niedziela, 7 marca 2021

Pomniejsi Enkowie

 

,,Wyznawaliście jednego boga osobowego: Ageja wyobrażanego jako płomień i od którego pochodzi wasze określenie ognia. Agej stworzył istoty święte – Enków, upiory i Wieszczyce Losu. Enków obecnie nazywacie ‘bogami’. Najpierw zostali stworzeni: Jarowit, Świętowit, Mokosza, Weles, Rodegast, Rod, Rgieł, Srebroń (Chors), Srebrennica, Swaróg, Boruta, Dziewanna Šumina Mati, Mar – Zanna, Pochwist, Zmora, Zennica, Altaira i Rykar, Złota Baba, Rigel. Ci i późniejsi nie chcieli krwawych ofiar. Do późniejszych należą: Jurata, Rdzeniejew, Śledziura, Hetman Fal, Rodzenice, Dziwica, Swarożyc, Deneb, Sirrah, Ovov Tęczookinson, Wiłkokuk, Żweruna, Kołowiersza, Liczyrzepa, Biała Locha, Dzik z Redarii, Kurko, Jeźdźcy Ognistego Pioruna. Kim byli? Jarowit to pan gromu i król Enków, Świętowit najmądrzejszy z nich, Mokosza najmiłosierniejsza, Weles – pan Nawi dzielącej się na to co my chrześcijanie nazywamy Niebem, Piekłem i Czyśćcem, Rodegast – przodek ludu Latykijczyków, Rod – pan czasu, Rgieł – kwasu, Srebroń i Srebrennica – Księżyca, Swaróg i Swarożyc – Słońca, Boruta i Dziewanna – lasów, Mar – Zanna – śmierci, Pochwist – wiatru, Zmora i Zennica – snów, Altaira i Rykar – smoków, Złota Baba – sztuki leczniczej, Rigel – muzyki, Jurata i Hetman Fal – morza, Rdzeniejew – rdzy na żelazie, Śledziura – ludzi morza, Rodzenice – pór roku, Dziwica to wojowniczka i założycielka Jerycha, Deneb, Sirrah, Ovov, Wiłkokuk, Żweruna, Kołowiersza, Liczyrzepa, Biała Locha i Dzik z Redarii to Enkowie – zwierzęta, Kurko to córka Jarowita i śmiertelniczki, a Jeźdźcy Ognistego Pioruna to panowie błyskawic, synowie Jarowita […]. Agej stworzył ich z ciała boga Niepodzielnego, stwórcy Bierzma Wszechświata, z którego serca sam powstał’’ - Ksiądz Jan w liście do Ziemowita






Algis w mowie Greków otrzymał imię Hermesa, podczas gdy Rzymianie czcili go jako Merkurego. Wykluł się ze srebrnego jaja, które złożyła Mokosza przybrawszy postać wodnej kurki Dziwoczki. Z barwnej miniatury zdobiącej karty ,,Latopisu uspieńskiego’’ z XIV wieku, Algis spogląda na nas pod postacią wycharsłego, półnagiego męża o pociemniałej cerze i wystających żebrach. Miał głowę czarnego bociana, zwanego hajstrą, zaś z kostek nóg wyrastały mu czarne, ptasie skrzydła. Umożliwiały mu one szybkie przemieszczanie się w powietrzu, kiedy to postronni widzieli go jako gwiazdę unoszącą się nad obłokami. Pełnił bowiem na dworze swego ojca Świętowita zadania herolda, na przestrzeni eonów posłując do okrytej mgłą Nawi gdzie stał tron Welesa, na dno Morza Srebrnego gdzie wznosił się bursztynowy pałac Juraty, do złotego zamku na szczycie Olimpu, którym władał grecki król Jesza, do Kinperokabadu – stolicy Płanetników mieszczącej się na Księżycu i do wielu innych miejsc, z których większość dane jest widzieć ludziom jeno we śnie.







Bolnica przez Greków nazywana Hygieją, była córką Złotej Baby i Znachora – Władcy Chorób. Miniatury przedstawiają ją jako urodziwą pannę okrytą białym giezłem, mającą długie czarne włosy z lazurowym pasemkiem i złote oczy. Na szyi nosiła zawieszoną na złotym łańcuszku zieloną perłę wielkości kurzego jaja, wydrążoną w środku i mieszczącą w sobie leczniczy eliksir sporządzony z 777 ziół. Bolnica wędrowała po świecie budując łaźnie i opatrując rany oraz uczyła jak oczyszczać ciało z wszelkiego brudu, dzięki czemu demony chorób służące Mar – Zannie miały utrudnione zadanie. W erze trzynastej w Roxie poświęcone jej przybytki zaczęto nazywać ,,bolnicami’’ i nazwa ta przetrwała po dziś dzień.







Boże Sedleško doznawało czci od plemienia Lusitów z Bliskiego Zachodu. W pracy ,,Pieśń eonów’’ polskiego archeologa Romualda Sponholza z 1947 r. można zobaczyć dwie czarno – białe fotografie rzeźb przedstawiających Boże Sedleško jako kędzierzawe dziecię w białej koszulinie, bądź też jako mysz posiadającą u ramion białe ptasie skrzydła. Duszek ten wyszedł z łona czystej Mokoszy, oblubienicy Świętowita. Prawią bajarze, że już w chwili gdy się rodził, trzymał w ręku bukiet jaśniejących czerwoną poświatą kwiatów dla swej matki. Zgodnie z zadaniem wyznaczonym mu przez Ageja, ukazywał się we śnie, aby ostrzegać przed śmiercią i innymi zagrożeniami.







Buciej – w starokrasnych rękopisach obdarzony imieniem Leprik, w erze czwartej stworzył na swoje podobieństwo rasę skrzatów leprichaunów, trudniących się szewstwem, które do dziś zamieszkują w niedostępnych zakątkach Irlandii. Od tychże leprichaunów cześć odbierał jako pierwszy nauczyciel ich kunsztu. W Domu Enków do jego komnaty przylegał warsztat szewski pełen zaklętych narzędzi pokrytych tajemniczymi znakami. W jego to zaciszu powstały delikatne pantofelki z płatków bladej róży przeznaczone dla Mokoszy, czerwone kozaki ze złotymi podkówkami noszone przez Złotą Babę, buty cara olbrzymów Światogora i wysokie do kolan czarne obuwie bagiennych wodników, zwanych błotnikami. Od Bucieja pobierał nauki wodnik; król Rysy w erze dziewiątej i szewc Skuba – pogromca smoka z Vovel w erze trzynastej. Buciej – Leprik spłodził z kazytką Gilgotką syna, mądrego karła Szewca Szwagrowicza, który uszył siedmiomilowe buty dla cesarza Karola Wielkiego.

Dada przedstawiany był jako młodzian o złotej brodzie odziany w zieloną kapotę. Z nadania Mokoszy sprawował pieczę nad drzewami owocowymi; uczył ludzi zakładać sady i sporządzać smakowite przetwory na zimę. Razem z mającym postać małpy – łokisa Liczyrzepą, z którym na znak wielkiej przyjaźni wymienił się nawęzami, zaopatrywał salę biesiadną w Domu Enków w aromatyczne owoce, soki, miód, bakalię i rzepę. Według legendy zanotowanej w 1970 r. na Mazowszu przez doktora Ignacego Norberta Barana i opublikowanej w zbiorze ,,Imiona zapomnianych bogów’’, Dada był ojcem Sadownika z Pawlaczycy, który również nosił zieloną kapotę.







Domarad wraz ze swą siostrą, a zarazem żoną – Domaradą z ustanowienia Ageja mieli za zadanie nasiewać w sercach istot rozumnych tęsknotę za dobrem. ,,Każde pragnienie bierze swój początek w miłości Ageja i tylko w nim może być całkowicie zaspokojone’’ - naucza ,,Gołębia Księga’’ w wersecie opisującym powołanie do życia Domarada i Domarady. Enkowie ci byli przedstawiani na malowidłach w postaci przypominającej niskich wzrostem męża i niewiastę odzianych w przepaski na biodrach. We włosy mieli wplecione jastrzębie pióra, na ich twarzach zaś pomalowanych szkarłatnym urzetem widniały czarne kreski oznaczające ,,pokój i dobro’. Brytyjski niezależny historyk Scott Kiernan z Edynburga w pracy ,,Klucz do przeszłości’’ wydanej w 2000 r. twierdził, że Domarad i Domarada zwani przez Celtów Kenelmo i Nessari dali początek rasie szkockich skrzatów brownie wyróżniających się ciemną karnacją.

Gaciej (Gatheus) był bratem Bucieja. W ustach miast zębów miał krawieckie igły zaś jego lewa dłoń posiadała jedynie dwa palce żelazne i ostro zakończone służące mu jako nożyce. W Domu Enków pracował jako krawiec. W różnych eonach zstępował na Ziemię, aby uczyć istoty rozumne sztuki szycia i noszenia ubrań. To spod jego igły w erze dziesiątej wyszły okrycia dla pary pierwszych ludzi; Novalsa i Aivalsy. Marcin Farkas w ,,Dziejach Pimpka’’ podaje, że Gaciej niepodzielnie władał na gwieździe błądzącej, zwanej Fasiona, gdzie urodziwe nimfy dniem i nocą spacerowały po wybiegach odziane w najpiękniejsze stroje jakie tylko udało mu się uszyć.







Giltina należała do orszaku Mar – Zanny i powiada się, że została ulepiona z brudu spod jej paznokci. Miała postać młodej, straszliwie wychudzonej niewiasty o długich czarnych włosach, zakrywającej swą nagość białym giezłem czy też prześcieradłem. Najchętniej przebywała wraz z Osmętnicami na żalnikach wśród mogił. W jej ustach mieścił się język rozdwojony niczym żądło żmii, a długi na dwa łokcie, cały w kolorze siarki. Każdy kogo nim dotknęła, wił się w paroksyzmach bólu tocząc obficie pianę z ust, aby po chwili z wybałuszonymi oczami wyzionąć ducha. W rękopisach Juliana Ursyna Niemcewicza oznaczonym jako ,,4F’’ od Giltiny wywodził swój ród Joseph Guillotin; Francuz, który skonstruował pierwszą gilotynę.







Gwoździec (Hvozdac) pełnił w Domu Enków obowiązki cieśli. To w jego warsztacie powstały pierwsze meble i inne wyroby drewniane. Nauczył rasy rozumne obróbki drewna. Wynalazł też młotek, piłę, hebel i gwoździe noszące swą nazwę na jego cześć. Niestety w erze dziesiątej, wkrótce po upadku pierwszych ludzi, przystał do smoka Rykara i stał się Čortem Kołtunem. Odtąd zlepiał ludziom ich długie i niemyte a nieczesane włosy w obrzydliwe kłęby dające schronienie wszom. Sprzyjał mu zabobon zabraiający ścianania kołtunów pod groźbą ich zemsty. Nawet gdy już ktoś odważył się ściąć kołtun, musiał z szacunkiem zawinąć go w skrawek białego płótna, skropić miodem pitnym i położyć w kącie izby. Gwoździec szerzył ten zabobon, a Towarzysz Tyfus o gorejących oczach, noszący czerwony krawat, zacierał swe lepkie ręce. Na początku ery jedenastej, kiedy na tronie Błogosławionego Carstwa nad rzeką Nilus zasiadał po trzykroć promienny Teost Car Słońce, demonowi kołtunów jako pierwszy zadał klęskę junak Styr (Stirus) syn zielarza Wychuchola. Ponoć po swej matce, leśnej czarodziejce radej przybierać często postać sarny, Styr odziedziczył znajomość mowy zwierzęcej. Władny był także oblekać swe ciało w sierść, pióra bądź łuskę, aby przemieniony w zwierzę przemierzać lasy, powietrze i wodę. Pragnął iść w ślady swego ojca niosącego ulgę cierpiącym, wielce bowiem żałował tych wszystkich, których dręczyły kołtuny i inne przypadłości. Styr jako odyniec o srebrzystych szablach rył w wilgotnej ziemi jakby szukał w jej łonie zbawiennych wskazówek. Rozmawiał z lisami biegłymi w chytrości i magicznych iluzjach, samemu kręcąc rudą kitą. Pytał mądrych sów i wieszczych kruków. Jak równy z równymi rozmawiał z orłami i sokołami. Pełzał wśród węży pamietających zamierzchłe eony i słuchał pilnie gdy dzieliły się z nim prastarą, Welesową wiedzą. Jako łosoś i jako wieloryb igrał z falami morza szukając wskazówek u dzieci Juraty. Siedem lat przepędził pod postacią rozlicznych zwierząt, aż w siódmym roku wyszedł z morza jako człowiek. Mając głowę pełną tajemnic, udał się do najbliższej wioski i oznajmił, że zdobył wiedzę potrzebną,by uwolnić jej mieszkańców spod władzy Gwoźdźca.

- Pani Bolnica przekazała mi za pośrednictwem zwierząt, co należy czynić – oznajmił.

Prawił im uczenie o konieczności ścięcia kołtunów i rzucenia ich w ogień. Nauczał, że powinni często myć głowy korzeniem mydelnicy i czesać włosy grzebieniem, a ponadto utrzymywać domostwa w czystości. Znaleźli się tacy, którzy warczeli na niego niby psy wściekłe.

- Musisz umrzeć, bo chcesz sprowadzić na nas gniew naszych kołtunów!

Mądrzejsi jednak odpowiadali im.

- Jeśli podepczemy święte prawo gościnności, z lasu wyjdą wilki i niedźwiedzie, aby nas pożreć!

Pozwolono Styrowi zostać w wiosce, której zapisana po latach nazwa brzmiała Ojbola, on zaś niezmordowanie ścinał kołtuny, palił je na oczach wszystkich i odkażał krótko ostrzyżone głowy gryzącym eliksirem. Tak szedł wracz niestrudzony od wioski do wioski ścinając więcej kołtunów niż niejeden rycerz smoczych głów. Nie zawsze, a właściwie rzadko, spotykał się z wdzięcznością. Kmiecie z sioła Brudnica na wieść o jego przybyciu, ukryli się w lesie, gdzie zostali ukarani przez Borutę klątwą zmieniającą ich w dziki i zające. W siole Ćmigrobku usiłowano go otruć wywarem sporządzonym z jadu czterdziestu żmij. Wreszcie gdy Styr przybył do osady Żmijowego Serca, poniósł śmierć uderzony motyką w kark przez złośliwą staruchę. Za karę została zamieniona przez Bolnicę w koczkodana. Tymczasem ciało nieszczęsnego junaka, zamienili Enkowie w rzekę nazwaną jego imię, dusza zaś zamieszkała w Nawi Jasnej.







Siostry Karna i Żela, które wyszły z dziewiczego łona Doli od razu mając zawieszone naszyjniki z pereł przypominających kształtem łzy, przedstawiano jako urodziwe panny o włosach złocistych, połyskujących wielobarwnymi iskierkami, odziane w lśniącobiałe giezła. Miały moc przybierania postaci wron i łabędzi. Skoromochy, śpiewający byliny prawili, że widywano Karnę i Żelę na polach bitew, gdzie opłakiwały poległych wojów i zabierały ich dusze do Nawi Jasnej.

Bracia Kierpicz i Silinicz, synowie Mokoszy znani byli tylko w Litenie. Mieli postać skrzatów o zielonej skórze i włosach, zakrywających swą nagość przepaskami z mchu płonnika. Ich opiece powierzony był mech, zaś poświęconym zwierzęciem – pajęczak zwany mechowcem. Łukasz Korbut w ,,Opowieściach pożytecznych’’ z 1882 r. przytacza legendę o Sobkuli – leniwej pannie pobierającej nauki w chramie wajdelotek Melitele na ziemiach Liteny. Sobkula powiedziała na lekcji zielarstwa, że nie chce uczyć się o rozmnażaniu mszaków, bo nie jest to jej do niczego potrzebne. Za karę za jej hardość, bracia Kierpicz i Silinicz zamienili ją w kozę, aby nabrała pokory. Sobkula przemieniona w zwierzę, mecząc, uciekła do lasu rosnącego gdzieś na krywickiej ziemi w Roxie. Zamieszkała tam razem z innymi mówiącymi kozami w chatce mającej ściany z twarogu.

Knysz, zwany Pirogą został ulepiony w erze dziewiątej przez Jarowita – Peruna z bryły błota wydobytej z Zaziemskiego Oceanu. Postać miał podobną do ludzkiej; brzych duży, palce zaś długie i zwinne. Knysz nauczył Europę; pierwszą z rodu rusałek gotowania, pieczenia i smażenia smakołyków, które od jego drugiego imienia brzmiącego Piroga otrzymały nazwę pierogów. Przekazał tajniki sztuki ich przyrządzania również krasnoludkom, zaś w erze dziesiątej – Novalsowi i Aivalsie – parze pierwszych ludzi ulepionej przez Jarowita na wyspie Wolin ze strzałki pioruna. Sporządził sobie łódź z ciasta nazwaną ,,pirogą’’, w której za wiosło służyła mu łodyga kopru. Odbywał ową pirogą podróże rzeką Nevedamayą do Nawi Jasnej i Nawi Ciemnej gdzie częstował swoimi pierogami wiecznie szczęśliwych jytnas jak i Oczyszczających się w Płomieniu. Bywał na najdalszych gwiazdach błądzących rozsianych niby wyspy wśród ciemnych fal Zaziemskiego Oceanu. Dotarł również do zamieszkanych i skośnoookich ludzi krain Sinea i Jomonu – Cipangu – Aponskiego Carstwa, czego śladem są po dziś dzień jedzone przez potomków ich mieszkańców pierogi.








Rodzeństwo Ławor (Owłur, Lavorus) i Ławra (Laura) w ,,Dziejach Hipacza’’ nazywani Rabem i Rabą, w ,,Latopisie Sołutrzeja’’ - Nahlebnikiem i Nahlebnicą, mieli postać urodziwych męża i niewiasty. Ławor posiadał dwie głowy cenionego sokoła, zwanego rarogiem górskim, Ławra zaś miała dwie głowy białozora, chociaż nieraz ukazywali się synom Novalsa i córkom Aivalsy w ludzkiej postaci. Miniatury i rzeźby przedstawiają ich z rozerwanymi łańcuchami. Agej powierzył bowiem rodzeństwu opiekę nad niewolnikami; ofiarami haniebnego procederu wymyślonego w nikczemnym umyśle smoka Rykara, cara piekieł. W ,,Złotym latopisie’’ Igora Szczerbaka czytamy jak Ławor w ludzkiej postaci ukazał się Igorowi – drugiemu królowi Roxu z Dalmatydów; bratu Kija i Łybiedzi, synu Wielkiego Rusa, pomagając mu w ucieczce z niewoli Połowców. Umykając przed pogonią Enk i król Roxu przybierali postaci różnych zwierząt takich jak wilki, aby zmylić wroga. Gdy już uszli pościgowi, Igor chciał obsypać swego wybawcę złotem i klejnotami, lecz Ławor nie przyjął żadnej nagrody.

- Sław Ageja, który mnie posłał! - powiedział głosem podobnym do ptasiego krzyku, po czym zamienił się w dwugłowego raroga i wzbił się w przestworza.

Igor nigdy więcej już go nie zobaczył.







Matka Sława (Mat’ Sva) była uosobieniem idei dobrego imienia; zasłużonej pochwały wypowiedzianej przez szlachetną istotę rozumną (nie tylko człowieka). Przedstawiano ją jako rajskiego ptaka o szmaragdowych lub turkusowych piórach, trenie utworzonym z długich, powiewających na wietrze piór, złotych szponach, oraz kształtnej główce złotowłosej nimfy o alabastrowej cerze i jednym oku lazurowym a drugim złotym. Ona to natchnęła słowiańskich mistrzów pióra i dłuta do napisania ,,Księgi Welesa’’, ,,Księgi Koljady’’, ,,Księgi Trojana’’ oraz ,,Vedy sloveny’’, tworzących odczytywany w chramach cykl ,,Księgi Sławy’’, oraz do wyrzeźbienia Idoli z Przylwicy na Bliskim Zachodzie, wyryciu inskrypcji na świętych Kamieniach z Mikorzyna i wykonania posągu Świętowita ustawionego na wzgórzu Bogit nad rzeką Soprač w analapijskiej prowincji, zwanej Rubra. Profesor Józef Tymek z Uniwersytetu w Złocieńcu wydał niedawno odnaleziony przez siebie w bibliotece klasztornej w Wąchocku, przepiękny ,,Hymn do Sławy’’ spisany złotymi literami na purpurowym pergaminie przez samego kronikarza Prokosza.







Miłorad, nazywany Pocieszycielem został stworzony przez Ageja z bogato iluminowanego modlitewnika zwanego ,,Złotą książeczką’’, należącego do Mokoszy. Chrześcijanie głoszący Dobrą Nowinę Słowianom, widząc przedstawiające go rzeźby i miniatury, mniemali iż mają przed sobą wyobrażenie anioła. Miłorad przypominał bowiem urodziwego młodzieńca o skrzydłach złotego łabędzia, mającego kosę lśniącą jak bursztyn, błękitne oczy, spiczaste uszy niczym elf i maleńką, mrugającą gwiazdkę na czole. Odziewał się w tunikę błękitną jak oczy Mokoszy, na szyi zaś nosił zawieszoną girlandę z białych lilii. Agej powierzył mu jako misję spoczywającą na jego barkach aż po kres dziejów, nieść otuchę i pocieszenie tym wszystkim, których serca trapiły rozpacz i smutek. Najchętniej bawił w napowietrznych osadach świetlistych latawców i latawic wyglądających niczym skrzydlaci mężowie i niewiasty niepospolitej urody. Istoty te czciły go jako swego przodka i z radością gościły w swych progach.

Morowit należa do orszaku Zarazy, córki Mar – Zanny. Miał postać wycharsłego, odzianego w kir męża o dłuchich, czarnych włosach i szarawej skórze. Przemierzał świat dźwigając wór ciężki od moru – zjadliwych miazmatów przynoszących cierpienie i śmierć. Na swe usługi miał stado czarnych szczurów, które dlań szpiegowały i kradły. Ukończywszy swe prace, udawał się na spoczynek na szczycie góry Czernobog w ziemi Lusitów na Bliskim Zachodzie.

Morowitka była żoną Morowita, którą tenże z dopustu Ageja powołał do życia napełniając swą śliną pusty w środku gnat znaleziony na polu. Wspólnie zabijali pod rozkazami Zarazy. Morowitka miała sięgające pasa, czarne włosy z wplecionymi w nie szczurzymi kośćmi i oczy śnietej ryby, okrycie jej zaś stanowiła granatowa suknia haftowana w białe motyle – symbol dusz zmarłych. W jej prawym udzie zionęła dziura wypalona kwasem siarczanym. Morowitka chowała w niej szpadę, której używała do zabijania istot wyznaczonych jej przez Zarazę.






Nabiał przez Egipcjan zwany Iaty, narodził się mocą Ageja z mleka z piersi Mokoszy, Juraty, Dziewanny, Mar – Zanny, Dennicy i Złotej Baby zmieszanego w złotej czarze w Czasie Granicznym, kiedy Stary Rok ustępował Nowemu. Nabiał miał postać młodzieńca, z któego piersi wyrastało wielkie krowie wymię darzące mlekiem, śmietaną, maślanką, serwatką, żętycą i kumysem. Troszczył się o mleczność samic zwierząt ssących, których pierwsi, przypominający ryjówki przedstawiciele pojawili się na świecie w erze trzeciej i przez cały ten eon żyli w cieniu wielkich jak warowne zamki gadów. Sprawował też pieczę nad karmiącymi matkami istot ras rozumnych, w tym ludzi, oraz nad wytwarzającymi przetwory z mleka, na jego cześć do dzisiaj nazywane nabiałem.






Occopirnus, którego imię znaczyło Najpierwszy został stworzony w erze dziesiątej przez Jarowita z pęku rózeg i wiechcia białej słomy związanych rzemykiem na prośbę swej oblubienicy, wywodzącej się z rasy ludzkiej Dodoli – Perperuny – Gromorodnej jako nauczyciel rycerskiego rzemiosła dla ich synów – dziewięciu Jeźdźców Ognistego Pioruna. Miał postać krzepkiego starca o sumiastych wąsach białych jak mleko. Wyruszając do walki z Čortami, okrywał się zbroją z żelaza wzmocnionego chorystem – księżycowym metalem, która powstała w kuźni Swarożyca – Mistrza Kowali i Płatnerzy. Ulubionym orężem Occopirnusa był morgenstern – osadzona na trzonku żelazna kula najeżona kolcami, której nadał imię Kwiatu Dennicy. Pełen mądrości Ageja, Occopirnus uczynił z synów Jatowita i Perperuny wojowników potężnych i pełnych cnót rycerskich, których imiona budziły lęk w sercach sług piekielnego smoka Rykara. Do niego też zwracali się o pomoc nauczyciele i wychowawcy z plemion Słowian i Bałtów, prosząc by udzielił im swej wiedzy, cierpliwości i umiejętności chwytania za serce młodego pokolenia.






Pipka czczony przez Liteńczyków miał postać skrzata, którego ubranie uszyte było z zielonych liści. Miał żółte zęby i cuchnący oddech. Nauczył krasnoludki sporządzać fajki z drewna i palić w nich lulek czarny i inne rośliny gwoli przyjemności. Bawiąc na Dalekim Zachodzie przekazał tajniki sztuki palenia fajek niskorosłej rasie hobbitów, zaś bawiąc na zatopionych dziś lądach Sonorze i Atlantydzie zapoznał się z właściwościami tytoniu. Złota Baba, Znachor i Bolnica; Enkowie sztuki lekarskiej darzyli Pipkę nieprzyjaźnią, wiedzieli bowiem w swej mądrości, że palenie szkodzi zdrowiu.







Poretinus – Drzewowid, który wyrósł z żołędzia umieszczonego w dziewiczym łonie Mokoszy, miał postać dębu wyposażonego w cztery ludzie twarze. Agej powierzył mu spisywanie dziejów świata od pierwszego eonu aż po koniec czasu i historii, którego porę nadejścia znał jedynie on sam; Po Trzykroć Błogosławiony. Ptaki, nietoperze, gady – latawce, motyle i ważki odwiedzały Poretinusa na Długiej Wyspie Hruszewskiej na rzece Tinerpie przynosząc mu z całego okręgu Ziemi wieści o czynach królów, kapłanów i wojów, on zaś zapisywał te realcje na swoich liściach piórem, które trzymał korzeniem niczym macką głowonoga. W erze jedenastej cesarz Wisznu Boski, potężny władca całej Bharacji, mąż o cerze niebieskiej, dysponujący mocą wprawiającą w zdumienie, goszcząc w Orlandzie i Aplanie za panowania królów Orusa – Oryja i Nissusa, posłyszał o istnieniu i zadaniach Poretinusa, kronikarza Enków. Po powrocie do Bharacji założył na jego cześć Bibliotekę Liści Palmowych w grodzie Anakar. Dostęp do niej miał każdy kto pragnął poznać tajemnice przeszłości i płynącą z nich naukę na czasy teraźniejsze i przyszłe. W owej bibliotece – świątyni posługiwało dziesięć urodziwych panien okrytych białymi sari z wyhaftowanym na piersi czerwonym dębem bezlistnym. Żadna z nich nie znała swego ojca ni matki, powiadano zaś, że każda z nich zrodziła się z żołędzia rosnącego na gałęziach Poretinusa – Drzewowida.

Priparchis i Kremara będący zarazem rodzeństwem i parą oblubieńców, narodzili się w erze czwartej z potu kosmatego Welesa zażywającego wypoczynku w łaźni. Wzrostu byli niskiego jak to przystoi skrzatom. Priparchis miał siwe włosy, pomarszczoną twarz i jedno oko ludzkie a drugie kocie. Odziewał się w szarą kapotę i wygnieciony kapelusz. Kremara przypominała młodą i krzepką gospodynię skrywającą złociste warkocze pod białym czepcem. Wspólnie opiekowali się świniami, a ich potomstwem była rasa krasnoludków, zwana chlewnikami, która pomagała w hodowli tych zwierząt. Według zagadkowej inskrypcji widniejącej na Kamieniu Rabczewskim, sam wyraz ,,świnia’’ miał obrażać Słońce i Enków zajmujących się solarno – uranicznymi aspektami rzeczywistości.







Pszeniczna Matka; córka Mokoszy i Świętowita sprawowała opiekę nad pszenicą i w erze dziesiątej nauczyła pierwszych ludzi uprawiać to zboże. Miała postać urodziwej, pełnej wdzięku panny o zaplecionych w siedem warkoczy płowych włosach, odzianej w białe giezło i noszącej na głowie wianek z pszenicznych kłosów, maków i chabrów. Kiedy płakała z jej oczu sączył się szafir w postaci płynnej zapewniający nieśmiertelność temu kto wypił choć kroplę tego eliksiru. Tak przynajmniej głosił wybitny chiński lekarz i alchemik, doktor Paj – Chi – Wo, mistrz Abrahama Weismana vel Ambrożego Kleksa, w napisanym przez siebie ,,Traktacie o dziwach świata’’. Uczona południca Patroszycha w swojej ,,Kronice Złotego Południa’’ spisanej w erze dziewiątej zawarła mit sławiący dobroć Pszenicznej Matki. Według jej relacji, Pszeniczna Matka zdjęła i zamknęła w kurzym jaju klątwę ciążącą na Duchu Ljubowniku; istocie ukazującej się jako latający wąż bądź też człowiek z końskimi kopytami. Duch Ljubownik cierpiał niewymownie przez całe stuleci nie mogąc znaleźć sobie żony. Ilekroć obdarowywał swe wybranki drogocennymi prezentami krasnoludzkiej roboty, te po jakimś czasie zamieniały się w łajno. Kiedy Pszeniczna Matka uwolniła Ducha Ljubownika od klatwy rzuconej przez pełną zawiści strzygę, poślubił on uroczą rusałkę Złotkę. Pobłogosławieni płodnością, dali początek nowej rasie istot rozumnych – walecznym i szlachetnym hipopom przypominającym ludzi z końskimi nogami, których najwybitniejszym władcą był Woziła.







Śmiertnica (Mortara) przez swych wrogów nazywana urągliwie Śmierdnicą, należała do orszaku Mar – Zanny. Miała postać olśniewająco pięknej panny o długich i czarnych, kręconych włosach i czerwonych oczach jarzących się w ciemności. Za odzienie służyła jej przepaska na biodrach iaszcz ze skóry zionącej ogniem zebry z Afryki, ubitej sztyletem specjalnie wykutym na tę okazję przez Swarożyca. Na szyi nosiła kolię z trupich kostek zakrywającą kształtne piersi, na udzie zaś miała wytatuowaną literami bujańskimi i toropieckimi starokrasną sentencję: ,,Błogosławieni, którzy grzebią umarłych’’. Uzbrojona we włócznię o płonącym ostrzu, strzegła żalników gdzie spoczywały popielnice z prochami umarłych spalonych na stosach pogrzebowych. Odesłała do Čortieńska niejednego ghula, cmentarną babę, Osmętnicę czy zwykłą hienę cmentarną zakłócającą spoczynek tym, których serce przebodła Mar – Zanna swym lodowym ościeniem. Prawił analapijski mędrzec Lubogoszcz z Grakchova, autor ,,Wskazań dla Wnuka’’ odnalezionych w 1915 r. i ,,Sentencji’’ opublikowanych w 1924 r., że ci wszyscy, którzy ujrzeli Śmiertnicę mogli rychło spodziewać się odwiedzin jej przerażającej pani, Mar – Zanny, której jedno z imion brzmiało Śmierć.





Wela (Vela) urodziła się w erze dwunastej w złotym pałacu w Nawi Jasnej jako córka Welesa i Welewitki oraz młodsza siostra Trigli – Triglavy o trzech głowach. Miała postać smukłej i pełnej wdzięku panny o włosach długich i czarnych, opadających lśniącą kaskadą na plecy, oczach zaś zielonych i świecących w ciemności niczym ślepia żbika. Z jej gładkiego czoła wyrastała koniczyna o trzech liściach na pamiątkę trzech głów jej ojca i siostry. Na jej smukłej szyi miast korali czy podobnej im ozdoby, pysznił się dorodny zaskroniec imieniem Ziejan o złotych oczach, który miał moc pluć strumieniem ognia w kierunku tych wszystkich, którzy ośmielili się nastawać na panieńską cześć urodziwej Weli. Z mandatu Ageja przemierzała świat lecząc choroby roślin i zwierząt, jak również karząc tych, którzy bezmyślnie przysparzali im cierpień.

Wilika (Vilika) zrodzona z wielkiej lilii wodnej pobłogosławionej przez Świętowita, największej czci doznawała od Liteńczyków. Przypominała pełną dostojeństwa, czarnowłosą damę o ametystowych oczach, obnażoną do pasa. W miejscu piersi miała głowy dwóch kotów; czarnego i białego, które obdarzone zdolnością mowy przepowiadały rzeczy przeszłe i przyszłe. Kiedy świętowano Jare Gody, Wilika wędrowała od chaty do chaty i rozdzielała dzieciom wyglądającym przez okno, jaja pomalowane na czerwono, w któych zaklęte były zdrowie iugowieczność. Nauczyła Słowian zostawiać w misce z wodą kądziele. Miało to na celu zaabsorbować uwagę Marudy – szpetnego demona o krzywej gębie i w ten sposób odciągnąć ją od męczenia dzieci.

Zbożek był synem Mokoszy i Świętowita. Ukazywał się ratajom na polach pod postacią młodzieńca odzianego w czarną tunikę. Jedną nogę miał psią, drugą zaś ludzką. Za nieodłączny atrybut i zarazem insygnium władzy służył mu błyszczący sierp, którym wspomagał żeńców w ich pracy, jak też bronił przed atakami złych południc służących Czarnobogu. Władny był także przybierać postać ptaka – skowronka lub ślepowrona. Ludowa pieśń ,,Strażnicy ziarna’’ spisana na Kurpiach w 1855 r. sławi jego zwycięstwo nad potworną południcą Babiszonem, które odniósł u schyłku ery dziewiątej za panowania królowej rusałek Goplany III. Babiszon miała aż czternaście głów co wprawiało ją w niezmierną pychę. Nadęta jak żaba Półpanek, wielogłowa południca urągliwie nazywała ,,dziadami’’ Enków Świętowita, Welesa – Trygława, Swarożyca i Poretinusa, którzy otrzymali od Ageja mniejszą liczbę głów, ale za to więcej rozumu. Smagała biczem z kolców ładne i miłe żytnie rusałki, nazywając je ,,fapajami’’. Wyrywała im z piersi szponistą dłonią serca, które potem odrastały i rzucała je na pożarcie dwóm nadzwyczaj wyrośniętym szarym kocurom o ociekających jadem zębach żmii i płonących zielonym płomieniem oczach. Zbożek stanął do walki z Babiszonem. Używając sierpa odciął południcy trzynaście głów, zostawiając tylko jedną na karku, po czym wychłostał jej gołą rzyć zielem pokrzywy. Upokorzona południca uciekła z płaczem i więcej nie widziano jej na polach, Zbożek zaś otrzymał zaszczytny tytuł Łowcy Głów.







Znachor nzywany Władcą Chorób był mężem Złotej Baby, która w erze pierwszej powołała go do istnienia rozbjając zwierciadło, w którym był uwieziony. Przypominał wysokiego i chudego starca o długiej brodzie barwy popiołu i krzaczastych brwiach. Jego surowy wzrok przerażał Mar – Zannę, a zwłaszcza jej córkę Zarazę, Cichą i wszelkie inne demony chorób i cierpienia. Okrywał się szarą szatą przepasaną sznurem i sięgającą ziemi. Od ery trzeciej za posłańca służyła mu pustynna jaszczurka nazywana scynkiem aptekarskim. W opasłej księdze nazywanej ,,Rejestrem Boleści’’ miał zapisane imiona wszystkich duchów nękających żywe istoty chorobami i każdemu z nich mocą Ageja władny był nakazać odstąpienie od zadawania cierpienia i śmierci. Stary, ale jary Znachor po wypiciu wywaru z kolczastej rośliny rosnącej na dnie pierwotnego morza, spłodził ze Złotą Babą córkę Bolnicę – Hygieję. Mężów i niewiasty, którzy podjęli się pełnić dzieło Władcy Chorób, Słowianie na jego cześć nazywali znachorami i znachorkami.







Żalia – Płaczka zrodziła się w erze pierwszej z łez czystej Mokoszy wylanych na wieść o odstępstwie smoka Rykara i wszystkich mających wyniknąć z niego nieszczęściach. Przedstawiano ją jako złotowłosą pannę w sukni białej lub czarnej, mającą zaczerwienione oczy, twarz podrapaną do krwi paznokciami i ucięty jeden palec u ręki. Zaproszona przez Welesa, zamieszkała w Nawi Ciemnej, gdzie szlochając utworzyła Jezioro Łez. Odtąd dusze zmarłych dokonywały w nim ablucji, aby oczyszcić się ze zmazy przeszkadzającej w osiągnięciu wiecznego szczęścia jako jytnas.







Życień i Żytnia Matka; rodzeństwo, a zarazem oblubieńcy, byli dziećmi Mokoszy i Świętowita. Sprawowali opiekę nad rosnącym na polach żytem. Życień przypominał męża o płowych wąsach, ubranego w białą siermięgę i portki, na głowie zaś noszącego słomiany kapelusz. Żytnia Matka przypominała złotowłose polne rusałki, a jej głowę zdobił wieniec z kłosów. Insygnium ich władzy były sierpy. Pieśń dziadowska opowiada o walce jaką Życień stoczył z potwornym wilkiem Vurcolakiem; jak ściął sierpem jego głowę i uwolnił z potwornych trzewi połknięte przezeń dzieci rataja Cebulaka.

Liczba wszytskich Enków jest znacznie wyższa niż mogłyby wyrazić to traktaty uczonych kapłanów. Powiada Natchniona z Arkony; dziewica z rodu królów Analapii: ,,Oczom moim ukazały się nieprzeliczone zastępy nieśmiertelnych Enków; posłańców Wielkiego Ageja’’.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz