W pogańskim
Kaganacie Hiperborei płynęło wiele rzek, z których największy
był Vandalus. Religia surowo zabraniała ich regulacji, nawet jeśli
skutkiem jej zaniechania miałaby być śmierć ludzi podczas
powodzi. Hiperborejczycy bronili się przed zalaniem za pomocą
modlitw, zaklęć i składania ofiar. Wierzyli, że bóstwa rzek
przemawiają w snach do swoich wybrańców, wskazując rodzaj ofiary,
mającej powstrzymać wody przed zniszczeniem ludzkiego dobytku. Taką
ofiarą mogła być procesja biczowników, wrzucenie do rzeki kołacza
lub dorodnego zwierzęcia hodowlanego. W miasteczku Skatnie czczono
pamięć burmistrza i jego syna, który przebłagali duchy rzeki
Xothy, ofiarując im swoje oczy i jądra. Z kolei w mieście Varath
rozgniewane duchy rzeki Kizy odmówiły przyjęcia ofiary i zalały
mieszkańców, karząc ich za to, że ,,w
wyborach samorządowych wybrali kretyna’’.
Trzeba tu zaznaczyć, że Polska to nie Hiperborea i żadne zaklinanie rzeczywistości nie zastąpi w niej prac nad zapobieganiem POwodziom.