,, - Nocą wracałam z dyskoteki z niejakim Räthgardem von Hintertischem, synem jednego z członków Związku Wypędzonych. Okazało się, że chciał mnie zgwałcić. [...]. Zdołałam uciec, a on mnie gonił razem z innymi bandziorami. Uciekając wpadłam do studzienki kanalizacyjnej i się w niej utopiłam. [...]. Kiedy się obudziłam, spostrzegłam, że zamieniłam się w rusałkę. [...]
- A co się stało z Hintertischem? – spytał Brat.
- [...] zatańczyłam go na śmierć’’ - ,,Dom’’; zbiór opowiadań.
Wisław
z każdym dniem coraz bardziej nienawidził Wandę. Wreszcie
postanowił, że nakłoni ją do złamania ślubów dziewictwa,
wydając za mąż (wcześniej możni analapijscy zobowiązali królową,
by za swego życia wybrała swego następcę, w jej zamyśle miał
nim być wojewoda Bronisław). Arcykapłan potajemnie wzywał do
siebie możnych i przekonywał ich, ile dobra wyniknie dla Analapii,
jeśli królowa wyjdzie za mąż. Wielu z nich, mając Wisława za
człeka uczciwego, zgodziło się z tym, ponadto licząc, że król
nadałby im przywileje. Jednak Bronisław nie wiedząc, że jego, lub
jego potomków, Wanda chciała osadzić na tronie po swej śmierci,
nie zgadzał się na to, by była zmuszana do łamania przyrzeczenia.
Wisław i jego zwolennicy poczęli nagabywać Wandę, by porzuciła
śluby. Najpierw zachęcali ją dyskretnie, potem zaś jawnie i coraz
natarczywiej. Co więcej, z inicjatywy arcykapłana, do Grakchova
zaczęli się zjeżdżać władcy różnych ludów, ubiegający się
o rękę królowej. Król Nürtu, Svamii, konaci Burus i Jatvy, król
Roxu, Irosław, władcy Scytów, Sarmatów, Kalmuków, Komiaków,
Samojedów, leśnych ludzi, Lynxów, Neurów, władcy Irlandii, kraju
Piktów i Szkotów, Persji... Wszyscy opuszczali analapijską stolicę
zawiedzeni. Ostatnim kandydatem do ręki Wandy był król Sasów i
Lemanów, Rätgard, w Polsce zwany Rydygierem. Był to mąż o
długich, rudych włosach i zielonych oczach. W młodości przebywał
jako zakładnik w Rzymie, gdzie dobrze poznał klasyczną kulturę i
historię, nauczył się wybornie mówić łaciną i greką, słynął
jako najlepszy retor i filozof w Barbaricum. W swej komnacie palił
kadzidła posągom Mitry, Izydy i Kybele; jego poddanych gorszyło,
że poważał Mitrę bardziej niż Wotana. Był lubiany przez
Słowian, zwłaszcza w Bohemii, bo gdy Korneliusz Aesta najechał ten
kraj, Rätgard udzielił królowej Libuszy pomocy zbrojnej.
,,Tyran
Lemanów’’, jak nazywał go bł. Wincenty Kadłubek, dostawszy
list od arcykapłana Wisława, proponujący mu rękę Wandy,
natychmiast przybył do Grakchova. Na wypadek, gdyby królowa nie
chciała go wziąć za męża, mógł przymusić ją zbrojnie – jak
pisał Wisław w liście – nie mógł jednak pustoszyć mijanych
okolic. Rätgard, oczywiście zabrał oddział zbrojny, który złupił
cichaczem parę mijanych osad. Wojownicy zatrzymali się na wzgórzu
Vovel, przed zamkiem. Rätgard ujrzawszy w oknie Wandę, przemówił:
- Bądź
pochwalona Auroro, córo Izydy! Witaj Wenero – Freyo
najśliczniejsza. Przybądź do mnie przeczysta Diano, Minerwo
najroztropniejsza! Tyś Syv, tyś Hebe – Idunn najkraśniejsza!
Przybyłem z dalekiego kraju Lemanów po twe serce i ciało. Nie
odmawiaj mi, albo we krwi i ogniu utopię twój lud – po tej mowie
Wanda zniknęła w oknie. Po jakimś czasie, brama się otworzyła i
wyjechała z niej Wanda na jednorożcu, danym na tę chwilę przez
Leśną Matkę, a za nią konno, z bronią podążały zaprzyjaźnione
rusałki z Visany i Zielonych Stawów.
- Każ
swemu wojsku, aby mnie pochwyciło, jeśłi chcesz, abym była twą
miłą – rzekła Wanda, a Rätgard dał znak, by ją pojmano.
- Musimy ci
odmówić, panie – rzekli wojownicy – dla nas to hańba walczyć
z niewiastami i ginąć z ich ręki.
- Tchórze!
– rozsierdził się król. – Wielcy herosi klasyczni; Herakles,
Tezeusz, Priam i Achilles nie wstydzili się walczyć z Amazonkami, a
wy to zady wołowe! – wojownicy Rätgarda byli uparci, zaś ich
wódz wyrzekł smętnym głosem: - ,,Wanda morzu, Wanda ziemi,
obłokom niech Wanda rozkazuje!’’ – a następnie pogroził
pięścią analapijskiej ziemi i rzekł: - A wy pod rządami
niewieścimi się starzejcie! – po tych słowach wbił miecz
rękojeścią w ziemię i nim ktokolwiek zdołał go powstrzymać
rzucił się na ostrze i wyzionął ducha. Wanda płakała, bo choć
nie pragnęła go za męża, nie życzyła mu śmierci. Chciała
tylko dochować wierności ślubom. Wisław i możni zrezygnowali z
planów wyswatania królowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz