolicę, a dynastia dalmacka
szczezła w swym ostatnim bastionie. Dziesięć wdów po Filonie
przypadło w łupie dziesięciu Waregom; Laurę pojmał niejaki
Hjalmar z Birki i zawiózł ją do swego rodzinnego grodu. Najemnicy
ze Suecji wciąż łupili Dendropolis, a w Moxie i w Minos zebrały
się wiece możnych, mające wybrać nowego króla. Bojarowie
podzielili się na frakcje; jedni popierali kandydaturę króla
Analapii, drudzy, Liteny, Latyki, konata Asmatasa z pogranicza Burus
i Jatvy, wreszcie – cesarza Bizancjum. Każda frakcja miała swe
wojska i prowadziła zacięte boje z innymi frakcjami. Jakby tego
było mało, Rox nawiedziły zarazy, powodzie, grad wielkości jajek,
a król wąpierzy Tybald, mszcząc śmierć swego syna Vrykolakasa z
ręki Filona, kazał licznym straszydłom mordować bezbronnych
ludzi. Rox ogarnęły Wieki Ciemne, a prości ludzie rujnowani przez
wojnę, klęski żywiołowe i potwory, wyciągali ręce do Śmierci
jak do wyzwolicielki.
Laura spędziła resztę życia w
Birce. Hjalmar kochał ja, lecz nie rozumiał. Nosił na szyi Krzyż
Chrystusa i Młot Thora. ,,Thor jest bogiem Waregów, a Jezus –
chrześcijan. Obaj są równi potęgą i mogliby się zemścić,
gdybym któregoś pominął w kulcie, a bogowie potrafią być luci’’
– tłumaczył swe postępowanie. Dla Laury tymczasem, Jezus był
Bogiem prawdziwym, a Thor – fałszywym. Jej mąż co roku wsiadał
do drakkara, którego dziób zdobiła głowa smoka i żeglował o
całym Morzu Srebrnym i innych morzach, a zajmował się korsarstwem
i handlem. Żona spędzała długie miesiące w domu, w towarzystwie
innych niewiast. Pewnego razu spytały ją:
- Czemu nie idziesz z nami czcić Frei,
najpiękniejszej z bogiń?
- Nie chcę być jak Freya – odparła
Laura – ale jak Maryja, Matka mego Boga – po czym zaczęła
opowiadać o swej wierze, bo już dobrze mówiła wareskim językiem.
Cieszyła się szacunkiem krajan swego mężą, zwano ją ,,völvą
Chrystusa’’. Tylko kałani krzywo na nią patrzyli, lecz nie
śmieli robić jej krzywdy, bo Hjalmar należał do zakonu
berserkerów, a po tych można się było wszystkiego spodziewać.
Mijały lata, a w sercu Laury wciąż jątrzyła się rana zadana
przez Filona. Trudno jej było przebaczyć, ale w końcu przebaczyła,
a ,,Bóg zdjął z niej krzyż myśli pełnych bólu i
nienawiści’’ (,,Codex vimrothensis’’). Pewnego dnia
poczęła dziecię z krwi Hjalmara, lecz rodząc je umarła. W niebie
wybiegły jej i dziecku na spotkanie królowe Wanda, Libusza i Maria
Mariewna, oraz królewna Liya.
*
W Roxie dobiegły końca walki frakcji,
lecz Wieki Ciemne trwały. Wreszcie, możni wysłali poselstwo do
wodza Waregów, Ruryka (Rurihus) z prośbą, by został ich księciem
(nie królem!) i zasiadł na tronie w Dendropolis. Ruryk przyjął
propozycję i wprowadził ład i założył nową dynastię, która
panowała do XVI wieku. Pojmał Tybalda, króla wąpierzy i uciął
mu głowę, przebił serce mieczem, po czym spalił i rozrzucił
popiół na cztery wiatry. Jego synem był Oleg Wieszczy (Olehus
Profietnyj), który mimo, że był wątły, dał się we znaki
cesarstwu bizantyjskiemu, a swej mądrości zawdzięczał swój
przydomek. Według ,,Codex vimrothensis’’ miał długie
rude włosy, wąsy i brodę, oraz zielone oczy. Nosił złoty diadem
zdobiony szafirem i modrym piórkiem sikory, kolorową pelerynę,
przedstawiającą barwy złotą, modrą, ciemnozieloną, białą,
purpurową i znów białą, oraz zielonego Krakena i trzy trzy czarne
drakkary, a jego miecz o złotej rękojeści spoczywał w pochwie ze
skóry brązowego smoka, wysadzanej rubinami. Historię jego śmierci
opisuje ,,Powieść minionych lat’’, a powtarza
,,Codex vimrothensis’’. Przepowiednia głosiła, że
książę zginie z powodu swego ulubionego konia, toteż kazał go
chować z dala od siebie. Gdy koń zdechł, Oleg przyszedł go
zobaczyć, a ujrzał same kości. Gdy potrącił czaszkę stopą,
wypełzła z niej żmija i ukąsiła władcę, a ten zmarł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz