czwartek, 16 maja 2013

O królowej Nastazji i jej córce Walaszce



,, [...] Rozległ się coraz większy szum i nagle ogromny ptak Magaj rzucił się na Matiuszę. Uratowały go jednak pisklęta wołając:
- Nie czyń temu człowiekowi krzywdy, on nas okrył kaftanem i nakarmił. Zawdzięczamy mu życie! [...]
W końcu doszła cara wieść, że w cesarstwie za siedmioma górami i siedmioma morzami panuje car Warchamiej, który ma córkę siłaczkę o takiej urodzie, jakiej nigdzie na świecie spotkać nie można. [...] Niebawem zwołał wszystkich książąt i bojarów i spytał prosto z mostu:
- Kto z was jest gotów wyruszyć ze mną do cesarstwa za siedmioma górami i siedmioma morzami, gdyż zamierzam starać się o Nastazję Warchamiejównę’’ - ,,Matiusza Popiołek’’, baśń rosyjska ze zbioru ,,Mocarni czarodzieje’’.


- Nastka! Co znalazłaś pod drzewem? – Nastazja była córką Siubieli Morskiej (Sabella Okeanida) i następczynią tronu. Jej koleżanki zgromadziły się przy niej, by zobaczyć jej znalezisko.
- Ptaszek – rzekła jedna z nich. – Jaki słodki – pisklę było pokryte białym puchem. – Zaczekamy do jutra, czy jego mama nie upomni się o niego – jednak pisklę nie wróciło do gniazda.
Wówczas Nastazja przygarnęła go. Karmiła orzełka mięsem różnych istot i nadała mu imię Magaj. Wyrósł na ogromnego, białego orła, a ci co go widzieli myśleli, że to Jarog. Nastazja zaś rosłą z nim i piękniała. Poślubiła kochanego przez siebie wodnika Warchaja, a gdy Siubiela zmarła na odkrytej przez siebie Irlandii (Gibernii) na skroniach Nastazji spoczęła liliowa korona królowej rusałek. Zrodziła dwóch synów, którzy otrzymali imiona Stanisław i Władysław. Cała czwórka żyła w szczęściu i spokoju. Magaj i Warchaj obronili dzieci przed mamunami i innymi straszydłami, a te rosły. Nastazja obok Bharatieny, Tuvy, Anej I i Anej II należała do najbardziej lubianych królowych. Jej synowie mieli już siedemnasty rok życia, gdy pewnego razu znaleziono ich martwych. Ktoś wydrapał im nimfolity, wyssał krew i nadgryzł mięśnie. Doniesiono o tym królewskiej parze i oto zapanowała żałoba ,,jakiej oko nie widziało, ani ucho nie słyszało’’. Nocą, gdy ciała synów pochłonął już ogień, Warchaj i Nastazja, których gorycz przeradzała się w gniew na morderców, stanęli przed zaczarowanym lustrem i zapytali:
- Kto uśmiercił Władysława i Stanisława? – zwierciadlana powierzchnia zamigotała i ukazały się na niej wąpierz i strzyga, a na nich napisy: Urmir i Naraicarota; były to imiona owych straszydeł. Potem lustro pokazało chatę pokrytą słonianym dachem w ciemnym lesie – król i królowa jeszcze tej nocy zabrali ze sobą Magaja i poszli w kierunku wskazanym przez zwierciadło. Szli pieszo, co jakiś czas zmieniając się w Światła, aż w końcu pod postacią spadli na słomiany dach leśnej chaty.
- Ocen tzay1? – zdziwił się wąpierz Urmir wychodząc na próg i widząc pożar dachu, gdy tymczasem stanęła przed nim rudowłosa rusałka z obnażonym mieczem. – Królowa; myślałem, że każe innym mścić się za synów – po tych słowach wapierz wyjął własny miecz.
- Teraz wytoczę z ciebie krew Stanisława i Władysława, którą wypiłeś – rzekła Nastazja parując ciosy.
Walka trwała długo, bo Urmir był dobrym szermieżem. Już miał rozpłatać pierś królowej, gdy nagle uderzył ostrzem w ogień. Światło. Miecz Nastazji leżał w trawie, a wąpierz podniósł go. Podwójnie uzbrojony czekał na atak. Nastazja bez żadnej broni zaszła go od tyłu i obaliła całym ciężarem. Gdy leżał zatopiła białe zęby w jego karku i gryzła, aż trysnęła strużka czerwonej krwi. Krew ta cuchnęła rozkładającą się padliną, aż zabójczyni łzy stanęły w zielonych oczach. Wąpierz już nie żył. Królowa rzuciła go w ogień. Chata spłonęła, a oczom Nastazji ukazał się Warchaj z głowa Naraicaroty pod pachą. Bracia zostali pomszczeni.
- Nie wiem dlaczego to zrobiliśmy – królwa zwierzyła się mężowi w drodze przez las. – Przecież naszym synom życia to nie zwróci.
Słudzy Rykara byli mściwi, a swiadkami zemsty były nocnice, czarownice lecące na miotłach, przechadzające się driady, chochliki, krasnoludki, elfy (było to w Irlandii) i leśne zwierzęta. W dzień o zabójstwie wąpierza i strzygi świadczyły ozdoby noszone przez królową – ząb Urmira i ząb Naraicaroty. Z czasem Nastazja wzbiła się w pychę i jako biżuterię nosiła twarde części ciał pokonanych wrogów. Tymczasem Rykar przydzielił kikimorom pierwszego króla. Čort Licho włożył złotą koronę na łeb potwora Niemal Człowieka.

,, [...] Odnalezienie córki cara jest błahostką. Trzeba tylko popłynąć w południowym kierunku, do cesarstwa Niemal Człowieka. To przecież on porwał carską córkę i trzyma ją w swym zamku. Niemal Człowiek zamierza wydać ją za mąż za swego siostrzeńca, Smoka Sowynycza. Trafić do córki cara łatwo, ale wydostać się stamtąd trudno. Każdemu stanie na drodze Niemal Człowiek [...]’’ - ,,Czarodziejskie jagody’’; baśń rosyjska ze zbioru ,,Mocarni czarodzieje’’.


Król – kikimora mieszkał na wyspie Nowej Ziemi. Wyglądał jak inne kikimory – miał czarną skórę, oczy wielkie jak spodki, ostre zęby i strasznie długie ręce z palcami zakończonymi szponami. Nie miał jednak nietoperzowych skrzydeł – skrzydlate kikimory niosły go w przestworzach razem z tronem. Nowy władca marzył o wielkich podbojach – o zajęciu dla siebie Wolina, Rany, Saremy, Svalbardu, Wyspy Wiosennej, Ultima Thule, Seylanu, Malgalesio i wszystkich innych wysp. Wysłał posła; leśnego człowieka do królowej Nastazji z wieloma obietnicami gór złota i porzucenia Rykara, oraz wyleczenia jedynej rusałczej choroby – białej dżumy. Poseł został gościnnie przyjęty i odpłynął na Nową Ziemię zadowolony, bo wielu uwierzyło w jego orędzie. Jednak gdy odpłynął, Nastazja zapytała się swego lustra o radę.
- Niemal Człowiek kłamie – rozległ się głos ze zwierciadła – miast pokoju chce podboju wszystkich wysp świata, gdzie kikimory zajęłyby miejsce wszystkich innych ras – Nastazja nie wyobrażała sobie jak mogłoby do tego dojść. – Wszystkie stworzenia nie będące kikimorami, Niemal Człowiek zamierza wytracić, tak jak ongiś Żbiczanie mordowali Zajęczan, Lynxowie Żbiczan, a Neurowie Lynxów. Chce wielkiej wojny...
- Nie dostanie jej! – krzyknęła Nastazja, a lustro umilkło.
- Skąd wiesz, ze nie dostanie? – ponownie przemówiłą szklana tafla.
Nastazja zamyśliła się. ,,Trzeba mu przeszkodzić w wywołaniu wojny’’ – z tą myślą udała się do Warchaja i opowiedziała mu o rozmowie z czarodziejskim przedmiotem. Nazajutrz mieli już plan. Przekazali włodarstwo nad krajem dziwożonie Rajce z polskiej (kaszubskiej) ziemi, zabrali ze sobą orła Magaja i wyruszyli ku Nowej Ziemi, aby uśmiercić zdradzieckiego Niemal Człowieka. Ten zaś obserwował ich w cebrze wody. Mąż i żona szli przez daleki i Bliski Zachód, a kikimorski król słał w ich kierunku smoki, wąpierze, strzygi, ały, ażdachy, dusiołki, sysuny, kikimory, brukołaki, latawce. Wszystkie jednak znajdowały śmierć z rak Nastazji, Warchaja, lub w szponach Magaja. Król i królowa przebyli rytuał inicjacyjny stuha, a za swą patronkę wybrali nieustraszoną Dziwicę, Enkę goniącą konno różne maszkary. Nastazja ścinając łby trollom wyobrażała sobie, ze jest kontynuatorką czynów Dziwicy, lecz w przeciwieństwie do niej nie znała litości ni – przebaczenia. Pewnego razu, brukołak odgryzł Warchajowi całą dolną część ciała (od pasa w dół) i Nastazja musiała prosić o schronienie dla męża do czasu, aż utracone części ciała mu odrosną. Prosić o schronienie starego wodnika było dla niej sromem, który przezwyciężyła tylko z wielkiej miłości do męża. Była bowiem niezwykle dumna, aż do pychy i lubiła chwalić się z odniesionych zwycięstw, ran i okaleczeń. Niczym kolczugę nosiła zęby, szpony, łuski, kolce i kości swych wrogów, których ciała paliła (wąpierze), lub zjadała (smoki, mantrykony, wielkie węże). Na rosyjskiej ziemi, razem z mężem wybiła resztkę bandy ,,Vodni’’ z Łobastova, pamięatjacej czasy Trojana, zanim został królem. Coraz mniej obchodził ją los istot mordowanych przez straszydła (a lata jej panowania obfitowały w różne potwory), coraz ważniejsze stało się dla niej samo zabijanie. Z ubitych monstrów składała ofiary Dziwicy. Poddani poważali ją i lękali się, bo jej gniew był jak pożar, albo powódź. Raz pozabijała wszystkie członkinie sabatu, gdy okazało się, że jedna z nich je dziecięce mięso (tak zginął pierwowzór baśniowej wiedźmy, chcącej zjeść Jasia i Małgosię). Zagarniała dla siebie wszystkie kosztowności rabowane przez straszydła. Te lękały się jej jak ognia i coraz rzadziej nękały jej poddanych, bo wysłuchiwała każdej skargi. Jednak w krainach, które już minęła, lub do których jeszcze nie dotarła, lała się krew, bo wszystkie istoty zaprzedane Rykarowi były mściwe. Nastazja słynęła z siły i celności w strzelaniu z łuku, a także z przemyślności. Odgadła zagadkę jednego ze sfinksów (nie wiadomo jak brzmiała), a ten rzucił się ze skały. W końcu Niemal Człowiek drżąc o swe życie ukrył Nową Ziemię w gęstych oparach czarodziejskiej mgły.



*
- Mistra aura, lovietnaya; lovaitie ysenenen2! – w lesie na polskiej (kaszubskiej) ziemi przed Nastazją klęczała mora. Miała postać młodej, smukłej kobiety w sukni z lewarciej skóry, długie, czarne włosy, zielone świecące oczy i koralowe usta. Królowa stała nad nią z wzniesionym toporkiem. ,,Zapłacisz za duszenie mężczyzn’’ – myślała. Mora miała łzy w oczach.
- Wybacz! - ,,Jak ja, miłująca żona, mogę wybaczyć niedoszłej zabójczyni mego męża’’? – pytała się w myślach Nastazja.
- Już więcej nikogo nie uduszę! Porzucę Rykara! Uduszę Niemal Człowieka! Będę ci służyć do końca życia! – rusałka była głucha na te obietnice. – W imię Dziwicy Sprawiedliwej i Milosiernej oszczęź mnie! – Nastazja z wolna opuszczała toporek.
- Przebaczam ci Moro Dusico – ozwał się Warchaj, skończywszy zabijać dusiołki, a jego żona odłożyła broń.
- Mistra aura, lovietnaya, hašpad auryj, lovietnyj3 – Mora Dusica całowała nogi króla i królowej, ta zaś przyjąwszy obietnice zaniechania duszenia, uznała morę za swą siostrę.
Mory tak jak czarownice i mamuny pochodziły od rusałek zwiedzionych przez Rykara. Miały niebieską krew, lecz na ich palcach srożyły się szpony, a ubierały się zawsze w skóry lwów, lewartów, gepardów, tihern, rysiów, żbików, serwali i karakali. Podobnie jak dusiołki zajmowały się duszeniem, ale specjalizowaly się w usmiercaniu istot płci męskiej. Mora Dusica powędrowała z Warchajem i Nastazją na poszukiwanie Niemal Człowieka. Okazała się wierna swojej przysiędze, a inne mory uznały ją za zdrajczynię. Wszyscy troje byli na zalanej Słońcem łące. Nagle – Nastazja legła na trawie i poczęła rodzić. Warchaj i Mora czuwali przy niej, a matka była zbyt dumna, by krzyczeć, nawet rodząc dziecko. W czasie tego misterium od strony lasu przyleciały dwie kobiece postaci, odziane w kir. Miały wielkie, czarne skrzydła i beszelestnie zjawiły się nad rodzącą Nastazją, w chwili, gdy główka dziecka już wynurzała się z łona. Były to mamuny i chciały pożreć niemowlę. Warchaj uciął szponiastą dłoń wyciągniętą w stronę jego dziecka, a Mora Dusica niczym pantera rzuciła się ku obu mamunom łapiąc je za gardła. Jedna z nich wyjęła sztylet i wbiła go morze w sercę. Wtedy Warchaj zabił obie mamuny mieczem. Mora leżała na trawie i charczała.
- Ave’tiye pa... kydar...4 – brzmiały jej ostatnie słowa w chwili gdy łono Nastazji opuściło śliczne dziecko. Dziewczynka.
Mora Dusica umarła, a Warchaj i Nastazja bardzo płakali po jej śmierci. Spalili ja na łące gdzie zginęła. Dziecko na cześć Welesa, pana Nawi otrzymało imię Walaszka (Valaška). Rodzice przerwali poszukiwanie Niemal Człowieka i zamieszkali z driadami i lęsnymi ludźmi. Tymczasem na Nowej Ziemi...
- Przekabaciła na swą strone jedną z mor, zabiła króla dusiołków Gniotka, obroniła lęśnych ludzi przed wilkołkami, razem z mężem pokonała Żelaznego Potwora – kikimora zdawała relację Niemal Człowiekowi.
- Do grzyba pana! – wrzasnął król tłukąc ozdobny kruz o blat stołu. – Musi być na nią jakiś sposób! Jesteście bezużyteczni! – zwrócił się do kikimor i innych straszydeł. – Żeby takie hufce nie mogły sprostać jednej rusałce, jednemu wodnikowi i jednej morze!
- Mora już ubita, panie – wtrącił jakiś wąpierz – zabiła ją mamuna.
- Widziałem to w cebrze wody – burknął Niemal Człowiek.
- Panie, tegoście chyba nie widzieli – ozwał się jakiś dusiołek, a nastepnie wyjął zza pazuchy głowę wodnika. – Udusiłem króla Warchaja, by pomścić króla Gniotka. Któż jak ja, Dusiec.
- Ale Nastazja żyje – Niemal Człowiek nie był zadowolony.
- Panie, ja przed laty ustrzeliłem z łuku jej orła Magaja – rzekła jedna z ażach, lec zkról puścił to mimo uszu.
Westchnął i kazał napełnić ceber wodą. Zobaczył w nim Nastazję i Walaszkę. Królewna miała piękne, długie włosy barwy złota. Razem z matką pielęgnowała chorych na białą dżumę. Było to na polskeij ziemi w rejonie późniejszego Burus. Władca nad czymś zamyślił się.
- Skocz do kraju trolli – zwrócił się do leśnego człowieka – i przekaż mą wolę Gildensternowi.

*
Bert Gildenstern był największym z trolli; przewyższał wszystkie dęby. Na karku nosił osiem głów, tak jak niegdyś Gim Kireyen. Gdy poseł od Niemal Człowieka powiedział mu o Nastazji i Walaszce, potwór roześmial się; czy król kikimor nie mógł sam zabić dwóch bezbronnych rusałek? Nie wierzył w opowiadania o wyczynach Nastazji. Poszedł jednak chętnie na południe, bo pragnął się zemścić za zwycięstwo królowej Tuvy, a ponadto Niemal Człowiek obiecał mu przez posła wiele złota. Gdy szedł, ziemia się trzęsła, a niejedno drzewo padło pokotem. Morze, zwane obecnie Bałtykiem, przepłynął wpław z anic mając sobie różne żyjące wnim potwory. Wylądowal na plaży i poczał wypytywać rózne stworzenia o miejsce pobytu Nastazji i Walaszki.

*
- Ukryj się! – wrzasnęła Nastazja na widok trolla – olbrzyma pedzącego wprost na jej córkę.
- Nie zostawię cię matko! – protestowała Walaszka i rzuciła w kierunku trolla oszczepem.
Broń nie zdołała zabić Gildensterna. Matka i córka wskoczyły na dąb i szyły do trolla z łuku. Nastazja posłała strzałę w środkową głowę. Przebiła oko i uśmierciła łeb. Zaraz potem zrobiła to Walaszka zabijając kolejna głowę. Gildenstern ryczał z bólu i biegł w stronę dębu. Już wyciągał szponiaste łapy, by poszatkowac łuczniczki, gdy poczuł ból w nodze. To jeden z leśnych ludzi uderzył w nią wielką siekierą. Troll rozdeptał go drugą nogą, lecz Walaszka weszłą na najcieńszą gałązkę i cięciem długiego miecza pozbawiła Gildensterna głów żywych i martwych. Kudlaty kadłub z hukiem opadł na ziemię i brocząc czarną krwią stał się łupem kruków i wilków, aż matka i córka obróciły go w popiół. Na Nowej Ziemi poeł był blady jak płótno...
- Gildenstern zabity – trząsł się, a Niemal Człowiek gryzł łapy do krwi i ryczał jak wół. Królowa i królewna były na rosyjskiej ziemi.

*
W ziemi Kola mieszkał olbrzym Warchamiej, znajomy Niemal Człowieka. Był wysoki jak trzy jodły i wlaczył maczugą ciężką jak wieloryb. ,,Ciekawe czy i ten zginie’’ – myslał poseł z Nowej Ziemi. Warchamiej chetnie zgodził się na ,,ochronę pana Niemal Człowieka’’. Poseł przezornie nie powiedział mu o losie Gildensterna ale poradził zabrać na wyprawę paru towarzyszy. Olbrzym wziął dwóch. Była noc, gdy oczom Nastazji i Walaszki ukazał się w świetle ogniska ogromny mąż o płowej brodzie, wąsach i długich włosach.
- Czy czcigodne panie pozwolą ogrzać zgrabiałe palce przy ognisku? – wielkolud.
- Siadaj – odpowiedziała Nastazja, a olbrzym usiadł i pochwycil obie rusałki w potężne ręce.
Nastepnie zawołał drugiego wielkoluda. Zacisnął dłonie, lecz co to? Rusałki zniknęły. W zaciśniętych pięściach blondyn czuł rosnące ciepło, aż wrzasnął oparzony. Nastazja i jej córka zamieniły się w Światła i wyleciały olbrzymowi z garści. Nagle – płowy łeb zleciał z hukiem na ziemię, a po chwili drugi olbrzym został skrócony o czerep. Tak zginęłi dwaj Warchamiejowi towarzysze. Warchamiej zas czekał aż zabiją Nastazję i Walaszkę, a nastepnie wszyscy trzej mieli u Niemal Człowieka wymienić ich zwłoki na złoto. Czekał i czekał, aż wreszcie słysząc huk spadającej głowy zaniepokoił się i poszedł ich wołać. Pierwsze co zobaczył, to zwłoki dwóch olbrzymów o plowych i czarnych włosach na ucietych głowach. Zawył na ich widok, gdy wtem ujrzał Nastazję stojącą na piersi jednego z zabitych:
- Idź stąd, sługo Rykara i Niemal Człowieka – wołała donośnie – bo jestem sprawiedliwa i okrutna dla złych stworzeń. Razem z córką zabiłam tych dwóch, bo nas napadli. Jeśli chcesz nas napastować, to też zginiesz. – Warchamiej zapłonął gniewem i podniósł noge, by rozdeptać Nastazję, lecz nagle przewrócił się jak zrąbane drzewo. To Walaszka cięła mu nogę mieczem. . W świetle ogniska i blasku Srebroniowym ujrzał smukła, rudowłosą i zielonooką królową z mieczem w dłoni. Coś go tknęło.
- Janloitenaya! – wykrzyknął – loitena loviena, loitena loviena...5
Nastazja odrąbała mu głowę.
- Co on mówił? – spytała się córki.
- On się w mamie zakochał – odpowiedziała Walaszka.

*
- Warchamiej nieżywy... – mówił poseł leśny człowiek. – On i jego kamraci – Niemal Człowiek wściekły wyrzucił go przez okno.
W cebrze wody widział matkę i córkę idące ku Nowej Ziemi. Razem z nimi podążały rusałki, wodniki, leśni ludzie, żmijowie, Płanetnicy, Neurowie i Lynxowie.
- Nie będę narażać skóry – mruczał do siebie. – Niech Dusiec zgromadzi hufce i wyruszy by je powstrzymać.
Dusiołek rozwinął czarną chorągiew z czerwonymi ślepiami – godło kikimorskie, rozesłał wici dla kikimor, dusiołków i innych monstrów. Dołączyły do nich morskie potwory i krewni Warchamieja i Gildensterna chcący wróżdy. Owa armia stanęła na kontynencie i ruszyła na spotkanie z Nastazją...
Niemal Człowiek słuchał raportu wysokiego wapierza.
- Najezdnicy wycofali się zostawiając wielu zabitych. Po naszej stronie zginął graf Dusiec, trolle Gim, Swen i Dag Gildensternowie, olbrzym Berendej, smok Sowynycz i trzy kikimory. Tyle istot uśmierciła Krwawa Nastazja...
- Zakręt! – zaklnął Niemal Człowiek, a wąpierz wyjął coś z sakiewki. Mały, barwny kamyczek w kształcie serca, ociekający niebieską krwią.
- To jest nimfolit Krawaej Nastazji – powiedział. – Nasi zabili ją w boju, gdy walczyła w pierwszym szeregu. Teraz królową rusałek jest Walaszka Złotowłosa. Suka taka sama jak macierz, tez zabija wielu naszych... – ani Nastazja, ani jej córka nie zabiły Niemal Człowieka. Zginął on w erze dwunastej. Przez ten czas powstała przepowiednia, że

,,Niemal Człowieka zabije ten, którego ojciec nie był człowiekiem’’.

Nastazja zwyciężyła w ciagu życia siedemset straszydeł, a jej córka Walaszka – sześćset. Ta ostatnia umarła młodo, uśmiercona przez ogromnego kraba, nie zrodziwszy syna ani córki.

*
Tego dnia Sowica wiózł swoją łodizą wielu zmarłych do Nawi. Troll Swen Gildenstern, smok Sowynycz, jakiś Lynx, Żbiczanin z Man, królowa Nastazja.
- Teraz Dziwica posadiz mnie po prawej stronie swego tronu, a gdy umrze moja córka Walaszka, to zasiadzie po lewej – Sowica i zmarli milczeli, a Nastazja wciąż rozpamiętywała swe przewagi. Rzeka Nevedamaya (Niewiadoma) niosła łódź, aż ta osiadła na nawijskiej plaży. Zmarli wyszli na brzeg, a ich oczom ukazał się tron Welesa, przy którym stała Mokosza, a wokół unosił się Čart z Wyspy Przeklętej. Weles sądził, Mokosza broniła, a Čart oskarżał. Przyszła kolej na Nastazję.
- Była okrutna i pyszna, już w dzieciństwie głosiłą się piękniejsza od Dennicy. Była próżna i chciwa, zagarniala dla siebie wszystkie łupy straszydeł. Wymordowała wszystkie czarownice na sabacie z powodu jednej – oskarżał Čart, a królowa zlękłą się.
- Oszczędzała życie swych poddanych, nie była głucha na ich skargi, leczyła chorych, kochałą męża, synów i córkę, przed bitwą pożąlowała swych win, przebaczyłą Morze Dusicy – broniła jej Mokosza.
- A dlaczego zamierzała zdobyć Jasną Nawie z pomoca wojska? – spytał nagle Čart, lecz umilkł pod spojrzeniem Welesa.
- Nastazjo – przemówił pan Nawi – było w tobie i dobro i zło. Chciałaś zmieniać świat, a nie zmieniałaś siebie. Teraz zamieszkasz w Nawi Ciemnej, apotem wrócisz do swoich, by czynić pokutę – tak się stało.

1 Co jest?
2 Pani złota, miłosierna, zmiłuj się nade mną!
3 Pani złota, miłosierna, pan złoty, miłosierny
4 Pozdrawiam cię dziecię
5 Najpiękniejsza! Piękna ukochana, piękna ukochana...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz