środa, 22 maja 2013

Kunetej



,, [...] on zaś zwabiał dzieci do siebie, gwałcił je, zabijał i chował pod ziemią. Poczuł zimno obsydianu na szyi trzymanego ręką Kuneteja, syna Boruty, a obok na koniu siedziała Tatra’’ – K. Oppman ,,Perłowy latopis’’


Kunetej podpadł swemu ojcu Borucie. Leśna Matka wzięła go w obronę, ale karę poniósł. Nie wiadomo co było powodem tej draki. Może syn obraził swą siostrę Żwerunę, a może w Rokitnicy miało miejsce jakieś święto (np. początek wiosny lub lata) i Kunetej, bolejąc nad nieobecnością Dzikofiejewa i Kłobucha, którzy wybrali Rykara, kłócił się o nich z ojcem, aż go obraził. Jakkolwiek by było, Boruta wygnał Kuneteja z lasu, by poszedł między ludzi i pracował. Enk wyglądający jak mąż z głową kuny leśnej wędrował od wioski do wioski. Raz przyjmowano go dobrze, a raz źle. Pewnego razu, znużony zaszedł tam gdzie rósł dziki chmiel i legł do snu. Obudziwszy się ujrzał dziwne rośliny z szyszeczkami – co to takiego? ,,Te rośliny są dzikie’’ – pomyślał. Nagle coś mu przyszło do głowy. Nazrywał chmielu i jako pierwszy w dziejach poddając go rozmaitym zabiegom uzyskał napój. ,,Nazwę to ‘piwo’ bo służy do picia’’ – zdecydował. Napił się, po czym z pełnym dzbanem pobiegł do lasu.
- Wybacz ojcze – mówił do Boruty – abyś się nie gniewał uwarzyłem pyszny napój z chmielu, który nazwałem ,,piwem’’.
- Nawet bez tego ,,piwa’’, jak ty to mówisz, przebaczyłbym ci – Boruta pogłaskał syna po zwierzęcym łebku i napił się.
Zasmakowało mu, więc pił, aż opróżnił cały dzban, następny, jeszcze następny... Nos mu poczerwieniał, a on sam legł na podłodze i chrapał, a Kunetej przerażony złapał się za kunią głowę. Powtórzyła się historia z poprzedniej ery z Sinea, w której brał udział król, kucharz i wino ryżowe. Leśna Matka machnęła ręką i przegoniła kaca. Boruta wstał i rzekł:
- Nigdy więcej nie skosztuję tego piwska! Idź, wylej je, niech nikt nie pije tych jadów! – nieszczęsny Kunetej wziął piwo i już miał je wylać do opuszczonej borsuczej nory, gdy jakaś myśl zagościła mu w głowie. ,,Może ludzie zrobią zeń dobry użytek’’ – poszedł do najbliższej wioski i zostawił tam cały zapas. ,,O ja głupi – biadolił potem – powinienem był wiedzieć, ze skoro piwo tak działa na Enków, to cóż dopiero na ludzi’’! Ludzie upijali się nim, uzależniali jak niegdyś Żbiczanie od čorciego ziela, urządzali burdy, bili żony i dzieci. Piwem zaczęto napełniąc rogi, będące własnością Świętowita (w tym celu używano tez miodu) i wróżyć z niego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz