wtorek, 18 kwietnia 2017

Bitwa Drzew








,,Koronowe czubki buków
Ledwo wychynęły z pąków,
Odmienione są i nowe,
Otrząsnęły się z uwiądu.

Gdy buki mają się dobrze,
Wbrew litaniom i zaklęciom - 
Splatają się czubki dębów,
Drzewa mogą żyć nadzieją.

Ja paprocie spustoszyłem,
We wszystkich sekretach węszę,
Stary Math ap Mathonwy
Nie wiedział ode mnie więcej.

Jakoź mam od Boga w darze
Władzę w dziewięciu odmianach:
Jam jest owoc wszechowoców
Z drzew dziewięciu nazrywanych - 

Z śliwy, pigwy, czernic, morwy,
Z gruszki i maliny,
Z czereśni czarnych i białych,
Z jagód jarzębiny.

Siedząc sobie w Fefynedd,
Grodzie znacznej siły,
Patrzałem: drzewa i zieleń
Szparko dokądś śpieszyły. 

Wzgardziły swą szczęśliwością,
Chętka je napadła,
By co rychlej kształt otrzymać
Liter abecadła.

Wojom było dość nieswojo,
A wędrowcom - dziwno,
 Że znów swary odżywają,
Jakie niecił Gwydion:

Toczył się popod językiem
Bój na śmierć i życie,
Inna zasie walka wrzała
W głowie, k'potylicy.

Olchy idąc w pierwszej linii,
Wszczęły to zmaganie;
Później wierzba, jarzębina,
Ale z ociąganiem.

Ostrokrzew ciemnozielony
Chwacko w boju stawał
Uzbrojony w liczne groty,
Dłoniom ból zadawał.

Gdy dąb prędkie stawia kroki,
Ziemia, niebo dźwięczy;
'Dzielny Wartownikiem Bramy'
Zwie go każdy język.

Mężny był ostry janowiec
I bluszcz w pełnej krasie,
Leszczyna była im sędzią
W tym magicznym czasie. 

Jodła brutalna i dzika,
Dalej jesion srogi
Ni o piędź nie ustępuje,
Do serc szuka drogi.

Choć arcyszlachetna, brzoza
Późno staje zbrojna;
Nie z przyczyny tchórzliwości,
Lecz, że jest dostojna.

Wrzos niósł ludziom pocieszenie,
Co ustali w znoju,
Zaś topole, tak odporne,
Zmogły trudy boju.

Niektóre z nich porzucono
Na wojennym placu,
Bo tęgo je zdziurawiła
Siła nieprzyjaciół.

Sierdzista była winorośl
W więzów - giermków gronie;
Zawsze gromko ją wysławiam
Przed władcą w koronie.

Krzepkim wodzem jest tarnina
Z cierpką swą jagodą,
Tudzież biały głóg niemiły
Odzian tąże modą;

I chyża w pościgu trzcina,
Janowiec ze swym plemieniem,
Mietlica źle się sprawiała,
Nim nie przyszło poskromienie.

Smętnie w pobok bitwy stanął
Wiano rozsypujący cis,
Z olchą dla ognia oporną
Pośród żaru co się tli.

Oraz szczęsna dzika jabłoń
Roześmiana dumnie,
Z Gorchana do Maeldrew
Wspiera się o turnię.

Ligustr razem z wiciokrzewem
Żyją gdzieś schowani,
Niebiegli w wojennym fachu,
Takoż sosna, dworna pani.

Lecz i ja, choć mną wzgardzono,
Bom jest mały smyk,
Z wami, drzewa, w hufcu byłem
Na błoniu Goddeu Brig''

- walijski poemat ,,Cȃd Goddeu'' [w]: Robert Graves ,,Biała Bogini''







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz