W 1950
roku, na słynnym weselu w Pawlaczycy, podobno widziano gości z Ziem
Zachodnich – Sedinę i Sydonię von Borck, w czarnej limuzynie
prowadzonej przez czerwonego gryfa. Skąd wywodzi się nazwisko von
Bork? Pośrednio od boru. Posłuchajcie opowieści dziwnej treści.
Jarowit miał za
żonę śmiertelną kobietę Dodolę Perperune Gromorodną, Pochwist
– skrzydlatą syrenę Meluzynę, Rybołów – morską upiorzycę
Rybitwę, a samobójstwo Zajęczanki Płoszki uniemożliwiło jej
ślub z Miedwiedowem. Jednak Welesa nie chciała za mąż żadna
Enka, Wieszczyca Losu, czy niższe stworzenie, a było to za sprawą
jego wyglądu. Pokrywało go czarne futro, a z karku wyrastały trzy
głowy, z czego dwie rogate, a z pyska jednej – wyrastały dzicze
zęby. Choć był Enkiem, brzydotą dorównywał Čortom. Pewnego
razu przemierzał lasy nad Odirną i Morzem Srebrnym, na grzbiecie
czarnego rumaka.
- Kocha się nie za cokolwiek, lecz mimo
wszystko. Kocha się za nic – mówił kary wierzchowiec Welesa.
- Mówisz jak car – wodnik Ayałakay z
Nordlina – odrzekła jedna z głów.
- Nie jest ważne kto to powiedział,
ale czy to prawda – przemówił koń. – Ostatnio tak myślę, że
twoja siostra, przezacna Mokosza nie jest Ziemia, a tylko jej
opiekunką z mandatu Ageja... – gdy tak rozmawiali, najwyżej
umieszczona głowa Welesa nie zauważyła gałęzi. Nastąpiło
zderzenie i pan Nawi stracił równowagę pochyliwszy się w tył.
Stare strzemiona zerwały się i ten co jeszcze przed chwilą
rozmawiał ze swym koniem, teraz leżał na trawie. Krwawił. Ogier
coś mu rzekł, po czym dał susa w knieje. Biegł i biegł, aż
stanął dęba na oczach kilku dziewcząt w róznym wieku,
zabawiajacych się szmacianką. Zdziwiły się, gdy nagle zwierz
przemówił ludzkim głosem:
- Za mną! Mój pan jest ranny w głowę!
– po czym odwrócił się i począł biec.
- Gdzieś słyszałam o takowym, lecz
nie przypominam sobie – rzekła najstarsza z panien i pobiegła za
zwierzęciem.
- Uważaj na siebie, Borka! – wołała
jej przybrana siostra.
Dziewczyna dopędziła rumaka i
wskoczyła na jego grzbiet. Ciemniało jej w oczach i dzwoniło w
uszach od prędkiego galopu, lecz nagle zatrzymali się. Oczom Borki
ukazał się pleczysty mąż, pokryty czarnym futrem. ,,Czy to Čort i
rzuci się na mnie’’? – zadała sobie pytanie. ,,Nie, Čorty
mają krew zieloną, a jego jest krasna. Do tego musiał się mocno
potłuc’’ – litość zwyciężyła strach i dziewczyna
kawałkiem swego zielonego płaszcza, okrywającego czarną suknię,
obandażowała rozbity czerep. Dwa pozostałe nie odniosły obrażeń.
Tymczasem odnalazły ją przybrane siostry i towarzyszki zabaw.
Przeraził je widok dziwnego stworzenia. Tymczasem Weles odzyskał
przytomność. O nic nie pytając, wstał, pyskiem z którego
wyrastały dzicze szable i fajki ucałował dłoń pobladłej
krasawicy, wsiadł na wierzchowca i odjechał daleko, daleko...
*
Borka była
sierotą. Jej ojciec, książę Varpna, wraz z żoną, wyruszył
pewnego razu w podróż, aby swemu dziadowi pokazać dziecko – ją.
Wóz, którym jechali, zagłębił się w knieje boru, w miejscu,
gdzie dziś rośnie Puszcza Bukowa. Niespodziewanie zaroiło się od
zbójców, którzy błyskawicznie wycięli ochraniających konwój,
potem służbę księcia, zaś księżna Varpna zginęła, bo nie
można jej było oderwać od córeczki. Zbóje zdobyli wiele
kosztowności, gdy z kniei posypały się strzały, a z drzew ciskano
w nich oszczepami, sam herszt zginął ugodzony maczugą. To
miejscowe plemię leśnych ludzi, przez zające i ptaki
powiadomionych o napadzie, przybyło z odsieczą. Na odsiecz było za
późno, lecz wódź plemienny rozkazał ukarać ich za ,,krew
niewinnie przelaną’’. Niedawni mordercy teraz sami zostali
wymordowani, a zdobyte przez nich skarby, splamione krwią, wrzucono
do opuszczonej nory lisiej. Leśni ludzie przygarnęli ssącą
jeszcze pierś matki dziewczynkę i nadali jej imię Borka. Kochali
ją i nauczyli czcić pamięć pomordowanych rodziców. Opatrzony
przez nią Weles powrócił do innych Enków, lecz nie zapomniał o
dzielnej pannie. Gdy odjechał, spostrzegła, że ma na palcu
pięknie zdobiony drogimi kamieniami pierścień z elektronu (stopu
złota i srebra). Ślad po pocałunku dziwnej istoty. Weles odwiedzał
ją w kniejach, a ona polubiła te wizyty. Raz pozwolił jej nawet
powozić swoimi dzikami. Jednak siostry Borki i jej koleżanki lękały
się brzydkiego Enka, aż pewnego razu, ów spytał swą sympatię,
czy ma przybierać urodziwszą postać. ,,Nie – odrzekła Borka –
kocham cię takim, jakim cię Agej stworzył’’. Rozpromieniły się
wszystkie trzy twarze. ,,Jeśli zechcesz uczynię ciebie Perperuną
Nawi. Przyjmij ode mnie imię Welewitka, bo pokochałaś mnie,
szpetengo Welesa, na przekór mej szpetocie’’. Narzeczeni
obiecali sobie rychły ślub i wesele w lesie nad brzegiem Odirny.
*
Książę Sławica
z Sedinum z dworem, zatrzymał rumaka urzeczony pięknym widokiem. W
jeziorku przeglądała się smukła panna o długich, bursztynowych
włosach i lazurowych oczach. Nosiła czarną suknię i zielony
płaszcz, bursztynowe kolczyki, naszyjnik z jarzębiny, oraz wianek z
lilii, malw i chabrów. Borka nuciła piosenkę i przeglądała się
czy będzie piękna na ślubie i weselu. Na widok strojnego orszaku
wstała zmieszana i dygnęła. Sławica zsiadł z konia i u stóp
panny złożył złoty wieniec. Następnie ukląkł przed nią i
wyznał, że pragnie, aby była jego żoną i matką jego dzieci.
- Nie mogę panie – odmówiła Borka –
kocham, Welesa, pana Nawi – książę czym prędzej zawrócił.
Jednak pragnienie
poślubienie pięknej kobiety nie dawało mu spokoju, aż wreszcie
nakazał ją porwać i sprowadzić na zamek do Sedinum...
*
Borka płakała
całą drogę do siedziby księcia, aż na miejscu zabrakło jej łez.
Książę tymczasem radował się wielce, a na uczcie posadził
wychowankę leśnych ludzi po swej prawicy. Uczta trwała do północy
i w jej trakcie wypito wiele piwa, wina i wódki. Obgryziono do kości
pieczone woły i dziki, a niektórzy i niektóre, nie bacząc na
późniejsze przestrogi Przecława Słoty, znaleźli się pod stołem,
razem z psami. Goście gratulowali księciu wyboru tak cudnej żony.
Jedna tylko Ryngała (Ringala), siostra Sławicy, nie pragnęła jego
szczęścia. Zakochała się w księciu wyspy Rui (Rugii), lecz jej
brat zupelnie niespodziewanie, bez żadnego tłumaczenia, podał
wyspiarzowi czarną polewkę, pogrążając siostrę w smutku. Teraz
zapragnęła zemsty. Książę pil zatrutą wódkę, aż jego nos
poczerwieniał jak grzebień koguta. O północy, z pomocą służby
doczłapał do łoża i zasnął. Umarł we śnie, a rano jego
siostra oskarżyła nieszczęsną Welewitkę. Jej słowo znaczyło
tak wiele, że narzeczona Welesa miała zostać spalona na stosie.
Kara była pomysłu Ryngały – chciał okrucieństwem oddalić od
siebie podejrzenia. Skazaną przywiązano do pala i już po
ogłoszeniu jej rzekomej winy, miano podłożyć ogień pod stos, gdy
nagle... Powrozy pękły. Jakby z podziemi zjawił się Weles na
czarnym rumaku, a już po chwili panna znalazła się na jego
grzbiecie.
- Zlituj się nad nami pani Nawi; my nie
znaliśmy twej niewinności! – mieszkańcy Sedinum padali na kolana
i na twarze, błagając o litośc. Tymczasem narzeczeni pogalopowali
w siną dal.
To właśnie Borka Welewitka jest
pramatką rodu von Bork i ruskiego dziada grającego na lirze, Bojana
(Voyanus), określanego jako ,,Welesowe wnuczę’’. W jednej z
wersji z ,,Codex vimrothensis’’, owa dzielna panna przybrała
imię Kama, jej śliczna twarz zmieniła się w psi pysk z czarnymi,
rozpuszcznymi włosami, a ona sama stałą się matką ludzi z psimi
głowami, zamieszkującymi srebrnomorska wyspę Baltię (stąd –
Bałtyk). Jest to legenda Kynokefali, ja jednak nie uważam jej za
prawdopodobną.
*
Jaki los spotkał Ryngałę? Opowiada
się, że pewnego razu karmiła chlebem łabędzie na piaszczystym
brzegu Odirny. Ptaki powoli wyciągały szyje po kawałki kołacza, a
tymczasem ku księżnej podpłynęła grupka innych łabędzi. Te
pierwsze odpłynęły, a niespodziewanie...
- Za Welewitkę! – krzyknęły ludzkim
głosem i jęły dziobiąc Ryngałę i tłuc ją skrzydłami. Podobno
złamały jej rękę. Ta wrzeszczała wniebogłosy, lec zw pobliżu
nie było ludzi. Nieoczekiwanie, krzycząca ujrzała jak w rzece stoi
owa niewiasta, którą skazała na śmierć. Jytnas rozkazała
łabędziom, by przestały dręczyć Ryngałę, po czym uzdrowiła jej rękę i wróciła do Nawi. Owe łabędzie to były właśnie
navaci – ptaki nawijskie. Gdy Ryngała ochłonęła, podobno rozdał
swój majątek ubogim i zamieszkała w pustelni na jednej z wysp na
Odirnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz