wtorek, 31 stycznia 2017

,,Opowieści o Vimce''

,,Turupit – zniekształcona nazwa bóstwa czczonego w Gardźcu (Garz) na Rugii, odczytywana jako fiński Tarapita lub Toropiec czy Tropiec'' – Aleksander Gieysztor ,,Mitologia Słowian''






W 2007 r. przeczytałem po raz pierwszy zbiór opowiadań fantasy ,,Opowieści o Vimce'' pióra słowackiej pisarki Alexandry Pavelkovej. Akcja rozgrywa się w wyimaginowanym świecie, gdzie na północy leżała kraina przypominająca dawną Słowiańszczyznę, zaś na południu, nad Morzem Śródziemnym leżało Cesarstwo Reańskie przypominające starożytny Rzym (w mitologii greckiej bogini Rea była żoną Kronosa i matką Zeusa, Hery, Posejdona, Hadesa i Demeter).







Główną bohaterką tych opowiadań jest dobra wiedźma Vimka, zwana Bolesną (w ostatnim opowiadaniu pojawia się łudząca do niej podobna Kostrnka; przypuszczam, że ta ostatnia była córką Vimki). Była bardzo piękną kobietą o długich czarnych włosach i czarnych oczach. Potrafiła jeździć konno i uzdrawiać poprzez zabieranie cierpiącym ich bólu. Obca była jej natomiast sztuka gotowania i prania. Miała starszą i nie tak piękną siostrę Ribavę, którą bardzo kochała. Od dzieciństwa potrafiła w magiczny sposób zabierać i dawać ból. W trakcie pobytu w Domu Bólu, gdzie przebywali niepełnosprawni obdarzeni tajemnymi mocami, nauczyła się kontrolować swoje zdolności i wykorzystywać je dla niesienia ulgi cierpiącym. Jako lekarka wędrowała po różnych krainach i pomagała wszystkim potrzebującym, co upodabnia ją trochę do św. Matki Teresy z Kalkuty. Ludzie ją szanowali, a jednocześnie czuli przed nią strach mimo że nikogo nie krzywdziła. Lubiła jeść ser i pić miód. W jej smutnym życiu było wielu mężczyzn. Ostatecznie gdy wróciła do domu, poślubiła Krzesimira, owdowiałego męża swej ukochanej siostry Ribavy i zaopiekowała się jej dwiema córkami (jest to tak zwany sororat, z łac. ,,soror'' – siostra, żeński odpowiednik lewiratu). Podsumowując, żyjąca w przedchrześcijańskim, magicznym świecie, uczciwa i pełna współczucia Vimka miała bardzo wiele cech dobrej chrześcijanki, wyjąwszy to, że zdarzało jej się uprawiać seks przedmałżeński :(.







Alexandra Pavelková podobnie jak wielu innych słowiańskich twórców fantasy nawiązuje do twórczości Andrzeja Sapkowskiego. Łowcy smoków przypominają nieco wiedźminów. Mają czarne oczy chroniące przed ogniem, pożerają smocze serca, aby nie czuć bólu i miłości, oraz podobnie jak wiedźmini wzbudzali strach wśród społeczeństwa, które nie uważało ich za ludzi. Vimka znała dwóch łowców smoków – Mrówkę i Żylicę. Tego ostatniego uratowała z lochu Wiareca, okrutnego pana na Skałce i uzdrowiła go. Przez jakiś czas byli kochankami jak Geralt i Yennefer, ale ostatecznie ich związek się rozpadł. Żylica zabił dwa smoki, które osobiście znała Vimka – jej jedynego przyjaciela Kroplę Bursztynu i okrutną Thurmalix, którą więziła wiedźmę. Po śmierci Thurmalix, Vimka skłoniła Żylicę do zaopiekowania się osieroconym dzieckiem smoczycy. Oprócz Rzymian, drugim pierwowzorem zaborczych Reańczyków mogli być Nilfgardczycy z ,,Sagi o wiedźminie'', których cesarstwo również leżało na południu i zagrażało królestwom Północy.







Z mitologii greckiej zostały zaczerpnięte centaury (Jeźdźcy) żyjący nad Morzem Śródziemnym. Jeden z nich nosił imię Onasis, co kojarzy się z Arystotelesem Onasisem. Jeźdźcy chcąc współżyć cieleśnie z Dziwożonami przybierali ludzką postać. Nad Morzem Śródziemnym czczono greckich bogów takich jak Zeus, Posejdon czy Hades.
Najwięcej inspiracji Autorka zaczerpnęła z mitologii słowiańskiej, o czym świadczą wzmianki o takich bóstwach jak: Perun, Weles, Świętowit, Swaróg, Czernobog, Rod, Mokosza i Morena.







Dziwożony żyjące na śródziemnomorskiej wyspie razem z Jeźdźcami bardziej przypominały greckie Amazonki. Były to wojowniczki, zrazu żyjące w przyjaźni z Jeźdźcami, ostatnio jednak popadły z nimi w konflikt podsycany przez Kokeša, wodza Pływaków, chcącego zagarnąć bogactwa wyspy dla siebie.







W czasie swoich licznych wędrówek Vimka spotkała też takie istoty jak: upiorzycę Astię (wysłała ją do Domu Bólu, aby tam nauczyła się nikogo nie krzywdzić), południce (demony Swaroga o ciałach z płomieni, pijące ludzką krew, zabić mogła je chłodna woda), boga Turupita (został ukazany pod postacią jednorożca; notabene jednorożec to jeden ze średniowiecznych symboli Jezusa Chrystusa), olbrzymiego knura, który zwiastował wojnę tarzając się w błocie (nawiązanie do legendy przytoczonej przez Thietmara), oraz urodziwe wiły zmuszające tych co naruszyli ich terytorium do wyczerpującego tańca (ich królowa dała Vimce pawie pióro). Kostrnka była więziona w zamku chorego na cukrzycę wampira Nemora, który pił krew dzieci.
Vimka jest jedną z moich ulubionych bohaterek literackich. Podoba mi się znacznie bardziej niż Amelia z francuskiego filmu z lat 2001 r. ;). Jeśli zaś chodzi o rolę magii w omawianej książce to nie zachęca ona do jej praktykowania, a jedynie pokazuje baśniowy świat, który myślę, że też mógłby zostać zbawiony gdyby istniał i poznał Jezusa.






Czytelników zainteresowanych słowacką literaturą fantasy odsyłam do postów ,,Kronikarz słowiańskich herosów'', ,,Miecz Radogosta'' i ,,Pieśń o miłej bogince''. 

,,Nietota. Księga tajemna Tatr''

,, […] M.[iciński] należy do najwybitniejszych i najciekawszych umysłów swego czasu, poeta o silnej, żywiołowej uczuciowości, pogłębionej jednak i hamowanej myślą filozoficzną o zabarwieniu mistycznem, indywidualność śmiała i oryginalna, znakomity liryk, w dramacie poszukiwał nie bez powodzenia nowych dróg, w powieściach i innych pismach dawał przede wszystkim wyraz trawiącym go rozmyślaniom nad zagadnieniem człowieka i narodu. Nie zadowalając się łatwemi rozwiązaniami, raczej je utrudniał, co odbiło się i na stylu, bardzo ozdobnym, pełnym symboliki, alegoryj i aluzyj, nie zawsze czytelnikowi dostępnych'' - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 10 Małże do Morny''

,,Król Wężów tudzież Król Węży (…) jest jedną z bardziej charakterystycznych postaci polskich podań. Niemal na pewno wywodzi się od wcielenia Żmija, noszącego na głowie złotą koronę, a znanego choćby ze Żmigrodu (…), a być może również od władającego gadami aitwara ze Żmudzi (…). Król Wężów pozostaje zgodnie ze swym imieniem, władcą wszelkich gadów, a zwłaszcza jadowitych węży. Przedstawiany jest jako groźny, ogromny wąż ze złotą koroną na skroniach, która ową władzę symbolizuje. Nazywany bywał […] Złotogłowcem lub od złowrogiej natury Złoczyniem. […]
Jest on – mimo przewagi złych elementów – postacią niejednoznaczną. […]''- Grzegorz Sala, Witold Vargas, Paweł Zych ,,Księga smoków polskich''







O Tadeuszu Micińskim (1873 – 1918) dowiedziałem się po raz pierwszy w 2004 r. przeglądając podręcznik ,,Barwy epok'' do języka polskiego. Znalazłem w nim wiersze ,,Lucyfer'' i ,,Templariusz'' z tomu ,,W mroku gwiazd''; przeczytałem je po długim namyśle i uprzedniej modlitwie do Maryi. Zgorszyłem się dualistycznym przesłaniem pierwszego z nich, bo jako katolik brzydzę się satanizmem. Rozmawiając z polonistką, panią Evą ov Tomas o Micińskim, pytałem, czy pochwaliłby ofiary z ludzi składane przez podwórkowych satanistów, lecz ona zaprzeczyła. Tworząc swoją mitologię wymyśliłem ,,Księgę tajemną Łysej Góry'' – grimmuar królowej – czarownicy Malkieš Lysarayaty (jego tytuł nawiązuje oczywiście do ,,Nietoty. Księgi tajemnej Tatr'') zaś hymn Imperium Kościeja przypomina wiersz Micińskiego o Lucyferze (w mojej mitologii zły smok Rykar jest odpowiednikiem Lucyfera). Równie dobrze mógłby to być hymn Mordoru...
Studiując historię na Uniwersytecie Szczecińskim czytałem w słowniku opisującym literaturę polską, hasła o ,,Nietocie'' i dramacie ,,Bazylisa Teofanu''. Zapamiętałem z tego łódź podwodną pływającą w Tatrach, zaś w moich fantazjach literackich z tego okresu heros Ordan z Brustaborga w czasie swoich licznych wędrówek spotkał też Bazylisę Teofanu (odsyłam do postów: ,,Heraklesowe prace Ordana'' i ,,Ordan z Brustaborga – suma przygód'').
W 2016 r. czytałem opracowanie Pawła Dunina – Borkowicza ,,Fantastyczny atlas Polski'' gdzie pośród wielu innych ciekawostek znalazłem też fragmenty o fantastycznej wizji Tatr, jaką roztaczał Miciński w ,,Nietocie'' (odsyłam po posta: ,,Niesamowite Tatry''). Przyznaję, że zachwyciło mnie wielkie bogactwo wyobraźni tego mało już dziś znanego Autora i postanowiłem dać szansę jego powieści. Dostałem ją w prezencie pod choinkę.
Rzeczoną powieść przeczytałem w styczniu 2017 r.
Tytuł jest góralską nazwą rośliny (wrońca widlastego), która oznacza kobietę, a także Polskę. Małe rozmiary owej rośliny symbolizują duchowe skarlenie, pogodzenie się z niewolą zaborów przez Polaków na początku XX wieku.
Powieść została wydana w 1910 r. stanowiąc pierwszą w języku polskim powieść z pogranicza fantasy i realizmu magicznego. W ,,Nietocie'' proza napisana archaicznym już dziś językiem, przeplata się z wierszami, a nawet z dramatem.
Akcja rozgrywa się około 1905 r. (w powieści występują wzmianki o wojnie rosyjsko – japońskiej i udziale Polaków w rewolucji rosyjskiej 1905 r).







Miejsce akcji są tytułowe Tatry, oraz carskie więzienie nad Ładogą. Trzeba zaznaczyć, że Tatry widziane oczami Micińskiego bardzo różniły się od Tatr rzeczywistych:

,, […] Tatry dotykają aż Sybiru i nawet Amur jest granicą rzeczną Tatr od królestwa Anhellego; że góra indyjska Meru wznosi się nad innymi lodozwałami, które się zwą Dant, Giwant, Monteracz i Rozacz; że wir pod Muraniem tworzy się z powodu, iż jest jakaś zatoka tropikalna i stamtąd prąd ogrzany wypływa, a spotkawszy się z prądem mroźnym od Sybirskich brzegów tworzy straszliwy Malsztrem? [...]''


Była to mistyczna kraina, z której miało wyjść odrodzenie Polski, przeciwstawiana Moczarowi, czyli moralnej zgniliźnie i serwilizmowi wobec zaborców toczącym dusze większej części Narodu Polskiego (notabene wielu działaczy niepodległościowych takich jak sam Józef Piłsudski chroniło się właśnie w Zakopanem). Władcą owej krainy był król Włast. Górale byli potomkami stepowych, turańskich koczowników – Kumanów. W rozległym tatrzańskim morzu pływały rekiny, foki i uchatki (otarie), zaś na lądzie żyły lwy. W owych mistycznych Tatrach żyły też zwierzęta prehistoryczne takie jak np. kainitheria, zaś Ariaman jechał na prehistorycznym krewnym konia - hiparionie. 1 Tatrzańska wieś Murza Sichle była niejako polskim odpowiednikiem rumuńskiej Delty Dunaju:

,,... te dziwne moczary za nim, dokąd zlatywały się jesienią z dala tropikalne ptaki: ibisy, czaple, marabuty... Niegdyś, gdy w Tatrach był klimat cejloński – tu zagnieżdżały się roje ptastwa''


Duchowe, intelektualne i polityczne serce Tatr stanowił zamek zwany Turowym Rogiem (przypuszczam, że jego nazwa nawiązuje do złotego rogu z ,,Wesela'' Stanisława Wyspiańskiego), w którego ogrodach rosły mango i żyły małpy.

,,A w ogrodach Turowego Rogu, wśród jodeł drzemały przedpotopowe jednorożce, krzyczały w puszczach pawie, iguanodonty wielkie jak kościół w Zakopanem, pożerały trawę i drzewa''.

Turów Róg zbudowany z brązowego kamienia pamiętał jeszcze czasy późnego średniowiecza. Gromadzili się w nim pod przewodnictwem Mędrca Zmierzchoświta i Wieszczki Mary polscy patrioci różnych wyznań i światopoglądów, aby radzić nad odzyskaniem niepodległości przez Polskę.







Głównym bohaterem był tatrzański rybak Ariaman; alter ego Autora, mające wiele cech bohaterów romantycznych. Jego zawód może nawiązywać do Nowego Testamentu, w którym pierwsi uczniowie Jezusa Chrystusa rekrutowali się wśród rybaków. Tak naprawdę nazywał się Franciszek, a imię Ariaman nadali mu Cyganie. Imię to może gorszyć współczesnego czytelnika budząc skojarzenia z Aryjczykami, o których bredzili naziści, jednak Miciński pisał swą powieść na długo przed Hitlerem. Co ono znaczyło?

,,Zakończę wyłożeniem twego imienia.
Aria to jest imię starożytnych mieszkańców Indii.
Znaczyło najpierw: człowiek, który uprawia ziemię.
Pojęcie etnograficzne zyskało później znaczenie religijne i znaczy ono:
człowiek, który wierzy […]''

- mówił Mag Litwor. Ariaman był mężem i ojcem, uczniem Maga Litwora, poszukiwaczem wiedzy tajemnej i rewolucjonistą o bardzo burzliwym życiu wewnętrznym. Wiecznie rozdarty między Dobrem a Złem, zrazu żarliwie kochał Chrystusa, później jednak zbuntował się przeciw Niemu z powodu śmierci żony i dzieci. W carskim więzieniu ponownie zbliżył się do Chrystusa. Ariaman był związany z kręgiem Turowego Rogu.








Jeszcze mając żonę i dzieci, próbował zdobyć serce pięknej księżniczki Zolimą- córki inżyniera Muzaferida. Zolima, zwana również jako Azudem, lub Feniksana, była Polką o tatarskich korzeniach. Jej ojciec był muzułmaninem, a matka chrześcijanką. Mieszkała w zamku w Tatrach otoczona muzułmańską służbą. Otaczało ją bogactwo i przepych. Była nieprzystępną i zdemoralizowaną feministką, biorącą udział w czarnej mszy i dużo podróżującą po krajach Zachodu (była min. w Szwecji, oraz w Paryżu u Marii Curie – Skłodowskiej). Brała również zbrojny udział w rewolucji. Zrazu odrzucała zaloty Ariamana, którego po raz pierwszy poznała w Kasynie Zabaw w Zakopanem. Z czasem jednak pokochała go, lecz on już jej nie chciał, bo był zajęty walką z Królem Wężów o niepodległość Polski.







Ariaman miał śmiertelnego wroga, który usiłował odebrać mu Zolimę. Był nim baron de Mangro; satanista udający katolika, współdziałający z przemysłem niemieckim na szkodę sprawy polskiej, człowiek obłudny i okrutny. De Mangro władał magnetyzmem, miał małpi ogon jak Hanuman i posiadał czarodziejską maskę, z której pomocą udawał hrabiego Rabsztyńskiego. Jego pierwowzorem był Wincenty Lutosławski, pionier jogi w Polsce.







Ważną rolę w powieści odgrywa historia. Ariaman i Mag Litwor wśród skał Ornaku spotkali: Mikołaja Kopernika, Wojciecha z Brudzewa, Marcina z Olkusza, Wawrzyńca z Nowego Targu, Witelona ze Śląska (Miciński pisał o nim na długo przez Witoldem Jabłońskim), polskich czarodziejów i alchemików, Klemensa Janickiego, Pawła z Krosna, Piotra i Jana Kochanowskich, Andrzeja Frycza Modrzewskiego, Stanisława Orzechowskiego, Jana Ostroroga, Tydemana Gize, braci czeskich, powstańców Chmielnickiego, Semena Nalewajkę, arian, kalwinistów, luteran, Gabriela Tarnowskiego, jezuitów, oraz powstańców styczniowych gen. Józefa Hauke – Bosaka, który został w powieści przedstawiony jako polski Mojżesz.








Autentyczną postacią jest też góral Sabała, który po śmierci zamieszkał w Turowym Rogu przedstawionym na podobieństwo Edenu.







Pierwowzorem księdza bazylianina Konstantego był duchowny grekokatolicki, metropolita świętojurski Andrzej Szeptycki. Został on przedstawiony jako postać pozytywna; jako człowiek głęboko wierzący, a zarazem światły patriota, uprzedzony do jezuitów (odsyłam do posta: ,,Komandosi Kościoła'') i współczujący spalonemu na stosie XVII – wiecznemu ateiście Kazimierzowi Łyszczyńskiemu (również uważam, że choć ateizm jest wielkim złem, nie należy mordować ateistów; ,,Prawda niech się narzuca siłą samej Prawdy'' – mówił św. Jan Paweł II). Ksiądz Konstanty został wychowany w polskiej rodzinie rzymskokatolickiej, zaś z własnego wyboru związał się z Rusinami i obrządkiem unickim (uznającym Papieża). Wzbudził tym gniew swojego ojca, który oskarżał go o … sprzyjanie caratowi (tak naprawdę carat krwawo prześladował unitów). Był atakowany przez prasę zarówno polską jak i ukraińską. Należał do kręgu Turowego Rogu. Ciekawą rzeczą jest wiedzieć jak Miciński oceniłby późniejszą postawę Andrzeja Szeptyckiego w czasie II wojny światowej (jego niejasne związki z OUN UPA). Przeciwnikiem beatyfikacji Andrzeja Szeptyckiego był sam Stefan Wyszyński, również kandydat na ołtarze.









Inną pozytywną postacią osoby duchownej był brat Wysz, duchowy syn św. Franciszka z Asyżu, którego pierwowzorem był św. Albert Chmielowski):

,,... jeden z najciekawszych ludzi naszego Odrodzenia w sztuce, który był wielkim malarzem, a teraz stał się wielkim świętym''


Był związany z kręgiem Turowego Rogu i z wielkim poświęceniem niósł pomóc biednym i cierpiącym. Miał wielkie zasługi z walką z tyfusem w Krakowie.








Miciński w swej powieści fantasy pisał o Zawiszy Czarnym na długo przed powstaniem ,,Narremturmu'' Andrzeja Sapkowskiego. Najsłynniejszy polski rycerz przybył do kuźni Trismegisty gdzie satanista i narkoman ks. Hubert służył szatanowi za kata.







W Wielką Noc w kościele św. Jana pojawili się: Samuel Zborowski, Zawisza Czarny, Mickiewicz, Norwid, Słowacki, August Cieszkowski, Józef Hoene – Wroński, Kopernik, oraz Emir Rzewuski (Wacław Seweryn Rzewuski).
Omawiana powieść zawiera liczne, ciekawe nawiązania mitologiczne, nieraz zresztą odbiegające od pierwowzoru.







Z mitologii egipskiej został zapożyczony Thot – bóg magii (a także pisma i Księżyca), do którego Ariaman modlił się przed wejściem do podziemi Giewontu.







Już w podziemiach Giewontu, Ariaman uczestniczył w scenie scena sądu Ozyrysa, w czasie którego wypowiadał słowa z egipskiej ,,Księgi Umarłych'':

,, […] O serce mojej matki! O serce mojej matki! O serce konieczne mi do przemian. Nie podnoś się przeciw mnie – nie świadcz przeciw mnie! Nie czyń mi przeciwności pośród boskich wodzów i nie oddzielaj się ode mnie przed Strażnikiem wagi. […]''

Ważną rolę w powieści Micińskiego (notabene teozofa) odgrywa mitologia indyjska, trzeba przyznać, że traktowana z podobną swobodą jak mitologia słowiańska w utworach Czesława Białczyńskiego czy mitologia grecka w serialach o Herkulesie i Xenie ;). Zdaniem Maga Litwora wszystkie religie pochodziły z Indii:

,, […] Indie są Monopolią innych religijnych kolonii''.

Jest to nieprawda, bo najstarsza cywilizacja powstała nie w Indiach, a w Mezopotamii (Sumerowie). Z Indii pochodzą takie religie jak: wedyzm, braminizm, hinduizm, buddyzm, dżinizm i sikhizm, jednak przesadą jest upatrywanie w nich kolebki wszystkich religii na świecie! Jeśli zaś chodzi o tzw. ludy indoeuropejskie (min. Słowian, Germanów, Celtów, Bałtów, Greków, narody romańskie, Ilirów, Hetytów, Persów, Hindusów, Cyganów, Gruzinów, Ormian i Tadżyków) to pochodzą one prawdopodobnie ze stepów nadczarnomorskich skąd wyruszyły min. do Indii, gdzie podbiły wcześniej tam mieszkające ludy drawidyjskie o ciemnej skórze. Owi Ariowie niektóre rzeczy zapożyczyli od podbitych Drawidów np. kult Kriszny, którego imię znaczy Czarny jak skóra Drawidów albo Śiwy.







Mag Litwor uczył Ariamana w podziemiach Giewontu, że imię Herakles wywodzi się od indyjskiego Hara – Kala – przydomka Śiwy (tak naprawdę imię Herakles, po łacinie Herkules, znaczy po grecku ,,sława Hery'' – imię to miało złagodzić zawziętość bogini prześladującej herosa jako nieprawego syna Zeusa; podobnie Grecy nazywali srogie Erynie ,,Eumenidami'' – łaskawymi, aby je obłaskawić). Pochodzenia indyjskiego miał być też Tezeusz (Tha – Saha – towarzysz Śiwy), Ariadna (Ari – Ana), Perseusz (Para – Saha), Eak (Aha – Ka - przydomek Jamy), Radamantes (Radha – Manta), Pluton (Pluszta), Atena (Atanaia), centaur (Ken – tura; notabene centaury zostały wymyślone nie w Grecji, ale już w Mezopotamii, gdzie miały skrzydła i odwłoki skorpionów), Jowisz (Zupitri), Neptun (Napatana). Z Indii miał też pochodzić etnonim Lelegowie, Lachy, czyli Polacy (Lalaga), oraz imiona greckich filozofów - Protagorasa (Prothaguru), Anaksagorasa (Anangaguru), Pitagorasa (Pithaguru), oraz perskich królów Kserkesa i Artakserksesa (,,ksatrias'' – król). Od siedziby indyjskich bogów - Meru miał wywodzić się Olimp, zaś od cudownego napoju powstałego w wyniku bełtania oceanu Amrity wywodzi się grecka ambrozja. Owe podobieństwa językowe wynikające ze wspólnych korzeni indoeuropejskich wyjaśniłem powyżej (ludy praindoeuropejskie to nie to samo co współcześni Hindusi, podobnie jak współcześni Włosi nie są do końca tym samym co starożytni Rzymianie).







Zdaniem Micińskiego w Indiach istniał mitologiczny odpowiednik biblijnego przekazu o Adamie i Ewie:

,,W Indiach Adima i Hewa, żyjący w raju wyspy Cejlon, przechodzą, dzięki omamieniu Rakszasów, na ląd – nie popełniając grzechu. Hewa z miłości idzie za mężem, lecz ostrzega przed nieszczęściem! I dlatego z niej to naradza się potem Zbawiciel''


- mówił Mag Litwor do Ariamana (tak naprawdę pierwszym człowiekiem w mitologii indyjskiej był Jama, który po śmierci został bogiem zaświatów). Zdaniem Maga Litwora w Indiach szanowano kobiety bardziej niż w Izraelu – naprawdę było na odwrót (podczas gdy w Indiach palono wdowy na stosach pogrzebowych mężów i istniała prostytucja sakralna, wśród biblijnych Żydów obowiązywał lewirat – to jest brat zmarłego męża poślubiał wdowę po nim, zaś pogański zwyczaj prostytucji sakralnej był surowo piętnowany przez Prawo Mojżeszowe i proroków).







Ponadto Mag Litwor porównywał Krisznę do Jezusa Chrystusa. Tymczasem mimo pewnych analogii istnieją też znaczne różnice między obydwoma bogami. Kriszna, którego imię znaczy Czarny, w przeciwieństwie do Jezusa Chrystusa zabijał swoich wrogów (Kansę, brał też udział w krwawej bitwie pod Kurukszetrą), w dzieciństwie kradł masło dla małp, stwarzał ze swoich włosów wilki polujące na święte krowy, uwodził cudze żony.... Więcej na temat podobieństw i różnic między Chrystusem a Kriszną w poście ,,Mitologia indyjska''.







Miciński wykorzystał również XIX – wieczna legenda o rzekomym pobycie Jezusa Chrystusa w Indiach (znajduje się ona min. w XIX – wiecznym fryzyjskim falsyfikacie ,,Księdze Oera linda''). Istnieją też niepotwierdzone przez Kościół legendy o pobycie Jezusa w Brytanii razem ze św. Józefem z Arymatei, a nawet w Ameryce Północnej w co wierzą mormoni, opierający się na XIX – wiecznym, gnostyckim apokryfie zwanym ,,Księgą Mormona''. W Indiach Jezus znany tam jako Issa bronił pariasów przed wyzyskiem braminów (na plus Micińskiego przemawia to, że mimo fascynacji hinduizmem dostrzegał zło systemu kastowego).







Jedną z mieszkanek Turowego Rogu była urocza księżniczka Wisznu (imię teoforyczne oznaczające jednego z trzech najważniejszych bogów indyjskich) córka pana Ossolińskiego, która miała młodszego brata Fenisia. Tak o niej pisał Miciński:


,,Zbierała Księżniczka Wisznu krokusy i fiołki, zbierał gasnący bóg ślady jej stóp drobnych, obutych w białe kierpcycki i całował.
Była ona Savitri – promieniem tych miejsc.Kochały ją żarłoczne aligatory, Iguanodonty, olbrzymie jak gotyckie wieże – nade wszystko zaś krążące i przelatujące z drzewa na drzewo, migotliwe tęczowe rajskie ptaki lub białe pawie ze złotymi zbrzeżami ogonów – nad głową Księzniczki Wisznu leciały, śpiewając, na ile ich stać było donośnie, choć nie pięknie''






Z mitologii greckiej został zaczerpnięty sfinks, który strzegł wejścia do podziemi Giewontu. Motyw sfinksa, znany z mitu o Edypie, Grecy zapożyczyli od Egipcjan.







Z mitologii rzymskiej pochodzi bogini łowów Diana, przez Greków Artemidą. Miciński pisał w wierszu o czarnej Dianie śniąca w letargu (wyobrażam sobie tę postać jako murzyńską postać rzymskiej bogini, ale może też być to określenie czarnego księżyca, wszak Diana była bóstwem lunarnym).
Gdyby Miciński żył dzisiaj zostałby nazwany turbosłowianinem, albo nawet turbolechitą. Był niejako ideowym poprzednikiem takich autorów współczesnych jak: Czesław Białczyński, Juliusz Prawdzic – Tell, Paweł Szydłowski, czy Janusz Bieszk. Podobnie jak oni fantazjował o Lechitach i ich bogach, a czynił to na długo przed narodzeniem owych autorów!







Antagonistą zwodzącym Ariamana był Król Wężów – demoniczny władca Tatr. Miał postać gigantycznego węża w koronie, potrafiącego przybierać postać błyskawicy. W różnych rejonach świata zwano go Kriszną, Zaratusztrą i Lucyferem. Miał córkę Kalirugę – piękną kobietę o złocisto – zielonych włosach; porzuconą żonę księcia Huberta poznaną w Indiach. W podziemiach Giewontu Ariaman ujrzał wyobrażenia bóstw słowiańskich – Światowida (poprawna wersja imienia brzmi: Świętowit), boginię Żywie (karmiła piersią króla Arkony), fikcyjnego Czarnego Boga Zasoba (wyróżniał się długim penisem – symbolem płodności), królewny Świętochny (była owinięta wężami i miała skrzydła), Polelum - ,,boga elektryczności dodatniej'', fikcyjnej bogini Maruna – bogini śmierci (miała magiczne elipsy na piersiach, zjawia się u św. Jana witana przez Trismegistę, jej pierwowzorem była Marzanna, zwana też Moraną), oraz Poklus i Radegast (trzymali urny z iskrami życia).







Ariaman spotkał również śpiących Tatrzańskich Rycerzy, którzy ongiś walczyli pod stanicami Bolesława Chrobrego. Wśród nich byli Wikingowie (nawiązanie do teorii o normańskim początku Polski). Miciński wymienia nawet ich imiona: Krzestów Wiciądz, Lietuwoj, Thormund, Hagustald, Wakran, Thurin, Karel, Sote, Asgust, Ale i Zmir.Zdaniem Micińskiego, Lechici pisali runami jak Wikingowie.







W wierszu ,,W wąwozie Smoczej Jamy'' ma miejsce nawiązanie do legendy o smoku wawelskim:

,,W czarnej jaskini żyje smok,
świetlaki krążą złote -
o Matko Boża, niech Twój wzrok
rozjaśni życia grotę!
Przepaści pełen groźny jar,
gdzie się wciąż toczą lody -
o Matko Boża niech Twój czar
powiedzie nas na Gody!''


Z wierzeń góralskich zostały zaczerpnięte panki – górskie demony o czarnych twarzach, łapach wilków lub niedźwiedzi, nie mające dziurek w nosach (,,Czarni Pankowie, w mgłach zatuleni, zagrzebują ostatnie klejnociki świateł w przepastne urwiska''). Zainteresowanych tymi i innymi istotami odsyłam do książki Adama i Barbary Podgórskich ,,Encyklopedia demonów''.







Jedną z kobiet z kręgu Turowego Rogu była siwowłosa Wieszczka Mara Ameńska, której imię może nawiązywać do Mary – demonicznej żony Czarnoboga z wierzeń rosyjskich (odsyłam do książki Andrzeja Sapkowskiego ,,Rękopis znaleziony w smoczej jaskini'').







Wreszcie związki ze słowiańskim folklorem wykazuje żeński demon, piękna, skrzydlata i rozpustna Mroczna Zmora (rodzaj sukuba), która kusiła Ariamana w carskim więzieniu (mimowolnie postać ta budzi skojarzenia z Hellą z ,,Mistrza i Małgorzaty'' Michaiła Bułhakowa).







Z mitologii Bałtów pochodzi bóg burzy Perkun, którego Zolima w swej wizji ujrzała płynącego łódką po jeziorze (w pierwszej chwili uznała go za Jezusa Chrystusa, a potem na jej oczach Perkun przeobraził się w Meduzę).







W legendach średniowiecznych występuje czarodziej i alchemik Hermes Trismegistos - ,,Hermes Po Trzykroć Wielki'' – zeuhemeryzowana postać bogów wiedzy tajemnej – hermetycznej takich jak egipski Thot, grecki Hermes i rzymski Merkury. Przypisywano mu autorstwo dzieła ,,Szmaragdowa Tablica'' (,,Tabula Smaragdina''). W ,,Nietocie'' imię Trismegista nosi szatan mający swą kuźnię w podziemiach Tatr. Imieniem Trismegista określali go Czarni Magowie, do których należał książę Hubert. W owej kuźni służył św. Kowal noszący łańcuchy (upatruję w nim postać Weylanda; kowala – niewolnika z wierzeń germańskich). Trismegista jest postacią negatywną, przynoszącą zło zamiast dobra. Miciński w sposób być może niezamierzony pokazał, że szatan zwodzi ludzi poprzez dzieła Hermesa Trismegistosa i innych okultystów, że zamiast wolności przynosi śmierć.
Ciekawie przedstawiają się też istoty fantastyczne wymyślone przez samego Autora. Jednym z nich była małpa – automat grająca na harfie (,, … świece zapalała, dziecko nakarmiła, buty oczyszczała, kobietę gładziła, a na harfie – jęła grać''). Przypuszczam, że jej pierwowzorem mógł być pawian w religii egipskiej poświęcony bogu Thotowi i hodowany w egipskich świątyniach.







Nad brzegiem tatrzańskiego morza Ariaman zobaczył kraby, zielone i niebieskie skarabeusze (ukłon w stronę starożytnego Egiptu) oraz dużego, metalicznego czerwonego żuka, który padł łupem lwa mrówczanego. Istota ta nasuwa skojarzenia z larwą mrówkolwa, jednak było to: ,, … obrzydłe piaskowej barwy, pręgowane, podobne do hieny zwierzątko z wielkimi hakami, wydzielającymi jadowitą i cuchnącą ciecz''. W średniowiecznych bestiariuszach mrówkolwem nazywano mityczną hybrydę będącą połączeniem lwa z mrówką (S. Kobielus ,,Bestiarium chrześcijańskie''). Nad tatrzańskim morzem gnieździły się też orły morskie (w rzeczywistym świecie nazwą ,,orzeł morski'' określa się czasem bielika).
W powieści spodobały mi się min. słowa Maga Litwora, który wskazywał Ariamanowi, negującemu w młodzieńczym buncie Stary Testament, te jego fragmenty, które swą głębią i pięknem mogą przemawiać nie tylko do ortodoksyjnych katolików:

- ,, […] Czyś nie przeżywał chwil wzniosłych na Synaju? Zali nie mówi ci o nieśmiertelności duszy jej podobieństwo do Jehowy? 2 Czyś nie płakał nigdy z Jeremiaszem? I nie triumfowała Twoja dumna młodzieńcza dusza z Dawidem?''

Na plus przemawia również to, że Wieszczka Mara prosiła Ariamana, by czuwał nad Zolimą biorącą udział w czarnej mszy na zamku Muzaferida. Czarna msza przedstawiona wyraźnie jako coś złego. Demon wywołany przez barona de Mangro przywiązał trumnę z zamkniętą w niej Zolimą do skrzydeł wiatraka, zaś Ariaman ją uwolnił, lecz nie spotkał się z wdzięcznością.
W carskim więzieniu nad Ładogą, Ariaman odrzucił kuszenie szatana:

,,Chrystus był mi najbliższym; słońce mogłoby zgasnąć, mnie byłoby z tym mrokiem jeszcze jaśniej; ziemia gdyby zapadła w niewiadomą otchłań, ja mogłem jak Szymon Stylites, na jednej kolumnie stać, mając dokoła przepaście...''

W ucieczce pomagał dobry pop – Rosjanin, człowiek szczerze kochający Chrystusa a do tego wykształcony, który płynął statkiem do klasztoru na Sołówkach.
Szatan Trismegista w czasie Wielkiej Nocy u św. Jana został ukazany jako postać negatywna, pobudzająca do nienawiści wobec Boga i ludzi (,, … wszędzie nienawiść wybucha kiedy ręka dotknie się cudzej ręki'').
Wreszcie Ariaman w zakończeniu po chrześcijańsku wybaczył tortury baronowi de Mangro, słudze Króla Wężów i postanowił walczyć z demonicznym władcą Tatr. Zastrzeżenia budzi natomiast motyw swastyki (Ariaman odpędzał upiory właśnie tym znakiem). Trzeba jednak wiedzieć, że Miciński pisał swą powieść na długo przed II wojną światową i w jego czasach swastyka była postrzegana pozytywnie.
Wśród pogańskich bóstw w podziemiach Giewontu znalazło się miejsce również dla szatana:

,,Były to sagi o Ziemi, jako królowej wężów. Były hymny do Świętego Szatana, które potem powtórzył Hermes Trismegista: 'między bogami nie ma mu równego, w jego ręku wszystkie królestwa, władze i wspaniałość świata''

Przypuszczam, że fragment ten może nawiązywać do słów św. Pawła:

,,Ależ właśnie to, co ofiarują poganie, demonom składają w ofierze, a nie Bogu'' – 1 Kor 10, 20

Oznacza to, że ci co porzucają prawdziwego Boga, Jezusa Chrystusa, aby czcić wymyślonych bogów, tak naprawdę oddają cześć diabłu.

Nie spodobał mi się fragment poniższego wiersza:

- ,,Teraz mój los widzę – mój los widzę – ten, że jestem bóg!
Prawdę mówiłeś do mnie Lucyferze! [...]''

a także to, że Mag Litwor spalił ,,Biblię'' :


,,Nie należy już się spowiadać z tej biblijnej księgi. Było to kiedyś życiem.Teraz kościół polską krainę ugniata i nie daje wyjść na góry, w oświetlone łęgi, i pracować nad przyszłością świata. (Księgę kładzie na ołtarzu. Płoną z wolna karta za kartą. [...]''


Dla mnie palenie ,,Biblii'' zawsze jest świętokradztwem i barbarzyństwem. Gniew zgromadzonych u św. Jana budzi potępienie udziału Polaków w rewolucji 1905 r. przez św. Piusa X. Dochodzi do profanacji, lecz mimo to król Włast na swój sposób dalej czci Maryję (podobnie jak socjalista J. Piłsudski). Pokazuje to rozdarcie Polaków między katolicyzmem, a dążeniem do niepodległości.
Jeśli chodzi o ocenę, to mimo paru zastrzeżeń więcej znalazłem w książce rzeczy dobrych niż złych; jest to bardziej opowieść o walce dobra ze złem, niż pochwała zła. Trzeba jednak przyznać, że jest bardzo trudna i podobnie jak w przypadku ,,Mistrza i Małgorzaty'' ,,można się nią zatruć jak ziemniakiem'' 3 (odsyłam do posta: ,,Michaił Bułhakow''). Sądzę, że na podstawie ,,Nietoty'' można by nakręcić bardzo ciekawy film, albo serial ;).






1 ,,Wielkie drapieżniki z pliocenu, jak Machairodus z Europy i Azji, były prawdopodobnie głównymi wrogami zamieszkującego te same tereny hippariona. W Ameryce Północnej, tygrys szablozębny polował na neohippariona, który także był krewniakiem konia. Hipparion żył prawdopodobnie w mniejszych lub większych stadach, podobnie jak jego obecni kuzyni – zebry, osły i konie Przewalskiego'' – Michel Cuisin ,,Tajemnice zwierząt. Prehistoria''
2 Hebrajski zapis imienia Boga – JHWH w przybliżeniu czytało się Jahwe, zaś Jehowa to błędny odczyt powstały z połączenia słów Jahwe i Adonai. W czasach Micińskiego powszechnie nazywano Jahwe ,,Jehową'', dziś czyni tak tylko sekta Świadków Jehowy.
3 Ziemniak jest rośliną trującą dla człowieka. Ma trujące owoce, lecz jadalne bulwy. Podobnie jest z niektórymi książkami.