,,Czerwona Rasa’’ - fantazja z 2012 roku, która pojawiła się w mojej głowie nad morzem. Opowiada o inwazji na Ziemię demonicznej Czerwonej Rasy potworów z kosmosu. Wezwane przez syberyjskiego szamana, spadły razem z meteorytem tunguskim w 1907 r. Od tego czasu opanowały serca i umysły wielu postaci historycznych takich jak Lenin, Stalin, Trocki, Beria, Mussolini i Hitler, poprzez nich budując swe imperium zła na Ziemi i popełniając liczne zbrodnie. Stałą siedzibą Czerwonej Rasy była Rosja, gdzie działając poprzez bolszewików doprowadziła do krwawej rewolucji i ustanowienia pierwszego państwa totalitarnego. Z potworami z Czerwonej Rasy walczył św. Ilja Muromiec, który w tym celu powrócił z Nieba na Ziemię. Jednak niegodziwość ludzka w XX wieku była tak wielka, że Czerwona Rasa wciąż zyskiwała sobie nowych zwolenników, a w niektórych rejonach globu rządzi poprzez komunistów po dziś dzień.
środa, 16 kwietnia 2014
Czerwona Rasa
,,Czerwona Rasa’’ - fantazja z 2012 roku, która pojawiła się w mojej głowie nad morzem. Opowiada o inwazji na Ziemię demonicznej Czerwonej Rasy potworów z kosmosu. Wezwane przez syberyjskiego szamana, spadły razem z meteorytem tunguskim w 1907 r. Od tego czasu opanowały serca i umysły wielu postaci historycznych takich jak Lenin, Stalin, Trocki, Beria, Mussolini i Hitler, poprzez nich budując swe imperium zła na Ziemi i popełniając liczne zbrodnie. Stałą siedzibą Czerwonej Rasy była Rosja, gdzie działając poprzez bolszewików doprowadziła do krwawej rewolucji i ustanowienia pierwszego państwa totalitarnego. Z potworami z Czerwonej Rasy walczył św. Ilja Muromiec, który w tym celu powrócił z Nieba na Ziemię. Jednak niegodziwość ludzka w XX wieku była tak wielka, że Czerwona Rasa wciąż zyskiwała sobie nowych zwolenników, a w niektórych rejonach globu rządzi poprzez komunistów po dziś dzień.
Markus ov Cosiar
Markus ov Cosiar – dominikanin, który uczył mnie religii w trzeciej klasie gimnazjum, oraz we wszystkich klasach liceum. Lekcje odbywały się zrazu w szkole, później zaś w salce katechetycznej w kościele ojców dominikanów. W przeciwieństwie do poprzedniego katechety, pana Andreusa ov Leovishinera, potrafił utrzymać dyscyplinę i dobrze, bo nauczyciel powinien ,,trzymać za mordę, lecz chwytać za serce''. Kiedy Markus ov Xertus źle się zachowywał, ojciec Cosiar kazał mu wyjść z sali. Mój kolega tego nie zrobił, więc ojciec Markus sam wyszedł. W końcu grupa chłopaków przeszkadzających w zajęciach, została z nich wyrzucona. Ojciec Markus ov Cosiar był moim przyjacielem. Czasem spowiadałem się u niego po lekcjach, mówiłem mu o swoich wątpliwościach. Pytałem się czy moja ulubiona powieść i lektura w liceum - ,,Mistrz i Małgorzata'' nie propaguje satanizmu (okazało się, że nie), o ocenę twórczości Brunona Schulza i Wojciecha Cejrowskiego (katecheta oceniał go pozytywnie, ewentualne zastrzeżenia mogłyby dotyczyć formy nie treści), oraz o to czy wolno mi przeczytać ,,Harrego Pottera'' dla wyrobienia zdania. Dałem mu do oceny teologicznej zbiór opowiadań ,,Dom'', uznał, że napisałem moralnie dobrą książkę. Pytałem się też o to czy mam powołanie do kapłaństwa, lub życia zakonnego, ale powiedział mi, że to czy jakaś myśl pochodzi od Boga, nie zależy od tego jak często się pojawia (po latach przekonałem się ostatecznie, że nie mam powołania do bycia osobą duchowną).
Z
jego wypowiedzi pamiętam min. zdanie: ,,Wiara
potrzebuje dopalaczy'',
czyli tego co ją wzmacnia i rozwija, ,,Palenie
to kretyństwo'' (to
zdanie włożyłem w usta Dziadka w zbiorze opowiadań ,,Dom''),
czapkę nazywał żartobliwie ,,czapencją'',
w odpowiedzi Davidusowi ov Torenovowi powiedział, że seks
przedmałżeński to głupota. Czasem organizował nam spotkania z
innymi duchownymi – z klerykiem i księdzem z Dominikańskiego
Centrum Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych, który
ostrzegał nas przed naukami Świadków Jehowy, różokrzyżowców i
przed neopogańskim nazizmem. W przeciwieństwie do mnie był
przeciwnikiem Radia Maryja – mówił, że o. Rydzyk jest
antysemitą, a w rozmowie ze mną mówił, że propaguje on
,,chrześcijaństwo
przeżyciowe'', uznające
za wartościowe tylko przyjemne doznania religijne (czytając ,,Nasz
dziennik''
zauważyłem pozytywny wyjątek od tej reguły). Warto jednak
podkreślić, że o propagandowym filmie Jerzego Morawskiego
,,Imperium ojca
Rydzyka''
wyraził się negatywnie, mówiąc, że jest ,,dziwny''.
Mój katecheta cenił twórczość Tolkiena i Lewisa, a także (co
niektórych może zdziwić i zgorszyć) – film ,,Matrix'',
w owym czasie bardzo surowo oceniony na łamach ,,Naszego
dziennika'').
Pod
koniec pierwszej klasy liceum uczestniczyłem w odprawianej przez
niego Mszy Świętej na zakończenie roku.
Niektóre
wypowiedzi o. Markusa budziły spore kontrowersje. Raz powiedział,
że ,,Jezus jest
zaje... sty''
(Davidus ov Torenov nagrodził to owacją na stojąco), za co został
ukarany przez prowincjała. Co prawda w gwarze młodzieżowej owe
wulgarne słowo wartościuje pozytywne (poprzez porównanie do
seksu), ale nie powinno się mówić o Iluvatarze używając Czarnej
Mowy Mordoru. Wiele lat później napisał w Internecie ,,na
pohybel tradsom i lefebrystom'',
co mimo całej sympatii do o. Markusa również jestem zmuszony
ocenić negatywnie. Po pierwsze nie każdy tradycjonalista jest
lefebrystą (min. Tolkien był tradycjonalistą posłusznym
zaleceniom ostatniego soboru), a po drugie lefebryści chociaż
błądzą, też są naszymi bliźnimi i też trzeba ich szanować.
Pisząc
,,Tatrę.
Suplement''
z nauk o. Markusa zapożyczyłem wypowiedź ,,Misie
są niebezpieczne'',
dotycząca postawy roszczeniowej (,,mi
się należy''...)
oraz historię o chorej dziewczynie opiekującej się drzewkiem.
Ponadto biały ryś Deneb po części był wzorowany na znajomym o.
Cosiara, o którym on opowiadał.
Śniło mi się, że:
- szedłem z o. Markusem wzdłuż
torów kolejowych i rozmawialiśmy o Einsteinie,
- o. Markus prowadził lekcję
religii na plaży,
- o. Markus zorganizował Oktoberfest
w Parku Nadratowskiego, skrytykował dostawców ciastek, gdy ci się
spóźnili, z morza wyszli Ojciec Czas i Matka Natura, oboje piękni
i młodzi i przyszli pod mój dom, zaś o. Markus tłumaczył
dlaczego trzeba być punktualnym.
Pinokio
O Pinokiu – znanym na całym świecie pajacyku wymyślonym w XIX wieku przez włoskiego pisarza Carla Collodiego, dowiedziałem się po raz pierwszy w wieku przedszkolnym z książki napisanej na podstawie filmu Disneya. Ponadto miałem grę planszową zainspirowaną przygodami najsłynniejszego pajaca świata. Gdy byłem już nieco starszy, oglądałem dwie kreskówki o Pinokiu. Jedna z nich była dobranocką i występowała w niej, wędrująca razem z pajacykiem kaczuszka Ginna. W klasie czwartej obejrzałem z Mamą film fantasy o Pinokiu, w którym główny bohater został wyrzeźbiony z drzewa, na którym zakochany Dżepetto wyrył serce, dyrektor teatru zamienił się w wieloryba, zaś lis i kot byli początkowo parą złodziei na koniec filmu zamienionych w zwierzęta. Powieść Collodiego przeczytałem w klasie czwartej jako lekturę – wydała mi się nieco dziwna i niesamowita. Wtedy też pisałem wypracowanie ,,Pinokio i Dżepetto w Krainie Baśni'' (spodobało się pani ze świetlicy). W tym wypracowaniu, tytułowi bohaterowie udali się do Krainy Baśni pociągiem. Spotkali na plaży konia morskiego, a gdy zamieniony już w chłopca Pinokio zachorował na wymyśloną chorobę ,,AIDS dżumowaty'' został wyleczony wodą z magicznej fontanny. Pinokio i Dżepetto przeszkadzali ponadto nowobogackim w strzelaniu z okien samochodu do jednorożców.
Pinokio
w występuje w cyklu komiksów ,,Baśnie''
Billa Willinghama. Jest synem Dżepetta, wystruganym z drewna, a
zamienionym w chłopca przez Niebieską Wróżkę (Pinokio miał
wielki żal do niej, że już na zawsze pozostał chłopcem). Razem z
innymi Baśniowcami przebywał na wygnaniu w Nowym Jorku, gdzie
przyjaźnił się z Muchołapem i Niebieskim Chłopcem. Tymczasem
Dżepetto wystrugał też potwornego władcę Adwersarza i armię
drewnianych żołnierzy, z których pomocą podbił świat baśni. Po
obaleniu jego imperium, dzięki wstawiennictwu Pinokia, Dżepetto
został sprowadzony jako jeniec do Baśniogrodu w Nowym Jorku. Tam
wciąż knuł, aż został zakopany żywcem przez zwierzęta. Do
baśni o Pinokiu nawiązał również Andrzej Pilipiuk w opowiadaniu
,,Ośla opowieść''
ze zbioru ,,Aparatus'',
gdzie młody, polski antykwariusz Robert Storm odkrył we Włoszech
kości miniaturowych osiołków, z których wyizolował … ludzkie
DNA (dowiedział się, że były to kości dzieci zamienionych w
osły).
Jako
ciekawostkę podam, że wielkim miłośnikiem Pinokia był sam papież
Jan Paweł I, który dał temu wyraz w książce ,,Listy
do sławnych postaci''.
Śniło mi się, że mistrz
wschodnich sztuk walki, zabawiający się razem z kochanką w
indyjskiej saunie, nakazał Pinokiowi przejść przez niebezpieczny
las, aby mógł dostać się przezeń do Krainy Baśni; pajacykowi
chcieli przeszkodzić lis i kot, inne zwierzęta zaś mu pomagały,
połamał się, lecz w końcu dotarł na miejsce i został zamieniony
w brodatego skrzata.
Subskrybuj:
Posty (Atom)