,,Czytając żywoty naszych świętobliwych mniszek, dowiadujemy się, że nie było prawie dnia, czasem też i godziny, by siostry nie miały szatańskich wizji i związanych z nimi pokus. Świętą Kingę nagabywał aż trzykrotnie, co skwapliwie odnotowano w jej żywocie. Czytamy tam: 'raz, gdy się w dniu dżdżystym na klęczkach modliła u drzwi kościoła, stanął przed nią szatan w postaci baby wielkiej jak kościół, a głową dotykającej obłoków, innym razem wziął na nią postać stada wieprzów dzikich, to znowu psów wyjących, które biegły za karetą. Trzecim razem naszedł ją na ulicy Grodzkiej w Krakowie, przebrany za ludzi zbrojnych, którzy mieczami chrzęścili. A zawsze chodziło mu o to, aby jakiś czyn pobożny udaremnić lub zburzyć ślub czystości, albo też przeszkodzić w modlitwie, lub choćby jakieś jedno słówko plugawe podszepnąć. Na własne uszy słyszały wszystkie siostry w Starym Sączu, jak zgrzytał zębami, jak szydził i pluł, wołając do królowej (księżnej Kingi): Ve, ve, Hungara! Biada, biada, Węgierko!'' - Michał Rożek ,,Smakowitości obyczajowe''
piątek, 12 kwietnia 2019
Św. Kinga i diabły
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz