czwartek, 4 września 2014

Co Clark Ashton Smith robił w moich snach?

,,Łodygę otaczał wieniec z poczerniałych, sztywnych liści o metalicznym połysku, których brzegi i powierzchnie usiane były zatrutymi wypustkami, a ostre krawędzie cięły niczym niebezpieczna broń. Spod korony listowia wyłaniała się długa, skręcona odrośl, poszczerbiona i pokryta łuską tak samo jak łodyga. Opadała lekko w dół i zataczając szeroki łuk, znikała w osobliwym kwiecie wieńczącym roślinę; przypominała monstrualne ucho dziwnej i potwornej czary. [...]. Gdy nadchodziło letnie przesilenie [...] należało wypełnić kwiatową czarę ciepłą krwią kapłana lub kapłanki wybranej ze świętego zgromadzenia [...], aż wydzielająca trującą woń, spragniona krwi kwiatowa czara opadała na głowę jednego z nich jak złowieszcza korona’’ – Clark Ashton Smith ,,Przeklęty kwiat’’.

Śniło mi się, że:


- rozmawiałem w bibliotece z C. A. Smithem; był niechlujnym Polakiem; pytałem go czy wierzy w Boga,


- jakiś psychopata mordował pisarzy fantastów; w tym Inklingów i Augusta Derletha, jedynie C. A. Smith odważył się stawić mu czoła,


- C. A. Smith miał wąsy.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz