Stary Wyżys (Visis) poszedł zbierać chrust do gęstej, buruskiej puszczy. Schylał się po kolejną gałązkę, gdy nagle ujrzał ogromny zamek o wielu (dwustu?) wieżach. Nie był zbudowany z cegły czy kamia, lecz odlany z jakiegoś metalu. Żelazny Zamek. W oknach paliło się zielone światło, a na dachach powiewały czarne chorągwie z czerwonymi czaszkami – symbol wąpierzy, zwanych wamirami. Wyżys poczuł odór siarki, a w uszach rozbrzmiał straszliwy huk. Chmury były czarne i zanosiło się na burzę. Wokół Żelaznego Zamku wznosiły się baraki, w których uwijały się jakieś stwory, podobne ni to do świń, ni to do ludzi. Gdy starzec doświadczył tej wizji – wyzionął ducha.
Erydan był
pierwszym królem wąpierzy, złotą koronę włożyła mu Locha,
żona Rykara. Miast być upadłym upiorem, pochodził od pewnego
wodnika z rzeki Tormaya. Wodnik ów cieszył się przyjaźnią Enków
i ludzi. Często gościł na Wielkim Dębie. Jednak pewnego razu
został wąpierzem. Nie wiadomo dlaczego. Ugryziono go? Może uwiodła
go pycha, zawiść, a może nie mogąc sobie poradzić ze złem
tkwiącym wewnątrz siebie z głupoty i dla wygody odrzucił całe
dobro? Jak na wąpierza przystało miał czarne włosy, bladą cerę,
czerwone oczy, spiczaste, długie kły, zatrutą, cuchnącą krew i
oddech. Jego ulubionym pokarmem stała się krew – czerwona ludzi i
krasnoludków, pomarańczowa czarownic, czarna trolli, tęczowa i
gazowa Płanetników i niebieska rusałek i wodników. Jednak krew
innych wąpierzy była dlań trująca. Erydan miał czarne wąsiki i
wzorem kobiet nosił złote kabłączki skroniowe. Ubierał się w
czarną szatę z peleryną, czerwone pludry i takież ciżemki,
których noski były przypięte do łydek złotymi łańcuszkami.
Dzień po koronacji przybył do Nawi i zawładnął wozownią Welesa.
Pognał przed siebie wielkie stado dzików, ciągnących wóz pana
Nawi. Ten gonił go na swym czarnym koniu, a pomagał mu Świętowit
na koniu białym. Już go dopędzali, gdy wąpierz siedząc okrakiem
na dziku wysypał z wora żelazne kule ze sterczącymi kolcami – w
efekcie oba rumaki srodze się pokaleczyły. Zagnał swą zdobycz do
Burus, do Żelaznego Zamku.
- Co z nimi zrobimy, panie? – pytał
się Čort Kłobuch, syn Boruty.
Erydan uczynił go swym sługą.
- Patrz! – król dął dzikom do
koryta mieszankę kremu zamieniającego w czarownice, płynu na
porost włosów, zielonego barwnika, świńskiej krwi, krwi człwoieka
i innych ingrediencji, aby to wypiły.
Jednak zwierzęta ukradzione Welesowi
były na to za mądre. W końcu pokaleczono je ostrzami i
czarodziejski płyn wszedł im do krwiobiegu.
- Będziecie się zwać Świniule –
Welesowe dziki zamieniły się w dwunożne, zielone świnie. –
Naści parchy kolczyki do nosa, żryjcie z koryta i wytwarzajcie dużo
gnojowicy. To będzie celem waszego życia – robić gnojowicę!
Erydan bił i poniżał, a nawet mordował dla kaprysu Świniule, te
zaś były zmuszone zanieczyszczać swymi odchodami piękne jeziora
Burus na urągowisko Agejowi i Enkom, oraz ku szkodzie ludzi i innych
stworzeń.
*
Leśna Matka
urodziła nowe zwierzę; okazałe, pokryte brązowym futrem, z
płaskim, pokrytym łuską ogonem, płetwiastymi łapami i zębami
jak u szczura. Nazwała je ,,bóbr’’. Wpuściła swe dziecko do
jeziora Vikora w Burus, aby stamtąd rozeszły się aż po Krainę
Białych Pól.
- Niech buduje sztuczne zbiorniki wodne,
w których woda będzie się czyścić, niech dostarcza mięsa, futra
i stroju! – rzekła.
Bobry zaś, dzieci Boruty i Dziewanny
rozmnożyły się po całym Burus i wyszły poza jego granicę. W
całym Čortieńsku zapanowało pragnienie zemsty za to zwierzę.
Pewnego dnia Erydan zaprosił do Żelaznego Zamku Borutę i Dziewannę
Šumina Mati.
- Ja bym mu nie ufała – mówiła pani
lasu – on jest chytry i okrutny.
- Mówił, że się zmienił, że
zwrócio dziki Welesowi i wyrzeknie się Rykara – oświadczył
Boruta.
- Rób jak chcesz, ale znasz moje zdanie
– odrzekła Dziewanna.
Kiedy Boruta przyjechał na łosiu do
Żelaznego Zamku, król wąpierzy rozpływał się w uśmiechach i
obietnicach. Gdy pokazał gościowi zdobione srebrem i platyną
komnaty, podstawił mu nogę, aż ten runął na łoże z kości
słoniowej. Wówczas Erydan wziął żelazną siekierę i porąbał
Borutę na drobniutkie kawałeczki. Następnie kazał Świniulom
wyrzucić je przez okno i patrzył jak wrony je dziobały. Swaróg
zgasił już Słońce, a trup Boruty zostałł pożarty przez ptaki.
Tego wąpierz nie wiedział, ale gdy tylko Leśna Matka dowiedziała
się o zabójstwie swego męża, przybrała postać wrony i
pozbierała jego szczątki aż ułożyła z nich ciało ukochanego.
Przybrawszy swą prawdziwą postać, przywdziała kir i ścięła
włosy posypując głowę popiołem. Następnie wśród łez, razem z
innymi Enkami i całym lasem zanosiła błagania do Ageja, by ożywił
Borutę. Doczekała się.
*
Myślicie, że
Erydan został ukarany? Owszem, ale nie przez Enków. W III wieku ery
jedenastej zabiła go Tatra z Montanii – znalazł śmierć w jej
rozpuszczonych włosach. Jego następcą był Naraicarot I, który
popełnił samobójstwo, gdy Żelazny Zamek zdobyły wojska tej samej
Tatry – teraz już królowej Aplanu i Montanii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz