wtorek, 8 września 2020

Śląska legenda o salamandrze






 

 ,,Pewnego razu przez miasto [Lubań - przyp. T. K.] przejeżdżał znany w świecie magister czarnej i białej magii. Na zaproszenie rajców zatrzymał się w kupieckim domu. Następnie udał się na proszoną ucztę, pozostawiając swój pokój otwarty [...]. Czteroletnia córka właściciela kwatery weszła przez uchylone drzwi i zaczęła bawić się niezwykłymi rekwizytami. Otworzyła zapieczętowaną butelkę, z której wypełzł dziwny, płonący stwór przypominający jaszczura. Był to Salamander - duch ognia, którego mag więził i używał jako broni. Uwolniony demon zasyczał tylko: 'Nie zapomnę wam tego', po czym zniknął w otwartym oknie. Od tego czasu ognisty stwór pojawia się na ulicach za każdym razem, kiedy miasto ma nawiedzić pożar. Ostrzega w ten sposób mieszkańców i daje im czas na ewakuację. (...)'' - Paweł Zych ,,Atlas legend tom I''




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz