Monster High –
modna ostatnio (od 2011 r.) linia lalek – potworów wyprodukowana
przez firmę ,,Mattel'',
która wcześniej zasłynęła (i wzbudziła kontrowersje)
wypuszczając na rynek lalkę Barbie. Wizerunki straszliwie
wychudzonych i wyzywająco ubranych upiornych nastolatek , to nie
tylko lalki, ale też filmy, książki, soki i inne gadżety. W skład
kolekcji wchodzą: Draculaura (córka Drakuli), Cle de Nile (córka mumii; jej imię nawiązuje do Kleopatry), Clawdeen Wolf (córka
wilkołaka), Frankie Stein (córka zbudowanego z trupów potwora
Frankensteina), Lagoona Blue
(córka potwora morskiego; imię nawiązuje do filmu ,,Błękitna
laguna'', który zresztą
oglądałem), Ghulia Yelps (córka żywego trupa zombie, której imię
nawiązuje do ghuli – arabskich demonów żywiących się trupami),
Operetta (imię nawiązuje do ,,Upiora
w operze'') i wiele
innych straszydeł. Jest to więc postmodernizm i to w najgorszym
wydaniu. Na you tube widziałem filmik z serii ,,Straszyceum''
(polskie tłumaczenie nazwy Monster High), w którym niezdarna
Frankie Stein uwolniła jakąś zaklętą duszę tłukąc rzeźbę
lub naczynie, oraz dla wyrobienia zdania słuchałem piosenki Ewy
Farnej – powiem brutalnie, że równie okropnej jak marka, którą
reklamuje.
Zgadzam
się z p. Agatą Puścikowską i innymi krytykami, że owa seria jest
szkodliwa dla dzieci, poprzez relatywizację zła, przedstawianego
jako dobro, epatowanie brzydotą, wypaczanie gustu młodych
konsumentów, a nawet możliwością propagowania anoreksji (o to
samo oskarża się lalkę Barbie). Omawiane
zjawisko demonizacji dziecięcej popkultury, nie jest nowe. Już w
latach 90 – tych w polskiej telewizji były kreskówki: ,,Hrabia
Kaczula'' – o
mieszkającym w Transylwanii kaczorze – wampirze, ,,Prawdziwe
potwory'' i ,,Strachy
z Transylwanii'' o
prowadzącym sklep zoologiczny Sidneyu Zilbegu. Oglądałem je i nie
uczyniły ze mnie satanisty, ale gdybym miał dzieci, nie pozwoliłbym
im ich oglądać. ,,Strzeżonego
Pan Bóg strzeże''.
Ktoś
zapewne powie, że to przecież tylko ,,bajki'',
ale świat ludzkiej wyobraźni ma wiele barw, nie tylko czarną.
Dosyć dziadostwa jest w świecie dorosłych, po co jeszcze wciskać
je dzieciom! Żeby było jasne nie potępiam fantastyki jako takiej;
sam jestem fantastą. Teraz chciałbym przytoczyć opinię
autorytetu w tej dziedzinie jakim był Tolkien:
,, […] Nawet jeśli ludzie w ogóle słyszą legendy (co staje się coraz rzadsze), to nie mają pojęcia o ich znaczeniu. Jak wytwórca motorowerów mógł nazwać swój produkt 'Iksjonem'! Iksjonem, który został wtrącony do piekła i przywiązany do nieustannie obracającego się koła! […]'' - J. R. R. Tolkien , list do Christophera Tolkiena z 7 lipca 1944 [w]: J. R. R. Tolkien ,,Listy''.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz