,,Pewien łowca polujący na ptaki założył wnyki, ilekroć jednak przyszedł je obejrzeć, znajdował w nich tylko [...] drozda [...]. Tymczasem jego kompani przynosili wiele dużych ptaków [...]. Wszyscy drwili z nieszczęsnego myśliwego, a drwiny te wpędzały go w głęboki smutek.
Następnego dnia znów złapał się tylko drozd, a myśliwego ogarnął gniew. Otworzył ptakowi dziób, pierdnął weń i puścił drozda wolno. Niemal natychmiast zwariował i zaczął bredzić. Jego słowa nie miały żadnego sensu: 'mówił bez ustanku o wężach, deszczu, szyi mrówkojada itd.'. Mówił też matce, że jest głodny, a gdy przynosiła mu jedzenie, odmawiał, twierdząc, że właśnie skończył jeść. Pięć dni później zmarł, nie przestawszy mówić. Jego zwłoki leżące w hamaku pokryły się pleśnią i grzybami, nadal wygłaszając nonsensy. Kiedy chciano go zakopać w ziemi, powiedział: 'jeśli mnie pogrzebiecie, zaatakują was jadowite robaki!' Wszyscy jednak mieli dość słuchania go i został pochowany, choć ciągle gadał (...)'' - Claude Lévi - Strauss ,,Od miodu do popiołów''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz