,,Więc Igor Strawiński
co
Świętem swym wiosny
Paryż cały zaszokował’’ - ,,Milenium, czyli Nowe Triumfy’’
,,Era jedenasta była czasem największego w dziejach rozlewu krwi niewinnej’’ - ,,Obraz świata’’
Zjedzenie
żołędzi z dębu Baublis w erze dziesiątej zatarło w umysłach
ludzi granicę między dobrem, a złem. Niczym nalot szarańczy
plenił się kult Rykara, Lochy, Licha, Obłędka, Kani, Przegrzechy,
którego ważną częścią były krwawe ofiary z ludzi i zwierząt,
oraz rozpusta. Również wyznawcy Enków polubili te bezeceństwa i
tak Świętowit, Swaróg, Swarożyc i Mieczysław otrzymywali żertwy
z jeńców i łupów wojennych, zaś dla Jarowita zabijano niemowlęta
i koguty. Noce Kupały czczono rozpustą, zaś przyjście Wiosny –
ucięciem głowy kani, lub kogutowi. Uważano, że ratowanie tonącego
osłabia wodę, dlatego w Śnieżelicy krzywo patrzono, gdy młoda
Tatra uratowała dziecko. Dzieci zabijano przed i po narodzeniu,
wierzono, że te, którym nie pozwolono narodzić się (poterczuki) i
poronione (porońce) są bardzo złe z powodu przerwanego życia.
Enków, jytnas i Čorty zwano bogami, zapomniano o istnieniu Ageja
Pewnej wiosny w
pierwszym wieku ery jedenastej na polanie, gdzie jak wierzono Jarowit
uderzył piorunem, by spętać Rykara, zgromadziły się tłumy. Byli
dostojnicy siół i grodów, ubrani na biało kapłani w wieńcach z
liści dębu i jemioły, tłumy mężów i niewiast oraz dzieci.
Prowadzono stada bydła, owiec, świń, kóz, koni, niesiono klatki z
ptakami. Obok nich szli mężowie w pętach, ubrane na biało
dziewczyny w wiankach, trzymano niemowlęta. Grała muzyka, stoły
uginały się od potraw, wina, piwa, wódki, tańczono i śpiewano.
Kapłani przeprowadzili białego rumaka przez rozłożone włócznie.
Ponieważ żadna nie została potrącona, uznano to za pomyślny znak
i wolę ,,bogów’’ otrzymania ofiary. Dziewczyny w bieli stały w
rządku a kapłan mówiąc ,,Ene due like fake’’ wylosował
młodziutką Gryfinę o czarnych włosach. Potem wybierano dla niej
rodzaj śmierci. Zabicie nożem na kamiennym ołtarzu, spalenie w
wiklinowej figurze człowieka, utopienie, powieszenie? Związaną
Gryfkę położono na ołtarzu i kapłan w bieli już wznosił nóż,
by przebić jej serce, a potem spalić. Już miała umrzeć, gdy
nagle uderzył w ołtarz piorun i zburzył go. Widziano jak Jarowit,
albo któryś z jego synów unosi ją w górę. Potem ujrzano ogromna
postać niewiasty w zielonej sukni, lecz miała skrzydła bociana,
choć wyglądała jak Mokosza. Zasłoniła skrzydłami wszystkie
ofiary, lecz kapłani kazali rzucać w nią kamieniami.
- Co robicie?! Ukamienujecie Wiosnę! –
ktoś krzyknął, lecz rzucono go w ogień.
Wtem przyleciał
smok Girginicz, sługa Rykara i pożarł kapłanów, dostojników
siół i grodów, oraz gapiów i każdego kto nie pobiegł pod
skrzydła Wiosny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz