Śniło mi się, że:
- w domu Pavlasa ov Vidłara w ścianie ukrywał się tygrys; potem na oczach Pavlasa i Andreusa położyłem się i zacząłem lewitować,
- było już ciemno i grasowały czarownice i inne straszydła, co podobało się dzieciom, idąc ciemną ulicą zrobiłem kupę w majtki,
- ksiądz Augustyn wygłaszał wykład o zagrożeniach duchowych, który negatywnie skomentowały trzy istoty fantastyczne min. czerwony robot - myśliwy z Węgier,
- pisałem posta o Kalevipoegu,
- kiedy w szkole kazano mi opowiedzieć o ludziach walczących w słusznej sprawie wymieniłem Bolesława Chrobrego, Józefa Piłsudskiego, Tomasza Sidora, Ordana z Brustaborga i Żmija Ognistego Wilka,
- w lutym nauczyciele kazali pomalować pisanki i udać się z nimi do kościoła, poszedłem z nimi w stronę kaplicy o. dominikanów w Szczecinie, po drodze zgodnie ze staropolską tradycją oddałem klucz nauczycielce matematyki, pani Ivonianie ov Cornus; ujrzałem też Lecha Wałęsę, którego nie miałem ochoty przytulać, potem jechałem do kaplicy siedząc na samochodzie - zabawce, zostawiłem ów samochód przed wejściem i wszedłem spóźniony na Mszę dla dzieci,
- dowiedziałem się, że chitony to małe ślimaki,
- Jena ov Blackeyova mówiła dziecięcym głosem szkolnej psycholog, że nie chce jej się żyć,
- odgryzałem i zjadałem Mamie palce u ręki, które potem miały odrosnąć,
- warszawski wampir Marek pracujący jako ślusarz był zły na jakiegoś komunistycznego pismaka za to, że ten obraził Jezusa Chrystusa,
- przeglądałem stare numery ,,Zwierzaków'' szukając artykułu Konrada T. Lewandowskiego, lecz nie znalazłem; natrafiłem natomiast na artykuły o faunie Salwadoru i Islandii, o dzieciach płynących na wycieczkę z fińskim wikingiem, oraz tekst Pawła Fabijańskiego o wężałkach, czyli zmutowanych, olbrzymich żółwiach z Galapagos, które miały nienaturalnie długie, białe szyje i atakowały ludzi, do mojej Babci przyszedł wujek Andreus ov Küjvis - pomyślałem wtedy o ,,śmierdzącej rodzinie'' i ciocia Ursula ov Sienitica, byłem zły na nią i połamałem metalowy klucz,
- po raz dziesiąty zabrałem się za lekturę ,,Mistrza i Małgorzaty''; tym razem sięgnąłem po nowy przekład i napisałem o tym na blogu w poście ,,Jubileusz Bułhakowowski'',
- ze Szczecina było blisko do Moskwy, gdzie w XXI wieku pojechałem oglądać olimpiadę, zatrzymałem się w hotelu i rozmyślałem o piwie ,,Biały Niedźwiedź''.