,,8 kwietnia 1891 r. władze miejskie Tarascon postanowiły przywrócić zarzucony w 1788 r. tradycyjny pochód związany z legendarnym smokiem z tych okolic, zwanym Tarasque. [...] Paryżanie powiedzą zapewne, że mistrz pióra, A. Daudet, chcąc pocieszyć swego bohatera Tartarina po nieszczęsnych przygodach w Afryce (aluzja do Tartarin de Tarascon tegoż pisarza - przyp. tłum.), podsunął mu pod rękę (czy raczej pod karabin) smoczysko godne jego osiągnięć. Ale w rzeczywistości, jeśli legendarny Tarasgue został pokonany, stało się to bardzo dawno, zaraz po tym jak armia rzymska zajęła Tarascon. Jeśli wierzyć legendzie, kraina ta drżała z lęku przed grasującym smokiem, o cielsku długości 23 stóp i szerokości 5 stóp. Potwór ten żył w wodach Rodany, które opuszczał od czasu do czasu, by schrupać jakiegoś mieszkańca. Smoka postanowiło pokonać szesnastu odważnych młodzieńców. Nawet połowa z nich nie przeżyła tego pojedynku - zostali pożarci przez bestię, która tego dnia odznaczyła się szczególnym apetytem. Wtedy to święta Marta z Saintes - Maries - de - la - Mer, zdecydowała zmierzyć się z potworem. Trzymając wysoko uniesiony krzyż, pokropiła święconą wodą Tarasque'a, który właśnie miał ją pożreć. Smok położył się natychmiast u jej stóp i stał się łagodny jak baranek. Następnie delikatna dziewczyna przeprowadziła go na sznurku przez całe miasto wśród osłupiałych mieszkańców, którzy uznali to za cud. Dla upamiętnienia tego niezwykłego wydarzenia dwa razy w roku mieszkańcy Tarascon organizują pochód, podczas którego straszliwego Tarasque'a z kartonu i z nieprzemakalnej skóry prowadzi przez miasto niewinna dziewczyna'' - Paul - Henry Plantain ,,Zwierzęta w tamtych czasach'' [w]: Pierre Miquel, Jacques Poirier ,,Tak żyli ludzie. W czasach pierwszych automobili''
poniedziałek, 30 kwietnia 2018
Powrót smoka
Czy Adam i Ewa byli olbrzymami?
,, [...] Starożytni Grecy rozwiązywali tę zagadkę za pomocą mitologii: wielkie kości należały albo do Gigantów, którzy ośmielili się walczyć z bogami Olimpu i zostali zrzuceni na ziemię, albo do herosów w rodzaju Orestesa czy Ajaksa. Jeszcze w II w. n. e. pokazywano w Arkadii geografowi Pauzaniaszowi mogiłę Orestesa, którego szkielet jak mówi podanie, mierzył siedem łokci.
Istnieją również świadectwa z czasów starożytnego Rzymu. Cesarz Hadrian (117 - 138) wzniósł mauzoleum w okolicy Troi, akurat w tym miejscu, w którym woda wypłukała szkielet o długości 11 łokci. Stwierdzono, że należał do Ajaksa. Jego ząb przesłano w darze cesarzowi Tyberiuszowi, który rozkazał geometrze o przezwisku Pulcher zrekonstruować twarz olbrzyma.
Jak opowiada Swetoniusz, cesarz August utworzył przy swym dworze na Capri coś w rodzaju pierwszego w Europie muzeum paleontologicznego, w którym można było obejrzeć kości nadzwyczajnej wielkości.
Cóż tam mówić o starożytnych Grekach i Rzymianach, skoro przed 300 - 400 laty nie uważano za wyraz ciemnoty uznania szczątków gigantycznych zwierząt za resztki szkieletu, na przykład, legendarnego Rolanda.
Wielkie Leonardo da Vinci i Francuz Bernard Palissy byli przekonani, że gigantyczne kości należą do wymarłych zwierząt, ale jeszcze na początku XVIII w., [...], lekarz i przyrodnik F. Bruckmann musiał na serio walczyć z tezą, że kości takie są szczątkami dawnych olbrzymów. Po zbadaniu 'ogromnej jak stół czaszki', znalezionej nad Dunajem w Krems, usiłował przedstawić, jak mógł wyglądać taki gigant i jak wyglądałaby jego twarz i szczęki. Podobne monstrum mogłoby spożywać byki na zakąskę! Nie są to więc żadni ludzie - giganty, twierdził Bruckmann, lecz zwierzęta z gatunku słoni. Ich kości przykrył ił i glina podczas potopu czy jakiejś wielkiej powodzi. W tym samym czasie jeden z rzeczywistych członków francuskiej Akademii Nauk po dokonaniu żmudnych obliczeń doszedł do bezspornego jego zdaniem wniosku, że wzrost Adama wynosił 37 metrów i 73 centymetry, a Ewa, jak przystało na pierwszą damę świata, była trochę niższa - 36 metrów i 19,5 centymetra, Czyż nie doskonale dobrana para małżeńska?'' - Witalij Łariczew ,,W poszukiwaniu przodków człowieka''
Mrównik
Mrównik
zajmuje w Afryce (na południe od Sahary, na sawannach) niszę
ekologiczną mrówkojadów. Sam reprezentuje osobny rząd
słupozębnych, którego jest jedynym przedstawicielem. Prowadzi
nocny tryb życia. Mierzy do 1,6 m długości + 40 – 60 cm ogon. Ma
ciemnoróżową skórę pokrytą brązowym włosiem. Oczy i uszy
duże, pysk podobny do świńskiego ryja. Pękaty kadłub, łapy
uzbrojone w ostre pazury, ogon krótki i silnie umięśniony. Mrównik
znakomicie kopie nory w glebie.
Odnośnie jego
nazwy potrzebne jest sprostowanie – mrównik wcale nie może
strawić … mrówki! Odżywia się wyłącznie termitami, te zaś
mimo potocznej nazwy ,,białych mrówek’’ należą do
całkiem innej grupy owadów. Termitiery rozdrapuje ostrymi pazurami,
a ich mieszkańców chwyta długim, lepkim językiem.
Ciąża ma
miejsce w październiku, lub listopadzie. W miocie rodzi się 1- 2
młodych.
Mięso mrównika
jest jadalne. Być może z tego powodu (a także z uwagi na wygląd)
omawiany słupozębny otrzymał nazwę ,,prosięcia ziemnego’’.
niedziela, 29 kwietnia 2018
Łuskowce
Łuskowce
zajmują niszę ekologiczną szczerbaków w Azji i Afryce. Są starą
grupą ssaków – ich najstarsi przodkowie znad jeziora Messel w
Niemczech niewiele się różnili od współczesnych przedstawicieli
tej grupy. Nazwę omawianych zwierząt utworzono z powodu
pokrywających je rogowych łusek barwy szarej, lub żółtobrązowej.
To właśnie z ich powodu łuskowce otrzymały nazwę ,,dżunglowych
karpi’’. Pełnią one funkcje ochronne. Zaatakowany łuskowiec
zwija się w kulę, a jego łuski się odchylają. Zwierzę, które
wsadzi pysk, lub łapę między owe ,,dachówki’’ czeka bolesna
nauczka. Czasem lampartom udaje się rozwinąć łuskowca – wtedy
czeka je atak ostrych pazurów. Łuskowce nie mają zębów, ani
małżowin usznych. Ich tułów zdaje się zlewać z długim ogonem.
Mierzą od 0,7 – 1,7 m długości (największym gatunkiem jest
pangolin z Indii i Azji Południowo – Wschodniej, jego nazwa po
malajsku znaczy ,,zwijać się’’). Żyją zarówno na
sawannach jak i w lasach tropikalnych – równie sprawnie poruszają
się o stepie jak i w koronach drzew. Potrafią też pływać. Zdenek
Veselovsky w książce ,,Głosy dżungli’’ pisał o
łuskowcu – uciekinierze z praskiego zoo, który przepłynąwszy
Wełtawę dotarł aż do dzielnicy Letna. Tam jednak ktoś pomylił
go z krokodylem i zastrzelił.
Ich
długie języki (zaopatrywane w lepką substancję przez ogromne
ślinianki) łapią mrówki, termity (termitiery są uszkadzane
ogromnymi pazurami), a u nadrzewnych gatunków – także osy. Brak
zębów rekompensuje rogowa wyściółka żołądka. Z powodu
ograniczonego jadłospisu są bardzo trudne do hodowli w ogrodach
zoologicznych.
W
miocie jedno młode noszone na plecach.
Niestety
nawet łuski nie chronią ich przed ludźmi. Ada Wińcza w
,,Opowieściach z sawanny i buszu’’ wspomina o nazywaniu w
Afryce łuskowca ,,zwierzęciem, na które chętnie się patrzy’’
z powodu zastosowania łusek przez rdzenną ludność do celów
magicznych. Tych samych, które miały chronić, a nie być przyczyną
zguby.
sobota, 28 kwietnia 2018
Głuptaki
Głuptaki
należą do rzędu wiosłonogich, a ich krewnymi są pelikany,
kormorany i fregaty. Nazwę utworzono z powodu ich ufności wobec
ludzi nasuwającej skojarzenia z … głupotą. Kosztowała ona życie
wiele głuptaków, zwłaszcza w XIX wieku, kiedy miliony rozmaitego
ptactwa zamordowano, aby mieć surowiec do wyrobu modnych wówczas
,,rejerów’’, lub .,egretów’’. Podobnie
,,głupimi mewami’’ nazywano albatrosy, które na lądzie
są powolne i łatwe do złapania.
Są to ptaki
morskie gnieżdżące się u wybrzeży Europy (północno –
zachodniej), Ameryki Północnej i Południowej (w tym na Hawajach i
na Galapagos). Dziób spiczasty najczęściej w barwie
szaroniebieskiej o jasnym odcieniu (na Hawajach żyją głuptaki
czarnoskrzydłe z żółtymi dziobami, czarnymi u nasady i czarnymi
skrzydłami podkreślonymi w nazwie). Upierzenie białe (u głuptaków
z wybrzeży Europy i Ameryki Północnej na głowie występuje jasne,
żółto – brązowe zabarwienie). Nogi krótkie, blisko siebie
ustawione o palcach spiętych błoną pławną; ułatwiają
poruszanie się w wodzie. Na Galapagos żyją głuptaki
niebieskonogie, zwane srokatymi o białym, lub pomieszanym z ciemnym
brązem upierzeniu i głuptaki czerwononogie. Żywią się rybami, po
które pikują nieraz z dużej wysokości w głąb wody z
przyciśniętymi do tułowia skrzydłami (podobnie jak pelikany
brunatne i prawdopodobnie … wymarłe pteranodony). Zakładają
kolonie lęgowe na plażach, lub nadmorskich skałach. W czasie toków
obydwa ptaki kręcą się wokół siebie i ruszają szyjami, oraz
wydają gwiżdżące i świszczące odgłosy. W lęgu najczęściej
dwa jaja, zaś pisklęta pokryte białym puchem są gniazdownikami. U
niektórych gatunków (podobnie jak u orłów) występuje tzw.
kainizm – silniejsze pisklę nie dopuszcza słabszego do
przetrawionego przez rodziców pokarmu, a w końcu zadziobuje
współlokatora gniazda. Do głuptaków należy 9 gatunków.
piątek, 27 kwietnia 2018
Oniricon cz. 398
Śniło mi się, że:
- pisałem posta o Krystynie Pawłowicz, w którym dowodziłem, że ma ona trudny charakter, ale też rację,
- w prasie wielu autorów (w tym Konrad T. Lewandowski) pisało, że tęcza jest brzydkim zjawiskiem i powinna kojarzyć się tylko z homoseksualizmem,
- wieczorem szedłem z Mamą po ulicy, po przeciwnej stronie szło dwóch wyrostków, zaś za nami dwóch innych chłopaków; jeden z nich nosił okulary; baliśmy się ich i przyspieszyliśmy kroku, oni zaś zaatakowali nas,
- na odległej planecie przypominającej Ziemię nieskażoną cywilizacją, bogini Mokosza wtłoczyła ludziom do głów Kodeks Ziemi nakazujący: nie niszczyć przyrody, żyć na poziomie paleolitu, chodzić półnago i boso (tylko Eskimosi byli z tego zwolnieni), czcić Lecha jako boga i uważać się za Lechitów,
- w jednej z prac Williama Blake'a pojawia się indyk zwany Grubą Kobietą; dotknięcie jego ogona powodowało zmianę płci,
- spotkałem pana Andreusa ov Leovishinera i stegozaura,
- zostałem politykiem; konserwatystą broniącym przyrody i uznałem, że niezależnie jak ludzie mnie ocenią, będę postępował zgodnie z sumieniem,
- z mojego pępka i podudzi wydobywało się czerwone światło,
- pewna wróżka wzniosła sobie zamek według projektu Borisa Vallejo, gdy przyszli tam złodzieje, aby kraść klejnoty, wróżka zamieniła ich w kamienne posągi; raz w roku jeden z nich ożywał i mógł opuścić zamek, potem moc wróżki osłabła i kiedy chciała zamieniać w kamień szczury, te zamieniały się w nutrie i króliki; zobaczyłem brązową norkę i podeszła do mnie mówiąca kuna leśna, która chciała mi przegryźć gardło; w tym śnie wystąpił kolega ze studiów Pavlas ov Vieckov,
- szukałem w Internecie informacji o czasopismach pornograficznych ,,Cats'' i ,,Twój weekend''.
,,Wampir z KC''
,,Tu na
razie jest ściernisko
Ale będzie
San Francisco
A tam gdzie
to kretowisko
Będzie
stał mój bank’’
- Golec u
Orkiestra ,,Ściernisko’’
W
kwietniu 2018 r. przeczytałem
,,Wampira z KC’’
- trzeci, ostatni tom trylogii fantasy Andrzeja Pilipiuka o wampirach
z Warszawy. Akcja prezentowanych opowiadań rozgrywa się w ostatnich
latach PRL – u i pierwszych latach III RP (ok. 1988 – 1992) w
Warszawie, Łebie, Poznaniu, Nowym Jorku i na środku Bałtyku w
drodze do Szwecji. Tak jak w poprzednich tomach bohaterami są
wampiry: głupiutka Gosia Bronowska, ślusarz Marek i spawacz Igor,
ich przyjaciele i wrogowie (w tym tomie niektórych z bohaterów
trylogii czeka śmierć…).
Z
postaci historycznych pojawia się pierwszy sekretarz gen. Wojciech
Jaruzelski (1923 – 2014), który pod brązowymi okularami skrywał
niebieskie oczy z wrzecionowatymi, demonicznymi źrenicami. Osobiście
przybył na kontrolę wydziału ,,Z’’ ubecji zajmującego się
zabijaniem istot baśniowych (,,Z’’ jak zabobon) gdzie urzędował
major Adolf Nefrytow. Jaruzelski przekazał ubekowi sekret jakim był
zbliżający się upadek komuny i nakazał się przystosować się do
nadchodzącej, kapitalistycznej rzeczywistości. Oznaczać to miało
współpracę byłych komunistów z wampirami w celu zdobycia
nieśmiertelności. Co ciekawe w tym opowiadaniu Jaruzelski pił …
alkohol, choć przecież podobnie jak Hitler uchodził za abstynenta
(mówił o tym w wywiadzie udzielonym Teresie Torańskiej w książce
,,Byli’’).
Podobnie
jak w poprzednich tomach również w ,,Wampirze
z KC’’ znajduje się
mnóstwo ciekawych odwołań do rozmaitych wierzeń jak i do
popkultury.
Jednym
z wrogów Marka, Igora i Gosi był zamieniony w wampira,
przedwojenny, żydowski właściciel kamienicy na ul. Kawęczyńskiej,
lichwiarz Aron Hosenduft (hańba temu kto widzi w tym antysemityzm
;). Wraz ze zmianą ustroju powrócił do Polski, aby od lokatorów
kamienicy, w tym bezrobotnych po upadku fabryki wampirów żądać
wysokiego czynszu. Zdziwienie bohaterów wzbudziło to jak Żyd –
człowiek, któremu religia surowo zabrania spożywać krew pod
jakąkolwiek postacią, został wampirem. W wierzeniach żydowskich
też występują wampiry (Lilith, aluka, estrie) zawsze jednak
przybierają postać … kobiety. Przy okazji Autor, zdaje się,
wyśmiewa dawniej powszechną, ludową wiarę w używanie przez Żydów
krwi chrześcijańskich dzieci w obrzędach (jeszcze teraz trafiają
się głupi ludzie, którzy w to wierzą), poprzez postać Żyda –
wampira. Raczej trudno znaleźć człowieka tak głupiego by brał tę
postać dosłownie, chociaż patrząc jacy ludzie publikują w
Internecie to kto wie…
Z wierzeń
słowiańskich został zapożyczony magiczny kwiat paproci. Rósł w
podwarszawskim lesie i zakwitał w Noc Świętojańską. Nie był
wcale ładny – przypominał ludzkie oko na łodydze. Miał za to
moc spełniania życzeń. Jednak wampiry go nie zerwały ponieważ
rósł na terenie Kampinoskiego Parku Narodowego.
Ciekawym
nawiązaniem do słowiańskiej demonologii ludowej jest motyw majora
Nefrytowa zastawiającego w lesie pułapki na krasnoludki (ukłon w
stronę Pomarańczowej Alternatywy i filmu ,,Kingsajz’’),
oraz trującego mieszkające w Wiśle syreny i rusałki.
Do
słowiańskiej (znanej w Rosji, Polsce, Czechach i na Słowacji)
baśni o dwunastu miesiącach, w której zła macocha kazała
pasierbicy szukać w zimowym lesie kwiatów lub jagód prawdopodobnie
nawiązuje opowiadanie o robotnikach, którym biurokraci chcący
skompromitować dyrektora kazali szukać grzybów w lesie zimą. Na
szczęście dzięki robotnikom wampirom cała przygoda skończyła
się dobrze.
Baśniowa
jest również postać warszawskiego czarodzieja, którego Marek i
Igor uratowali przez milicją. W podzięce otrzymali od niego nasiono
drzewa zwanego sierotnikiem. Drzewo to było mocno trujące, co
upodabnia je do rosnącego rzekomo w Indiach drzewa Bohun Upas z
wierzeń średniowiecznych, a także, dzięki mocy absorbowania
metali z ziemi, miało rodzić pieniądze, co z kolei stanowi
nawiązanie do ,,Pinokia’’ Carla Collodiego (Lis i Kot
oszukały pajacyka każąc mu zakopać w ziemi pieniądze, aby
wyrosło z nich drzewo). Jednak moce sierotnika wbrew pozorom nie
były oszustwem…
Uciekając
do Szwecji (ślad fascynacji Pilipiuka Skandynawią) przez Bałtyk,
trójka wampirów natknęła się na Latającego Holendra –
przeklęty statek z legend marynarskich. Był on XVIII – wiecznym
kliprem herbacianym, na którym roiło się od poltergeistów
(złośliwych duchów).
Do
dawnej, odesłanej już do lamusa wiedzy o świecie należą robaki
zębowe powodujące ból zębów, w które wierzono od starożytności
aż po XIX wiek. Badania nad nimi prowadził współpracujący z
ubecją dentysta konował, TW ,,Biały
Kieł’’, który
zajmował się fabrykowaniem czaszek wampirów z czaszek ludzkich i
trzonowych zębów końskich. Miały one postać białą i wydłużoną.
Obecnie wiemy, że za przypisywane im działanie odpowiadają
bakterie.
Z
pseudonaukowej, podszytej okultyzmem teorii austriackiego psychiatry
Wilhelma Reicha (1897 – 1957) został zapożyczony orgon –
energia kosmiczna zapewniająca min. udany orgazm jak i opady
deszczu. W książce, amerykańscy łowcy wampiry używali czujników
zasilanych orgonem do wykrywania swych ofiar.
Nestor
warszawskich wampirów, hrabia Xawery Prut okazał się rozpustnym
targowiczaninem, który ledwo uniknął zasłużonego powieszenia w
1794 r., nienawidzącym Kościuszki i bohaterskiego szewca
Kilińskiego, nie wyciągającym żadnych wniosków z ,,błędów
młodości’’, a do
tego masonem i satanistą odprawiającym czarne msze w podziemnych
grotach. W końcu jego chciwość i inne odrażające zbrodnie
zostały przykładnie ukarane.
Jako
satyra na ,,Sagę
Zmierzch’’ pojawia
się gdzieś w tle Eduard Coolen (jego pierwowzorem był oczywiście
Edward Cullen), który w zemście za śmierć Adalberta Coolena,
zamienionego w stonkę ziemniaczaną, zlecił unicestwienie
warszawskich wampirów amerykańskiej Fundacji Helsing zajmującej
się tępieniem tego typu istot.
Sama nazwa
fundacji nawiązuje do postaci holenderskiego łowcy wampirów
Abrahama van Helsinga, który po raz pierwszy pojawia się w powieści
,,Drakula’’ Brama Stokera.
Gosia
marzyła, że po przybyciu do Szwecji będzie mogła pić krew …
dzieci z Bullerbyn, ich potomków, lub nawet samej Astrid Lindgren
(znów daje o sobie znać fascynacja Pilipiuka Skandynawią ;).
Po
gwałtownej śmierci w wyniku zadławienia się schabowym, babcia
Bronawska ożyła jako wampirzyca i z pomocą swych przyjaciół
emerytów – weteranów AK założyła firmę komputerową
,,Vampirella’’, w której ostatecznie znaleźli pracę
członkowie jej skomunizowanej rodziny. Sama Vampirella była
wampirzycą – superbohaterką z amerykańskiego komiksu Forresta J.
Ackermana i Triny Robbins z 1969 r.
Z horrorów
H. P. Lovecrafta pochodzi fikcyjna, magiczna księga ,,Necronomicon’’
z wielkim mozołem odczytywana przez wampira Profesora mieszkającego
na terenie warszawskiego zoo. Dzięki zawartym w niej zaklęciom
Profesor potrafił zamieniać się w komary i koty co wykorzystał w
obronie przed Fundacją Helsing.
Pojawiają
się też bohaterowie z innych dzieł Pilipiuka. Jakub Wędrowycz i
jego kumple Semen płynęli do Szwecji, aby tam przemycać bimber,
lecz na Bałtyku trafili na pokład Latającego Holendra i spotkali
trójkę warszawskich wampirów. Połączyli siły do wspólnej walki
z poltergeistami. Gosia, Marek i Igor byli jedynymi wampirami, które
wyszły żywe ze spotkania z Wędrowyczem.
Można też
przeczytać o biznesmenie Grążelu, z powodu tuszy przezywanym
Hipopotamem, lub Żabą, (odsyłam do posta: ,,Wielki powrót ‘Oka
jelenia’, czyli ‘Sowie zwierciadło’’) od którego firma
windykacyjna Adolfa Nefrytowa (teraz już: Adama Nefrytowskiego), w
której po upadku komuny znalazły zatrudnienie wampiry, ściągnęła
pieniądze, oraz młody historyk Robert Storm, który śledził
historię wydziału ,,Z’’ ubecji i nawet rozmawiał z samym
wampirem Markiem, teraz biznesmenem.
Książka
krytykuje zarówno utopijny, zbrodniczy komunizm (z jego relatywizmem
moralnym, powszechną nędzą, brakiem szacunku dla cudzej własności,
masową kontrolą społeczeństwa – na wczasach przyjmującą
postać kaowca, ubeckim terrorem, biurokratycznymi absurdami,
współpracą z reżimami w Libii, Korei Północnej i w Sudanie oraz
ateizacją), ale też dziki, nie liczący się z żadnymi zasadami
moralnymi kapitalizm początku lat 90 – tych XX wieku. Nader często
jego zręby budowali byli komuniści, wcześniej uczeni, że
kapitalizm polega na wyzysku, więc teraz próbujący to wcielać w
życie. Sam Pilipiuk uważa się za paleokapitalistę i byłego
korwinistę, tzn. uważa, że kapitalizm sam z siebie jest dobry, o
ile przestrzega zasad moralnych wywodzących się z etyki
chrześcijańskiej (co niestety bardzo rzadko się zdarza :(. Jedną
z zalet książki jest duża dawka humoru, zwłaszcza w opisie
nowobogackiej rodziny hrabiów Bronawskich (dawnych komunistycznych
aparatczyków noszących nazwisko Brona). Głowa tej rodziny jeszcze
bardziej patologicznej niż Kiepscy chciał uchodzić za arystokratę
i kapitalistę, lecz nie miał pojęcia ani o jednym, ani o drugim. W
rezultacie doprowadził do plajty fabryki Drucianki, która wcześniej
przetrwała rewolucję 1905 r,, obie wojny światowe i wprowadzenie
komunizmu. Szczególnie humorystyczny jest opis rodziny Bronawskich w
kościele na mszy żałobnej za duszę babci Adelajdy – kiedy to
nie mając nawet elementarnej wiedzy o religii katolickiej zupełnie
nie potrafili zachować się. W końcu nawet mówiąca suka Luna od
nich uciekła… Przesłanie jest bardzo budujące: nawet wampiry
mają więcej honoru od komunistów ;).
czwartek, 26 kwietnia 2018
Biali Indianie
,,Koncepcja, że w Ameryce żyje plemię 'jasnych' ludzi albo 'białych Indian', istniała, od kiedy Kolumb stwierdził, że widział wielu rdzennych mieszkańców, którzy byli 'biali jak my'. Później konkwistadorzy twierdzili, że trafili u Azteków na salę pełną 'mężczyzn, kobiet i dzieci o białych z urodzenia twarzach, ciele, włosach i rzęsach'. Legenda 'białych Indian' najbardziej żywa była w Amazonii, gdzie pierwsi hiszpańscy odkrywcy, którzy spłynęli Amazonką, opisywali wojowniczki jako 'wysokie, o bardzo jasnej skórze'. Wiele z tych legend wzięło się niewątpliwie z istnienia plemion o wyraźnie jaśniejszym kolorze skóry. Jedna grupa niezwykle wysokich jasnoskórych Indian we wschodniej Boliwii nazywana była Yurucares, co dosłownie znaczy 'biali ludzie'. Yonomami z Amazonii byli także za sprawą koloru skóry znani jako 'biali Indianie', podobnie jak Wai - Wai z Gujany.
W czasach Fawcetta tak zwana 'kwestia białych Indian' przydawała wiarygodności teorii dyfuzjonistycznej, zgodnie z którą Fenicjanie albo inny lud z Zachodu, taki jak Atlantydzi albo Izraelici, przed tysiącami lat dotarł do dżungli. [...]'' - David Grann ,,Zaginione miasto Z. Amazońska wyprawa tropem zabójczej obsesji''
Żydowscy przodkowie Indian
,,Według Biblii w 722 p. n. e. wojska asyryjskie wywiozły i rozproszyły dziesięć plemion z północnego królestwa Izraelitów. Ich dalsze losy od dawna zastanawiały uczonych. W połowie XVII wieku Antonio de Montezinos, sefardyjski Żyd, który uciekł przed inkwizycją, twierdził, że znalazł potomków tych plemion w amazońskiej dżungli - ziemi, 'gdzie nigdy nie mieszkał człowiek'. Niektórzy Indianie odezwali się do niego po hebrajsku, mówiąc: 'Słuchaj, Izraelu! Bóg nasz Pan jest jedynym Bogiem'. Wpływowy europejski rabin i uczony, Menasseh bez Israel, przyjął później relację Montezinosa, i wielu wierzyło, że Indianie amerykańscy, których pochodzenie od dawna zdumiewało ludzi Zachodu, to w istocie Żydzi. W 1683 roku kwakier i założyciel Pensylwanii, William Penn, powiedział, że jest gotów uwierzyć, że Indianie naprawdę wywodzą się z dziesięciu plemion. Teorie te podchwycili też mormoni, którzy wierzyli, że Indianie pochodzą częściowo z migracji Żydów'' - David Grann ,,Zaginione miasto Z. Amazońska wyprawa tropem zabójczej obsesji'' (przypis).
Oniricon cz. 397
Śniło mi się, że:
- Dorota Wellman miała siostrę bliźniaczkę Katarzynę Wellman, z którą żyła w związku lesbijskim, obie dzieliły się wspólnym mężem, Alexandrus ov Cocelaise i ja byliśmy tym zgorszeni, lecz pani Anna ov (nazwiska nie znam) nie widziała w tym nic złego, bo sama żyła w podobnym związku,
- modliłem się siedząc na sedesie,
- na rynku w Jerozolimie sprzedawano bobry olbrzymie i tłuste foki,
- Jahwe w walce z bogami Egiptu uzyskał pomoc bóstw słowiańskich,
- w czasie Męki Chrystusa, po Jerozolimie jeździł rowerem z napisem ,,Jezus żyje!'' mały chłopiec Romcio Tomcio w czerwonej kurtce,
- chińska cesarzowa miała na swe usługi zespół tańczących i ziejących ogniem smoków,
- Janes ov Calcium pytał mnie czy opisałem wszystkie gatunki zwierząt, a ja odparłem, że nie pisałem o kikutnicach,
- dżihab (muzułmański strój dla kobiet) w kolorze czekolady został potępiony z powodu skatologicznych skojarzeń,
- na Pterotyjandii (planecie zamieszkanej przez ludzi i dinozaury) pojawiły się przekłady książek z Ziemi, w tym cyklu o Tomku Wilmowskim, gdzie występowały prehistoryczne zwierzęta,
- w kościele miała miejsce rocznica mojego bierzmowania, kiedy to dwóch harcerzy wzięło mnie pod ramiona, a ja wąchałem dłoń jednego z nich, potem wracałem wieczorem koło CH ,,Galaxy'' w Szczecinie i miałem wrażenie, że tracę grunt pod nogami,
- znalazłem w bibliotece mocno rozszerzoną wersję ,,Szaleńców Bożych'' Zofii Kossak (książka ta zlała mi się w jedno ze ,,Złotą legendą'' bł. Jakuba de Voragine), gdzie można było przeczytać min. o Iluminatach,
- w ramach reformy edukacji PiS wprowadził alternatywną geografię; przyglądałem się lekcji tego przedmiotu i niezbyt mi się podobał (w lewackich mediach tak szkalują PiS, że aż znalazło to odbicie w moim śnie),
- razem z Mamą poszedłem do fotografa dosiadając gigantycznego słonika orzechowca.
Kwezal
Kwezal mimo
zewnętrznego podobieństwa do afrykańskich wdówek (wróblowate)
należy do osobnego rzędu ptaków – trogonów. Jego nazwa wywodzi
się od azteckiego słowa ,,quetzal’’ - drogocenny. Żyje
w lasach tropikalnych Ameryki Środkowej. Osiąga (bez trenu samca)
35 cm długości. Dziób krótki i żółty. Upierzenie w jaskrawych
odcieniach błękitu, zieleni i (w niewielkim stopniu) także
czerwonego. Dodatkowo samce mają treny (,,ogony’’) z długich,
kolorowych piór mierzących 60 – 90 cm długości (stąd analogie
z wdówkami). Wydawany przez niego dźwięk (,,wej – go’’)
anglojęzycznym ornitologom nasunął skojarzenia ze zwrotem very
good – bardzo dobrze (podobnie w Indiach angielski przesąd
utrzymywał, że głosy kukali wieszczą utratę tego kraju). Kwezale
żywią się owocami, nasionami i owadami, ale także małymi żabami,
jaszczurkami, a nawet wężami. Treny samców pomagają im w doborze
płciowym. Tworzą pary monogamiczne. Samiec pomaga w karmieniu
piskląt, a jego tren marnieje, aby w końcu wypaść całkowicie.
Odrośnie do następnych toków. Pisklęta są gniazdownikami. Na
całym terenie swego areału, rozciągającego się od południowego
Meksyku po Kostarykę, omawiane ptaki budziły podziw Azteków i
Majów, oraz doznawały czci boskiej jako poświęcone Pierzastemu
Wężowi. Wyobrażano go w pióropuszu z trenów samców, noszonym
też przez dostojników indiańskich. W czasach hiszpańskiego
podboju kwezale nie podzieliły losu kondorów – do dzisiaj cieszą
się powszechną sympatią. Kwezal znajduje się w godle Gwatemali
(stąd nazwa: kwezal herbowy), użyczył też nazwy gwatemalskiej
monecie (kwezal) i jednemu z miast. Wierzono, że kwezal może żyć
tylko w naturalnym środowisku – w domu, czy w ogrodzie
zoologicznym ginie, bo z rozpaczy pęka mu serce. Z tego powodu
został właśnie godłem Gwatemali! Okazuje się jednak, że
właściwie pielęgnowane mogą żyć w ogrodach zoologicznych
(głównie w słynnym ptasim zoo w Walsrode w Niemczech). Prawdą
jest jednak, że potrzebują jako gatunek swojego naturalnego
środowiska – lasów tropikalnych, aby nie zginęły razem z nimi.
A to kwezalom zagraża.
środa, 25 kwietnia 2018
Trzewikodziób
Trzewikodziób,
zwany butodziobem jest przedstawicielem najmniej licznej rodziny
ptaków brodzących. Balaeniceps rex jest jej jedynym
reprezentantem. Jego nazwę utworzono od charakterystycznego kształtu
dzioba przypominającego szerokie obuwie. Lata z lekko zagiętą
szyją jak czaple. Upierzenie popielato – szare z ciemnymi lotkami
sterówkami. Wydłużone nogi i szyja. Żyje we wschodniej Afryce,
łącznie z trzema populacjami wyspowymi gnieżdżącymi się na
północ i południe od tego obszaru. W odróżnieniu od czapli nie
zakłada kolonii lęgowych.
Jak wszystkie
brodzące, trzewikodziób jest mięsożerny. Czatuje nocą nad
brzegiem akwenu. Jego łupem padają ryby (zwłaszcza dwudyszne),
żaby, skorupiaki, mięczaki, a nawet … krokodyle. Przed posiłkiem
trzewikodziób oczyszcza skórę krokodyla z osadzających się na
niej glonów. Oczywiście może konsumować tylko bardzo młode, a
więc mniejsze od siebie osobniki. Dorosłe krokodyle raczej same
mogłyby zagrozić trzewikodziobowi.
Podczas gdy
bociany, ibisy, czaple, warzęchy, czy warugi zakładają gniazda na
drzewach, lub innych naturalnych, bądź sztucznych wzniesieniach,
trzewikodzioby gnieżdżą się w wysokich trawach, na bagnach, lub
(podobnie jak nasze perkozy) na platformach z wodnej roślinności. W
lęgu są od jednego do dwóch piskląt będących gniazdownikami.
O przyjaźni
człowieka z trzewikodziobem pisał Alfred Szklarski w książce
,,Tomek w grobowcach faraonów’’.
Tukany
Po
obydwu stronach Atlantyku żyje wiele podobnych zwierząt.
Przykładowo niszę ekologiczną dzioborożców w Ameryce Południowej
zajmują tukany, również należące do kraskowatych (Czytelnicy ,,W
pustyni i w puszczy’’ Henryka Sienkiewicza zapewne pamiętają,
że Staś nazwał ,,tukanami’’ … dzioborożce). Nazwa
omawianych ptaków jest onomatopeją. Dawniej określano je
,,pieprzojadami’’ (było to też przezwisko jednego z
bohaterów ,,Syzyfowych prac’’ Stefana Żeromskiego), mimo
że nie mają związku z pieprzem.
Charakteryzują
się monstrualnymi, ostro zakończonymi dziobami (w przeciwieństwie
do dzioborożców, tukany nie mają tzw. ,,kasków’’ czyli
narośli). Pióra tworzące ogon są sztywne jak u dzięciołów, co
pozwala zachować równowagę na drzewie. Posiadanie tak wielkich
dziobów nie stanowi dla tukanów obciążenia – w środku dziób
wypełnia ażurowe rusztowanie z beleczek kostnych. Dzioby tukanów i
dzioborożców mimo okazałego wyglądu ważą tyle co … ołówki.
Różnią się one ubarwieniem i wielkością w zależności od
gatunku. Tukan toko (największy z nich) ma intensywnie pomarańczowy
dziób zakończony czarną plamką. Tukan tęczodzioby posługuje się
dziobem w jasnych odcieniach niebieskiego, zielonego, oraz
pomarańczowego. Najmniejszy z nich, tukan czarnodzioby ma krótki,
czarny dziobek. Jego ubarwienie jest czarne z żółtą i czerwoną
plamą na podgardlu. W ubarwieniu tukanów dominuje czerń i biel.
Czym się żywią
jeśli nie pieprzem? Konsumują owoce (potrafią obierać je ze
skórek nie zrywając z gałęzi), owadami, oraz plądrują gniazda
innych ptaków. W ogrodach zoologicznych zaobserwowano, że chwytają
wróble próbujące ,,podkradać’’ im karmę (to samo zjawisko ma
miejsce u marabutów i … licznych małp).
Gniazda zakładają
w dziuplach, ich pisklęta są gniazdownikami. Wykluwają się bez
pierza. Przed uszkodzeniami mechanicznymi ich nogi są chronione
przez zrogowaciałą skórę. Do tukanów należy 35 gatunków.
Subskrybuj:
Posty (Atom)