Ta,
którą zowią Ewą Reltih – Nilats, a która przedstawiła się
Mężowi Stanu: ,, [...] Zofia jest moją
antytezą’’ od dawna usiłowała przywieść do
zguby królowe Wandę i Libuszę. Na próżno! Obie władczynie nie
chciały ulec jej pokusom. Wreszcie gdy Libusza odwiedziła Wandę w
Grakchovie, kusicielka przybrawszy przepiękną postać stanęła
przed nimi i nakłaniała je do zostania czarownicami. Do obu
niewiast przybyły duchy mające im służyć, a były to Čorty,
choć ani jedna, ani druga nie wiedziały o tym. Wanda odnalazła w
swej bibliotece niektóre księgi królowej Malkieš Lysarayaty; jej
,,Księgę tajemną Łysej Góry’’, ,,O sztuce znachorskiej’’,
,,Horoskop’’, ,,Sennik’’, oraz ,,Amulety i talizmany’’.
Przeczytała je sama jak też pożyczyła Libuszy. Niebawem obie
nauczyły się czarów, lecz nie miały szponów, a ich krew była
czerwona, unikały sabatów. Wanda potrafiła zmieniać postacie;
najchętniej była żmiją, czym naśladowała Juratę. Pod tym
przybraniem przemierzała kraj, sprawdzając jak się sprawy mają i
narażając się na pożarcie przez różne zwierzęta. Libusza
odpierając kolejny atak rzymski zamieniła broń najezdników w
węże, co sprawiło, że natychmiast się wycofali. Čort kusił
Wandę, by użyła czarów w celu zaszkodzenia arcykapłanowi
Wisławowi, ona jednak nigdy nie zamierzała tego robić.
Rzymskie
legiony atakowały co jkiaś czas nie tylko Bohemię, ale też Slawię
i Analapię. Wreszcie Wanda uznała za stosowne udać się osobiście
do Rzymu, by zabiegać o zaprzestanie najazdów. Był to czas rządów
Nerona. Przyjął on barbarzyńską królową w sali audiencyjnej,
wpatrzony w nią jak w tęczę. Zapewniał solennie o pragnieniu
zachowania pokoju ze Słowianami, zachwalał swą sztukę poetycką,
muzyczną i taneczną a nawet zaśpiewał przed Wandą fragment
,,Troiki’’. Królowej uszy puchły, lecz spokojnie wysłuchała
jak fałszował.
- Tylko
Grecy i Słowianie są warci mojej gry – westchnął cesarz, a
następnie kazał doradcom opuścić salę audiencyjną. Wypił dużo
wina i stał się wylewny. Mówił jak to spalił Rzym, aby móc go
potem odbudować i jak bojąc się kary obarczył winą tajemniczych
wyznawców boga Crostosa z Galilei. Wanda słuchając oburzała się
na tę podłość, a jednocześnie coś drgnęło w jej sercu. Gdy
była jeszcze dzieckiem, szerszeń użądlił ją w oko, co skończyło
się paraliżem. Gdy zawiedli wszyscy wracze i znachorzy, z daleka
przybyła niewiasta imieniem Serafia, wyznawczyni Crostosa. Miała
przy sobie chustę, na której odbiła się Jego twarz. Ta relikwia
uzdrowiła Wandę z paraliżu. Była już noc. Neron cuchnął jak
gorzelnia, gdy wtem królowa poczuła odór gnoju i padliny, a nad
głową cesarza ujrzała czarną chmurę otoczoną płomieniami. Jako
czarownica potrafiła czytać w myślach i zrozumiała, że kolejny
rozpustnik na tronie, od czasów Goplany III i Kościeja chce ją
zgwałcić. Natychmiast rzuciła się na podłogę i przemieniła w
żmiję, a Neron wrzasnął przerażony:
- Empuza! –
podobno chciał ją zatłuc berłem, ale Wanda ludzkim głosem
wezwała swe sługi, którzy wynieśli ją z sali na rękach. W
innej wersji wyrosły jej nietoperzowe skrzydła i szponiaste łapy,
po czym jako smok powietrzny wyleciała oknem. W każdym bądź razie
zapragnęła poznać wyznawców Crostosa, zwanych też chrześcijanami.
Namierzyła ich miejsce spotkań, a ponieważ nie miała znaczka w
kształcie ryby, będącego przepustką na spotkanie
,,chrystianoforoi’’, dostała się na nie pod postacią żmii, a
tłum zajęty nabożeństwem nie zauważył jej. Węże są głuche,
lecz nie dotyczy to tych zaczarowanych. W pałacu Nerona, wanda
nasłuchała się wielu oszczerstw pod adresem chrześcijan. A to
spalili Rzym, a to u nich bracia żenią się z siostrami, a to jedzą
ludzkie mięso, wreszcie nie uznają władzy cesarza i w ogóle
nienawidzą rasy ludzkiej. Jedynie ci co ich dobrze znali mówili
,,Patrzcie jak oni się miłują’’. Wanda nienawidziła plotek i
pijaństwa, a teraz gdy widziała chrześcijańskie nabożeństwo zwane
,,agape’’, nie zauważyła niczego zdrożnego. Ludzie różnych
stanów; niewolnicy i biedota z Zatybrza, ale i paru senatorów, pod
przysięgą wyrzekało się czynienia zła. Nabożeństwo celebrował
Żyd Petrus, po polsku zwany Piotrem, uczeń Crostosa, wyznaczony
przez Niego do przewodzenia Kościołowi. Towarzyszył mu inny
człowiek, nieznanego przez wandę imienia i nacji, który w pamięci
Słowian zapisał się jako Chrystolubiec. Jemu Petrus polecił
wygłosić mowę do zgromadzonych...
-
Bracia i siostry w Chrystusie! – zaczęło
się kazanie. – Jest jeden Bóg, duch nie będący ani mężem ani
niewiastą... - ,,Agej też jest jeden’’ – pomyślała Wanda. –
Jeden, ale w trzech osobach: Ojciec, Syn i Duch Święty. Niepojęta
to tajemnica; to nie żadna triada bóstw jak tłumaczyliby to
poganie. Raz miałem sen, że chcąc zgłębić tajemnicę Trójcy
szedłem brzegiem morza i spotkałem chłopca, chcącego przelać
morze do dołka, a on mi powiedział, że ja czynię podobnie, chcąc
ludzkim umysłem zgłębić to, czego pojąć się nie da. Bóg jest
ponad stworzeniem i dlatego nawet najpiękniejszym tworom, czy to
żywym, czy martwym nie należy oddawać czci należnej ich Stwórcy.
Zasługują na miłość i szacunek, ale nie na cześć boską. Natura
nie jest naszą matką, a raczej siostrą. Nie myślcie również, że
oddacie cześć Bogu jako ,,światłu wewnętrznemu’’, co oznacza
własny rozwój tylko dla siebie, bez dzielenia się z bliźnimi jego
owocami. Nie możemy zamknąć się na grzeszny i zepsuty świat jak
filozofowie, ale nasza wiara musi zataczać coraz szersze kręgi, by
zmieniać go na lepsze. Tylko nasza wiara jest w pełni prawdziwa i
dająca zbawienie – w innych są tylko mniejsze lub większe
okruchy prawdy, a Belial oszukuje ich wyznawców. Ozyrys, Prometeusz,
Teost Sklawinów i Teost Amazonek – to tylko nieświadome marzenia
o prawdziwym Bogu – Jezusie Chrystusie, który jest z nami. Tylko
Jego Imię przynosi zbawienie – Wanda zasmuciła się myśląc, że
jej ojciec został odrzucony. – Gdy ściągnęliśmy na siebie
przez grzech, gniew Boży, Bóg sam stał się jednym z nas, by
straszną karę przeznaczoną dla nas wziąć na siebie. ,,Ta
włócznia była dla ciebie’’! – mógłby w Otchłani rzec do
Adama, pokazując przebity bok. Przyjąwszy ciało z Dziewicy stał
się do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu, a największą
prawda naszej wiary jest to, że żyje. Gdyby nie żył, nasza wiara
byłaby daremna. Po Zmartwychwstaniu ukazał się Apostołom, po czym
wrócił do Ojca. Jednak nadal jest z nami, poprzez dar swego Ciała
i Krwi, które my widzimy jako Chleb i Wino – Wanda myślała, że
to zmęczenie płata figle jej słuchowi, a Chrystolubiec ciągnął
dalej, mówiąc o stworzeniu aniołów, oraz o tym jak to niektóre z
nich zbuntowały się i stały się diabłami. Wanda zasnęła na
parę minut, gdy nadszedł czas łamania chleba. Piotr pobłogosławił
chleb i wino, a wtedy duch służący Wandzie znów dał jej ludzkie
kształty. Nie chciał jednak z niej wyjść. Sprawił, że w ust
królowej padły bluźnierstwa. Piotr surowym głosem rozkazał
duchowi nieczystemu.
- Zostaw ją
w imię Chrystusa! – diabeł z rykiem wyszedł z Wandy rzucając
nią o podłogę, aż wreszcie wrócił do piekła. W owych czasach
kościelne egzorcyzmy wyglądały inaczej niż obecnie. Wanda leżała
bez ruchu na podłodze z zamkniętymi oczyma. Oddychała, a na jej
twarzy widać było ulgę. Na słowo Piotra wstała jak po długim
śnie. Bano się powszechnie, że rychło umrze, dlatego przyjęłą
chrzest, jeszcze podczas tego nabożeństwa. Przyjęła imię
Weronika, pamiętając o swym cudownym uzdrowieniu z dzieciństwa.
*
Wanda i
Chrystolubiec płynęli statkiem kierując się ku brzegom Palestyny.
-
Największa jest miłosć – mówił towarzyszący Wandzie
kaznodzieja katechumenów, zwany Chrystolubcem – nigdy nie
przeminie. Sam Bóg jest Miłością, choć nie można mówić, ze
miłość jest Bogiem.
- Na czym
polega różnica? – spytała królowa, której służba też
dobrowolnie przyjęła chrzest.
- Nie
wszystko co nazywamy miłością jest nią naprawdę – rzekł
Chrystolubiec. – Największa miłość jest wtedy gdy łączy się
z ofiarą życia; tak przecież Jezus Chrystus zginął za nas na
Krzyżu. Boga trzeba kochać tak mocno jak tylko można, a swoich
bliźnich – jak siebie. Nie zaponiajmy o tym. Jak mówi Jan,
ukochany uczeń Zbawiciela; jeśli się nie będzie kochać
widzialnych ludzi, to jak można będzie kochać niewidzialnego Boga?
– statek zakupiony przez królową przybił do brzegu, a jego
pasażerowie pielgrzymowali do miejsc uświęconych zyciem Chrystusa.
W Betlejem, Wanda zaproponowała:
- Rządzę
potężnym krajem i przyjaźnię się z królową innego mocarstwa.
Gdybyście chcieli, mogłybysmy najechać Rzym i zmusić cesarza, by
zaniechał prześladowania was – mówiła to w jak najlepszej
wierze.
- Niech Bóg
broni! – wykrzyknął Chrystolubiec i rozdarł szaty. – Nasz Pan
nie bronił się gdy Go krzyżowano i wcześniej kazał oddać Bogu
co Boskie, a cesarzowi co cesarskie, a my mielibyśmy sprowadizć na
nsz kraj obce wojska?! Byłaby to straszna niegodziwość i zdrada,
tym bardziej, że przez nas wiele żon zostałoby wdowami, a dziatek
– sierotami – Wanda zawstydziła się, przyznając mu słuszność.
Od czasu Opolona, jego syna Wizimira Danajogromcy i wnuka Sywarda,
żaden król Analapii nie sięgał po cudze ziemie i było to chlubą
kraju Wandy. Pielgrzymi zaszli do Nazaretu, nad Jordan, Jezioro
Galilejskie, byli w Betsaidzie, Korozain, Kafarnaum... Wreszcie
zaszli do Jezrozolimy, przez Słowian zwanej Bożym Grodem, aby
odprawić w niej Drogę Krzyżową; nabożeństwo to jak mówił
Wandzie Chrystolubiec jako pierwsza odprawiła już Maryja, matka
Chrystusa. Chrystolubiec prowadizl grupkę wiernych z Getsemani na
Golgotę, objaśniając poszczególne stacje. Tu Wanda oczami duszy
uczestniczyła w sądzie Piłata, przyjęciu Krzyża, pierwszym
upadku, spotkaniu Jezusa ze swą Matką, pomocy Szymona z Kyrene,
otarciu twarzy przez Serafię – św. Weronikę, drugim upadku,
pocieszeniu płaczących niewiast, trzecim upadku, obnażeniu,
przybiciu do Krzyża, śmeirci na Krzyżu, zdjęciu z Krzyża i
złorzeniu w grobie. ,,Ich Chrystus cierpiał bardziej niż nasz
teost’’ – pomyślała Wanda.
- Liczne
cierpienia nazego Pana; cielesne i duchowe były sroższe ponad
wszelkie wyobrażenia – mówił Chrystolubiec – rozważajmy je,
aby mieć siłe i wierność gdy przyjdzie ucisk.
Droga
krzyżowa dobiegła końca i pielgrzymi udali się na nocleg w domu
jednego z współwyznawców. Na miejscu czekał na chrzest stary Żyd
z Cezarei Nadmorskiej, imieniem Daniel. Był to ten sam daniel, który
w dzieciństwie na przekór zwyczajom Żydów, przyjaźnił się z
poganinem, Markiem Filipem Grakchiem, późniejszym Krakiem, królem
Analapii. Gdy się dowiedział, że stoi przed nim córka jego
przyjaciela i dziedziczka jego tronu, popłakał się ze szczęścia.
Wanda – Weronika pokochała swych nowych współwyznawców, lecz
był już czas, by wrócić do Ojczyzny. Postanowiła, że zaniesie
swym rodakom nową wiarę. ,,Gdyby Analapowie znali Chrystusa, żaden
naród nie kochałby Go tak jak oni’’ – rzekła gminie
jerozolimskiej. Wracając do Analapii zabrała ze sobą święte
księgi i misjonarzy, a wśród nich Chrystolubca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz