Lynxowie
nie lubili miast. Nie wznieśli ani jednego, nie zajmowali też
opuszczonych miast Żbiczan. Te ,,domy niewoli'' z wolna popadały w
ruinę, a w świetnych niegdyś domach, pałacach, świątyniach i
koszarach zagnieździły się dzikie zwierzęta. Jedynym Lynxem
używającym ,,jaja płomienistego'' był niejaki Cietrzew z Boru.
Wielokrotnie odwiedzał Księżyc, a raz poleciał ku Słońcu, by
rozmawiać ze Swarogiem i jego synem Swarożycem. Jednak zanim
doleciał do celu, spalił go żar bijący od ogniska ukrytego w
chmurach. Król Uralisław nie chciał mieszkać w pałacu Latavca.
Żył skromnie jak inni Lynxowie. Było tak zarówno wówczas, gdy
był naczelnym wodzem, jak i teraz gdy królem. Często wystarczał
mu nawet szałas lub ziemianka.
Z
wyspy Man udał się w długą podróż do Rokitnicy. Towarzyszyło
mu wielu Lynxów. Przyświecał im jeden cel: przebłagać Enków za
rzeź Żbiczan. Gdy ich korab osiadł na plaży, za którą
rozpościerał się Las Północno - Wschodni, kupili za srebro od
Rdzeniejewa, piętnaście źrebiąt koni morskich, by na miejscu
złożyć je w ofierze. Koń morski przypomina tego lądowego, ale ma
rybi ogon i płetwy jak foka. Zgromadzili też zapas wodorostów, by
mieć czym je karmić przez całą drogę. Zaszli wreszcie na
białoruską ziemię, gdzie wśród bagien i rokity znajdowała się
siedziba Boruty i Leśnej Matki.
Na
miejscu Uralisław wyjął nóż by zabić źrebaki. ,,To pocieszy
Dziewannę'' - pomyślał. Wtem ozwał się przybyły znienacka
Boruta.
- Czyście
oszaleli?! - zahuczał jak wicher.
- Chciałem
was przebłagać, a zwłaszcza pocieszyć twoją przezacną małżonkę
po stracie Żbiczan.
-
Tak się tego nie robi! Czy myślisz, że ja, Vujči
Pastir, opiekun saren, zajęcy, jeleni i dzików mam się cieszyć z
krwi niewinnych zwierząt, a do tego morskich; dzieci Juraty?! -
Lynxowie słuchali w osłupieniu. - Czy myślicie, że Dziewanna
Šumina
Mati - Pani Zwierząt, będzie się radować z ich niewinnej śmierci?
Powinniście razczej, wyznajac swe zbrodnie ziemi szczerze żałować
i więcej ich nie popełniać. Czy żałujecie?
- Chcemy
żałować - w imieniu wszystkich Lynxów powiedział Jarząb z
Północka.
- Nie ma
,,chcemy''! - warknął jak wilk Boruta. - Albo żałujecie, albo
nie! Zdecydujcie się. Nie musicie oczywiście wydrapywać sobie
oczu, czy walić głową o drzewo, bo Żbiczanom to życia nie
zwróci. Wystarczy, że wspomianając na biedną Mat' Syraję Ziemlę,
którą zalewaliście krwią, odwrócicie się od czynionego zła.
- Tak
zrobimy - powiedział Uralisław.
Natomiast
źrebięta koni morskich puszcozno wolno i odtąd nie zabijano już
żadnych zwierząt na ofiarę. Leśna Matka powiedziała Lynxom:
- Daleko
stąd, na zachód będziesz mógł założyć stolicę - sioło
stołeczne. Uczynisz to w miejscu, gdzie ujrzysz czerwonego orła -
po tych słowach Lynxowie bawili się i ucztowali w Rokitnicy,
jeszcze kilka dni razem ze zwierzętami z egzotycznych stron.
Następnie
Uralisław zabrał swą drużynę na zachód. Szli wytrwale wiele
miesięcy, aż zawędrowali nad piękne jezioro w polskiej ziemi.
Niektórzy Lynxowie uważali, że król sfiksował chcąc szukać
czerwonego orła. Tymczasem oczom jego ukazał się takowy. Siedział
na gałęzi drzewa rosnącego nad ogromnym jeziorem. Z którejś
strony miało rozległy, piaszczysty brzeg, a jego fale przypominały
te morskie.
- Ciekawe
jak nazywa się to jezioro? - zamyślił się król opierajac się na
maczudze.
- Ynanska
Lykanus - ozwał się nagle żółtodzioby, krasny orzeł.
- Będziesz
w herbie sioła stołecznego, które tu powstanie, a nazwę je
,,Ynańsk'' na cześć tego jeziora - rzekł Uralisław, a piękny
ptak bez słowa osiadł na jego pięści.
Przybyli
tam Lynxowie zbudowali malutką, lecz piękną osadę o nazwie
wymyślonej przez króla. On sam i jego rodzina zamieszkali w domku z
poddaszem, który od ziemnych stworzonek chroniło niskie
podwyższenie z cegieł i kamieni. Domek był drewniany, a w oknach
miał błony. Na polanach stały rzeźby z brzozowego drewna i
otoczone kołem z kamieni miejsce na ognisko. W głąb jeziora
Ynanska Lykanus wdzierało się molo. Oprócz plaży, inne jego
brzegi porastał przepiękny las, pełen dzikich zwierząt. Na
brzegach wylegiwał się ulubieniec Uralisława - krokodyl z
południowej rzeki Nilus, który jednak mocą Pani Zwierząt nie
pożerał Lynxów. Ynańsk był stolicą państwa rozciągającego
się od tajemniczej krainy Sonor na Najdalszym Zachodzie, aż po
Krainę Białych Pól na Najdalszym Wschodzie. W jeziorze żyły
liczne ryby i ogromne raki - prastare dziedzice krwi Estinusa i Łady.
Jednak nie zakłócały one spokojnego i dostatniego życia
mieszkańców. Ynanska Lykanus zwabiała wiele ptaków i Lynxów
chcących kąpieli w jego wodach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz