,,W czasie ostatniej wojny jak piekło strasznej, pewien warszawiak walczący z hitlerowskim okupantem, w jakimś domu znalazł butelkę z jakimś płynem. [...] Wypił łyk i pomyślawszy życzenie znalazł się w Berlinie 1933 roku. Ujrzał Hitlera, a w kieszeni miał nabity pistolet. Czy zmieni bieg historii?'' - Jan Zygmunt Kowalewski ,,Legendy Mokotowa''.1
Aradvi,
córka Anej II nie miała męża ni dzieci. Nie zdążyła. Jeszcze
za życia matki przeprowadzała dziwne eksperymenty z metalami,
płynami, kamieniami; badała budowę ciała ryb, ptaków i owadów.
,,Co z niej wyrośnie''? - martwiła się matka. Zapraszała do
siebie majstrów z całego królestwa, nawet z Końców Świata, by
pokazywać im swoje pomysły. Padała nawet ofiarą wypadków przy
pracy. Widziano jak biegała po plaży zamieniona w żurawia, dropia,
strepteta, kurkę wodną, łyskę, derkacza nawet - po tym jednak
odzyskiwała swą zwykłą postać. Potem znów, często zaciskając
zęby, by się nie popłakać, brała się do pracy. Wreszcie 777
próba okazała się udana. Na plaży Jeziora Toropieckiego stał
długi i szeroki jak pięć rydwanów wehikuł.
,,Obły jak ryba, z przodu zakończony jakby świńskim ryjem, miał okna z błonami i dwa odnóża podobne do tych jakie mają koniki polne, aby móc nimi skakać. Pokrywała go królewska biel.'' - ,,Codex vimrothensis''
Było to
już po śmierci rodziców. Poddani wiedzieli, że nowa królowa coś
konstruuje, lecz nie wiedzieli co. Wielu stroiło sobie żarty z tej
materii.
- Nazwę go ,,Trojden'' na cześć
ojca - Aradvi przemówiła do wehikułu.
Otworzyła
drzwi i zaprosiła swych przyjaciół; leśnych ludzi, którzy nie
zwątpili w celowość tak żmudnej i zdawałoby się - bezcelowej
budowy.
- Najpierw go wypróbuję, czy
działa, a potem przekaże swym poddanym - zdecydowała królowa. -
Nie wiem czy działa, więc możecie opuścić jego wnętrze, bo
możecie zginąć - zwróciła się do leśnych ludzi.
- Jeśli masz zginąć, to my z tobą
- zaprzeczył Muka, praprzodek Wieletów.
Gdy
wszyscy weszli na pokład ,,Trojdena'', królowa zaczęła wciskać
drogie kamienie i perły w miękki blat stołu, nawilżony nieznanymi
do dziś płynami. Nagle - wehikuł czasu nie zmienił położenia.
Nadal stał nad brzegiem Toropiecka Lykanus, lecz inni byli jego
mieszkańcy. Było jakieś święto, bo szli do lasu i co to?
Zamieniali się w wilki. Wielu pod ta postacią obwąchiwało
wehikuł i pytało ,,co to jest''? Potem załoga widziała jak
lynxyjska królowa Rava jedzie na niedźwiedziu, jeszcze potem
Żbiczan do spółki ze straszydłami mordujących Zajęczan. Wojna
Enków z Čortami.
Wreszcie spełniło się marzenie Aradvi. Ujrzała zwierzęta ery
trzeciej. Oto plamista salamandra, wielka jak osiem niedźwiedzi,
pożera smoka zionącego ogniem. Z jeziora wynurzyły się ogromne
traszki, w erze dziewiątej, a nawet trzynastej znane tylko z Ojcowa.
Przez las sunęły żółwie jak te z greckiej ziemi, lecz wielkie
jak tury. Po niebie szybowały smoki i gryfy. W cieniu paproci,
wysokich jak limby, dwa bezskrzydłe smoki walczyły na śmierć i
życie. Jeden z nich wyglądał jak Lakerta
giganteja , lecz miał róg na nosie. Drugi
przedstawiał sobą niedźwiedzia o ogonie szczura i głowie
krokodyla. Inny smok obgryzał liście. Miał długą szyję i
chodził na tylnych łapach. Na grzbiecie miał dwa rzędy kolców, a
na potężnym ogonie - dwa rzędy czerwonych płyt. W jeziorze pływał jaszczur, z którego grzbietu wyrastał drewniany maszt, na którym
wiatr wzdymał biały, płócienny żagiel. Aradvi aż krzyknęła na
widok wielkiej jaszczurki z głową orła, lub sokoła. Muka wyszedł
z wehikułu, by dosiaść krokodyla z kaczym dziobem. Inni leśni
ludzie z przerażeniem obserwowali kraby i chlobęby jak krowy,
skorpiony jak słonie, czy wije długie niczym osiem żubrów.
Aradvi
ociagnęła za sznurek i wehikuł niczym wielki pasikonik skoczył by
można było obejrzeć inne cuda. Miałą przy sobie gruby ,,kodeks''
i materiały piśmiennicze.
- Chyba tu zostanę na dłużej, bo
bardzo mnie frapują te zwierzęta - rzekła. - Jak chcecie mogę was
cofnąć do ery dziewiątej? - zaproponowałą leśnym ludziom.
- Wolimy być z tobą - rzekła
szczerze leśna kobieta Malina.
Królowa
badała i opisywała przeróżne dziwne istoty z ery trzeciej w swym
dzienniku podróży. W erze dwunastej korzystał z niego Kosa
Owinniczew pisząc monumentalną ,,Animalistykę''. Jednak z czasem
Aradvi postanowiła zbadać też erę drugą. Uruchomiła wehikuł
czasu, lecz wówczas nie było jeszcze lądu, bo Mokosza dopiero miała
urodzić górę Triglav. Już miał zatonąć, gdy z fal wyjęła go
Jurata i pokazała podróżnym swe dzieci skryte w ziemskim Oceanie.
Podróżnicy w czasie wrócili do ery dziewiątej do Toropiecka. W
czasie ich nieobecności królową zastępowała jej przyjaciółka
rusałka Żywka. Teraz nadszedł czas, by wszyscy poddani dowiedzieli
się o wehikule czasu.
- Szaleju się najadła - szemrali
poddani - przecież to są duby smalone to co mówi! Lepiej by
wynalazła coś pożytecznego! - jednak znalazł się jeden chetny,
gotowy razem z królową odbyć podróż w czasie. Był nim wodnik
Mugor z rodziną.
- Mamy życzenie zobaczyć przyszłość
- rzekł Mugor, a Aradvi znów wcisnęła jakiś klejnot w miękki
blat stołu.
Wehikuł
czasu zniknął, lecz nigdy już nie wrócił do Toropiecka. Kara za
pychę chcącą poznać to czego nie można?
1
cytowana książka, jak też jej autor istnieją jedynie w wyobraźni
autora ,,Legendy''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz