,, [...] Dybała opowiadał sam o sobie, że był w piekle, gdzie niezliczona moc diabłów poddawała go najsurowszym mękom, aby tylko wyparł się Jezusa, m. in. wyjmowano mu mózg i lano do głowy kwas siarczany, wyjęto mu serce, które – czy mu potym włożono napowrót, nie wie. Dopiero szrama w kształcie krzyża, którą ma na lewej ręce od wypadkowego skaleczenia się siekierą, pomogła mu z piekła wydostać się bez szwanku’’ - ,,Gazeta Radomska’’ 1884, nr. 23: ,,Z kroniki sądowej’’.
W
2007 r. ,,wszedł w
moje życie z gumofilcami''
Jakub Wędrowycz – bohater opowiadań comic/ rural fantasy
Andrzeja Pilipiuka. Utwory te polecili mi moi znajomi, panowie
Voytakus ov Viernitis i Filipus ov Falconius. W latach 2007 – 2016
przeczytałem wszystkie 8 tomów: ,,Kroniki
Jakuba Wędrowycza'',
,,Czarownik
Iwanow'', ,,Weźmisz
czarno kure...'',
,,Zagadka Kuby
Rozpruwacza'',
,,Wieszać każdy
może'', ,,Homo
bimbrownikus'',
,,Trucizna''
i ,,Konan
Destylator''. Dodać
należy, że pan Andrzej Pilipiuk jest moim ulubionym polskim Autorem
(oprócz Jarosława Grzędowicza) i z wielkim zainteresowaniem czytam
jego bloga ;).
Główny
bohater pojawił się po raz pierwszy w cyklu ,,Norweski
dziennik'', gdzie
występował jako nieco sfiksowany dziadek Maćka Wędrowycza,
przyjaciela Tomka Paczenki. Pierwszym opowiadaniem w całości
poświęconym Wędrowyczowi była ,,Hiena''
z 1996 r. opublikowana w ,,Feniksie''.
Tekst został opublikowany dzięki Jarosławowi Grzędowiczowi, który
tym samym ,,wypuścił
z butelki szalonego kozackiego dżina''
;). Jakub Wędrowycz, swoista parodia superbohatera, urodził się
około 1900 roku; jak mówi przysłowie był ,,stary,
ale jary''. Był
Polakiem mającym ukraińskich i żydowskich przodków. Mieszkał w
województwie lubelskim w Polsce, we wsi Stary Majdan koło Wojsławic
(okolice Chełma). Jeśli chodzi o jego wygląd to był niskim
starcem, o rzadkich, siwych włosach, czerwonym nosie i niebieskich
oczach, brudnym i zaniedbanym. Jego bardzo charakterystyczny strój
składał się z czapki uszanki, niebieskiej kufajki, brązowych
spodni ze starego worka, oraz starych brudnych gumofilców. Jak na
prawdziwego menela przystało, Jakub straszliwie śmierdział brudem,
alkoholem i nigdy nie zmienianymi, starymi skarpetkami, o których w
innym z cyklów Pilipiuka można przeczytać co następuje:
,, […] Poznać go można po jednym. Zawsze śmierdzi starymi skarpetkami. Najpierw czuje się ten upiorny smród, potem dopiero pojawia się on. […]- Smród pochodzi z tego, że od czasów przedwojennych nosi te same skarpetki, zielone skarpetki arcymistrza szachowego doktora Laskera, który wyrzucił je jadąc przez Chełm na zawody...'' - A. Pilipiuk ,,Wampir z M - 3''
Smród
owych skarpet był tak porażający, że potrafił sprowokować do
wymiotów, rozbić szybę, a nawet zabić krokodyla zabłąkanego w
Wiśle! Właściciel najbardziej toksycznych skarpet świata był
bowiem z higieną na bakier. Nie używał mydła, sądząc, że jest
wyrabiane ze zdechłej krowy, ani pasty do zębów, bo sądził, że
po niej zęby rosną. Do pielęgnacji włosów używał skórki od
boczku, a raz nawet umył je w wybielaczu (w realu źle by się to
skończyło...). Pochłaniał ogromne ilości samogonu – raz
wygrał konkurs kto więcej wypije z sowieckim sołdatem (innym
Polakiem potrafiącym pić więcej niż Rosjanie był Ferdynand
Kiepski). Zjadał bezpańskie i policyjne psy oraz koty, dusił je
linką hamulcową i piekł szaszłyki na szprychach rowerowych.
Zajmował się wieloma rzeczami. Całymi dniami pędził bardzo mocny
bimber, przez co siedział zarówno w więzieniu jak i w szpitalu
psychiatrycznym. Potrafił wydestylować alkohol właściwie ze
wszystkiego – jego wielkim marzeniem było pędzenie bimbru z
trocin. Próbował nawet uzyskać coca colę ze stonek
ziemniaczanych. Pędził bimber gdzie tylko mógł – nawet w
więzieniu i w … Niebie. Zasłynął jako najlepszy w Polsce i na
świecie świecki egzorcysta i łowca wampirów polecany przez
Polskie Towarzystwo Psychotroniczne (książki o nim wbrew pozorom
nie zachęcają do korzystania z usług świeckich egzorcystów, ale
pokazują magię i okultyzm w krzywym zwierciadle satyry). Jakub
przestrzegał przed sektami i napisał nawet książkę o zwalczaniu
wampirów skonfiskowaną przez policję. Zajmował się też
kłusownictwem. Sam nie uważał się za kłusownika, ponieważ
polował w państwowych lasach ma mocy carskiego przywileju dla rodu
Wędrowyczów. W czasie II wojny światowej i w pierwszych latach po
jej zakończeniu walczył jako partyzant w oddziale Wypruwacza
przeciwko Niemcom i komunistom. Wrogów Polski zabijał szablą,
wbijał na pal, gwałcił, kolekcjonował ich czaszki. Ci esesmani,
którzy przeżyli spotkanie z Wędrowyczem śnili o nim koszmary.
Jego przyjaciółmi byli dwaj inni menele: rosyjski kozak –
monarchista Semen Omeljanowicz Korczaszko, weteran wojny mandżurskiej
(w młodości odkrył w prawosławnym klasztorze na Syberii źródło
wiecznej starości) i kosmita Józef Paczenko mający dziwne,
wrzecionowate oczy (podobne oczy posiadał Tomek Paczenko, główny
bohater ,,Norweskiego
dziennika'').
Śmiertelnymi wrogami Jakuba i Semena był natomiast odrażający i
zapijaczony klan Bardaków. Jakub w ramach rodowej zemsty uśmiercił
12 z nich, w czym przypomina szlacheckich warchołów takich jak
Jacek Soplica z ,,Pana
Tadeusza'' Adama
Mickiewicza. Przyczyną owej zapiekłej nienawiści było nadanie
obu rodom nazwisk w XIX wieku (przedstawiciele rodu Bardaków,
wywodzącego się od dziada proszalnego chcieli się nazywać
Wędrowycze). Posiadał umiejętności magiczne. Potrafił za pomocą
magii podróżować w czasie (min. do XVII wieku, kiedy to
torturował diabła, chcąc wydrzeć mu cyrograf, a nawet do ery
hyboryjskiej, kiedy to spotkał Conana). Umiał też zepsuć urokiem
traktor za pomocą czarnej kury (uczynił tak gdy traktorzysta
zniszczył jego plantację truskawek potrzebnych do wyrobu pryty).
Istniało powiedzenie: ,,Kto
Jakuba nachodzi, ten sam sobie szkodzi''.
Co wiemy o rodzinie naszego bohatera? Poślubił asystentkę
chiromanty (ślub wzięli w cerkwi) i miał z nią syna. Pilipiuk nic
więcej nie pisze na temat ich pożycia małżeńskiego a szkoda ;).
Jego wnuk nazywał się Maciej (był przyjacielem Tomka Paczenki z
,,Norweskiego
dziennika''), zaś
prawnukiem był Piotruś – chłopiec grzeczny i lubiący się
uczyć. Kiedy Piotruś opowiadał w szkole o swoich przygodach z
pradziadkiem, nikt nie chciał mu wierzyć. W jednym z opowiadań,
pojawia się też odległy potomek Jakuba – terrorysta Osama bin
Wędrowycz (według tego pomysłu fundamentaliści katoliccy pokonali
ekstremistów muzułmańskich i zajęli ich miejsce). Jakub chodził
zawsze uzbrojony po zęby. Jego arsenał stanowiły: granaty noszone
w kieszeni, bagnet schowany w cholewie gumofilca, linka hamulcowa
służąca do duszenia, oraz mała piła do metalu zwana ,,żydowskim
włosem'' (Jakub
używał jej do piłowania krat w więzieniu). W razie potrzeby
potrafił zrobić ,,tulipana''
z butelki. Jakub był katolikiem i chodził do kościoła (ksiądz
poradził mu, aby idąc na Mszę Świętą ubierał odświętne
skarpetki...), mimo to biskup Józef Życiński (?) ekskomunikował
go za rozkopywanie grobów w poszukiwaniu wampirów. Na prima
aprilis został zaproszony do seminarium duchownego, gdzie zrobił
klerykom wykład o metodach walki z wampirami. Spowiadał się
rzadko. Raz gdy przystąpił do sakramentu spowiedzi, ksiądz zemdlał
słuchając o jego grzechach. Inny ksiądz, nie rozumiejący misji
Jakuba, próbował go zabić za pomocą konfesjonału – pułapki.
Jakub chodził do szkoły jeszcze w czasach carskich. Z powodu
traumatycznych przeżyć, puścił placówkę wychowawczo –
edukacyjną z dymem (notabene Autor też miał traumatyczne
wspomnienia ze szkoły). Oprócz języka polskiego, znał jeszcze
języki: rosyjski, ukraiński, jidysz i ,,bimbrownicze
esperanto''. Obce
były mu natomiast języki angielski i niemiecki. Przez pewien czas
przechowywał w stodole sowiecki samochód czajkę – zdobyty jako
łup na zabitym komuniście. Posiadał wierną klacz Marikę (zły
czarownik Iwanow zamienił jej świadomość ze świadomością
przybyłej z miasta studentki etnografii Moniki). Jego przyjaciel
Semen dosiadał klaczy Karoliny. Jak by to powiedział Adam Michnik,
Jakub był ,,zoologicznym
antykomunistą'' i
wrogiem poprawności politycznej (co mu się chwali). W 1944 r. razem
z kolegami wieszał zdrajców z PPR – u, zaś na początku XXI
zakolczykował komisarzy unijnych jak krowy ;). Często popadał w
konflikty z prawem; był utrapieniem miejscowych policjantów
Birskiego i Rowickiego. Raz spalił sąd, za to, że sędzia wysłał
go na przymusowe leczenie psychiatryczne za pędzenie bimbru. W swoim
życiu wiele podróżował. Jako dziecka, wraz z ojcem i
bimbrownikami z całej Europy płynął ,,Titanikiem''
do USA, aby tam walczyć z prohibicją. Był w Peru, w Norwegii (dwa
razy), w Wielkiej Brytanii, Rumunii, na Ukrainie (we Lwowie i w
Czarnobylu, gdzie szukał zakopanego sztandaru sotni Semena), w ZSRR
(w Moskwie walczył z ożywionym trupem Lenina), na Białorusi, na
Węgrzech, w Bułgarii, we Włoszech, w Egipcie (tam Piotruś
wykastrował arabskiego szejka i uwolnił z jego niewoli etiopską
księżniczkę) i w Iraku (gdzie zamienił polskich żołnierzy w
wampiry).
W
książkach o Jakubie Wędrowyczu często pojawiają się różne
postaci historyczne jak np. św. Piotr Apostoł, strażnik bram Raju
zastanawiający się co zrobić z duszą Wędrowycza, której nie
chciało ani Niebo, ani Piekło.
W
Rumunii sterowiec, którym lecieli do Egiptu Jakub, Semen i Piotruś
został przechwycony przez wampiry, których władcą był oczywiście
Drakula, czyli Vlad Palownik. Drakula zamierzał uśmiercić
Wędrowycza za wieloletnie zabijanie wampirów. Jasne, że sam zginął
z ręki polskiego egzorcysty, a jego zamek - ,,zabytek
klasy zerowej''
został zbombardowany. Podczas bombardowania zamku Drakuli, zginął
jego sługa, zamieniony w wampira komunistyczny zbrodniarz Nicolae
Ceaucescu, który notabene za życia szerzył państwowy kult Vlada
Palownika.
Wrogiem
Wędrowycza był również Włodzimierz Lenin, który po śmierci z
rąk Stalina, trafił do egipskich zaświatów, ponieważ jego ciało
zamieniono w mumię. Za sprawą boga Seta, który wybronił
zbrodniarza od należnej kary, wrócił na Ziemię, gdzie szykował
nową rewolucję. Jakub udający się do Egiptu, by zdjąć klątwę
faraona, pokrzyżował plany Lenina.
Razem z
Leninem, z egipskich zaświatów powrócił również Feliks
Dzierżyński. Chcąc zdobyć fundusze na rewolucje, zamierzał
podpalić i obrabować dom publiczny, ale tak mu się tam spodobało,
że zrezygnował. Jakub spalił mumie Lenina i Dzierżyńskiego wraz
z zapasem lalek Barbie mających im służyć w zaświatach jako
kochanki, zaś dusze obu ludobójców trafiły do piekła, gdzie ich
oprawcą został Józef Stalin.
Rzecz
jasna, oprócz komunizmu, krytyki doczekał się również nazizm.
Chłopi z Wojsławic poprosili rosyjskiego dżina, aby sprowadził do
XXI wieku Adolfa Hitlera, aby mogli go powiesić. Niestety dżin
sprowadził Hitlera razem z jego wojskiem...
Z
postaci bliższych naszym czasom, zawitał na Lubelszczyźnie sam
Osama bin Laden. Porwał Wędrowycza i kazał mu wygłosić dla
chłopów wykład o pędzeniu bimbru (Jakub twierdził min., że
produkcja samogonu jest prawem człowieka). Wędrowycz uciekł z
niewoli terrorysty i postawił na jego drodze krowołaka (ożywione
truchło krowy). Gdy bin Laden dowiedział się o mocy egzorcysty,
chciał go przeciągnąć na swoją stronę, ale zamiast tego, został
przez niezbyt rozgarniętego policjanta potraktowany paralizatorem i
osadzony w polskim szpitalu psychiatrycznym.
Zagadkowy,
populistyczny polityk, który śpiącego w rowie Wędrowycza zawiózł
do Peru, gdzie ten walczył z miejscowym demonem, był
najprawdopodobniej Stan Tymiński – niedoszły prezydent Polski.
Jakub i
Semen ostatecznie pokonali neandertalczyków – ludożerców z
Dębinki razem z niemieckim kardynałem – inkwizytorem Josephem
Ratzingerem, obecnym emerytowanym papieżem Benedyktem XVI, który
zastrzelił ostatniego mamuta w Polsce (jest to nawiązanie do
chrześcijańskiej legendy o św. Antonim Pustelniku, który zabił
ostatniego centaura – symbol pogaństwa).
Semen
Korczaszko jako carski kozak spotkał samego Józefa Piłsudskiego w
czasie napadu PPS – owców na carski pociąg (akcja pod Bezdanami).
Później już w wolnej Polsce, kozak domagał się od Piłsudskiego
odszkodowania i w jego ramach otrzymał pozwolenie na bezpłatne
korzystanie z komunikacji miejskiej.
Z
mitologii egipskiej pochodzi Pole Trzcin rodzaj zaświatów, gdzie po
śmierci trafił Lenin zamieniony w mumię. Bogowie Ozyrys, Anubis,
oraz bogini sprawiedliwości Maat chcieli kary dla komunistycznego
dyktatora, lecz wybronił go Set – bóg anarchii za pomocą
sofistycznych argumentów. Set przeniósł się z Leninem i
Dzierżyńskim do naszych czasów, by przynieść zamęt na skalę
globalną. Ich sojusznikiem stał się młody anarchista, którego
Lenin i Dzierżyński obrzezali, a któremu ostatecznie Jakub
Wędrowycz darował życie. W swoich wędrówkach po światach
równoległych Jakub spotkał ponadto egipskiego potwora Ammit –
pożerającego serca, który porósł gęstym futrem.
Z
,,Biblii''
został zaczerpnięty diabeł Asmodeusz (czarny charakter ,,Księgi
Tobiasza''), który
razem z Borutą porwał Wędrowycza z duszą i ciałem do piekła.
Skończyło
się to tragicznie dla diabłów. Wędrowycz miał przy sobie fiolkę
z wodą święconą, którą wrzucił do gotującej się wody, w
której miano go ugotować, a następnie cisnął w to granatem
(diabły pozwoliły mu mieć granat przy sobie, bo był ozdobiony
wizerunkiem Lenina). W rezultacie piekło zalała woda święcona, a
Wędrowycz powrócił na Ziemię.
Nie był
on mile widziany również w Niebie, którego bram pilnował św.
Piotr. Jakub dostał się do nieba dzięki swemu aniołowi stróżowi,
który zorganizował w Niebie skansen. W tym skansenie Wędrowycz
pędził bimber.
Innym
ciekawym motywem biblijnym są opisane w antymagicznym opowiadaniu
,,Fuszerka''
plagi egipskie w Wojsławicach. Sprowadził je za pomocą magii
niejaki Zenek Cwajnos, który chciał wyjechać do Egiptu, a że nie
mógł, to chciał się zemścić na urzędniczce. Owe plagi to woda
zamieniona w oranżadę i inwazja karaluchów (odpowiednik zamiany
wody w krew i inwazji żab). Jakub przerwał plagi paląc magiczną
księgę Zenka. W opowiadaniu tym padły ważne słowa: ,,Magia
jest łatwa, bo sam diabeł pomaga''.
Z
mitologii indyjskiej pochodzi motyw reinkarnacji głównego bohatera.
Po śmierci Jakuba, św. Piotr i Lucyfer uzgodnili, że odrodzi się
on w przyszłości, aby walczyć z islamem za pomocą samogonu.
Decyzja przeszła mimo oporu bóstw indyjskich.
Z
mitologii greckiej pochodzi nieśmiertelny olbrzym Alkioneus
(Anteusz) czerpiący siłę z ziemi. Został wynajęty przez
ekologów, aby powstrzymał budowę nowej firmy. Jakub przekupił go
alkoholem.
Na
usługach św. Piotra był Loki – zbuntowany bóg Asgardu, który
spacyfikował opór hinduskiego boga przed ponownym wcieleniem Jakuba
Wędrowycza. Loki jako trabant aniołów został zaczerpnięty z
cyklu urban fantasy ,,Kłamca''
Jakuba Ćwieka.
Zębowa
Wróżka – istota z angielskiego folkloru zabierała ludziom zęby,
aby sprzedawać je wampirom do wyrobu protez.
Z
mitologii arabskiej pochodzi nieudolny dżin z Rosji mieszkający w
starym samowarze. Semen chciał, aby zbudował w Wojsławicach metro,
lecz skutki tego były opłakane.
Z
pozabiblijnej tradycji żydowskiej pochodzi golem – człowiek –
automat ulepiony z gliny. Jeden z nich został odkopany przez
archeologa Tomasza Olszakowskiego (pseudonim Andrzeja Pilipiuka, z
wykształcenia archeologa, z okresu gdy pisał kontynuację cyklu o
Panu Samochodziku). Golem ożył i zaczął siać spustoszenie, aż
pokonali go Wędrowycz wraz z rabinem z USA.
Dużo
ciekawych nawiązań pochodzi z kręgu kultury słowiańskiej. Sam
główny bohater przypomina postaci takich słowiańskich czarowników
jak Paweł Dybała z cytowanego już fragmentu kroniki sądowej
podanego w ,,Religii
Słowian'' Andrzeja
Szyjewskiego. Jego wróg, rosyjski czarownik Iwan Iwanowicz Iwanow
jest pochodną ruskich wołwchów.
Na
Białorusi Wędrowycz walczył z kapłanami Świętowita (szkoda, że
Autor nie rozwinął tego wątku), zaś kiedy w Wojsławicach jeden z
Bardaków wykopał na polu posąg słowiańskiego bożka, Wędrowycz
najpierw zabił Bardaka niby to w ofierze, a potem zniszczył
bałwana.
Jego
prawnuk Piotruś został porwany przez Babę Jagę, czyli ciotkę
Agnieszkę (tak naprawdę określenie Baba Jaga oznacza ,,staruchę
mąk'' – vide:
Andrzej Szyjewski ,,Religia
Słowian''). Jakub
uwolnił Piotrusia i włożył Babie Jadze niewypał do piekarnika.
Kiedy chatka czarownicy wybuchła, postanowił użyć odłamków
pierników do pędzenia bimbru.
Jednym
z diabłów, które porwały Jakuba do piekła był Boruta – dawne,
słowiańskie bóstwo lasu, teraz będące zarządcą polskiej części
piekła. Boruta ubierał się w kontusz i nosił szablę. Gdy jeden z
Bardaków kazał rosyjskiemu dżinowi, aby Wędrowycza ,,diabli
wzięli'' Asmodeusz i Boruta bali się go mając w pamięci jak
zdemolował piekło.
Do
polskiej demonologii ludowej nawiązuje również diabeł Czortek,
który grał z Wędrowyczem w karty i przegrał własną duszę.
Pewien
krasnoludek oddawał mocz do zacieru myśląc, że to mleko, przez co
bimber wychodził kwaśny. Wędrowycz nauczył skrzata pić alkohol.
Przeciwnikami
Jakuba były utopce, które stale niszczyły bimbrociąg łączący
Polskę i Ukrainę. Wędrowycz pokonał je wlewając cały
przemycany bimber do Bugu (motyw zaczerpnięty z greckiego mitu o
Dionizosie, który pokonał Trytona za pomocą wina).
Jakub
był postrachem wampirów. Regularnie przeczesywał cmentarz, skąd
wykopywał zwłoki komunistów i przebijał je osikowym kołem, aby
nie zamieniali się w wampiry (nawiązanie do słowiańskich wierzeń,
głoszących, że w wampiry zamieniają się ludzie źli i bezbożni).
Czarownik
Iwanow przywołał Bielucha – ducha w postaci białego niedźwiedzia
straszącego w okolicach Chełma. Wysłannik Watykanu, Herberto de
Saleta przyjechał do Polski, aby zniszczyć pogański posąg
niedźwiedzia.
W
czasie jednej z podróży w czasie, Jakub przeniósł się do Krakowa
za panowania księcia Kraka. Spotkał Skubę – przodka
współczesnych dresiarzy i zabił smoka wawelskiego strzelając doń
z chińskiej rusznicy przeciwpancernej (motyw podróżujących w
czasie Chińczyków pochodzi z innego cyklu Pilipiuka: ,,Oko
jelenia'').
Ważną
rolę odgrywają wilkołaki. W Rumunii, w czasie podróży sterowcem
do Egiptu, Jakub i Semen kupili od Cyganów wilczą skórę, która
później zamieniła się w skórę człowieka. W czasie II wojny
światowej, Jakub zamienił czarami poddających się Niemców w
wilkołaki (ciekawe co na to Dariusz Kwiecień? ;). Ponadto owe
potwory zjadły króla w równoległym świecie.
W
zmienionej czarami postaci Jakub zabił czarownicę z Wojsławic
(dzięki niemu Wojsławice zawsze były wolne od sekt).
Rodzimowiercy
– współcześni wyznawcy słowiańskich bożków, zostali
przedstawieni prześmiewczo w opowiadaniu ,,Homo
bimbrownikus''.
Z
kręgu kultury indiańskiej pochodzi łapacz snów, wykonany przez
Maćka Wędrowycza z piór zdechłego gołębia w celu obrony przed
złośliwym nauczycielem techniki. Jego koledzy wywoływali u siebie
koszmary za pomocą jedzenia na noc kiszonych ogórków i picia
zsiadłego mleka, które osadzały się w łapaczu snów. Potem
podrzucono go nauczycielowi, a ten we śnie został zamieniony
chirurgicznie z nastoletnią Japonkę. Sen przerodził się w jawę.
Nauczyciel techniki już nie przychodził, a jego miejsce zajęła
nowa, sympatyczna koleżanka z Japonii. Z kolei w Krainie Wiecznego
Śledztwa – rodzaju zaświatów, gdzie przebywały dusze
komunistów, można domyślić się analogii do indiańskiej Krainy
Wiecznych Łowów.
Z mitologi
haitańskiej (kult voodoo) zostały zaczerpnięte zombie grasujące
na cmentarzu w Wojsławicach. Izydor Bardak za pomocą magicznego
budzika obudził zmarłych z rodów Bardaków i Wędrowyczów i ci
zaczęli walczyć między sobą.
Wierzenia
z zakresu New Age przedstawione są w krzywym zwierciadle satyry.
Autor bynajmniej ich nie propaguje, w wręcz przeciwnie – ośmiesza.
W 1944 r.
kiedy Jakub wygrał z Sowietem konkurs na to kto wypije więcej wódki
(Sowiet przegrał ze skutkiem śmiertelnym) pijanego Wędrowycza
zdybało UFO badające życie na Ziemi. Kosmici wszczepili mu
implant, który jednak zepsuł się pod wpływem alkoholu.
Jakub
Wędrowycz oprócz podręcznika zwalczania wampirów, był również
autorem parodii horoskopu – w istocie była to satyra na
astrologię, a nie jej promowanie.
Przenosząc
się w czasie do ery hyboryjskiej (,,hyperborejskiej'')
Jakub i Semen spotkali niebieskiego chłopca o rudych włosach z
zatopionego lądu Lemurii, jadącego na mamucie. W owych czasach
mieli żyć również ludzie zieloni i pomarańczowi.
Podczas
gdy renomowani okultyści z Polskiego Towarzystwa Psychotronicznego
nie potrafili sobie poradzić z natrętnymi duchami za pomocą
skomplikowanych rytuałów, Jakub po prostu podpalił je (ektoplazma
była podatna na ogień). Opowiadanie to pokazuje przewagę zdrowego,
chłopskiego rozsądku nad okultyzmem.
W
Wojsławicach pojawił się wampir energetyczny pod postacią
trenerki w siłowni ,,Dresiarska
Pakernia''.
Jakub
zabił jednego z Bardaków pozbawiając go linii papilarnych, w tym
linii życia (nawiązanie do wiary w chiromancja, czyli wróżenie z
ręki). Uczynił to wlewając do wody, w której jego wróg mył
ręce, płyn do zwalczania zmarszczek. Ponieważ sam miał bardzo
krótką i niewyraźną linię życia, przedłużył ją sobie za
pomocą kawałka szkła. Pokazuje to, że każdy jest ,,kowalem
własnego losu'', że życie człowieka zależy od jego
przemyślności, a nie od wyroków ślepego losu zapisanych np. w
liniach papilarnych. Bardak umarł dlatego, że bardziej wierzył
chiromancji niż własnemu rozumowi.
W
walce przeciwko Bardakom, Wędrowycz sięgnął po homeopatyczną
truciznę wlaną do sadzawki i rozbełtaną granatem. W rezultacie
członkowie wrogiego klanu zamienili się w zombie. Naukowe argumenty
przeciwko homeopatii, Pilipiuk włożył w usta kozaka Semena
Korczaszki, który za caratu studiował biologię i medycynę w
Petersburgu.
W
Wojsławicach w XXI wieku pojawili się też neonazistowscy
okultyści. Chcieli odprawiać swe neopogańskie rytuały w lesie,
lecz zrezygnowali, bo uroczysko zostało zbezczeszczone przez libację
w wykonaniu Jakuba, Semena i wojsławickiego nauczyciela.
Kiedy
Jakub, Semen i Józef Paczenko założyli ,,Hotel
Pod Łupieżcą''
(Pilipiuk zaczerpnął ten pomysł z własnego snu) zawitali tam
sataniści, przedstawiający się jako ,,prześladowana
mniejszość religijna''.
W piwnicy wzywali nago szatana i chcieli złożyć w ofierze
biznesmena Skorlińskiego. Kres ich bezeceństwom położył Jakub
Wędrowycz, który najzupełniej dosłownie – wysłał satanistów
do diabła. Opowiadanie to, kładące kłam błędnemu przekonaniu,
że jakoby cała fantasy promuje satanizm, bardzo mi się spodobało,
ponieważ jestem katolikiem i brzydzę się satanizmem ;).
Niczym
rodzynki w cieście są liczne nawiązania do książek i filmów.
Z
,,Lalki''
Bolesława Prusa (jedynej szkolnej lektury, po którą Pilipiuk
sięgnął z własnej woli!) został zaczerpnięty wynalazek dr.
Geista – metal lżejszy od powietrza, z którego został
sporządzony sterowiec, którym Wędrowycz leciał do Egiptu.
Z cyklu
powieści Arthura Conana Doyle'a pochodzą detektywi Sherlock Holmes
i dr. Watson tropiący Kubę Rozpruwacza. Okazał się nim oczywiście
podróżujący w czasie Jakub Wędrowycz, który w XIX – wiecznym
Londynie mordował strażniczki czasu udające prostytutki,
uniemożliwiające mu powrót do naszych czasów. Sherlock Holmes nie
namierzył prawdziwego Kuby Rozpruwacza, za to winą został
obarczony dr. Watson. Opowiadanie nawiązuje do teorii o polskim
pochodzeniu Kuby Rozpruwacza.
Z powieści
Iana Flamminga pochodzi superagent James Bond, którego Wędrowycz
spotkał w Moskwie w 1989 r. James Bond okazał się … Francuzem i
nawet zjadł sowieckiego szpiega zamienionego w żabę. Jakub i James
Bond wspólnie obalili komunizm dzwoniąc z Moskwy do stolic krajów
satelickich i nakazując wprowadzić demokrację. Nie zdołali
porozumieć się z Etiopczykami, więc ci musieli obalić komunizm na
drodze powstania.
Diabły,
które porwały Wędrowycza do piekła używały zaklęcia ,,Eins,
zwei, drei''
(niemieckie: ,,Jeden,
dwa, trzy'')
zapożyczonego z ,,Mistrza
i Małgorzaty''
Michaiła Bułhakowa, gdzie używał go Korowiow.
Z utworów
Roberta Ervina Howarda pochodzi Conan (Konan) i era hyboryjska
(hyperborejska). Jakub i Semen przenieśli się w te czasy, aby
sprowadzony do XXI wieku Konan pomógł pokonać tępego osiłka
Oswalda Bardaka, nie pozwalającego korzystać im z karczmy. Niestety
król Akwilonii ucywilizował się. Porzucić przemoc, zaczął
zgłębiać dzieła naukowe i jako pierwszy wynalazł destylację
alkoholu na potrzeby medycyny. Zamiast niego Jakub i Semen
sprowadzili w nasze czasy Arnolda – nieślubnego syna Konana, który
pokonał w walce Oswalda Bardaka.
Z
utworów Howarda Philipsa Lovecrafta pochodzi podobny do ośmiornicy
potwór Cthulhu. Wędrowycz zabił go gdy ten zalągł się w jego
studni i potem jadł jego macki. Gdy był we Włoszech i wybierał
monety z fontanny, pokonał mafię wrzucając do wody ,,Cthulhu
w pigułce''.
Z
trylogii Jana Brzechwy pochodzi Pan Kleks, w którego Akademii uczył
się młody Jakub Wędrowycz, nazywany Amadeuszem. Pan Kleks był
szaleńcem, narkomanem i pedofilem, który dodatkowo głodził
uczniów i okaleczał ich pozbawiając ich piegów. Nic więc
dziwnego, że Jakub z pomocą golarza Filipa podpalił Akademię
zabijając Pana Kleksa, z którego został się sam guzik.
Z
książek Tove Janson pochodzą Muminki. Wędrowycz polował na nie i
jej zjadał, śpiewając przy tym: ,,Mama
Muminka smakuje jak szynka, Panna Migotka smakuje jak szczotka''.
Na
cmentarzu w Wojsławicach osiedliły się smerfy (,,smerf''
to ponadto użuwane w cyklu określenie milicjanta).
Wrogowie
Wędrowycza sprowadzili z przyszłości Terminatora, aby go zabił.
Jednak Jakub pokonał wroga i zrobił z niego stracha na wróble.
Z kolei z
Predatorem, Wędrowycz zaprzyjaźnił się. Razem pili, śpiewali i
oglądali zdobyte czaszki wrogów.
Jednym ze
współczesnych straszydeł pokonanych przez Wędrowycza był pokemon
Pikachu, którego egzorcysta upiekł i zjadł.
Jakub
odebrał różdżki Harry'ego Pottera i Voldemorta. Innym nawiązaniem
do powieści J. K. Rowling jest duch komunisty straszący w wychodku
(nawiązanie do Jęczącej Marty straszącej w Hogwarcie).
Asmodeusz
nazywany był po polsku Smoluchem. W opowiadaniach przedwojennego
pisarza, autora horrorów Stefana Grabińskiego imię to nosił demon
straszący w pociągach (odsyłam do książki: ,,,Demon
ruchu'').
Kiedy
w Wojsławicach kręcono ,,Opowieści
z Narnii''
(niektóre sceny naprawdę były kręcone w Polsce) były kłopoty ze
znalezieniem fauna. Miał go zagrać mutant z Czarnobyla, lecz
niestety okulał. Jakub Wędrowycz myślał, że to diabeł i dobił
go zastrzykiem wody święconej.
Kiedy
zaś miano w Wojsławicach kręcić ,,Park
Jurajski'', nie
wiedziano jak poradzić sobie ze znalezieniem dinozaurów. Wędrowycz
chcąc pomóc biznesmenowi Skorlińskiemu, udał się z nim do
równoległego świata, skąd przywieźli małe smoki pozbawione
skrzydeł, które niestety zdechły.
Z
powieści braci Strugackich zostali zaczerpnięci stalkerzy,
penetrujący skażoną strefę Czarnobyla. Jakub i Semen udali się
tam wraz ze stalkerem Mykołą, aby odnaleźć zaginiony sztandar
sotni, w której służył Semen. Na miejscu okazało się, że
postapokaliptyczna rzeczywistość Czarnobyla była oszustwem dla
zysku z turystyki. Przyjaciele wykopali sztandar i jak niepyszni
wrócili do Polski. Wówczas czarnobylskie mutanty odetchnęły z
ulgą.
Nawiązaniem
do serialu ,,Z
archiwum X''
są polscy agenci
Mundek i Skulka, którzy razem z Jakubem i Semenem polowali na
psychopatę żywiącego się mózgami uczonych, aby posiąść ich
wiedzę.
Do
powieści ,,Folwark
zwierzęcy''
George'a Orwella nawiązują postaci zbuntowanych wieprzy o imionach
Schabowy i Mielony, które uzyskały świadomość i chciały uciec z
chlewa. W ostatniej chwili Wędrowycz zastrzelił zwierzęcych
agitatorów i potem jadł na przemian kotlety schabowe i mielone.
Kiedy
Jakub zobaczył afisz musicalu ,,Upiór
w operze''
Andrewa Lloda Webbera, pomyślał, że potrzebują jego usług. Po
raz pierwszy i ostatni był w operze, lecz żadnego upiora nie
znalazł. Jego przygoda obfitowała w zabawne pomyłki np. gdy
usłyszał śpiewaczkę operową myślał, że jest opętana.
W
tomie ,,Wieszać
każdy może''
pojawia się konkursowe opowiadanie ,,Wieśmin''
Michała
Smyka, w którym bohater wzorowany na wiedźminie Geralcie z Rivii
walczył z samym Pilipiukiem zamienionym w potwora Literaturlę.
W utworach
o Wędrowyczu bardzo ciekawym elementem fantastycznego świata są
kryptydy (zwierzęta, którymi zajmuje się kryptozoologia) i istoty
wymyślone przez Pilipiuka.
Niektórzy
ludzie wierzą, że mamuty przetrwały do dziś na Syberii. Tymczasem
neandertalczycy z Dębinki sprowadzali je czarami z plejstocenu do
naszych czasów. Mamuty (swojsko nazywane ,,włochaczami'')
grasowały na Lubelszczyźnie wyrządzając poważne szkody w
uprawach rolnych. Jakub brał udział w polowaniu na ,,włochacza'',
który został zjedzony przez wojsławickich chłopów na oczach
redaktora brukowej gazety. Dla ciekawostki: w gimnazjum, nie znając
jeszcze twórczości Pilipiuka fantazjowałem o leżącej w Polsce
krainie zwanej Ojcowem, gdzie do naszych czasów przetrwały mamuty i
inne zwierzęta z okresu plejstocenu (odsyłam do posta: ,,Opowieści
z okolic Plastra Kovaty''
;).
We
wsi Dębinka przetrwali do naszych czasów neandertalczycy (jest to
polski przykład gatunku lost
race fiction).
Wierni swoim tradycjom pożerali ludzi (raz zjedli księdza, którym
opiekował się Wędrowycz). Ich przysmakiem była ludzka wątroba z
grilla. Zarówno sanacja, komuniści i władze III RP ignorowały
problem. Jedynie Jakub Wędrowycz walczył z tymi dzikusami.
Ostatecznie Jakub i Semen pokonali ich i zmusili do porzucenia
pogaństwa i kanibalizmu przy pomocy kardynała Josepha Ratzingera.
Wtedy to były szaman, dziadek niejakiego Radka Oranguta chciał z
pomocą rodzimowierców wskrzesić dawny tryb życia. Wnuk jednak nie
palił się do współpracy... Dla ciekawostki: na Lubelszczyźnie
naprawdę istnieje wieś Dębinka Dworska. Ciekawe co jej mieszkańcy
sądzą o pomyśle Pilipiuka?
Pomysłu
Pilipiuka są krowołaki – magiczne krowy zombie (jedna z nich
walczyła z bin Ladenem).
Oktoelefant
to hybryda wyhodowana przez szalonego naukowca profesora Kramarza,
zbiegłego ze szpitala psychiatrycznego. Był to słoń z mackami
ośmiornicy. Miał zbierać owoce z drzew w sadzie, lecz plany te nie
powiodły się. Na hybrydę polowało polskie wojska. Jakub uratował
zwierzę, obcinając mu operacyjnie macki ośmiornicy, które potem
jadł. Słoń zamieszkał w lubelskim zoo.
Wśród
zmutowanych zwierząt z Czarnobyla znalazły się również
krwiożercze wiewiórki, po raz pierwszy pojawiające się w
opowiadaniu ,,Staw''
ze zbioru ,,Aparatus''.
W
cyklu o Jakubie Wędrowyczu najbardziej spodobało mi się poczucie
humoru Autora (moim zdaniem znacznie lepsze niż u Pratchetta), który
potrafi się śmiać nawet z siebie samego (występuje w jednym z
opowiadań jako Wielki Grafoman), a przecież nie każdy potrafi
śmiać się z siebie. Jest to satyra na: polskie wady narodowe
(zwłaszcza na alkoholizm), komunizm, okultyzm i poprawność
polityczną. Godne uznania jest to, że Jakub nie idzie na kompromisy
ze złem (odrzucił ofertę współpracy z bin Ladenem) i szanuje
Kościół. Z pewnym przekąsem chciałoby się powiedzieć, że
,,skrywa duszę
anielską w czerepie rubasznym''.
Mimo, że był brudny i śmierdzący, miał więcej honoru od
niejednego POlityka. Książki o nim są pochwała rodziny.
Potomkowie Jakuba, mimo że nestor rodu był degeneratem,
ostatecznie wyrośli na porządnych ludzi. Mimo to nie wyparli się
go, lecz kochali i bronili. Ostrej krytyce zwłaszcza w ostatnim
tomie, Autor poddał biurokrację i korupcji w szeregach polskiej
policji. Podoba mi się również wątek wielkiej przyjaźni Jakuba i
Semena; Polaka i Rosjanina, którzy mimo że należą do skłóconych
narodów, potrafią żyć w zgodzie. Ogólnie Jakub Wędrowycz podoba
mi się znacznie bardziej od Ferdynanda Kiepskiego – w historiach o
nim jest więcej humoru, ma ciekawsze, bardziej fantastyczne przygody
i mimo wszystkich swoich wad broni ludzi przed siłami zła, podczas
gdy Ferdynand Kiepski tylko siedzi na czterech literach przed
telewizorem, żłopie piwo i wódkę i nic pożytecznego nie robi.
Zainteresowanych Czytelników odsyłam do posta ,,Jakub
Wędrowycz – król moich snów''
;).