Z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka, wszystkim dzieciom składam najserdeczniejsze życzenia szczęśliwego dzieciństwa, miłości ojców i matek, zdrowia, bezpieczeństwa, godziwych warunków życia, wielu przyjaciół, ciekawych książek, aby dorośli zawsze mieli dla Was czas, oraz żeby spełniły się Wasze najpiękniejsze marzenia.
piątek, 31 maja 2013
Zagłada, która przyszła na Bujan
Za panowania Antaresa, syna Izerosa,
zdarzyła się rzecz przerażająca. Kogut Złotopiór (Kambi) przez
całe tysiąclecia jedynie gdaczący, teraz usiadł na płocie, na
którym suszyły się garnki i donośnie zapiał. Jego zew słychać
było od lodowatego Morza Aglaja po pełną raf i kolorowych ryb
Zatokę Perłową; na Pustyni Gadr i na Bagnach Had, w Górach
Złotych i Szklanych, na Wyspie Szklanej (Em – Inis Vitrin), u
ujścia rzeki Długiej, wreszcie w stolicy, wszędzie budząc trwogę.
Gdy ojciec wszystkich ptaków skończył piać, spadł z płotu i
zdechł. Minutę później padła jego zapłakana żona, Kurka
Złotopiórka (Kamba), zwiędła Macierzanka, a z Żelaznego Dębu,
po raz pierwszy spadł żołądź, albo liść. Zaczęła się
spełniać wieszczba satyra Vatora.
,, [...] – Niech pod Bierzmem otworzy się Ocean bez brzegu i niech wypełnią go przeróżne żyjątka: ryby i robaki, ptactwo, żółwie, smoki i węże, wieloryby i kraki, oraz inne stwory. [...]. Stwórca i jego stworzenie pierwotnie żyli w szczęściu i miłości.
Jednak między wężami powstała Matka Żmyja (Vypera Matar), z której łona wyszły wszystkie te beznogie gady. Otaczała ją władza i zaszczyty, co popsuło jej w głowie i napełniło serce pychą. Pewnego razu otworzyła swój pysk i gromko ryknęła:
- Hej, zwierzyno miła – przeszła w syk – czy wiecie kogo czcicie?
- Niepodzielnego, o Matko Żmyjo! – odrzekły stworki.
- A kimże jest Niepodzielny ? – ciągnęła kusicielka.
- Twoim i naszym Stwórcą – odpowiedź, choć jasna, nie była stanowcza.
- A widzieliście jak was stwarzał ? – dalej pytała Matka Żmyja. – Więc skąd wiecie, że on jest waszym Stwórcą? Za to wiecie, żem matką węży. I słusznie, alem ja matka także smoków i innych stworzeń, a nawet wodorostów i Bierzma Wszechświata! – było to pierwsze kłamstwo w dziejach. – To ja jestem Stworzycielką! – zbluźniła sromotnie, lecz ponieważ Niepodzielny [...] nie okazał swej potęgi, morskie zwierzęta uznały, że Matka Żmyja mówi prawdę. [...]. Wśród zwierząt powstało rozdwojenie. Większa część wybrała wierność Niepodzielnemu i zapłaciła za to życiem, bo niemal wszystkie węże i smoki zdradziły i pożarły oponentów. Wierność wymaga ofiary’’ – Szczec Wyrwibadyl ,,Księga Latarnika, czyli Szafirowy latopis’’.
Bujańczycy nazywali Matkę Żmyję
imieniem Garafena (Harafena), a jej złość, pycha i okrucieństwo
budziły powszechny strach i odrazę. Tego dnia, król Antares
siedział na tronie pogrążony w smutku, a królowa Erinna i syn,
dorastający Ouglan1
podzielali jego strapienie. Wczoraj władca był nad Morzem
Szmaragdowym i bronił Bujanu przed morskim bazyliszkiem. Straszna to
była bestia – łeb jaszczura, grzebień i dzwonki koguta, odnóża
chwytne modliszki, tułów pokryty złotą łuską, a miast tylnych
kończyn – rybi ogon. Oczy wielkiego jak góra potwora były
wielkości ludzkich głów, a strzelał z nich czarnymi piorunami,
siejąc wokół zniszczenie. Antares zawczasu powiadomiony o
pojawieniu się morskiego bazyliszka, zabrał zwierciadło, które
mogłoby zakryć połać kniei i wystawił je naprzeciw butnemu
monstrum. Jak można było przewidzieć, oba czarne pioruny odbiły
się i z wielką mocą trafiły gada, który je cisnął. Bazyliszek
zajął się ogniem, upadł w morze i pożarły go rekiny. Konając
wyciągnął wyprostowane odnóże w górę i ryknął, aż Szklane
Góry zaczęły pękać: ,,Gel Garafena’’!, co po bujańsku
znaczyło: ,,Chwała Matce Żmyi’’! Król, któremu żadna
śmierć, nawet śmierć potworów nie sprawiała radości, otrząsnął
się ze wspomnień, bo oto przyszedł poseł. Przed tronem wielkim
jak szczyty Krępaku stał niewiarygodnie szpetny stwór. Wzrostu
krasnoluda, miał ni to lwią, ni to ludzką głowę, niewieście
piersi pokryte szarą skórą ropuchy, łapy goblinów – stworów z
późniejszych er, orle skrzydła, a od pasa w dół przypominał
smoka. ,,Ach, gdyby tatuś pozwolił mi to szkardzieństwo
rozdeptać’’! – pomyślał z odrazą królewicz Ouglan.
- Gel Garafena! – stwór wyciągnął
łapę w górę. – Jestem samcem harpii z kosmicznego Oceanu. Moja
pani, caryca Vypera Matar Creatoria2,
potężna i luta bogini wszystkiego co istnieje – słuchający
wszystkich ras, zgrzytali zębami słysząc to bluźnierstwo –
upomina wyspiarzy z Bujanu, że jeśli już koniecznie nie chcą
porzucić fałszywego kultu boga Niepodzielnego, to chociaż uznajcie
jej prawo do czci i jej boski honor; honor boskiej Żmii, która
wypluła Bierzmo Wszechświata i zwymiotowała kosmiczny Ocean.
Garafena domaga się hekatomby z wszystkich istot żyjących na
Bujanie; te które mają rogi, niech je mają ozdobione złotem.
Ponadto, w Ostrogardzie ma stanąć jej chram, obok chramu
Niepodzielnego, a ponadto...
- Znajdźcie jeża tak wielkiego, aby
ją pokonał i pożarł! – zakpił następca tronu, poseł
skonfundowany zamilkł, a król zganił syna.
- Jeśli nie spełnicie jej żądań
w przeciągu trzech dni, wasz świat zostanie unicestwiony i żaden
bóg nie wyrwie was z jej paszczy! – wtedy Atamras powstał z
tronu.
- Przekaż Matce Żmyi, że jej czcić
nie chcemy i nie możemy, bo jest dla ans tylko zbuntowanym
stworzeniem. Może nas kąsać, miażdżyć nam piętę, my, jeśli
taka będzie wola Niepodzielnego, zmiażdżymy jej głowę. Chcemy
pokoju, ale nie za wszelką cenę – poseł opuścił Bujan, gdzie
jak z bicza strzelił minęły trzy dni na spełnienie ultimatum. W
chramie ostrogardzkim i w świętych gajach trwały modły i
nabożeństwa; błagano o ratunek, składano śluby, odwracano się
od czynionego zła. Trzeba wiedzieć, że już od czasów króla
Rabana, kiedy to Matka Żmyja zbuntowała się przeciw
Niepodzielnemu, Bujan po raz pierwszy w swych dziejach, zaczął się
zbroić, by odeprzeć atak. Driady i meliady ćwiczyły rzucając
włóczniami, olbrzymy walczyły maczugami ciężkimi jak góry, Wiły
i najady strzelały z łuku, ludzie sposobili miecze, a Centaury
kopie, smoki – ogień, skruszone bazyliszki i kuroliszki dosłownie
ciskały gromy z oczu, tury i nosorożce sposobiły rogi, a wilki i
tygrysy – zęby i pazury. Krasnoludy ostrzyły topory i wdziewały
zbroje ze srebra, a rusałki przybierały postać ognia. Ptaki –
dyplomaci – próbowały rokowań. Wreszcie trzeciego dnia od
postawienia ultimatum, mrożący krew w żyłach ryk Matki Żmyi dał
sygnał do ataku. Na polarne Morze Aglaja wpłynął ogromny jak góra
Risina w Montanii, potwór, pod pretekstem złożenia hołdu
wielorybowi przed laty wyrzuconemu na brzeg. Straszna to była
istota; do pasa przypominał człeka pokrytego białą jak kreda
skórą ropuchy, a od pasa – rybę. Jego włosy i wąsy miały
barwę wodorostów, a najstraszniejsze było to, że z czoła
wyrastał mu wąż morski zionący ogniem. Potwór nazywał się Ay;
Rzucający Cień na Ocean. Wychylił szpetny łeb z fal i ogniem
począł topić lody. Potężnymi łapskami mordował usiłujące go
powstrzymać wieloryby i kraki, morsy, orki i niedźwiedzie polarne.
Gdy tak pustoszył Bujan Północny, zaśmiewając się jak hiena,
nie zauważył, że zbliża się do niego nietypowa istota.
Istotnie, w stronę bestii leciał człowiek, mający przypięte do rąk skrzydła z łabędzich piór i wosku. Irok, którego przodków Chunchuz przyprowadził z Arabii, usiadł na głowie Aya i odrzucił skrzydła. Wąż morski rosnący na czole, spostrzegł go i chciał spopielić, lecz został odcięty jednym ciosem miecza. Ay zawył z bólu, aż lodowce zaczęły pękać. Wtedy Irok wyjął zza pasa topór, którym przedziurawił szkaradną głowę, uśmiercając sługę Matki Żmyi. Ten pogrążył się w wodzie, a jego pogromca wraz z nim. Byłby utonął, lecz na szczęście foki podtrzymały go i wyciągnęły na powierzchnię. Na brzegu, inni ludzie i śnieżne karły; uldry wysuszyli go i ogrzali przy ogniu.
Istotnie, w stronę bestii leciał człowiek, mający przypięte do rąk skrzydła z łabędzich piór i wosku. Irok, którego przodków Chunchuz przyprowadził z Arabii, usiadł na głowie Aya i odrzucił skrzydła. Wąż morski rosnący na czole, spostrzegł go i chciał spopielić, lecz został odcięty jednym ciosem miecza. Ay zawył z bólu, aż lodowce zaczęły pękać. Wtedy Irok wyjął zza pasa topór, którym przedziurawił szkaradną głowę, uśmiercając sługę Matki Żmyi. Ten pogrążył się w wodzie, a jego pogromca wraz z nim. Byłby utonął, lecz na szczęście foki podtrzymały go i wyciągnęły na powierzchnię. Na brzegu, inni ludzie i śnieżne karły; uldry wysuszyli go i ogrzali przy ogniu.
Armia garafeńska otoczyła Bujan ze
wszech stron i mimo bohaterskiego oporu wyspiarzy, zdobywała coraz
to nowe połacie lądu. Jej celem była stolica; nad wyspą –
światem niczym katowski miecz wisiał złowrogi cień Matki Żmyi...
Nie wszyscy w królestwie Antaresa
byli szczęśliwi. W owych czasach żył młody sierota Dziw (Divus,
Divnus). Był półsatyrem. Mówię ,,pół’’, bo po matce,
której ród pochodził z Analapii, płynęła w nim krew ludzi,
mimo, że nie odbiegał wyglądem od pozostałych satyrów. Jak
daleko sięgał pamięcią, nie widział na oczy ojca ni matki.
Mieszkał w leśnym przytułku prowadzonym przez łaumy, Wiły,
syleny i ludzi. W dziesiątym roku życia, uciekł zeń i błąkał
się po wyspie, kradnąc, by nie zginąć z głodu. Nigdy nie
kochany, żywił niechęć do wszystkich szczęśliwszych od siebie.
Wdrapywał się na drzewa i strzelał z procy do istot chodzących na
dole, niszczył mrowiska i ptasie gniazda, rozkładał ciernie na
brzegach rzek i jezior, wrzucał krowieniec do studni, bił słabszych
od siebie... Wojna z Matką Żmyją trwała, lecz półsatyra
niewiele to obchodziło i niewiele o niej wiedział. Swoją rogatą
głową pojmował tylko, iż z powodu długich jak łańcuchy górskie
węży i smoków wszyscy mają kłopoty i... bawiło go to. W swojej
włóczędze zaszedł nad Morze Sine, łączące swe wody z Morzem
Szmaragdowym. Na plaży, na której stał teraz, jeszcze tydzień
temu królewicz Ouglan zdobywał ostrogi w zwycięskim starciu z
armią garafeńską. Dziw postanowił poplywać. Już zanurzał kozią
racicę w zimnej fali, gdy wzdrygnął się na widok niesamowitego
stwora. Brązowe zwierzę przypominało raka, lecz było większe i
wyróżniało się bardzo długimi i grubymi czułkami.
- Co to jest? – zaciekawił się
Dziw wkładając palec do ust.
- Smacznego! – odezwało się
zwierzę, na widok palca w buzi.
- Kim jesteś? – zapytał półsatyr.
- Langustą z kosmicznego Oceanu –
odparł skorupiak. – A ty?
- Wołano na mnie ,,Dziw’’ i
mówiono, że jestem półsatyrem, czy czymś podobnym. Ojca ni matki
nie znam – po raz pierwszy zdobył się na tak szczere wyznanie. –
A co robią langusty? – nigdy wcześniej o nich nie słyszał.
- Różne rzeczy – odparł nowy
znajomy. Ja na przykład służę wielkiej pani... – pierwsze lody
zostały przełamane i odtąd sierota często przychodził nad Morze
Sine, by rozmawiać z langustą, która stała się dlań niczym
ojciec i matka. Wojna wciąż trwała, a mieszkaniec morza wywierał
nań coraz większy wpływ. Wreszcie gdy pozyskał jego całkowite
zaufanie, zaangażował obojętnego na bieżące sprawy odludka, by
śledził ruchy wojsk bujańskich i donosił mu o nich. Langusta
służyła bowiem Matce Żmyi. Dziw nie pobierając żadnej zapłaty,
wykonywał swą szpiegowską robotę bez najmniejszych skrupułów –
nikt nigdy nie nauczył go miłości do ojczystego świata. Okazał
się znakomitym szpiegiem. Poruszający się bezszelestnie, uważnie
słuchający, o świetnej pamięci, przyczynił się do wielu
zwycięstw najeźdźcy, lecz Matka Żmyja nic o nim nie wiedziała, a
nawet gdyby wiedziała, to tytułem jedynej nagrody zjadłaby go ze
smakiem. Raz, langusta wysłała go na przeszpiegi, a był wówczas
przeziębiony. Ustawił się pod wiatr i słuchał narad innych
satyrów, wiernych Bujanowi, Niepodzielnemu i królowi. Gdy
podsłuchiwał, kręciło mu się w nosie. Wreszcie nie wytrzymał i
kichnął. Wówczas gwałtu – rety! Satyry zorientowały się, że
miały szpiega na karku. Dziw, przerażony wziął kozie nogi za pas,
a za nim gonili jego współplemieńcy, odziani w zbroje, mający
twarze zakryte żelaznymi maskami, a towarzyszyły im trzymane na
smyczy psy; jedno, dwu i trzygłowe. Szaleńczy pościg trwał wiele
godzin; półsatyr zgubił napastników. Przebiegł przez płytki
potok Patoka i ujrzał słynne Sady Pomońskie, w których niegdyś
kradł owoce. Były tam chaty rusałek i sadzawki, też pełniące
funkcję domostw. Przerażony przeskoczył przez płot, na którym
suszyły się garnki. Zawadził racicą o sztachetę, runął w dół
i ujrzał wszystkie gwiazdy, a potem już tylko były ciemność i
cisza jak makiem zasiał. Całymi godzinami leżał jak nieżywy –
gdy wreszcie otworzył oczy spostrzegł z przerażeniem, że leży
pod wodą – na dnie stawu, na miękkim materacu z wodnych roślin.
,,Czy już umarłem’’? – złapał się za głowę i spostrzegł,
że okrywają ją szarpie. ,,Przecież nie jestem rybą, powinienem
się tu utopić’’! – myślał dalej. Gdy tak delibrował,
ujrzał postać niewieścią w krasnej sukni, wyglądającej na
jedwabną, lecz uszytej z blasku rubinów i krwawników. Postać ta
promieniowała pięknem – uroda przewyższająca krasę ludzkich
niewiast, biła z jej złocistych włosów, oczu – jednego modrego,
a drugiego zielonego, z całego ciała, stroju i klejnotów... ,,To
jest pewnie jedna z owych nimf, które kochają dorosłe satyry’’
– pomyślał bez niechęci. Najada wzięła go za rękę i razem
wypłynęli z sadzawki. Na brzegu wysuszyła go dmuchnięciem i
zaprowadziła do swej chaty, ocienionej kwitnącym drzewem wiśni.
Tam czekał nań posiłek – chleb z masłem i miodem, sok z
pomarańczy rosnących na Bujanie Południowym, winogrona, orzechy
laskowe, jabłka, gruszki, śliwki, chleb z dżemem, kumys, wreszcie
banany z południa wyspy. Orzechy łupała oswojona wiewiórka o
imieniu Ratatosk. Dziw wlepiał wzrok w śliczne oczy rusałki,
niczym sroka w gnat i aż zdziwił się tym co zobaczył. Oczami
duszy ujrzał samego Niepodzielnego, przed którym się kulił jak
zaszczute zwierzątka, a ten wyciągał doń rękę i mówił: ,,Nie
bój się Dziwie. Chcę być dla Ciebie ojcem, matką i rodzeństwem.
Żałuj za wyrządzone zło, a ci wybaczę, bo nie mam żadnego
upodobania w śmierci. Nie mam wstrętu do niczego com stworzył,
nawet do Garafeny, bo gdybym się czymś brzydził, to bym tego nie
powoływał do istnienia. Odwagi!’’ – półsatyrowi łzy żalu
zakręciły się w piwnych oczach, po czym wrócił do rzeczywistości
materialnej. Za stołem siedziała rusałka, a jej wiewiórka łupała
orzechy.
- Jestem Visenka (Visyenka) –
przedstawiła się najada głosem uroczym jak pieśń syreny. – A
ty?
- Dziw, półsatyr – odrzekł
sierota pełen uznania dla chleba z dżemem i miodem.
- Ratatosk jestem – powiedziała
wiewiórka.
- Gdy tańczyłam w blasku Księżyca,
znalazłam cię pod płotem z rozbitą głową – mówiła Visenka.
– Położyłam ci dłoń na nozdrzach i ułożyłam na dnie stawu.
Sama umiem wytrzymać pod wodą, bo oprócz płuc mam też skrzela –
cała postać najady budziła w młodym Dziwie coś czego nigdy nie
znał, coś co budziło w nim chęć służenia jej i dokonywania
czynów, na które wcześniej by się nie poważył.
- Co się takiego stało, że
uciekałeś? – spytała nimfa, a półsatyr spuścił wzrok. –
Nie pozwolę cię skrzywdzić, ani ja, ani Ratatosk – po dłuższej
chwili Dziw, czerwony jak burak, miesił słowa jak ciasto, by w
końcu rzec coś takiego:
- Jestem sierotą i nikt mnie nigdy
nie kochał. Gdy byłem nad Morzem Sinym spotkałem langustę i ...
pokochałem ją. Służyła wielkiej pani. Tak zacząłem szpiegować
dla ... Matki Żmyi. Nic za to nie brałem, słowo – mówiąc to,
rozpłakał się i ukrył twarz w dłoniach.
- ,,Niech to kuna zeżre’’! –
pomyślała Ratatosk, a Visenka położyła zimną jak u trupa dłoń
na ramieniu płaczącego.
- To się da naprawić – rzekła. –
Chodź, udamy się do stolicy, król Antares ci przebaczy –
niebawem cała trójka, ruszyła w stronę Ostrogardu.
,,Visenka
znaczy dla mnie więcej niż ta langusta. Ścigali mnie wojownicy z
psami, a ona przygarnęła mnie rannego. Marzę, aby być z nią do
końca mych dni, zawsze być dla niej dobry, jak ona była dla mnie
dobra... Być ojcem, ja co nie wiedziałem, kto to ojciec’’ –
rozmyślał w drodze, a gdy szli, mijali maszerujące zastępy
wojowników najróżniejszych ras...
Ostrogard żył wojną. Chram
Niepodzielnego pękał w szwach. Niewiasty rzucały wojownikom kwiaty
pod stopy. Gdzie niegdzie jakiś smok lub wąż ginął za swe
pokrewieństwo z najeźdźcami, lecz wojsko karało winnych. Króla
Antaresa i królewicza Ouglana okrywały żelazne zbroje, grube jak
skóry koni rzecznych, zwanych ,,hipopotamami’’. Ich miecze
mogłyby przepołowić szczyt górski. Królowa Erinna wraz z
niewiastami innych ras, miała opiekować się rannymi, chorymi,
starcami i dziećmi. Visyenka, Ratatosk i Dziw szli w stronę tronu
Antaresa, gdy nagle zauważył ich jeden z satyrów, którzy tamtej
nocy gonili Dziwa jako szpiega.
- A tu jesteś hultaju! – wrzasnął
triumfalnie i złożył się do zadania morderczego ciosu. Rusałka
zasłoniła go własną piersią. Tymczasem Ratatosk wbiegła po
ciele króla i wdrapawszy się na głowę, szeptała mu do ucha...
Skończyło się na tym, że Antares
zabronił zabijać Dziwa; wysłuchał jego historii, a pod wpływem
królowej i Visenki przebaczył.
- Odtąd nikt nie ma prawa cię
krzywdzić – orzekł, a jego głos huczał jak orkan. – co chcesz
zrobić, aby naprawić zło jakie wyrządziłeś Bujanowi? – mówiąc
to trzymał półsatyra na dłoni.
- Chcę walczyć z mieczem i w zbroi,
a po wojnie poślubić Visenkę – odparł Dziw.
Jeszcze tego samego dnia został
giermkiem żmija Wężogłowa (Zmiejogława). Miał on ciało i
kończyny ludzkie, lecz głowę i długą szyję – żmii. Zazwyczaj
nosił jedynie krasną przepaskę biodrową, niczym wodniki z Ojcowa,
żyjące w późniejszych erach. Teraz okrywała go kolczuga, a
zbrojny był w szablę z ości leszcza, wielkiego jak pięć żubrów,
łuk, strzały i tarczę ze swoim inicjałem w piśmie bujańskim.
Wyglądem odbiegał od innych żmijów, o których możemy wyczytać
w księdze godnej zaufania:
,,Postury był człowieczej, lecz miał jaszczurczy łeb, smocze zęby i wężowy język. Na palcach dłoni i stóp (ludzkich!) srożyły się orle szpony, z tyłu zaś dyndał wężowy ogon. [...]. Istnieli żmijowie szarzy z zygzakiem, czarni, rdzawi, miedziani, brązowi, a nawet żółci i jasnozielono – niebiescy; brakowało natomiast cielistych’’ – Mikołaj Rymwid ,,Nymphologia’’.
W skład drużyny
Wężogłowa oprócz Dziwa, wchodził też krasnolud Bandos (Vandos).
Visenka, która kochała półsatyra, chciała walczyć u jego boku,
lecz spotkała się ze stanowczą odmową żmija. Tymczasem armia
tchórzliwej Matki Żmyi podbijała i bezlitośnie pustoszyła Bujan.
Zdobyte ziemie były ogałacane z wszelkich żywych istot, woda była
wypijana, ziemia rozkopana, góry skruszone w drobny piasek, a
wszystko zanieczyszczone tonami trującego gnoju potworów. Czciciele
Garafeny znów podjęli się szturmu na wybrzeże Morza Sinego, a
wojsko bujańskie opuściło Ostrogard...
Królowa Erinna oprócz najstarszego
Ouglana powiła też parę innych dzieci – pięć córek, w tym
Korynę i Melenę, oraz roczne niemowlę wielkości orki – synka
Elpisa. Przed opuszczeniem grodu stołecznego, król żegnał się z
połowicą i potomstwem. Elpis, jego oczko w głowie, zląkł się na
widok ojca w hełmie przystrojonym czerwoną kitą, uspokoił się,
gdy Antares go zdjął.
- Jeśli Niepodzielny pozwoli,
przywiozę wam naszyjniki ze smoczych zębów i drakolitów – mówił
do córek, a łeb Garafeny zawieszę na Żelaznym Dębie – po tych
słowach opuścił zamek. Nie on jeden żegnał się z rodziną...
W namiocie, do którego już wkrótce
miano znosić rannych, Visenka modliła się za Dziwa. Wreszcie obie
armie stanęły naprzeciw siebie. Sama Matka Żmyja uczestniczyła w
walce, jako widz. ,,Gel Garafena! – zakrzyknęła armia węży,
smoków, kraków i ogromnych krabów. – Kury wam skubać, krowy
doić’’!, zaś wojownicy Bujanu zaintonowali pieśń: ,,Ach, ty
durna, durna piesa! Szak to idzie wiłka z lesa! [...]’’.
Potem zaczęła się bitwa, w której
Antares i Ouglan walczyli w pierwszym szeregu. Ubili niejednego
potwora, aż Matka Żmyja zadrżała ze strachu. Rzucali się w
największy tłok i zadawali śmierć jak ogień, jak dwa pioruny...
Tłok wokół nich robił się jednak coraz większy. Smoki i węże
otoczyły Antaresa z przodu i tyłu, z prawa i z lewa. On siał
śmierć mieczem, którego jednym machnięciem można by ściąć
cały las, a morskie smoki bez skrzydeł prażyły go ogniem. Olbrzym
pocił się tak, że pot leciał z niego niczym wodospad. Zbroja
topiła się na nim; najpierw była czerwona, a potem biała.
Mieczowe uderzenia słabły, aż wreszcie oręż wypadł królowi z
ręki. Płonął on i jego syn Ouglan. Jednak Niepodzielny nagrodził
prawość króla i nie wydał jego ciała na pohańbienie. Jak grom z
nieba spadły cztery białe orły, wielkie niby Rok z Malgalesio czy
Garuda z Bharacji. Zaniosły je na firnament,
gdzie boską mocą zamieniło się w
gwiazdę, świecącą po dziś dzień, a imię jej: Antares.
Wężogłów jadąc konno mierzył
kopią w węża – zdrajcę, wielkiego jak wieloryb. Uśmierciwszy
go wyjął kopię z cielska i począł atakować kolejne potwory.
Niejeden wąż morski, czy nawet smok stracił życie z jego ręki, a
gdy złamał oręż na pancerzu kraxa – bestii podobnej do żółwia
morskiego, zmiażdżył jego groźny łeb uderzeniem maczugi w czym
pomógł mu krasnolud Bandos. Żmij odetchnął, gdy tymczasem na
błoniastych skrzydłach nadleciał średniej wielkości smok o stu
wężowych głowach. Nim wojownik zdążył go zabić, został
uniesiony w powietrze i pozbawiony żmijowej głowy. W dół spadła
jedynie jedna głowa smoka, która zresztą szybko odrosła. Monstrum
tym była hydra powietrzna, czyli ,,borea’’ (woreła), którą
Dziw zdołał ubić z łuku. Bandos rąbał węże i smoki jakby to
był bór, a te pozostawały straszne nawet po zabiciu. Wraz z Dziwem
i dwiema uldrami, rozbił spiżowy pancerz kraba większego od wołu,
który już miał pożreć okrytą kolczugą rusałkę, która miast
leczyć rannych stanęła do boju. Sama Matka Żmyja przelękła się
jego topora. ,,Kto uśmierci tego przeklętego karła, temu dam
najkraśniejszą perłą z dna Oceanu’’ – obiecała. Wreszcie
gdy nieustraszony Bandos rzucił się na morskiego smoka, ten
postawił na nim pięciopalczastą łapę ciężką jak góra.
Rozległ się trzask łamanych kości i spiżu i dzielny krasnolud
został zmiażdżony jak pluskwa. Z drużyny został przy życiu
tylko Dziw. Rozsierdzony stratą towarzyszy, zatopił w smoczej
łapie, która zgniotła Bandosa, włócznię. Smok ryknął i
odwrócił wielki jak dom pysk w stronę półsatyra.
- Gnój Gamratena! – wyciągając w
górę rękę przedrzeźniał powitanie stronników Matki Żmyi,
podczas gdy z nozdrzy gada buchnął dym zmieszany z siarką. – Na
coś się przypatoczył Robaku z Oceanu? Oto włócznią przebodziem
brzuch twój tłusty – smok plunął w stronę zuchwalca ogniem,
lecz ten uskoczył.
Wnet morski potwór poczuł w karku
straszny ból i ujrzał jak Dziw przebija go włócznią. Z nozdrzy
dym leciał mu jak z komina, a ślina zmieszana z krwią lała się z
pyska niczym woda z cebra. Oczy się zamknęły, lecz smok żył
jeszcze. Ostatkiem woli plunął ogniem na siebie i zapłonął jak
ogromny stos. Nim Dziw zdołał uskoczyć zamienił się w pochodnię.
Choć tarzał się jak pies, nie zdołał ugasić ognia. Wrzeszczał
z bólu, lecz pragnął kontynuować walkę. Na próżno. Umierając
widział siebie przytulonego do Visenki, najcudniejszej z tworów
Niepodzielnego.
Taki był początek końca wyspy –
świata – królestwa. Choć wdowa po Antaresie stanęła na czele
wojska, dokonując cudów męstwa i sprytu, cień Matki Żmyi
obejmował coraz większe połacie Bujanu. Wróg nacierał z północy
i południa, zachodu i wschodu; nie znał litości. Piękny świat
powoli zamieniał się w pozbawione życia bagno, rozmywane przez
kosmiczny Ocean. Nie minął miesiąc jak zajęty i spustoszony
został Ostrogard. Garafena połknęła Żelazny Dąb i trawiła go
przez tysiąclecia. Bujan zapłacił najwyższą cenę za wierność
pięknu, prawdzie i dobru. Jednak niepojęty Nepodelnyj Boh, który
cały czas był z Bujańczykami, nie pozwolił, by zginęli na marne.
Gdy kosmiczny Ocean rozmył resztki wyspy, przeniósł ją z duszą i
ciałem w przyszłość do rajskiej krainy Jasnej Nawi, gdzie pod
berłem cara Welesa, mieszkańcy pierwszego stworzonego świata żyją
i po wieczne czasy żyć będą w szczęściu i chwale. Na nawijskim
archipelagu zamieszkali też Dziw i Visenka, na zawsze razem w
miłości doskonalszej od tej doczesnej...
Matka Żmyja żyła jeszcze w erze
ósmej, a zginęła od uderzenia piorunem Jarowita w czasie drugiej
inwazji na nasz świat.
Po zagładzie Bujanu, armia
garafeńska otoczyła Niepodzielnego ze wszech stron, lecz nawet
zaślepiona pychą Matka Żmyja wiedziała, że nie można go zabić.
Na jej rozkaz węże i smoki z białych kamieni z dna Oceanu
zbudowały wysoki mur na planie koła, otaczający Niepodzielnego, po
czym szydząc odpłynęły. Stwórca Bierzma Wszechświata, Oceanu i
Bujanu usiadł i gorzko zapłakał. Następnie zapadł w sen i umarł.
Jednak co to? Z jego serca wystrzelił nagi płomień – nowy bóg,
który przybrał imię Agej, od bujańskiego słowa ,,Akeahaey’’-
Istniejący. Krasnoludki nazywały go ,,Unyj’’, czyli
Jedyny. Był osobą, a plomień to jego symbol, stąd przydomek:
,,Osoba Ognista’’(Perzona Foyakista). Tenże Agej, Ogień
Miłości (Foyak Lovis) postanowił stworzyć istoty święte,
które miały być jego posłańcami: Enków przez ludzi er
jedenastej i trzynastej zwanych bogami, upiory i Wieszczyce Losu.
Oto jak
stworzeni zostali Enkowie.
Z chwały i głowy Niepodzielnego
uczyniony został król Ziemi; Jarowit Jaryło Perun Perkun, w mowie
staroludzkiej zwany Ukko,
z rozumu – Świętowit, błędnie
zwany ,,Światowidem’’,
z krwi i jednej połówki serca –
Mokosza Mokoš Mokośka Aradvi Aredvi Sura, przez Persów czczona pod
imieniem Anahity,
z włosów: Weles Wołos Trygław,
z czaszki – Rodegast, co miał
głowę tura, a tułów i kończyny człowiecze,
z zębów i kości – pan czasu Rod
i zakwaszający kapustę i ogórki Rgieł, wyobrażany jako perła
wśród ognia,
z rąk – Srebroń Chors i
Srebrennica Chorsa, rządzący Księżycem,
z ust – Swaróg – Dadźbóg,
z nóg – Boruta Borowy Leśny Duch
Lesavik Laskoviec Leszy i Dziewanna Šumina Mati, zwana Leśną Matką
(Matar Forestiner),
z żył Mar – Zanna Marzanna Morena
Śmierć Śmiertka Śmiercicha,
z tchnienia – Pochwist Poświst
Pochwiściel Strzybóg,
ze snu – Zmora i Zennica,
z macicy – przypominająca zieloną
jaszczurkę smoczyca Altaira i smok Rykar, który zdradził,
z drugiej połówki serca – Złota
Baba,
ze skóry i głosu – Rigel, który
dał światu głos,
z trzustki – Zmiennik, który
zdradził i stał się Čortem Czarnym Psem i wielu innych.
,,Mit ten ilustruje koncept, wedle którego na początku ludzie czcili jednego Boga, a dopiero potem stworzyli bożków’’
- pisał jego autor, pan Innowojciech
Błyszczyński.
1
Czyt. ,,Ulan’’
2
Matka Żmyja Stworzycielka
Nawrócenie Chunchuza - opowieść z Bujanu
Czy zadawał sobie Czytelnik pytanie
skąd się wziął Żelazny Dąb? W erze trzynastej, w azjatyckiej
krainie Tartarii leżącej między Krainą Białych Pól na północy,
a państwem Sinea na południu, żył Kalin – car (Całyna –
carus). Jego ojcem był książę plemienia Merkitów, Merkanos
(Merkitos), lennik srogiego króla Chana (Khana). Został on z powodu
niezmierzonych okrucieństw zabity przez poddanych, na których czele
stał Kalin – car. Wódz buntu stał się nowym królem Tartarii, a
jakiś czas potem – całej Azji. Niesyty podbojów wyprawiał się
na Bizancjum i Rox, lecz zwyciężyła go chrześcijańska królowa
Ludu Roksany, Maria Mariewna. Władca nie znający litości popełnił
samobójstwo w roxyjskim więzieniu, w dniu, w którym królowa
chciała go ułaskawić. Jak podaje ,,Codex vimrothensis’’:
,,Był potężnym i lutym czarnoksiężnikiem. Gdy chciał, był człowiekiem, innym razem wężem, tygrysem, wilkiem, syreną, lub Minotaurem (pod tą postacią pożerał całego słonia), albo wielkim jak góra jaszczurem’’.
Posiadał
magiczne berło ze srebra i czaszki Chana, którym mocą demonów
zamieniał w kamień (zniszczyła je królowa Maria Mariewna w bitwie
pod Dąbrówką). Skąd ten tyran, zwany też Vatu – Khan czerpał
swoje okrucieństwo? Ano, jeszcze za życia Chana popełnił
zbrodnię, która nie odpokutowana, pociągnęła za sobą lawinę
następnych. Merkanos długo zwlekał z przekazaniem synowi władzy,
a on do syna, a syn do niego nie mieli zaufania. Pewnego razu przed
synem księcia zjawił się Čart – zły duch przedstawiany jako
nagi mąż z koźlą głową. Wziął na siebie postać mądrego
doradcy i uzyskawszy zaufanie Kalina, jeszcze nie cara, wtłoczył mu
do serca kłamstwa ociekające słodyczą, aż zupełnie zmącił mu
głowę.
- Twój stary pryk dybie na twe
życie. Albo ty, albo ten głupi, stary dziad – mówił
przeniewierczy Čart, a mowa jego była rozkoszna.
Biedny Kalin, który nie miał
nikogo, kto mógłby wyprowadzić go z błędu, przyszykował zamach.
Gdy Merkanos udał się na łowy, sługa jego syna wyrwał mu
oszczep, w chwili gdy ranny dzik szarżował na myśliwych. Książę
pozbawiony broni dał się zabić zwierzęciu, bo myślał, ,,nie
widziano, by ksiądz merkicki sromotnie uciekał, jak ten zając’’.
Gdy syn dowiedział się o śmierci ojca, rozpłakał się jak rzadko
kiedy w życiu, bo jednak go kochał, choć nie wiedział o tym. Čart
– doradca ulotnił się jak kamfora. Jakiś czas potem, zły
powrócił do Kalina tym razem pod postacią kucharza. Długo
przyrządzał najlepsze potrawy, jakich nie znano nawet w Sinea.
Kalin – car, co właśnie niedawno strącił z tronu do Čortieńska
– Čortlandu króla Chana, rzekł do kucharza:
- Proś o nagrodę, a dam ci, choćby
więcej niż połowę stad koni i bydła w całej Tartarii! – nikt
przedtem i potem nie potrafił tak dogodzić jego podniebieniu.
- Ja jedynie proszę, hmm, śmiem
prosić, Najłaskawszego Pana i przyszłego Władcę Oceanów o
zaszczyt niebywały... – kucharz uniżenie zamiatał brodą pył z
jurty.
- Mów śmiało, nie odmówię
choćbym miał cię uczynić drugą osobą w królestwie! –
zachęcał Kalin – car.
- Pragnę złożyć swą nikczemną
głowę na boskim łonie, Waszej Chanowskiej Mości – władca
skinął na znak zgody, a kucharz spełnił zamiar, po czym dosłownie
rozpłynął się w powietrzu. Nagle – Kalin – car poczuł w
sercu niebywałe zimno, jakby się znalazł w Białopolsce
(Białopolu, Krainie Białych Pól) zimą i ból jakby wbijano weń
gwoździe. Przez tydzień nie jadł, nie spał, za to ryczał z bólu
jak ranny tur. Wtedy Čart przyszedł doń po raz trzeci – tym
razem jako lekarz z cesarstwa Sinea. Udając współczucie i pokorę,
poradził gorącą krew na rozgrzanie serca zamienionego w bryłę
lodu. Kalin – car posłuchał; najpierw pił krew zwierząt, potem
ludzi. Chociaż nic to nie pomagało, a zamienione w lód serce
doskwierało coraz bardziej, uparcie trzymał się tej terapii i
organizował coraz to nowe podboje, by pić krew jeńców.
,,Kraina Białych Pól, kraj Tatarów, Sinea, Ibetain, Imalain, Bharacja, Seylan, cały Międzyraj (z Carogrodem i Bożym Grodem), góry Promet, Kolchida, Armenia, Taj – Każk i inne kraje za Prometem, Persja, góry Hindukuš, Kori, Cipangu, krainy Wyraju, Malain, Dżawa, Sumatra, Kalimantian, Celebes – wszystkie te krainy tworzyły imperium Kalin – cara’’ - ,,Codex vimrothensis’’.
Będąc biegłym
w magii potrafił nawet przemieszczać się w czasie. Raz, dla sobie
tylko znanych przyczyn, cofnął się do ery pierwszej, kiedy to
Niepodzielny rysował Bierzmo Wszechświata. W ową podróż miast
całej armii zabrał tylko jednego sługę – herszta rozbójników
z Białopolski, imieniem Chunchuz (Miedzianobrody). Jego banda łupiła
tak dokładnie, że całe osady wpędzała w stan skrajnej nędzy. Po
wielu latach jego imię stało się synonimem zbója – z
chunchuzami walczył Tomek Wilmowski et consortes co opisał
Alfred Szklarski. Gdy Čorty przeniosły dwóch opryszków w erę
pierwszą, spostrzegli, że stoją na wyspie, dopiero co stworzonej.
Wokół nich pulsowało rodzące się życie, a na horyzoncie mąż
rosły jak olbrzym rysował swoim sercem prostą, czyli linię bez
początku i końca. Znaleźli się na Bujanie i ujrzeli
Niepodzielnego. Na ten widok Kalin – car, którego Bujańczycy
mieli nazywać ,,Vatuganem’’ poczuł w sercu jeszcze
większy mróz i ból niż dotychczas. Zgrzytał zębami i toczył
pianę z ust. Zatrąbił jak słoń i wyjąwszy z pochwy piękny
miecz z damasceńskiej stali, cisnął nim w boga. Nie zdołał go
skrzywdzić; oręż odbił się i padł ostrzem w ziemię. Wtem –
błyskawicznie zapuścił korzenie i stał się drzewem, dębem całym
z żelaza. Tak Kalin – car choć mimowolnie przyczynił się do
stworzenia Żelaznego Dębu, wokół którego zbudowano Ostrogard.
Tymczasem Chunchuz gdy tylko ujrzał Niepodzielnego, padł na twarz
jak rażony piorunem; mamrotał: ,,Jestem zgubiony, bo odnalazłem
to co straciłem’’, płakał jak bóbr, a jednocześnie
wzdychał - ,,Gdybym tu był wcześniej, byłbym lepszy, o wiele
lepszy’’. Kalin – car był tak wściekły, że
natychmiast wrócił do swoich czasów, zapominając zabrać sługę.
Zbój o brodzie pomalowanej rdzawą glinką wciąż leżał pełen
strachu i zachwytu. Wtedy podszedł do niego chłopczyk, wydaje się,
że sześcioletni.
- Chunchuzie, nie bój się! –
powiedział wyciągając doń rączkę. Rozbójnik spojrzał
zdziwiony, już nie widział męża podobnego do Heraklesa, ale
roześmiane dziecko – nic szczególnego, ot, takie jakich wiele
porywał dla okupu.
- Kim jesteś, Mały? – spytał.
- Jestem Tym, którego się
przestraszyłeś – rzekł chłopiec. – Zmieniłem się w dziecko,
byś się nie bał – następnie oczom herszta ukazało się
bezlistne Drzewo zbryzgane krwią i wszystko zrozumiał.
Niepodzielny przebaczył Chunchuzowi
liczne zbrodnie, widząc jego żal i pozwolił zamieszkać na
Bujanie. Były zbój zaprzyjaźnił się z jego coraz to nowymi
mieszkańcami. Nasionami Macierzanki – Matki Roślin karmił Koguta
Złotopióra i Kurkę Złotopiórkę, poznał pierwszego króla –
olbrzyma Opavita, jeździł na słoniu i latał na smoku, pływał w
Jeziorze Głębokim z hydrami i wydrami, a do snu kołysały go
słodsze od miodu głosy rusałek i syren. Ścigający się z
gazelami, gepardami i mantrykonami, tańcujący z Wiłami,
przemierzający Pustynię Gadr na wielbłądzie, lepiący bałwany na
północy wyspy i kąpiący się w źródłach tańczącej wody,
zdążył zapomnieć o starym życiu, gdy pewnego wieczoru,
Niepodzielny przemówił do niego w szumie wiatru.
- Chunchuzie!
- Jestem, Panie – odparł ten,
który znalazł na Bujanie szczęście.
- Nikt nie ma prawa być szczęśliwym
w oderwaniu od innych. Posyłam cię do twojego świata, abyś mógł
tu przyprowadzić swych udręczonych bliźnich. Nie bój się, bo
będę z tobą – Chunchuzem wstrząsnął dreszcz, bowiem nagle
przypomniał sobie swój świat jako miejsce niewypowiedzianego
wprost zła, wyuzdanego okrucieństwa i przytłaczającego
cierpienia. Z drugiej strony, coś w jego sercu, niegdyś z kamienia,
a teraz z ciała, cieszyło się na myśl o podzieleniu się z ludźmi
szczęściem panującym na wyspie. Odkąd Niepodzielny mu przebaczył,
stopniowo stawał się kimś innym. Już od lat nie kradł, ni
mordował, żył w przyjaźni z Bujańczykami (stwórca wyspy dał mu
dar rozumienia ich trudnego języka) i na pierwszym miejscu stawiał
wolę swego największego przyjaciela. Tym razem jednak zawahał się.
Wrócić do świata unurzanego w niegodziwości? To zbyt straszne,
ale... Trzy dni rozmyślał intensywnie, prosząc Niepodzielnego o
jakieś wskazówki. Trzy jest tu liczbą symboliczną i w
rzeczywistości medytacjom tym poświęcił aż cztery lata. Nie
poszły one na marne. Ostatecznie zdecydował się po rozmowie z
przyjacielem, satyrem Vatorem o rudych włosach i brodzie, który był
wieszczem i kapłanem Niepodzielnego.
Gdy skończyli rozmawiać i wyszli z ogrodu, oczom Chunchuza ukazała się rzeczka Vaska Pijanica, nazwana tak, bo nad jej brzegiem satyry wzniosły winiarnię. Usłyszał głos boga: ,,Przejdź przez bród’’. Człek zrobił tak i nagle spostrzegł, że przeniósł się w czasie i przestrzeni. Znalazł się w naszym świecie w obecnej erze trzynastej. Pierwsze kroki skierował do kraju Kori w imperium Kalin – cara. Żyli tam ludzie o żółtej skórze i skośnych oczach, spokrewnieni z mieszkańcami wysp Cipangu. W dawnym języku krasnoludków; starokrasnym (langudus oldokrasnyj) kraj Kori nosił też nazwę Koriolanii (Coriolaniya). Zawdzięczał ją Rzymianinowi, Gnejuszowi Marcjuszowi Koriolanowi, który wygnany za zdradę, chciał sprowadzić na miasto najazd Wolsków, aż wreszcie słuch o nim zaginął. Opuścił Italię (w erze jedenastej: Apap) i Europę. Latami tułał się u wybrzeży Afryki i Azji, aż dopłynął na półwysep od strony lądu graniczący z Białopolską i Sinea. Na miejscu zabił wielkiego jak tur, rogatego wilka, masowo pożerającego Korijczyków i ich stada. W nagrodę, ci pozwolili by otoczony wielkim szacunkiem, dokonał w ich kraju reszty swych dni. Pod rządami Kalin – cara i wcześniej panującego kata Azji, cara Czerwonego Człowieka, Korijczycy żyli w niewypowiedzianej wprost nędzy i zastraszeniu. Codziennie tysiące dzieci marło z głodu na ulicach, mięso jedzono jedynie trzy razy w roku (min. na urodziny wodza), chleb, a właściwie jego namiastkę robiono z kory drzew – a wszystko to było winą okrutnego imperatora, który ograbił ten lud z wszelkich dóbr, a zachował je dla siebie i swoich dygnitarzy i wojowników. Na tym półwyspie ,,historia lubi się powtarzać’’. Trzeba też powiedzieć, że zarówno Czerwony Człowiek jak i Kalin – car opętani myślą o zamachu za swe zbrodnie przelali wiele krwi niewinnej, a także niczym faraonowie i rzymscy cesarze kazali czcić siebie jako bogów. Chunchuz wielu tych nieszczęśników zaprowadził na Bujan. Pomagał też innym krajom udręczonym przez Kalin – cara, a nawet Analapom jęczącym pod władzą króla Artura Apostaty. Za jego sprawą na wyspie znaleźli się ludzie o skórach żółtej, brunatnej i białej, zachwyceni swą nową ojczyzną. Królowie bujańscy, pomni, że mają pana nad sobą, w osobie Niepodzielnego, nie krzywdzili swych poddanych, bronili ich i sprawiedliwie rozsądzali spory. Niewielu było złych królów – takich jak Vatak, Hadymir czy Zagłoba Bratobójca. Bujańczycy żyli w zgodzie i szacunku (co nie znaczy, że zwierzęta nie polowały na siebie), nawet ludzie nie wszczynali wojen. Wracając do Chunchuza, w czasie swych wypraw wiele ryzykował. Kalin – car widząc, że ktoś wykrada mu niewolników i źródło krwi do ogrzewania serca, poprzysiągł temu komuś straszną zgubę. Wreszcie przyszła kryska na matyska...
Gdy skończyli rozmawiać i wyszli z ogrodu, oczom Chunchuza ukazała się rzeczka Vaska Pijanica, nazwana tak, bo nad jej brzegiem satyry wzniosły winiarnię. Usłyszał głos boga: ,,Przejdź przez bród’’. Człek zrobił tak i nagle spostrzegł, że przeniósł się w czasie i przestrzeni. Znalazł się w naszym świecie w obecnej erze trzynastej. Pierwsze kroki skierował do kraju Kori w imperium Kalin – cara. Żyli tam ludzie o żółtej skórze i skośnych oczach, spokrewnieni z mieszkańcami wysp Cipangu. W dawnym języku krasnoludków; starokrasnym (langudus oldokrasnyj) kraj Kori nosił też nazwę Koriolanii (Coriolaniya). Zawdzięczał ją Rzymianinowi, Gnejuszowi Marcjuszowi Koriolanowi, który wygnany za zdradę, chciał sprowadzić na miasto najazd Wolsków, aż wreszcie słuch o nim zaginął. Opuścił Italię (w erze jedenastej: Apap) i Europę. Latami tułał się u wybrzeży Afryki i Azji, aż dopłynął na półwysep od strony lądu graniczący z Białopolską i Sinea. Na miejscu zabił wielkiego jak tur, rogatego wilka, masowo pożerającego Korijczyków i ich stada. W nagrodę, ci pozwolili by otoczony wielkim szacunkiem, dokonał w ich kraju reszty swych dni. Pod rządami Kalin – cara i wcześniej panującego kata Azji, cara Czerwonego Człowieka, Korijczycy żyli w niewypowiedzianej wprost nędzy i zastraszeniu. Codziennie tysiące dzieci marło z głodu na ulicach, mięso jedzono jedynie trzy razy w roku (min. na urodziny wodza), chleb, a właściwie jego namiastkę robiono z kory drzew – a wszystko to było winą okrutnego imperatora, który ograbił ten lud z wszelkich dóbr, a zachował je dla siebie i swoich dygnitarzy i wojowników. Na tym półwyspie ,,historia lubi się powtarzać’’. Trzeba też powiedzieć, że zarówno Czerwony Człowiek jak i Kalin – car opętani myślą o zamachu za swe zbrodnie przelali wiele krwi niewinnej, a także niczym faraonowie i rzymscy cesarze kazali czcić siebie jako bogów. Chunchuz wielu tych nieszczęśników zaprowadził na Bujan. Pomagał też innym krajom udręczonym przez Kalin – cara, a nawet Analapom jęczącym pod władzą króla Artura Apostaty. Za jego sprawą na wyspie znaleźli się ludzie o skórach żółtej, brunatnej i białej, zachwyceni swą nową ojczyzną. Królowie bujańscy, pomni, że mają pana nad sobą, w osobie Niepodzielnego, nie krzywdzili swych poddanych, bronili ich i sprawiedliwie rozsądzali spory. Niewielu było złych królów – takich jak Vatak, Hadymir czy Zagłoba Bratobójca. Bujańczycy żyli w zgodzie i szacunku (co nie znaczy, że zwierzęta nie polowały na siebie), nawet ludzie nie wszczynali wojen. Wracając do Chunchuza, w czasie swych wypraw wiele ryzykował. Kalin – car widząc, że ktoś wykrada mu niewolników i źródło krwi do ogrzewania serca, poprzysiągł temu komuś straszną zgubę. Wreszcie przyszła kryska na matyska...
Władca
Wszechazji zasiadł na tronie ze złota i kości słoniowej, czyli
eburnu. Na głowie miał koronę ze srebra i krwawników, a w dłoni
trzymał srebrne berło zakończone czaszką króla Chana, zdobne
drogimi kamieniami i kamieniem żydowskim, nazywanym też elektronem,
lub jantarem. Odziany był w żółtą szatę z jedwabiu, którą
zdobił wyhaftowany, zielony smok, jeden z tych co żyły w rzekach i
jeziorach prowincji Sinea i w płaszcz ze skóry tygrysa (tiherny)
z Bharacji. Na kolanach leżał miecz z damasceńskiej stali,
schowany w pochwie ze smoczej skóry. U jego stóp leżał poraniony
i posiniaczony Chunchuz skrępowany grubym łańcuchem. Wcześniej
był torturowany, aby powiedział, dokąd zaprowadził poddanych
Kalin – cara.
- Odkąd mnie zdradziłeś, czekałem,
by się zemścić – mówił imperator. – Daję ci ostatnią
szansę. Naprawdę ostatnią – na jego znak przyprowadzono
Chunchuza przed ołtarz, na którym palił się ogień. Kazano mu
wrzucić weń kadzidło, by uczcić Kalin – cara jako boga.
- Jeśli będę klękać, to tylko
przed Niepodzielnym i Okrwawionym Drzewem – z wielkim trudem
wyrzekł były bandyta, za co został ukarany ciosem w głowę.
Kalin – car pytał o coś
doradców.
- Zasłużył, by szczury,
umieszczone w garnku, wlazły mu do kiszek – mówił Sineańczyk.
- Nie, lepiej wbić go na pal –
radził Pers.
- Skądże, najsurowsza kara będzie
jeśli szybko rosnące bambusy przebiją mu ciało na wylot – rzekł
mieszkaniec Wyraju.
- Głupi jesteście – ziewnął
Kalin – car, po czym wstał i wobec ludu stolicy ogłosił wyrok: -
Jutro Chunchuz z Białopolski zostanie poddany karze dwóch tysięcy
uderzeń grubą pałką, najeżoną sękami, dla pomszczenia
wykradzenia mi dwóch tysięcy niewolników i ucieczki – obecni na
placu poddani zamarli ze zgrozy i aż łzy poleciały im z oczu, że
Kalin – car tak okrutnie będzie karał ich dobroczyńcę. Jednak
zbyt się lękali, by choć pisnąć w jego obronie. Chunchuza
zamknięto w lochu, a on płacząc ze strachu szukał pociechy u
Niepodzielnego. ,,Nawet gdyby mi nie miał pomóc, to przynajmniej
umrę wierny, zresztą przelałem zbyt wiele krwi niewinnej, by
oczekiwać na pomoc’’ – myślał z goryczą, a czas
nieubłaganie uciekał... Chunchuz spał, a wówczas słyszał głos:
,,Niepodzielny o tobie zapomniał. Gdybyś oddał cześć Kalin –
carowi to byś żył. Jeśli chcesz żyć, zaprzyj się stwórcy
Bujanu i oddaj cześć mi, bom księciem tego świata’’ – głos
należał do nagiego męża z kozią głową, a imię jego: Čart.
,,Stwórco Bierzma Wszechświata, nie pozwól by on zrobił ze mną
to co z Kalin – carem’’ – wołał więzień w głębi duszy,
a zły duch groził mu pięścią. Otworzył oczy i usiadł. W blasku
pochodni ujrzał twarz Hadassy z Samarii; jeden z wodzów Kalin –
cara uprowadził ją jako łup wojenny i oddał do zamtuza –
przeklętego miejsca, które puściłaby z dymem, gdyby tylko mogła.
Na Bujanie, nawet ludzie nie założyli nigdy czegoś takiego. Obok
niej stał biały mąż o rudych włosach i brodzie. Nieoczekiwanie
więzień ujrzał, że ma on małe kozie różki, owłosione kozie
nogi i kozi ogonek. Satyr, a do tego trzymający klucze. Stał przy
nim znajomy z Bujanu, wilk Uval. Satyr otworzył drzwi.
- Vator! Jak się tu znalazłeś?! –
wykrzyknął Chunchuz, pełen wdzięczności dla Niepodzielnego.
- To długa historia – uciął
satyr. – Uciekajmy, bo zaraz Oros zburzy więzienie! – Oros to
było imię nosorożca z Bujanu.
Chunchuz, Vator, Uval i Hadassa
wybiegli z budynku, a jego ściany pękały od uderzeń potężnego,
rogatego łba. Przerażeni strażnicy błagali o litość: pozwolono
im udać się na wyspę. Gdy Oros zamienił więzienie w kupę
gruzów, cała gromada wybiegła z miasta i stanęła nad jeziorem.
- To droga do wolności! –
zakrzyknął Chunchuz; posadził przeskoczkę na grzbiecie nosorożca,
po czym wszyscy puścili się pędem przez jezioro, a za nimi
oddziały wojska, szyjące z łuku. Wtem – jezioro znikło, jakby
go nigdy nie było, a z nim uciekający. Ci byli już na Bujanie.
Przy ognisku, Vator, który wyniósł
bliznę na ramieniu z naszego świata, tak opowiadał:
- W czasie modłów, Niepodzielny
mówił mi o tarapatach w jakie wpadłeś i pokazał przejście do
przyszłości. Pozwolił zabrać ze sobą Orosa i Uvala, a potem
dzięki pomocy tej damy znaleźliśmy ciebie – najbardziej
szczęśliwa była Samarytanka Hadassa.
,,Zostałam przeniesiona z piekła
do raju’’ – mówiła, wolna od rozpusty. Jakiś czas potem
została szczęśliwą żoną wodnika i matką jego dzieci. Co do
Chunchuza żył jeszcze 250 lat (na Bujanie ludzie żyli dłużej niż
w naszym świecie, byli zdrowsi i dłużej młodzi). Znalazł sobie
żonę – rusałkę, miał synów i córki. Otaczały go przyjaźń
i szacunek i podziw. Po śmierci, w Ostrogardzie wystawiono mu
pomnik.
czwartek, 30 maja 2013
Mieszkańcy krainy fantazji
W 2009 r. studiując historię na Uniwersytecie Szczecińskim uczęszczałem na niezwykle ciekawe i pouczające wykłady z antropologii wygłaszane przez prof. Carolusa ov Xertusa, pod których wpływem zainteresowałem się antropologią. W ramach zaliczenia należało napisać pracę na dowolny temat - pełen aparat naukowy nie był wymagany. Postanowiłem napisać o stworzeniach z mitów, legend, baśni i fantastyki. Profesor bardzo pochwalił moją pracę, którą poniżej prezentuję w wersji uzupełnionej.
Tadeusz Klarowski
,,Istoty fantastyczne''
Tadeusz Klarowski
,,Istoty fantastyczne''
,,Człowiek, stwórca pomniejszy
stwarza świat w każdym ze swych wierszy,
zapatrzony w boski akt stworzenia''
- J. R. R. Tolkien ,,Mithopeia''
Wstęp - ludzie tworzą
fantastyczne istoty
,,[...] inna fauna powracała na światło dzienne z podziemi biblioteki, gdzie przechowuje się inkunabuły, zeskakiwała z kapiteli i rynien, przysiadała u wezgłowia uśpionych. Sfinksy, gryfy, chimery, smoki, harpie, hydry, jednorożce, bazyliszki na powrót brały w posiadanie swoje miasto'' - Italo Calvino ,,Niewidzialne miasta'' przeł. Alina Kreisberg1
Cechą
wspólną wszystkich epok, cywilizacji, ludów i kultur jest
tworzenie najprzeróżniejszych, nieraz bardzo wymyślnych istot
fantastycznych, takich jak bogowie i demony, smoki, nimfy, czarownice
i wampiry, syreny, ludzie z morza2
i potwory morskie, Pegaz, Minotaur, centaury, elfy, wilkołaki,
karły, olbrzymy, fauny, Kościej Nieśmiertelny, dżiny, gnomy,
mantykory, feniksy, ptak Rok, Turul3,
trolle, gnomy, ogry, gobliny, krasnoludki, morscy mnisi i morscy
biskupi, Wiły, rusałki, południce, gorgony, aż po współczesnych
nam mieszkańców zatopionej Lemurii, UFO, yeti, potwora z Loch Ness,
Muminki, smerfy, hobbity, androidy, Pokemony... Cudowny wszechświat
ludzkiej wyobraźni zdaje się nie mieć granic, jednak jeśli
przyjrzeć się mu krytycznie, zauważymy, że nawet najbujniejsza
ludzka wyobraźnia jest ograniczona. Każda nawet najbardziej
niesamowicie wyglądająca istota fantastyczna, zawiera w sobie
często przemieszane elementy pochodzące ze świata rzeczywistego,
zresztą inaczej być nie może. Najprostszym przykładem jest Pegaz
- koń obdarzony skrzydłami. Zdaniem Andrzeja Banacha4,
dawne wieki (mam tu na myśli starożytność i średniowiecze)
dysponowały większym zasobem wyobraźni w tworzeniu fantastycznych
istot, niż miniony wiek XX. Przykładem może tu służyć całe
niesamowite bestiarium mitologii greckiej, zjawiska parademoniczne
(,,strachy'') z ludowych wierzeń polskich takie jak kolanka, albo
kobyli łeb5,
czy choćby występująca w arabskiej legendzie cudowna klacz Al -
Borak. Tymczasem w naszych czasach nawet najwymyślniejsze istoty
pozaziemskie w mniejszym, lub większym stopniu przypominają ludzi
(zarówno E. T. jak też Yoda i Chewbaca z pewnej słynnej trylogii
science - fiction przy całej swej dziwności chodzą w pozycji
wyprostowanej, mają cztery kończyny, jedną głowę, dwoje oczu,
nie mają skrzydeł, są istotami rozumnymi itd.) Stanisław Bereś
pytał niedawno Andrzeja Sapkowskiego, o przyczynę, dla której
ludzie wymyślali i wymyślają najrozmaitsze potworne istoty.
Zapytany o to pisarz - fantasta, przyznał się do niewiedzy w tej
sprawie.6
Jednym z celów tej pracy, będzie próba znalezienia odpowiedzi na
pytanie, dlaczego ludzie od niepamiętnych czasów tworzą
fantastyczne istoty.
Większość
dorosłych ludzi nie wierzy w takie istoty jak smoki, czy
krasnoludki. Wyjątkiem może być Maciej Giertych, którego zdaniem
okazję do wymyślenia smoka wawelskiego dały spotkania dawnych
ludzi z ... dinozaurami, bowiem ów kontrowersyjny polityk i biolog
kwestionuje tradycyjny podział historii Ziemi na ery geologiczne,
twierdząc, że człowiek żył już w karbonie (sic!) Jego poglądy
opierające się na takich dziełach jak ,,Zakazana archeologia''
zostały jednak stanowczo zakwestionowane przez uczonych i nie
będziemy się nad nimi dłużej zatrzymywać. Jeszcze nie tak dawno
rosyjska gazeta ,,Wołgogradzka Prawda'' zamieściła artykuł o
znalezieniu skamieniałego jaja, z którego wykluł się... smok.
Baśniowy jaszczur zachorował i począł tracić głowy, aż została
mu tylko jedna, na dowód czego gazeta zamieściła zdjęcie legwana
zielonego, przeto redaktorzy poprosili czytelników o datki na
leczenie smoka, a te o dziwo zaczęły napływać!7
W XIX wieku podczas niwelowania gruntu pod więzienie w Carson City
(USA) odkryto odcisk stopy megaterium, prehistorycznego leniwca
wielkości słonia. Niektórzy widzieli w tym znalezisku dowód na
istnienie olbrzymów, co Mark Twain sprawiedliwe wyśmiał w
obszernym artykule8.
Wielu współczesnych ludzi wierzy jeszcze w takie stworzenia
fantastyczne jak kosmici, przypisując im różne dokonania, takie
jak budowa Stonehage, czy stworzenie monumentalnych wzorów z Nazca,
czy skromniejszych kręgów w zbożu, a nawet uznając za
przedstawicieli cywilizacji pozaziemskich Jezusa Chrystusa9,
czy faraona Echnatona10.
Inni z kolei za rzeczywiste uznają czarownice, hołdując
przekonaniom o ich charakterze złowrogim, bądź dobroczynnym.
Przykładowo, czołowy polski demonolog, ksiądz Aleksander Posacki
uważa, że w dawnych wiekach Kościół słusznie walczył z
czarownictwem, aczkolwiek zastrzega, że lepiej by było, gdyby miast
palić czarownice, wypędzano z nich szatanów, tak jak czynili to
Apostołowie.11
Z kolei, zwłaszcza w krajach anglosaskich, gdzie bujnie rozwija się
sekta wiccan, nawiązująca do kultu Wielkiej Bogini Matki i
propagująca białą magię, członkinie tego ruchu same uważają
się za czarownice. Ukazują się również książki, uczące jak
odprawiać magiczne rytuały (np. ,,Czarownice'' Eriki Jong - wielce
napastliwa wobec Kościoła katolickiego apologia magii i
neopogaństwa), a niektórzy zakładają nawet sklepy, z akcesoriami
dla chętnych praktykować magię (Wciąż pamiętam, jak w piątej
klasie szkoły podstawowej, widziałem program edukacyjny, na którym
pewna starsza kobieta powiedziała do kamery, że uważa samą siebie
za czarownicę). Inni dla odmiany wierzą w rzeczywiste istnienie...
wampirów. Najlepszym przykładem może być tu Dymitr Miciura -
mieszkający w Wielkiej Brytanii policjant, pochodzenia polskiego,
który tak lękał się wampirów, że w celu ich odstraszenia zawsze
spał z główką czosnku w ustach, aż którejś nocy umarł
zadławiwszy się nią.12
W lutym 2004 roku w Rumunii zmarły siedemdziesięciosześciolatek
podejrzewany o bycie strigoϊem
został przez rodzinę wykopany z grobu, po czym wyrwano mu serce,
spalono je a popiół wypito zmieszany z wodą (sic!)13
Żeby było jeszcze dziwniej jeden z amerykańskich polityków,
republikanin i satanista, twierdzi, że jest wampirem, a do tego
wcieleniem samego Vlada Palownika. Idąc dalej Tadeusz Oszubski -
pisarz - fantasta i dziennikarz zajmujący się niewyjaśnionymi
zjawiskami z zupełną powagą twierdzi, że pierwowzorem gryfów
były jeszcze w starożytności żyjące na stepach Azji dinozaury z
gatunku welocyraptorów, zaś syreny, podobne do tej z herbu Warszawy
istnieją rzeczywiście.
,,Mówią o wodnych ludziach prastare mity, ale też relacje świadków sprzed zaledwie kilku dziesięcioleci. Współcześni naukowcy twierdzą jednak, że syreny to bezdyskusyjnie akwatyczne symbole. Ewentualnie są to foki - albo diugonie, manaty, krowy morskie - dostrzeżone na morzu przez niewykształconych żeglarzy. Pozostaje faktem, że marynarze i rybacy na Sorbonie i Oxfordzie nie studiowali. Jednak faunę morską znali i znają jak mało kto. Szczególnie, że od fok, uchatek i ich krewniaków aż się roiło u wybrzeży Europy. [...] Zresztą żaden matros, nawet 'wygłodzony' po kilkumiesięcznym rejsie, foki by z kobietą nie pomylił.
Kolejnym argumentem naukowców na rzecz włożenia syren między bajki są zachowane do dziś egzemplarze zmumifikowanych syren. Te nabyte niegdyś przez kolekcjonerów ozdoby gabinetów osobliwości są podobno niczym innym, jak falsyfikatami spreparowanymi z zasuszonych małp i ryb. Jeśli są one fałszywkami, to dlaczego były tak rzadkie i płacono za nie bajońskie sumy? Przecież byle garbarz na północy Afryki czy Azji - gdzie małp jest pod dostatkiem, nie mówiąc już o rybach - mógł coś takiego w swoim warsztacie masowo produkować i sprzedawać po parę miedziaków za sztukę. Czy więc rzeczywiście wszystkie te zmumifikowane syreny nie są prawdziwe? Jeśli tak, to dlaczego nie przeprowadzono badań genetycznych ich tkanek, by sprawę ostatecznie wyjaśnić? A może takie analizy wykonano, tylko wyniki nie pasowały do obrazu świata wykreowanego przez akademików''14?
Zoolodzy
dalecy są od uznania tego poglądu za prawdziwy, a i antropologia go
nie pochwali.
Przytoczone
powyżej przykłady sprowadzają się do jednego mianownika, jakim
jest racjonalizacja mitów, legend i podań. Tymczasem zdaniem
antropologów, owych opowieści nie należy racjonalizować, są one
bowiem nie reporterskim zapisem rzeczywistych zdarzeń, lecz
metaforami, jak określał mity ich zmarły już znawca, amerykański
uczony Joseph Campbell w rozmowie z Billem Moyersem.15
Istoty fantastyczne, tak jak cały świat mitów należy traktować
jako metafory - jako wyraz ludzkich marzeń i lęków, oraz próbę
racjonalizacji zjawisk świata, ewentualnie jako narzędzie
wychowawcze wobec czytelników (mam na myśli liliputy, rozumne konie
i dzikich ludzi Yahoosów z ,,Podróży Guliwera'' Jonathana Swifta),
zaś w naszych czasach - często również jako rozrywkę (książki
i filmy fantasy i SF, horrory oraz gry RPG).
a) Kryptozoologia
,,Nagle z góry runęło nań cos potwornego, trzepocząc strasznymi skrzydłami! Kane odwrócił się zaskoczony. Wszystkie fakty zdawały się potwierdzać teorię polującego nocą skrzydlatego stwora, nie oczekiwał więc napaści w pełnym świetle dnia. Oto jednak pikowało na niego przypominające nietoperza stworzenie. [...] Dostrzegł potężne, rozpostarte skrzydła i wyglądającą spomiędzy nich straszliwie ludzką twarz!" - Robert Ervin Howard ,,Skrzydła wśród nocy''
Yeti
z Himalajów, czy nessie, zwany też Potworem z Loch Ness to
przykłady istot z legend, w których istnienie wielu wierzy. Tymi i
innymi istotami, których brak w podręcznikach zoologii zajmuje się
kryptozoologia (grec. kryptos
- ukryty, dzoon -
zwierzę, logos -
nauka) . Najważniejszą pracę o tej tematyce wydał zoolog Bernard
Heuvelmans (1916 - 2002), a nosi ona tytuł ,,Na tropie nieznanych
zwierząt''. Tenże Heuvelmans był pierwszym prezesem
Międzynarodowego Towarzystwa Kryptozzologicznego. Wśród
tajemniczych istot mniej znanych, a budzących zainteresowanie
kryptozoologów znajdują się: małpoludy takie jak ałamasy z
Syberii i Kazachstanu, teryki z Czukotki16,
czuczunaa z ziemi Ewenków na Syberii17,
karłowate orang - pendeki z Indonezji, agogwe - pokryci burym futrem
karłowaci ludzie z Afryki18,
Wielka Stopa z USA, sacharuna19
(albo inaczej: didi, mono grande20)
z Ekwadoru, yowie z Australii, bladolica małpa muhalu z Afryki21,
wielkie gady z jezior, jak issie z Japonii, ogopogo z Kanady22,
wielkie koty, jak mngwa, czui - mfisi i cętkowany, górski lew
marozi z Afryki, albo onza z Meksyku23,
podobny do niedźwiedzia potwór chimiset z Afryki24,
rzekomo wciąż jeszcze żyjące mamuty z Syberii25,
megaterium z Ameryki Południowej26,
too - afrykański drapieżnik o czarnym futrze, wielkości kozy27,
olbrzymie nietoperze, polujące na ludzi (olitiau z Afryki, ahool z
Jawy, orang - bati z wyspy Seram na Molukach, Diabeł z Jersey)28,
chupakabras z Ameryki Południowej29,
wilk workowaty z Tasmanii30,
welocyraptory - gryfy azjatyckich stepów31,
mozazaury z Irlandii32
i Ghany33,
pterodaktyl, jakoby odnaleziony w XIX w. przez francuskich górników
w skale34,
afrykański jaszczur dilai, żywiący się hipopotamami35,
olbrzymie ptaki drapieżne mogące porywać ludzi z USA i Iranu36,
syreny jak z herbu Warszawy, prehistoryczny rekin Carcharodon
megalodon z wybrzeży Australii37,
gigantyczne węże morskie38,
a ponoć nawet pioruny kuliste (za zwierzęta uważa je T. Oszubski)
i drapieżne rośliny mogące polować nawet na ludzi39.
Wielu
odrzuca wiarę w podobne istoty, uznając ją za przejaw
niedopuszczalnej racjonalizacji mitów i legend. Jak przedstawiają
się argumenty sceptyków? Wymienione wyżej istoty jak dotąd nie
zostały opisane w sposób naukowy, rozpraszający wszelkie
wątpliwości, a jak na razie występują w legendach (współcześnie
żyjące mamuty, czy dinozaury to też takie współczesne legendy),
których nie należy racjonalizować, jako, że są to metafory.
Przykładowo Potwór z Loch Ness, który ścigał pływaka, aż
został poskromiony przez św. Kolumbę to symbol szatana. Ogromne
jezioro podobnie jak morze nadaje się na symbol śmierci i sił
wrogich człowiekowi, zaś święty rozkazujący potworowi działa
mocą Ducha Świętego i jako narzędzie Chrystusa ratuje grzesznika.
Dokonując bardzo ryzykownej analizy, wysuwam tezę, że pierwsza
wzmianka o nessie od czasów św. Kolumby pojawiła się w roku 1933
(rok dojścia do władzy Hitlera w Niemczech), ponieważ nagłe
zjawienie się wodnego potwora, któremu święty zabronił niepokoić
ludzi, właśnie w tym roku, mogło być (choć oczywiście nie
musiało) wyrazem zaniepokojenia niektórych ludzi rosnącą potęgą
nazizmu (dla przykładu Rudolf Steiner utożsamiał Hitlera z perskim
bogiem zła Arymanem), który zachwiał porządkiem świata i
,,wyzwolił potwory''. Wadą tej koncepcji jest to, że została
wysunięta z perspektywy długiego czasu i jest wyłącznie hipotezą.
Wymienione wyżej istoty mogą też stanowić próbę racjonalizacji
zjawisk świata, na przykład niebezpieczeństw czyhających z dala
od bezpiecznych obozowisk. Zdaniem Czukczów teryki (zwane inaczej
,,mirygdy'', albo girkyczawyljin'') porywają i pożerają ludzkie
dzieci, są więc dobrym ,,straszakiem'' dla maluchów, by się nie
oddalały. Podobnie czynią olbrzymie nietoperze orang - bati z
Moluków, zaś w Afryce Środkowej dzieci straszy się koszmarnym
chimisetem, którego przysmakiem są ludzkie mózgi (nazwa tego
stworu oznacza diabła). Mówi się o chimisecie, że chodzi
opierając się o laskę, a wnętrze jego paszczy świeci. Zdaniem
Andrzeja Trepki obecność chimiseta w afrykańskich podaniach nie
jest jeszcze dowodem na to, że jest to stwór wymyślony, bowiem
wilk też występuje w mitach, legendach i baśniach, a mimo to
istnieje naprawdę. Inny kryptozoologiczny postrach środkowej Afryki
- dziki kot mngwa występuje w pewnej tanzańskiej baśni, w której
pewien kot pożerał coraz to większe zwierzęta, aż zamienił się
w mngwę i począł polować na ludzi. Kota - potwora zabił syn
sułtana. Mngwa w owej baśni reprezentuje znany z całego świata
archetyp, jakim jest walka bohatera z potworem. Archetyp ten
reprezentują Gilgamesz i Huwawa, Rostam i Biały Dew, Indra i
Wrytra, Herakles i hydra, św. Jerzy i smok, Artur i olbrzym,
Brandamanta i hipogryf, Beowulf i Grendel, Ilja Muromiec i Sołowiej
Rozbójnik, oraz całe szeregi innych herosów zabijających
antagonistów, aż do Turina i smoka Glaurunga40
albo Piotra Pevensie i wilka Maugrima41.
Omawiane istoty mogę też być wyrazem ludzkich lęków, odwołującym
się do bardzo starych archetypów. W wielu kulturach występuje
motyw potwornego nietoperza, groźnego dla ludzi. W wierzeniach
słowiańskich taką postać przybierały wampiry. Nietoperz, nawet
zupełnie niegroźny, budzi obawę, swą innością - nocnym trybem
życia, spaniem głową w dół, błoniastymi skrzydłami (jednym z
atrybutów diabłów i smoków) oraz przypisywanym im zwyczajowi
wkręcania się we włosy. Ów lęk przed nietoperzami mógł
przyczynić się do swego wyolbrzymienia, poprzez stworzenie
nietoperzy - olbrzymów, polujących na ludzi, jak na przykład
pochodzące z mitologii Majów camazotze - gigantyczne nietoperze
wampiry.42
Woda również jest tajemnicza i budzi lęk. Dotyczy to zwłaszcza
mórz i oceanów, od niepamiętnych czasów zapełnianych potworami,
takimi jak Kraken, węże morskie, czy syreny. W słowiańskiej baśni
diabeł przekomarza się z Bogiem, mówiąc gdzie się przed Nim
skryje. Ilekroć diabeł chroni się wewnątrz drzewa, kamienia, czy
starej kobiety, w odpowiedzi Bóg niszczy jego schronienie i grozi mu
śmiercią. Dopiero w wodzie, diabeł zyskuje bezpieczne schronienie,
bo woda jest jego właściwą domeną, której jest suwerennym władcą
równym Bogu.43
Gady to stworzenia tajemnicze, bardzo różniące się od ssaków, do
których należy człowiek, budzące zarówno uwielbienie jak i
grozę. W mitach i legendach pełno jest olbrzymich smoków,
bazyliszków i węży. Ponadto, stawiam tu ryzykowną tezę, zarówno
woda (bez której nie ma życia), jak i wąż (zrzucający skórę,
jakby wychodził ze starego życia do nowego) są symbolami
płodności. Podsumowując woda jako przeciwieństwo dobrze znanego
lądu jest dobrym siedliskiem dla wodnych duchów, przedstawianych
jako olbrzymie gady i tym można tłumaczyć genezę potwora z Loch
Ness. Syreny z kolei można interpretować jako symbol zarówno
piękna jak i niebezpieczeństw, związanych z żeglugą. Dalsze
argumenty sceptyków to nieuchwytność omawianych stworzeń, ich
często fantastyczne kształty i obyczaje (syreny, wąż morski,
chupacabras), wyjaśnienia alternatywne (np. uważa się, że ślady
przypisywane yeti zostawiają niedźwiedzie himalajskie, Hanno
zamiast niedobitków australopiteków spotkał goryle44,
wobo z ,,W pustyni i w puszczy'' H. Sienkiewicza to gepard, choć tak
naprawdę gepardy nawet ranne nie atakują ludzi45),
liczne fałszerstwa (słynne zdjęcie nessie wynurzającego głowę z
jeziora, zdjęcia elfów zrobione przez Arthura Conana Doyle'a,
artykuł z ,,The Ilustrated London News'' z 9 lutego 1856 roku o
znalezieniu żywego pterodaktyla we Francji jest wymysłem, tym
bardziej, że wówczas gazety goniąc za sensacją, często
zamieszczały nieprawdziwe historie, a czytelnicy wierzyli, czy
,,odkryty'' w latach 90 - tych XX wieku wodny gad Paskuda, rzekomo
żyjący w Zalewie Zegrzyńskim).
Przechodząc
do argumentów zwolenników kryptozoologii należy tu wymienić
słynne przypadki odkryć zwierząt, dotąd uważanych za
nieistniejące, jak chociażby okapi w 1901 roku, waran z Komodo w
roku 1912, czy wół z Vu Quang w 1994 roku. Zdaniem kryptozoologów
pierwowzorem camazotza mógł być olbrzymi nietoperz Demodus
draculae żyjący na przełomie plejstocenu i
holocenu. Carcharodon megalodon
pływał w morzach miocenu i plejstocenu, więc dlaczego, zdaniem
kryptozoologów, nie mógłby przetrwać do dziś jako tak zwana
,,żywa skamielina''? Bardziej trudno uwierzyć w egzystencję takich
zwierząt jak piorun kulisty, chupacabras, czy nessie (dodać można,
że gdyby odkryto potwora z Loch Ness Maciej Giertych wykorzystałby
to do promowania swych teorii, jako, że uważa ,,żywe skamieliny''
za dowód przeciwko ewolucji). Wbrew pozorom puszcze Afryki, Azji,
czy Ameryki Południowej czy oceany wciąż mogą skrywać wiele
dużych zwierząt. W każdym bądź razie w tej chwili są to dla nas
istoty mityczne, przeto nie będziemy ich racjonalizować.
Istoty fantastyczne
jako wytwór marzeń i lęków
Od
początków swej historii człowiek zmagał się z różnymi lękami
dotyczącymi otaczającego świata i żywił najróżniejsze
marzenia. Zarówno jedne jak i drugie były impulsem do tworzenia
najróżniejszych istot fantastycznych.
,,Inny jeszcze znak się ukazał na niebie: Ogromny smok, rudy, mający siedem głów i dziesięć rogów i siedem głowach jego. Ogonem swym zmiótł z nieba trzecią część gwiazd i zrzucił je na ziemię. A smok stanął naprzeciw Niewiasty, która miała porodzić, aby pożreć jej dziecię, gdy je porodzi’’ – Apokalipsa 12, 3 – 6.
Smok - w
kulturze zachodniej jest symbolem zła, szatana, strażnikiem
skarbów, uwięzionych dziewic i przeciwnikiem takich bohaterów jak
św. Jerzy, Zygfryd, Krak (w innej wersji; szewc Skuba), Dobrynia
Nikitycz46,
Alosza Popowicz, czy Marko Krjalewicz.47
Ma postać olbrzymiego jaszczura (czasem wielogłowego), a więc
istoty nie będącej ssakiem, czy ptakiem, a przez to obcej
człowiekowi i budzącej jego co najmniej obawę. Ponadto łączą
smoka z diabłem takie cechy jak błoniaste skrzydła (mające je
nietoperze to stworzenia latające nie będące ptakami, a do tego
nocne, a przez to tajemnicze, budzące lęk, wiązało się z nimi
mnóstwo zabobonów) i ognista natura (smok zionie ogniem, podczas
gdy diabeł żyje wśród płomieni piekła)48.
Inaczej rzecz przedstawia się w mitologii chińskiej, gdzie smoki
związane są z żywiołem wodnym i symbolizują siły przyrody
przyjazne ludziom.
Wampir -
to półdemon pijący ludzką krew, która jest symbolem życia
(widać to w starotestamentalnym zakazie spożywania krwi - siedliska
życia, zarezerwowanej dla samego Boga). Są to istoty nocne
(człowiek jest istotą dzienną, przeto noc, jako pora ciemności i
polujących drapieżników, zwłaszcza w dawnych wiekach napawała go
lękiem), a ponadto boją się piania koguta - ptaka zwiastującego
świt, a przez to symbolu solarnego. Wampiry mogą przybierać postać
nietoperzy - zwierząt napawających lękiem. Wreszcie powstają ze
zmarłych (np. takich przez których, w dniu pogrzebu przeskoczył
kot), oraz z ludzi rodzących się ,,w czepku'', mających włochate
ogony na przedłużeniu kręgosłupa, odstawianych od piersi, a potem
znów przystawianych, unikających zapachu kadzidła49
itd. W ,,Boskiej komedii'' Dante umieścił skazane na wieczne męki
wampiry w Piekle50,
a niektóre cechy wampiry mają wspólne z diabłami. Mam tu na myśli
strach przed święconą wodą i krzyżem, oraz wykorzystany w
,,Drakuli'' Brama Stokera motyw wykorzystywania hostii (w nauce
Kościoła katolickiego będącej ciałem samego Chrystusa) jako
magicznego środka do walki z wampirami.51
Dodać można, że zdaniem francuskiego znawcy tych zagadnień wampir
jako taki został stworzony przez literaturę XVIII i XIX wieku z
wymieszania cech takich mało znanych istot z rumuńskiego i
słowiańskiego folkloru jak przeżuwacze - zmarli żujący w grobach
własne całuny, reweranci - zmarli powracający między żywych,
strzygi, varcolaki, greckie brukołaki, upiory, bułgarskie grobniki,
rumuńskie murony, mouroi, nosferatu czy inne. Ponadto jednym z
pierwowzorów wampira mógł być grecki heros Amfiraos, którego
pochłonęła ziemia.52
Zdaniem owego badacza nowożytne przekazy źródłowe o wampirach
należałoby przetłumaczyć jeszcze raz, ponieważ użyte w nich
słowo ,,wampir'' mogło być słowem - workiem, do którego wrzucono
zapomniane już nazwy innych istot demonicznych pijących krew.53
Dodać można, że wampiry mają szereg odpowiedników w kulturach
pozaeuropejskich, takich jak: yarama z Australii, Langsuir i
Penaggelan z Malajów, Vetala z Indii, Maha Sohom ze Sri Lanki54,
czy podobna do czarnego kota o dwóch ogonach - nebeshima z Japonii55.
Czarownica,
wbrew potocznej wiedzy nie jest tym samym co wiedźma, czy
czarodziejka. Z całej tej triady czarownice są najmłodsze i
wywodzą się dopiero z wierzeń chrześcijańskich. Czarownica
wywodzi się od wiedźmy, czyli jak mówi nazwa ,,tej, która wie'' -
znachorki, trucicielki i akuszerki, której nadano cechy baśniowe, a
także od czarodziejek z pogańskich mitów. Różnią się od wiedźm
i czarodziejek, tym, że otrzymała swą moc od diabła i służy mu
szkodząc ludziom, zaś po śmierci jej dusza idzie do piekła. Co
prawda już w Starym Testamencie pojawia się słynne, wielokrotnie
powtarzane przez inkwizytorów zdanie: ,,Czarownicy żyć nie
dozwolisz’’, ale biblijne ,,czarownice’’ nie latają na
miotłach, nie noszą spiczastych kapeluszy i zajmują się raczej
wróżeniem i wywoływaniem duchów, niż odbieraniem krowom mleka.
Wśród licznego grona mitycznych i legendarnych kobiet zajmujących
się magią można wymienić takie postaci jak biblijna,
przedstawiona raczej z sympatią, choć jej działalność jest
uznana za złą wróżka z Endor, której król Saul kazał wywołać
ducha proroka Samuela, Kirke, Medea i Baubo, obnażająca się, by
pocieszyć smutną po porwaniu córki przez boga podziemi boginię
Demeter z mitologii greckiej, Dahud - władczyni zatopionego miasta
Ys z bretońskiej legendy56,
Morgana Le Fey i Morgause z legend arturiańskich57,
Frau Totenkinder z ludowych baśni niemieckich, zebranych przez braci
Grimm, trzy czarownice z ,,Makbeta'' W. Szekspira, wróżka Morgana z
baśni Carla Gozziego, Baba Jaga, posiadająca mówiącą lalkę
Wasylisa Czarodziejka, czy Maryna Kołdobujowa z ruskich bylin, co
zamieniła Dobrynię w tura, aż o bohaterki współczesnej
literatury fantasy. Negatywne postaci czarownic mogą odzwierciedlać
lęk przed kobietami, jako istotami różniącymi się od mężczyzn,
a przez to tajemniczymi, oraz przed magią. Warto zwrócić uwagę,
że w wielu kulturach łączono pojęcia magii i kobiecości.
Przykładowo wielką czarodziejką była egipska bogini Izyda, zaś w
mitologii greckiej występowała bogini czarów Hekate. Czarownicom
często towarzyszą istoty budzące lęk, jak koty. Niepokój budził
nieznany dawniej mechanizm iskrzenia się sierści, polowanie nocą,
odbieranie czci w starożytnym Egipcie, cichy chód, niezrozumienie
kociej mowy ciała, do dziś będące powodem przekonania, że jakoby
koty są fałszywe, itd. Ze zwierzętami tymi wiązały się (i
niestety wiążą nadal) liczne przesądy. Przykładowo w Polsce
wierzono, że kot ma żmiję w ogonie i każdej nocy próbuje zjeść
śpiących ludzi, lecz wcześniej się modli i przez to zapomina o
swym zamiarze.58
Inne budzące obawę zwierzęta towarzyszące czarownicom to sowy,
ropuchy, kozły, zaś w Czarnej Afryce - hieny59.
W sprawie prawdy historycznej o kobietach uważanych za czarownice
można wyróżnić trzy szkoły. Pierwsza z nich, afirmująca
czarownictwo wiąże się z francuskim historykiem doby romantyzmu
Julesem Micheletem, autorem ,,Czarownicy'' i XX - wieczną
egiptolożką Margaret Murray, której poglądy kwestionuje znaczna
część środowiska naukowego, a powołuje się na nią sekta
wiccan. Zdaniem owej szkoły czarownice wyznawały sięgający
korzeniami czasów prehistorycznych kult Wielkiej Bogini (czczonej
jako Dziewica, Matka i Starucha) i Rogatego Boga, zaś ślady owego
kultu widać we wszystkich mitach i religiach (przykładem z Polski
mógłby być zwyczaj chodzenia z turoniem). Wiccanie wartościują
magię i czarownice pozytywnie. Druga szkoła widzi we wszystkich
czarownicach wyznawczynie szatanów, trucicielki i morderczynie
nienarodzonych dzieci, żerujące na ciemnocie sobie współczesnych.
Najbardziej wypośrodkowany punkt widzenia zajmuje zdaje się
francuski historyk Jean Delumeau. Jego zdaniem fenomen czarownictwa
wynikał z niedouczenia i ciągle żywych przeżytków pogaństwa w
jeszcze nowożytnej Europie. Relikty dawnych wierzeń najliczniej
zachowały się na wsiach, stąd określenie ,,poganin'' pochodzi od
określenia wieśniaka. Przykładem mogą tu służyć benedanti
- szamani z Friulu, walczący z czarownicami, w wierze, że służą
w ten sposób Bogu i Kościołowi, chłopi modlący się do Księżyca,
rzymianie jeszcze w XVII w. obchodzący starożytne święto
luperkaliów, żeglarze i łowcy ssaków morskich z rosyjskiego
Pomorza Białomorskiego, dla których jedynym świętym godnym kultu,
bo równym Bogu był św. Mikołaj – skądinąd patron ludzi morza,
czy chłopi z Inflant, którzy pozostali poganami, aż do XVII
wieku!60
Nawet jeśli niektóre czarownice miały świadomie wyznawać diabła,
był to jedynie margines. Zdaniem Delumeau ówczesne kobiety
zostawały czarownicami, nie tyle z powodu chęci świadomego
podtrzymywania religii pogańskich, czy w celu walki z Kościołem,
ale raczej z ciemnoty i znikomej wiedzy o chrześcijaństwie.61
Baba
Jaga (której nazwa nie pochodzi ani od Jadwigi, ani od Agnieszki,
tylko oznacza ,,Staruchę Mąk'')- jest szczególną odmianą
czarownicy, wabiącą i pożerającą dzieci, piekącą je w piecu,
duszącą długimi piersiami, bądź wycinającą rzemień z pleców62.
Jej odpowiednikami są polskie jędze63,
słowackie jenżibaby64,
niemiecka Frau Totenkinder, wabiąca dzieci chatką z piernika, co
zdaniem Freuda symbolizowało seks oralny65,
czy szkocka Czarna Annis66.
Istoty te mogą być śladem wierzeń w Wielką Boginię, a
konkretnie w jej aspekt niszczycielski. Możliwe, że porywająca
dzieci Baba Jaga we wcześniejszych, obecnie rekonstruowanych
wierzeniach była bóstwem związanym z inicjacją w dorastanie i z
towarzyszącym temu lękiem, który należało pokonać.67
,,Strach
ma wielkie oczy'' - mówi przysłowie. Warto zwrócić uwagę, że
niegdyś wpatrywanie się w kogoś było uważane za wystarczający
powód do wyzwania na pojedynek68,
zaś budzący grozę Attyla - wódz Hunów miał mieć spojrzenie
,,przenikliwe i trudne do zniesienia''69.
Niezwykłe oczy zwłaszcza wielkie i świecące w ciemności są
dobrym atrybutem istot budzących grozę. Przykładowo diabłom
przypisywano oczy w dwóch różnych kolorach, np. Woland - miał
jedno oko czarne, a drugie zielone podczas gdy jeden z diabłów z
jego świty, Azazello nosił bielmo na oku, zaś inny zły duch;
zaczerpnięty z Apokalipsy św. Jana Abbadoma nosił przerażające,
czarne okulary, a gdy je zdejmował, ginęli ci na których patrzał.70
Niezwykłe oczy miały również czarownice - widać w nich było
albo dwa koziołki - symbole diabła, albo krzyżyki i zygzaki.71
Istniały również istoty mogące zabijać wzrokiem, takie jak
Gorgony z mitologii greckiej, bazyliszki, znane dobrze z legend
warszawskich i wileńskich72,
celtycki bóg Balor, czy wschodniosłowiański, pokraczny karzeł o
żelaznych palcach i powiekach sięgających ziemi powiekach, opisany
przez Nikołaja Gogola sługa Czarnoboga, imieniem Wij. Motywy te
widać również we ,,Władcy Pierścieni'' J. R. R. Tolkiena, gdzie
Sauron łączący w sobie cechy chrześcijańskiego szatana,
perskiego Arymana i celtyckiego Balora przybiera postać olbrzymiego,
płonącego oka.
Wilkołaki
z jednej strony symbolizują strach ludzi przed groźnymi zwierzętami
z lasu, oraz przed ,,bestią'' mieszkającą wewnątrz człowieka.
Dawni Łotysze, szkody wyrządzane przez wilki przypisywali nie im, a
tylko wilkołakom73.
U źródeł powstania tych istot mógł lec zwyczaj noszenia przez
wojowników zwierzęcych skór, mających dodać im zarówno groźnego
wyglądu, jak i przydać mocy tkwiących w zwierzęciu (Dawni
Skandynawowie nazywali takich wojowników bersekerami, czyli
,,noszącymi skóry niedźwiedzi'' i w swoich sagach przypisywali im
nadludzką zaciekłość w boju74).
Dodać można, że wilkołaki nie są jedynymi istotami mogącymi
przybierać postać raz ludzką, a raz ludzką a raz zwierzęcą. W
Indiach podobne właściwości przypisuje się tygrysom (jedna z
legend tłumaczy powstanie tygrysich pasków chłostą, którą
otrzymał od nauczyciela tygrys zamieniony w chłopca)75
i podobnym do węży Nagom, w Czarnej Afryce - krokodylom, w Chinach
- wężom76,
na Islandii - fokom, w Grecji - dzikom, zaś we współczesnej
literaturze fantasy występują istoty zwane kotołakami, takie jak
Solembum77,
czy Ksin78.
Od
niepamiętnych czasów ludzie zapełniali morza i oceany
najdziwniejszymi istotami, od sumeryjskich Abkallu - pół -
ludzkich, a pół - rybich sług boga Enkiego79,
po rudowłosą syrenę Arielkę z filmu Disneya. Wiele z tych istot
symbolizuje strach przed niebezpieczeństwami żeglugi. Jako
przykłady można tu podać wabiące śpiewem syreny, Scyllę i
Charybdę z mitologii greckiej, węże morskie (największy z nich,
Midgardsorm, syn Lokiego z mitów skandynawskich w czasie Ragnaröku,
czyli Zmierzchu Bogów, miał zostać zabity przez boga Thora, a
umierając zatopić świat w potokach swego jadu80)
i Krakena - gigantyczną ośmiornicę zatapiającą statki. Inne mogą
stanowić wyraz marzeń o miłości i przygodzie spotykanych na
dalekich morzach, jak urodziwe syreny o rybich ogonach, chętnie
wspinające się po linie na okręt, by swawolić z marynarzami81,
czy niemniej piękne Selki, kobiety Morganów - morskiego ludu z
wierzeń bretońskich, czy Dżulanmar - morska kobieta z ,,Baśni z
1001 jednej nocy'' dla której wschodni władca oddalił cały
harem82.
Jeszcze inne stwory przekazywały treści satyryczne, jak morscy
mnisi i morscy biskupi, czy Zitiron - ryba żandarm.83
Upostaciowiona
Śmierć w naszej kulturze jest przedstawiana pod postacią kobiecego
szkieletu z kosą. Nawiązuje to zapewne do mitologii rzymskiej, w
której śmierć (łac. Mors) była rodzaju żeńskiego, podczas gdy
w mitologii greckiej, określana mianem ,,Tanatos'' była bóstwem
męskim. Dodać można, że Śmierć jako kościotrup występuje nie
tylko w wyobrażeniach świata chrześcijańskiego. W mitologii
azteckiej występował bóg śmierci wyglądający jak ludzki
szkielet... puszczający bąki! (Zdaniem Cambella poganie w
przeciwieństwie do wyznawców religii monoteistycznych nie usiłują
racjonalizować swych mitów za wszelką cenę i nieraz podchodzą do
nich humorystycznie!)84
Innym przykładem również pochodzącym z Meksyku jest Catrina –
wywodzący się z folkloru kobiecy szkielet w sukni i damskim
kapeluszu. W owym kraju istnieje także synkretyczny kult Santa
Muerte (Świętej Śmierci), do której ludzie się modlą jak do
bóstwa, wznoszą jej ołtarze i składają ofiary (podobno również
z ludzi). Według Aleksandra Brücknera
Prasłowianie mogli określać śmierć słowem ,,kostej''85,
co nasuwa skojarzenia z Kościejem Nieśmiertelnym - negatywnym
bohaterem rosyjskiej baśni, na ilustracjach przedstawianym jako
podobny do kościotrupa. Obecnie odchodzi się od tego poglądu, imię
Kościeja wywodząc od słowa ,,koszczej'' - niewolnik, które dawni
Rusini mieli zaczerpnąć od stepowych ludów tureckich. W kulturze
zachodniej zarówno w średniowieczu jak i w okresie baroku popularne
były tańce śmierci (dance macabre)
wyobrażające kościotrupy tańczące razem z przedstawicielami
wszystkich stanów społecznych, co symbolizowało niwelującą
wszelkie nierówności moc śmierci. Miały one za zadanie
przypominać o nieuchronności śmierci (memento
mori), oraz oswajać ludzi z jej nieuchronnym
przyjściem. Literacką formą tańca śmierci w dawnej Polsce były
wiersze księdza Józefa Baki.
Frankenstein
to znany na całym świecie potwór, noszący swe miano od nazwiska
naukowca, który jak podaje klasyczny już, XIX - wieczny horror Mary
Sheley, zbudował go z ciał zmarłych ludzi i ożywił prądem, co
nosiło nazwę ,,galwanizacji’’. Warto wiedzieć, że
Frankenstein to niemiecka nazwa Ząbkowic Śląskich w Polsce. Potwór
ów, po raz pierwszy zagrany przez Borisa Karloffa, rozpoznawalny
dzięki kanciastej głowie, licznym szwom i śrubom wystającym z
szyi na trwałe wszedł do kultury masowej, jako wyraz lęku przed
złym wykorzystaniem możliwości nauki (przeciwnicy klonowania ludzi
i tworzenia hybryd ludzko – zwierzęcych w swej retoryce odwołują
się opowieści o Frankensteinie, choć bardziej stosowne byłoby
raczej odwołanie się do ,,Wyspy doktora Moreau’’ G. W. Wellsa,
XIX – wiecznej powieści z pogranicza horroru i science – fiction
mówiącej o szalonym i okrutnym uczonym, który na odległej wyspie
za pomocą chirurgii usiłował zamieniać zwierzęta w ludzi).
Wracając do Frankensteina, w Polsce gdzie życie polityczne
charakteryzuje się brutalnością, do omawianego potwora porównywano
Romana Giertycha, niegdysiejszego Ministra Edukacji Narodowej,
szydząc z jego wyglądu.
Wcześniej
istniała legenda o podobnej istocie – Golemie. Był to potężny
twór, podobny do człowieka, ulepiony z gliny przez praskiego rabina
Löwe, w celu obrony Żydów przed pogromami (ów rabin posiada swój
grób w Pradze). Golem został ożywiony wypisaniem na jego ciele
hebrajskiego słowa ,,Emet’’ (Prawda). Była to istota nadludzko
silna, lecz z powodu swej bezmyślności, niezdolna do wykonywania
prac domowych (przekonała się o tym żona rabina Löwe, kiedy
zagoniony przez nią do noszenia wody Golem, o mało nie zatopił
domu). W końcu, gdy gliniany stwór przestał już być potrzebny i
zaczął zagrażać praskim Żydom, jego twórca zmazał z jego czoła
literę ,,E’’, tak, że zamiast słowa Prawda, powstało słowo
,,Met’’ (Śmierć), a wówczas Golem znów stał się zwykłą
gliną.
Znacznie
mroczniejszy jest przekaz o znanych na całym świecie, dzięki
horrorom zombie. Istoty te wywodzące się z Haiti, z kręgu afro -
karaibskiego kultu voodoo są nie mającymi własnej woli, nie
znającymi bólu, ni uczuć, trupami ożywionymi czarami czarownika –
bokora. Zombie, często
błędnie utożsamiane z wampirami były wykorzystywane zarówno do
niewolniczej pracy na plantacjach jak i do mordowania wrogów
czarownika. W Polsce najbardziej znanym przedstawicielem tych
straszydeł jest niewyobrażalnie głupi i brzydki Czesio z
obscenicznej kreskówki ,,Włatcy móch’’.
Na Grenlandii, eskimoskim odpowiednikiem zombie jest tupilak, czyli kukła sporządzona przez szamana ze szmat i trupich kości. Tupilak był bardzo groźnym demonem, mordującym wrogów szamana. W polskiej literaturze fantasy – powieści Mai Lidii Kossakowskiej ,,Ruda sfora’’, której akcja rozgrywa się w realiach mitologii jakuckiej, występuje tupilak Iwaszka, który ,,miał być bardzo zły, ale nie umiał’’.
Można
dodać, w myśl przysłowia ,,Cudze chwalicie, swego nie znacie’’,
że podobny motyw występował też w wierzeniach ... polskich. Mam
tu na myśli Kordka – ożywionego przez diabła chłopca, którego
kowal wykuł z żelaza. Nawiasem mówiąc kowalom, nie tylko w dawnej
Polsce przypisywano umiejętności magiczne, przykładowe, w jednej z
wczesnośredniowiecznych modlitwa celtyckich chrześcijan, pada
prośba o obronę przed czarami ,,staruch i kowali’’.
Przechodząc do naszych
czasów, wyrazem lęku ludzi XX i XXI wieku są takie istoty jak UFO
atakujące Ziemię, jak Marsjanie w słuchowisku ,,Wojna światów''
na podstawie prozy Wellsa, w filmie ,,Dzień Niepodległości'',
Ctulchu i inne przybyłe z kosmosu na Ziemię demony z horrorów
Lovecrafta i androidy - podobne do ludzi roboty, które niczym
potwór Frankenstein z XIX wieku zwracają się przeciw swoim
stwórcom - ludziom.
Przedstawiliśmy tu
istoty będące wyrazem lęków, przejdźmy teraz do tych, które
symbolizują marzenia.
,,A to ciche Uboże
mieszka u nas w komorze,
za bierwionem w szczelinie,
za świerszczykiem w kominie [...]
A Uboże nie straszy...
Trochę miodu i kaszy,
Trochę mleka i prosa,
I piosenka wpół głosu''...
- Kazimiera Iłłakowiczówna ,,Piosenka dla Ubożęcia''
W
demonologii słowiańskiej najliczniej reprezentowaną grupą są
demony przyjazne ludziom, strzegące ich dobytku, których
odpowiednikiem w wierzeniach rzymskich były lary i penaty. Słowianie
z kolei wierzyli w takie istoty jak polskie ubożęta (pierwsza
wzmianka o Ubożu pochodzi ze średniowiecznego kazania), rosyjskie
domowoje, dworowoje, banniki, chlewniki, kołowiersze i polowoje,
białoruskie damawiki, czeskie dziwożonki, łużyckie kubołciki,
bułgarskie stopany, oraz plonki, węże domowe i gady domowe, czy
litewskie aitwary. Istoty te miały postać najczęściej niewielkich
ludzików, z reguły pomniejszonego pana domu, czasem przybierały
inne postaci np. czarnych kogutów (plonki), czarnych kotów
(domowiki) lub węży. Kubołciki mogły przybierać postać małego
smoka, kury, kurczęcia, łasicy, węża, czarnego motyla, lub
chrząszcza. Na ich tle ciekawie wyróżnia się kołowiersza, zwana
też korgoruszą, mająca postać burej kotki noszącej strój pani
domu i miotłę w kocich łapach. Na jednej z ilustracji Iwana
Bilibina domowy skrzat został wyposażony w futro86.
Mieszkały w ciepłych i ciemnych zakamarkach izby, za piecem, czasem
w zabudowaniach gospodarczych, a nawet w łaźniach (banniki).
Służyły ludziom dbając o ich domy, zwierzęta gospodarskie
(chlewniki), pola (plonki, polowoje), podwórza (dworowoje), lub
nawet znosząc im (niekiedy zabierane innym gospodarzom) pieniądze
(aitwary). Do tego ostatniego motywu nawiązał Michaił Bułhakow
rysując rogatego skrzata Rogasza niosącego w ustach pierścionek
dla jego drugiej żony Lubow Jewgieniewny.87
Wymagały ofiar z pokarmów (gł. kaszy, miodu), z wody do kąpieli
(banniki), lub z czarnej kury (stopanowa gozba88).
Wspomniane średniowieczne kazanie piętnowało składanie ofiar z
pokarmów ,,diabłu, zwanemu Uboże'', jako przejaw ,,głupiego
mniemania, że duch potrzebuje pokarmu''.
,,W nowych domach, albo w domach, w których mają od nowa zamieszkać, zakopują w różnych kątach mieszkania, a czasem za piecem, do ziemi, garnki wypełnione różnymi rzeczami na cześć bogów domowych, których powszechnie nazywają opiekunami domów. Dlatego nie pozwalają za piec niczego wylewać. Czasami rzucają tam coś ze swoich pokarmów, aby byli dobrze usposobieni dla mieszkańców domów'' - ,,Katalog magii Rudolfa''89.
Domowe
skrzaty obrażone brakiem opieki, przestawały zajmować się ludźmi,
a czasem mogły ich karać psotami jak banniki, czy nawet dusić za
lenistwo podczas pracy na polu (polowoj). Kubałcik potrafił ukarać
spaleniem domu. Śmierć węża domowego pociągała za sobą zemstę
żmij i innych węży. Liczne słowiańskie skrzaty stały się
pierwowzorem baśniowych krasnoludków, jak tych, które opisała
Maria Konopnicka. Jednym z bohaterów polskiej fantasy jest Jan
Kowalski - przypominający wyglądem rozbójnika Rumcajsa domowik
opisany przez Michała Studniarka w ,,Herbacie z kwiatem paproci''.
Można spytać co legło u podstaw w wiarę w pomagające ludziom
skrzaty. Jest ona zapewne przejawem manizmu (potwierdzać to zdają
się stopany) i wyrazem odwiecznego pragnienia ludzi w istnienie
dobrych istot nadprzyrodzonych opiekujących się nimi. Warto
zauważyć, że w fińskim eposie ,,Kalewali'' również występuje
dobroczynny skrzat, co ciekawe mieszkający w morzu i noszący
miedziane buty90.
Zofia Kossak - Szczucka w swoich rozważaniach do skrzatów
porównywała anioły.
Istotą
przypominającą w działaniu dobroczynne skrzaty był śląski
diabeł (sic!) o imieniu Pieczydło. Ów demon mieszkający w dziupli
wierzby nad rzeką Kładnicą grając na fujarce prowadził pijanych
górników, by nie wpadli do wody, bawił dzieci, a nawet był
zapraszany na wesela i zabawy.91
Hurysy
- to istoty z wierzeń muzułmańskich, piękne, czarnowłose i
czarnookie kobiety z raju, które stanowią nagrodę dla zbawionych
mężczyzn. Każdemu z nich ma przysługiwać cały harem tych
urokliwych istot, których jedynym zadaniem jest dostarczanie
poległym za wiarę cielesnych uciech, po czym każda hurysa
odzyskuje dziewictwo92,
niczym greckie boginie Hera i Afrodyta.93
Zdaniem muzułmanów, wśród zbawionych, zażywających uciech z
hurysami znajduje się Jezus, uważany przez nich za jednego z
proroków, poprzedzających Mahometa. Zwalczająca islam Oriana
Fallaci uznawała to za jeden z przejawów jego niższości wobec
chrześcijaństwa94.
Hurysy symbolizują marzenia mężczyzn o idealnych kochankach -
wiecznie młodych, pięknych, dostarczających wiecznej rozkoszy i
rodzących dzieci w zależności od kaprysu męża.
Jednym
z odwiecznych pragnień człowieka był lot, czego najlepiej znanym
przykładem jest mit o Dedalu i Ikarze. Marzenie to ucieleśnia
również Pegaz - pochodzący z mitologii greckiej skrzydlaty koń,
zrodzony z krwi Meduzy. Służył on grzbietem herosowi
Bellerofontowi - zwycięzcy Chimery, jednak kiedy heros grzesząc
pychą, zapragnął wydrzeć władzę bogom, wówczas Pegaz z rozkazu
Zeusa stracił go na ziemię. Skrzydlaty koń pomaga również
bohaterowi polskiej baśni o Szklanej Górze. W literaturze
fantastycznej Pegaz występuje w ,,Siostrzeńcu Czarodzieja''95
Arabskim odpowiednikiem Pegaza jest klacz Al - Borak, służąca
Mahometowi, w jego podróży do Nieba. Była tak szybka, że po
powrocie z Nieba Mahomet zdążył jeszcze złapać upuszczony w
trakcie podróży w górę dzban. Innym tym razem pochodzącym z
rosyjskiej baśni, niezwykle szybkim koniem była mająca tylko trzy
nogi kobyła – skakanka, na której Car – Wodnik (istota
nadprzyrodzona o nosie z żelaza) ścigał swego niewolnika Kolę,
którego podstępnie zniewolił na mocy ,,Prawa Niespodzianki’’ i
swą córkę Nastazję, która potajemnie została żoną młodzieńca
i pomagała mu wykonać wszystkie niezmiernie ciężkie prace jakie
nakładał nań jej ojciec.
W
końcu, w polskiej baśni o królewiczu Niespodzianku bohaterowi
pomaga niezwykle szybki Wilk - Wiatrolot, który zjadł mu konia i
sam służył grzbietem.96
Mandragora
(Mandragora officinalis)
jest istniejącą rzeczywiście rośliną z Bliskiego Wschodu, dziś
zagrożoną wyginięciem. Jej korzeń ma kształt podobny do
człowieka (podobnie jak w przypadku żeń – szenia), przeto
widziano w nim potężny lek przeciwko bezpłodności. (W ludowych
wyobrażeniach na temat medycyny rośliny mają moc leczyć to, co
same przypominają wyglądem, stąd per
analogiam przypominający penisa róg
nosorożca leczy bezpłodność – nawiasem mówiąc, jest to
wywodzący się z medycyny chińskiej przesąd nie tylko, jak
udowodniły ekspertyzy szwajcarskich uczonych fałszywy, ale też
zagrażający istnieniu wszystkich gatunków nosorożców). Wracając
do mandragory, o której skądinąd wzmiankuje biblijna Księga
Rodzaju, wierzono, że można ją znaleźć pod szubienicą i że
wyrywana wydaje z siebie wrzask mogący zabić człowieka (stąd
wyrywano ją przy pomocy psów).
Szczekająca
Bestia z legend arturiańskich jest tajemniczym, czworonożnym
zwierzęciem o długiej szyi, nie szkodzącym ludziom, za to
ujadającym jak całe sfory psów. Jeden z Rycerzy Okrągłego Stołu
- muzułmanin Palomides przysiągł, że zostanie chrześcijaninem
jeśli pochwyci ową istotę. Nie udało mu się tego osiągnąć,
mimo to jednak przyjął chrzest. Symbolika Szczekającej Bestii jest
niejasna. Może ona być próbą wyśmiania pewnych, występujących
w romansach elementów kultury rycerskiej, jak pogoń za niezwykłymi
przygodami, czy składanie dziwacznych przyrzeczeń.97
Idąc
ku naszym czasom można wymienić liczne pozytywne przykłady UFO i
androidów. Można tu wymienić takie istoty jak bóg Malendil,
podlegli mu władcy poszczególnych planet, podobni do bogów i bogiń
(przykładem negatywnym jest tu jedynie Skrzywiony - władca Ziemi) i
podległe im pozaziemskie istoty takie jak zwierzęta hrosa
i zielonoskórzy Adam i Ewa z trylogii C. S. Lewisa ,,Z Milczącej
Planety'', mieszkających na Księżycu Szernów z powieści
Żuławskiego ,,Na Srebrnym Globie''98,
E.T., Yodę i liczne inne istoty pozaziemskie z ,,Gwiezdnych wojen''
i innych filmów tego cyklu. Pozytywne przykłady androidów
(robotów) to C3PO i R2D2 z ,,Gwiezdnych wojen'' oraz chłopiec David
z filmu ,,A. I. Sztuczna inteligencja''. Te istoty z kolei mogą
odzwierciedlać pragnienie poznanie innych istot rozumnych i
przyjaźni się z nimi, a także mają pokazać, że tak naprawdę
najokrutniejszym i najbardziej niebezpiecznym stworzeniem w Kosmosie
jest...człowiek.
Wiele
mitów, podań i legend powstało, by wyjaśniać przyczynę
rozmaitych zjawisk przyrodniczych i społecznych. Przykładowo
działalność bogów, w mitach jest próbą racjonalizacji różnych
zjawisk, takich jak pochodzenie świata i człowieka, miłość,
śmierć, losy duszy po śmierci, wojna, ruch Słońca i Księżyca,
wegetacja roślinna, piorun itd. Przykładowo za trzęsienia ziemi
odpowiedzialny był bóg Posejdon (rzymski Neptun), pioruny, grzmoty
i błyskawice to dzieło sumeryjskiego Iszkura, hurycko - hetyckiego
Teszuba, greckiego Zeusa, rzymskiego Jowisza, skandynawskiego Thora,
fińskiego Ukki99,
słowiańskiego Peruna i bałtyjskiego Perkuna. Światłem Słońca
zawiadują sumeryjski Utu, akadyjski Szamasz, egipski Ra, grecki
Helios, indyjskie bóstwa obu płci o imieniu Surja, litewska Saule i
słowiański Swaróg, Księżycem - sumeryjski Nanna, akadyjski Sin,
egipski Thot, grecka Selene, rzymska Luna, litewski Meness i
słowiański Chors100.
Wiatrami władali sumeryjski Enlil, chiński Feng - Po, indyjski
Waju, grecki Eol, czy słowiański Strzybóg. Morzami władają
sumeryjski Enki (akadyjski: Ea), Posejdon - Neptun, jego żona
Amfitryta, rzymska bogini słonej wody Salacja,101
bożki Tryton, Nereusz, Proteusz, Palemon, Leukotea, skandynawscy
Aegir i Njord, czy pomagająca żeglarzom chińska bogini Lin102.
Wulkany wybuchają jako wynik pracy greckiego boga kowali Hefajstosa
(rzymskiego Wulkana), czy gniewu spętanego Lokiego - olbrzyma,
którego bogowie przyjęli do swego grona, a potem ukarali za
zdradę103.
Urodzaj zawdzięczamy bogini Demeter (rzymska Ceres), rzymskim Florze
i opiekunce drzew owocowych Pomonie, skandynawskiemu Freyowi,
wreszcie spuszczającej deszcze słowiańskiej Mokoszy. Pory roku to
skutek przebywanie Kory Persefony (rzymska Prozerpina) jedną część
roku u swego męża Hadesa (rzymski Pluton, albo Dis), a drugą część
roku u swej matki Demeter. Greckimi boginiami pór roku były greckie
Hory, zaś słowiański bóg wiosny to Jaryło. Bogiem snu był
grecki Hypnos (rzymski Morfeusz), zaś śmierci - jego brat Tanatos.
Miłość zsyłały potężne boginie jak sumeryjska Inanna
(akadyjska Isztar), syryjska Asztarte, hurycko - hetycka Szawuszka,
grecka Afrodyta, rzymska Wenus, germańska Freya, litewska Milda104,
a być może też słowiańska Mokosza. Wojna to domena takich bóstw
jak sumeryjski Zababa, asyryjski Assur, grecki Ares, boginie Nike i
Bellona, rzymski Mars, germański Odyn - Wotan, celtyckie boginie
Macha i Morrigan, słowiański Swarożyc, czy pewien chiński bóg
wojny, pragnący jej zapobiegać.105
Po śmierci dusze szły przed sąd Ozyrysa, w którym asystowali bóg
Anubis i bogini prawdy Maat, do podziemnej krainy boga Hadesa w
mitologii greckiej, bogini Hell w mitologii skandynawskiej, lub do
Nawi boga Welesa, który miał wypasać dusze pod postacią bydła106.
Greckimi boginiami decydującymi o ludzkim losie były trzy Mojry
(rzymskie Parki): Lachezis, Kloto i Atropos, które przędły nić
ludzkiego życia, odmierzały ją, aż w końcu ostatnia z nich
przecinała ją. W dualistycznej mitologii perskiej bogiem Dobra był
Ormuzd (Ahura Mazda) zaś przeciwstawnym mu, bliźniaczym bogiem
absolutnego Zła - Angra Manju, czyli Aryman. W mitologii węgierskiej
ich odpowiednikiem była para Isten i Ördög, zaś zdaniem
średniowiecznego, niemieckiego kronikarza Helmolda z Bozowa taką
rolę u Słowian pełnili Białobóg i Czarnobóg (według
Szyjewskiego - Perun i Weles). Warto zauważyć, że w doktrynie
chrześcijaństwa nie ma takich antynomii. Szatan nie jest
przeciwstawieństwem Boga, któremu nie można przydać
przeciwstawieństwa, tylko św. Michała Archanioła, a poza tym nie
jest Złem absolutnym, bo takie posiadane przezeń cechy jak
inteligencja, czy samo istnienie, już są dobre.107
Podobny pogląd nie jest chrześcijański, tylko manichejski.
Bezlitosną sprawiedliwość wymierzaną winnym zbrodni wymierzały
przerażające Erynie (rzymskie Furie) z wężami we włosach, zaś
winna niezgody była Eris (rzymska Dyskordia), która rzuciwszy
jabłko przyczyniła się do wybuchu wojny trojańskiej. Pieczę nad
wiedzą magiczną sprawowali egipska Izyda, greccy Hekate, Apollo i
Hermes (pierwowzór wielkiego maga Hermesa Trismegistosa),
skandynawski Odyn, który dla wiedzy tajemnej poświecił wzrok w
jednym oku i wisiał zawieszony głową w dół na kosmicznym
jesionie Yggdrasilu, czy słowiański Świętowit (jego nazwa oznacza
,,Pan Władający Wiedzą Tajemną''). Niektórym bogom zawdzięczamy
dobra cywilizacyjne jak akadyjskiemu Nabu i egipskiemu Thotowi -
pismo, Atenie (rzymskiej Minerwie) drzewko oliwne, sztukę tkacką i
flet, Hermesowi - lirę, Dionizosowi (rzymski Bachus) i słoweńskiemu
Kurentowi - wino, zaś Demeter - uprawę roli. Podobny motyw
występuje również w ,,Biblii'', gdzie Jahwe zawdzięczamy
całkowity odpoczynek w szabas.
Bogowie
nie są jedynymi istotami, których istnienie miało racjonalizować
świat. Przykładowo w polskich i rosyjskich baśniach tęcza jako
smok, wypijający wodę i zwracający ją chmurom. Z kolei zaćmienia
Słońca tłumaczono jego zjadaniem, lub wypijaniem przez węże,
smoki, lub wilki. W nordyckim micie o Ragnaröku
- Zmierzchu Bogów, syn Lokiego, potworny wilk Fenrir miał zerwać
się z łańcucha, pożreć boga Thora, Słońce i pół Księżyca.
Mitologia perska tłumaczyła zaćmienia Słońca i Księżyca ich
pożeraniem przez potwora Musz Pairikę, podobnego do ogromnego
nietoperza.108
Słowiańskie opowieści o wodnikach, utopcach i diabłach wodnych
(najgroźniejszych z polskich diabłów109)
miały za zadanie ostrzegać kąpiących się przed
niebezpieczeństwami, czyhającymi w wodzie na niedoświadczonych
pływaków. Podobne znaczenie miał polski przesąd zabraniający
kąpieli w zimnej, grożącej skurczem mięśni i utopieniem wodzie,
przez św. Janem. Podanie wyjaśnia to tym, że św. Jan Chrzciciel
(na wschodzie nazywany Iwanem Kupałą) udzielając chrztu w Jordanie
uświęcił wodę i poskromił tkwiące w niej groźne dla ludzi
demony.
Z kolei opowieści o takich słowiańskich demonach jak południce, żytnie majki i słonecznice, miały odstraszać głównie dzieci, ale też dorosłych od takich niepożądanych zachowań jak deptanie zboża, czy spanie na otwartym polu w czasie największego skwaru. Słonecznice zadawały udar i porażenie słoneczne. Południce w różnych rejonach przybierały różną postać - od urodziwych niewiast, w białych szatach noszących sztylety za złotymi paskami, po obmierzłe potwory o żelaznych zębach. Pilnując zboża zadawały katar sienny i ból głowy, kazały sobie wybierać wszy z włosów, rzucały dzieci na pożarcie towarzyszącym im czarnym psom, zadawały dziwne pytania, ucinały głowy sierpem, dusiły, skręcały karki, łamały ręce i nogi, porywały dzieci i porzucały je w lesie, lub zakopywały je żywcem, a w jednej ze śląskich legend południcą została matka, która straciła dzieci i odtąd zabijała je wbijając im długą igłę w serce. Dziwić może wręcz nieludzkie okrucieństwo południc, jednak beztroskie tratowanie upraw groziło strasznym głodem. Walce z południcami (,,demonami Swaroga'') poświęciła opowiadanie Alexandra Pavelkova w słowackiej książce z gatunku fantasy ,,Opowieści o Vimce''. Najgorsze były jednak żytnie majki. Miały długie piersi (częsty motyw w demonologii słowiańskiej), z których wyciekała gotująca się smoła. Schwytanym dzieciom wypalały nią oczy i pożerały je. Nocnice to aktywne nocą słowiańskie demony dręczące matki i dzieci. Ich działalnością próbowano wyjaśnić ból w piersiach i nocny płacz dzieci. Marek to istota którą straszono w Polsce dzieci, że przyjdzie do nich w nocy i odrąbie toporkiem brudne nogi.
Odmieńcy występują nie tylko w wierzeniach słowiańskich, ale też bałtyjskich, celtyckich i germańskich. Są to ludzie porwani w niemowlęctwie przez mamuny, boginki, dziwożony, łaumy110, elfy, albo wróżki, po czym odzyskani przez ludzkich rodziców, albo też rodzone dzieci magicznych istot. W pierwszym wypadku dziecko przez całe życie żyło marzeniami i cudownymi wspomnieniami magicznego świata. Z kolei potomstwo przybywających stamtąd stworzeń było brzydkie, hałaśliwe, żarłoczne, potrafiło mówić, choć starannie to ukrywało i krótko żyło. Takie odmieńca ,,mądrość ludowa'' nakazywała bić rózgą na dworze, lub nawet trzymać nad ogniem, aż jego prawdziwa matka zwróci ukradzione dziecko. Wierząc w to zabito wiele upośledzonych dzieci, np. z zespołem Downa.111 Literackim przykładem odmieńca jest zawsze ubierająca się w niebieskie sukienki i chodząca boso dziewczynka Lilac z powieści Johna Crowleya ,,Małe, duże’’. Z kolei w polskiej literaturze motyw odmieńca wykorzystała Maria Konopnicka (,,O krasnoludkach i sierotce Marysi'') oraz autorzy komiksu ,,Odmieniec''.
Czarownicom przypisywano różne szkody, takie jak skwaśnienie mleka, bezpłodność, śmierć, bezmleczność krowy (czarownica miała doić mleko ze sznura), bądź wytrysk mleka z kopyt i ogona, zniszczenie plonów przez grad, opuchliznę palca (przyczyna tragedii w Doruchowie), choroby (takie jak lumbago, czyli ,,postrzał'') i śmierć. Od schyłku średniowiecza po XVIII wiek czarownice tępiono jako ,,kozła ofiarnego''. Dużo mówi się tu o Inkwizycji, ale tak naprawdę, jeszcze większym prześladowcą był Jan Kalwin, który posyłał na stos bez sądu. Również masowe palenie czarownic z Salem miało miejsce w XVII - wiecznej kolonii protestanckiej Anglii w Ameryce Północnej. Czarownice przeważnie palono, jednak Anglia była tu wyjątkiem, bowiem karała czary szubienicą. Przez długi czas miejscem w znacznej mierze wolnym od prześladowań za czary była Polska, jednak ta sytuacja zmieniła się na niekorzyść w wieku XVII (kiedy to przetłumaczono na język polski ,,Młot na czarownice'' - podręcznik inkwizytorów z XV wieku) i na początku XVIII. Oskarżenia często były skutkiem zazdrości, lub niewiedzy, zeznania wymuszano torturami, a ponadto do nowożytnej wiary we ,,wszechmoc'' szatanów i czarownic w dużej przyczyniła się bezkrytyczna lektura literatury starożytnej (np. fragmentu ,,Odysei'' o czarach Kirke).112 Wśród sławnych kobiet spalonych pod zarzutem czarów znalazły się św. Joanna d'Arc (skazana na śmierć w wyniku walki politycznej Anglików z Francuzami, owa katolicka święta tak spodobała się sekcie wiccan, że ci uznali ją za autentyczną czarownicę, wartościując to jednak pozytywnie113), spalona w Poznaniu Regina Boraszka i znaną na Pomorzu Zachodnim Sydonię von Borck. W wierzeniach anglosaksońskich choroby powodowały elfy, strzelające do ludzi z maleńkich łuków114.
Inkuby i sukkuby to diabły współżyjące seksualnie z ludźmi. Pierwsze miały postać męską i obcowały cieleśnie z kobietami (jeden z nich był ojcem samego Merlina), podczas gdy drugie przypominały kobiety i kusiły mężczyzn (np. św. Szymona Słupnika). Istoty te miały wyjaśnić powstające we śnie lub na jawie fantazje erotyczne, oraz wyjaśnić skąd biorą się upośledzone dzieci o zniekształconych ciałach. Mało kto wie, że Marcin Luter zalecał takie fizycznie zniekształcone dzieci mordować jako potomstwo diabłów.115
W wierzeniach słowiańskich sprawcami deszczu i gradu byli płanetnicy. Istoty te przypominały ludzi i często wywodziły się od nich. Niektórzy z nich byli olbrzymiego wzrostu i kudłaci, a raczyli się wódką tak mocną, że człowiekowi wysadzała oczy z głowy i wypalała kiszki116. Wodę do produkcji opadów czerpali ze studni, a wówczas dawało się ich rozpoznać po długich ramionach. W innej wersji wodę na grad czerpali z Bałtyku, a na deszcz - z Morza Czarnego. Niekiedy latali w przestworzach na smokach, zrodzonych z żab, albo ze żmij, którym wyrosły błoniaste skrzydła i szponiaste łapy. W trzewiach smoki te przechowywały zapasy gradu. Przykładem chmurnika w polskiej fantasy jest Koneser - wielki miłośnik herbaty z powieści ,,Herbata z kwiatem paproci'' Michała Studniarka. W rdzennych wierzeniach australijskich odpowiednikiem płanetników są podobne do świecących kul duchy mura - mura.117 Czerwona pani i zielona pani, zwane też czerwoną babą i zieloną babą, to żeńskie demony z wierzeń słowiańskich. Mają postać pięknych kobiet w sukniach czerwonej, lub zielonej, które swą urodą wabiły znajdujących się w lesie mężczyzn na manowce. Wierzenie to ostrzega przed zbaczanie ze ścieżki w lesie, może mieć też głębsze znaczenie, ostrzegające przed diabelskimi pokusami. Światła, świeczniki, świecniki, bandurki, ogniany, ogniści ludzie, ometry i inne słowiańskie demony ukazujące się na bagnach pod postacią płomyków i wiodące ludzi na manowce, a czasem nawet wyprowadzające z bagien, o ile okaże im się szacunek są próbą wyjaśnienia pochodzenia błędnych ogników, będących wynikiem spalania się wydobywającego się spod błota metanu. Ponadto wierzenia związane z ometrami wywodzą je od pokutujących dusz nieuczciwych mierniczych, którzy bogacili się na krzywdzie chłopów. W Europie Zachodniej ich odpowiednikiem są trupie świece118, ignis fatuus i lisi ogień.119
Skarbnik, albo Pustecki to powszechnie znany duch kopalni z wierzeń śląskich. Potrafi przybierać różne postaci, raz sprzyja górnikom ostrzegając ich przed niebezpieczeństwem, bądź wskazując bogate złoża węgla, jest jednak kapryśny i łatwo go rozgniewać, czasem nawet robiąc znak krzyża. Ponoć jest pokutującym duchem bogacza, który ostatecznie zostanie zbawiony dzięki wstawiennictwu patronki górników - św. Barbary. Skarbnik występuje nie tylko w kopalniach śląskich, ale też w małopolskiej Wieliczce. W tej ostatniej mieszka również piękna Bieliczka, o czarnych włosach, białej szacie i cerze. Ów demon mieszkający niegdyś w morzu jest przyjazny górnikom. Słowiańskie demony zimy miały postać szpetnych bab w białych ubraniach szczerzących ogromne zęby, do ludzi błądzących wśród zadymki.120 Były to istoty symbolizujące niebezpieczeństwo zagubienia drogi wśród śnieżycy.
Z kolei opowieści o takich słowiańskich demonach jak południce, żytnie majki i słonecznice, miały odstraszać głównie dzieci, ale też dorosłych od takich niepożądanych zachowań jak deptanie zboża, czy spanie na otwartym polu w czasie największego skwaru. Słonecznice zadawały udar i porażenie słoneczne. Południce w różnych rejonach przybierały różną postać - od urodziwych niewiast, w białych szatach noszących sztylety za złotymi paskami, po obmierzłe potwory o żelaznych zębach. Pilnując zboża zadawały katar sienny i ból głowy, kazały sobie wybierać wszy z włosów, rzucały dzieci na pożarcie towarzyszącym im czarnym psom, zadawały dziwne pytania, ucinały głowy sierpem, dusiły, skręcały karki, łamały ręce i nogi, porywały dzieci i porzucały je w lesie, lub zakopywały je żywcem, a w jednej ze śląskich legend południcą została matka, która straciła dzieci i odtąd zabijała je wbijając im długą igłę w serce. Dziwić może wręcz nieludzkie okrucieństwo południc, jednak beztroskie tratowanie upraw groziło strasznym głodem. Walce z południcami (,,demonami Swaroga'') poświęciła opowiadanie Alexandra Pavelkova w słowackiej książce z gatunku fantasy ,,Opowieści o Vimce''. Najgorsze były jednak żytnie majki. Miały długie piersi (częsty motyw w demonologii słowiańskiej), z których wyciekała gotująca się smoła. Schwytanym dzieciom wypalały nią oczy i pożerały je. Nocnice to aktywne nocą słowiańskie demony dręczące matki i dzieci. Ich działalnością próbowano wyjaśnić ból w piersiach i nocny płacz dzieci. Marek to istota którą straszono w Polsce dzieci, że przyjdzie do nich w nocy i odrąbie toporkiem brudne nogi.
Odmieńcy występują nie tylko w wierzeniach słowiańskich, ale też bałtyjskich, celtyckich i germańskich. Są to ludzie porwani w niemowlęctwie przez mamuny, boginki, dziwożony, łaumy110, elfy, albo wróżki, po czym odzyskani przez ludzkich rodziców, albo też rodzone dzieci magicznych istot. W pierwszym wypadku dziecko przez całe życie żyło marzeniami i cudownymi wspomnieniami magicznego świata. Z kolei potomstwo przybywających stamtąd stworzeń było brzydkie, hałaśliwe, żarłoczne, potrafiło mówić, choć starannie to ukrywało i krótko żyło. Takie odmieńca ,,mądrość ludowa'' nakazywała bić rózgą na dworze, lub nawet trzymać nad ogniem, aż jego prawdziwa matka zwróci ukradzione dziecko. Wierząc w to zabito wiele upośledzonych dzieci, np. z zespołem Downa.111 Literackim przykładem odmieńca jest zawsze ubierająca się w niebieskie sukienki i chodząca boso dziewczynka Lilac z powieści Johna Crowleya ,,Małe, duże’’. Z kolei w polskiej literaturze motyw odmieńca wykorzystała Maria Konopnicka (,,O krasnoludkach i sierotce Marysi'') oraz autorzy komiksu ,,Odmieniec''.
Czarownicom przypisywano różne szkody, takie jak skwaśnienie mleka, bezpłodność, śmierć, bezmleczność krowy (czarownica miała doić mleko ze sznura), bądź wytrysk mleka z kopyt i ogona, zniszczenie plonów przez grad, opuchliznę palca (przyczyna tragedii w Doruchowie), choroby (takie jak lumbago, czyli ,,postrzał'') i śmierć. Od schyłku średniowiecza po XVIII wiek czarownice tępiono jako ,,kozła ofiarnego''. Dużo mówi się tu o Inkwizycji, ale tak naprawdę, jeszcze większym prześladowcą był Jan Kalwin, który posyłał na stos bez sądu. Również masowe palenie czarownic z Salem miało miejsce w XVII - wiecznej kolonii protestanckiej Anglii w Ameryce Północnej. Czarownice przeważnie palono, jednak Anglia była tu wyjątkiem, bowiem karała czary szubienicą. Przez długi czas miejscem w znacznej mierze wolnym od prześladowań za czary była Polska, jednak ta sytuacja zmieniła się na niekorzyść w wieku XVII (kiedy to przetłumaczono na język polski ,,Młot na czarownice'' - podręcznik inkwizytorów z XV wieku) i na początku XVIII. Oskarżenia często były skutkiem zazdrości, lub niewiedzy, zeznania wymuszano torturami, a ponadto do nowożytnej wiary we ,,wszechmoc'' szatanów i czarownic w dużej przyczyniła się bezkrytyczna lektura literatury starożytnej (np. fragmentu ,,Odysei'' o czarach Kirke).112 Wśród sławnych kobiet spalonych pod zarzutem czarów znalazły się św. Joanna d'Arc (skazana na śmierć w wyniku walki politycznej Anglików z Francuzami, owa katolicka święta tak spodobała się sekcie wiccan, że ci uznali ją za autentyczną czarownicę, wartościując to jednak pozytywnie113), spalona w Poznaniu Regina Boraszka i znaną na Pomorzu Zachodnim Sydonię von Borck. W wierzeniach anglosaksońskich choroby powodowały elfy, strzelające do ludzi z maleńkich łuków114.
Inkuby i sukkuby to diabły współżyjące seksualnie z ludźmi. Pierwsze miały postać męską i obcowały cieleśnie z kobietami (jeden z nich był ojcem samego Merlina), podczas gdy drugie przypominały kobiety i kusiły mężczyzn (np. św. Szymona Słupnika). Istoty te miały wyjaśnić powstające we śnie lub na jawie fantazje erotyczne, oraz wyjaśnić skąd biorą się upośledzone dzieci o zniekształconych ciałach. Mało kto wie, że Marcin Luter zalecał takie fizycznie zniekształcone dzieci mordować jako potomstwo diabłów.115
W wierzeniach słowiańskich sprawcami deszczu i gradu byli płanetnicy. Istoty te przypominały ludzi i często wywodziły się od nich. Niektórzy z nich byli olbrzymiego wzrostu i kudłaci, a raczyli się wódką tak mocną, że człowiekowi wysadzała oczy z głowy i wypalała kiszki116. Wodę do produkcji opadów czerpali ze studni, a wówczas dawało się ich rozpoznać po długich ramionach. W innej wersji wodę na grad czerpali z Bałtyku, a na deszcz - z Morza Czarnego. Niekiedy latali w przestworzach na smokach, zrodzonych z żab, albo ze żmij, którym wyrosły błoniaste skrzydła i szponiaste łapy. W trzewiach smoki te przechowywały zapasy gradu. Przykładem chmurnika w polskiej fantasy jest Koneser - wielki miłośnik herbaty z powieści ,,Herbata z kwiatem paproci'' Michała Studniarka. W rdzennych wierzeniach australijskich odpowiednikiem płanetników są podobne do świecących kul duchy mura - mura.117 Czerwona pani i zielona pani, zwane też czerwoną babą i zieloną babą, to żeńskie demony z wierzeń słowiańskich. Mają postać pięknych kobiet w sukniach czerwonej, lub zielonej, które swą urodą wabiły znajdujących się w lesie mężczyzn na manowce. Wierzenie to ostrzega przed zbaczanie ze ścieżki w lesie, może mieć też głębsze znaczenie, ostrzegające przed diabelskimi pokusami. Światła, świeczniki, świecniki, bandurki, ogniany, ogniści ludzie, ometry i inne słowiańskie demony ukazujące się na bagnach pod postacią płomyków i wiodące ludzi na manowce, a czasem nawet wyprowadzające z bagien, o ile okaże im się szacunek są próbą wyjaśnienia pochodzenia błędnych ogników, będących wynikiem spalania się wydobywającego się spod błota metanu. Ponadto wierzenia związane z ometrami wywodzą je od pokutujących dusz nieuczciwych mierniczych, którzy bogacili się na krzywdzie chłopów. W Europie Zachodniej ich odpowiednikiem są trupie świece118, ignis fatuus i lisi ogień.119
Skarbnik, albo Pustecki to powszechnie znany duch kopalni z wierzeń śląskich. Potrafi przybierać różne postaci, raz sprzyja górnikom ostrzegając ich przed niebezpieczeństwem, bądź wskazując bogate złoża węgla, jest jednak kapryśny i łatwo go rozgniewać, czasem nawet robiąc znak krzyża. Ponoć jest pokutującym duchem bogacza, który ostatecznie zostanie zbawiony dzięki wstawiennictwu patronki górników - św. Barbary. Skarbnik występuje nie tylko w kopalniach śląskich, ale też w małopolskiej Wieliczce. W tej ostatniej mieszka również piękna Bieliczka, o czarnych włosach, białej szacie i cerze. Ów demon mieszkający niegdyś w morzu jest przyjazny górnikom. Słowiańskie demony zimy miały postać szpetnych bab w białych ubraniach szczerzących ogromne zęby, do ludzi błądzących wśród zadymki.120 Były to istoty symbolizujące niebezpieczeństwo zagubienia drogi wśród śnieżycy.
Wreszcie
można by wymienić jako próby racjonalizacji świata znane z
wierzeń średniowiecznych ryby bursztynowe, których śluz zamieniał
się w bursztyn121,
drzewa z Dalekiej Północy, na których rosły dzikie gęsi -
bernikle, dającą ludziom sny Królową Mab z angielskich wierzeń
ludowych, którą unieśmiertelnił W. Szekspir we fragmencie dramatu
,,Romeo i Julia'', powodującego trzęsienia ziemi diabła z wierzeń
serbskich, mającego postać uwiązanego na łańcuchu czarnego psa,
przynoszące dzieci bociany, wrony i lelki, słowiańskie demony
Biedę i Nędzę, które można było pokonać zamykając je wewnątrz
kości, łużyckiego demona snu Hermana, Piaskowego Dziadka z
popularnej dawniej, niemieckiej dobranocki, Czarnego Piotrusia –
postać z wierzeń francuskich, który podróżuje ze św. Mikołajem,
by wręczać dzieciom rózgi, polskiego demona Beboka, pakujący
niegrzeczne dzieci do wora, słowiańskie dusiołki, uwiecznione w
wierszu Bolesława Leśmiana i inne zmory, oraz znane z wierzeń
francuskich podobne do bezwłosych małp o spiczastych uszach
koszmary - wszystkie owe nocne demony, dręczące śpiących ludzi, a
nawet zwierzęta (zwłaszcza konie), drzewa owocowe i kamienie, co
miało służyć wyjaśnieniu powstawania koszmarów i bezsenności,
polski diabeł Paskuda, kuszący do grzechów nieczystych, inny
polski diabeł - Wisłak, który sprawiał, że pijacy lądowali w
rzece122,
czy słowiańskie demony chorób np. rozsiewającą zarazę smutną
dziewczynkę Cichą, demona tyfusu w czerwonym krawacie, zarażającego
wzrokiem123,
czy nawet demony chorób z opowiadań Andrzeja Pilipiuka o przygodach
dr Pawła Skórzewskiego - Dziadek Trąd z Norwegii124,
czy demon czerwonej gorączki z bolszewickiej Rosji.125
Niejako
osobnym zagadnieniem są najrozmaitsze stworzenia tak rzeczywiste,
jak wymyślone wykorzystane na użytek bogatej symboliki
średniowiecznej. Przykładowo - Chrystusa symbolizował gryf
(połączenie lwa i orła oznaczało Jego władzę nad Niebem i
Ziemią)126,
albo jednorożec (zwierzę, które umiłowało dziewice, podczas gdy
Chrystus narodził się z Maryi Dziewicy). Istniała w dawnej
ikonografii scena przedstawiająca Wcielenie Syna Bożego jako
zapędzanie Chrystusa - jednorożca do łona Maryi. Motyw ten
sugerował przymus we wcieleniu Jezusa, dlatego został potępiony
przez Kościół.127
Symbole szatana to smok - przeciwnik św. Jerzego i św. Michała
Archanioła, oraz wabiąca słodkim śpiewem syrena. Podobna do
wielkiego, czerwonego kota o ludzkiej twarzy i odwłoku skorpiona,
kopiąca nory mantykora z Persji wyobrażała proroka Jeremiasza,
wrzuconego do dziury w ziemi. Amazonki ceniono za ich dziewictwo i
umiłowanie czystości, chociaż w czeskich kronikach Kosmasa i
Dalimila słowiańskie wojowniczki, walczące pod stanicami Vlasty
przeciw Przemysłowi Oraczowi - Mladka, Vradka, Szarka, Hodka,
Czastawa, Radka128
- przedstawiały sobą pierwotną, pogańską dzikość, ujarzmioną
przez mężczyzn w procesie budowy państwa. Udający wyspę wieloryb
został pokazany jako obraz zdradliwej kobiety, igrającej z
uczuciami mężczyzn129.
Wreszcie Kynokefale - ludzie o psich głowach, według świadectwa
Marka Polo żyjący na wyspach Andamanach130
wyobrażają pogan.
Istoty fantastyczne
jako relikty dawnych wierzeń i dziejów
J.
R. R. Tolkien w słynnym wykładzie ,,O baśniach'', porównał
opowiadanie baśni do gotowania zupy z wielu składników;
różnorodnych tak pod względem pochodzenia jak i wieku. Niejedna
postać fantastyczna występująca w danej mitologii, legendzie, czy
baśni ma odpowiednik w innej - starszej, bądź młodszej. Niektóre
istoty jak bogowie, smoki, nimfy, karły, olbrzymy, węże morskie,
czy złe duchy występuje w wielu mitologiach i to nie zawsze ludów
ze sobą spokrewnionych - np. smoki znali dawni Grecy (lud
indoeuropejski), Babilończycy (lud semicki), Węgrzy (lud
ugrofiński), Baskowie (lud baskijski) i Chińczycy (lud chińsko -
tybetański).
Nimfy występują nie tylko w wierzeniach indoeuropejskich (greckie najady z wód słodkich, leśne driady, hamadriady, przybierające postać drzewa, górskie oready - jedną z nich była Echo, nieszczęśliwie zakochana w niezdolnym do miłości Narcyzie, limnady - nimfy wilgotnych łąk, orestiady - nimfy jaskiń, nereidy - córki morskiego boga Nereusa i okeanidy, rzymskie kameny - nimfy źródeł, jedną z nich była Egeria; żona Numy Pompiliusza, drugiego króla Rzymu, holenderskie necki131, germańskie nixy, słowiańskie rusałki, panny wodne, wodne stije z Bułgarii, o długich, wijących się włosach i waleczne wiły, pomagające opiewanym w pieśniach ludowych herosom, litewskie słodkowodne gudełki132 i morskie czeltice, albańskie wodne grżety, indyjskie apsary). Są też w nimfy baskijskie (lamie o czerwonym zabarwieniu skóry) i węgierskich (skrzydlate tünderek133 o kwiatach zamiast włosów).
Podobnie jest z olbrzymami – występujących w wierzeniach indoeuropejskich jak greccy Tytani, Giganci, Sturęcy, Cyklopy i Lajstrygonowie, celtycki bóg Dagda z Irlandii, władający gigantycznym kotłem, skandynawscy Thursowie – lodowe olbrzymy walczące z bogami, kaszubscy stolimowie i ruski Światogor, wraz z plemieniem asiłków, walczących kamiennymi maczugami, czy ognisty olbrzym z indyjskiego mitu, który wykradł ludziom zbiory i ukrył je na wyspie Cejlon. W wierzeniach baskijskich występują takie olbrzymy jak jednookie, pożerające ludzi tartale, łagodne basajauny, których jedna ze stóp jest w kształcie dysku, oraz gentile, które zbudowały liczne starożytne budowle, w ugrofińskich (fińskie Turso, estońskie Vanapagany, których walki miały tłumaczyć powstanie krajobrazu polodowcowego, zaś w semickich mamy żydowskie legendy o olbrzymach zrodzonych przez śmiertelne kobiety z nasienia aniołów, biblijnego, filistyńskiego wojownika Goliata, czy Oga – król Baszanu, który w apokryficznej legendzie przeżył potop siedząc na dachu Arki Noego i od którego ponoć miał się wywodzić polski ród Ogończyków. To samo można powiedzieć o różnych małych ludziach, takich jak znani starożytnym Grekom afrykańscy Pigmeje, walczący z żurawiami, celtyckie i germańskie elfy, leprechauny, brownie i karły, Niebieskie Czapeczki z Holandii, rozmaite skrzaty słowiańskie, litewskie kauki i barstuki, maleńki, indyjski bóg Valakiya (jego imię oznacza ,,kłak włosów), węgierskie karły Törpek – niewolnicy złego smoka Szarkany, fiński skrzat z morza, noszący miedziane buty, aż po patu – paiorehe z Nowej Zelandii. Oprócz tego niektóre postacie i istoty obecne w mitach, legendach i baśniach mają pierwowzory historyczne. Długo można by tu mówić o Gilgameszu, królu Arturze, Vladzie Palowniku, czyli wampirze Drakuli i szeregu innych mniej lub bardziej znanych postaci. Ta część pracy będzie zajmować się istotami, które poszczególne mitologie, legendy i baśnie zaczerpnęły z innych wierzeń, a czasem nawet z historii.
Nimfy występują nie tylko w wierzeniach indoeuropejskich (greckie najady z wód słodkich, leśne driady, hamadriady, przybierające postać drzewa, górskie oready - jedną z nich była Echo, nieszczęśliwie zakochana w niezdolnym do miłości Narcyzie, limnady - nimfy wilgotnych łąk, orestiady - nimfy jaskiń, nereidy - córki morskiego boga Nereusa i okeanidy, rzymskie kameny - nimfy źródeł, jedną z nich była Egeria; żona Numy Pompiliusza, drugiego króla Rzymu, holenderskie necki131, germańskie nixy, słowiańskie rusałki, panny wodne, wodne stije z Bułgarii, o długich, wijących się włosach i waleczne wiły, pomagające opiewanym w pieśniach ludowych herosom, litewskie słodkowodne gudełki132 i morskie czeltice, albańskie wodne grżety, indyjskie apsary). Są też w nimfy baskijskie (lamie o czerwonym zabarwieniu skóry) i węgierskich (skrzydlate tünderek133 o kwiatach zamiast włosów).
Podobnie jest z olbrzymami – występujących w wierzeniach indoeuropejskich jak greccy Tytani, Giganci, Sturęcy, Cyklopy i Lajstrygonowie, celtycki bóg Dagda z Irlandii, władający gigantycznym kotłem, skandynawscy Thursowie – lodowe olbrzymy walczące z bogami, kaszubscy stolimowie i ruski Światogor, wraz z plemieniem asiłków, walczących kamiennymi maczugami, czy ognisty olbrzym z indyjskiego mitu, który wykradł ludziom zbiory i ukrył je na wyspie Cejlon. W wierzeniach baskijskich występują takie olbrzymy jak jednookie, pożerające ludzi tartale, łagodne basajauny, których jedna ze stóp jest w kształcie dysku, oraz gentile, które zbudowały liczne starożytne budowle, w ugrofińskich (fińskie Turso, estońskie Vanapagany, których walki miały tłumaczyć powstanie krajobrazu polodowcowego, zaś w semickich mamy żydowskie legendy o olbrzymach zrodzonych przez śmiertelne kobiety z nasienia aniołów, biblijnego, filistyńskiego wojownika Goliata, czy Oga – król Baszanu, który w apokryficznej legendzie przeżył potop siedząc na dachu Arki Noego i od którego ponoć miał się wywodzić polski ród Ogończyków. To samo można powiedzieć o różnych małych ludziach, takich jak znani starożytnym Grekom afrykańscy Pigmeje, walczący z żurawiami, celtyckie i germańskie elfy, leprechauny, brownie i karły, Niebieskie Czapeczki z Holandii, rozmaite skrzaty słowiańskie, litewskie kauki i barstuki, maleńki, indyjski bóg Valakiya (jego imię oznacza ,,kłak włosów), węgierskie karły Törpek – niewolnicy złego smoka Szarkany, fiński skrzat z morza, noszący miedziane buty, aż po patu – paiorehe z Nowej Zelandii. Oprócz tego niektóre postacie i istoty obecne w mitach, legendach i baśniach mają pierwowzory historyczne. Długo można by tu mówić o Gilgameszu, królu Arturze, Vladzie Palowniku, czyli wampirze Drakuli i szeregu innych mniej lub bardziej znanych postaci. Ta część pracy będzie zajmować się istotami, które poszczególne mitologie, legendy i baśnie zaczerpnęły z innych wierzeń, a czasem nawet z historii.
Przykładowo liczne boginie i
inne postaci kobiece wywodzą się z jeszcze prehistorycznego,
archetypowego kultu Wielkiej Bogini, dzielącej się na trzy
podstawowe aspekty; Dziewicy, Matki i Staruchy. Od nich to wywodzą
się zarówno boginie (i nie tylko boginie) Ziemi (sumeryjska
Ninhursag, grecka Gaja, indyjska Durga, Mat' Syraja Ziemla, uosobiona
Natura znana z kreskówek), władająca światem i Tytanami razem z
wężem Ofionem ze szczytu Olimpu, pelazgijska bogini Eurynome,
boginie wegetacji (Demeter, Ceres, Pomona, Flora, pruska Kurko,
Mokosza), lasów i dzikich zwierząt (Artemida, Diana, Sylwia,
Dziewanna134,
serbska leśna matka - šumina
mati i gorska majka135),
pór roku (Hory), nimfy, czarownic, boginie miłości cielesnej
(nieznana z imienia paleolityczna bogini o groteskowo okrągłych
kształtach, Inanna, Isztar, Astarte, Szawuszka, egipska Hathor,
patronująca również muzyce i tańcowi, indyjska Lakszmi, Afrodyta,
Wenus, Freya, Mokosza, Milda), małżeństwa (Hera, Junona, nordycka
Frigg), boginie matki (Izyda), świata podziemnego (mezopotamska
Ereszkigal, egipska Neftyda, grecka Persefona, rzymska Prozerpina),
losu (Mojry, Parki, nordyckie Norny), magii (Izyda, Hekate, siostry
Libusza, Kazi i Tetka), śmierci i zniszczenia (akadyjsko -
hebrajska, mordująca ludzkie dzieci upiorzyca Lilith - odtrącona na
rzecz Ewy kochanka Adama, której własne potomstwo - olbrzymy i
demony zostały pozabijane przez aniołów, również mordująca
dzieci grecka Lamia - kochanka Zeusa, której potomstwo wyniszczyła
zazdrosna Hera, empuzy, rzymska Mors, indyjska Kali, słowiański
półdemon Baba Jaga, uosobiona Śmierć, jak ta z ,,Rozmowy Mistrza
Polikarpa...'', Marzanna136,
strzygi, La Bele Dame Sans Merci137
- tajemnicza piękność, będąca powodem zguby licznych mężczyzn),
pokonana przez Marduka bogini Tiamat - uosobienie pierwotnego chaosu,
wojny (syryjska Anat, Atena, Minerwa, Nike, Bellona, perska Anahita)
czy morza (sumeryjska Nansze - patronująca rybakom, kananejska
Aszera, znana z ,,Biblii'', grecka Amfitryta, staroitalska Salacja,
czy żmudzka Jurata). Teoria o Wielkiej Bogini jest powszechnie
przyjmowana w nauce, choć była i jest nadużywana przez Margaret
Murray i powołującą się na nią sektę wiccan. Ich zdaniem równie
starym partnerem Bogini był Rogaty Bóg, którego śladami w różnych
kulturach były: stwór z naskalnego malowidła (człowiek o porożu
jelenia i olbrzymich genitaliach), byk Apis, Minotaur, Pan, satyry,
fauny, indyjskie rogate złe duchy - asury, byk Nandin - wierzchowiec
indyjskiego boga Indry, potworny, uczłowieczony bawół zabity przez
boginię Kali (z kropel jego krwi powstawały uzbrojone demony,
przeto mroczna bogini hinduskiego panteonu była zmuszona spijać ową
krew, a gdy zabiła antagonistę, popadła z amok i wyżynała na
oślep ludzi i zwierzęta, aż ocknęła się stojąc na piersi swego
męża), celtycki bóg Cerunas - człowiek o porożu jelenia, Weles,
Trojan, turoń, tur o złotych rogach z polskiej pieśni zanotowanej
przez Zoriana Dołęgę Czarnockiego138,
podobny do tura i żubra potwór Czuda - Juda, w rosyjskiej baśni
zabity przez strzelca Sokole Oko139,
diabeł, jednorożec itd.
Panteony
asyryjski i babiloński w znacznej mierze przejęły bóstwa z
wcześniejszego panteonu sumeryjskiego. Wyjątek stanowią tu
asyryjscy Assur - bóg wojny i naczelne bóstwo Asyrii, babiloński
Nabu - bóg pisma, bogini Tiamat i jej małżonek Kingu, bogini
Sarpanitu, oraz jej mąż Marduk - stojący na czele panteonu
babilońskiego. Przykładowo: sumeryjski bóg morza Enki to akadyjski
Ea, Inana - to Isztar (ta ostatnia według amerykańskiego pisarza
fantasty R. E. Howarda miała być razem z wieloma innymi
starożytnymi bóstwami czczona przez ludzi wymyślonej przez niego
ery hyboryjskiej), bóg Księżyca Nanna - to Sin, bóg Słońca Utu
to Szamasz, zaś powracający ze świata zmarłych bóg pasterzy
Dummuzi to Tammuz.
Podobne zjawisko obrazuje również panteon rzymski, którego najważniejsze bóstwa i mity powielają wzory z mitologii greckiej. Przykładowo grecka Gaja to rzymska Tellus Mater, Kronos to Saturn, Zeus to Jowisz (inaczej zwany: ,,Jupiterem'', czyli ,,Iovis Pater''), Hera to Junona, Apollo - Apolin, Demeter - Ceres, Afrodyta - Wenus (ta ostatnia była początkowo bóstwem ogrodów140), Eros - Amor (albo Kupidyn), Atena - Minerwa, Herakles - Herkules, Hades - Pluton, Kora Persefona - Prozerpina (imię tej ostatniej nosiła jedna z bohaterek cyklu filmowego ,,Matrix''), Selene - Luna, Posejdon - Neptun, Helios - Sol, Hefajstos - Wulkan, Artemida - Diana (w staroitalskim kulcie tej bogini jej kapłanem zostawał zbiegły niewolnik, który zabił swego poprzednika gałęzią określonego drzewa),141 Pan - Faun, Tanatos - bogini Mors, Ares - Mars (przez Rzymian otoczony daleko większym szacunkiem niż jego grecki odpowiednik), Nike - Bellona, Hypnos - Morfeusz (ten ostatni jest bohaterem cyklu komiksów N. Gaimana ,,Sandman'' i filmów SF ,,Matrix''), Asklopios - Eskulap, Dionizos - Bachus (ów ostatni występuje w ,,Opowieściach z Narnii'' i w ,,Amerykańskich bogach''142), towarzyszące mu dzikie kobiety menady to bachantki, Hestia - Westa, Erynie - Furie, zaś Eris - Diskordia. Trzeba jednak wiedzieć, że poza wyżej wymienionymi, Rzymianie wyznawali nieprzeliczone rzesze bóstw rodzimych takich jak: Flora (na której cześć urządzano orgiastyczne Floralia, mające zapewnić płodność i żyzność), Pomona, Vertumnus, Melona – bogini miodu, Bubona – bogini bydła, Salacja, Sylwan, Vaticanus - bóg kwilenia niemowląt, Robigus - bóg rdzy zbożowej, Janus - bóg bram o dwóch twarzach patrzących w przód i w tył, Kloacyna - bogini kanałów143 (sic!) oraz orientalnych jak egipska Izyda (jej kult zwalczał Oktawian August z przyczyn politycznych, ale i tak cieszył się on wielkim uznaniem), perski Mitra (czczony zwłaszcza przez żołnierzy, na jego cześć urządzano misteria i odgrywano scenę walki owego boga z bykiem - symbolem zła, w utworach Howarda, był on najważniejszym bogiem ery hyboryjskiej), celtycka Epona (o jej kulcie wspomina Apulejusz w ,,Złotym ośle''), syryjska Kybele i znany z ,,Biblii'' Baal (jego czcicielem był cesarz Heliogabal) i w końcu Jezus Chrystus. Rzymianie nie mieliby nic przeciwko czczeniu Go jako jednego ze swych licznych bogów, jednak z początku odrzucali chrześcijaństwo jako religię monoteistyczną, a do tego nie uznającą nawet udawania kultu boskiego cesarzy.
,,Widzę jak ukazuje się brzydki pysk diabła. Nie ukazuje się pod zwykle przedstawianą postacią, a więc z rogami, ogonem, z kopytami itd. Ukazuje się jako Beduin w płaszczu i turbanie białym, który spada mu na plecy i zakrywa boki twarzy, tak że widać jakby ciemny trójkąt, o oczach czarnych, pełnych magnetycznych iskier. Źrenice te zaglądają ci do głębi serca – ale w nich nie wyczytasz niczego. Jakież to przeciwieństwo do pięknych oczu Jezusa, w których widzisz miłość i dobroć Jego Serca dla ciebie. Oczy zaś czarta przeszywają i palą jak sztylet. [...]’’ – Maria Valtorta ,,Poemat Boga – Człowieka tomy I – IV’’.
W
sztuce wczesnochrześcijańskiej zarówno anioły jak i diabły mają
postać młodzieńców. Dopiero później nadano im znane obecnie
postaci skrzydlatych lub rogatych postaci. Owe atrybuty (skrzydła
pierzaste, lub błoniaste, aureole, rogi, kopyta) są zaczerpnięte z
antyku. Wyobrażenie anioła przypomina skrzydlatą Nike, podczas gdy
wyobrażenie diabła - satyra, bądź fauna; pół ludzką, a pół
koźlą postać z rogami i kopytami. Inne atrybuty aniołów to
aureole, pawie pióra (stąd w polskim przysłowiu: ,,Paw ma pióra
anioła''...) oraz instrumenty muzyczne, zaś diabłów to błoniaste
skrzydła, ogony, kolor czarny, bądź czerwony, smród siarki i
gnoju, trzy paszcze Lucyfera, a których cierpieli wieczne męki
Judasz, Kasjusz i Brutus z ,,Boskiej komedii'' Dantego, zaś w
przypadku polskiego folkloru - łańcuchy noszone jako pasy, brak
dziurek w nosie, jedna stopa ludzka, a druga zakończona końskim
kopytem, widły, czasem nawet strój noszony przez przybyszy z miasta
lub cudzoziemców jak pludry, cylindry, czy buty lakierki.144
Wszystkie owe atrybuty, w przekonaniu ludzi wierzących, w tym mnie,
są jedynie symbolami istot nie mających ciała, lecz rozumnych
(stąd postać podobna do ludzkiej, jako, że człowiek jest jedyną
znaną nam istotą rozumną), nieskrępowanymi barierami czasu i
przestrzeni (stąd skrzydła). Piękno aniołów wyobraża ich
absolutną czystość, wolność od grzechu, zaś brzydota diabłów
symbolizuje coś zupełnie przeciwnego145.
Obecnie często odchodzi się od owej symboliki, nieraz traktowanej z
przymrużeniem oka. Przykładowo w ,,Pasji'' Mela Gibsona szatan nie
ma rogów, zaś w amerykańskim serialu ,,Dotyk anioła'' anioły nie
mają skrzydeł i wyglądem nie różnią się od ludzi.
W
wierzeniach serbskich występuje straszny, trójgłowy i podlegający
władzy diabła potwór Czarny Arab (Crni Arapin), do stworzenia
którego inspiracji dostarczyli Turcy, przez wiele wieków
bezlitośnie okupujący Bałkany, a także pogłoski o żyjących w
imperium osmańskich Arabach i Murzynach.
Z
kolei jakuckie demony ospy swoim wyglądem przypominają rosyjskie
chłopki (mają postać blondynek w czerwonych sukniach), co jest
śladem podboju Syberii odciśniętym w mitologii.
W
polskich wierzeniach ludowych występuje demon Marek, który ucinał
dzieciom brudne nogi toporkiem. Jest to bohater przysłowia: ,,Tłucze
się jak Marek w piekle’’ (a może też to od niego wywodzi się
określenie ,,nocny marek’’). Przypuszcza się, że może to być
zniekształcona postać św. Marka Ewangelisty, ale imię tej istoty
może też wywodzić się ze słowiańskiego słowa ,,mara’’.
Farmazyn,
inaczej zwany ,,kusrotem’’ bierze swój początek od ludowych
wyobrażeń polskich na temat masonerii (farmazonów). Jest to demon
służący masonowi, przybierający jego postać i strzegący jego
dobytku na wsi, podczas gdy mason przebywa na posiedzeniu loży.
Ifryty
to podobnie jak dżiny, które ,,Baśnie z 1001 nocy'' i literatura
fantasy przedstawiają jako demony zamknięte w lampach i spełniające
życzenia tych co je uwolnią złe duchy z wierzeń muzułmańskich,
odpowiednik chrześcijańskich diabłów. Mają ciała zbudowane z
ognia, zaś krew zranionego ifryta szybko zamienia się w dym.146
W jednej z arabskich legend dżiny służyły biblijnemu królowi
Salomonowi (Sulejman ibn Daud), zaś gdy przystały być potrzebne
mądry król uwięził złe duchy w naczyniach i wrzucił w morze.
Owe istoty zostały przeniesione do islamu z pogańskich wierzeń
arabskich. Pochodzenia pogańskiego są również znane miłośnikom
fantastyki pożerające zmarłych ghule, których pierwowzorem były
hieny, a według niektórych... goryle, lecz te ostatnie straszydła
bytujące w oazach i nekropoliach nie są uznawane za rzeczywiste
przez ,,Koran''. O istotach tych pisali C. S. Lewis (,,Opowieści z
Narnii''), Michael Ende (,,Niekończąca się opowieść''), Neil
Gaiman (,,Amerykańscy bogowie''), zaś z polskich autorów - Andrzej
Sapkowski w cyklu o Wiedźmienie i Andrzej Pilipiuk w cyklu o Jakubie
Wędrowyczu.
Nuada
to celtycki bóg, o którego ,,przemycił'' Chretien de Troyes w
niedokończonym romansie o Percewalu, pisząc o spotkaniu przez
głównego bohatera człowieka o srebrnej nodze, będącej atrybutem
owego bóstwa.147
Innym przejawem wzajemnej infiltracji starszych i młodszych wierzeń
celtyckich są sidh - znany mitologii irlandzkiej drobny ludek
kryjący się we wzgórzach, w który przerodzili się dawni bogowie
z klanu bogini Danu (Tuatha de Danu), wyparci przez nową falę
najeźdźców. Zarówno celtyccy sidh, jak i germańscy alfarowie
posłużyli J. R. R. Tolkienowi w tworzeniu postaci
charakterystycznych dla jego twórczości elfów ze Śródziemia,
obecnie wykorzystywanych też przez innych autorów jak Christofer
Paolini, czy Andrzej Sapkowski.148
Podobnie znana z legend o królu Arturze i Rycerzach Okrągłego
Stołu, czarownica Morgana Le Fey ma swój pierwowzór w irlandzkiej
bogini wojny Morigain. Jest to postać negatywna, siostra króla
Artura z którym ma syna Mordreda (ów ma zniszczyć pokój
Błogosławionego Królestwa Logres, przeto Artur niczym Herod
nakazuje ,,rzeź niewiniątek''149),
a poza tym więzi Lancelota, który pokrywa ściany swej komnaty
scenami swego cudzołożnego romansu z królową Ginewrę, w końcu
jednak towarzyszy Arturowi w jego ostatniej drodze na wyspę Avalon.
Postać ta, pierwotnie celtycka za pośrednictwem Normanów i
Francuzów przedostała się do Włoch, gdzie występuje w podaniach
oraz w baśni Gozziego ,,Miłość do trzech pomarańczy''. W
literaturze fantasy Morganie widzianej z pozycji neopogańskich
wiccanka Marion Zimmer Bradley poświęciła powieść ,,Mgły
Avalonu''.
W
ludowych wierzeniach peruwiańskich dusze złych ludzi zabierają do
piekła czarne koty. Motyw ten został przejęty z folkloru
kolonizujących Peru Hiszpanów.
Turso
to morski olbrzym z mitologii fińskiej. Jego nazwa wskazuje na
pochodzenie od germańskich lodowych olbrzymów – Thursów,
żyjących w ciągłej waśni z bogami, zabijani przez wojowniczego
boga Thora wracającym jak bumerang młotem Mjölnirem. Ostateczna
rozprawa bogów i olbrzymów, zwana Ragnarök miała zakończyć
dzieje świata i ludzi. Olbrzymy miały przybyć na ów ostateczny
bój na statku zwanym ,,Naglfar’’ zbudowanym z ludzkich paznokci,
przeto dawni Normanowie, aby to opóźnić pozbawiali swych zmarłych
paznokci. Po zagładzie świata, bogów i olbrzymów bóg Balder miał
wrócić z Nilfheimu – podziemnej krainy zmarłych, spotkać swego
ślepego brata Höda, który go zabił strzałą z jemioły w wyniku
podstępu Lokiego i odnowić zniszczony świat, czyniąc go
doskonałym.
O
wielkiej roli diabłów w polskiej kulturze ludowej świadczyć mogą
co niektóre nazwiska takich postaci jak: gen. Mieczysław Boruta –
Spiechowicz, Jan Maria Rokita, jego żona Nelly Rokita, przedwojenny
polityk chadecki i bojownik o polskość Górnego Śląska Wojciech
Korfanty (łac. ,,cornus’’ – róg), historyk Gerard Labuda,
posłanka Barbara Labuda, pisarz – fantasta Witold Jabłoński
(jabłoński to inne określenie diabła na Kaszubach, nawiązujące
oczywiście do owocu zakazanego, który przyjęło się wyobrażać
jako jabłko), czy grający Nerona w filmie ,,Quo vadis’’? Michał
Bajor.
Pierwowzorem
Drakuli - najsłynniejszego z wampirów był żyjący w XV wieku
wojewoda wołoski Vlad Palownik (Tepes), którego przydomek oznacza
zarówno diabła jak i smoka, czasami mylony ze swym ojcem Vladem
Drakulem. Był on wasalem króla Węgier Macieja Korwina (skądinąd
w węgierskiej legendzie koronowanego przez anioły i zabitego z
zazdrości przez własnego kota150),
bohaterem walk z Turkami, krwawym tyranem i rumuńskim bohaterem
narodowym. Słynął z masowego wbijania winnych i niewinnych na pale
i ucztowania w ich cieniu, przybicia hardym, tureckim posłom
turbanów do głów gwoździami151,
krwawego prześladowania zakonników, starców, kalek, chorych,
włóczęgów i Cyganów, utrzymywania zgrai ,,rezunów'',
pochodzących z różnych krajów, czerpania przyjemności w
zanurzaniu rąk w ludzkiej krwi, a opowiadano o nim nawet, że
uwięziony przez swego suzerena miał łapać i przebijać ostrymi
kawałkami drewna.... myszy. Z pewnością nie był łagodny, jednak
należy brać pod uwagę, to, że wiele przypisywanych mu zbrodni
(często wzorowanych na opisach męczeństwa pierwszych chrześcijan)
było propagandowym oszczerstwem, miał bowiem wielu wrogów,
zwłaszcza wśród transylwańskich Sasów. O tym jak bardzo Rumuni
cenią jego pamięć, świadczy przykład pewnej Rumunki, która jako
dziecko modliła się przed obrazkiem, człowieka utożsamianego z
wampirem niby przed świętym (sic!) Inny tyran, tym razem XX -
wieczny, Nicolae Ceauşescu
podtrzymywał kult Drakuli jako bohatera narodowego, zwalczając
wszystko co mogło ów wyidealizowany obraz naruszyć. Wreszcie do
dzisiaj żyją ludzi szczycący się pochodzeniem od Vlada Tepesa.
Jako wampira znamy go dzięki XIX - wiecznej powieści Irlandczyka
Brama Stokera ,,Drakula'', prawdopodobnie zainspirowana powieścią
,,Kapitan wampir [powieść rumuńska]'' autorstwa Marie Nizet.
Tytułowy wampir mieszkał w starym zamku w Transylwanii, gdzie
służyły mu wilki i Cyganie. Miał siwe wąsy, spiczaste zęby i
paznokcie, czerwone oczy, potrafił chodzić po pionowej ścianie,
bał się czosnku i hostii, ukąszeniem zamienił trzy kobiety, w tym
- Minę i Lucy w wampirzyce (towarzyszący im mężczyźni, aby je
uwolnić musieli im przebić serca), zaś można go było zabić
wbijając mu osinowy kół w serce. Planował podróż do Wielkiej
Brytanii, którą poznawał czytając różne książki, zaś
podróżując zabierał ze sobą ziemię z Transylwanii, dającą mu
moc. W podboju Imperium Brytyjskiego przeszkodzili mu Anglicy
Jonathan Harker, Arthur Holmwood, doktor John Seward, oraz łowca
wampirów Holender Abraham Van Helsing. Zabity wampir zamienił się
w garstkę prochu. Później sławę Drakuli jako wampira utrwaliły
filmy, takie jak ,,Nosferatu'' (pierwszy film o wampirach) i setki
późniejszych. Dodać jeszcze można, że w polskiej literaturze
fantasy Vlad Palownik występuje w opowiadaniach Andrzeja Pilipiuka,
gdzie najsłynniejszy z wampirów, razem z wieloma innymi niezwykłymi
przeciwnikami został zwyciężony przez zapijaczonego egzorcystę i
bimbrownika Jakuba Wędrowycza.
,,To są ci, którzy
nie wierzyli w Ojca i Syna i Ducha Świętego, lecz zapomniawszy o
Bogu uwierzyli w [...] wyobrażone figury Trojana, Chorsa, Welesa,
Peruna, tak że do dziś jeszcze ludzie pozostają w mroku
bałwochwalstwa'' - ,,Słowiańska Apokalipsa Maryi'' 152
German
i Trojan to demony z wierzeń Słowian Południowych. Drugi z nich,
nazywany ,,carem wszystkich ludzi i bydła'' to nocny potwór o
trzech głowach i skrzydłach z wosku, potrafiący zamieniać się w
ćmę. Zdaniem Gieysztora istoty są śladem walk Słowian z ludami
germańskimi (German, którego figurkę składano w ofierze, co mogło
być śladem odległych ofiar z jeńców wojennych) i resztek pamięci
o rzymskim cesarzu Trajanie (notabene na rzymskich inskrypcjach z
Bałkan, imię Trajan pojawia się w formie Trojan). Niemniej ów
trójgłowy demon nie musi być koniecznie rzymskim cesarzem. Liczba
głów równie dobrze może odzwierciedlać jego władzę nad Niebem,
Ziemią i Światem Podziemnym.
Podobnie
jak bałkański German również polski smok wawelski był
interpretowany przez historyków jako alegoria najazdu. Jako
potencjalnych najeźdźców wymieniano Awarów - azjatycki lud, który
według świadectwa św. Nestora mocno dał się we znaki ruskiemu
plemieniu Dulebów, oraz przeciw któremu frankijski kupiec Samon na
krótko zjednoczył plemiona słowiańskie. Innego zdania jest Norman
Davies, wedle którego smok wawelski pierwotnie mógł być celtyckim
bohaterem, w którym kochała się słowiańska księżniczka Wanda.
Jej ojciec Krak, z pomocą Germanów pokonał celtyckiego króla
Smoka i zmusił Wandę do poślubienia germańskiego wodza Rydygiera.
Jednak jak wiemy Wanda wolała śmierć w wodach Wisły.153
,,Serbski Żmij Ognisty Wilk (Zmaj Ogneni Wuk), który narodził się ze związku dziewczyny ze żmijem ognistym jako wilkołak, potrafił w razie potrzeby przybierać postać wilka lub innych zwierząt i przemieniać w nie swoją drużynę'' - A. Szyjewski ,,Religia Słowian''
Pierwowzorem
historycznym owego bohatera epickich pieśni ludowych był książę
Vuk Branković żyjący w późnym średniowieczu.
W
kaszubskich wierzeniach ludowych występuje wrogi ludziom, leśny
demon Nikołaj. Przypomina człowieka ubranego w czerwone szaty.
Ludziom zabłąkanym w lesie zadaje zagadki, a jeśli je odgadną,
zostaną wyprowadzeni z lasu. W przeciwnym razie będą musieli mu
zapisać duszę. Przypuszcza się, że pierwowzorem Nikołaja mógł
być sam... św. Mikołaj, co musi dziwić, zważywszy, na to, że
jedyne podobieństwo między obiema postaciami sprowadza się jedynie
do imienia i koloru stroju.
Sam św. Mikołaj, postać historyczna, biskup Miry z IV wieku obrósł nieskończoną ilością legend, sławiących jego wielką dobroć dla najbardziej potrzebujących. Nie wszędzie jest rozdawcą prezentów. W Rosji zajmuje się tym Dziadek Mróz ze Śnieżynką (postaci z wierzeń ludowych, bynajmniej nie wymyślone przez bolszewików), na Kaszubach - Gwiazdor, w Grecji – św. Bazyli (jego siedzibą ma być kraj Chazarów), we Francji doby rewolucyjnej - Ojczulek Styczeń, przychodzący w noc sylwestrową, we Włoszech - wróżka Befana, zaś w Szwecji - skrzat Jömtomte, w Polsce znany ze szkolnej lektury ,,Dzieci z Bullerbyn''. Św. Mikołaj największej czci doznaje od prawosławnych. Jest min. patronem Rosji, który zajął miejsce słowiańskiego boga Welesa (podobnie jak patron bydła - św. Włas, czyli Błażej). W wierzeniach ludowych (i tylko ludowych) jest czwartą osobą... Trójcy Świętej. Na jego cześć zabijano byka zwanego Mikolcem. Wierzono, że zamyka oczy Morowej Suce, oraz (na wschodzie Polski), że sypie śniegiem z brody. W jednej z ruskich bylin cyklu nowogrodzkiego, kupiec Sadko wydostał się morskiego carstwa właśnie dzięki św. Mikołajowi. Inaczej św. Mikołaja postrzega świat zachodni. Podczas gdy w dawnej Polsce przychodził w stroju biskupa, razem z Aniołem i Diabłem do chłopskich chat, odpytywał z katechizmu i wręczał prezenty bądź rózgi, w USA i Europie Zachodniej oraz obecnej Polsce ma postać grubego, siwobrodego starca o podejrzanie czerwonym nosie, noszącego czerwony strój i czapkę z pomponem. Mieszka w fińskiej Laponii, za Kołem Podbiegunowym i można pisać do niego listy. Włada elfami, pomagającymi mu przygotowywać prezenty. Podróżuje nocami po niebie w saniach ciągniętych przez renifery, których wodzem jest Rudolf, wyróżniający się czerwonym nosem. Prezenty dostarcza z reguły wchodząc przez komin. Św. Mikołajowi poświęcali swe utwory tacy pisarze fantaści jak J. R. R. Tolkien (dla swych dzieci pisał listy od św. Mikołaja i pomagających mu istot takich jak niedźwiedź polarny), C. S. Lewis (ów święty pojawia się w pierwszym tomie ,,Opowieści z Narnii'') i Andrzej Pilipiuk (Jakub Wędrowycz osobiście znał św. Mikołaja i bronił go przed komunistami).
Sam św. Mikołaj, postać historyczna, biskup Miry z IV wieku obrósł nieskończoną ilością legend, sławiących jego wielką dobroć dla najbardziej potrzebujących. Nie wszędzie jest rozdawcą prezentów. W Rosji zajmuje się tym Dziadek Mróz ze Śnieżynką (postaci z wierzeń ludowych, bynajmniej nie wymyślone przez bolszewików), na Kaszubach - Gwiazdor, w Grecji – św. Bazyli (jego siedzibą ma być kraj Chazarów), we Francji doby rewolucyjnej - Ojczulek Styczeń, przychodzący w noc sylwestrową, we Włoszech - wróżka Befana, zaś w Szwecji - skrzat Jömtomte, w Polsce znany ze szkolnej lektury ,,Dzieci z Bullerbyn''. Św. Mikołaj największej czci doznaje od prawosławnych. Jest min. patronem Rosji, który zajął miejsce słowiańskiego boga Welesa (podobnie jak patron bydła - św. Włas, czyli Błażej). W wierzeniach ludowych (i tylko ludowych) jest czwartą osobą... Trójcy Świętej. Na jego cześć zabijano byka zwanego Mikolcem. Wierzono, że zamyka oczy Morowej Suce, oraz (na wschodzie Polski), że sypie śniegiem z brody. W jednej z ruskich bylin cyklu nowogrodzkiego, kupiec Sadko wydostał się morskiego carstwa właśnie dzięki św. Mikołajowi. Inaczej św. Mikołaja postrzega świat zachodni. Podczas gdy w dawnej Polsce przychodził w stroju biskupa, razem z Aniołem i Diabłem do chłopskich chat, odpytywał z katechizmu i wręczał prezenty bądź rózgi, w USA i Europie Zachodniej oraz obecnej Polsce ma postać grubego, siwobrodego starca o podejrzanie czerwonym nosie, noszącego czerwony strój i czapkę z pomponem. Mieszka w fińskiej Laponii, za Kołem Podbiegunowym i można pisać do niego listy. Włada elfami, pomagającymi mu przygotowywać prezenty. Podróżuje nocami po niebie w saniach ciągniętych przez renifery, których wodzem jest Rudolf, wyróżniający się czerwonym nosem. Prezenty dostarcza z reguły wchodząc przez komin. Św. Mikołajowi poświęcali swe utwory tacy pisarze fantaści jak J. R. R. Tolkien (dla swych dzieci pisał listy od św. Mikołaja i pomagających mu istot takich jak niedźwiedź polarny), C. S. Lewis (ów święty pojawia się w pierwszym tomie ,,Opowieści z Narnii'') i Andrzej Pilipiuk (Jakub Wędrowycz osobiście znał św. Mikołaja i bronił go przed komunistami).
Jiwón
(wciąż żywy w przekleństwach: ,,Idź do Jiwóna!'' albo ,,Ty
Jiwónie!'') i Stari Frëc
to diabły z wierzeń kaszubskich, mające swe pierwowzory w obcych
władcach, przeciw którym walczyli dawni Polacy - carze Iwanie
Groźnym i królu pruskim Fryderyku II.
Niektóre
narody w oczach swych sąsiadów zostały trwale powiązane z magią.
Przykładem służyć mogą Żydzi, naród, który stworzył kabałę
– okultystyczną formę mistycyzmu, odbiegającą w sposób znaczny
od judaistycznej ortodoksji. Już w ,,Dziejach Apostolskich’’
występuje żydowski czarnoksiężnik Szymon Mag, który chciał
odkupić od Apostołów moc Ducha Świętego. W późniejszych
legendach, Szymon Mag po przybyciu do Rzymu dokonał fałszywego cudu
zmartwychwstania. W tym celu, kazał się zabić i pochować,
wcześniej nadając baranowi swój wygląd. Miało to na celu
zawłaszczenie sobie czci należnej zmartwychwstałemu Jezusowi.
Innym nowo - testamentalnym, żydowskim czarownikiem był Elimas
Bariesu, który odwodził jednego z władców od przyjęcia chrztu za
co został ukarany ślepotą. Późniejsze wierzenia kazały Żydom
używać krwi chrześcijańskich dzieci (w tym św. Wilhelma z
Norwich i św. Gawryły) do wyrobu macy, kłuć hostię w celu
wywołania krwawienia, (wszystko to mimo wyraźnego zakazu spożywania
przez nich krwi), oraz stać na czele światowego spisku, czego
dokumentem miały być ,,Protokoły Mędrców Syjonu’’ (choć
historycy stanowczo odrzucają owe przekazy, niektórzy ludzie nadal
w nie wierzą). W polskich wierzeniach żydowscy czarownicy chcąc
uzyskać informacje od wisielca, wlewali mu do uszu ludzkie mleko
(jeśli zamiast ludzkiego użyliby mleka krowiego, wówczas wisielec
ryczałby jak krowa). Znana jest również wywodząca się ze
średniowiecza legenda o Ahaswerusie - Żydzie Wiecznym Tułaczu. Żył
on w czasach Jezusa i będąc świadkiem Jego Męki, nie pozwolił Mu
oprzeć się o swój dom. Za karę Jezus obdarzył go
nieśmiertelnością i od tego czasu Żyd Wieczny Tułacz błąka się
po świecie, zewsząd przeganiany. Napisano o nim operę, a w byli i
tacy autorzy, co twierdzili, że Żyd Wieczny Tułacz został
zamordowany na Ukrainie w czasach Petlury. Ów motyw na polu fantasy
wykorzystali min. Karl Edward Wagner w cyklu powieście o wojowniku i
magu Kane, którego pierwowzorem był biblijny Kain, w Polsce zaś
Róża Jakobsze w dwóch książkach o Rhezusie.
Cyganie,
inny naród kojarzony z uprawianiem magii, w polskim podaniu z rejonu
Lubelszczyzny porywali dzieci, aby je sprzedawać diabłu, co zostało
wykorzystane w komiksie ,,Odmieniec’’.
Najdalej
posunęła się mitologizacja Tatarów, którzy w jednym z polskich
przekazów mieli po jednym oku jak cyklopy i piekli ludzi w
chlebowych piecach, aby ich zjadać. Raz baba wepchnęła takiego
baśniowego Tatara do pieca, a gdy ten się upiekł, został pożarty
przez swych pobratymców.
,,Grzymalici rzucili potwarz na ciebie,
która przylgnęła do ciebie jak Nessusa giezło,
pamięcią śród potomnych darząc cię obmierzłą,
choć dusz twa od wieków odpoczywa w niebie,
Kłamstwem pokuta twoja w zamku i łańcuchach,;
kłamstwem ogień w twych ustach za rzeź i zabójstwa;
które się w wyobraźni zrodziły pospólstwa;
kłamstwem klechdy o zjawach, straszydłach i duchach.
Prawdą natomiast są mury i bram szczątki;
prawdą kościół stawiony nad jeziora brzegiem;
prawdą hojnie uczczone trzemeszeńskie światki,
prawdą kroniki iżeś – sędzia – bieg za biegiem
sprawy rozsądzał mądrze u boku Jadwigi
lub Jagiełły; legendę wymyśliły strzygi’’
- Stanisław Helsztyński (1891 – 1986); wiersz o Diable Weneckim ze zbioru ,,Na Pałukach’’.
Ważne
miejsce w polskiej demonologii ludowej zajmują diabły szlacheckie,
noszące kontusze i szable przy boku. Diabły te powstały
najczęściej z potępionych dusz sarmackich i przed - sarmackich
warchołów, okrutników, bezbożników i zdrajców. Niektóre inne
postaci z galerii były prowadzącymi szlachecki tryb życia diabłami
od zawsze. Wśród ich licznej rzeszy można wymienić Wojciecha
Sicińskiego - posła z Upity, który wprowadził zgubny zwyczaj
rwania sejmów przez jednego posła (liberum veto). W polskich
legendach jako niemowlę gryzł matkę w pierś, zaś jak dorósł to
ją bił (dla porównania legendarny rozbójnik Madej choć zabił
ojca, oszczędził życie matce). Swoich chłopów bił, kazał im
pracować na swym polu przez cały tydzień, skazywał na głód,
włóczył przywiązanych do brony, zabierał rodzicom dziewczęta,
by uprawiać z nimi rozpustę, kazał karmić szczenięta piersią
(motyw z legendy o św. Stanisławie), a raz z ciekawości rozciął
ciężarną kobietę. Poza tym dręczył zwierzęta, wieszał księży,
szczuł żebraków psami, zadał szlachcie szaleju, aż w końcu na
Boże Narodzenie zabił go piorun. Jednak jego doskonale
zmumifikowane ciało nie zaznało spokoju. Wychodził z grobu i
straszył, min. w dniu 3 maja 1791 roku, był to więc nie tyle
diabeł co upiór. 154
Inne diabły szlacheckie: Boruta Siłacz - diabeł, który wyciągnął
karetę Kazimierza Wielkiego, za co został pasowany na rycerza i
mianowany zarządcą Łęczycy, Jan Mikołaj Wenecki, zwany ,,Diabłem
Weneckim'' - okrutny i niesprawiedliwy, zawarł pakt z diabłem,
uwięziony przez Władysława Jagiełłę zginął od uderzenia
pioruna, ale ziemia nie przyjęła jego ciała, Słupecki z Konar (za
zabicie Jana Ossolińskiego został skazany na banicję, gdy Jagiełło
zdobył jego zamek popełnił samobójstwo), Jeździec Kobylnicki
(duch żyjącego za Stefana Batorego okrutnego i dzikiego arianina),
Stadnicki (kalwin i łupieżca), Warszycki (katował chłopów, każąc
ich w ,,katowni Warszyckiego'' - grocie na dziedzińcu bić na
śmierć155,
czemu się przyglądał i szydził, katował domowników i żonę,
swoją trzecią małżonkę Jadwigę ukarał śmiercią, gdy
zdradziła go z księciem Ottonem Schafgotschem, po śmierci zamienił
się w wielkiego, czarnego psa pilnującego skarbów w Ogrodzieńcu,
co wykorzystano w komiksie ,,Odmieniec'', Boruta Siwy - silny,
zręczny i bogaty, gdy drzwi do skarbca ucięły mu pięty został
zabity w pojedynku przez słabszego sąsiada, dwóch Piotrów
Szafranców - łupili, jeden z nich podsłuchawszy spowiedzi swej
żony Doroty, gdy mówiła o swej miłości do lutnisty zagłodził
ją w lochu, Borejsza - pułkownik Stanisława Leszczyńskiego, który
łupił Mazowsze i z pomocą diabłów usypał szańce, chory
psychicznie Kurejko, który udawał koguta, aż w końcu się
powiesił, Kosiński z Podlasia - konfederat barski i zbój, Feliks
Józef Czarniecki - lojalny Rosji utracjusz, oraz ród Buczackich156.
W
jednej z polskich legend o diabłach występuje sam cesarz Francuzów
Napoleon Bonaparte (skądinąd w polskich podaniach nazywający
siebie ,,powinowatym Boga'' i stwarzającym żołnierzy ze słomy)157.
Na ziemiach polskich cesarz spotkał diabła Wachmistrza Borutę,
który przyłączył się doń w marszu na Moskwę i wielokrotnie
ratował mu życie. Po klęsce i odwrocie spod Moskwy, diabeł
odstąpił od Napoleona mimo obietnicy awansu.158
Adolf
Hitler w wierzeniach Kaszubów z okolic Bytowa stał się diabłem -
pierwszym w hierarchii po Luceferze i pilnuje by dusze nie uciekały
z piekła.159
Inną postacią z XX wieku, którą wyobraźnia ludowa utożsamiała
z diabłem był Grigorij Rasputin. Niektórzy wierzyli, że miał
zieloną krew, tak jak diabły w wierzeniach rosyjskich (dla
porównania rosyjskie wampiry mają czerwone twarze). Postać
Rasputina - słynnego z pijaństwa, rozpusty i złego wpływu na dwór
ostatniego cara Rosji, równocześnie otoczona sławą jurodliwego,
uzdrowiciela, człowieka świętego, dobrego i mądrego, do dziś
budzi kontrowersje. Dla jednych jest symbolem wyuzdanego seksu,
ciemnoty i chamstwa, podczas gdy niektórzy Rosjanie pragnęliby
wynieść go na ołtarze. Jako zły czarnoksiężnik, Rasputin został
ukazany w filmie Disneya o księżniczce Anastazji, oraz w cyklu
komiksów o diable Hellboyu, zaś Andrzej Pilipiuk poświęcił mu
opowiadanie ,,Griszka'', w której został on przedstawiony jako
autentycznie święty człowiek, wierzący w swoją misję, a nie jak
szarlatan.160
Z
omawianym zagadnieniem transferu kulturowego postaci fantastycznych
wiąże się zjawisko euhemeryzacji. Nazwa pochodzi od greckiego
filozofa Euhemerosa, który według legendy wylądował na wyspie na
której znalazł kamień ze spisanymi nań obrazoburczymi historiami.
Głosiły one, że bogowie byli jedynie ludźmi, których dopiero
potomni uznali za bogów, w uznaniu ich zasług161
(np. Zeus był władcą Krety, a Afrodyta założyła pierwszy dom
publiczny)162.
Stąd euhemeryzacją nazywamy uznawanie bogów za istoty nie będące
bogami. W literaturze fantastycznej zabieg ten zastosował J. R. R.
Tolkien w ,,Łazikantym'' -książce dla dzieci, w której morscy
bogowie Posejdon, Neptun i Njord, zostali ukazani jako czarodzieje. Z
kolei w ,,Opowieściach z Narnii'' C. S. Lewisa, rzymska bogini
Pomona przedstawiona została jako królowa drzewnych ludzi, zaś
,,tasz'' - nazwa demona z wierzeń irlandzkich163
stała się imieniem przypominającego ifryty boga Kalormeńczyków
(jest to więc zabieg odwrotny od euhemeryzacji).
Podczas
gdy w kulturze Zachodu smoki często symbolizują moce piekielne, we
współczesnej literaturze fantasy można się natknąć na całkiem
sporo pozytywnych przedstawicieli tej rasy, co nawiązuje do
mitologii chińskiej, a częściowo ma też analogie w wierzeniach
Słowian (vide smok – obrońca Lubljany, którego pomnik stoi w
stolicy Słowenii). W utworach o tej tematyce jest sporo potworów
takich jak Smaug, Ankalagon Czarny, Scath (nie mylić ze Scathą –
wojowniczką z mitologii celtyckiej), Glaurung, bezimienny smok, w
którego zamienił się Eustachy, nazywany ,,smokiem’’
prehistoryczny jaszczur, z którym walczył Conan w opowiadaniu
,,Czerwone ćwieki’’, Smoczę – inny przeciwnik Conana; tym
razem prawdziwy smok, wielogłowy Tiamat (imię bogini z mitologii
babilońskiej) z kreskówki ,,Lochy i smoki’’, czy wreszcie
smoczyca Katla i wąż Karm z ,,Braci Lwie Serce’’. W naszym
kręgu kulturowym w XX i XXI wieku wymyślono też jednak także i
dobre smoki, takie jak Kaliesin z Ziemiomorza, będący bogiem
Segoyem, biały i kudłaty jak pies Fuchur – towarzysz wyprawy
Atreju, niebieska Saphira – smoczyca Eragona, Draco, potrafiący
przybierać ludzką postać Borch Trzy Kawki, pochodzący z
Zerrikanii (nazwa krainy nawiązuje do ,,Sericum’’,
czyli starożytnej nazwy Chin), Gorynycz (w oryginalnych, ruskich
bylinach był to niebezpieczny potwór, który porwał Zabawę
Putiatiszną, zabity przez Dobrynię Nikitycza, lecz we
współczesnych, rosyjskich kreskówkach stał się pozytywny i
strachliwy). Do tego wykazu można jeszcze dodać Smoka Wawelskiego z
,,Porwania Baltazara Gąbki’’ (ów smok również początkowo był
wartościowany negatywnie) i różowy, noszący bambosze smok
Niedzielak, który w jednym z miast w Polsce uczestniczy w mszach dla
dzieci w kościele dominikanów (dla porównania w kościele
katolickim w Lucernie pokazuje się azteckiego boga Dymiące
Zwierciadło – Cortez przewraca się w grobie;)
Duchy
to bardzo różnorodna grupa demonów, zjaw, widma, czy pokutujących
dusz, które występują w legendach i podaniach całego świata.
Duchy ukazują się najczęściej w starych zamkach czy dworach,
przybierając postać podobną do tej, którą nosili za życia.
Należą do nich liczne białe damy, szare damy z Anglii (ich
pierwowzorem były zakonnice wypędzone z klasztorów za Henryka
VIII), duchy angielskich królowych Anny Boleyn (trzymającej w
dłoniach uciętą głowę) i Elżbiety I, Żółta Dama z Liwu,
alchemik Michał Sędziwój ze Starego Sącza, Mała Pani z
Odrzykonia - karlica królowej Bony, polskie diabły szlacheckie,
duch - autostopowiczka w dżinsach, Sydonia ze szczecińskiego zamku,
polska Daisy164
oraz całe szeregi innych. Mogą to być istoty nastawione wobec
ludzi neutralnie, bądź wrogo. Pierwsze znane w naszej kulturze
wzmianki o wywoływaniu duchów pochodzą z ,,Biblii'' opisującej
scenę jak król Saul, który skądinąd prześladował za
wywoływanie duchów i inne pogańskie praktyki prosi wróżkę z
Endor o wywołanie ducha proroka Samuela. Wywoływaniem duchów miał
się zajmować historyczny, lecz mocno obrosły legendą, nadworny
astrolog Elżbiety I - John Dee, oraz polski czarownik Twardowski,
któremu Zygmunt August zlecił wywołanie ducha Barbary
Radziwiłłówny. Spirytyzm rozwijał się w wiekach XVIII (kiedy to
min. interesował się nim Samuel Hanemann - twórca homeopatii), XIX
i XX, kiedy to sławę zdobyli polscy spirytyści - Julian Ochorowicz
i Jan Guzik. W polskiej literaturze motyw wywoływania duchów
występuje w ,,Dziadach'' Adama Mickiewicza. Praktyki te zostały
potępione przez Kościoły chrześcijańskie, co argumentują tym,
że wywołany duch może nie chcieć opuścić człowieka, który go
wywołał. Duchy są to istoty budzące lęk, zwłaszcza jeśli
strasznie wyglądają. O miejscu w którym występują mówi się, że
w nim ,,straszy''. Przykładem szczególnie niebezpiecznych duchów w
literaturze fantasy były chociażby Upiory Kurhanów, czy Nazgule z
,,Władcy Pierścieni'', zaś Jakub Wędrowycz - bohater opowiadań
A. Pilipiuka zwalczał duchy... podpalając je (motyw ten wychodzi z
założenia, że ektoplazma - w spirytyzmie materia tworząca ducha
płonie). Jednak w kulturze popularnej istoty te nie muszą być złe
i groźne. Przykładem może służyć kreskówka o przyjaznym duchu
Casprze, którego wszyscy się bali, inne duchy gardziły nim, a on
szukał przyjaciela.
Podobnie
jak duchy, czarownice, czy nawet diabły (kudłaty Piszczałka z
,,Przyjaciela wesołego diabła'', albo dosłownie czerwonoskóry,
mający spiłowane rogi i kamienną rękę Hellboy, broniący ludzi
przed Babą Jagą, nazistami, Rasputinem, rumuńskim wampirem
Giurescu, grecką boginią Hekate i wszelkimi innymi, złymi
istotami) również wampiry - inne stworzenia budzące lęk, mogą
być istotami pozytywnymi. Wbrew pozorom tych ostatnich można
wymienić całkiem sporo, poczynając od bohatera literatury
dziecięcej Maksia Drakulaka, uczącego się pod okiem Białej Damy
razem z rusałkami, zmorami, duchami, wilkołakami i wodnikami,
którego szkolne przygody swego czasu drukował ,,Świerszczyk'',
przez powstrzymującego się od krwi Emiela Regisa - wiernego
przyjaciela zabijającego wampiry i inne straszydła wiedźmina
Geralta, Edwarda Cullena - czystego, pobożnego i szlachetniejszego
od wielu ludzi wampira z cyklu Stephanie Meyer, którego pokochała
dziewczyna, odważna, podejmująca niebezpieczną misję w
nieprzyjaznym jej rasie świecie ,,człowieków'' Vlana165
czy bośniacka księżniczka Monika Stiepankovic. Ta ostatnia,
bohaterka trylogii Andrzeja Pilipiuka (,,Kuzynki'', ,,Księżniczka'',
,,Dziedziczki''), bodaj najbardziej sympatyczna z bohaterek polskiej
fantasy, żyje od IX wieku, cały czas wyglądając jak
szesnastolatka. Jest drobna, szczupła i ma złote włosy. Pod jej
językiem znajduje się ssawka do picia krwi, oczywiście nie
ludzkiej, tylko... końskiej i to tylko co parę lat. Nie boi się
znaku krzyża - przeciwnie; wyznaje prawosławie, a w średniowiecznej
Gruzji walczyła w jego obronie z Turkami. Zabójcze jest za to dla
niej srebro, mogące spowodować poważne okaleczenia. Mimo, że
wygląda na słabą i kruchą, jest nadludzko silna. Potrafiła
pokonać gruzińskiego osiłka, jak też nieraz wręcz okrutnie -
tłuc dresiarzy (których Pilipiuk najwyraźniej nie lubi). Jej
niezawodną, towarzyszącą przez wieki bronią jest sztylet z
bułatowej stali. W dotyku jest ciepła i nie śpi w trumnie tylko w
łóżku, a jej ciało ma zdolność do regeneracji. Jest dobrze
wychowana i ciekawa świata. Uczy się nie z przymusu, lecz by
gromadzić wiedzę, a będąc zakładniczką w Bizancjum poznała
grekę i łacinę. Antycznych autorów - greckich, rzymskich, a nawet
etruskich potrafiła przytaczać w oryginale. Przeżyła mnóstwo
przygód. W XX wieku walczyła w Bośni w obronie swego ludu, była
też w Kosowie, gdzie polscy żołnierze uratowali ją przed
samosądem. W Polsce poznała kuzynki Kruszewskie - alchemiczkę
Stanisławę, która dzięki czerwonej tynkturze żyła od XVII wieku
i informatyczkę Katarzynę - byłą agentkę CBŚ, oraz alchemika
Mistrza Sędziwoja, z którymi się zaprzyjaźniła. Ostatecznie
ruszyła w świat razem z kochanym przez siebie węgierskim łowcą
wampirów - Laszlo. Co do Edwarda Cullena cykl o jego przygodach,
mimo, że zawiera treści konserwatywne, spotkał się ze stanowczą
dezaprobatą Papieskiej Rady ds. Kultury z powodu takich okazji do
nadużyć jak to, że głupi, bądź niewyrobiony religijnie
czytelnik, mógłby uznać wampiryzm (rytualne picie krwi
praktykowane przez satanistów), oraz grzech pierworodny i opętanie
za coś dobrego, ponieważ mottem pierwszej części jest stosowny
cytat z ,,Biblii’’, do czego dołącza rysunek trzymanego w
dłoniach przez wampira zakazanego owocu na okładce, zaś główna
bohaterka, Bella, cierpiąc rozłąkę, ma koszmary, słyszy głosy i
ma zwidy, co przypomina objawy opętania. Poważne kontrowersje budzi
też sprawa utraty duszy po zamianie w wampira, choć ,,okoliczność
łagodzącą’’ stanowią słowa, jednego z nich, lekarza
Carlisle’a (postać znacznie bardziej sympatyczna od polskiego
doktora Judyma), który wierzy, że jednak ma duszę i stara się
postępować godziwie.
Ogry
to stwory z ludowych wierzeń angielskich i francuskich. Przypominają
nieco ludzi, lecz są niezmiernie brzydkie, dzikie, agresywne i
głupie. Możliwe, że ich nazwa wywodzi się z łac. ,,Hungaria'' -
Węgry, jako, że z punktu widzenia średniowiecznej Europy
Zachodniej Węgry były dzikim, egzotycznym krajem na końcu świata.
Inni przypuszczają nawet, że ogry pochodzą z wierzeń
słowiańskich.166
Jako złe przedstawia je kreskówka o Gumisiach, zaś we ,,Władcy
Pierścieni'' ich odpowiednikiem są niezwykle wielcy i dzicy
orkowie, zwani Uruk Hai. Pozytywnym przykładem ogra jest zielony
Shrek, którego przeciwnikami okazują się istoty piękne, bądź po
prostu nie wyglądające jak potwory.
W
demonologii biblijnej występuje groźny demon Belial, odpowiedzialny
za chaos i rozpustę. Św. Paweł w jednym ze swych listów pytał:
,,Cóż to za zgoda Chrystusa z Belialem’’?, co w średniowieczu
wykorzystał św. Bruno z Kwerfurtu w pełnym oburzenia liście do
św. Henryka II, potępiającym najazd na Polskę i korzystanie z
posiłków pogańskich. Beliala zapożyczył jasnowidz i okultysta z
początku XX wieku Edgar Case, którego zdaniem ów demon był
wyznawany przez część Atlantów, którzy, dysponując niezwykle
zaawansowaną techniką (min. laserami) narzucili jarzmo swym
rodakom, aż pogrążoną w występku Atlantydę pochłonął potop.
Tymczasem w polskim folklorze, Belial obdarty został z pierwotnej
grozy i przypisywało mu się jedynie stłuczenie palca.
Ctulhu
pochodzi z horrorów Howarda Philipsa Lovecrafta. Jest jednym z
całego panteonu wymyślonych przezeń diabolicznych bóstw, które
przed milionami lat przybyły z kosmosu, a obecnie zagrażają
człowiekowi, choć większość ludzi o tym nie wie. Na ślady ich
kultu rozrzucone po licznych mitologiach, czasem natrafiają
dociekliwi archeolodzy, bądź etnografowie. Owa przerażająca,
uśpiona na dnie oceanu istota przypomina z grubsza człowieka z
głową ośmiornicy. Swoistą ,,biblią'' jej kultu jest tajemna,
bluźniercza księga ,,Necromonicon'' (arabskie: ,,Al - Azif''),
przechowywaną na Uniwersytecie Miscatonic w mieście Arkham (jego
pierwowzorem było Salem). Andrzej Pilipiuk w dwóch z opowiadań o
przygodach Jakuba Wędrowycza podjął się próby zneutralizowania
strachu przed Ctulhu. Otóż główny bohater, zapijaczony
egzorcysta - amator, raz zabił owe podobne do ośmiornicy bóstwo,
gdy to zalęgło się u niego w studni, po czym je zjadł, innym zaś
razem, użył przeciwko włoskiej mafii ,,ctulchu w tabletce'',
wrzucanej do wody. Owa próba neutralizacji strachu polega wiec na
ośmieszeniu jego przedmiotu.
Zdająca
się nie mieć granic ludzka wyobraźnia potrafi również nadawać
cechy negatywne postaciom uważanym za pozytywne. Dotyczy to
rozmaitych bogiń - pochodnych Wielkiej Bogini, które uznano za złe,
diabelskie pod wpływem chrześcijaństwa. Przykładowo zdarzało
się, że smok przebijany włócznią przez św. Jerzego był
opatrzony napisem ,,Diana'', lub ,,Wenus''. 167
W ,,Złotej legendzie'' bł. Jakuba de Voragine bogini Diana jest złą
czarownicą, podczas gdy we francuskich ,,Opowieściach Okrągłego
Stołu'' również ulega euhemeryzacji i przypisuje jej się
podstępne zabicie kochającego ją Fauna. W jednej z
średniowiecznych legend, pewien rycerz i trubadur spotkał
mieszkającą w jaskini na odludziu boginię Wenus. Współżył z
nią seksualnie, co uwiecznił potem w zmysłowej pieśni zaśpiewanej
na turnieju. Słuchający wnet domyślili się, że współżył z
istotą pogańską, diabelska, przeto został ekskomunikowany i żaden
duchowny nie chciał zdjąć zeń klątwy. Gdy kochanek bogini udał
się do Papieża, ów również nie chciał go uwolnić od klątwy, a
nawet powiedział, że prędzej jego pastorał zakwitnie. Tak też
się stało, a rycerz odszedł od ludzi i zamieszkał razem z Wenus.168
Na terenach słowiańskich do roli diabłów spadł Weles (,,idź do
Welesa'', albo ,,jakiż to Weles skusił cię do tego'')169,
oraz Dadźbóg, który w legendach Słowian Południowych stał się
diabłem Czarnym Dabą.170
Jako przykład demonizacji dawnych bóstw można w naszych czasach
wymienić serial fantasy o wojowniczce Xenie, którego pozytywna
bohaterka pozabijała wszystkich bogów olimpijskich, zostawiając
przy życiu jedynie Afrodytę i Aresa. Dodać można, że w
średniowieczu obawiano się nie tylko pogańskich bóstw, ale także
nimf.171
Anioły
- dobre duchy służące Bogu i troszczące się o ludzi,
jednoznacznie kojarzą się z dobrem, pięknem, łagodnością, czułą
opieką, lub męstwem (św. Michał Archanioł). Tymczasem w
powieściach fantasy wojującego ateisty, Philipa Pullmana anioły w
trzecim tomie zostały obdarte ze swego dostojeństwa i wspaniałości.
Autor ów, w trylogii ,,Mroczne materie'' (,,Zorza Północna'',
,,Zaczarowany nóż'', ,,Bursztynowa luneta''), przedstawia je jako
podzielone na walczących przeciw Bogu, zwanemu Autorytetem i
skupionych wokół jego prawej ręki - Archanioła Metatrona, nie
występującego w ,,Biblii''. Anioły są tam zbudowane z atomów,
tak jak ludzie, ale słabsi i zazdroszczą im ciała. Umierają, a
wówczas tworzące je atomy rozpadają się. Powstały przed wiekami
ze złocistej materii, zwanej Pyłem, pełniącej funkcję boga
bezosobowego. Jednym z owych aniołów, był sam Autorytet, który
przez tysiąclecia stał się stary i zdziecinniały, aż w końcu na
oczach dwójki dzieci - Lyry i Willa umarł po strąceniu jego
lektyki z nieba. Sam Metatron zginął ściągnięty w przepaść
ciężarem Lorda Asriela i pani Culter. Anioły w ,,Bursztynowej
lunecie'' są tchórzliwe i zgryźliwe (Balthamos), a nawet trafiają
się wśród nich... homoseksualiści, jak Balthamos i Baruch. Ów
ostatni był zamienionym w anioła biblijnym prorokiem Baruchem.
Pogląd o tym, że człowiek może się po stać po śmierci aniołem,
bądź diabłem, jest niezgodny z nauką Kościoła, lecz występuje
w nie - ortodoksyjnych wierzeniach (np. ,,Treny'' Jana
Kochanowskiego, czy legenda o św. Franciszku zamienionym w anioła
Ramiela172).
J.
R. R. Tolkien wzbogacił literaturę fantastyczną o stworzoną przez
siebie wizję elfów. Odrzucił zapoczątkowany już przez Szekspira
,,Snem nocy letniej'' i XVI - wieczną ,,Nimfydią'', w której
rycerz Piggwigen dosiada szczypawki i umawia się na schadzkę w
kielichu kwiatu, popularny w XIX - wiecznej Europie model ,,głupiego
elfa'' - maleńkiego, pląsającego wśród kwiatów duszka ze
skrzydełkami motyla, reprezentowany przez takie postaci jak Błękitny
Dzwoneczek, czy Calineczka. Zamiast nich zaproponował, nawiązujące
jeszcze do pogańskich wierzeń germańskich i celtyckich szlachetne,
wręcz półboskie elfy podobne do tych z ,,Króla olch'' J. W.
Goethego. Elfy Tolkiena i jego naśladowców są nieskazitelnie
piękne i jasnoskóre, wysokie, smukłe, długowłose (ich kolor
włosów to blond jak u Legolasa, albo czerń jak u Arweny), mają
spiczaste uszy, zaś w ich uzębieniu brak kłów. Elfy żyją całymi
tysiącleciami. Praktycznie są nieśmiertelne, choć odchodzą ze
świata w wyniku ran, bądź znużenia życiem. Bardzo wolno się
rozmnażają, za to niezwykle cenią dzieci i rodzicielstwo. Przodują
zarówno w białej magii (umiejąca wróżyć z wody Galadriela), jak
też w rzemiośle - wszystkie ich dzieła, nawet tak prozaiczne jak
liny są piękne i doskonałe. Choć umieją walczyć, z takimi
sługami zła jak orkowie, czy gigantyczne pająki, ich nastawienie
do innych stworzeń jest przyjazne (elfy Poaliniego nie jedzą mięsa
i nie zabijają żadnych zwierząt173).
Mimo to jednak zdarzają się ich konflikty, nieraz nawet krwawe z
innymi dobrymi istotami jak krasnoludy, czy smoki.174
Bardzo rzadko elfy mogą łączyć się z ludźmi i mieć wspólne
potomstwo (takie pary tworzą Beren i Luthien, oraz Aragorn i
Arwena). Ich potomstwo to półelfowie - tacy jak bracia Elros i
Elrond, którym Tolkieniowski bóg Iluvatar nakazał wybrać
nieodwołalnie do której z tych dwóch ras chcą należeć. Czasami
jednak zdarza im się dokonywać złych wyborów, jak walczący ze
Złem, ale pełen pychy Feanor, ciemny elf Eol, elfy - kowale, które
w dobrej wierze wykuły Pierścienie Władzy i parę innych.175
Ich odmianą są ciemne elfy (dwarfowie, nordyckie: Svartalfar),
również zaczerpnięte z wierzeń germańskich, które przedstawia
się ze smoliście czarną skórą i białymi włosami. Niektórzy
pisarze fantaści przedstawiają jednak elfy w złym świetle, jako
istoty piękne i uzdolnione, lecz próżne i okrutne. Według
rosyjskiego pisarza Kiryła Jeskowa elfy pragnęły zniewolić
wszystkie pozostałe rasy i zalesić cały świat, w czym
przeszkodziło im dwóch dzielnych orków, którzy zniszczyli
magiczne kamienie palantiry i Zwierciadło Galadrieli.176
Z kolei Sapkowski tworząc ponury świat Wiedźmina obdziera
zamieszkujące go elfy ze szlachetności i dostojeństwa. Istoty te
mają zupełnie taką samą fizjologię co ludzie, należący do nich
Król Olch uwięził bardzo młodą wojowniczkę Cirillę i obcował
z nią cieleśnie. Elfy w innym świecie wyniszczyły mieszkające w
nim przed ich przybyciem jednorożce. W świecie Wiedźmina są zaś
zbrojnie wypierane ze swych ziem przez ludzi, toteż utworzyły
oddziały partyzanckie zwane ,,Wiewiórkami'' (Scoiatael), prowadzące
zażartą, okrutną i nierówną walkę z ludźmi.
Krasnoludy
- inne istoty występujące w utworach Tolkiena i jego naśladowców
(Sapkowski, Paolini) biorą swój rodowód z wierzeń skandynawskich
i niemieckich baśni, takich jak ta królewnie Śnieżce. Zdaniem
Daniela Grotty jednym z ich pierwowzorów mieli być... Żydzi
(krasnoludy niczym stereotypowi przedstawiciela tego narodu noszą
brody, gromadzą skarby, ich twardy i chrapliwy tajemny język może
budzić skojarzenia z hebrajskim, którego Żydzi używali w
liturgii, podczas gdy poza liturgią posługiwali się jidysz,
wreszcie ich krwawe zmagania z orkami, mogą kojarzyć się z
podbojem Ziemi Obiecanej.)177
Mają postać korpulentnych, brodatych karłów, noszących kaptury.
Swe podziemne siedziby drążą w skałach i są mistrzami w
górnictwie, metalurgii i jubilerstwie. Potrafią również mężnie
walczyć zakładając groźnie wyglądające metalowe maski na
twarze. W książce Jeskowa występują pod nazwą ,,ziemnych
kowali'' i są negatywną antytezą dobrych, mordorskich trolli.178
Jeszcze dalej idzie Pilipiuk, który w opowiadaniu ,,Błękitny
trąd'' czyni z krasnoludów wrogów ludzi, którzy rozsiewali
zarazę.179
Epilog
,,Kiedyś [...] nastąpi cudowne Królestwo Bajki [...]. Na tronie, wokół którego krążyć będzie nowe słońce, zasiądzie w orszaku gnomów i nimf Fantazja, małżonka barona Münchenhausena, z nowych mórz wyłonią się Behemot i Lewiatan, smoki i feniksy odtańczą dziką sarabandę w zamkach na szczytach szklanych gór, żywe bazyliszki zastąpią maszkarony galer. Sindbad otworzy Sezam czterdziestu rozbójnikom, hipogryfy żuć będą złoty owies w kotlinach Eldorado, a boski harfiarz w najpiękniejszej ze świątyń Atlantydy zaśpiewa hymn na cześć rzeczy upragnionych a nieziszczalnych [...]’’ – Waldemar Łysiak.
Bibliografia
Allen
Judy ,,Encyklopedia fantasy''
Balicka Bogda ,,Wejścia
do piekieł''
Banach Andrzej ,,O
potrzebie egzotyzmu''
Baranowski Bohdan ,,O
hultajach, wiedźmach i wszetecznicach''
Bates Brian ,,Magia,
mity i tajemnice średniowiecza''
Brückner
Aleksander ,,Mitologia słowiańska i polska''
,,Starożytna Litwa.
Ludy i bogi''
Campbell
Joseph ,,Potęga mitu''
Cazacu
Matei ,,Drakula''
Cotherell
Arthur ,,Ilustrowana encyklopedia mitów i legend świata''
Davidson Gustav
,,Słownik aniołów, w tym aniołów upadłych''
Delumeau Jean ,,Strach
w kulturze Zachodu''
Derwich
Marek, Cetwiński Marek ,,Herby, legendy, dawne mity''
Drapella Zofia ,,Mity i
legendy morskie''
,,Od Lewiatana do
Jormundgandra''
Gąssowski Jerzy
,,Mitologia Celtów''
Gieysztor Aleksander
,,Mitologia Słowian''
Gondowicz Jan
,,Zoologia fantastyczna uzupełniona (uzupełniona)''
Hill Douglas ,,Patrzę
- Podziwiam - Poznaję. Wiedźmy i czarownicy''
Haining Peter
,,Leksykon duchów''
Hajduk - Nijakowska
Janina (red) ,,Nie wszystko bajka''
Janion Maria ,,Wampir.
Biografia symboliczna''
Jong Erica
,,Czarownice''
Kaczor
Katarzyna ,,Geralt, czarownice i wampir. Recykling kulturowy Andrzeja
Sapkowskiego''
Kleczkowski Leszek,
Pikuła Sławomir ,,Poczet potworów letnich''
Kobielus Stanisław
,,Bestiarium chrześcijańskie''
Lecout Claude
,,Tajemnicza historia wampirów''
Lewis
Clive Staples ,,Odrzucony obraz''
Ławecki Tomasz, Sypek
Robert, Turowska - Rawicz Magdalena ,,Mitologie świata. Słowianie''
Maciszewski Rafał
,,Mity skandynawskie''
Markowska Wanda ,,Mity
Greków i Rzymian''
Miłosz Oskar ,,Baśnie
i legendy litewskie''
Nowacka Ewa ,,Bożęta
i my''
Oszubski
Tadeusz ,,Tajemnicze istoty''
Pasek Zbigniew (red)
,,Bogowie, demony, herosi''
Podgórska Joanna
,,Najpierw była Bogini'' [w]: ,,Polityka'' nr 18 (2652) 3 maja 2008
Podgórski Jan, Barbara
Podgórska ,,Encyklopedia demonów''
Sapkowski
Andrzej ,,Rękopis znaleziony w smoczej jaskini''
,,Świat króla Artura.
Maladie''
Stabryła Stanisław
,,Mitologia grecka dla dorosłych''
Szyjewski Andrzej
,,Religia Słowian''
Śliwa Zuzanna ,,Duchy
polskie''
Świderkówna Anna
,,Bogowie zeszli z Olimpu''
Zadrożyńska Anna
,,Światy, zaświaty''
Zahorski Władysław
,,Podania i legendy wileńskie''
1
Cytat z: Jan Gondowicz ,,Zoologia fantastyczna uzupełniona
(uzupełniona)'', Warszawa 2007
2
Wiele opowieści o tych i innych stworzeniach zamieszcza Zofia
Drapela w książce ,,Od Lewiatana do Jormundgardra''
3
Ptak z mitologii węgierskiej, symbol narodowy Węgrów
4
A. Banach ,,O potrzebie egzotyzmu''
5
Te i inne ciekawe okazy słowiańskiej demonologii opisane zostały
w książce Jana i Barbary Podgórskich ,,Encyklopedia demonów''
6
Andrzej Sapkowski, Stanisław Bereś ,,Historia i fantastyka''
7
artykuł na ten temat zamieścił przed paru laty ,,Kurier
Szczeciński''
8
Andrzej Trepka ,,Cierpienia przyrody''
9
ci co tak twierdzą, uznają Gwiazdę Betlejemską za pojazd
kosmiczny
10
zwolennicy tego poglądu powołują się na lekko wydłużony
kształt głowy faraona
11
ksiądz Posacki napisał szereg haseł o okultyzmie w ,,Encyklopedii
'Białych Plam'''
12
Maria Janion ,,Wampir. Biografia symboliczna''
13
Matei Cazacu ,,Drakula'', Warszawa 2007
14
Tadeusz Oszubski ,,Tajemnicze istoty'', Katowice 2004
15
Joseph Cambell ,,Potęga mitu. Rozmowa Josepha Cambella z
Billem Moyersem''
16
Tadeusz Oszubski op. cit.
17
op. cit.
18
Andrzej Trepka ,,Gawędy o zwierzętach''
19
Andrzej Trepka ,,Król tasmańskich stepów i inne opowieści z
życia ludzi i zwierząt''
20
Leszek Kleczkowski, Sławomir Pikuła ,,Poczet potworów letnich''
21
Andrzej Trepka ,,Gawędy o zwierzętach''
22
Judy Allen ,,Encyklopedia fantasy''
23
Andrzej Trepka ,,Gawędy o zwierzętach'' i ,,Zwierzęta,
zwierzęta...''
24
Andrzej Trepka ,,Gawędy o zwierzętach'' i ,,Opowieści o
zwierzętach''
25
Kleczkowski, Pikuła op. cit., A. Trepka ,,Król tasmańskich
stepów'', Tadeusz Oszubski op. cit.
26
A, Trepka op. cit., i tegoż ,,Cierpienia przyrody'',
27
A. Trepka ,,Gawędy o zwierzętach''
28
T. Oszubski op. cit.
29
ibidem
30
ibidem, A. Trepka ,,Król tasmańskich stepów...''
31
T. Oszubski op. cit.
32
Kleczkowski, Pikuła op. cit.
33
,,Dinozaury! Odkryj olbrzymy prehistorycznego świata''
34
T. Oszubski op. cit.
35
A. Trepka ,,Gawędy o zwierzętach''
36
T. Oszubski op. cit.
37
ibidem
38
Kleczkowski, Pikuła op. cit.
39
T. Oszubski op. cit.
40
Postaci z utworów J. R. R. Tolkiena: ,,Silmarilion'',
,,Niedokończone opowieści'' i ,,Dzieci Hurina''
41
Postaci z powieści C. S. Lewisa ,,Lew, Czarownica i stara szafa'' z
cyklu ,,Opowieści z Narnii''
43
Andrzej Szyjewski ,,Religia Słowian''
44
A. Trepka ,,Co kaszalot je na obiad''?
45
tenże ,,Zwierzęta, zwierzęta''
46
Andrzej Szyjewski op. cit.
47
ibidem
48
porównaj: Andrzej Sapkowski ,,Rękopis znaleziony w smoczej
jaskini''
49
Metei Cazacu op. cit.
50
Maria Janion op. cit.
51
ibidem
52
M. Janion
53
Claude Lecouteux ,,Tajemnicza historia wampirów''
54
Jan Gondowicz op. cit.
55
Judy Allen op. cit.
56
Jerzy Gąssowski ,,Mitologia Celtów''
57
Andrzej Sapkowski ,,Świat króla Artura. Maladie''
58
Anna Zadrożyńska ,,Światy, zaświaty''
59
Douglas Hill ,,Patrzę - Podziwiam - Poznaję. Wiedźmy i
czarownicy''
60
Aleksander Brückner
,,Starożytna Litwa. Ludy i bogi''
61
Jean Delumeau ,,Strach w kulturze Zachodu''
62
A. Szyjewski op. cit.
63
Ewa Nowacka ,,Bożęta i my''
64
Adam i Barbara Podgórscy op. cit.
65
A. Sapkowski ,,Rękopis znaleziony w smoczej jaskini''
66
A. Sapkowski op. cit.
67
A. Szyjewski op. cit.
68
Zuzanna Stromenger ,,Dziwy świata zwierząt''
69
,,Attyla'' [w]: ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom
2 Assurbanipal do Caudry''
70
M. Bułhakow ,,Mistrz i Małgorzata''
71
Adam i Barbara Podgórscy op. cit.
72
Władysław Zahorski ,,Podania i legendy wileńskie''
73
A. Brückner op. cit.
74
Brian Bates ,,Magia, mity i tajemnice średniowiecza''
75
Zdenek Veselovsky ,,Głosy dżungli''
76
J. Allen op. cit.
77
Jeden z bohaterów ,,Eragona'' Christofera Paoliniego
78
główny bohater ,,Sagi o Kotołaku'' Konrada T. Lewandowskiego
79
Zofia Drapela op. cit.
80
Arthur Cotherell ,,Ilustrowana encyklopedia mitów i legend świata''
81
Z. Drapella op. cit.
82
ibidem
83
ibidem
84
Joseph Cambell op. cit.
85
Aleksander Brückner
,,Mitologia słowiańska i polska''
86
Tomasz Ławecki, Robert Sypek, Magdalena Turowska - Rawicz
,,Mitologie świata. Słowianie''
87
Marianne Gourg ,,Michaił Bułhakow 1891 - 1940. Mistrz i jego los''
88
A. Szyjewski op. cit.
89
ibidem
90
Zofia Drapella ,,Mity i legendy morskie''
91
Podgórscy op. cit.
92
Arthur Cotherell op. cit.
93
Stanisław Stabryła ,,Mitologia grecka dla dorosłych''
94
Oriana Fallaci ,,Siła rozumu''
95
powieść z cyklu ,,Opowieści z Narnii'' C. S. Lewisa
96
Antoni Józef Gliński ,,O królewnie zaklętej w żabę i inne
baśnie''
97
Andrzej Sapkowski ,,Świat króla Artura. Maladie''
98
Andrzej Trepka ,,Życie we Wszechświecie''
99
Marek Derwich, Marek Cetwiński ,,Herby, legendy, dawne mity''
100
twierdził tak Aleksander Gieysztor w ,,Mitologii Słowian''
powołując się min. na ,,Słowo o wyprawie Igora'', jednak zdaniem
współczesnych badaczy owo dzieło jest falsyfikatem (Przemysław
Urbańczyk ,,Vlesova Kniga - oszustwo niedoskonałe'')
101
Z. Drapella op. cit.
102
ibidem
103
Rafał Maciszewski ,,Mity skandynawskie''
104
W. Zahorski op. cit.
105
A. Cotherell op. cit.
106
A. Szyjewski op. cit.
107
C. S. Lewis ,,Listy starego diabła do młodego''
108
T. Oszubski op. cit.
109
A. i B. Podgórscy op. cit.
110
Oskar Miłosz ,,Baśnie i legendy litewskie''
111
A. Sapkowski ,,Rękopis znaleziony w smoczej jaskini''
112
J. Delumeau op. cit.
113
Erica Jong ,,Czarownice''
114
B. Bates op. cit.
115
A. Sapkowski op. cit.
116
Podgórscy op. cit.
117
Peter Haining ,,Leksykon duchów''
118
ibidem
119
J. Allen op. cit.
120
Podgórscy op. cit.
121
A. Sapkowski op. cit.
122
Podgórscy op. cit.
123
ibidem
124
Andrzej Pilipiuk ,,2586 kroków''
125
Andrzej Pilipiuk ,,Czerwona gorączka''
126
Stanisław Kobielus ,,Bestiarium chrześcijańskie''
127
ibidem
128
Jerzy Strzelczyk ,,Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian''
129
Z. Drapella ,,Od Lewiatana do Jormundgandra''
130
Marco Polo ,,Opisanie świata''
131
Z. Drapella ,,Mity i legendy morskie''
132
A. Brückner ,,Starożytna
Litwa. Ludy i bogi''
133
ibidem
134
bogini z panteonu Jana Długosza, stanowczo zakwestionowanego przez
A. Brücknera, jednak
niektórzy z nowszych uczonych próbują do niego wracać (M.
Derwich, M. Cetwiński op. cit.)
135
A. Gieysztor op. cit.
136
bogini z panteonu Jana Długosza, stanowczo zakwestionowanego przez
A. Brücknera, jednak
niektórzy z nowszych uczonych próbują do niego wracać (M.
Derwich, M. Cetwiński op. cit.)
137
E. Jong op. cit.
138
M. Derwich, M. Cetwiński op. cit.
139
A. Sapkowski ,,Rękopis znaleziony w smoczej jaskini''
140
,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 4 Dewsbury do
Europa''
141
,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 17 Szkocka
literatura do Victor''
142
powieść fantasy Neila Gaimana
143
Wanda Markowska ,,Mity Greków i Rzymian''
144
,,Demony'' [w]: ,,Encyklopedia katolicka''
145
C. S. Lewis ,,Listy starego diabła do młodego''
146
P. Haining op. cit.
147
M. Derwich, M. Cetwiński op. cit.
148
Katarzyna Kaczor ,,Geralt, czarownice i wampir. Recykling kulturowy
Andrzeja Sapkowskiego''
149
A. Sapkowski ,,Świat króla Artura. Maladie''
150
Z. Pasek op. cit.
151
A. Cotherell op. cit.
152
Ks. Marek Starowieyski (red) ,,Apokryfy Nowego Testamentu''
153
Norman Davies ,,Smok wawelski nad Tamizą''
154
Janina Hajduk - Nijakowska (red.) ,,Nie wszystko bajka''
155
Bohdan Baranowski ,,O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach''
156
na podstawie: Podgórscy op. cit.
157
J. Hajduk - Nijakowska op. cit.
158
Podgórscy op. cit.
159
Bogda Balicka ,,Wejścia do piekieł''
160
A. Pilipiuk ,,Griszka'' [w]: ,,2586 kroków''
161
A. Sapkowski ,,Rękopis znaleziony w smoczej jaskini''
162
Anna Świderkówna ,,Bogowie zeszli z Olimpu''
163
P. Haining ,,Leksykon duchów''
164
Zuzanna Śliwa ,,Duchy polskie''
165
A. Pilipiuk ,,Vlana'' [w]: ,,2586 kroków''
166
A. Sapkowski ,,Rękopis znaleziony w smoczej jaskini''
167
Joanna Podgórska ,,Najpierw była Bogini'' [w]: ,,Polityka'' nr 18
(2652) 3 maja 2008
168
A. Sapkowski op. cit.
169
A. Gieysztor op. cit.
170
T. Ławecki, R. Sypek, M. Turowska - Rawicz op. cit.
171
C. S. Lewis ,,Odrzucony obraz''
172
Gustav Davidson ,,Słownik aniołów, w tym aniołów upadłych''
173
Christofer Paolini ,,Najstarszy''
174
motyw tragicznej wojny elfów i smoków występuje w trylogii
,,Dziedzictwo'' Paoliniego.
175
J. R. R. Tolkien ,,Silmarilion''
176
Kirył Jeskow ,,Ostatni Władca Pierścieni. Historia Śródziemia
oczami wroga''
177
Daniel Grotta ,,J. R. R. Tolkien. Stwórca Śródziemia''
178
K. Jeskow op. cit.
179
A. Pilipiuk ,,Błękitny trąd'' [w]: ,,Czerwona gorączka''
Subskrybuj:
Posty (Atom)