W czerwcu 2014 r. przeczytałem zbiór opowiadań grozy Jarosława Grzędowicza ,,Księga jesiennych demonów'', pozytywnie oceniany zarówno przez Andrzeja Pilipiuka jak i Feliksa Kresa. Akcja rozgrywa się we współczesnej Polsce (lata 90 – te i początek XXI wieku), jesienią (szczególnie w mrocznym i zimnym listopadzie porównanym do mitycznego Ragnaröku), z czego akcja fragmentu jednego z opowiadań toczy się również w Afryce. Głównym bohaterem jest Jacek Wolecki, którego życie od jakiegoś czasu waliło się w gruzy (opuściła go dziewczyna, zamknęli jego ulubiony irlandzki pub itd.). Choć nie był specjalnie przesądny, po raz pierwszy i ostatni w życiu wstąpił do sklepu ezoterycznego, gdzie ,,szaman miejski'' opowiedział mu pięć historii o spotkaniach ludzi z Jesiennymi Demonami. Książka ma więc strukturę szkatułkową, tak jak np. ,,Baśnie 1001 nocy'', ,,Dekameron'', albo ,,Opowieści sieroty'' Katherynne M. Valente.
Na
kartach ,,Księgi...''
pojawia się cała galeria istot nadprzyrodzonych, takich jak: szaman
miejski (miał białe włosy i czerwone oczy, co upodabnia go do
takich bohaterów fantasy jak wiedźmin Geralt, albo Elryk z
Melnibone), afrykański demon Umoya Omube' (pochodzi z wierzeń
zuluskich, nosił kapelusz i powłóczysty płaszcz, miał małe,
zniekształcone usta i nos podobny do haczykowatego dzioba, oraz
sowie oczy; chciał odebrać bogatemu filmowcowi Arturowi Ziębie
Absolutną Kartę Kredytową), Człowiek ze Ściany (dręczył Artura
Ziębę w szpitalu i podstępem odebrał mu Absolutną Kartę
Kredytową), anioły i diabły (diabeł Oleg miał zasznurowane usta
i kamienie w miejscu oczu), współczesna wiedźma Melania (była
ruda i uprawiała średniowieczną magię rytualną), stworzony przez
nią dobry wilkołak Maksym Wilk z Puszczy Białowieskiej, który nie
chciał być wilkołakiem (wzmianka o ich romansie pojawia się w
powieści ,,Popiół
i kurz''),
uwodzący kobiety srebrzysty człowiek z mackami (owe macki nasuwają
mi skojarzenia z horrorami Lovecrafta), demoniczny hermoafrodyta
Weronika, czarne motyle z zaświatów zapowiadające śmierć,
alchemik Michał Sędziwój, który od XVII wieku cyklicznie umierał
i wychodził ze starej skóry jak wąż (podczas gdy w trylogii
Pilipiuka, Michał Sędziwój jest postacią pozytywną, tu został
przedstawiony jako ktoś zdradliwy, mordujący kobietę, która
odkryła jego sekret), oraz Śmierć (miała postać pięknej kobiety
o czarnych włosach, której Jacek Wolecki poszukiwał i z ulgą
poszedł za nią w zaświaty). W książce pojawia się nawet sam Bóg
pod postacią czyniącego cuda właściciela sklepu zoologicznego.
Opisane
zostały też magiczne przedmioty takie jak: Absolutna Karta
Kredytowa (pozwalała kupić wszystko na co się miało ochotę),
zdobiąca popielniczkę figurka kameleona, który ożył na oczach
terapeuty, czy srebrna bransoleta likopeion,
za pomocą której Melania zamieniła białowieskiego wilka Maksyma w
człowieka.
Spodobały
mi się nawiązania literackie do Michaiła Bułhakowa (szamana
miejskiego, którego działalność ma pozory dobra i Jesienne Demony
można porównać do szajki Wolanda, opowiadanie ,,Wiedźma
i wilk''
o Melanii i Maksymie przypomina powieść ,,Psie
serce''),
oraz do Victora Hugo ( jedna z bohaterek przywiozła z Francji
figurkę Gavroche' a; jednego z bohaterów powieści ,,Nędznicy'').
Spodobały
mi się również takie wartości jak: krytyczny stosunek do magii (
jest niebezpieczna, demoniczna, pakuje ludzi w kłopoty nawet jeśli
ma pozory dobra np. szaman miejski jedyne co potrafi doradzić
Woleckiemu to kazać mu szukać śmierci, a jego demoniczny wygląd
sugeruje, że może być w zmowie z Jesiennymi Demonami), krytyka
matriarchatu (krąg Binah rządzący rodziną Melanii to ,,stare
baby''
wtrącające się do życia innych), fanatyzmu religijnego i
antyreligijnego, ,,ekologicznych''
bojówek (Artur Zięba został zabity za noszenie skórzanych butów),
oraz nienawiści rasowej do … Afrykanerów. Ponadto w owych
opowiadaniach człowiek nie jest w stanie sam pokonać demona
fortelem jak w polskich baśniach (Arturowi Ziębie po potyczce z
Człowiekiem z Lustra zostały się metalowe kulki miast karty
kredytowej). W
opowiadaniu ,,Opowieść
terapeuty''
znalazłem trafną uwagę, że wielu ludzi porzuca wiarę w Boga, bo
się ,,obraża''
na Niego nie mogąc wymóc na Nim spełnienia swej woli. Do gustu
przypadł mi również humor (frazeologizm ,,czarno
jak w głowie taliba'',
albo ta scena, w której bogaci Rosjanie zakładali dresowe spodnie
do białych koszul). Ponieważ mieszkam w Szczecinie, moją uwagę
zwróciło to, że afrykański szaman Ewaryst Matabele studiował na
Uniwersytecie Szczecińskim. W tym miejscu chciałbym podziękować
Autorowi za to, że wspomniał o moim rodzinnym mieście.