wtorek, 5 stycznia 2021

Jazie





 

,, [...] - Widziałem kiedyś takie straszne dziwo, niby żmija, a cztery głowy miało i z każdej wysuwał się rozdwojony języczek. Tymi języczkami straszyło wszystkie boże stworzenia. Musi być, że takie potworności rodzą się w piekle.

- To nic nadzwyczajnego. W obejściu u starej Oksanki, na Wipczy, widziałem takich całe kłębowisko. Stara chodziła między nimi boso, a one usuwały się jej z drogi. Mówiła, że to jazie i że pilnują jej spraw po drugiej stronie grobów. Kiedy jednego lata, w czasie suszy, prała swoje plugawe sukienki, porwał ją Czeremosz. Cała wieś się zleciała, tak się darła, ale nikt nie myślał o ratowaniu. Wszyscy się radowali, że oto susza z pewnością się skończy, gdy tylko rzeka połknie Oksankę. Tak się stało. Jeszcze nie wróciliśmy do domów, a tu zrobiło się jakoś szaro, to chmury wyjrzały zza Czarnohory! Wieczorem ciało Oksanki zanurzone do połowy w wodzie leżało gdzieś na brzegu zahaczone o wystający konar. Wokoło niego głębiły się te obślizgłe jazie. Zlazły się one tam z całego Żabiego, powyłaziły spod podłóg, łóżek, starych piwnic i komórek. Wylazły te mieszkające w szafach, a nawet śmierdzące, mieszkające pod krowimi żłobami i kąsające spod nich krowie pyski. Nazajutrz nikt już we wsi nie widział tych piekielnych gadów. Wcześniej jednak pożarły zwłoki Oksanki. Wlazły w nie wszystkimi otworami. Obżarły trupa do kości przez tę jedną noc. Kostki na ostatek się rozsypały i popłynęły z wodą, pewnie aż do morza. Teraz straszą tam rybaków, a u nas i deszcz pada, i słońce świeci jak Bóg przykazał. Jest teraz spokojniej, bez czarownicy'' - Michał Kruszona ,,Huculszczyzna. Opowieść kabalistyczna'' 





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz