,,W
lochu królewna obumiera,
A
bury wilk jej wiernie służy,
Tam
z Babą Jagą moździerz duży
Samochcąc
w drogę się wybiera;
Tam
Kościej złotem swym się krztusi''
Nikt
nie wiedział ile lat liczyła sobie Baba Jaga, najsłynniejsza z
czarownic Roxu. Nawet ona sama, chociaż znała liczne inne sekrety,
na to pytanie nie potrafiłaby udzielić odpowiedzi. Narodziła się
jako siódma córka siódmej córki późną jesienią, w noc
zaćmienia Księżyca, kiedy to trwoga padła na ludzi, złe
wychodziło z lasów i moczarów, a srebrzysty piorun cara Jarowita
uderzył w blaszanego kurka na dachu kąciny. Powiadali o niej
bajarze, że była ,,stara
jak świat''.
,,Bajki,
bajki, bajki''!
- śmieją się ci, co dziś o tym słuchają. Obecnie mało kto wie,
że roxyjska mistrzyni czarnej magii, nim została nazwana Babą
Jagą, nosiła imię Dziewa Jaga, później zaś – Ciota Jaga.
Nosząc pierwsze z tych imion była smukła i pełna dziewiczego
wdzięku. Miała długie pukle o pięknej, miedzianej barwie i
wielkie, pełne niewinności oczy koloru bławatków. Każdy kto na
nią spojrzał, imaginował sobie, że jest łagodna i dobra.
Jako
Ciota Jaga również była piękna, lecz jej ciało nosiło ślady
niejednego porodu, twarz pokrywały zmarszczki, dłonie odciski od
ciężkiej pracy, a między włosami kryły się nitki siwizny. Jej
serce zżerały ustawiczne gorycz i niepokój.
Baba
Jaga w ostatniej odsłonie swego żywota budziła strach. Była chuda
prawie jak Kościej i wysoka. Miała skołtunione, siwe włosy, twarz
gęsto usianą zmarszczkami, bliznami i brodawkami, długi nos,
spiczaste uszy, tylko jedno oko, w którym widać było kozła
(drugie przegrała w karty z Čortem
Piekłosem), żelazne, kończyste zęby, obwisłe piersi i kościste
kończyny o powykręcanych palcach zakończonych ptasimi szponami.
Ponadto była zarośnięta brudem i miała donośny, męski głos.
Ubierała się w brudną i połataną suknię ubogiej chłopki z Ludu
Roksany.
Pierwsze
czary poznała jako Dziewa Jaga od swej babki Makryny, która była
szeptuchą i zabierała swą wnuczkę na sabaty na szczycie Łysej
Góry w Analapii. W dwunastej wiośnie życia, Makryna zabrała swą
wnuczkę do ukrytej w Grzybowym Lesie bazaltowej świątyni źle
widzianego przez wołwchów bożka Sof – Theobaldusa. Jego
obmierzły kult zawlekli do Roxu kupcy i najemni żołnierze z
Atlantydy i Lemurii. Słowianie nazywali wężokształtnego Sof –
Theobaldusa imieniem zaskrońca Łamacza Kości. Dziewa Jaga wzięła
udział w okropnych misteriach, już z daleka pachnących smołą i
siarką. Nie bez trwogi pozwoliła, aby Łamacz Kości wepchnął swe
ogniste żądło w jej wstyd dziewiczy. Zemdlała z bólu, a gdy
oprzytomniała, oznajmiono jej, że od tej pory jest już czarownicą.
Od piekielnego węża z Lemurii dziewczyna otrzymała własną miotłę
do latania, kilka chowańców – czarnego kota, ropuchę, węża i
kruka, oraz sotnię diasków – pomniejszych Čortów
mających spełniać jej najdziwniejsze nawet kaprysy.
Czytała
oprawione w skórę pytonów i dziewic czarnoksięskie księgi pełne
straszliwych zaklęć i rytuałów. Uczęszczała na sabaty na Łysej
Górze, w Dendropolis, Posanie, Babich Górach w Analapii, a raz
nawet w Hercynii w dalekiej Germanii. Polubiła orgie i smak wódki.
Zrazu korzystała z čortowskich
mocy, aby leczyć, jednać miłość, odnajdywać zgubione rzeczy,
przewidywać pogodę, lecz im częściej wzywała diasków na swe
usługi, tym bardziej, niepostrzeżenie stawała się taka jak one.
Jej serce napełniało się pychą z powodu poznania sekretów
nieznanych jej towarzyszkom zabaw z dzieciństwa. Im więcej
wypowiadała zaklęć, tym jej zrazu biała dusza szarzała, aż
stała się czarna jak skóra nocnicy. ,,Kto
przebywa z Čortami, ten upodabnia się do nich''
– mówił mądry wołwch Kuda Sitinicz do swego ucznia, młodego
Jeża Czerniawicza.
Podobała
się młodzieńcom. Niejeden z nich wiele by dał, by choć raz móc
pocałować ją w usta, ona jednak widziała tylko jednego junaka –
Borysa Kurjatycza. Ten jednak nie zauważył jej, zadurzony w pięknej
Mołenie. Dziewa Jaga czym prędzej zabrała się za warzenie napoju,
który miał rozpalić ku niej uczucie jej wybranka. Niestety
pomyliła proporcje składników - ,,i
koń się potknie, choć ma cztery nogi''
jak mawia przysłowie – i miast afrodyzjaku podała w kwasie
chlebowym tęgą truciznę. Borys Kurjatycz godzinami konał w
męczarniach, a jego siostry i Dziewa Jaga oblewały go gorącymi
łzami. Mołena tymczasem powiesiła się na sznurku w oborze. Więc
skazał Dziewę Jagę na wygnanie za nieumyślne spowodowanie
śmierci, ona zaś odchodząc, rzuciła na całą wieś przekleństwo,
które sprowadziło pożar...
Jako
Ciota Jaga wiele lat spędziła na dworze czarnoksiężnika Musulusa,
tyrana Bałtów, uciskającego ziemie późniejszych Liteny i Latyki.
Pod jego kierunkiem pogłębiała wiedzę magiczną i ogrzewała jego
łoże. Po opuszczeniu Musulusa, resztę życia spędziła błąkając
się po drogach i bezdrożach Roxu i budząc trwogę.
Przez
długie wieki swojego życia Baba Jaga posiadła większą wiedzę
czarnoksięską niż Hermes Trismegistos, Masiulus, Kirke, Medea,
Punczkin z Bharacji, Jannes i Mambre – kapłani egipscy, wróżka z
Endor, car Salomon Mądry, Szymon Mag, czy Elimas Bariesu. Potrafiła
wróżyć z rozbitego jajka, jak też z jabłka toczącego się po
porcelanowym talerzyku z Sinea; z lotu ptaków, kart, które Astarot
wręczył królowej Malkieš Lysarayacie, trzewi zwierząt
ofiarowanych Čortom, linii papilarnych, syku i trzasku żółwich
skorup pękających w wiecznie płonącym ogniu z paszczy smoka, z chodu konia przechodzącego przez rozłożone włócznie, smaku uryny, koźlich kości, z
patyczków i kamyków... Nie obce były jej też czytanie z oczu,
którego nauczyła się od pewnej panońskiej strzygi. Powiadano o
Babie Jadze, że zsyłała choroby i koszmary, bezpłodność na
mężów i niewiasty, szaleństwo, zadawała pokuśniki w jadle i
napoju, czytała w myślach i władna była przechodzić przez
dziurkę od klucza. W wielkim czarnym kotle warzyła burze z
piorunami, tornada, gradobicia i śnieżyce, aby niszczyły Agejowi
ducha winne chaty i pola. Lubowała się w trucicielstwie i
powodowaniu poronień. Nie dawała spokoju zmarłym wywołując ich
bardzo często. Z wielką biegłością używała magicznego pisma
aklo, hieroglifów egipskich, celtyckiego ogam i run z Nürtu. Swoje
długie życie zawdzięczała temu, że naśladując wiedźmy z grodu
Wołoczebnika, oszukała Mar – Zannę chowając swą duszę przez
jej bystrym wzrokiem w małym jajeczku w gniazdku sikorki, hen, na
wyspie Ranie na Morzu Srebrnym. W ten sposób Mar – Zanna, która
nazywają Śmiercią nie mogła mocą swego lodowego ościenia
oddzielić duszy czarownicy od jej ciała. Baba Jaga, jak prawili
bajarze z Ludu Roksany – przemierzała przestworza siedząc w
drewnianym moździerzu i odpychając się miotłą. Mieszkała w
chatce na kurzej nóżce, która potrafiła obracać się na
wszystkie strony, a nawet poruszać się skokami. Jej locum otaczał
płot, na którym zamiast garnków suszyły się ludzkie czaszki, z
których oczodołów wydobywało się nocą sine światło.
Powszechnie
bano się jej okrucieństwa. Swymi żelaznymi zębami oraz szponami
zatrutymi trupim jadem, rozszarpywała i pożerała ludzi i zwierzęta
od ryjówek i myszy po tury, żubry i niedźwiedzie. Nie gardziła
też owadami, żabami, jaszczurkami, wronami, bocianami, a nawet
muchomorami i wilczymi jagodami. Najchętniej pożerała dzieci,
które wabiła do siebie słodyczami. Piekła je żywcem, dusiła
zwisającymi do kolan piersiami, wycinała rzemień z pleców –
wszystkich jej okrucieństw na wołowej skórze byś nie spisał.
Wśród tych nielicznych dzieci, którym udało się wyrwać z jej
szponów były Janisław i Perlana oraz Vasylisa Czarodziejka.
,,Codex
vimrothensis''
wspomina o jej córkach poczętych z czarownikiem Musulusem, albo jak
chcą niektórzy – z ognistymi latawcami. Owe czarownice noszące
imiona Sapucha i Welinda, choć piękne z wyglądu, serca miały tak
złe jak ich matka i ojciec. Tymczasem na tronie Analapii zasiadał
Rzymianin, Marcus Filipus Grakchus, przez Słowian zwany Krakiem lub
Krakusem. Wybitny ten władca na podstawie oszczerstwa wygnany ze
swojej ojczyzny, dokonał w Analapii szeregu czynów godnych pamięci.
Z pomocą szewca Skuby zabił smoka z Vovel – trzecie wcielenie
Czarnoboga po smoku Rykarze i wężu Gorynyczu, podrzucając mu
barana wypchanego smołą i siarką. Smok dręczony pragnieniem tak
długo pił wodę z rzeki Visany, aż pękł z wielkim hukiem. Krak –
Grakchus przegnał na cztery wiatry czczących smoka z Vovel
awarskich najezdników, przeniósł stolicę Analapii z Nesty do
założonego przez siebie grodu Grakchova, oraz pokonał samego
Juliusza Cezara. Pojął za żonę jego córkę Julię, która
otrzymała w posagu Bawarię. Powiła ona władcy synów Lecha II i
Juliusza, oraz córkę Wandę, która otrzymała imię na cześć
wielkiego zwycięstwa Analapów nad Wandalami. Królowa Julia Rzymska
umiłowana przez małżonka i poddanych, umarła na wskutek palenia
opium – daniny kupców z Sinea, pogrążając założyciela nowej
dynastii w żałobie. Krok II, król Bohemii na próżno starał się
pocieszyć przyjaciela. Wtedy to Sapucha i Welinda rzuciły czary na
króla Analapii. Zadały m lubczyku, same zaś przystroiły się
niewidzialnymi, lecz intensywnie pachnącymi kwiatami, noszącymi
nazwę sympatycznych, które potroiły moc afrodyzjaku. Król czym
prędzej zakończył żałobę. Nie bacząc ani na swe rzymskie
wychowanie, ani na monogamiczne obyczaje ówczesnej Analapii,
zmienione dopiero przez króla Cztana III, poślubił naraz obie
czarownice, ku zgrozie swych doradców. Te zaś uwięziły króla w
bryle lodu i zaczęły same rządzić, łupiąc całą Analapię
wysokimi podatkami, z których utrzymywały artystów bez talentu
tworzących rzeczy brzydkie i odpychające, oraz wprowadzając od
świątyń Enków podobizny Čortów, rozpustę i ofiary z dzieci.
Panowanie obu sióstr trwało równo dziewięćdziesiąt dni, aż
położyli mu kres królewicze Lech i Juliusz, wraz z wojewodą
Bronisławem. Wielkim młotem z chramu cara Peruna uwolnili króla
Kraka z bryły lodu, podczas gdy lud Grakchova pod wodzą arcykapłana
Pizamara oblegał zamek na wzgórz Vovel. Strzygi stanowiące straż
przyboczną ob córek Baby Jagi uprowadziły królewnę Wandę;
młodziutką kapłankę z chramu Ageja w Neście, aby czynić ją
zakładniczką. Królewna miała przypięte do kostek dwa sztylety w
pochwie, które jej strażnicy przeoczyli. Gdy stanęła przed
obliczem obu czarownic, wezwała imienia jytnas Tatry – królowej
gór i rzek, po czym chwyciła za sztylety i w jednej chwili cisnęła
nimi w obie uzurpatorki. Sapucha i Welinda nie zdążyły
wypowiedzieć zaklęcia obronnego. Zginęły na miejsc z przebitymi
prawie na wylot szyjami, a bojące się ich dotąd strzygi rzuciły
się by chłeptać ich krew i rozszarpywać ciała. Wanda została
sama w zamku opanowanym przez strzygi, lecz nie straciła odwagi. W
dzień, kiedy potwory były mniej aktywne niż w nocy, potajemnie
otworzyła bramy i wpuściła powstańców na czele ze swym ojcem
Krakiem, który powrócił z gór Montanii. Analapowie w trzy dni i
noce oczyścili królewski zamek jak i całe wzgórze Vovel od wojsk
obu czarownic. Wanda otrzymała od ojca złoty pierścień, po czym
udała się w drogę powrotną do Nesty. Oczyściła się też z
przelanej krwi, aby na nowo podjąć służbę w świątyni.
Choć
nikt nie wie kiedy Baba Jaga przyszła na świat – pewną rzeczą
jest data jej śmierci. Skonała mocą rzuconego na siebie samą
czaru za panowania Wandy, królowej Analapii, podczas jej podróży
przez stepy Roxu, a było to tak:
,,Nastał czas snu. Na tle Księżyca widać było czarownice, lecące na miotłach. Jedna z nich leciała na kamiennym słupie i miała wyjątkowo długi nos.
- To jest owa Baba Jaga – szepnął do towarzyszy Opos – można się po niej spodziewać wszystkiego złego. 'Czarownice są piękne, ale nie dotyczy to Baby Jagi – mówił im gdy byli w Ribkovce stary Owsiwuj. - Jest niewyobrażalnie stara, brzydka, zła i swarliwa. Ma ona nos długi jak dłoń dorosłego męża, zakończony brodawką. Ma rozwiane, białe włosy, ogniste oczy jak Wiła, jest chuda jak Kościej, ma obleśne, zwisające piersi i szpony znacznie dłuższe niż inne czarownice, ale najgorsze są jej zęby – wielkie, ostre i żelazne. Służy smoku z Vovel i lubi szkodzić. Jej przysmakiem jest ludzkie mięso. Mieszka w zaczarowanej chacie – ludzie różnie mówią jak ona wygląda. Jedni mówią, że jej fundamentem jest kurza noga, na dodatek stale skacząca, inni, że ma kształt pudła i jest z żelaza. Na płocie wiszą ludzkie i zwierzęce czaszki'.
Trzeba wiedzieć, że gdy przed laty królową Julię Rzymską męczyły straszydła chcące pożreć rodzącą się córeczkę, Baba Jaga była wśród nich. Czarownica widząc na stepie orszak królowej Analapii, zapragnęła go pożreć. Powróciła do swej chaty i poczęła na śpiącycy zsyłać mamiące wizje, aby zwabić ich do siebie. Oposa kusiła sławą zmiejoborstwa. Na próżno. Wandę najpierw kusiła sukniami, perłami i kamieniami, a potem płaczem dzieci, lecz królowa już wiedziała, że to tylko złudne majaki. Inaczej by się wzruszyła i próbowała pomóc. Cała drużyna jednomyślnie odrzucała pokusy, wzywając na pomoc Ageja, Enków i jytnas. Jeden tylko Bogusław znany z chciwości, ujrzał garnek złota i chwycił zań. Gdy to uczynił natychmiast zniknął, a z nim cały orszak. Bogusław z garncem złota w dłoniach znalazł się w przestronnej komnacie. Na kominku płonął ogień, a na ścianach wisiały obrazy przedstawiając pierwsze czarownice; Babę, Vidmę i Ciotę, oraz królową Malkieš Lysarayatę. Przywitała go pani niezwykłej piękności i poczęstowała go winem. Bogusław podziękował i wypił, po czym padł uśpiony. Wówczas piękność komnaty znikła, zostały się tylko owe cztery obrazy na ścianach. Pani w koronie przybrała wygląd odrażający i poczęła zjadać Bogusława żelaznymi zębami. Była to bowiem Baba Jaga. Nie skończyła go pożerać, gdy na podłodze znaleźli się Opos i Wanda z drużyną. Baba Jaga nie zdążyła przybrać pięknego wyglądu, gdy wszyscy się obudzili w jej chacie. Została zdemaskowana, więc porwała z kąta szablę, prezent od króla ażdach i wrzasnęła:- Teraz będę was szlachtować jak świnie! - dodać należy, że całe uzbrojenie wędrowców znalazło się na stepie. Nagle Baba Jaga wrzasnęła i odrzuciła szablę. Polała się z jej szyi pomarańczową krew. Potknęła się o taboret i upadła na klepisko. Stało się tak, bo ugryzł ją w kark sysun, ten sam, którego Wanda nie pozwoliła zabić Oposowi.
- Dobra robota, synu brukołaka! - Opos chwycił szablę i stanął nad Babą Jagą.- Mam lepszy pomysł! - krzyknęła Wanda, po czym złamała magiczną miotłę. - Teraz nie będzie mogła czarować.- Z miotłą czy bez, popełniła tyle łotrostw, że zasługuje na śmierć! - rzekł Opos. Tymczasem Baba Jaga poczęła się zmieniać w oczach. Znikły jej szpony, nos się skrócił, wykruszyły się żelazne zęby. Stała się ludzką niewiastą. Wanda kazała Oposowi, by ją oszczędził, co ten uczynił niechętnie. W zamian miano ją zaprowadzić do Dendropolis, by ją osądził król Irosław. Baba Jaga gorąco całowała kolana Wandy, po czym nie żywiąc nadziei na zmiłowanie, resztką swej magicznej mocy, wypowiedziała 'virało', które przyprawiło ją o pęknięcie serca'' - ,,Codex vimrothensis''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz