,,Nie damy pogrześć mowy'' – Maria Konopnicka ,,Rota''
Od
najmłodszych lat uczono mnie szanować mowę ojczystą, jako jeden z
najważniejszych składników polskiej świadomości narodowej.
Pamiętam jak w klasie pierwszej szkoły podstawowej gdy pani
polonistka kazała wymienić jakiś wyraz na ,,Z''
powiedziałem ,,zygi''
(imieniem Zygi nazwałem swojego chomika, później ,,przechrzciłem''
go na Kuleczkę). W trzeciej klasie na postawie czytanki o Rogasiu
napisałem wypracowanie ,,Koziołek
2'',
ale pani polonistce Qualsace to się nie spodobało i kazała zmienić
tytuł na ,,Dalsze
losy koziołka''.
W
klasie czwartej myślałem, że autorzy lektur pisali je specjalnie
po to, aby było co omawiać w szkole. Kiedy pani polonistka kazała
wymieniać wyrazy zawierające słowo ,,kot'',
podałem jako przykład ,,lotokota''
– azjatyckiego ssaka poruszającego się lotem ślizgowym, lecz
nikt w klasie o nim nie słyszał. W klasie piątej języka polskiego
uczyła pani Dora ov Petelinova (wyobrażałem ją sobie jako
łasicę), która potrafiła utrzymać w klasie dyscyplinę, co
zasługuje na wielki podziw i szacunek. Nie każdemu nauczycielowi
się to niestety udawało... W 2004 r. Jena ov Blackeyova wspominała
jak pani Petelinova z pasją tropiła błędy językowe uczniów i
kazała mówić, że coś na tablicy ,,jest
napisane'',
zamiast ,,pisze''.
Pani Petelinova sama siebie określała żartobliwie jako ,,Herod
– baba''.
W klasie piątej omawiałem na języku polskim mitologię grecką. W
klasach od szóstej do trzeciej gimnazjum moją polonistką była
pani Anna ov Scareyova (w Polsce znajduje się pewna miejscowość,
której nadałem starokrasną nazwę Scareyov). Wyobrażałem ją
sobie jako żenetę. Pokazałem jej próbki swojej twórczości na
temat ,,Gwiezdnych
Wojen''.
Czytając moje wypracowania zarzucała mi nadużywanie kolokwializmów
(np. słowa ,,super''
w zdaniu: ,,Średniowiecze
jest epoką superkontrowersyjną'')
i nadmiar przemocy (była szczerze oburzona wypracowaniem, w którym
pijany Józef Matusiak pobił Jana Kowalskiego szczeblem od poręczy).
Na studiach w czasie wakacji byłem na jej ślubie. W
liceum moją polonistką była pani Eva ov Tomas (jej zwierzęcym
symbolem był chiton). Bardzo ją lubiłem, choć nie zawsze się
zgadzałem. Rozmawialiśmy o literaturze (w tym dziecięcej min. o
,,Harrym
Potterze''),
historii i polityce (nie lubiła zarówno SLD jak też LPR). Mimo
antyklerykalizmu (bardzo nie lubiła Piusa XII, o. Rydzyka i
Wojciecha Cejrowskiego), bardzo szanowała św. Jana Pawła II, św.
Franciszka z Asyżu, św. Maksymiliana Kolbe, ceniła twórczość
Jana Dobraczyńskiego i film ,,Pasja''.
Wolała Jana Kochanowskiego od Mikołaja Reja oraz Juliusza
Słowackiego i Cypriana Kamila Norwida od Adama Mickiewicza. Czytała
mój poemat ,,Milenium...'',
oraz ,,Tatrę'',
zachęcała mnie abym napisał coś dla dzieci. Później uczył mnie
pan Jaroslavus ov Einkupis (jego zwierzęcym symbolem był
oftalmozaur – gatunek ichtiozaura o wielkich oczach). Niestety był
tak zaślepiony antyklerykalizmem, że nie lubił nawet św. Jana
Pawła II, choć w drodze wyjątku cenił poezje ks. Jana
Twardowskiego. Był niezadowolony, gdy mówiłem dużo o swej
fascynacji twórczością J. R. R. Tolkiena. Gdy zachorował, uczyła
mnie pani Anna ov Vyssa (jej symbolem był ichtiozaur). Pomogła
mi przygotować się do matury, za co jej dziękuję. Poglądy miała
umiarkowane, choć nie lubiła LPR. Przeczytała mój zbiór
opowiadań ,,Dom''.
Razem z panią ov Vyssą omawiałem swoją ulubioną lekturę -
,,Mistrza i
Małgorzatę''.
Na jej cześć w 2005 r. nazwałem Vyssą jednego z Płanetników,
który w erze drugiej skonstruował statek kosmiczny, zwany ,,jajem
płomienistym''.
W 2005 r. przygotowałem maturalną prezentację o roli kobiet w
,,Biblii''
i w mitologii greckiej.