poniedziałek, 20 lipca 2015

Smutny koniec anglosaksońskiej czarownicy




,,Na stół sfrunął kruk i ponuro zaskrzeczał,
A stara w mig pojęła jego mowę.
Pobladła jak chusta, usłyszawszy, co rzecze,
I chwiejnie się powlekła do łoża.

'Tuczyłam się tłuszczem niewiniątek.
Biesy u mnie robiły za sługi.
Kradłam oddech śpiących dzieciątek,
Umarłych wydobywałam z mogił.

Diabeł wciągnie mnie w piekielny ogień,
Bym odpokutowała za czary swoje;
Ja, która zmarłym spać nie dałam w grobach,
Nigdy wiecznego nie zaznam spokoju'.

Trupa okryto, jak należy, całunem
I stosowne modlitwy odmówiono.
A na koniec i ten całun, i trumnę
Kapłan skropił wodą święconą.

Wtem rozbłysły oczy płomienne.
To sam diabeł przyleciał po duszę!
Cały kościół krwawy blask ogarnął,
Jak ogni na piekielnym ruszcie.

A czart dotknął ciężkich okuć trumny
I stopiły się jak wosk świecy.
I rozsadził swym głosem piorunnym
Wieko mocno przybite na ćwieki.

I wezwał kobietę z Berkeley, by powstała,
Aby odejść wraz ze swoim panem.
Zimny pot zrosił blade zmarłej czoło,
Gdy wstała z trumny wezwana rozkazem.

Porwał ją diabeł i piekielny rumak
Niby czarna błyskawica skoczył.
W mgnieniu oka znikli w huku gromu,
Nie widziały już jej ludzkie oczy'' - 



- Robert Southey (1774 - 1843) ,,Diabelski pakt'' (cyt. za: Terry Deary ,,Strrraszna historia. Srodzy Sasi''). 

Czarna legenda króla Artura




,,Niegdyś w Walii rządził tyran, który przybył z obcych krain, a imię jego było Artur. Raz tenże Artur przyjechał do klasztoru w Llanbadarn Fawr i zobaczywszy biskupa Paternusa, chciwie wpatrzył się w jego piękną szatę. 
- Biskupie! - rzekł. - To piękna szata i chcę ją mieć!
- To szata przeznaczona duchownym! - odparł na to biskup. - Zły człowiek nie może jej nosić, a ty jesteś złym człowiekiem.
Wówczas Artur wpadł w gniew i wściekły opuścił klasztor. Jeszcze tego samego dnia jednak powrócił i zastał biskupa wznoszącego modły.
Nie zważając na to, Artur chwycił szatę duchownego i usiłował ją z niego zedrzeć. Przeklinał przy tym przed obliczem Boga i tupał w ziemię jak rozzłoszczone dziecko.
Wówczas biskup Paternus zawołał:
- Niech go ziemia pochłonie!
I ziemia rozstąpiła się z wielkim hukiem! Artur wpadł w szczelinę aż po brodę. Zły król przeraził się i jął błagać:
- Wybacz mi, proszę, Paternusie! Wybacz mi!
Święty biskup Paternus wybaczył chciwemu władcy i ziemia wypluła Artura. [...].
Pewnego dnia okrutny król Artur jechał wraz z trzema rycerzami i zobaczył jeźdźca uwożącego na koniu kobietę. Ścigał ich oddział żołnierzy.
- Arturze, patrz! Oto dama ścigana jest przez żołnierzy! Powinniśmy pomóc jej w ucieczce! - zawołali rycerze.
Lecz gdy zły Artur zobaczył damę, jego sercem owładnęło pożądanie i zapragnął mieć ją tylko dla siebie. 
- Nie, moi panowie! - krzyknął. - Złapcie tę kobietę i przyprowadźcie ją do mnie! Pragnę uczynić z niej moją panią!
- Nie możesz tego zrobić! - powiedzieli rycerze.
- Mogę, bo jestem królem! - odparł Artur gniewnie.
- Musimy pomóc tej damie! - zakrzyknęli rycerze jeszcze bardziej gniewnie. 
Artur wściekał się i trząsł ze złości, ale nic nie mógł zrobić i wreszcie powiedział:
- Dobrze, niech wam będzie. Jeśli wolicie pomóc damie, niż zdobyć kobietę dla swego władcy, jedźcie sobie w diabły. 
Rycerze pojechali, ocalili damę przed żołnierzami i zapewnili jej swoją opiekę.
Artur był niepocieszony. [...].
W najdalszych krańcach Szkocji żył wojowniczy książę o imieniu Cuill. Cuill zasłynął jako nieustraszony rycerz, który królom się nie kłaniał - nawet Arturowi. 
Często dokonywał wypadów ze swojego terytorium, paląc, łupiąc i odnosząc wielkie zwycięstwa. Artur, król Brytanii, usłyszał o jego czynach. Wielu było takich, którzy liczyli, że Cuill pewnego dnia zajmie tron władcy - lecz Artur dopadł księcia i zamordował go. 
Po tym zabójstwie wrócił do domu zadowolony, że pozbył się tak groźnego przeciwnika'' - Terry Deary ,,Strrraszna historia. Srodzy Sasi''



Panteon anglosaksoński

,, [...]




Imię: Tiw
Dzień poświęcony bóstwu: Od jego imienia nazwano wtorek
Zajęcie: Bóg sprawiedliwości
Fajny fakt: Dobrowolnie wystawił siebie jako przynętę dla straszliwego wilka. Wilk nieco uszkodził przynętę, bo odgryzł bogu rękę. (Może Tiw powinien być także bogiem głupoty?).




Imię: Woden/ Wotan
Dzień poświęcony bóstwu: Od jego imienia nazwano środę
Zajęcie: Naczelny bóg wojny, zwycięstwa i śmierci.
Fajny fakt: Jeździł na ośmionogim koniu (...), który potrafił latać. Oddał jedno oko w zamian za mądrość. Tylko nie próbujcie tego w szkole!




Imię: Thuner/ Thor
Dzień poświęcony bóstwu: Od jego imienia nazwano czwartek
Zajęcie: Bóg piorunów.
Fajny fakt: Miał magiczny młot, którym ciskał, a młot wracał do niego jak bumerang. (...). Choć był obdarzony straszliwą siłą, nie udało mu się zmiażdżyć czaszki węża zła. Stanie się to dopiero wtedy, gdy nastąpi zmierzch bogów i ludzi - Ragnarok. 




Imię: Freja/ Frigga
Dzień poświęcony bóstwu: Od jej imienia nazwano piątek.
Zajęcie: Żona Wodana, bogini małżeństwa i rodziny. 
Fajny fakt: Nie straciła oka ani ręki, ale straciła syna, Baldera, którego zabiła jedyna rzecz, jaka mogła go uśmiercić - jemioła. (...)'' - Terry Deary ,,Strrraszna historia. Srodzy Sasi''

Ruda Dziewica




,,Bohaterką sagi stała się Ruda Dziewica, która miała być wojowniczą księżniczką z północno - wschodniej Irlandii, ale nie wygląda to na prawdziwą historię'' - Terry Deary ,,Strrraszna historia. Ci okrutni Wikingowie''

Niesamowite mity Skandynawów




,, [...] 1. Pierwszy mężczyzna i pierwsza kobieta powstali z potu spod pachy olbrzyma. (Gdyby olbrzym użył dezodorantu, moglibyśmy się nigdy nie urodzić!)





2. Dawno, dawno temu wydarzył się wielki potop - jak potop Noego w Biblii. Ale w opowieści wikingów ziemia nie została zalana wodą, lecz krwią Mroźnego Olbrzyma. (I stąd zapewne Morze Czerwone!)
3. To c widzimy na niebie to nie chmury, lecz mózgi zmarłych olbrzymów!




4. Niebo podtrzymują cztery karły o imionach: Północ, Południe, Wschód i Zachód. Miejmy nadzieję, że nie zmęczą im się ręce!





5. Jeśli umrzesz w pokoju, trafisz do piekła. W piekle jest bardzo zimno. Jeśli chcesz pójść do nieba, musisz polec w bitwie.
6. Niektórzy ludzie rodzą się, by być niewolnikami. Są szpetni, głupi i niezdarni, ale silni. Pierwsza rodzina niewolników składała się z uroczych dziewcząt o imionach: Płaskonosa, Głupia, Beka, Grubonóżka, Wrzaskliwa, Sługa i Szmata, oraz ich braci, których zwano: Pastuch, Garbus, Szarogęby, Giez, Krzykacz, Śmieć, Gbur i Śmierdziuch. (...)




7.  [...] Odyn był bogiem magii i wojny, poezji i mądrości. Chcąc go mieć po swej stronie, trzeba było złożyć ofiarę. Świadek takiej ceremonii widział martwe psy, konie i ludzi powieszonych na drzewach. Ponad 70 ciał, wiszących jedno obok drugiego. 





8. Posągi Freya zwykle przedstawiały tego boga bez ubrania. Pewien biskup, widząc jeden z nich, oburzony rozbił go młotem.




9. Zmarli bohaterowie szli do nieba zwanego Walhallą. Tam walczyli całe dnie i pili całe noce. Polegli w niebiańskiej walce powracali do życia następnego dnia. Gdy świętowali, pili z czaszek swych wrogów.



10. Wikingowie przyjęli chrześcijaństwo około 965 roku, po tym jak kapłan zwany Poppo dokonał cudu; wziął w rękę kawał rozżarzonego do czerwoności żelaza i nie oparzył się. Stwierdził jednocześnie, że Jezus jest potężniejszy od bogów wikingów. Król Harald zgodził się z nim i natychmiast stał się chrześcijaninem'' - Terry Deary ,,Strrraszna historia. Ci okrutni Wikingowie''

Starofrancuski horror, albo łakomstwo ukarane




,,Nicole była bardzo żarłoczna. 
- Kocham mięsko! I chcę codziennie je mieć na talerzu - marudziła.
Ale jej rodzice byli bardzo ubodzy. Wreszcie nie mogąc słuchać błagań córki, poszli na cmentarz, wykopali nieboszczyka z grobu i nakarmili ją. Tego wieczoru Nicole siedziała sobie w kuchni. Nagle drzwi się otworzyły i do kuchni wkroczył trup w całunie.
- Umyj moją lewą nogę - nakazał.
Żarłoczna dziewczynka zrobiła to.
- A teraz umyj prawą - powiedział.
Ale kiedy Nicole uniosła całun, krzyknęła z przerażeniem:
- Ty nie masz prawej nogi!
- Nie mam - odparło ciało - bo ją zjadłaś.
I trup chwycił dziewczynkę, zaciągnął ją do grobu i tam pożarł całą.
Kiedy Nicole ubyła z chałupy, jej biednym rodzicom wreszcie nie brakowało strawy'' - Terry Deary ,,Strrraszna historia. Frenetyczna Francja''

Bolster i Agnieszka




,,Równie okropna baśń opowiada o równie głupim wielkoludzie Bolsterze, który zakochał się w pięknej Agnieszce. Poprosiła go ona, by dał dowód swej miłości, wypełniając mały dołek w ziemi własną krwią. Olbrzym zgodził się i podciął sobie żyłę. Nie wiedział jednak, że ów mały dołek prowadzi do podziemnej jaskini, a jaskinia łączy się z morzem. Bolster pragnąc napełnić dołek, krwawił tak długo, aż wykrwawił się na śmierć. W Chapel Porth w Kornwalii znajduje się skalna rozpadlina, wokół której widoczne są tajemnicze czerwone plamy'' - Terry Deary ,,Strrraszna historia. Ci wredni Rzymianie''

Kormoran i Kormeliana




,,Dawno, dawno temu w Kornwalii żył olbrzym Kormoran z żoną Kormelianą. 
Kormoran był prawdziwym wielkoludem i znęcał się nad innymi. 
- Chcę mieć zamek i zbuduję go z białego granitu - powiedział raz żonie.
- To świetnie, kochanie - przytaknęła żona. - Ale w pobliżu nie ma białego granitu tylko zielony. Strasznie się zmęczysz noszeniem.
- Nie będę nic nosił - odburknął Kormoran. - Ty będziesz nosiła!
- Ja? A dlaczego ja? - bąknęła Kormeliana.
- Bo ja ci każę! odparł okrutnik. - No, bierz się do roboty.
Kormeliana ruszyła na poszukiwanie białego granitu, a znalazłszy, usiłowała go przynieść. Mimo, że była olbrzymką i chodziła siedmiomilowymi krokami, praca była trudna i ciężka. Kiedy po raz trzeci powróciła z ładunkiem spostrzegła, że Kormoran zasnął. 
- Przyniosę teraz trochę zielonego granitu - pomyślała żona olbrzyma - i tak nie zauważy różnicy.
Ale kiedy tylko przyniosła kawałek zielonego granitu Kormoran obudził się.
- Co to jest? - ryknął i kopnął biedną żonę tak mocno, że kamienie wyleciały jej z fartucha i rozsypały się. Spadając oderwały kawał zamieszkanego przez ludzi lasu i zatopiły go w pobliskiej zatoce. 
- Zobacz co narobiłeś! - gderała Kormeliana rozcierając obolałe pośladki. Obrażona odwróciła się na pięcie i odeszła. 
Kormoran zbudował z białego granitu zamek, który do dziś znajduje się w Kornwalii. Miejsce gdzie stoi nazywa się Wzgórzem św. Michała. Wielki zielony głaz, który upuściła Kormeliana zobaczyć można przy drodze wiodącej na zamkowe wzgórze. 
Ludzie nie na żarty przerazili się zatopieniem lasu przez olbrzymy. [...].
Właśnie przechodził drogą dzielny Jaś, znany pogromca olbrzymów. Zwalczał je kopiąc doły - pułapki. Kiedy olbrzym wpadał w taki dół po szyję, Jaś podbiegał i ciosem siekiery rozwalał olbrzymowi łeb, kładąc go trupem na miejscu. Mózg bryzgał na wszystkie strony, a dół - pułapka stawał się grobem giganta. 
Tym razem jednak Jaś miał zupełnie inny plan. 
Zebrał tyle jedzenia, ile tylko mógł zdobyć i przyniósł je pod zamek olbrzyma. Następnie założył specjalny płaszcz, pod którego połami ukrył z przodu obszerny worek. 
Stanąwszy pod murami zamku zadął w róg, żeby obudzić Kormorana. Wściekły wielkolud popatrzył na Jasia i spytał nieuprzejmie: - Czego chcesz maluchu?
- Chcę cię wyzwać na pojedynek w jedzeniu - obwieścił Jaś.
- Zgoda, zdechlaku! - powiedział wielkolud, siadł nad górą jedzenia i zaczął się opychać. Jaś udawał, że je, wrzucając pożywienie do worka ukrytego pod płaszczem. 
Olbrzym zwalniał tempo, aż w końcu przestał żreć. Jaś udawał, że obgryza właśnie pieczoną krowę. - Poddajesz się? - zapytał beztrosko giganta.
- Och, nie! - ryknął Kormoran. - Zastanawiam się tylko, gdzie mieścisz całe to żarcie.
- W brzuchu - odparł Jaś klepiąc się po schowanym pod płaszczem worku. - Potrafię zresztą opróżnić brzuch i zacząć jeść na nowo. Wtedy na pewno z tobą wygram. 
- Ale jak? - zapytał głupi wielkolud.
Jaś dobył zza pasa nóż. Przyłożył go sobie w miejscu, gdzie pod płaszczem schował worek i rozciął go w poprzek. Z rozciętego worka wyleciało schowane jedzenie. 
- Proste, prawda?
- Ha! Ja też tak zrobię i wygram - parsknął olbrzym.
Wyciągnął nóż, wbił go w gruby brzuch i rozciął sobie bebechy. - Uuu - jęknął, kiedy razem z jedzeniem wypłynęły mu wnętrzności.  - Oooo, coś mi się wydaje, że sam się zabiłem - westchnął. I rzeczywiście się zabił.'' - Terry Deary ,,Strrraszna historia. Ci wredni Rzymianie''




Co ma Westa do zapałek?




,,W każdym rzymskim domu czczono Lary. Były one domowymi bóstwami opiekuńczymi. Chroniły domostwo przed złymi duchami. W bogatszych domach Rzymianie oddawali cześć również takim bogom jak:



Westa - bogini domowego ogniska. W Anglii do dziś można kupić zapałki 'Vesta', a u nas istnieje firma ubezpieczeniowa o tej nazwie.



Penaty - strażnicy wnętrza domu i spiżarni. Pilnują, żeby nikt nie wyjadał konfitur.



Janus bóg o dwóch obliczach. Patrzy jednocześnie na tych, którzy wchodzą do domu i na tych, którzy z niego wychodzą'' - Terry Deary ,,Strrraszna historia. Ci wredni Rzymianie''