Historia rodu Onufrego Kurowca była burzliwa, dramatyczna, pełna krwi, niesprawiedliwości i cierpienia. Milicjant eskortujący państwa Skyjłyckich, Łukasza, Heńka, Rosjan i Czubka był z pochodzenia Ukraińcem. Urodził się gdzieś na Ziemiach Zachodnich, prawdopodobnie w Szczecinie lub Świnoujściu; różni autorzy zajmują tu rozbieżne stanowiska. Jego rodzice - Iwan Kurowiec i Helena z domu
Simferopolska zostali w 1947 roku przesiedleni z Małopolski Wschodniej w ramach Akcji ,,Wisła''. Przez długi czas Onufry wzrastał w otoczeniu Polaków, słyszał wszędzie, nawet w rodzinnym domu język polski, aż pewnego razu poszedł do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Dodać należy, że jego noga nigdy nie przekroczyła progu przedszkola. Wtedy odbyła się pamiętna lekcja języka polskiego. Nauczycielka kazała
recytować słynny ,,Katechizm małego Polaka'' pióra Bełzy z 1900 roku. ,,Kto ty jesteś? Polak mały. Jaki znak twój? Orzeł biały...'' Onufry czekał aż jemu będą kazali recytować, kiedy wywołano do odpowiedzi jego najlepszego kolegę, Hrehora Dulczyniaka, którego rodzice też byli przesiedleńcami.
Simferopolska zostali w 1947 roku przesiedleni z Małopolski Wschodniej w ramach Akcji ,,Wisła''. Przez długi czas Onufry wzrastał w otoczeniu Polaków, słyszał wszędzie, nawet w rodzinnym domu język polski, aż pewnego razu poszedł do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Dodać należy, że jego noga nigdy nie przekroczyła progu przedszkola. Wtedy odbyła się pamiętna lekcja języka polskiego. Nauczycielka kazała
recytować słynny ,,Katechizm małego Polaka'' pióra Bełzy z 1900 roku. ,,Kto ty jesteś? Polak mały. Jaki znak twój? Orzeł biały...'' Onufry czekał aż jemu będą kazali recytować, kiedy wywołano do odpowiedzi jego najlepszego kolegę, Hrehora Dulczyniaka, którego rodzice też byli przesiedleńcami.
- Nr 8, Dulczyniak, teraz wy! - kazała polonistka, a klasa zamarła pod jej groźnym głosem.
- Ja nie mogę, prze pani - mówił drżącym głosem chłopiec. - Mój tato mówi, że nie jestem Polakiem - klasa ryknęła śmiechem, bo nie lubiła ani Kurowca, ani Dulczyniaka, a polonistka zmarszczyła brwi.
- Nr 11, Kurowiec! - zawołała.
- Prze pani, ja, ja też nie mogę - Onufry nie wiedział dlaczego tak powiedział, po prostu naśladował kolegę.
Wtedy obaj zostali napiętnowani przed całą szkołą przez dyrektora i wyrzuceni z niej po rozmowie z rodzicami.Dyrektor nie szczędził obelg. W domu Onufry opowiedział wszystko ojcu, a ten zaczął mu opowiadać rzeczy dawne, przerażające, żywe...
Ruś najechali Tatarzy, a później Litwini. Wschodnia część wygnała Tatarów i podjęła próbę przywrócenia Rusi do pierwotnego kształtu. Jednak raz uruchomione procesy nie dały się już zatrzymać. Poczęły ewoluować trzy odrębne narody: Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini, a każdy wiek pogłębiał różnice. Litwinom zagrozili Krzyżacy, więc zawarli unię z Polską, co zostawiło niezatarty ślad na wszystkich elementach życia czterech narodów. W takich warunkach gdzieś na południowej Rusi pojawił się ród Kurowców. Było to chyba w XV wieku, wg. rodzinnej legendy, lecz po raz pierwszy nazwisko Stiepana Kurowca pojawiło się
w XVI wieku wśród Kozaków rejestrowych wynotowanych z nakazu Batorego. Kurowcy byli typowym kozackim rodem, którego liczne odgałęzienia sięgały wszystkich warstw społecznych. Potomkowie Stiepana walczyli z Tatarami i Turkami, wypływali czajkami na Morze Czarne powodując konflikty dyplomatyczne, raz bogacili się, a raz pauperyzowali. Byli uprzedzeni do jezuitów, Lachów i Żydów, zwłaszcza do lackich ,,paniw'' (choć Igor Kurowiec miał folwark utrzymywany przez polskich chłopów) oraz łączyli się z różnymi wyrzutkami uciekającymi przed sprawiedliwością bądź jej brakiem. Ród Kurowców walczył we wszystkich
antypolskich powstaniach, oczywiście z powstaniem Chmielnickiego włącznie. Na wołowej skórze nie sposób spisać wszystkich ich morderstw i grabieży na Polakach i Żydach, choć nie można tego porównywać
z późniejszymi wydarzeniami, ilu Kurowców pozabijał ,,Raby Pies'' Lachów, wszystkich bitew i rzezi z udziałem tego rodu, raz przebywającego na wozie, a raz pod wozem historii, oraz jego marzeń o rozbiorze
Polski, w wyniku którego miało powstać państwo zaporoskiej kozaczyzny, snutych już od czasów Jana Kazimierza. Mniejsza część rodziny współpracowała z Lachami nad ugodą hadziacką. W XVIII wieku chłopska linia rodziny Kurowców mordowała Lachów w powstaniu Gonty i Żeleźniaka. Ostatni Kozacy z rodu zginęli podczas oblężenia Siczy Zaporoskiej przez Rosjan razem z Wsiewołdem Tubajtynem. Rozbiory Polski rozłączyły Kurowców granicą austro - rosyjską. W zaborze rosyjskim ród uległ wynarodowieniu, jego nazwisko zmieniało się od Kurow, Kurowej, aż do Kurskich (boczne odgałęzienie, z którego pochodził Warfołomiej Wsiewołdiewicz, który zginął w bitwie '50 roku) i Kurowiewów (jeden z nich, znajomy Michaiła Bułhakowa zainspirował go do stworzenia postaci Korowiowa w ,,Mistrzu i Małgorzacie''). Natomiast w zaborze austriackim Kurowcy pozostali Ukraińcami, a zaborcy poprzez manipulację
przywilejami usiłowali skłócić ich z Polakami. Po wydaniu ,,Złotej hramoty'' i ,,Mużyckai praudy'' (tej ostatniej dla Białorusinów) przez władze powstania styczniowego, Władymir, Daniel i Roman Kurowiec pojechali do zaboru rosyjskiego by walczyć o wspólną sprawę. Rosjanie ukarali Daniela i Romana szubienicą, a Władymira - deportacją na Syberię. Tam poznał Polkę - Karolinę Otmuchowską. Pobrali się a
po powrocie na zniewolone ziemie polskie, zamieszkali w Zakopanem. Władymir Kurowiec porzucił prawosławie (część rodziny stanowili prawosławni, a część greko - katolicy), a swoje imię spolszczył na Włodzimierz. Począł uważać się za Polaka, a rodzina nie mogła mu tego wybaczyć. Galicyjska nędza była wręcz przysłowiowa, toteż część rodziny wyemigrowała za chlebem do Saksonii, Brazylii, ale przede wszystkim do USA. Wielu umarło podczas wyczerpującej podróży statkiem, a reszta wyginęła w walkach z
Indianami i na froncie wojny secesyjnej. Ci Kurowcy, którzy byli inteligentami, pasjami wielbili Tarasa Szewczenkę i mieli jego portrety w domach. Jednocześnie narastał konflikt z Polakami. Wśród nich pojawili się inni Kurowcy - potomkowie Włodzimierza i Karoliny z Otmuchowskich. Ci ostatni zaczynali mieszkać coraz bliżej swoich ukraińskich imienników, aż obie rodziny zamieszkały w jednej osadzie na Wołyniu. Nosiła dziwaczną nazwę Pototepakzepakzwoizak i założył ją jakiś austriacki potentat naftowy. Wśród Kurowców - Ukraińców część była przychylna planom współpracy polsko - ukraińskiej Piłsudskiego, a część wznosiła hasło: ,,Lachiw za San''. Tymczasem wybuchła I wojna światowa, na której froncie walczyli dziadek i pradziadek Onufrego, jego brat, oraz rozmaici krewni. A było gdzie walczyć! Pradziadek Onufrego zginął w szeregach armii Austro - Węgier. W Legionach Piłsudskiego walczyło sześciu Kurowców - Polaków: Atanazy, Bohdan, Demetriusz, Jan, Borys i Norbert i dwóch Kurowców - Ukraińców: Igor i Marcin. Do SCzZDz Rosyjskiego w 1917 roku wstąpił Osip, pseudonimów ,,Kij'' i ,,Irosław''. Kiedy Ukrainę poczęli okupować Niemcy, członkowie rodziny Onufrego należeli do najrozmaitszych stronnictw i
organizacji. Przybrany brat dziadka, niejaki Izaak ,,Serep'' Kurowiec von Rikvald był entuzjastą
niemieckiego planu ,,Judeopolonii'', ciągnącej się od Rygi po Odessę ze stolicą w Lublinie. Jakow i Ksenia z Kozakowów (rodu późniejszego uczestnika zbrodni w Katyniu, Siemiona Dawidowicza) razem walczyli z
lwowskimi Orlętami. Jednak najwięcej Kurowców pod swoimi sztandarami zgromadził ataman Symon Petlura. Zofia Kossak - Szczucka w ,,Pożodze'' pisze, że był to straszny antypolonista (a że antysemita to wszyscy wiemy!). To, że później walczył wraz z Piłsudskim przeciw bolszewikom - to wiadomo: byli oni wspólnym wrogiem. W oddziale wojskowym, w którym walczył dziadek Onufrego, Wiktor ,,Ksykun'' był
siłą zwerbowany sam Michaił Bułhakow. Razem z ,,Ksykunem'' widział jak żołnierze Petlury mordują cywilnego Żyda i okrucieństwo zbrodni wywarło na obu ludziach wielkie wrażenie. Bułhakow zmierzył się z tym wspomnieniem za pomocą literatury, zaś Kurowiec postanowił, że jak tylko wojna się skończy, ożeni się, wychowa dzieci i ,,nigdy więcej nienawiści''. Zresztą później zobaczył jeszcze więcej okrucieństwa. Wojna się skończyła, Polska znów znalazła się na mapie Europy, później nadeszła wojna z bolszewikami, a ostatecznie Ukraina została podzielona między Polskę a Rosję Radziecką. Wiktor przeżył, założył rodzinę i zamieszkał w wiosce Pototepakzepakzwoizak. W jego wiosce mało Ukraińców zdawało sobie sprawę ze swojej odrębności narodowej, sama osada zaś znajdowała się między Lwowem a Stanisławowem. Przeważali w niej Polacy (również w samej rodzinie Kurowców) i żyli względnie spokojnie. Żył tam pewien maniakalny miłośnik Endecji, głoszący potrzebę wynarodowienia swoich sąsiadów, lecz pewnego razu to on, fanatyczny nacjonalista przyprowadził Kurowcom zaginione dziecko. W Pototepakzepakzwoizak działały kluby aktywności zakładane przez ukraińskich nacjonalistów, o co mieli pretensję nacjonaliści polscy. Dochodziło do licznych sporów, zaś polski samorząd był stronniczy i złożony głównie z Narodowych Demokratów. Niemniej nie wszyscy Polacy i Ukraińcy byli tu wrogami, częste były tak mieszane małżeństwa jak dyskryminacja. Po prostu ludzie byli różni, a większość miejscowych Polaków uważała Ukraińców za takich samych ludzi jak oni (pamiętając jednak o udziale ich nacjonalistów w pokoju brzeskim - o obietnicy
oddania im ziemi chełmińskiej i o okrucieństwie w I wojnie światowej, tudzież o walkach o Lwów). W 1930 roku sąsiadka Kurowców wróciła zgwałcona z Galicji Wschodniej i opowiadała o biciu, demolowaniu bibliotek ,,Proswity'', niszczeniu posągów Szewczenki, kpinach z narodu ukraińskiego, o łamaniu kariery młodzieży przez MWRiOP, o pacyfikacji. Była to zemsta Polaków, terror za terror, bo Ukraińcy palili polskie urzędy, (w których na pewno byli ludzie), zabili Babija, chcącego pojednania obu zwaśnionych narodów i próbowali wciągnąć w wir propagandy Cerkiew Prawosławną... Nadszedł rok 1939 i 17 września wioskę Pototepakzepakzwoizak zajęli Sowieci. Od 1941 roku okupowali ją Niemcy, potem zaś znów Sowieci. W międzyczasie na Wołyniu i nie tylko na Wołyniu, bo też w Małopolsce Wschodniej
(,,Lachiw za San'', a nie ,,Lachiw za Buh'') zawrzało nienawiścią. Narodziła się Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), nie należąca ani do komunistycznego Dziadostwa, ani do faszystowskiego Świństwa (Międzynarodowej Korporacji Świństwa Antypatriotycznego - MKŚA od 1919 roku we Włoszech). Wielu jej członków (z samym Banderą na czele) nawet nie wiedziało o Dziadostwie, czy Świństwie. Dziadostwem i świństwem (bez obrazy dla zwierząt) były natomiast ich czyny. Byli też Bulbowcy i Melnykowcy, Samoobronni Kuszczowi Widdiły, lecz przede wszystkim zwykli, bezpartyjni cywile, poddani manipulacji. Wśród nich rodzice Onufrego i jego wujostwo wiedli prym. Czego nie robili!
w XVI wieku wśród Kozaków rejestrowych wynotowanych z nakazu Batorego. Kurowcy byli typowym kozackim rodem, którego liczne odgałęzienia sięgały wszystkich warstw społecznych. Potomkowie Stiepana walczyli z Tatarami i Turkami, wypływali czajkami na Morze Czarne powodując konflikty dyplomatyczne, raz bogacili się, a raz pauperyzowali. Byli uprzedzeni do jezuitów, Lachów i Żydów, zwłaszcza do lackich ,,paniw'' (choć Igor Kurowiec miał folwark utrzymywany przez polskich chłopów) oraz łączyli się z różnymi wyrzutkami uciekającymi przed sprawiedliwością bądź jej brakiem. Ród Kurowców walczył we wszystkich
antypolskich powstaniach, oczywiście z powstaniem Chmielnickiego włącznie. Na wołowej skórze nie sposób spisać wszystkich ich morderstw i grabieży na Polakach i Żydach, choć nie można tego porównywać
z późniejszymi wydarzeniami, ilu Kurowców pozabijał ,,Raby Pies'' Lachów, wszystkich bitew i rzezi z udziałem tego rodu, raz przebywającego na wozie, a raz pod wozem historii, oraz jego marzeń o rozbiorze
Polski, w wyniku którego miało powstać państwo zaporoskiej kozaczyzny, snutych już od czasów Jana Kazimierza. Mniejsza część rodziny współpracowała z Lachami nad ugodą hadziacką. W XVIII wieku chłopska linia rodziny Kurowców mordowała Lachów w powstaniu Gonty i Żeleźniaka. Ostatni Kozacy z rodu zginęli podczas oblężenia Siczy Zaporoskiej przez Rosjan razem z Wsiewołdem Tubajtynem. Rozbiory Polski rozłączyły Kurowców granicą austro - rosyjską. W zaborze rosyjskim ród uległ wynarodowieniu, jego nazwisko zmieniało się od Kurow, Kurowej, aż do Kurskich (boczne odgałęzienie, z którego pochodził Warfołomiej Wsiewołdiewicz, który zginął w bitwie '50 roku) i Kurowiewów (jeden z nich, znajomy Michaiła Bułhakowa zainspirował go do stworzenia postaci Korowiowa w ,,Mistrzu i Małgorzacie''). Natomiast w zaborze austriackim Kurowcy pozostali Ukraińcami, a zaborcy poprzez manipulację
przywilejami usiłowali skłócić ich z Polakami. Po wydaniu ,,Złotej hramoty'' i ,,Mużyckai praudy'' (tej ostatniej dla Białorusinów) przez władze powstania styczniowego, Władymir, Daniel i Roman Kurowiec pojechali do zaboru rosyjskiego by walczyć o wspólną sprawę. Rosjanie ukarali Daniela i Romana szubienicą, a Władymira - deportacją na Syberię. Tam poznał Polkę - Karolinę Otmuchowską. Pobrali się a
po powrocie na zniewolone ziemie polskie, zamieszkali w Zakopanem. Władymir Kurowiec porzucił prawosławie (część rodziny stanowili prawosławni, a część greko - katolicy), a swoje imię spolszczył na Włodzimierz. Począł uważać się za Polaka, a rodzina nie mogła mu tego wybaczyć. Galicyjska nędza była wręcz przysłowiowa, toteż część rodziny wyemigrowała za chlebem do Saksonii, Brazylii, ale przede wszystkim do USA. Wielu umarło podczas wyczerpującej podróży statkiem, a reszta wyginęła w walkach z
Indianami i na froncie wojny secesyjnej. Ci Kurowcy, którzy byli inteligentami, pasjami wielbili Tarasa Szewczenkę i mieli jego portrety w domach. Jednocześnie narastał konflikt z Polakami. Wśród nich pojawili się inni Kurowcy - potomkowie Włodzimierza i Karoliny z Otmuchowskich. Ci ostatni zaczynali mieszkać coraz bliżej swoich ukraińskich imienników, aż obie rodziny zamieszkały w jednej osadzie na Wołyniu. Nosiła dziwaczną nazwę Pototepakzepakzwoizak i założył ją jakiś austriacki potentat naftowy. Wśród Kurowców - Ukraińców część była przychylna planom współpracy polsko - ukraińskiej Piłsudskiego, a część wznosiła hasło: ,,Lachiw za San''. Tymczasem wybuchła I wojna światowa, na której froncie walczyli dziadek i pradziadek Onufrego, jego brat, oraz rozmaici krewni. A było gdzie walczyć! Pradziadek Onufrego zginął w szeregach armii Austro - Węgier. W Legionach Piłsudskiego walczyło sześciu Kurowców - Polaków: Atanazy, Bohdan, Demetriusz, Jan, Borys i Norbert i dwóch Kurowców - Ukraińców: Igor i Marcin. Do SCzZDz Rosyjskiego w 1917 roku wstąpił Osip, pseudonimów ,,Kij'' i ,,Irosław''. Kiedy Ukrainę poczęli okupować Niemcy, członkowie rodziny Onufrego należeli do najrozmaitszych stronnictw i
organizacji. Przybrany brat dziadka, niejaki Izaak ,,Serep'' Kurowiec von Rikvald był entuzjastą
niemieckiego planu ,,Judeopolonii'', ciągnącej się od Rygi po Odessę ze stolicą w Lublinie. Jakow i Ksenia z Kozakowów (rodu późniejszego uczestnika zbrodni w Katyniu, Siemiona Dawidowicza) razem walczyli z
lwowskimi Orlętami. Jednak najwięcej Kurowców pod swoimi sztandarami zgromadził ataman Symon Petlura. Zofia Kossak - Szczucka w ,,Pożodze'' pisze, że był to straszny antypolonista (a że antysemita to wszyscy wiemy!). To, że później walczył wraz z Piłsudskim przeciw bolszewikom - to wiadomo: byli oni wspólnym wrogiem. W oddziale wojskowym, w którym walczył dziadek Onufrego, Wiktor ,,Ksykun'' był
siłą zwerbowany sam Michaił Bułhakow. Razem z ,,Ksykunem'' widział jak żołnierze Petlury mordują cywilnego Żyda i okrucieństwo zbrodni wywarło na obu ludziach wielkie wrażenie. Bułhakow zmierzył się z tym wspomnieniem za pomocą literatury, zaś Kurowiec postanowił, że jak tylko wojna się skończy, ożeni się, wychowa dzieci i ,,nigdy więcej nienawiści''. Zresztą później zobaczył jeszcze więcej okrucieństwa. Wojna się skończyła, Polska znów znalazła się na mapie Europy, później nadeszła wojna z bolszewikami, a ostatecznie Ukraina została podzielona między Polskę a Rosję Radziecką. Wiktor przeżył, założył rodzinę i zamieszkał w wiosce Pototepakzepakzwoizak. W jego wiosce mało Ukraińców zdawało sobie sprawę ze swojej odrębności narodowej, sama osada zaś znajdowała się między Lwowem a Stanisławowem. Przeważali w niej Polacy (również w samej rodzinie Kurowców) i żyli względnie spokojnie. Żył tam pewien maniakalny miłośnik Endecji, głoszący potrzebę wynarodowienia swoich sąsiadów, lecz pewnego razu to on, fanatyczny nacjonalista przyprowadził Kurowcom zaginione dziecko. W Pototepakzepakzwoizak działały kluby aktywności zakładane przez ukraińskich nacjonalistów, o co mieli pretensję nacjonaliści polscy. Dochodziło do licznych sporów, zaś polski samorząd był stronniczy i złożony głównie z Narodowych Demokratów. Niemniej nie wszyscy Polacy i Ukraińcy byli tu wrogami, częste były tak mieszane małżeństwa jak dyskryminacja. Po prostu ludzie byli różni, a większość miejscowych Polaków uważała Ukraińców za takich samych ludzi jak oni (pamiętając jednak o udziale ich nacjonalistów w pokoju brzeskim - o obietnicy
oddania im ziemi chełmińskiej i o okrucieństwie w I wojnie światowej, tudzież o walkach o Lwów). W 1930 roku sąsiadka Kurowców wróciła zgwałcona z Galicji Wschodniej i opowiadała o biciu, demolowaniu bibliotek ,,Proswity'', niszczeniu posągów Szewczenki, kpinach z narodu ukraińskiego, o łamaniu kariery młodzieży przez MWRiOP, o pacyfikacji. Była to zemsta Polaków, terror za terror, bo Ukraińcy palili polskie urzędy, (w których na pewno byli ludzie), zabili Babija, chcącego pojednania obu zwaśnionych narodów i próbowali wciągnąć w wir propagandy Cerkiew Prawosławną... Nadszedł rok 1939 i 17 września wioskę Pototepakzepakzwoizak zajęli Sowieci. Od 1941 roku okupowali ją Niemcy, potem zaś znów Sowieci. W międzyczasie na Wołyniu i nie tylko na Wołyniu, bo też w Małopolsce Wschodniej
(,,Lachiw za San'', a nie ,,Lachiw za Buh'') zawrzało nienawiścią. Narodziła się Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), nie należąca ani do komunistycznego Dziadostwa, ani do faszystowskiego Świństwa (Międzynarodowej Korporacji Świństwa Antypatriotycznego - MKŚA od 1919 roku we Włoszech). Wielu jej członków (z samym Banderą na czele) nawet nie wiedziało o Dziadostwie, czy Świństwie. Dziadostwem i świństwem (bez obrazy dla zwierząt) były natomiast ich czyny. Byli też Bulbowcy i Melnykowcy, Samoobronni Kuszczowi Widdiły, lecz przede wszystkim zwykli, bezpartyjni cywile, poddani manipulacji. Wśród nich rodzice Onufrego i jego wujostwo wiedli prym. Czego nie robili!
*
,, ... Na klepisku stodoły leżały spalone zwłoki... Mamę poznałem po tym, że miała przytulone dwoje małych dzieci... Mój ojciec był zarąbany siekierą...'' - Ambroży Wereszczyński, ocalały jako dziecko, 3 lipca 1943 roku.
Postanowiono wymordować wszystkich Polaków aż do Sanu, zupełnie bez wyboru, zginąć miało wszystko co polskie. Iwan Kurowiec, ojciec Onufrego nie należał do żadnego ugrupowania; miał tylko jeden cel - wymordować jak najwięcej Lachów. Nie przebierał w środkach; on i jego towarzysze. Prowadził nawet gruby dziennik, w którym chełpił się z popełnionych zbrodni. Przytoczę tu jego fragmenty, a Czytelnika proszę, aby wbrew modnym zwyczajom nie obrażał zwierząt...
,, [...] Dzisiaj kładliśmy lackie szczenięta na pniu i rąbaliśmy je jak drewno, aż byliśmy zlani krwią jak rzeźnicy. Chata zdawała się być pusta, lecz Dymitr wyciągnął lacką sukę, która ryczała po swym pomiocie. Było nas czterech i po kolei gwałciliśmy ją, a na koniec podciąłem suce gardło i oblałem benzyną [...]. Gdy uporaliśmy się z chutorem, spaliliśmy go i zaoraliśmy ziemię aby nikt nie wiedział gdzie się znajdował. Zawsze tak robimy. Osobiście najbardziej lubię napadać na kościoły i pałace, bo jest tam dużo kosztowności. Do obiadu wydłubywaliśmy oczy lackim jędzom z kółka różańcowego. Razem z Borysem przepiłowałem jakiegoś grubego Lacha. [...]. Dzieci i opiekunki z ochronki nadają się tylko do rozrywania końmi. Aby się rozerwać rozciąłem brzytwą brzuch temu polskiemu nacjonaliście i zdrajcy, mojemu bratu (tfu! świnia) Hrehorowi, bo nie chciał wyzwalać Ukrainy i smalił cholewy do lackiej suki. Ich flaki zaczęły mnie już nudzić [...]. Urządziliśmy konkurs kto zbierze jak najwięcej fujar Lachów, ja uciąłem ich 40, Dymitr - 18, Maksym - 20, a Leonid - 41. A Borys durny, bo zbiera pochwy wycięte z ciała...''
,,W niedzielę zaatakowaliśmy szpital razem z Kuszczowymi Widdiły, jednak najpierw dokonaliśmy egzekucji zdrajców, którzy pomagali przeklętym Lachom, a także niszczyliśmy ich ścierwa. Preludium do zabawy było usuwanie Lachów z rodzin. Nasi, aby pokazać, że są dobrymi Ukraińcami, musieli własnoręcznie eliminować nie ukraińskich członków rodzin. Jakiś głupek nie chciał zabić żony, a ta suka popełniła samobójstwo. Zdrajcę oczywiście zabiliśmy. A teraz - koli szpitalowi! Na pohybel Lachom! [...]. Nasza akcja była bardzo integracyjna, uczestniczyli w niej mołojcy, mołodycie i detyny nawet. Było okradanie kasy, dobijanie rannych i podpalenie. Niech żyje Ukraina! Jeden z ojców powiedział mi, że jego dzielne zuchy wcześniej dzielnie ćwiczyły dusząc lackie kury i króliki. Dmytrze Kłaczkiwski! Czemu cię nie było z nami! Widziałem też jak pewna dzielna mołodycia wydłubywała skalpelem oczy czterem lackim pielęgniarkom i razem z towarzyszkami zatłukła jakiegoś starego Żyda. Wieczorem siedzieliśmy przy ognisku pijąc krew z czaszek i kościelnych kielichów, a wokół tańczyły nagie kobiety wysmarowane krwią i mózgami. Wśród nich ujrzałem Ją! [...]. W nocy Helena i ja profanowaliśmy kirkut i podpalaliśmy synagogi. Jutro też będzie fajnie. Pójdziemy na lacki cmentarz...'' - tak oto poznali się rodzice Onufrego.
Tymczasem Polacy usiłowali się bronić. Powołali w tym celu Komitet Ziem Wschodnich , założony przez Stronnictwo Narodowe. Pewnego razu...
,,Przyjechali Lachy aby się mścić. Zabili Borysa i Leonida. Dowodził nimi jakiś debil z NSZ - tu. Nazajutrz go złapaliśmy i przypiekaliśmy ogniem, zadając tyle ran, ile było ofiar jego samosądu. Śpiewał lacki hymn to wydarliśmy mu język. Na koniec 'udekorowaliśmy' go piersiami uciętymi lackim sukom i razem z jego kilkoma towarzyszami, pochowaliśmy żywcem w ziemi. Smert Lachom! Lachy za San!'' - ostatecznie szowiniści znieśli Pototepakzepakzwoizak z powierzchni Ziemi, a uciekając przed Sowietami cofnęli się do Małopolski Wschodniej, gdzie kontynuowali swe knowania. Akcja ,,Wisła'' wymiotła Kurowców (dwóch ostatnich z rodziny) do Szczecina lub Świnoujścia.
- Tato! - mówił z przejęciem mały Onufry. - To my jesteśmy Ukraińcami?!
Odtąd jego życie nie było już takie same. Nienawidził Polski, a kochał Ukrainę, lecz wiedział, że Ukraina leży pod jarzmem sowieckim i że nie wstanie więcej. Próbował więc zapomnieć o niej i pokochać Polskę, ale w głębi duszy wciąż był potomkiem wschodnich Słowian, Kozaków, powstańców styczniowych, miłośników Szewczenki, emigrantów do Ameryki, towarzyszy broni Bułhakowa i pierwowzorów Korowiowa, oraz ludobójców. Nie układało mu się z rodzicami. Został milicjantem, aby służyć swej niekochanej, a raczej ,,kochanej na siłę'' nowej Ojczyźnie.