niedziela, 7 kwietnia 2013

Baba Jaga


Baba Jaga (Vava Jaha) – najsłynniejsza z czarownic Roxu. Nikt, nawet ona sama, znająca liczne inne sekrety, nie wiedział ile ma lat. Powiadali o niej bajarze, że była ,,stara jak świat’’. Narodziła się jako siódma córka siódmej córki późną jesienią, w noc zaćmienia Księżyca. Jej narodzinom towarzyszyły znaki takie jak trwoga ogarniająca ludzi, ataki złych istot z lasów i moczarów, czy wreszcie piorun, który uderzył w blaszanego kurka na dachu kąciny.



Nim została nazwana Babą Jagą, nosiła w latach swej młodości imię Dziewa Jaga, później zaś – Ciota Jaga. Jako Dziewa Jaga była smukła i pełna dziewiczego wdzięku. Miała długie pukle o pięknej, miedzianej barwie i wielkie, pełne niewinności oczy koloru bławatków. Każdy kto na nią spojrzał, imaginował sobie, że jest łagodna i dobra. Jako Ciota Jaga nadal była piękna, lecz jej ciało nosiło już ślady niejednego porodu, twarz pokrywały zmarszczki, dłonie – odciski od ciężkiej pracy, a włosy zaczynały już siwieć. Jej serce zżerały ustawiczne gorycz i niepokój. Baba Jaga w ostatniej odsłonie swego żywota budziła strach. Była chuda prawie jak Kościej i wysoka. Miała skołtunione, siwe włosy, twarz gęsto usianą zmarszczkami, bliznami i brodawkami, długi nos, spiczaste uszy, tylko jedno oko, w którym widać było kozła (drugie przegrała w karty z Čortem Piekłosem), żelazne, kończyste zęby, obwisłe piersi i kościste kończyny o powykręcanych palcach zakończonych ptasimi szponami. Ponadto była zarośnięta brudem i miała donośny, męski głos. Ubierała się w brudną i połataną suknię ubogiej chłopki z Ludu Roksany.
Pierwsze czary poznawała jako Dziewa Jaga od swej babki Makryny, która była szeptuchą i zabierała swą wnuczkę na sabaty na szczycie Łysej Góry w Analapii. Kiedy Dziewa Jaga liczyła sobie dwunastą wiosnę życia, Makryna zabrała ją do ukrytej w Grzybowym Lesie, bazaltowej świątyni, źle widzianego przez wołwchów, wężokształtnego bożka Sof – Theobaldusa, czczonego na Atlantydzie i w Lemurii. Słowianie nazywali go zaskrońcem Łamaczem Kości. W czasie okropnych misetriów, wąż wbił swój ognisty język w srom dziewczyny, a ta zemdlała z bólu. Gdy oprzytomniała, powiedziano jej, że została czarownicą. Otrzymała własną miotłę do latania, kilka chowańców – czarnego kota, ropuchę, węża i kruka, oraz sotnię diasków – pomniejszych Čortów, mających spełniać każdą jej zachciankę. Czytała oprawione w skórę dziewic i pytonów czarnoksięskie księgi pełne straszliwych zaklęć i rytuałów. Uczęszczała na sabaty na Łysej Górze, w Dendropolis, Posanie, Babich Górach w Analapii, a raz nawet w Hercynii w dalekiej Germanii. Polubiła orgie i smak wódki. Zrazu korzystała z čortowskich mocy, aby leczyć, jednać miłość, odnajdywać zgubione rzeczy, przewidywać pogodę, lecz im częściej wzywała diasków na swe usługi, tym bardziej, niepostrzeżenie stwała się taka jak one. Jej serce napełniało się pychą z powodu poznania sekretów nieznanych jej towarzyszkom zabaw z dzieciństwa. Im więcej wypowiadała zaklęć, tym jej dusza, zrazu biała, szarzała, aż stała się czarna jak skóra nocnicy.
Podobała się młodzieńcom, dostrzegała jednak tylko jednego junaka – Borysa Kurjatycza. Ten jednak nie zauważał z kolei Dziewy Jagi, zadurzony w pięknej Mołenie. Czarownica czym prędzej uwarzyła napój miłosny, który miał rozpalić ku niej uczucie jej wybranka. Zadała mu ów afrodyzjak w kwasie chlebowym, lecz niestety, warząc go, pomyliła proporcje składników, co w efekcie dało silną truciznę. Borys Kurjatycz godzinami konał w męczarniach, Mołena zaś powiesiła się w oborze. Wiec skazał Dziewę Jagę na wygnanie za nieumyślne spowodowanie śmierci, ona zaś odchodząc rzuciła na swą rodzinną wieś przekleństwo, które sprowadziło pożar...
Jako Ciota Jaga wiele lat spędziła na dworze czarnoksiężnika Musulusa, tyrana Bałtów. Pod jego kierunkiem pogłębiała wiedzę magiczną i ogrzewała jego łoże. Po opuszczeniu Musulusa, resztę życia spędziła błąkając się po drogach i bezdrożach Roxu i budząc trwogę.
Przez długie wieki swojego życia Baba Jaga posiadła większą wiedzę czarnoksięską niż Hermes Trismegistos, Masiulis, Kirke, Medea, Punczkin z Bharacji, Jannes i Mambre – kapłani egipscy, wróżka z Endor, car Salomon Mądry, Szymon Mag, czy Elimas Bariesu. Potrafiła wróżyć z rozbitego jajka, jak też z jabłka toczącego się po porcelanowym talerzyku z Sinea; z lotu ptaków, kart, które Astarot wręczył królowej Malkieš Lysarayacie, trzewi zwierząt ofiarowanych Čortom, linii papilarnych, syku i trzasku żółwich skorup pękających w wiecznie płonącym ogniu z paszczy smoka, z chodu konia przechodzącego przez rozłożone włócznie, smaku uryny, koźlich kości, z patyczków i kamyków... Nie obce było jej też czytanie z oczu, którego nauczyła się od pewnej panońskiej strzygi. Powiadano o Babie Jadze, że zsyłała choroby i koszmary, bezpłodność na mężów i niewiasty, szaleństwo, zadawała pokuśniki w jadle i napoju, czytała w myślach i władna była przechodzić przez dziurkę od klucza. W wielkim, czarnym kotle warzyła burze z piorunami, tornada, gradobicia i śnieżyce, aby niszczyły chaty i pola. Lubowała się w trucicielstwie i powodowaniu poronień. Nie dawała spokoju zmarłym, wywołując ich bardzo często. Z wielką biegłością używała magicznego pisma aklo, hieroglifów egipskich, celtyckiego ogam i run z Nürtu. Naśladując wiedźmy z grodu Wołoczebnika, uczyniła siebie praktycznie nieśmiertelną, przez to, że oszukała Mar – Zannę chowając swą duszę przed jej bystrym wzrokiem w małym jajeczku w gniazdku sikorki na wyspie Ranie na Morzu Srebrnym. W ten sposób Mar – Zanna, którą nazywają Śmiercią nie mogła mocą swego lodowego ościenia oddzielić duszy czarownicy od jej ciała.
Baba Jaga przemierzała przestworza siedząc w drewnianym moździerzu i odpychając się miotłą. Mieszkała w chatce na kurzej nóżce, która potrafiła obracać się na wszystkie strony, a nawet poruszać się skokami. Jej locum otaczał płot, na którym zamiast garnków suszyły się ludzkie i zwierzęce czaszki, z których oczodołów wydobywało się nocą sine światło.
Powszechnie bano się jej okrucieństwa. Swymi żelaznymi zębami, oraz szponami zatrutymi trupim jadem, rozszarpywała i pożerała ludzi i zwierzęta od ryjówek i myszy po tury, żubry i niedźwiedzie. Nie gardziła też owadami, żabami, jaszczurkami, wronami, bocianami, a nawet muchomorami i wilczymi jagodami. Najchętniej pożerała dzieci, które wabiła do siebie słodyczami. Piekła je żywcem, dusiła zwisającymi do kolan piersiami, wycinała rzemień z pleców – wszystkich jej okrucieństw na wołowej skórze być nie spisał! Wśród tych nielicznych dzieci, którym udało się wyrwać z jej szponów były Janisław i Perlana oraz Vasylisa Czarodziejka.
Miała dwie córki – czarownice Sapuchę i Welindę.



Umarła w czasach Nerona. Kiedy analapijska królowa Wanda Dziewicza wraz z orszakiem udawała się przez stepy do Dendropolis z poselstwem do króla Roxu, Irosława, Baba Jaga zapragnęła ją pożreć. Gdy królowa wraz z drużyną nocowała na stepie, Baba Jaga zsyłała na nich wabiące sny, lecz jedynie niejaki Bogusław, znany z chciwości dał się skusić i został pożarty. Nie zdążyła go pożreć, gdy w jej chacie znaleźli się nagle Wanda, towarzyszący jej heros Opos ze Svamii, oraz pozostali wojowie, którzy się nagle przebudzili. Baba Jaga dobyła szabli – daru od króla ażdach i już chciała ich wszystkich pozabijać, gdy ugryzł ją do krwi sysun. Był to ten sam sysun, którego litościwa królowa Wanda nie pozwoliła zabić Oposowi, mimo, iż istoty te piły ludzką krew. Opos chciał zabić Babę – Jagę, lecz Wanda poprzestała na złamaniu jej miotły, w której zaklęta była moc czarownicy. Królowa Analapii chciała ją zabrać do Dendropolis na sąd króla Irosława, lecz Baba Jaga resztką swej magicznej mocy wypowiedziała przeciwko sobie pireńskie przekleństwo ,,virało’’, w wyniku którego pękło jej serce. Tym sposobem sama wyrzekła się swej nieśmiertelności, choć do dziś żyje w baśniach i utworach fantasy, jako jeden z nieśmiertelnych symboli ,,niesamowitej Słowiańszczyny’’

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz