,,Są w puszczach litewskich rzeczy i sprawy, o których nie śniło się filozofom'' – słowa hrabiego Michała Szemiota
W
październiku
2015 r. obejrzałem po raz drugi polski horror ,,Lokis.
Rękopis profesora Wittembacha''
z 1970 r. w reżyserii Janusza Majewskiego na podstawie noweli
francuskiego pisarza Prospera Mérimée
(1803 – 1870) pod tym samym tytułem. Słowo
,,lokis''
w języku litewskim oznacza niedźwiedzia.
Akcja
filmu rozgrywa się w XIX wieku na Litwie. Głównymi bohaterami są:
niemiecki pastor, profesor etnografii Wittembach, oraz hrabia Michał
Szemiot. Był to przystojny blondyn budzący lęk w zwierzętach, syn
hrabianki zgwałconej na polowaniu przez niedźwiedzia. Jego matka
oszalała po urodzeniu syna, zaś mieszkający w majątku cyniczny i
sprośny lekarz torturował ją zanurzając w wodzie co wyglądało
jak pławienie czarownicy. Szemiot był niezgrabny jak przysłowiowy
niedźwiedź, dosłownie spragniony krwi i miał niedźwiedzią siłę.
Uwielbiał polowania, kolekcjonował trofea. Pastor Wittembach
udzielił mu ślubu z piękną Julią Dowgiełło. Niestety w noc
poślubną hrabia zamienił się w niedźwiedzia, zabił żonę i
uciekł oknem, aż został w końcu zastrzelony w zwierzęcej postaci
(tak się przynajmniej wydawało pastorowi). Na filmie zostały
wykorzystane wierzenia ludowe – jakiś chłop opowiadał pastorowi
o diabłach Kusym i Mazurkiewiczu jadącym karetą. Pojawia się też
stara czarownica z lasu rozmawiająca z zaskrońcem i chodząca po
bagnie. Hrabia zamknął ją w klatce i uwolnił w dniu zawarcia
ślubu, ona zaś po wyjściu z klatki przeklęła go. Film był
niesamowity, mimo że nie było w nim nadzwyczajnych efektów
specjalnych ;).