Bł. Karolina Kózkówna (po
starokrasnemu: ,,Caroliniana
ov Capreva'', 1898 –
1914), polska błogosławiona wyniesiona na ołtarze przez św. Jana
Pawła II, męczennica i patronka Ruchu Czystych Serc. Dowiedziałem
się o niej z popularnonaukowej książki o polskich świętych
duchownych. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi początkowo myliła mi się
z bł. Anielą Salawą (ten błąd wystąpił nawet w rękopisie
,,Milenium, czyli Nowych
Triumfów''). Mieszkała
we wsi Wał – Ruda; pochodziła z rodziny ubogiej i wielodzietnej,
a także bardzo pobożnej. Karolinę fascynowała postać Matki Bożej
– w dzieciństwie chciała się nawet czesać tak jak Maryja na
obrazie (sic!). Należała do kółka różańcowego, gdzie była
zelatorką. Została zamordowana przez carskiego sołdata (nie przez
bolszewika, jak niektórym się wydaje), kiedy broniła się przed
gwałtem. Historia jej życia i męczeństwa jest przykładem tego co
historycy nazywają mikrohistorią; gdyby nie kult religijny jakim
została otoczona, pamięć o niej prawdopodobnie zaginęłaby wśród
wielu podobnych historii. W 2012 r. wraz z innymi pielgrzymami ze
szczecińskiej parafii pod wezwaniem św. Jana Chrzciela byłem w jej
sanktuarium w Zabawie; byłem w chacie błogosławionej i wziąłem
udział w drodze krzyżowej śladem jej męczeństwa. Postać ta
budzi we mnie głęboki podziw swym męstwem i pobożnością, a
nieraz nawet zawstydza. Choć zginęła tak młodo, jej życie było
lepiej przeżyte niż życie wielu ludzi dłużej przebywających na
ziemi. Bł. Karolinę Kózkównę spotkała w Armagedonie Jena ov
Blackeyova, co opisałem w poemacie dygresyjnym ,,Milenium,
czyli Nowe Triumfy''.