Karaluchy, zwane są też ,,chełmcami'', lub ,,karaczanami''. Ta ostatnia nazwa została utworzona od dwóch tureckich słów: ,,kara'' – czarne i ,,czan'' – robactwo.
Karaluchy
są najbliżej spokrewnione z modliszkami, pluskwiakami i termitami,
zaś ich najstarsi przedstawiciele żyli już w karbońskich lasach
razem z długimi na 150 cm wijami i ważkami meganeurami o 72 cm
rozpiętości skrzydeł. One same też były olbrzymami, osiągały
bowiem 20 cm długości (wielu ludzi nie lubi karaluchów, toteż
łatwo sobie wyobrazić ich reakcję na widok takiego giganta!). Po
karbonie nastąpił perm, potem mezozoik, następnie kenozoik, aż do
jego aktualnej epoki zwanej holocenem, w której włodarzem Ziemi
jest człowiek. Przez te wszystkie okresy karaluchy szły zwycięsko
w niezmienionej od milionów lat formie i mogą też ufnie patrzeć w
przyszłość w cieniu niechętnego im człowieka. Zresztą
Blatteria,
bo tak brzmi łacińska nazwa karaluchów mają bardzo twardy i gdyby
doszło do wojny atomowej, właśnie one (wespół ze szczurami i
bakteriami) miałyby największe szanse przeżycia.
W
Polsce żyją: karaluch o łacińskiej nazwie Blatta
orientalis,
prusak i karaluch amerykański, zwany przybyszką. W domowych
terrariach popularny jest importowany z Rosji karaluch żółwik, zaś
w Nowym Świecie egzystuje karaluch surinamski.
Prusowie
to były plemiona bałtyckie żyjące w północno – wschodniej
Polsce w okresie średniowiecza, Prusacy to byli Niemcy kolonizujący
te tereny, zaś prusaki (małą literą) to gatunek karaluchów o
łacińskiej nazwie: Blatta
germanica
(,,karaluch niemiecki''). W dawnej polszczyźnie prusak figurował
również jako: szwed, szwab, francuz
i moskal (proszę się nie gorszyć, że zapisałem te nazwy małą
literą, bowiem w tym kontekście były to nazwy zwierząt, a nie
narodowości!). Skąd jednak wzięły się takie skojarzenia? Otóż
udręczony licznymi wojnami naród polski dokonał symbolicznej
zemsty nazywając uprzykrzone owady nazwami walczących w dawnej
Polsce nacji.
Co
moglibyśmy powiedzieć na temat wyglądu omawianych owadów? Choć
posiadają skrzydła, nie są zdolne do lotu. Otoczenie badają
monstrualnie długimi czułkami, nieraz osiągającymi długość
całego dosyć masywnego cielska. Aparat gębowy – gryzący. Blatta
orientalis
jest pokryty chitynowym pancerzem barwy czarnej, ciało ma dosyć
krótkie i pękate, natomiast prusak jest barwy brązowej, a jego
ciało jest znacznie smuklejsze niż u wschodniego gatunku.
Karaluchy
są wszystkożerne i niewybredne. W razie głodu mogą pić nawet
atrament (sic!). To jest jedna z gwarancji ich ewolucyjnego sukcesu.
Do tego mogą jeszcze niczym Harpie z mitologii greckiej
zanieczyszczać ludzki pokarm swoimi odchodami. Koszmar!
Są
one rozdzielnopłciowe i jajorodne. W sprawie doboru płciowego o
pozytywnych, bądź negatywnych cechach samca decyduje jego zapach;
samiec musi pachnieć przyjemnie dla samicy, by móc uczestniczyć w
reprodukcji swych genów. Tak komentuje to amerykański entomolog
Allen Moore: ,,Aromat
wydzielany przez karalucha rodzaju męskiego decyduje o jego statusie
w całej społeczności, oraz o powodzeniu wśród płci odmiennej. U
owadów bodźce chemiczne odgrywają kluczową rolę. To one decydują
o wyborze tego, a nie innego partnera do reprodukcji. U człowieka
zapach jest również ważny, ale podstawowe znaczenie mają
informacje dostarczane przez zmysł wzroku. Może i dobrze, bo wzrok
zawsze można zwrócić w drugą stronę, a nosa na długo zatkać
się nie da''.
Samice składają jaja w chitynowych ,,torebkach'', tzw. ootekach,
gdzie jaja pozostają aż do wylęgu larw (wyjątkiem jest karaluch
surinamski). Jest to kolejny trick umożliwiający karaluchom
przetrwanie w często niekorzystnym środowisku.
Wielowiekowa
niechęć do opisywanych zwierząt znalazł odbicie w ich roli
kulturowej. Na ich dokuczliwe sąsiedztwo skarżyli się już rzymscy
poeci, zaś najobelżywszym papuaskim wyzwiskiem jest ,,syn
karalucha''. Alfred Szklarki pisał o nich na kartach
,,Tajemniczej wyprawy Tomka'', gdzie były one plagą pewnego
syberyjskiego hotelu. Oczywiście bosmana Nowickiego ich towarzystwo
nie wzruszyło, był bowiem do niego przyzwyczajony w ciągu lat
długiej żeglugi. Są one też bohaterami komedii ,,Karaluchy pod
poduchy'', w której zagrały żywe, lecz odrętwiałe owady,
którymi manipulowano niczym marionetkami. 1
Jakie
jest znaczenie omawianych stawonogów? ,,Negatywne!'' - wielu odpowie
i zaraz przypomni, że to właśnie karaluchy wyrządzają wielkie
straty w zapasach żywności (przy czym są trudne do usunięcia!).
Poza tym roznoszą bakterie duru brzusznego, gruźlicy i niektórych
innych groźnych chorób jak też jaja pasożytów. Poza tym mogą
wytwarzać cuchnące alergeny, które powodują katar, egzemę, bądź
pokrzywkę. Jednak każdy kij ma dwa końce. Niektóre egzotyczne
gatunki (np. wspomniany karaluch żółwik) mogą być domowymi
ulubieńcami tak jak psy, lub koty, tyle, że hodowanymi w
terrariach. Są to też cenne zwierzęta laboratoryjne przydatne jako
pomoc w wykładach entomologii. W dawnej Francji używano ich do
wyrobu pikantnych sosów, cenione były również w rosyjskiej
medycynie ludowej.
Różne
są metody zwalczania karaluchów. Najbardziej standardowe są
oczywiście pestycydy, ale stanowią broń obosieczną (pamięta
Czytelnik DDT?). Lepiej używać metod naturalnych. Karaluchy nie
lubią takich ziół jak tytoń ze względu na zawartą w nim
nikotynę (szkodzącą również ludziom), złocień kaukaski i
dalmatyński. Używane są też pułapki wodne; topiące spragnione
owady.
1
W mojej mitologii nad Morzem Smoły, późniejszym Morzem Ciemnym
(dziś Morze Czarne) leżało miasto – państwo Tmu – Tarakan
(,,Miejsce Karalucha''), gdzie karaluchy były czczone tak
jak skarabeusze w Egipcie, a ich podobizny spotykało się na każdym
kroku. Pomysł zaczerpnąłem z książki: Kena Alibeka i Stevena
Handemanna ,,Biohazard''.
Osobiście nie wiem jakie są najbardziej skuteczne metody zwalczania prusaków , ale myślę, że pozbycie się ich na dobre jest zdecydowanie wykonalne.
OdpowiedzUsuńDomowe sposoby różnie działają. Ale chyba wszystkie, przynajmniej te co ja próbowałam, działają na krótką metę. Dlatego jednak polecam skorzystać z profesjonalnej deratyzacji. Jeśli ktoś by szukał tego typu usług to sprawdźcie ten link
OdpowiedzUsuńObrzydliwe szkodniki. Jeśli chodzi o prusaki wrocław jest chyba w czołówce miast. Ludzie naprawdę powinni w końcu schować dumę do kieszeni i zadzwonić do jakiejś firmy ddd... Przecież mamy ich teraz tak wiele!
OdpowiedzUsuń