poniedziałek, 26 października 2015

Oniricon cz. 157

Śniło mi się, że:




- pojechałem na wieś gdzie zobaczyłem żółte traktory i wdepnąłem w kupę,



- król Ćwieczek VII żył w XVI wieku i poślubił córkę królowej Bony; to właśnie jego ma się na myśli mówiąc ,,za króla Ćwieczka'',



- byłem na wycieczce do Budapesztu, gdzie weszliśmy do katedry, gdzie małe dzieci w specjalnych albach były zorganizowane w kółka biblijne,



- Ormianka Urma napisała w SMS - ie do Jana Bodakowskiego, że nie jest Żydówką,



- na filmie ,,Sanatorium pod Klepsydrą'' pokazano stadko plateozaurów pluskających się w wodzie,
- jadąc tramwajem zobaczyłem w oknie Jenę ov Blackeyovą i pomachałem jej, a ona też mi pomachała,



- bohaterowie ,,Świata według Kiepskich'' poszukiwali nauczyciela duchowego; Arnold Boczek odrzucił hinduskich guru i zaprosił do domu człowieka wyglądającego jak Jezus, który potem założył garnitur; Halina Kiepska była temu wszystkiemu od początku przeciwna,
- spotkałem na ulicy człowieka podobnego z wyglądu do Arnolda Boczka, który prowadził własnego bloga, lubił zwierzęta, oraz spłodził byka, wieprza i kaczkę, był niezadowolony gdy zobaczył wypatroszoną  kaczkę na rynku,
- gdzieś żyją kobry z czterema łapami,



- jakiś wojownik zabił Braci B.,



- pojechałem do szpitala psychiatrycznego, aby wyregulować sen i ujrzałem tam ludzi w maskach koni, których się bałem,
- ilustrowałem ,,Milenium, czyli Nowe Triumfy'' za pomocą zdjęć z Internetu, kamyków i muszelek,



- jakiś brodaty polityk partii ,,Korwin'' ze Szczecina skarżył się, że zarabia tak mało, że nie starczy mu na utrzymanie córki,



- widziałem rusałkę Walkirię z białymi skrzydłami i wytatuowanym reniferem,
- po latach spotkałem Adamusa ov Dibicusa, który był jak zawsze w marudnym nastroju,
- poszedłem do parku boso i w spodniach od piżama podwiniętych do samych ud, a jakiś człowiek się temu dziwił,



- narysowałem Jenę ov Blackeyovą podobną do Królewny Śnieżki i rozpłakałem się z tęsknoty za nią; widziałem występy cyrkowców na sali gimnastycznej, lecz nadal byłem smutny,



- Marian Paździoch opowiadał o kojotach z Kostaryki i Brazylii; w tej ostatniej kojoty są pieczone i zjadane, lecz ich mięso zawsze jest zimne; ponadto Brazylijczycy polują na gigantyczne krocionogi, które też pieką i jedzą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz