W maju 2015 r. przeczytałem antologię dla dzieci ,,Baśnie narodów ZSRR. Baśnie Ukrainy, Białorusi i Mołdawii'' wydaną przez Towarzystwo Przyjaźni Polsko – Radzieckiej ,,Współpraca'' w 1987 roku. Autorami adaptacji owych ludowych baśni byli: Lidia Kon, Aleksander Jakimowicz, Natalia Gesse, Zoja Zadunajska i Michaił Bułatow, ilustracje zaś sporządzili: Ludmiła Łoboda, Iwan Ostafijczuk, Władymir Sawicz oraz Isaj Kyrmu.
Czas
i miejsce akcji są nieokreślone. Na kartach antologii ożywa szereg
istot fantastycznych jak: władająca nadprzyrodzonymi mocami załoga
Latającego Statku (motyw zaczerpnięty z baśni rosyjskiej), Car
Kruków (był tak wielki, że potrafił unieść w powietrze dwa
woły), Baba Jaga jadąca na koźle, mówiący koń, 31 chłopców
wyklutych z ptasich jaj (najmniejszym z nich był Tyci – Tyciutki;
główny bohater białoruskiej baśni), władca morza Potwór –
Dziwotwór (olbrzymia ryba, która połknęła okręty; motyw z
rosyjskiej baśni o Koniku Garbusku), antropomorfizowane Słońce i
Księżyc (możliwe, że jest to jakiś ślad wiary w słowiańskich
bogów Swaroga i Chorsa), oraz władające czarami smoki i smoczyce,
z którymi mołdawski heros Jonike Fet – Frumos walczył o
uwolnienie Słońca dla świata pogrążonego w ciemności.
Owe
baśnie bardzo mi się spodobały, zwłaszcza owa bardzo
,,mitopoeiczna''
o Fecie – Frumosie, a także zawierająca pozytywne wzmianki o Bogu
baśń białoruska. Zastrzeżenia dotyczą natomiast po prostu
brzydkich ilustracji i … sowieckiej propagandy, którą można
stwierdzić w posłowiu: ,,Narody
te łączy dawna przyjaźń z narodem rosyjskim. Władza radziecka na
Ukrainie, w Białorusi i w Mołdawii ustanowiona została po
zwycięstwie Rewolucji Październikowej w 1917 r. Od tego czasu
wiele się w tych republikach zmieniło, a gospodarka i kultura
przeszły przeobrażenia, o jakich nie śmiały nawet marzyć
przedrewolucyjne drugorzędne gubernie imperium carskiego''.
W istocie władza sowiecka dała tym i innym republikom: masowy
terror, wysiedlenia, Wielki Głód na Ukrainie, nędzę, cenzurę,
niszczenie
ludowej kultury (za Lenina), przymusową
ateizację i
utratę niepodległości na długie lata. Jednak to już całkiem
inna historia...
Sowiecka propaganda mnie zawsze przerażała. Czasem czyta się coś, chociażby stary podręcznik od matematyki (moja mama jest matematyczką, uważa dzisiejsze programy nauczania za kiepskie, więc czasami się ze starych książek uczę) i nagle zadanie: ,,Dyrektor jednej fabryki śrubek przekroczył normę o 60%, drugi o 40%, razem wyprodukowali 650 śrubek". Dopiero nauczyciel historii mógł mi wyjaśnić dlaczego pytanie brzmiało ,,Ile mieli wyprodukować?" zamiast ,,Który szybciej wyleciał z pracy?". Albo o religiach dalekiego wschodu się czyta, że postępuje ateizacja Chińskiej Republiki Ludowej, ale konfucjanizm pokojowo współistnieje czy coś tam innego robi z socjalizmem.
OdpowiedzUsuń