środa, 16 kwietnia 2014

Markus ov Cosiar


 Markus ov Cosiar – dominikanin, który uczył mnie religii w trzeciej klasie gimnazjum, oraz we wszystkich klasach liceum. Lekcje odbywały się zrazu w szkole, później zaś w salce katechetycznej w kościele ojców dominikanów. W przeciwieństwie do poprzedniego katechety, pana Andreusa ov Leovishinera, potrafił utrzymać dyscyplinę i dobrze, bo nauczyciel powinien ,,trzymać za mordę, lecz chwytać za serce''. Kiedy Markus ov Xertus źle się zachowywał, ojciec Cosiar kazał mu wyjść z sali. Mój kolega tego nie zrobił, więc ojciec Markus sam wyszedł. W końcu grupa chłopaków przeszkadzających w zajęciach, została z nich wyrzucona. Ojciec Markus ov Cosiar był moim przyjacielem. Czasem spowiadałem się u niego po lekcjach, mówiłem mu o swoich wątpliwościach. Pytałem się czy moja ulubiona powieść i lektura w liceum - ,,Mistrz i Małgorzata'' nie propaguje satanizmu (okazało się, że nie), o ocenę twórczości Brunona Schulza i Wojciecha Cejrowskiego (katecheta oceniał go pozytywnie, ewentualne zastrzeżenia mogłyby dotyczyć formy nie treści), oraz o to czy wolno mi przeczytać ,,Harrego Pottera'' dla wyrobienia zdania. Dałem mu do oceny teologicznej zbiór opowiadań ,,Dom'', uznał, że napisałem moralnie dobrą książkę. Pytałem się też o to czy mam powołanie do kapłaństwa, lub życia zakonnego, ale powiedział mi, że to czy jakaś myśl pochodzi od Boga, nie zależy od tego jak często się pojawia (po latach przekonałem się ostatecznie, że nie mam powołania do bycia osobą duchowną).


Z jego wypowiedzi pamiętam min. zdanie: ,,Wiara potrzebuje dopalaczy'', czyli tego co ją wzmacnia i rozwija, ,,Palenie to kretyństwo'' (to zdanie włożyłem w usta Dziadka w zbiorze opowiadań ,,Dom''), czapkę nazywał żartobliwie ,,czapencją'', w odpowiedzi Davidusowi ov Torenovowi powiedział, że seks przedmałżeński to głupota. Czasem organizował nam spotkania z innymi duchownymi – z klerykiem i księdzem z Dominikańskiego Centrum Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych, który ostrzegał nas przed naukami Świadków Jehowy, różokrzyżowców i przed neopogańskim nazizmem. W przeciwieństwie do mnie był przeciwnikiem Radia Maryja – mówił, że o. Rydzyk jest antysemitą, a w rozmowie ze mną mówił, że propaguje on ,,chrześcijaństwo przeżyciowe'', uznające za wartościowe tylko przyjemne doznania religijne (czytając ,,Nasz dziennik'' zauważyłem pozytywny wyjątek od tej reguły). Warto jednak podkreślić, że o propagandowym filmie Jerzego Morawskiego ,,Imperium ojca Rydzyka'' wyraził się negatywnie, mówiąc, że jest ,,dziwny''. Mój katecheta cenił twórczość Tolkiena i Lewisa, a także (co niektórych może zdziwić i zgorszyć) – film ,,Matrix'', w owym czasie bardzo surowo oceniony na łamach ,,Naszego dziennika''). Pod koniec pierwszej klasy liceum uczestniczyłem w odprawianej przez niego Mszy Świętej na zakończenie roku.


Niektóre wypowiedzi o. Markusa budziły spore kontrowersje. Raz powiedział, że ,,Jezus jest zaje... sty'' (Davidus ov Torenov nagrodził to owacją na stojąco), za co został ukarany przez prowincjała. Co prawda w gwarze młodzieżowej owe wulgarne słowo wartościuje pozytywne (poprzez porównanie do seksu), ale nie powinno się mówić o Iluvatarze używając Czarnej Mowy Mordoru. Wiele lat później napisał w Internecie ,,na pohybel tradsom i lefebrystom'', co mimo całej sympatii do o. Markusa również jestem zmuszony ocenić negatywnie. Po pierwsze nie każdy tradycjonalista jest lefebrystą (min. Tolkien był tradycjonalistą posłusznym zaleceniom ostatniego soboru), a po drugie lefebryści chociaż błądzą, też są naszymi bliźnimi i też trzeba ich szanować.



Pisząc ,,Tatrę. Suplement'' z nauk o. Markusa zapożyczyłem wypowiedź ,,Misie są niebezpieczne'', dotycząca postawy roszczeniowej (,,mi się należy''...) oraz historię o chorej dziewczynie opiekującej się drzewkiem. Ponadto biały ryś Deneb po części był wzorowany na znajomym o. Cosiara, o którym on opowiadał.



Śniło mi się, że:

- szedłem z o. Markusem wzdłuż torów kolejowych i rozmawialiśmy o Einsteinie,
- o. Markus prowadził lekcję religii na plaży,



- o. Markus zorganizował Oktoberfest w Parku Nadratowskiego, skrytykował dostawców ciastek, gdy ci się spóźnili, z morza wyszli Ojciec Czas i Matka Natura, oboje piękni i młodzi i przyszli pod mój dom, zaś o. Markus tłumaczył dlaczego trzeba być punktualnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz